e-ness
31.05.22, 09:48
Syn dołączył do 5 klasy ( obecnie klasa 7) Wiadomo były już grupki i podgrupami towarzyskie.
Zakolegował się z kolega, Franiem, który był pomijany - jak się okazało ma aspergera i adhad, stad tez przypuszczam te odizolowanie od reszty.
Chłopak przychodził do nas, ogólnie fajny ale bardzo nadaktywny i wręcz zagrażający swojemu i innym bezpieczeństwu. Kilka razy złamał nawet rękę, rozciął głowę ( to nie u nas)
W szkole sprawia problemy, wyzywa i bije, nie radzi sobie zupełnie w towarzystwie. Syn często stawał w jego obronie, zbierając również słowa krytyki za zachowanie tego chłopca. Po jednej z większych afer z ich udziałem, syn zakomunikował, ze on już nie będzie się angażował w sprawy tego chłopca, nie spędzali czasu na przerwach, zakolegował się z innymi chłopakami, co doprowadziło do rozluźnienia relacji z tym kolega, z czasem konflikt - to wg opinii wychowawcy
Bylismy na spotkaniu z wychowawczynią, aby wyjaśnić sytuacjie. Rodzice chłopca noe pojawili się, o czym sam zainteresowany poinformował syna „ze tatuś do wytłumaczył”
Pani twierdzi, ze syn bardzo się zmienił ( na pierwszym zebraniu po przepisaniu syna, nie mogła się nadziwić , jaki syn jest wspaniały, ze ona nie przypuszczała, ze jeszcze takie dzieci istnieją, same ochy i achy), teraz ze jest roszczeniowy i mało wyrozumiały ( syn z tych co potrafią walczyć o swoje)
Ok, porozmawialiśmy z synem, i okazało się, ze Pani nie radzi sobie z tym problematycznym dzieckiem, i ma za złe naszemu synowi, ze powiedział wprost, ze on będzie unikał z Frankiem, bo zawsze obrywa za niego.
Franek sobie z tym nie radzi i potrafi być agresywny w stosunku do naszego syna- jego rodzice byli już z tego powodu wzywani do szkoły.
Wychowawczyni kontaktuje się tylko z apodyktycznym tata, bo tata chce pomijać mamę, aby ja chronić.
Dzis wycieczka dwudniowa
Syn oznajmił mi wczoraj, ze umówił się z Erykiem, ze będą razem w pokoju, a jak będą pokoje 4 os to jeszcze z dwoma innymi.
Powiedział wprost, ze nie chce by Franek z nimi był bo będą same problemy.
Poparłam i pochwalilam za rozwagę.
Mąż zawozi syna do szkoły.
Tuż przed planowanym odjazdem, dzwoni wychowawczyni, ze Franek jest wściekły, bo syn buntuje kolegów przeciwko niemu i mam zadzwonic do syna i „załatwić” sprawę bo on” nie radzi sobie z chłopakami”.
No to nie wytrzymałam i powiedziałam wprost, ze nie mam problemów wychowawczych z synem, a szkolne wyjaśniłam na ostatnim spotkaniu, na którym nie pojawili się rodzice Franak, udając chyba ze nie ma problemu.
I nie życzę sobie, aby problemy wychowawcze i dobre samopoczucie Franka obarczała naszego syna, ze to ona jest w szkole nie ja.
Zaznaczę tylko, ze i incjatywa spotkania z rodzicami Franka wyszła od nas, wychowawczyni nie widziała takiej potrzeby
Syn nie dostał rzędnej uwagi przez te 2 lata. Od powrotu po pandemii słyszę tylko ze się zmienił ( tak nie koleguje się z Frankiem)
Odnoszę wrażenie, ze wychowawczyni obwinia Syna, za stan Franka, a raczej fakt, ze zupełnie sobie z nim nie radzi ( uderzanie ręka czy głowa o sciane to standard na lekcjach), bo do kiedy syn się z nim kolegował, to był takim buforem, potrafił go wyciszyć i Franek jako tako funkcjonował w grupie.
Nie ukrywam, byłam niemiła w rozmowie, może nie krzyczałam ale dało się usłyszeć, ze jestem wkur$%#£><@&a na maksa.
Nie wiem czego ona ode mnie oczekiwała, bo jedyna co wypowiedziała prawie łamiącym się głosem to to, ze Franek jest wściekły i on sobie nie radzi.
Co robi ematka po powrocie dzieci?
Z dzieckiem Oczywiscie porozmawiam,
Czy czekać na info ze szkoły czy kontaktować się z wychowawca?
Czy przepraszać za formę mojej wypowiedzi?
Niech już będą wakacji😫