Tina Turner. Problemy zdrowotne.

[kropkacom]

Dużo przeszła zdrowotnie. Oprócz tego, ze ogólnie nie miała w życiu zawsze prosto. Blednę decyzje odnosnie leczenia. Powinno dać do myślenia każdemu z nas.

rozrywka.radiozet.pl/plotki/tina-turner-nie-zyje-wiedziala-ze-umrze-chorowala-od-dawna

[zerlinda]

I tak miała dobre zdrowie skoro dozyla przeszło 80. A nie dbała o siebie od lat siedemdziesiątych.

[zazou123]

Prawie 85 lat..

[kropkacom]

Wiem, ale to była męczarnia dla niej.

[memphis90]

Serio…?

[cegehana]

Historia jest optymistyczna dla wielu schorowanych osób: nawet po siedemdziesiątce nie jest za późno żeby zacząć dbać o siebie.

[primula.alpicola]

To znaczy, co mamy myśleć, enigmatyczna kropko?

[livia.kalina]

że lepiej "nie leczyć" raka wodą z cukrem.

[cegehana]

Moze lepiej, ale przypadek kobiety 80+ umierającej na częstą w tej grupie wiekowej chorobę nie jest najlepszym dowodem anegdotycznym.

[mysiulek08]

przeciez miala raka jelita

[kropkacom]

Którego leczenie przerwała.

[alpepe]

Jessu, a ile jeszcze miała żyć? Dożyła sędziwego wieku, więcej jej nie trzeba, osiągnęła wszystko, przeżyła wielu.

[kropkacom]

Ok...No chyba miała inne wnioski niż ty.

[evro44]

Akurat zgadzam się z alpepe. Nie jestem młódką więc dożycie do 83 uważam za rozsądny do umierania. o co kruszyć kopie? Życie do 90-100 bez kontroli nad swoim ciałem czy umysłem, never

[kropkacom]

To ty i na razie teoretyzujesz tak jakby.

[snajper55]

alpepe napisała:

> Jessu, a ile jeszcze miała żyć? Dożyła sędziwego wieku, więcej jej nie trzeba,
> osiągnęła wszystko, przeżyła wielu.

Ale ośmiu miliardów ludzi nie przeżyła.

S.

[mysiulek08]

a jakie miala rokowania w swoim wieku? uporczywa terapia na wiele by sie nie zdala

[kropkacom]

No jednak żałowała swojej decyzji.

[mysiulek08]

i dowodem ma byc jakis artykulik na jakims portalu wysmarowny na fali smieci, ktorym sie ekscytujesz? cytatmi wyciagnetymi pewnie z kontekstu zeby byla klikalnosc ?

83lata zycia, lepszego, gorszego, jej decyzja co z nim zrobila, mozna przyjac za pewnik, ze poddala sie eutanazji, juz wczesniej taki krok rozwazala

inni mieli mniej 'szczescia'

[kropkacom]

Chyba napisała to na mediach społecznosciowych.

[memphis90]

W 2013….? No to chyba dlugo pożyła z tym nieleczonym rakiem…?

[sueellen]

Amerykanie często sięgają po tańsze rozwiązanie jaka jest medycyna niekonwencjonalna z powodu braku ubezpieczenia. Niestety, lobby promujące te "zdrową, pozbawiona efektów ubocznych" powoduje że nacinają się na to także bogaci oraz mieszkańcy krajów gdzie istnieje publiczna służba zdrowia.

[nowa.kalzedonia]

Bingo, Szerloku. Tina nie miała ubezpieczenia, więc sięgnęła po tanie rozwiązanie.


sueellen napisała:

> Amerykanie często sięgają po tańsze rozwiązanie jaka jest medycyna niekonwencjo
> nalna z powodu braku ubezpieczenia. Niestety, lobby promujące te "zdrową, pozba
> wiona efektów ubocznych" powoduje że nacinają się na to także bogaci oraz miesz
> kańcy krajów gdzie istnieje publiczna służba zdrowia.

[reinadelafiesta]

Przecież Sueellen napisała wyraźnie, że skutkiem ubocznym istnienia takiego lobby medycyny niekonwencjonalnej jest to, że w takie bzdury zaczynają wierzy również inni, ci z ubezpieczeniem, bogaci, w tym Tina właśnie. A nie, że Tina z biedy sięgnęła po homeopatię. Nie wiem czy tak jest czy nie, czy Sueellen ma rację, ale może by najpierw przeczytać ze zrozumieniem, zanim się złośliwie skomentuje.

