Dodaj do ulubionych

Jak pomóc ...?

14.12.04, 07:46
osobie która ma myśli samobójcze nie wierzy ze tabletki które bierze od
lakarza psychiatry coś pomogą, że przestanie kochac kobiete z którą był a ona
wybrała życie z kimś innym? ja nie mam siły pomagac, podrzymywać na duchu
wystarczy że ona wyśle do niego sms i ma totalny dół z ktorego nie może
wyjść. Myśle że jest to walka z wiartakami ja chce by wyzdrowiała a on nie i
to jest straszne
pozdrawiam
Obserwuj wątek
    • 123babaitd Czasem rzeczywistość nie jest tak tragiczna, jak 14.12.04, 07:57
      nam sie wydaje. Prezentując własne dobre samopoczucie pokazujesz, ze nie wszystko kręci się wokół dawno rozlanego mleka.
    • mskaiq Re: Jak pomóc ...? 14.12.04, 15:24
      Mysle ze Jego problem nie da rozwiazac sie tabletkami. On kocha, mysle ze
      probuje pozbyc sie tej milosci. Kazda proba pozbycia sie milosci przynosi dol.
      Nie mozna zabic milosci bo jest czescia nas. Mysle ze tutaj jest problem, nie
      trzeba zostawic ta milosc, nie mozna walczyc przeciwko niej bo to walka
      przeciwko sobie samemu.
      Serdeczne pozdrowienia.
      • sniegi Re: Jak pomóc ...? 14.12.04, 19:19
        Czyli trzeba czekać?
        W jednym z filmów W.Allena, chyba Alda, wypowiada kwestię:
        "Tragedia+czas= komedia"

        pozdrawiam
    • mskaiq Re: Jak pomóc ...? 15.12.04, 03:54
      Mysle ze trzeba zyc, milosc nie przynosi bolu. Proba pozbycia sie sie jej na
      sile przynosi cierpienie, na jej miejsce zwykle przychodzi strach ktorego
      poczatkiem jest nienawisc.
      Serdeczne pozdrowienia.
      • looserka Re: Jak pomóc ...? 15.12.04, 10:18
        mskaiq napisał:

        > Mysle ze trzeba zyc, milosc nie przynosi bolu

        a miłość nieodwzajemniona, odrzucona,niechciana? też nie przynosi bólu?
        • nevada_blue Re: Jak pomóc ...? 15.12.04, 11:41
          otóż to..
        • 100krotki Re: Jak pomóc ...? 15.12.04, 13:21
          looserka napisała:

          > a miłość nieodwzajemniona, odrzucona,niechciana? też nie przynosi bólu?

          przynosi
          na początku
          może nie na początku
          może dopiero wtedy, kiedy się zrozumie wreszcie, że naszą miłość ktoś ma za nic
          lub ją wykorzystuje
          ale....
          w tym momencie rozpocząć można wejście z tą wzgardzoną naszą miłością na inną
          drogę
          drogę jej "przemienienia" w miłość, która nie sprawia bólu i staje się samą
          przyjemnością kochania z uświadomieniem sobie, że kocham bo lubię kochać ot tak
          sobie, jak oddychać świerzym powietrzem, jak pięknie śnić w czasie marzeń
          sennych, jak zachwycać się śpiewem ptaka, jak....
          czy jak zachwycamy się trelem skowronka o świcie to chcemy by ten skowronek nas
          kochał?
          ból miłosci może się pojawić, kiedy słuchając śpiewu skowronka przypomnimy
          sobie kochanków z Werony :)
          miłość nie musi boleć
          miłość boli, bo chcemy nagrody za naszą miłość
          obojętnie jakiej, aby tylko nagroda jakaś była
          boli nas brak nagrody a nie brak miłości od obiektu naszej miłości, bo właśnie
          jako nagrodę za swoją miłosć oczekujemy rewanżu w postaci odwzajemnienia
          podstawą bytu społecznego jest zasada wzajemności i jeśli zostaje ona w jakiś
          sposób naruszona, to odczuwamy "niewygodę" psychiczno-emocjonalną odczuwaną w
          różnym natężeniu aż do tak silnego bólu emocjonalnego, który może nawet
          spowodować targnięcie się na własne życie albo chęci zniszczenia "obiektu"
          naszych cierpień.
          jest chyba tylko jedna droga uwolnienia się od cierpień w miłości
          wkroczyć na scieżkę nauki kochania "bez nagrody"
          • nevada_blue Re: Jak pomóc ...? 15.12.04, 13:27
            i tu się z Tobą zgodzę
            ładne :)
          • looserka Re: Jak pomóc ...? 15.12.04, 13:36
            100krotki napisała:
            > jest chyba tylko jedna droga uwolnienia się od cierpień w miłości
            > wkroczyć na scieżkę nauki kochania "bez nagrody"