[snakelilith]

No ale co ma od tego Ameryka? TIna była buddystką i od 1986 roku żyła w Europie. Od czasu kiedy poznała swojego nowego męża, niemieckiego producenta. Najpierw 8 lat w Kolonii, a potem od 1994 w Szwajcarii. Kupa czasu by zapoznać się z europejską mentalnością. Do tego już od początku lat 80 tych pracowała z brytyjskimi producentami w Londynie i wielokrotnie wspominała, że w Europie bardzo dobrze się czuje, z różnych względów. A skoro na koniec przyjęła nawet szwajcarskie obywatelstwo i zrezygnowała z amerykańskiego, to pewnie aż tak wielkiego sentymentu do amerykańskich zwyczajów nie miała.

[sueellen]

Tina wierzyła w magiczną moc wody z cukrem. Skądś się ta wiara wzięła bo sama nawet jako buddystka na to nie wpadła. O to mi chodziło w poście wyżej.

[cegehana]

Tina w latach kiedy chorowała na raka była zamożna i uprzywilejowaną osobą z możliwościami leczenia lepszymi niz każda z nas. Miała dostęp do wody z cukrem ale miała też dostęp do medycyny konwencjonalnej. Wybrała sama to, co chciała.

[ania2806]

Ten artykuł jest źle przetłumaczony / zinterpretowany.

Problemem nie był nowotwór. Tina napisała w rzeczonej wiadomości na Instagramie, że błędem przez nią popełnionym było ignorowanie nadciśnienia oraz to, że nie leczyła nadciśnienia metodami konwencjonalnymi.

Nieleczone nadciśnienie prowadzi do choroby nerek. Wypowiadam się jako pacjent z problemami z nerkami – bo widzę, że wypowiedzi w tej dyskusji dotyczą tego, że Tina żałowała ze zignorowała leczenie raka. Nie – Tina żałowała, że zbagatelizowała nadciśnienie, będąc przekonana że taki jej urok (nadciśnienie) i ze skoro tyle z tym żyła, to nic jej nie będzie. Dopiero jak nerki jej siadły, musiała poddawać się dializom, a po przeszczepie nerki organizm nowej nerki (od męża) nie chciał przyjąć – dotarło do niej, że łatwo było tego uniknąć.

Życie z bardzo dużą niewydolnością nerek, koniecznością dializ, a potem przeszczepu (z koniecznością przyjmowania leków do końca życia) jest bardzo ciężkie.

Tutaj wiadomość Tiny, w której wypowiada się na ten temat, a której wasza dyskusja dotyczy:
Today is International World Kidney Day. Why is it important? Because kidneys fail without pain. And that's why I'm telling you today: Show your kidneys love! They deserve it. My kidneys are victims of my not realising that my high blood pressure should have been treated with conventional medicine. I have put myself in great danger by refusing to face the reality that I need daily, lifelong therapy with medication. For far too long I believed that my body was an untouchable and indestructible bastion.

[joasia33]

Otóż właśnie. Jako osoba dializowana potwierdzam.

[snajper55]

joasia33 napisała:

> Otóż właśnie. Jako osoba dializowana potwierdzam.

Mam za sobą 5.5 roku dializ i 17.5 lat życia z przeszczepioną nerką i mam odmienne zdanie.

S.

[panna.nasturcja]

Serio? Uważasz, że osobie, która ma zdrowe nerki żyje się trudniej niż osobie dializowanej?
Bo, jak rozumiem, to właśnie chciała przekazać Tina - że gdyby nie zlekceważyła nadciśnienia wiele lat temu to miałaby zdrowe nerki.

[snajper55]

panna.nasturcja napisała:

> Serio? Uważasz, że osobie, która ma zdrowe nerki żyje się trudniej niż osobie d
> ializowanej?

A ja coś takiego napisałem??? Mogłabyś zacytować?

Ja widzę tekst:

"Dializy w pewnym stopniu utrudniają aktywne życie, jednak nie jst to cos bardzo ciężkiego."

> Bo, jak rozumiem, to właśnie chciała przekazać Tina - że gdyby nie zlekceważyła
> nadciśnienia wiele lat temu to miałaby zdrowe nerki.

A ja nie wiem co chciała, wiem za to co napisała:

"Życie z bardzo dużą niewydolnością nerek, koniecznością dializ, a potem przeszczepu (z koniecznością przyjmowania leków do końca życia) jest bardzo ciężkie."

Z czym pozwoliłem się nie zgodzić. Nie ma tu nic o nadciśnieniu.

S.

[ania2806]

Ale tu nie chodzi o Twoje zdanie, a o zdanie Tiny. Ona żałowała choroby nerek.

Jej ignorowanie nadciśnienia doprowadziło do poważnych konsekwencji zdrowotnych. Zarówno jej zdrowia jak i zdrowia męża (oddał swoją nerkę, ze wszystkimi możliwymi konsekwencjami tego czynu). Tina wypowiedziała się, że jej ciało regularnie nerkę chciało odrzucić, ona regularnie musiała być hospitalizowana i musiała sobie radzić ze strachem. Miała ciągłe zawroty głowy i nudności oraz problemy z pamięcią. Musiała brać dużo różnych leków. Tina żałowała bardzo.

Proszę poczytać o nieudanej transplatacji nerki córki Pana Salety. O jej życiu z lekami imunopresyjnymi. O jej życiu z niefunkcjonujacymi nerkami.

Nie rozumiem reakcji typu: może i ktoś inny upadł i złamał sobie kręgosłup, ale to nie jest prawda bo ja też upadłem ale tylko zdarlem sobie kolano. Jaki sens ma argument typu - ja to widzę/czuję /przeżywam inaczej, a więc to co mówi Tina jest nieprawdą?

Każdy organizm jest inny. Inaczej przechodzi się choroby i operacje będąc młodym, a inaczej będąc w podeszłym wieku jak Tina (wieku, kiedy nerki straciły swoją wydolność). Każdy organizm inaczej przyjmuje przeszczep organu.

Ona żałowała. Będziemy się teraz przekonywać, że w sumie miała normalne życie i to nieprawda, co ona czuła? Ten wątek dotyczy Tiny, a nie tego co inne osoby sądzą na temat choroby nerek.


snajper55 napisał:

> joasia33 napisała:
>
> > Otóż właśnie. Jako osoba dializowana potwierdzam.
>
> Mam za sobą 5.5 roku dializ i 17.5 lat życia z przeszczepioną nerką i mam odmie
> nne zdanie.
>
> S.

[snajper55]

ania2806 napisała:

> Ale tu nie chodzi o Twoje zdanie, a o zdanie Tiny. Ona żałowała choroby nerek.

Ale to:

"Życie z bardzo dużą niewydolnością nerek, koniecznością dializ, a potem przeszczepu (z koniecznością przyjmowania leków do końca życia) jest bardzo ciężkie."

nie napisała Tina, tylko Ty i na to odpowiadałem. Jest to fałszywe uogólnienie, pacjenci po przeszczepie żyją normalnie choć oczywiście, jak w przypadku każdych chorób, są przypadki ciężkie, gdzie występują różnego rodzaju problemy. To tak jakby napisać, że jedzenie fistaszkow jest groźne dla życia. No dla niektórych jest.

S.

[ania2806]

To ty przeczytałeś mój post wybiorczo. Ja napisałam, ze życie z bardzo dużą niewydolnością nerek jest ciężkie, a ty piszesz, ze pacjenci po przeszczepie żyją normalnie. Zbiór wszystkich z bardzo dużą niewydolnością nerek, a zbiór tych, którzy doczekali się przeszczepu i przeszczep się udał to nie to samo.

Życie z bardzo dużą niewydolnością nerek jest ciężkie. Nie ma już spontaniczności i beztroski życia – bo jest konieczność regularnych dializ, a w przypadku wyjazdu załatwienia tych dializ gdzie indziej. Bez dializ umiera się. W dni z dializą wielu ludzi jest tak zmęczonych, ze nie ma ja jakości życia. Praca z dializami jest też utrudniona. Konieczność dializ to wizyty w ośrodku co najmniej trzy razy w tygodniu. Każdy zabieg trwa od 3 do 5 godzin. Do tego doliczyć należy również czas dojazdu i powrotu do domu po zabiegu. Większość ludzi traci rytm i jakość życia sprzed dializ/utraty funkcji nerek.

Przy dużej niewydolności nerek jest strach o życie. Czekanie na właściwego dawcę. Nie dla każdego dawca nadejdzie w porę, nie każda transplantacja się uda, nie każdy organ będzie funkcjonował dobrze. Tina nie miała tego szczęścia i nie funkcjonowała normalnie.

Jak można porównać utratę witalnego organu do jedzenia fistaszków????? I raz jeszcze, że ty nie miałeś komplikacji i że masz taka, a nie inna psychikę – to nie oznacza, że jest to norma. Dla większości ludzi duża niewydolność nerek to tragedia, a często to wyrok.


snajper55 napisał:

> ania2806 napisała:
>
> > Ale tu nie chodzi o Twoje zdanie, a o zdanie Tiny. Ona żałowała choroby n
> erek.
>
> Ale to:
>
> "Życie z bardzo dużą niewydolnością nerek, koniecznością dializ, a potem przesz
> czepu (z koniecznością przyjmowania leków do końca życia) jest bardzo ciężkie."
>
> nie napisała Tina, tylko Ty i na to odpowiadałem. Jest to fałszywe uogólnienie,
> pacjenci po przeszczepie żyją normalnie choć oczywiście, jak w przypadku każdy
> ch chorób, są przypadki ciężkie, gdzie występują różnego rodzaju problemy. To t
> ak jakby napisać, że jedzenie fistaszkow jest groźne dla życia. No dla niektóry
> ch jest.
>
> S.

[snajper55]

ania2806 napisała:

> Życie z bardzo dużą niewydolnością nerek, koniecznością dializ, a potem przeszc
> zepu (z koniecznością przyjmowania leków do końca życia) jest bardzo ciężkie.

No nie przesadzaj. Dializy w pewnym stopniu utrudniają aktywne życie, jednak nie jst to cos bardzo ciężkiego. Natomiast po przeszczepie żyje się normalnie. Leki do końca życia? Wiele chorób wymusza branie leków do końca życia. Na przykład nadciśnienie czy choroby serca.

S.

[panna.nasturcja]

Ale jej chodzi o to, że gdyby leczyła nadciśnienie nie miałaby ani dializ, ani przeszczepów.
Nie, nie uda Ci się wytłumaczyć, że normalnej osobie żyje się lepiej z dializami niż ze zdrowymi nerkami.

[snajper55]

panna.nasturcja napisała:

> Ale jej chodzi o to, że gdyby leczyła nadciśnienie nie miałaby ani dializ, ani
> przeszczepów.
> Nie, nie uda Ci się wytłumaczyć, że normalnej osobie żyje się lepiej z dializam
> i niż ze zdrowymi nerkami.

Nie napisałem że lepiej. Musiałaś pobieżni przeczytać mój wpis.

S.

[reinadelafiesta]

Polemizujesz z czymś, czego Snajper w ogóle nie napisał. Ania twierdzi, że życie na dializach jest bardzo ciężkie, Snajper ma odmienne zdanie: według niego nie jest aż tak ciężkie. Tekst, że na dializach żyje się lżej niż ze zdrowymi nerkami, nigdzie w jego wypowiedzi nie padł: jest tak absurdalny, że trudno, żeby było inaczej.

[mae224]

Żyła chyba w Szwajcarii.

[sueellen]

To nie ma znaczenia. Moda na leczenia woda z cukrem, grzybami i witaminą C i olejkami eterycznymi wyszła z hameryki i rozlała się po świecie za sprawą Internetu. Bogaci i sławni też się dają nabrać bo liczą że unikną skutków ubocznych.

[snakelilith]

sueellen napisała:

> To nie ma znaczenia. Moda na leczenia woda z cukrem, grzybami i witaminą C i ol
> ejkami eterycznymi wyszła z hameryki i rozlała się po świecie za sprawą Interne
> tu.

Nie gadaj bzdur. Homeopatia, choć kontrowersyjna i nie trzeba w nią wierzyć, znana i stosowana jest np. w Niemczech od lat 70 tych. Od 1978 uznana jest nawet przez prawo jako terapeutyczna linia i może być stosowana przez lekarzy. Na długo przed dostępnym dla mas internetem.

[panna.nasturcja]

Nie, nie bogaci i sławni tylko pozbawieni zdolności myślenia logicznego, umiejętności czytania ze zrozumieniem, podstawowej wiedzy o świecie. To nie ma związku z bogactwem i sławą.

[al_sahra]

sueellen napisała:

> Moda na leczenia woda z cukrem, grzybami i witaminą C i ol
> ejkami eterycznymi wyszła z hameryki i rozlała się po świecie za sprawą Interne
> tu.

Co za bzdury. Po pierwsze homeopatia to nie jest metoda “leczenia wodą z cukrem, grzybami, witaminą C i olejkami eterycznymi”. Po drugie popularność homeopatii w Europie datuje się od ponad dwustu lat i zaczęła się w Niemczech. Po trzecie, w szeregu krajów europejskich (z Francją i Niemcami na czele) homeopatia jest znacznie częściej stosowana niż w USA, co od lat pokazują liczne badania. Nota bene, w jednym z nich, sprzed 20 lat, krajem z najczęstszym stosowaniem homeopatii okazał się UK (od tego czasu popularność homeopatii w UK systematycznie spada, natomiast we Francji i Niemczech utrzymuje się).

W USA środki homeopatyczne są drogie i zdecydowanie nie są popularne wśród biednych ludzi bez ubezpieczenia. To jest rynek nastawiony na zamożnych idiotów. Najwięcej środków homeopatycznych widzi się w Whole Foods, gdzie biedacy nawet nie zaglądają.

[better.call.kim]

Np. Steve Jobs przez 9 miesięcy leczył raka trzustki sokiem z buraków, bo nie miał kasy. Taaaak.

[reinadelafiesta]

better.call.kim napisała:

> Np. Steve Jobs przez 9 miesięcy leczył raka trzustki sokiem z buraków, bo nie m
> iał kasy. Taaaak.

Nie, nie dlatego, tylko dlatego, że dał się przekonać, że to może przynieść pozytywny efekt. Głupota jest niezależna od stanu konta.

[afro.ninja]

Diagnozę pewnie dostał jednoznaczną, stąd zaczął szukać alternatywy.

[pupu111]

Ale chyba mądrze zrobiła , ze zamieszkała w Szwajcarii? Jakoś w sieci nei widze żadnych zdjęc paparazzi z ostatnich chwil zycia czy jak ktos wchodzi zaniedbany na balkon , jak lubią robic np. Jackowi Nicholsonowi, i innym w USA

[black_halo]

Ale znaczy co chcesz powiedziec? Ze majac 83 lata to moglaby spokojnie do setki pociagnac? Chyba nie bo to sie wielu nie udaje.

[agatha.trixie]

Ale i tak dożyła pięknego wieku i miała kolorowe życie.
Mnie ostatnio bardziej zszokowała choroba Celine Dion. Ma dopiero 55 lat i tak ciężko choruje.

[konsta-is-me]

A ona się nie doprowadzila do tego częściowo sama ? Zawsze taka skrajnie chuda , niedożywiona, zawsze tak chorobliwie wyglądała.
No chyba ,że chudość to wynik jakichś chorób,to też możliwie.

[snakelilith]

Tina Turner chuda????? Ty wiesz w ogóle o kogo chodzi?

[snakelilith]

Aaaa, pokiełbasiło mi się drzewko. Celine Dion jest faktycznie chuda.

[sueellen]

Celine podobno ma osobowość delikatnej potulnej myszki, w życiu potrzebowała chłopa który by o wszystkim za nią decydował i nią kierował. Na szczęście takiego znalazła, ale szczęście nie trwa wiecznie i ten zmarł kilka lat temu po długiej chorobie. Jego choroba i śmierć ją zmasakrowały, nie odnalazła się w nowej rzeczywistości. Mam nadzieję że znajdzie w sobie siłę bo ma całkiem małe jeszcze dzieci.

[elinborg]

Przecież ona jest poważnie chora!
Ma "zespół sztywnego człowieka", nawinęły mi sie jakieś filmiki na tik toku z nią- porusza się na wózku, nie chodzi chyba (to było z wesela syna chyba, nie poznałam jej w ogóle)