            No, ja znam całkiem sporo kobiet ( a i mężczyzn by się sporo też znalazło),
            które kochają "bez nagrody", bo ich partnerzy poniewierają nimi, upokarzają,
            niszczą psychicznie i biją. A one są z nimi, bo "ich kochają". Czy nie cierpią?
            No, watpię.
            • 100krotki Re: Jak pomóc ...? 15.12.04, 15:38
              looserka napisała:

              > No, ja znam całkiem sporo kobiet ( a i mężczyzn by się sporo też znalazło),
              > które kochają "bez nagrody", bo ich partnerzy poniewierają nimi, upokarzają,
              > niszczą psychicznie i biją. A one są z nimi, bo "ich kochają". Czy nie
              cierpią?
              >
              > No, watpię.

              no pewnie, że cierpią, bo to jest chora miłość
              najpewniej sprawdzić 'miłość bez nagrody" na samym sobie, to znaczy , że trzeba
              umieć pokochać siebie przede wszystkim
              ale ważne jest CO POKOCHAĆ W SOBIE!
              przecież nie swoje wady i słabości
              ale poprzez miłość do siebie umieć być dla swoich wad i słabości tolerancyjnym
              i w miłości starać się tych wad i słabosci pozbyć
              i w ten sposób miłość nasza trwa bez końca :)
              miłosć na pewno nie jest wyrażeniem zgody na tolerowanie upokorzenia i
              niszczenie psychiki kogokolwiek, przede wszystkim swojej
              jesli z jakiś przyczyn znaleźlismy się w sytuacji "poniewierki" naszej godności
              i naszych uczuć to nie oznacza wcale, że znaleźliśmy się w sytuacji
              beznadziejnej
              złe związki należy przerwać, jeśli można je przerwać, a tych, których nie
              można, to popracować nad dystansem swojej miłości do "niebezpiecznych związków"
              przecież nikt nigdzie nie napisał, że trzeba kochać zło!
              ważną, fundamentalną wręcz sprawą, jest umiejętność zdefiniowania zła
              jeśli nie umiemy oddzielić zła od osoby zło czyniącej, to po prostu nie
              kochajmy tej osoby, która czyni zło
              wiem, że tu wchodzimy na teren pełnego subiektywizmu, ale czy ci, którzy mówią,
              że subiektywizm emocjonalny jest zły mają rację?
              przecież na pełny obiektywizm uczuciowo-emocjonalny to stać chyba tylko maszynę!
              no, może jeszcze Boga, ale ja nie umiem być aż tak obiektywna, aby poznać
              obiektywizm uczuciowy samego Boga :)
              zresztą czy samo pojęcie obiektywizm emocjonalny ma jakikolwiek sens?
              a czy żywy człowiek potrafi być emocjonalnie neutralny?
              potrafi, ale wtedy to się nazywa obojętność
              widzę i nic nie czuję
              brrrr
              pusty umysł
              jak maszyna do liczenia
          • aneta10ta Re: Jak pomóc ...? 15.12.04, 14:53
            100krotki napisała:

            > kocham bo lubię kochać ot tak
            >
            > sobie, jak oddychać świerzym powietrzem, jak pięknie śnić w czasie marzeń
            > sennych, jak zachwycać się śpiewem ptaka, jak....
            > czy jak zachwycamy się trelem skowronka o świcie to chcemy by ten skowronek
            nas
            >
            > kochał?
            > ból miłosci może się pojawić, kiedy słuchając śpiewu skowronka przypomnimy
            > sobie kochanków z Werony :)
            Rozczytywałaś się we wczesnej Carli?
            Aneta
            • 100krotki Re: Jak pomóc ...? 15.12.04, 15:39
              aneta10ta napisała:

              > Rozczytywałaś się we wczesnej Carli?
              > Aneta

              a kto to taki?
              nie znam
              • aneta10ta Re: Jak pomóc ...? 15.12.04, 18:08
                Ktoś, kto reprezentuje taki sam typ wrażliwości jak ostatnio przez Ciebie
                objawiony. Poza tym Carla jest całkiem w porządku.
                Aneta
    • mskaiq Re: Jak pomóc ...? 15.12.04, 14:19
      Nie przynosi bolu nawet ta odrzucona i niechciana. To co przynosi bol to proba
      pozbycia sie jej. Kiedys przeszedlem przez taka milosc (ta milosc jest ciagle
      ze mna), gdybym pozbyl sie jej to wiem ponad watpliwosc ze nie pisalbym tego
      listu.
      Zrozumialem ze nie moge pozbyc sie milosci bo jest czesc mnie samego. Kazda
      proba pozbycia sie jej sprowadza brak sensu bo milosc nadaje sens. Nadaje go
      wszystkiemu, pozwala cieszyc sie najdrobniejsza sprawa, pod jej wplywem znika
      obojetnosc wszystko staje sie wazne.
      Serdeczne pozdrowienia.
      • 100krotki Re: Jak pomóc ...? 15.12.04, 15:52
        mskaiq napisał:

        > Zrozumialem ze nie moge pozbyc sie milosci bo jest czesc mnie samego.

        ja bym nawet dodała, że nie tylko "nie mogę" ale i nie chcę, a nawet więcej
        starać się jak najdłużej ją zatrzymać w sobie wiedząc, ze i tak nie kultywowana
        wzajemnie i tak kiedyś odejdzie i pozostanie po niej jakaś wolna
        przestrzeń....dla nowej miłości
        ale o tym to się chyba wie dopiero po...przeżyciu już kilkudziesięciu lat i
        kilku miłosci :)



        > Kazda
        > proba pozbycia sie jej sprowadza brak sensu bo milosc nadaje sens. Nadaje go
        > wszystkiemu, pozwala cieszyc sie najdrobniejsza sprawa, pod jej wplywem znika
        > obojetnosc wszystko staje sie wazne.
        > Serdeczne pozdrowienia.

        sens codziennego życia to nie tylko miłość-miłość do konkretnej osoby
        miłość ograniczona do konkretnej osoby staje się też ograniczeniem miłości czy
        raczej jej uwięzieniem do konkretnego kształtu konkretnej osoby
        to chyba nie o to chodzi w tym kochaniu bez bólu
        • nevada_blue Re: Jak pomóc ...? 15.12.04, 15:59
          100krotki napisała:

          > ale o tym to się chyba wie dopiero po...przeżyciu już kilkudziesięciu lat i
          > kilku miłosci :)

          można też wcześniej ;)
          pozdrawiam
          • 100krotki Re: Jak pomóc ...? 15.12.04, 16:43
            nevada_blue napisała:

            > 100krotki napisała:
            >
            > > ale o tym to się chyba wie dopiero po...przeżyciu już kilkudziesięciu lat
            > i
            > > kilku miłosci :)
            >
            > można też wcześniej ;)
            > pozdrawiam
            >

            przed 30-tką?
            raczej małoprawdopodobne :)
            • nevada_blue Re: Jak pomóc ...? 15.12.04, 16:57
              a jednak :)
              • 100krotki Re: Jak pomóc ...? 15.12.04, 19:25
                nevada_blue napisała:

                > a jednak :)
                >

                wierzę ci
                widać jestem opóźnona w rozwoju nad czym sama ubolewam
                bo gdybym te swoje "madrosci o miłości" poznała wcześniej zaoszczędziłabym
                sobie niejednej łzy i depresji
                ale jak to się mówi-lepiej późno niż później, choć na satysfakcjonujące porywy
                serca i ciała może być już za późno
                trudno
                jedno co mnie pociesza to to, że odejdę madrzejsza w tym wcieleniu i jeśli
                reinkarnacje nie są wymysłem to w następnym wcieleniu powinnam już być "mądra w
                miłosci" już od kołyski :)
                • nevada_blue Re: Jak pomóc ...? 15.12.04, 19:39
                  swoje doświadczenie zdobyłam co prawda na pojedynczym, ale niezmiernie ważnym
                  dla mnie epizodzie [choć to słowo mi tu nie pasuje dla określenia tego]
                  i poradziłam sobie w sposób, o którym wcześniej pisałaś
                  chociaż nie bez bólu, łez.. i przy ogromnej pomocy czasu
                  teraz jestem o parę wspomnień i uczuć mądrzejsza, silniejsza..
                  co mam nadzieję bedę potrafiła wykorzystać następnym razem
                  o ile będzie następny raz..

                  pozdrawiam,
                  [nevada]
                  • aneta10ta Re: Jak pomóc ...? 15.12.04, 20:45
                    Następny raz będzie, będzie... Nie da się tego powstrzymać, a czadowcom jeszcze
                    trudniej niż letnim. Za to piękniej i nie ma się co oszukiwać-boleśniej.
                    Pozdrawiam
                    Aneta
                    ----------------
                    Każda miłość jest pierwsza...To a propos doświadczenia.
                    • nevada_blue Re: Jak pomóc ...? 15.12.04, 20:56
                      dementuję jakobym definitywnie miała ChAD - innymi słowy: nie uwierzę dopóki
                      nie zostanie mi to udowodnione :)

                      za to zgadzam się, że każda miłość jest pierwsza :)
                      serdeczności!
                      [nev.]
    • mskaiq Re: Jak pomóc ...? 15.12.04, 16:29
      Mysle ze milosc nie dotyczy tylko konkretnej osoby. Dotyczy wszystkiego, drzew,
      ptakow, deszczu, slonca, pogody, tego co sie robi. Kiedy pojawia sie obojenosc
      do wszystkiego, wtedy pojawia sie depresja. Milosc przynosi radosc, nigdy nie
      przynosi cierpienia. Kiedy kochasz dbasz o to, nie jestes obojetna. Ten brak
      obojetnosci oddala Cie od depresji, nie ma na nia miejsca.
      Serdeczne pozdrowienia.
    • hubkulik Re: Jak pomóc ...? 15.12.04, 16:32
      Pomodlic sie.
      Szczerze.

      Pozdrawiam Hubert
Inne wątki na temat:

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka