IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 00:12
wiem ze bede bardzo krytykowana przez niektorych z Was ale chcialabym o czyms
porozmawiac.Jestem z zonatym mezczyzna od roku.Bardzo sie kochamy,spedzamy ze
soba caly wolny czas.Jego zona nie domysla sie niczego.Maja 16 letniego
syna.Coraz ciezej mi w tej sytuacji-sumienie zaczelo mnie grysc!Lecz nie
potrafie Go zostawic.Za duzo pieknych chwil spedzilismy razem,za bardzo Go
kocham, zeby teraz wszystko skonczyc.Nie wiem co robic..jeli ktos jest w
podobnej sytuacji prosze piszcie!i badzcie wyrozumiali! kazdy ma serce zeby
kochac a ono niestety nie wybiera..
Obserwuj wątek
    • Gość: Iwa Re: ROMANS IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 00:50
      poszukaj na tym forum postu IDIOTKA ZE MNIE (powinnas go znalezc pod data 19-21
      listopada), obys za kilka lat nie napisala tego samego co baruszka
      • Gość: kasia Re: ROMANS IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 01:00
        sorry.. :(
    • vielonick Re: ROMANS 24.11.04, 01:19
      Gość portalu: kasia napisał(a):

      > spedzamy ze soba caly wolny czas.Jego zona nie domysla sie niczego.

      naprawde w to wierzysz?

      w wyszukiwarce wpisz zdrada
      mnostwo tu watkow na ten temat...
      • Gość: kasia Re: ROMANS IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 01:35
        sorry ze w ogole tu weszlam i napisalam :(
        • rlena Re: ROMANS 24.11.04, 01:49
          przestan manipulowac. Sorry, jestes winna nie nam, tylko zonie twojego kochanka.
          • Gość: Iwa Re: ROMANS IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 02:11
            i Ty jestes winna i Twoj mezczyzna i moze nawet jego zona tez jest winna
            Ty bo z premedytacja zabierasz ojca rodzinie- przepraszam za ten slogan
            on, bo zdradza rodzine
            tak naprawde to on, gdyby byl odpowiedzialny, nie powinien byl dopuscic do tego
            romansu. Skoro dopuscil to albo jest nieodpowiedzialny albo po prostu swietnie
            sie Toba bawi. Moze jeszcze jest z 15 lat starszy od Ciebie?
        • vielonick Re: ROMANS 24.11.04, 02:18
          Gość portalu: kasia napisał(a):

          > sorry ze w ogole tu weszlam i napisalam :(

          tylko sie nie rozplacz

          powiedz - co mamy napisac?
          pozalowac
          zmieszac z blotem
          Ciebie, kochanka, jego zone?

          nie wiem czego oczekujesz
          tylko romansu
          malzenstwa
          po tym zwiazku?

          a tych watkow naprawde duzo bylo
          moze w nich cos byz znalazla dla siebie...
          jeden gdzies tu jeszcze powinen byc pt. "marzenia, marzenia"

          dobranoc :)
    • Gość: zosia Re: ROMANS IP: 5.5R* / *.ym.rnc.net.cable.rogers.com 24.11.04, 07:01
      Co zrobic z mezem, ktory przyznal sie, ze osiem lat prowadzil podwojne zycie.
      Mnial mnie , corke , dom cieply i zadbany i na boku kochnke, zeby Polke, ale
      Ukrainke.Jak dalej zyc,ze swiadomoscia, ze oszukiwal mnie i zniszczyl 30 lat
      mojego zycia. Czy gorsze jets to, ze oszukiwal, czy to , ze zdradzal.Jak
      zyc , z taka skaza. Od osmiu lat jestm chora na raka, od osmiu lat walcze o
      swoje zycie, czy mozna byc az tak podlym egoista? Co jest bardziej uczciwe,
      czy to, ze mnie oszukiwal, czy to, ze nie odszedl? Prosze kogos o logike, bo
      w glowie mam kompletny zament.Moze ten post bedzie przestroga i pomoze
      rozwiazac watpliwosci mlodych oszukiwanych prze ich mezczyzn kobiet.Im
      szybciej skoczycie toksyczne zwiazki, tym lepiej dla was. Cholera, jak dalej
      zyc?
      A teraz sama sobie odpowiedz, bo moze pomyslisz, ze nie jestes tylko z nim, ale
      z jego synem i zona...good luck
      • Gość: Marta Re: ROMANS IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 07:37
        To brutalne co napiszę, ale... życie jest jedno i mąż chciał zapewne mieć
        chwilę wytchnienia od bólu i cierpienia.
        Ty jestes silna, walczysz, chcesz żyć, on słaby bo uległ potrzebie, bo nie mógł
        znieść wyrzutów sumienia i w końcu Ci powiedział.
        Jak dalej żyć?
        Jeśli jestes samodzielna i nie kochasz go - odejdź... Zacznij na nowo, bo nie
        warto patrzeć wstecz na cierpienie, a w przyszłość i kto jak kto, ale Ty
        powinnaś wiedzieć, że cieszyć się trzeba każdą chwilą życia.
        Pozdrawiam
    • Gość: Miał Re: ROMANS IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 07:32
      pobawcie się ze sobą jeszcze z miesiąc i powiedzcie sobie bye bye..
      Bo puki to jeszcze jest miłe, zostaną ci miłe wspomnienia.
      Nie wyrzuty, nie załamanie i rozpacz.
      Było miło, on nie zranił jeszcze żony, Ty nie płaczesz, że straciłaś parę lat
      na romans z żonatym...
      Taka moja rada.
    • Gość: Hansi Ja Ciesze sie, gdy ide spac IP: *.arcor-ip.net 24.11.04, 08:25
      i juz nazajutrz musze wstac
      juz taka glupia jestem i z tym dobrze mi.

      ja ciesze sie gdy slysze smiech, co wkolo brzmi tysiacem ech
      juz taka glupia jestem i z tym dobrze mi...

      (R. Stoltz - A. Wlast, 1932)
    • scylla Re: ROMANS 24.11.04, 08:47
      postaw się w sytuacji jego żony,
      naprawdę nie zdajesz sobie sprawy ze rozwalasz czyjąś rodzine?
      Skoro mu tak dobrze, to czego nie odszedł od żony?
      co to za facet, najspokojniej w życiu zadajesz się z dupkiem i tyle.

      • Gość: Hansi Et te Brutus contra me? IP: *.arcor-ip.net 24.11.04, 09:04
        oj Brutusie, o to bym Cie nie posadzal.

        Myslalem, ze ty Scylla masz jaja, a nie Charybde na utrzymaniu?

        Dobrze mu z zona i dobrze mu z kochanka.
        I jedno drugiemu nie przeszkadza, a przeciwnie
        znakomicie sie uzupelnia.
        Tak trudno to pojac?
        • Gość: la valetta ROMANS IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 09:25
          Ależ droga Kasiu nie zadręczaj się tak bardzo, naprawdę nic wielkiego się nie
          stało. Poromansujcie sobie spokojnie za plecami jego żony jeszcze z 10, 15 lat.
          Ty się w międzyczasie trochę zestarzejesz, on straci ochotę lub znajdzie
          młodszą, a ty zostaniesz sama na lodzie.
          Możesz też go teraz zostawić, znależć wolnego faceta w swoim wieku, ułożyć
          sobie życie. Może będziesz z nim równie szczęściwa, a nawet szczęśliwsza.
          Oczywiście do czasu gdy twój luby nie znajdzie sobie młodszej kochanki na boku.
          Ale może będzie dyskretny, jak twój obecny kochanek, i o niczym się nie
          dowiesz. Los czasem bywa bardzo przewrotny...
          • Gość: hansi Re: ROMANS IP: *.arcor-ip.net 24.11.04, 12:49
            i to jest wlasciwa odpowiedz.

            ale... na milosc nie ma rady
            w kazdym wielu i w kazdej sytuacji
            a gdy kalkulacje wyprzedzaja uczucia
            nie zastapia plomienia.

            Lepiej zalowac spelnionego,
            niz zalowac, ze sie nie spelnilo.

            Nie kochac w taka noc to grzech,
            niech milosc wejdzie w krew i mysl, niech porwie dzisiaj nas
            (Wichler-Jurandot, 1936)
          • Gość: aga Re: prawda IP: *.wroclaw.dialog.net.pl 26.11.04, 19:10
            Dokładnie tak , mam koleżankę , której się to zdarzyło.Jest po 20 latch takiego
            związku, sama jak palec, ponad 40 letnia, smutna i zgaszona.A Pan ma nową laskę
            (młodą) na boku choć sam już po 50-tce .

        • j_ar Re: Et te Brutus contra me? 24.11.04, 09:42
          hehehe... to wg ciebie facet z jajami zdradza zone?
          • scylla Re: Et te Brutus contra me? 24.11.04, 11:36
            i tu Ci j_ar napisze że facet z jajami zdradza żonę, bo jak by ich nie miał
            to żadna kochanka takiego wybrakowanego nie by wzieła:)
            Więc przypuszczam że przedmówca, mówił o tych jajach, bo wydaje mi
            się całkowicie fajnym facetem, który mówiąc o jajach, napewno by nie
            mówił o cechach charakteru mężczyzny:)
            • j_ar Re: Et te Brutus contra me? 24.11.04, 11:37
              ach....mea cos tam.. to o te jaja chodzi... a to fakt hahahaha
        • scylla Re: Et te Brutus contra me? 24.11.04, 11:42
          #o nie sadze abyś miał manie wyższości i chciałbyś abym do Ciebie zwracał sie _
          #Cezarze, nie sądze też abyś miał z nim wspolne cechy- wiesz ksiąki różnie o
          #nim piszą:)

          > Myslalem, ze ty Scylla masz jaja, a nie Charybde na utrzymaniu?
          #Rozumiem że to pytanie natury biologicznej, odpowiedz brzmi mam. Charybdy
          #natomiast nie mam.

          > Dobrze mu z zona i dobrze mu z kochanka.
          > I jedno drugiemu nie przeszkadza, a przeciwnie
          > znakomicie sie uzupelnia.
          > Tak trudno to pojac?
          #tak trudno mi to pojąć, a więc proszę wytłumacz mi to:)
      • snowy11 Re: ROMANS 24.11.04, 13:48
        Bzdury, prawie wszystcy faceci żonaci mają romans conajmniej raz w życiu i jest
        to zupełnie normalne, po prostu ludzie nudzą się po paru latach w jednym
        związku i szukają nowych wrażeń. Tak było jest i będzie i to samo się odnosi
        do kobiet. Już taką mamy poligamiczną naturę i musimy to zaakceptować bez
        robienia zbędnych histerii. Trzeba tylko tak grać żeby zranić jak najmniej osób.
    • zosienka23 Re: ROMANS 24.11.04, 09:48
      Gość portalu: kasia napisał(a):

      > kazdy ma serce zeby kochac a ono niestety nie wybiera..

      no OK, niech bedzie, ze nie mialas wplywu na serce, ono pokochalo...ale teraz
      wlacz instynkt samozachowawczy i zwijaj manele i daj sobie z tym spokoj. Placz,
      umieraj z tesknoty, ale idz w przeciwnym kierunku niz ten facet. Im szybciej
      tym bedzie latwiej. Zrob to tym bardziej, jesli wyobrazasz sobie wlasnie jego
      jako swego partnera na cale zycie. Jesli on Cie naprawde kocha, a jego
      malzenstwo jest nieudane i zona tez podziela to zdanie, to by sie juz rozwiodl.
      Chyba ze pasuje Ci rola kochanki, o ktorej swiat nigdy sie nie dowie, to
      zostan..
      Wydaje mi sie tez, ze facet jest sporo starszy od Ciebie, to oczywiscie nie
      kluczowa sprawa, ale pasuje do ogolnego schemaciku malzenskiego.
      Ja uwazam, ze glownnym winnym jest facet, nie TY, nie jego zona (ktora
      pewnie "oziebla i wcale go nie rozumie")...jak tu ktos powiedzial, to dupek.
      To nie dla Ciebie!
      • ewa26 Re: ROMANS 25.11.04, 12:49
        Zgadzam sie z powyższym!!!
        Kasiu napisz do mnie..Ręke mozemy sobie podac ,byłam w identycznej sytuacji.
        Na szczęscie to juz koniec (chyba):):):):)
        • Gość: kasia Re: ROMANS IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 25.11.04, 14:32
          ja tez chce z tym skonczyc,ale nie mam tyle sily...nastawiam sie
          psychicznie...Podaj mi swoj adres-napisze..pozdrawiam
          • ewa26 Re: ROMANS 28.11.04, 13:14
            Adres masz powyżej tzn ewa26@gazeta.pl
            Pisz!:)
    • Gość: gf pare zdan dla rownowagi :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 10:02
      Nic nie jestes winna jego zonie, bo to nie Twoja zona.

      Zdradzani zazwyczaj ponosza wspolodpowiedzialnosc za zdrade, choc wola role
      ofiary. Normalna ludzka slabosc. Trzeba wybaczyc slabym, ze sa slabi :)

      No wiec stawiam sie w roli zony i mysle tak. Nigdy nie pomyslalam, ze jakis
      mezczyzna zmarnowal x lat/miesiecy mojego zycia. Kazda milosc byla darem od
      losu. Roznego kalibru, bo i ona sama miala rozny. Zeby myslec "rozstalismy sie,
      wiec zmarnowales" trzeba byc niespelna rozumu i nie miec za grosz szacunku ani
      do siebie, ani do niego.

      Gdybym byla latami oszukiwana, byloby mi przykro. Ale pierwsza mysla byloby: to
      ja nie stworzylam warunkow do szczerosci.

      Gdybym uslyszala "zakochalem sie", potraktowalabym to z szacunkiem. I gdyby to
      byla milosc, a nie milostka - nie tylko pozwolilabym odejsc, ale nawet bym mu w
      tym pomogla. Dlaczego? Z milosci.

      pozdrawiam :)
      • Gość: krish Re: pare zdan dla rownowagi :) IP: *.chello.pl 24.11.04, 10:35
        dobrze gf gadasz

        z jednym zastrzezeniem

        Gdybym uslyszala "zakochalem sie", potraktowalabym to z szacunkiem. I gdyby to
        > byla milosc, a nie milostka - nie tylko pozwolilabym odejsc, ale nawet bym mu
        w
        >
        > tym pomogla. Dlaczego? Z milosci.


        ... pod warunkiem, ze jestes zdrowa silna i zrownowazona w danej chwili

        inaczej nawet jak to wiesz i tak chcesz moze sie to okazac nie takie proste...
        • Gość: gf Re: pare zdan dla rownowagi :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 13:13
          generalnie tak, co do zdrowia - niektorzy tak hoduja ego, ze potem im sie z rak
          wymyka ;)

          co do zrownowazenia, to nie bardzo, bo zeby zachowac wtedy spokoj, trzeba miec
          wieeeelka klase...

          ale powiedz, moze Ty wiesz, skad w ludziach zdradzonych (vide ten watek)
          zamiast lez bierze sie nienawisc?
          fascynuje mnie to...
          co to jest...? zawsze byli agresywni tylko ja, te agresje, troszke wypierali i
          w takiej sytuacji im wybucha?
          • Gość: krish Re: pare zdan dla rownowagi :) IP: *.chello.pl 24.11.04, 13:18
            wybuchla, wybuchla
            dokladnie tak

            nie tylko w takiej zreszta sytuacji

            kazdy, o ile nie stara sie czegos z tym robic nosi w sobie

            w piwnicy

            duzo syfu

            w sytuacjach ekstremalnych

            klodka pęka
            • Gość: gf Re: pare zdan dla rownowagi :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 13:26
              tylko po co, jak mnie peka, mam pudrowac neurotycznie nos i krzyczec 'zlamany
              [...]!'

              mnie by bylo strasznie wstyd...
              • Gość: krish Re: pare zdan dla rownowagi :) IP: *.chello.pl 24.11.04, 13:34
                rzucanie (w szczegolnosci publiczne) wyzwisk i zarzutow wobec osoby z ktora sie
                sypia(lo) jest w ogole przejawem braku klasy

                poziom zero gdzies w okolicach nie romawiania na te tematy prawie w ogole

                a co w gore sama wiesz
                • Gość: gf Re: pare zdan dla rownowagi :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 13:37
                  klasa bylaby wiec rodzajem odwagi, mysle
                  • Gość: krish Re: pare zdan dla rownowagi :) IP: *.chello.pl 24.11.04, 13:48
                    nie w calosci. ale jakas jej czesc na pewno
      • j_ar Re: pare zdan dla rownowagi :) 24.11.04, 11:32
        ale przeciez rowniez mozna sie starac i byc szczerym, a druga strona i tak
        swoje zrobi, bo te geny, hormony i wogole potrzeby natury malej i umyslu
        slabego sa....to gdzie tu twoja wina by byla?
        • Gość: gf Re: pare zdan dla rownowagi :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 13:17
          Wroc - nie 'wina'. Przyczyna.

          Teoretycznie czesc ludzkosci to jednostki pozbawione w duzym stopniu uczuc
          wyzszych, ulegajace popedom. Ciekawe, ze ZAWSZE sie o to tzw.zdradzajacych
          podejrzewa ;) nietrudno zgadnac dlaczego... ;))) nie ma to jak rola niewinnej
          ofiary ;)))

          Wracajac do Twojego przykladu. W tym wypadku 'wina' polega na przypisaniu komus
          takiemu cech kogos innego. Na bezpodstawnej idealizacji klienta :)
          • j_ar Re: pare zdan dla rownowagi :) 24.11.04, 13:55
            przypisanie komus cech, no.. jezeli ktos chce widziec swiat tak jak miu sie
            wydaje uczciwiej i stara sie aby jakos w nim funkcjonowac i dostaje mimo
            wszystko kopa, i to wtedy jest jego przyczyna do upadku zwiazku...hmmm... no
            tez tak mozna... ot ci los...
            ;)
            • Gość: gf Re: pare zdan dla rownowagi :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 14:01
              chcialam powiedziec, ze jak sie czlowiek wiaze z kims ewidentnie slabym i
              miotanym popedami (bo o takim kliencie chyba pisales) oraz uwaza go za Atlasa
              niemal, no to...chyba sie pomylil jednak i jest podstawa do plucia sobie w
              brode ;))
      • Gość: etta Re: pare zdan dla rownowagi :) IP: 195.94.207.* 24.11.04, 12:02
        gf piszesz - trzeba wybaczac słabym
        owszem trzeba, ale dlaczego słabi ranią?
        przyzwoitość każe zanim wskoczy się do
        nowego łóżka zabrac swe bety ze starego,
        a nie liczyć na akademie pożegnalne
        wtedy gdy się drugiej stronie przyprawiło
        już przysłowiowe rogi
        • Gość: gf Re: pare zdan dla rownowagi :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 13:25
          Gość portalu: etta napisał(a):

          > gf piszesz - trzeba wybaczac słabym
          > owszem trzeba, ale dlaczego słabi ranią?

          Etta, ja slabymi okreslilam tych zdradzanych, ktorzy nie potrafia wziac na
          siebie wspolodpowiedzialnosci za zdrade. Ale ok. Tyle, ze kto lub co jest
          zranione w powyzszym modelu? :) Ego, Etta, nic tylko ego. No wiem, cudnie byc
          kochanym przez tego, kogo kochasz. Najcudniej. Ale czy to nie jest slabosc, ze
          czlowiek nie potrafi kochac kogos innego bezinteresownie...? wydaje mi sie, ze
          jest...


          > przyzwoitość każe zanim wskoczy się do
          > nowego łóżka zabrac swe bety ze starego,
          > a nie liczyć na akademie pożegnalne
          > wtedy gdy się drugiej stronie przyprawiło
          > już przysłowiowe rogi


          Owszem. To idealny model sytuacji. Tylko, ze bywaja tak zlozone zyciowe
          historie, ze leb peka... Nie moge ich tu publicznie opowiadac, ale znam mnostwo
          takich, ktore dotycza moich przyjaciol czy znajomych, a moj oglad spraw
          przewrocily kiedys do gory nogami. Zycie po prostu pisze scenariusze bardziej
          zlozone niz te modele ktore tu 'przerabiamy'.

          Ja tez nie pisze o liczeniu na akademie. Gdybym kogos zdradzila, w zyciu nie
          oczekiwalabym od niego takiej postawy, jaka sama, na wypadek jego zdrady,
          wybieram :)

          pozdrawiam serdecznie :)
          • Gość: etta Re: pare zdan dla rownowagi :) IP: 195.94.207.* 25.11.04, 07:17
            gf - życiorysy nie piszą się same
            też Cię ściskam
            • Gość: gf Re: pare zdan dla rownowagi :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 25.11.04, 18:11
              Gość portalu: etta napisał(a):

              > gf - życiorysy nie piszą się same
              > też Cię ściskam

              nie masz pelnego wplywu na swoj zyciorys
              wplywaja na niego rowniez a)inni ludzie b)Twoj brak swiadomosci/rozumu/wiedzy
              etc.
              • Gość: etta Re: pare zdan dla rownowagi :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 25.11.04, 19:19
                pełnego wpływu nie,
                ale decyzji nikt za mnie nie podejmuje
                pozdr.
                • j_ar Re: pare zdan dla rownowagi :) 26.11.04, 14:31
                  > ale decyzji nikt za mnie nie podejmuje

                  a jaki proszek kupujesz?.. a co czytasz? a na jakie filmy chodzisz do kina? a
                  na kogo glosujesz?.. naprawde sadzisz, ze to ty wybierasz?
                  • Gość: etta Re: pare zdan dla rownowagi :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 27.11.04, 18:14
                    aż tyle manipulacji jejkuuuu
                    od jakiegoś czsu nie ogladam telewizji,
                    przestałam tez prawie całkiem czytać prasę
                    czytam tylko ksiąźki
                    poza tym sprawa proszku jest drugorzędna
      • Gość: Slawek73 Re: pare zdan dla rownowagi :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 12:03
        gf pisze:
        Zdradzani zazwyczaj ponosza wspolodpowiedzialnosc za zdrade, choc wola role
        > ofiary. Normalna ludzka slabosc. Trzeba wybaczyc slabym, ze sa slabi :)

        No wiec stawiam sie w roli zony i mysle tak. Nigdy nie pomyslalam, ze jakis
        > mezczyzna zmarnowal x lat/miesiecy mojego zycia. Kazda milosc byla darem od
        > losu. Roznego kalibru, bo i ona sama miala rozny. Zeby myslec "rozstalismy
        sie,
        Gdybym uslyszala "zakochalem sie", potraktowalabym to z szacunkiem. I gdyby to
        > byla milosc, a nie milostka - nie tylko pozwolilabym odejsc, ale nawet bym mu
        w
        >
        > tym pomogla. Dlaczego? Z milosci.


        gf - powiem krótko - nie pier...l głupot. Za dużo filmów. A twoja logika w
        przypadku zdrady jest gó.. warta.
        Nawet mi się nie chce wyjaśniać dlaczego.
        Jak cie ktoś zdradzi - sama załapiesz.
        • Gość: Anna Re: pare zdan dla rownowagi :) IP: 217.153.152.* 24.11.04, 12:40
          Całkowicie popieram Slaweka73-jak ktos nie doswiadczyl bycia zdradzonym nie wie
          jak to jest.
        • Gość: gf Twoja przenikliwosc mnie powala ;D nt IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 13:36
      • scylla jeszcze pare zdan dla rownowagi :) 24.11.04, 12:05
        Gf fajna dziewucha jesteś, ale wydaje mi się że lekko pobujałaś w obłokach.
        Ja miałbym szacunek do kogoś kto by mi powiedział przed zdradą że spotkał
        kogoś i chce odemnie odejśc.
        Nieważne czy jest obopólna wina rozpadu czy nie.
        Właśnie zrobiłbym to ze względu na szacunek do siebie.
        I na odwrót, gdybym poczuł coś do kogoś innego niż moja ukochana,
        to bym z nią na ten temat rozmawiał i próbował coś zmienić, ale nie zdradził.

        • Gość: la valetta Re: jeszcze pare zdan dla rownowagi :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 12:51
          Nasza niezrównana w swej wyrozumiałości i dobroci gf jest moim skromnym zdaniem
          wyłącznie teoretyczką w sprawach damsko-męskich.
          • Gość: goodfriend Re: jeszcze pare zdan dla rownowagi :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 13:07
            gf była kochanicą i stąd biora się jej teorie na temat zdrady.
            • Gość: Gość Re: jeszcze pare zdan dla rownowagi :) IP: *.cs.bialystok.pl / *.internetdsl.tpnet.pl 24.11.04, 13:15
              temu facetowi jest dobrze, ale moim zdaniem to kut....tylko zdradza żone.
            • Gość: la valetta Re: jeszcze pare zdan dla rownowagi :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 13:16
              Może masz rację co do gf. Znam różne teorie wygłaszane przez osoby żyjące w
              związkach tzw. nieformalnych. To jest mniej więcej tak jak z poglądami na
              wychowanie dzieci - najlepsze patenty mają bezdzietni.
            • scylla nie kumam 24.11.04, 13:17
              a Ty co, spowiednik, że wszystko wiesz?
              Przedstawiła tylko swój pogląd.
              • Gość: gf Re: nie kumam IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 13:29
                scylla napisał:

                > a Ty co, spowiednik, że wszystko wiesz?
                > Przedstawiła tylko swój pogląd.

                :)))

                Ja ich rozumiem - lepiej tak napisac, niz przyznac sie przed swiatem do swojej
                slabosci ;)

                pzdr :))
          • Gość: Hansi Re: jeszcze pare zdan dla rownowagi :) IP: *.arcor-ip.net 24.11.04, 13:15
            no Twoje teorie (te z 9.25) tez uwazam za niezgorsze.
            co wiecej, w pelni sie z nimi (teoretycznie) zgadzam,
            (praktycznie przedkladam jednak inne wzory).

            wykoncypowalas je teoretycznie sama, czy wyciagnelas wnioski z praktyki?

            Duzo kobiet dobrych jest i duzo zlych
            bardzo trudno jednak wybrac sposrod nich
            taka co, jest bez wad
            szukasz ja i znajdujesz ja pewnego dnia
            dobra jest i piekna jest i serce ma
            a ty ja uwielbiasz ponad Swiat...

            Jesli znajde taka zone, ze sie kochac bede w niej
            to o.k., o.k., ok.
            bede zawsze wierny jej.

            (Wars - Schlechter, 1937)
          • Gość: gf Re: jeszcze pare zdan dla rownowagi :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 13:30
            Gość portalu: la valetta napisał(a):

            > Nasza niezrównana w swej wyrozumiałości i dobroci gf jest moim skromnym
            zdaniem
            >
            > wyłącznie teoretyczką w sprawach damsko-męskich.

            Bardzo Ci dziekuje za te swiatla opinie... :)
            Wiele wniosla, albowiem juz wiem o Tobie wszystko, co jest najciekawsze ;)
          • Gość: gf jeszcze jeden drobiazg Pani ;) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 13:56
            > Nasza

            strasznie jestem malo wyrozumiala, kiedy ktos do mnie mowi, jak
            przedszkolanka ;)

            tak sobie, calkiem serio, mysle, ze gora 2 rece mi wystarcza do policzenia
            postaci z tego forum, ktorych wrazliwosc i pomysl na czlowieczenstwo sa mi tak
            bliskie, ze nie mam nic przeciwko temu, zeby byli tak pisali - ale to tylko
            taka luzna reflaeksja niestowarzyszona... :)

            wlasciwie nawet 1 reka chyba
            • Gość: la valetta Re: do gf IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 15:36
              gf - (boję się dodać jakikolwiek przymiotnik, aby Cię nie dotknąć) zarzucasz mi
              dokonywanie pochopnych ocen, a czynisz to samo w stosunku do mnie. Ja jednak
              nie czuję się dotknięta, bo dla mnie forum nie jest gabinetem
              pszychoterapeutycznym gdzie można odreagować swoje zahamowania i kompleksy.
              Czy w realu również czujesz się tak wyobcowana jak na tym forum (to a'propos
              1 ręki)?

              P.s. też nie cierpię przedszkolanek
              • Gość: gf widze, ze masz ochote poskrobac mi marchewki :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 15:40
                1. gdzie napisalam, ze jestem dotknieta?
                2. gdzie napisalam, ze czuje sie wyobcowana?

                nie jest dobrze dokonywac projekcji :)
                to dlatego nie mozesz zrozumiec, co napisalam

                ot co :)
                • Gość: cosmo Re: widze, ze masz ochote poskrobac mi marchewki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 16:03
                  Odnoszę wrażenie , że określenie "nasza" jednak Cię dotknęło.Co do wyobcowania
                  to jeśli uważasz, ze porozumienie "duchowe"jedynie z pięcioma osobami (tyle
                  palców ma przeciętna ręka - Twoja chyba też) nie oznacza wyobcowania to
                  oczywiście cofam, acz moje wątpliwości pozostają.
                  Piszesz, że nie mogę Cię zrozumieć - to bardzo możliwe, ale z tego co można
                  zauważyć na tym forum to nie należę do wyjątków. Ja bym się nad tym zastanowiła
                  na Twoim miejscu.

                  P.s. Brak mojej reakcji, na Twój (ewentualny)kolejny post skierowany do mnie
                  będzie oznaczać jedynie to, że syn zgonił mnie z kompa.
                  • Gość: la valetta Re: widze, ze masz ochote poskrobac mi marchewki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 16:05
                    vel cosmo oczywiście
                  • j_ar Re: widze, ze masz ochote poskrobac mi marchewki 24.11.04, 16:09
                    a co? ty z wieksza liczba osob na forum czujesz sie w duchowym porozumieniu?..
                    no pogratulowac naprawde hahaha... czepialska i duza mondrala z ciebie jest
                    chyba, co?
                    • Gość: przedszkolanka Re: widze, ze masz ochote poskrobac mi marchewki IP: 62.121.129.* 24.11.04, 16:10
                      dzieci! dzieci!
                      a o co sie znowu klocicie?
                      • j_ar Re: widze, ze masz ochote poskrobac mi marchewki 24.11.04, 16:12
                        a zdejmij szelki, przuylacz sie, to zobaczysz
                        • Gość: przedszkolanka Re: widze, ze masz ochote poskrobac mi marchewki IP: 62.121.129.* 24.11.04, 16:14
                          ale dzis juz nie mam czasu,
                          badzcie grzeczni i sie nie pobijcie,
                          i prosze sie nie przezywac
                          bo to nieladnie!
                    • Gość: la valetta Re: widze, ze masz ochote poskrobac mi marchewki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 16:14
                      Ja przede wszystkim nie szukam tu żadnego porozumienia. Co najwyżej czasami
                      coś napiszę, aby sprowokować takiego "czujnego" jak Ty.
                      • j_ar Re: widze, ze masz ochote poskrobac mi marchewki 24.11.04, 16:16
                        ach ach, ale dalem sie nabrac, no co za wstyd...aj waj,..jak ci sie to udalo?..
                        to ty i podstepna jestes bardzo? hahahaha

                        no dobra zmykam wnuczki poprzewijac a potem na piwko pewnie ;)
                      • Gość: gf Re: widze, ze masz ochote poskrobac mi marchewki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 16:17
                        Gość portalu: la valetta napisał(a):

                        > Ja przede wszystkim nie szukam tu żadnego porozumienia. Co najwyżej czasami
                        > coś napiszę, aby sprowokować takiego "czujnego" jak Ty.

                        skoro niczego nie szukasz, to jak mozesz komus zarzuc 'tylko piec' ? ;)


                        nie blablaj ;)) cos Cie ubodlo w moim tekscie do zywego i tyle

                        pzdr :)
                  • Gość: gf Re: widze, ze masz ochote poskrobac mi marchewki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 16:14
                    Gość portalu: cosmo napisał(a):

                    > Odnoszę wrażenie , że określenie "nasza" jednak Cię dotknęło.


                    Odnosisz bledne i masz do tego pelne prawo :))


                    Co do wyobcowania
                    >
                    > to jeśli uważasz, ze porozumienie "duchowe"jedynie z pięcioma osobami (tyle
                    > palców ma przeciętna ręka - Twoja chyba też) nie oznacza wyobcowania to
                    > oczywiście cofam, acz moje wątpliwości pozostają.
                    > Piszesz, że nie mogę Cię zrozumieć - to bardzo możliwe, ale z tego co można
                    > zauważyć na tym forum to nie należę do wyjątków. Ja bym się nad tym
                    zastanowiła
                    >
                    > na Twoim miejscu.

                    Mam dziwne wrazenie, ze masz ze mna jakis problem...? :)
                    pozwol ze go nie nazwe... :))

                    Owszem, nie wiecej niz kilka osob napisalo tu cos, co kaze mi o nich myslec, ze
                    sa wielcy. Nie mylic z sympatia.

                    Co do nie rozumienia mojej skromnej osoby. Z calym szacunkiem, ale gdyby
                    dotyczylo ono kogos z powyzszych kilku - byloby mi smutno. Dla reszty mam wiele
                    sympatii, ale, powiem szczerze, trudno mi do ich postrzegania mnie przywiazywac
                    choc minimalna wage :) no niestety ;)


                    >
                    > P.s. Brak mojej reakcji, na Twój (ewentualny)kolejny post skierowany do mnie
                    > będzie oznaczać jedynie to, że syn zgonił mnie z kompa.


                    nie musisz sie tlumaczyc, ale doceniam ;)
                    • Gość: la valetta Re: widze, ze masz ochote poskrobac mi marchewki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 16:25
                      W zasadzie mogę tylko powtórzyć to co napisałam powyżej to j-ar. Dla mnie forum
                      ani Ty na forum nie stanowicie żadnego problemu. Czasami chodzi jedynie o to
                      by "gonić króliczka" (jeśli oczywiście wiesz co mam na myśli).
                      • zalozylam_nowe Re: widze, ze masz ochote poskrobac mi marchewki 24.11.04, 16:31
                        Gość portalu: la valetta napisał(a):

                        > W zasadzie mogę tylko powtórzyć to co napisałam powyżej to j-ar. Dla mnie
                        forum
                        >
                        > ani Ty na forum nie stanowicie żadnego problemu. Czasami chodzi jedynie o to
                        > by "gonić króliczka" (jeśli oczywiście wiesz co mam na myśli).


                        jasne ;) wiej na zdrowie, moze nawet sama w to uwierzysz ;)

                        pzdr :)))

                        gf
                        • Gość: la valetta Re: widze, ze masz ochote poskrobac mi marchewki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 16:34
                          "zalozylam-nowe" czy też gf - denerwujesz się i strasznie tracisz klasę! Bardzo
                          mnie zawiodłaś. Pa
                          • zalozylam_nowe Re: widze, ze masz ochote poskrobac mi marchewki 24.11.04, 16:35
                            Gość portalu: la valetta napisał(a):

                            > "zalozylam-nowe" czy też gf - denerwujesz się i strasznie tracisz klasę!
                            Bardzo
                            >
                            > mnie zawiodłaś. Pa


                            troche zabawne, a troche smutne...
                            • Gość: la valetta Re: widze, ze masz ochote poskrobac mi marchewki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 16:40
                              Smutne ale pouczające - jak niewiele trzeba aby pokazać prawdziwszą twarz.
                              • Gość: gf Re: widze, ze masz ochote poskrobac mi marchewki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 16:46
                                Gość portalu: la valetta napisał(a):

                                > Smutne ale pouczające - jak niewiele trzeba aby pokazać prawdziwszą twarz.

                                No. 7 postow i jestes naga.

                                Smutek tropikow.
                                • Gość: la valetta Re: widze, ze masz ochote poskrobac mi marchewki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 16:51
                                  Naga jest prawda - uporu z całą a pewnością Ci nie brakuje. Gorzej z poczuciem
                                  humoru. Ponieważ zrobiło się ponuro wracam do realu.
                                  • Gość: gf Re: widze, ze masz ochote poskrobac mi marchewki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 16:52
                                    > Naga jest prawda - uporu z całą a pewnością Ci nie brakuje. Gorzej z
                                    poczuciem
                                    > humoru.

                                    :)))

                                    > Ponieważ zrobiło się ponuro wracam do realu.

                                    dawno napisalam: wiej, na zdrowie... :)
                                    • Gość: la valetta Re: widze, ze masz ochote poskrobac mi marchewki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 16:57
                                      Dam Ci tę satysfakcję i na następny post już nie odpiszę, abyś spokojnie mogła
                                      zająć się czymś ważniejszym niż moja skromna osoba. Pozdrawiam.
        • Gość: gf Re: jeszcze pare zdan dla rownowagi :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 13:35
          scylla napisał:

          > Gf fajna dziewucha jesteś, ale wydaje mi się że lekko pobujałaś w obłokach.
          > Ja miałbym szacunek do kogoś kto by mi powiedział przed zdradą że spotkał
          > kogoś i chce odemnie odejśc.
          > Nieważne czy jest obopólna wina rozpadu czy nie.
          > Właśnie zrobiłbym to ze względu na szacunek do siebie.
          > I na odwrót, gdybym poczuł coś do kogoś innego niż moja ukochana,
          > to bym z nią na ten temat rozmawiał i próbował coś zmienić, ale nie zdradził.


          Za fajny jestes zeby do Ciebie pisac 'bo mlody jestes jeszcze'.

          Wiec powiem tak: znam ludzi fajnych, madrych i odwaznych. Wrazliwych na cudze
          nieszczescie i zgadzajacych sie z tym, co napisales, jako z wlasciwym przepisem
          na zycie. A jednak kiedys znalezli sie w tak skomplikowanej sytuacji
          emocjonalnej, ze ulegali (wlasnie wbrew pisarskiej modzie niektorych panienek z
          psow - jak najbardziej z ogromnymi wyrzutami sumienia) emocjom. Dlatego ja nie
          rzucam kamieniem. A nade wszystko nie lubie samozwanczych ofiar, za podejrzane
          je mam ;)

          pozdrawiam :))
          • scylla Re: jeszcze pare zdan dla rownowagi :) 24.11.04, 13:58
            > Za fajny jestes zeby do Ciebie pisac 'bo mlody jestes jeszcze'.
            chyba nie jestem taki młody skoro do mnie napisałaś:),
            zresztą z tego co się
            zorientowałem to jestem starszy, Pani Młodsza:)
            po drugie szanuje ich zdanie, tak zdecydowali, no i cóż, też nie rzuce
            kamieniem, to jest ich sprawa.
            Ja natomiast Pani Młodsza:), spoglądam na to swoimi oczętami
            i mówie że nie mam szacunku dla osoby która mnie zdradza i dla siebie też bym
            nie miał.
            To wszystko jest naszym wyborem, nikt nas nie zmusza do niczego
            a jednak to robimy.
            Bo często bywa tak że nie za bardzo jesteśmy zorientowani w swoich
            uczuciach dokonując wyboru z kim żyjemy. A potem jest jak jest.
            pozdrawiam
            • Gość: gf Re: jeszcze pare zdan dla rownowagi :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 14:07
              scylla napisał:

              > > Za fajny jestes zeby do Ciebie pisac 'bo mlody jestes jeszcze'.
              > chyba nie jestem taki młody skoro do mnie napisałaś:),
              > zresztą z tego co się
              > zorientowałem to jestem starszy, Pani Młodsza:)

              ciekawam, po czym sie zorientowales ;))

              ale to nie w tym rzecz, ze ja cos przezylam, tylko w tym, ze przyjaznie sie
              takze z ludzmi, ktorzy sa na kompletnie innym etapie niz my - i troche widze w
              zwiazku z tym
              mysle nawet bezczelnie, ze wiecej niz moi znajomi z mojego pokolenia na przyklad


              > po drugie szanuje ich zdanie, tak zdecydowali,

              oooo...'decyzja' to slowo duzego kalibru :) sugeruje spora role rozumu... ;)

              no i cóż, też nie rzuce
              > kamieniem, to jest ich sprawa.
              > Ja natomiast Pani Młodsza:), spoglądam na to swoimi oczętami
              > i mówie że nie mam szacunku dla osoby która mnie zdradza i dla siebie też bym
              > nie miał.

              A ja tylko dla siebie nie :)


              > To wszystko jest naszym wyborem, nikt nas nie zmusza do niczego
              > a jednak to robimy.
              > Bo często bywa tak że nie za bardzo jesteśmy zorientowani w swoich
              > uczuciach dokonując wyboru z kim żyjemy. A potem jest jak jest.
              > pozdrawiam

              Otoz to! 100% racji. Ciekawe, ze jak ludzie ida do oltarza (bo wiekszosc ta
              droga przeciez) to sad powszechny nie wnika, jak w przypadku rozstan ;)) moze
              to by cos dalo hihi
              • scylla Re: jeszcze pare zdan dla rownowagi :) 24.11.04, 14:44
                > ciekawam, po czym sie zorientowales ;))
                po nicku, żaaaartooooowałem:)
                Mam taki sprytny komputer który robi analize pisma, i cyk wiem ile masz lat:)))
                > oooo...'decyzja' to slowo duzego kalibru :) sugeruje spora role rozumu... ;)
                skoro wybieramy, to decyzje:)
                W reszcie jak widzę się zgadzamy:)
            • Gość: krish Re: jeszcze pare zdan dla rownowagi :) IP: *.chello.pl 24.11.04, 14:12
              To wszystko jest naszym wyborem, nikt nas nie zmusza do niczego
              a jednak to robimy.


              w zasadzie...

              ale zapewniam cie scyllo, ze gdybym byl almighty to potrafilbym tak dobrac
              okolicznosci (spokojnie, bez syberii i gulagow)ze zrobilbys wszystko to co cie
              zbrzydza i od czego sie zarzekasz. nie wal tedy kamieniami, nawet jakby to
              twoja sprawa byla
              • scylla ups :) 24.11.04, 14:36
                Przykro mi, mylisz się Krish, nie dałbyś rady:)
                Wiem co pisze, o to możesz być spokojny.
                • Gość: krish Re: ups :) IP: *.chello.pl 24.11.04, 15:16
                  gratuluje poczucia sily

                  i prawosci

                  niech the almighty nie zrobi ci niespodzianki

                  czego ci zycze
                • Gość: gf Re: ups :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 15:41
                  hmm..zycze Ci jak najlepiej, ale...mam wrazenie, ze Ci pewni swojej mocy
                  stosunkowo predko pekaja

                  oby nie Ty

                  all the best :))
                  • scylla Gf ;krish 26.11.04, 07:35
                    Dzięki:)
                    Ta pewność nie wynika z próżności- ja to przeżyłem:( i dlatego wiem co mówie,
                    tzw. sprawdzone w boju.
                    Pękają_ bo się zgrywają.
                    Wam też życzę najlepszego:))))
                    • j_ar Re: Gf ;krish 26.11.04, 14:29
                      nie wierze ci, nie to, zebym sadzil, ze klamiesz, bron boze, po prostu na
                      szczescie, nie bylo to cos w twoim zyciu, coby ci pokazalo, ze jednak mozna
                      stac sie slabym, masz przeciez wyobraznie
                      • scylla Re: Gf ;krish 27.11.04, 18:21
                        każdy upada, ja - Ty, ważne jest czy umiemy się z tego podnieść, czy umiemy
                        walczyć.Ja daje sobie prawo do upadku, błedów, łez_ale też wiem
                        że z tego dam radę wyjść.
                        To ja nazywam siłą i o tym piszę.
                        Dobrze że nie wierzysz, a ja nie zamierzam Cię do tego przekonywać, ani
                        opowiadać
                        swojego życia, choć fajny gość jesteś:)
                        Jak będziesz dobrze znał samego siebie, nie będziesz musiał w nic wierzyć.
          • vielonick Re: jeszcze pare zdan dla rownowagi :) 24.11.04, 14:07
            > A nade wszystko nie lubie samozwanczych ofiar, za podejrzane
            > je mam ;)

            to o zonie kochanka watkownicy?

            ulegac emocjom mozna jednonocnie, ze sie tak wyraze
            jezeli cos trwa rok(!) to nie jest to uleganie emocji a przyzyczajenie
            tudziez realizacja wlasnych potrzeb nierealizowalnych gdzie indziej
            • Gość: gf Re: jeszcze pare zdan dla rownowagi :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 14:11
              vielonick napisała:

              > > A nade wszystko nie lubie samozwanczych ofiar, za podejrzane
              > > je mam ;)
              >
              > to o zonie kochanka watkownicy?

              a nie :)
              to o pisarzach z tego watku utozsamiajacych sie (samozwanczo;)) z rzeczona :))

              >
              > ulegac emocjom mozna jednonocnie, ze sie tak wyraze
              > jezeli cos trwa rok(!) to nie jest to uleganie emocji a przyzyczajenie
              > tudziez realizacja wlasnych potrzeb nierealizowalnych gdzie indziej
              >


              owszem, realizacja niezrealizowanych potrzeb, ktore sa tak silne, ze nie sposob
              ich czasem nie zrealizowac, zwlaszcza, kiedy nakladaja sie np. na 'trudny czas'

              owszem, owszem

              ale to jest wlasnie uleganie, lub precyzyjniej: zgoda (moze nieswiadoma) na
              prymat tych potrzeb

              a w koncu, te potrzeby to nie widzimisie, jak sadze

              • vielonick Re: jeszcze pare zdan dla rownowagi :) 24.11.04, 14:27
                ten facet Cendrarsa nie zna, szkoda... ;)
                • Gość: gf Re: jeszcze pare zdan dla rownowagi :) IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 14:33
                  zna - wszak nie odchodzi od zony hihi :D
      • Gość: skarpeta Re: pare zdan dla rownowagi :) IP: *.chello.pl 28.11.04, 17:21
        zgadzam sie z gf w 100%
    • Gość: she Re: ROMANS IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 13:10
      Wiem ze bede bardzo krytykowana, ale powiem tak: nie zadreczaj sie
      niepotrzebnie. Jesli juz teraz masz wielkie wyrzuty sumienia, to sie z nim
      rozstan. Jesli ich nie masz i jest Ci dobrze, czerp z tej sytuacji maximum
      przyjemnosci, bo ona sie kiedys skonczy. Zona sie dowie, jemu sie odmieni albo
      Ty kogos spotkasz, oby niezonatego. Ty jestes dla "swojego" faceta odskocznia
      od nudy zycia, zastrzykiem adrenaliny albo ukojeniem - no i wiadomo, seks.
      Mowienie w tej sytuacji ze sie kochacie i to bardzo troche mnie smieszy ;)
      Rola ukrywajacej sie kochanki jest jednak frustrujaca, stresujaca i
      upokarzajaca na dluzsza mete. Dla kochanki, rzecz jasna. A mezczyznie, jak tu
      ktos przytomnie napisal, bardzo dobrze jest z zona i kochanka. Z jednej strony
      stabilizacja, z drugiej adrenalinka, a malo ktora kobieta jest w stanie dac i
      jedno i drugie.
      Spedzacie ze soba caly wolny czas? To kiedy on w domu bywa? Podejrzane to.
      • Gość: Hansi ROMANS - a forumowe panienki IP: *.arcor-ip.net 24.11.04, 13:49
        Mam zawsze mase zabawy z forumowymi panienkami, co to doradzaja: jezeli
        zakochales sie w innej, to odejdz i poinformuj uczciwie swego partnera.

        Pewnie, ze w idealnym przypadku byloby tak najlepiej.

        Ale w zyciu bywa roznie.
        Mamy tu obok watek: poligamia.

        Nawiazujac krotko do niego: mozna byc przywiazanym do stalej partnerki
        i zakochac sie rownolegle w innej.
        Czlowiek wtedy glupieje - ale tak tez czasem bywa.

        Ale "forumowe panienki" na wszystko maja przeciez lekarstwo.
        Tak jak komunisci. Ci tez zawsze wiedzieli, co jest dobre dla porzadnego
        obywatela.
        • j_ar Re: ROMANS - a forumowe panienki 24.11.04, 13:52
          ale czemu podwazasz, ze jest moze jednak ktos, kto potrafi zyc zgodnie z takim
          idealnym porzadkiem? tak juz wszystko wiesz o ludziach?
          • Gość: kaja Re: ROMANS - a forumowe panienki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 14:00
            no to moze zaskocze pare osob......
            kiedys z wyznaniem milosnym zjawil sie u mnie mezczyzna....byl zonaty, na
            odparcie tego mojego argumentu wyciagnal pozew rozwodowy juz ze stemplem
            sadowym, do tego powiedzial mi, ze jego zona (ja ja tez troche znalam-to samo
            miasto) juz wie, ze on kocha mnie......teraz czeka na moj ruch, ja na to, ze
            NIE....nasze drogi sie rozeszly..zeszly sie po 8 m-cach....on rozwiedziony...co
            bedzie teraz? nie wie nikt...

            czy wg Was to idealne i zachowanie fair??
          • Gość: Hansi Przeciwnie! IP: *.arcor-ip.net 24.11.04, 14:03
            szanuje kazde jako tako spojne poglady - takze te "idealne".

            Nie znosze tylko komunistycznego myslenia, ze wszyscy powinni byc idealni,
            a kto nie jest, to jest "be"
        • bazylia7 Re: ROMANS - a forumowe panienki 24.11.04, 14:00
          > Nawiazujac krotko do niego: mozna byc przywiazanym do stalej partnerki
          > i zakochac sie rownolegle w innej.
          > Czlowiek wtedy glupieje - ale tak tez czasem bywa

          zrozumiale i bardzo ludzkie..

          ale niestety zbyt czesto zamiast "zbladzil, wszak czlowiekiem jest"
          ukazuje sie tutaj: "bo jakby zona byla OK to nigdy by do tego nie doszlo"
          lub:
          "nie przejmuj sie zona, kochanko, tys nic nie winna, on nic nie winien, zona
          cierpi, nie martw sie pewnie na to zasluzyla, vo jakby nie zasluzyla, to by z
          nia byl"

          i jakos statystycznie w sytuacji zdrady, to zona otrzymuje
          etykietke "przyczyny" - nadawana przez niektorych forumowych obroncow "milosc'i
          ponad wszystko"

          ciekawam czy tak samo ocenia sie sytuacje, gdy zdradzajaca jest zona?
          • Gość: gf Re: ROMANS - a forumowe panienki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 14:13
            Bazylia, Ty chyba jednak mylisz 'wine' z 'przyczyna'...

            pzdr :)
            • bazylia7 Re: ROMANS - a forumowe panienki 24.11.04, 14:19
              chyba nie

              pozdr :)

              Ps.... moze napisac powinnam, parafrazujac: tys kochanko nie winna, on,kochanek
              nie winien,
              zona winna.

              Tak mi sie Twoje postrzeganie sytuacji zdrady jawi,gf... (z reguly,
              statystycznie)
              czy mam racje?
              • Gość: gf Re: ROMANS - a forumowe panienki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 14:31
                nie masz :)

                nie wiem, czy czytamy to samo forum ;)
                bo ja czytam najczesciej: kochanka i maz winni, zono wywal go z domu/mscij
                sie/jestes niewinna ofiara/a to k*tas i suka (niepotrzebne skreslic)

                podwazam taka koncepcje historii gatunku ;)

                do tego istnieje stereotyp skrzywdzonej matkipolki, a ja generalnie uwazam, ze
                wbrew niemu, kobietom czesto zdarza sie zachowywac gorzej - to generalizacja, z
                koniecznosci, rzecz jasna - i wcale takie milosierne nie sa jak sie to czesto
                wypisuje, ciagna do siebie, az sie dymi...

                ten stereotyp 'kobieta swieta, facet zly' najbardziej, nota bene, kobiety
                krzywdzi, ale to inny temat


                wierze w to, ze ludzie powinni miec druga szanse i ze jak sie kogos kocha, to
                sie mu, mimo bolu, wlasnie daje te szanse, kiedy cos innego go uszczesliwia, bo
                to znaczy, ze ja nie potrafilam

                wierze, ze milosc to dawanie czlowiekowi wolnosci

                tyle :)

                • Gość: baba zona Re: ROMANS - a forumowe panienki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 17:40
                  A pamietasz nasza dyskusje z sierpnia ubieglego roku ? Ja wtedy wlaczylam sie w
                  dyskusje w watku Sila zdradzonych, bo wkurzyla mnie panienka, ktora chwalila
                  sie, jaka to ona dobra w porownaniu z ta wredna, zdradzana (czyt. rownoczesnie
                  oszukiwana zona). Mnie wtedy tez zaatakowalas, no bo tez wystepowalam w roli
                  zdradzanej zony, czyli tej zlej (ofiary?). Tylko ze ja nie przyjelam tej roli.
                  I takich kobiet jest wiecej. Zauwazylam, ze stereotypy rowniez ulegaja
                  ewolucji - w tym wypadku chyba dobrze.
                  I znowu wracamy do punktu pt. uczciwosc - ta stara, zdewaluowana wartosc...
                  Pewnie, ze mozna powiedziec - kocham Cie, idz do tej swojej panienki, skoro Ci
                  z nia lepiej niz ze mna (ja tak nota bene swego czasu zrobilam), ale dlaczego
                  mnie oszukujesz zamiast rozmawiac?
                  Tak, pewne tematy wracaja jak bumerang. Myslalam, ze juz nigdy nie bede pisac
                  na ten temat, ale to zawsze wraca i zawsze wywoluje emocje.
                  A szanse daje sie prawdziwym uczuciom - i tutaj jestesmy zgodne, choc zycie
                  determinuje tez i inne postawy...
                  Coz, temat rzeka...
                  :)
                  • Gość: gf Re: ROMANS - a forumowe panienki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 19:44
                    Dyskusje pamietam oczywiscie. 'Ataku' nie za bardzo ;)

                    Dzieki Bogu, ze stereotypy ulegaja erozji. Mam jednak nieodparte wrazenie, ze
                    reprezentujesz nadal mniejszosc. Tak mi sie wydaje.

                    Uczciwosc, mowisz, ba. Tylko, zeby mowic prawde, ktos musi chciec ja slyszec.
                    • vielonick Re: ROMANS - a forumowe panienki 25.11.04, 02:51
                      zeby cos uslyszec to musi byc najpierw powiedziane

                      i druga rzecz:
                      mowic mozna nawet wtedy gdy sie nie jest/nie bedzie wysluchanym
                      kobiety czesto to robia ;)

                      re nosnosc tematu (z dolu watku):
                      autorka sama prosila o wymiane doswiadczen
                      ale wiele sie nie dowiedziala ;)))
                      • Gość: gf Re: ROMANS - a forumowe panienki IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 25.11.04, 17:56
                        vielonick napisała:

                        > zeby cos uslyszec to musi byc najpierw powiedziane

                        nie - zeby bylo powiedziane trzeba stworzyc warunki

                        > i druga rzecz:
                        > mowic mozna nawet wtedy gdy sie nie jest/nie bedzie wysluchanym
                        > kobiety czesto to robia ;)

                        nigdy
                        szczyt egocentryzmu

                        > re nosnosc tematu (z dolu watku):
                        > autorka sama prosila o wymiane doswiadczen
                        > ale wiele sie nie dowiedziala ;)))

                        darowany kon ;)
                        • vielonick Re: ROMANS - a forumowe panienki 27.11.04, 01:28
                          Gość portalu: gf napisał(a):

                          > > zeby cos uslyszec to musi byc najpierw powiedziane
                          >
                          > nie - zeby bylo powiedziane trzeba stworzyc warunki

                          niekoniecznie
                          czesto mowienie zalezy od charakteru nie okolicznosci/warunkow
                          (autopsja)


                          > > i druga rzecz:
                          > > mowic mozna nawet wtedy gdy sie nie jest/nie bedzie wysluchanym
                          > > kobiety czesto to robia ;)
                          >
                          > nigdy
                          > szczyt egocentryzmu

                          nie bardzo rozumiem...
                          jak ktos chce cos powiedziec bo tak mu nakazuja przekonania, bo chce byc uczciwy
                          to powie
                          nawet jesli druga strona jest 'zamknieta', nie gotowa
                          na dialog czy uslyszenie prawdy
                          • zalozylam_nowe Re: ROMANS - a forumowe panienki 27.11.04, 01:41
                            vielonick napisała:

                            > Gość portalu: gf napisał(a):
                            >
                            > > > zeby cos uslyszec to musi byc najpierw powiedziane
                            > >
                            > > nie - zeby bylo powiedziane trzeba stworzyc warunki
                            >
                            > niekoniecznie
                            > czesto mowienie zalezy od charakteru nie okolicznosci/warunkow
                            > (autopsja)
                            >


                            to 2 rozne rzeczy
                            ja mowie o tym, ze zeby oczekiwac szczerosci, trzeba koniecznie stworzyc
                            warunki (oczywiscie niektorzy zawsze powiedza, bo np.lubia) ale zasada jest
                            taka: nie mowi mi, czyli feler jest po mojej stronie

                            > > > i druga rzecz:
                            > > > mowic mozna nawet wtedy gdy sie nie jest/nie bedzie wysluchanym
                            > > > kobiety czesto to robia ;)
                            > >
                            > > nigdy
                            > > szczyt egocentryzmu
                            >
                            > nie bardzo rozumiem...
                            > jak ktos chce cos powiedziec bo tak mu nakazuja przekonania, bo chce byc
                            uczciw
                            > y
                            > to powie
                            > nawet jesli druga strona jest 'zamknieta', nie gotowa
                            > na dialog czy uslyszenie prawdy
                            >
                            >

                            to nie zadna uczciwosc tylko egoistyczna chec oczyszczenia sumienia

                            jesli kocham i zrobie cos nie tak, a on prawdy nie chce znac (bo ludzie maja do
                            tego prawo) moim obowiazkiem jest te wole niewiedzy uszanowac - inaczej jestem
                            zero

                            milosc do respekt dla jego potrzeb
                            • vielonick Re: ROMANS - a forumowe panienki 29.11.04, 01:53
                              zalozylam_nowe napisała:

                              > to 2 rozne rzeczy
                              > ja mowie o tym, ze zeby oczekiwac szczerosci, trzeba koniecznie stworzyc
                              > warunki (oczywiscie niektorzy zawsze powiedza, bo np.lubia) ale zasada jest
                              > taka: nie mowi mi, czyli feler jest po mojej stronie

                              nie
                              czasem feler jest po 'jego' stronie
                              (chodzi mi o osobe, ktora ma cos powiedziec, nie o plec)
                              z charakteru

                              > to nie zadna uczciwosc tylko egoistyczna chec oczyszczenia sumienia

                              czasem tak ale nie zawsze
                              osoba moze sobie kompletnie nie zdawac sprawy, ze jest oszukiwana
                              i wtedy to nie jest ooczyszczanie wlasnego sumienia a poinformowanie o faktach

                              poza tym zdarza sie, ze osoba zdradzajaca zapytana wprost
                              zaprzecza patrzac prosto w oczy i wypierajac sie wszystkiego

                              > milosc do respekt dla jego potrzeb

                              hmmm, ja bym nie nazywala zdrady "zrobieniem czegos nie tak"
                              to spory eufemizm moim zdaniem

                              i moim zdaniem jak ktos kocha to nie zdradza
                              no, mozna sie zgodzic na jakis jednorazowy wybryk, powiedzmy
                              szal cial, hormony, okolicznosci przyrody itp
                              czlowiek sie wstydzi, ma wyrzuty - nie mowi

                              ale co ma wspolnego z miloscia prowadzenie praktycznie podwojnego zycia
                              ktore trwa rok/kilka lat?
                              w takim kontekscie, mowienie o respektowaniu potrzeb drugiej strony w zwiazku
                              wydaje sie co najmniej smieszne
                              bo z respektu wobec czyichs uczuc
                              do takiej sytuacji w ogole nie powinno sie dopuscic
                              • zalozylam_nowe Re: ROMANS - a forumowe panienki 30.11.04, 10:10
                                vielonick napisała:

                                > zalozylam_nowe napisała:
                                >
                                > > to 2 rozne rzeczy
                                > > ja mowie o tym, ze zeby oczekiwac szczerosci, trzeba koniecznie stworzyc
                                > > warunki (oczywiscie niektorzy zawsze powiedza, bo np.lubia) ale zasada je
                                > st
                                > > taka: nie mowi mi, czyli feler jest po mojej stronie
                                >
                                > nie
                                > czasem feler jest po 'jego' stronie
                                > (chodzi mi o osobe, ktora ma cos powiedziec, nie o plec)
                                > z charakteru

                                Nie, jmx. Ludzie z natury daza do bliskosci z czlowiekiem, ktorego kochaja. No,
                                chyba ze to para juz tylko z nazwy, to co innego. Ale wtedy po co w ogole sie
                                dzielic czymkolwiek? Z obcym?

                                Jesli ktos nie chce powiedziec, to albo jeszcze tego w sobie nie ulozyl,nie
                                bardzo wie, co czuje, a tym bardziej jak to zamienic na slowa, albo nie ma
                                zaufania do potencjalnego rozmowcy.



                                > > to nie zadna uczciwosc tylko egoistyczna chec oczyszczenia sumienia
                                >
                                > czasem tak ale nie zawsze
                                > osoba moze sobie kompletnie nie zdawac sprawy, ze jest oszukiwana
                                > i wtedy to nie jest ooczyszczanie wlasnego sumienia a poinformowanie o faktach

                                Dziolcha, ale jak sie z kims jest, to chyba z kims kogo sie zna, nie? Jak mozna
                                nie wiedziec, jaki jest stosunek (prawdziwy, nie tylko ten deklarowany) zony
                                czy meza do szczerosci w tej kwestii?

                                Wiec jesli jestem z kims, kto takiej prawdy slyszec nie chce, to ni mowie, bez
                                wzgledu na to, jak cierpie. No tak czy nie?


                                > poza tym zdarza sie, ze osoba zdradzajaca zapytana wprost
                                > zaprzecza patrzac prosto w oczy i wypierajac sie wszystkiego

                                No wiesz...podstaw czlowieka pod sciana i przesluchuj...a kup najpierw giwere,
                                moze to cos pomoze ;)


                                > > milosc do respekt dla jego potrzeb
                                >
                                > hmmm, ja bym nie nazywala zdrady "zrobieniem czegos nie tak"
                                > to spory eufemizm moim zdaniem
                                >
                                > i moim zdaniem jak ktos kocha to nie zdradza
                                > no, mozna sie zgodzic na jakis jednorazowy wybryk, powiedzmy
                                > szal cial, hormony, okolicznosci przyrody itp
                                > czlowiek sie wstydzi, ma wyrzuty - nie mowi

                                Heh. A wyobraz sobie taka sytuacje - na dwoch koncach Polski jednoczesnie
                                zachorowaly obie tesciowe. Ich stan nie pozwala na transport. Para sie
                                rozdziela na dlugie miesiace. Nie maja pieniedzy, zeby co tydzien sie spotkac w
                                polowie drogi. Samotnosc, obciazenie w zwiazku z perspektywa smierci, dolozmy
                                cos jeszcze (syn ma klopoty z miejscowymi kibicami, corke ktos zgwalcil - no
                                rusz wyobraznia i wyobraz sobie wspolczesnych Hiobow...). I niespodzienka. Ktos
                                sie pojawia obok. Lekarz hihi ;)

                                Jmx, mnie nie trudno wyobrazic sobie skomplikowana emocjonalnie, bardzo trudna
                                sytuacje, w ktorej mimo ze kochasz...Bo widzialam takie w moim otoczeniu. Stad
                                moja wyrozumialosc dla ludzi, ktorych cos spotyka w trudnych okolicznosciach.
                                Ja po prostu w takich jeszcze nie bylam.


                                > ale co ma wspolnego z miloscia prowadzenie praktycznie podwojnego zycia
                                > ktore trwa rok/kilka lat?

                                to aberracja

                                > w takim kontekscie, mowienie o respektowaniu potrzeb drugiej strony w zwiazku
                                > wydaje sie co najmniej smieszne
                                > bo z respektu wobec czyichs uczuc
                                > do takiej sytuacji w ogole nie powinno sie dopuscic
                                >
                                • vielonick Re: ROMANS - a forumowe panienki 01.12.04, 03:36
                                  zalozylam_nowe napisała:



                                  > Jesli ktos nie chce powiedziec, to albo jeszcze tego w sobie nie ulozyl,nie
                                  > bardzo wie, co czuje, a tym bardziej jak to zamienic na slowa, albo nie ma
                                  > zaufania do potencjalnego rozmowcy.

                                  czasem nie mowi BO NIE CHCE
                                  po prostu
                                  zeby uprzedzic - ja jestem takim czlowiekiem
                                  ale juz uslyszalam, ze nie kochalam wiec stosunkowo latwo mi sie przyznac ;))))


                                  > Dziolcha, ale jak sie z kims jest, to chyba z kims kogo sie zna, nie? Jak mozna
                                  >
                                  > nie wiedziec, jaki jest stosunek (prawdziwy, nie tylko ten deklarowany) zony
                                  > czy meza do szczerosci w tej kwestii?

                                  co to znaczy "prawdziwy stosunek"?
                                  prawdziwy mozna miec tylko po fakcie
                                  bo wlasnie przed sa deklaracje
                                  i jeszcze jedna rzecz - ludzie na to samo moga reagowac inaczej
                                  to zalezy od okolicznosci


                                  > Heh. A wyobraz sobie taka sytuacje - na dwoch koncach Polski jednoczesnie
                                  > zachorowaly obie tesciowe. Ich stan nie pozwala na transport. Para sie
                                  > rozdziela na dlugie miesiace. Nie maja pieniedzy, zeby co tydzien sie spotkac w
                                  >
                                  > polowie drogi. Samotnosc, obciazenie w zwiazku z perspektywa smierci, dolozmy
                                  > cos jeszcze (syn ma klopoty z miejscowymi kibicami, corke ktos zgwalcil - no
                                  > rusz wyobraznia i wyobraz sobie wspolczesnych Hiobow...). I niespodzienka. Ktos
                                  >
                                  > sie pojawia obok. Lekarz hihi ;)

                                  moj Boze - gwalt corki, smiertelna choroba matek, syn-gangster
                                  do tego brak pieniedzy, samotnosc, opuszczenie, wypalenie
                                  (czesto sie pojawia w czasie pielegnacji chorej osoby...)
                                  i osoba w takim stanie emocjonalnym i fizycznym
                                  jeszcze mysli o spotykaniu kogos i seksie z nim?
                                  i Ty znasz takie przypadki?

                                  chyle czola ;)

                                  > Jmx, mnie nie trudno wyobrazic sobie skomplikowana emocjonalnie, bardzo trudna
                                  > sytuacje, w ktorej mimo ze kochasz...Bo widzialam takie w moim otoczeniu. Stad
                                  > moja wyrozumialosc dla ludzi, ktorych cos spotyka w trudnych okolicznosciach.
                                  > Ja po prostu w takich jeszcze nie bylam.

                                  rozumiem Twoje serduszko pelne zrozumienia i wspolczucia dla bladzacych :)
                                  ale nie kazda zdrada laczy sie z tak tragicznymi przypadkami 'bez wyjscia'
                                  to nikly procent, powiedzialabym
                                  z reguly sa to trywialne sprawy wynikle z szarej codziennosci
                                  zupa byla za slona
                                  pare kilo wiecej
                                  zalatanie praca
                                  zasobnosc porfela
                                  chec odmiany
                                  czasem z takich glupot wyrastaja tragedie, nie przecze
                                  ale z reguly to masa banalow, ktore banalnie sie koncza
        • Gość: olalala Re: ROMANS - a forumowe panienki IP: 62.121.129.* 24.11.04, 14:17
          > Ale "forumowe panienki" na wszystko maja przeciez lekarstwo.
          > Tak jak komunisci. Ci tez zawsze wiedzieli, co jest dobre dla porzadnego
          > obywatela.


          ciekawe porownanie, tylko czy trafne aby? bo to czasy komunizmu sie kojarza z
          wciskaniem tanich kitow obywatelom. wiec moze wlasnie te role przejeli
          zdradzajacy?
          nie usprawiedliwiaj wlasnych zdrad komunizmem tylko zamiast "twojej wiedzy
          oczywistej co jest dobre dla Ż+K" zapytaj wprost zony czy twoja kochanka to
          jest to o czym ona marzy,i zapytaj kochanki jak bardzo lubi twoja zone. bo
          to,ze wiekszosc chce lubic obie jednoczesnie to wiemy:)
          • Gość: Hansi Lenin wiecznie zywy. IP: *.arcor-ip.net 24.11.04, 14:42
            Finansowo zyje raczej niezaleznie,
            a moj stosunek do 6.go przykazania jest raczej LETNI
            ergo: usprawiedliwiac sie przed nikim z niczego nie musze.

            Natomiast komunistyczne myslenie "forumowych panienek" polega na tym, ze
            uwazaja one , iz najpierw sie zostawia (nie zapomniec o oficjalnym pozegnaniu)
            poprzedniego partnera i dopiero potem zabiera sie za innego.

            BAJA na kolkach. Niekiedy niemozliwa do zrealizowania, niekiedy,
            ktoras ze stron wcale nie chce zostawiac.
            I nie jest przez to gorsza, tylko jest INNA, ma bowiem inna filozofie zyciowa.
            • Gość: lalalala Re: Lenin wiecznie zywy. IP: 62.121.129.* 24.11.04, 14:55
              > BAJA na kolkach. Niekiedy niemozliwa do zrealizowania, niekiedy,
              > ktoras ze stron wcale nie chce zostawiac.
              > I nie jest przez to gorsza, tylko jest INNA, ma bowiem inna filozofie zyciowa.


              Czyli; czystosc idei, czystosc dzialan, czystosc rąk pana przewodniczacego.
              okresla sie te filozofie slowami:"kocham cie do szalenstwa ale nie moge teraz
              odejsc od zony" na zmiane z "zono jestes moja jedyna a tamto to tylko
              przygoda", chyba ze twoja filozofia pozwala na przedstawienie sobie ich obu i
              okreslenia potrzeb jakie maja ci spelniac- gwoli zaakceptowania idei:)



              • Gość: Hansi Soohaj, czy to Twoje "o" IP: *.arcor-ip.net 24.11.04, 15:01
                nie (wy-)puscilo sie gdzies z Panem Przewodniczacym?
                Z nicka "o" sie urwalo i za sercem polecialo?

                Bo to i przystojny facio, a i serce ma czyste (nie mowiac o rencach).

                Dlugo tak jeszcze?
                Ja pieszcze i pieszcze
                Tys zimna, jak lod
                Nie cenisz mych cnot.

                • Gość: tralalala Re: Soohaj, czy to Twoje "o" IP: 62.121.129.* 24.11.04, 15:20
                  a fe, wnikam w glab twej filozofii.i.i nawet widac juz jej dno.
                  a ty na to co?

                  > Tys zimna, jak lod
                  > Nie cenisz mych cnot.

                  bo fliozofia tania sie byc wydaje
                  sprowadza niewinne dzieci na rozstaje
                  a z komunistycznymi zapedami
                  jest sens slubowac przed oltarzami?

                  pytam
                  czy zona twa wi
                  ze z filozofem spi?
                  • Gość: hansi "o" ciagle tanczy? IP: *.arcor-ip.net 24.11.04, 16:14
                    absolutnie wi!
                    ale wypraszam sobie posadzenia o post-komunizm
                    wole juz post-modernizm

                    PS. to zatanczymy na tem dnie moralnem?

                    moze kontrowersyjnie?:

                    jak w pustym basenie
                    na dnie - rozpaczy
                    nie wiesz, co znaczy
                    cierpienie bez dna


                    lub sentymentalnie - jesli wolisz:

                    lecz moje wielkie szczescie przyjdzie w jasnej godzinie
                    jak w piosence, jak w kinie
                    tak dziwnie mi, tak cudnie mi
                    to pierwszy sen - Twe serce lsni

                    (Wars- Jurandot, 1937)
                    • Gość: bumcycyk Re: "o" ciagle tanczy? IP: 62.121.129.* 24.11.04, 16:27
                      > wole juz post-modernizm

                      chcialoby sie czuc artychą
                      gdy sie grzeznie w pos_politosc

                      > PS. to zatanczymy na tem dnie moralnem?
                      "a wariaaatka jeeeeszcze tanczyyyy"

                      > jak w pustym basenie
                      > na dnie - rozpaczy
                      > nie wiesz, co znaczy
                      > cierpienie bez dna

                      na dno wanny spadl pajaczek
                      nie wygrzebie sie bez raczek
                      zimny prysznic go wnet splucze
                      straszna dola- placze wnuczek

                      ach jak przykro mozna skonczyc
                      gdy DNA sie chce polaczyc
                      lekko latwo i przyjemne
                      "zedrzyj tylko listek ze mnie"


                      > lecz moje wielkie szczescie przyjdzie w jasnej godzinie
                      > jak w piosence, jak w kinie
                      > tak dziwnie mi, tak cudnie mi
                      > to pierwszy sen - Twe serce lsni

                      i otworzylo sie niebo nad nimi
                      i ziemie obiecana zobaczyl
                      i zapragnal zstapic....
                      ale przypomnial sobie,ze zona kazlala kran naprawic
                      i mus poczul
                      a kiedy wrocil by zstapic gotowym
                      pozostalo tylko splukac robaka
                      z dna
                      • Gość: hansi Re: "o" ciagle tanczy? i to jak! IP: *.arcor-ip.net 24.11.04, 16:33
                        wiesz jaki jest szczyt niemozliwosci?:

                        zapukac w dno absolutne z drugiej strony.

                        Wiec, robaczku, jeszcze nam troche tego szczescia zostalo.

                        dobranoc, oczka zmruz.
                        • zalozylam_nowe Re: "o" ciagle tanczy? i to jak! 24.11.04, 16:35
                          > dobranoc, oczka zmruz.

                          czy to przedszkole, ze bedziecie lezakowac po poludniu? ;)
                          • Gość: hansi Re: "o" ciagle tanczy? i to jak! IP: *.arcor-ip.net 24.11.04, 16:40
                            nie - ale bumcykcyk vel przedszkolanka chce ze mna poszukac
                            moralnego dna absolutnego.

                            Musze (hiba) dac sie jej wyspac?
                            Czeka nas ciezka praca.
                            • Gość: trutututu Re: "o" ciagle tanczy? i to jak! IP: 62.121.129.* 24.11.04, 16:44
                              Gość portalu: hansi napisał(a):

                              > nie - ale bumcykcyk vel przedszkolanka chce ze mna poszukac
                              > moralnego dna absolutnego.

                              piersze slysze zebym cos od ciebie miala chciec,
                              a tym bardziej z toba. filozofie.


                            • Gość: gf Re: "o" ciagle tanczy? i to jak! IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 16:48
                              juz za chwileczke, juz za momencik...piatek z pankracym zacznie sie
                              krecic... ;))
                              • Gość: hihihi Re: "o" ciagle tanczy? i to jak! IP: 62.121.129.* 24.11.04, 16:49
                                tralalala la la!
                        • Gość: umpaumpa Re: "o" ciagle tanczy? i to jak! IP: 62.121.129.* 24.11.04, 16:41
                          wystarczy odwrocic butelke
                          by zobaczyc dno z dugiej strony
                          tylko z ktorej bedzie pelna
                          a z ktorej pusta

                          poki co, przespij sie z filozofia.
                          a nuz cos z nia splodzisz?

                          • Gość: hansi Re: "o" ciagle tanczy? i to jak! IP: *.arcor-ip.net 24.11.04, 16:46
                            rozumiem usmiech Twoj, krolewno
                            gdy mowie - kocham Cie.
                            wiem, myslisz na pewno, to slowa - o nie!

                            tyle milosci znajdziesz w sercu mem - dziewczyno
                            skarby, uczucia drzemia cicho w niem i nigdy nie przemina

                            (Wars - Tom 1938)

                            Pa. dziewczeta. dosc zartow na dzis.
            • j_ar Re: Lenin wiecznie zywy. 24.11.04, 15:12
              Gość portalu: Hansi napisał(a):

              > Natomiast komunistyczne myslenie "forumowych panienek" polega na tym, ze
              > uwazaja one , iz najpierw sie zostawia (nie zapomniec o oficjalnym
              pozegnaniu)
              > poprzedniego partnera i dopiero potem zabiera sie za innego.
              >
              > BAJA na kolkach. Niekiedy niemozliwa do zrealizowania, niekiedy,
              > ktoras ze stron wcale nie chce zostawiac.


              to w koncu jak to jest, baja na kolkach czy jednak cos, co jest mozliwe
              ("niekiedy niemozliwa" - ze tak powiem, co oznacza, mozliwa), co?
    • triss_merigold6 Zabawna jesteś Kasiu... 24.11.04, 14:06
      - naprawdę wierzysz, że spędzacie cały jego wolny czas razem? a Święta,
      sylwester, wakacje, niedzielne popołudnia... przyznaj się dziecko
      - gdybyście spędzali cały wolny czas razem to żona by się domyślała - chyba, że
      to wolne oznacza 2 godziny w tygodniu w Twoim mieszkaniu
      - przedstawił Cię znajomym? - wychodzicie razem w miejsca publiczne? Wątpię.
      - skoro tak bardzo się kochacie to dlaczego ów wymarzony nie zachowa się jak
      człowiek honoru i nie odejdzie z nieudanego małżeństwa aby być z Tobą naprawdę
      a nie pokątnie?
      Reasumując: współczuję Ci. Jest szansa, że wyrośniesz z naiwności.
      • Gość: gf Re: Zabawna jesteś Kasiu... IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 14:12
        > - skoro tak bardzo się kochacie to dlaczego ów wymarzony nie zachowa się jak
        > człowiek honoru i nie odejdzie z nieudanego małżeństwa aby być z Tobą
        naprawdę


        trzeba bylo doczytac do 3. wersu posta watkownicy ;))
        • zigia Re: Zabawna jesteś Kasiu... 24.11.04, 14:48
          jedna wielka bzdura.Pomijając fakt zakochania, zobaczysz jak cie juz oleje a
          zrobi to predzej czy później(pierwszy przyklad bedziesz juz miala w swieta
          kiedy spedzi je nie z toba a z zona i synem) jaki to bedzie mialo wplyw na
          twoja psychike i podejscie do innych facetów .wszystkich bedziesz
          podejrzewala,oskarzala, miala totalny brak zaufania.zdasz sobie sprawe ze bedac
          tyle lat kochanka znasz wszyskie meskie podle wykrety i bedziesz sie ich
          doszukiwala w kazdym slowie.szczesciara bedziesz jezeli ten on zostawi zone i
          zostanie z tobą...chociaz czy to szczescie?zawsze bedziesz tą drugą.ty bedziesz
          zycie przezywala po raz pierwszy a on juz po raz drugi.ślub? miał ,ciaża
          miał,dziecko jego rozwój? miał....wszystko juz przerobil.poprostu odmlodzil sie
          tobą...przykre ale przerobione.a milosc?wczesniej czy pózniej wygasa a on majac
          tendencje do odmladzania znajdzie sobie nastepna z która przezyje zycie 3
          raz....
      • Gość: Żmija Re: Zabawna jesteś Kasiu... IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 16:47
        ależ z ciebie zołza z syndromem niedopchnięcia zapewne.
        Nie współczuj kobiecie, która choć przez chwile jest kochana, bo ciebie pewnie
        nikt nawet 2 metrowym kijem nie tknie...
        • habitus Re: Zabawna jesteś Kasiu... 24.11.04, 20:57
          :)))) Nawet nie wiesz jak się mylisz!! :)))))) Dopiero takie autorytatywne
          wpisy sprawiają, że mam trochę ubawu. :)))

          Cierpienie mnie nie śmieszy a wątpliwości i ból Kasi świadczą o uwikłaniu, nie
          wyrachowaniu.
          • Gość: kasia Re: Zabawna jesteś Kasiu... IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 21:04
            dziekuje habitus...Potrzymalas mnie na duchu.Robie wszystko zeby Go
            zostawic.Psychicznie sie do tego nastawiam...
            • habitus Re: Zabawna jesteś Kasiu... 24.11.04, 21:17
              Gość portalu: kasia napisał(a):

              > dziekuje habitus...Potrzymalas mnie na duchu.Robie wszystko zeby Go
              > zostawic.Psychicznie sie do tego nastawiam...

              Wiesz, zostając zamykasz sobie drogę do nowego lepszego związku, bez tych
              wszystkich obciążeń. Wiem, że się boisz. W tym układzie to Twoja sytuacja jest
              najtrudniejsza. Państwo małżeństwo prowadzą cichą walkę a rykoszetem dostaniesz
              Ty i ten syn. Zastanów się, może boisz się związku z osobą wolną. Może wolisz
              partnera zajętego, żeby nie dopuścić do bliskości. Bo tak bezpieczniej. Taka
              całkowita szczerość i oddanie to bardzo trudne, dla niektórych niemożliwe...
              Zawsze żal mi raczej tego oszukiwanego partnera. Przy Twoim wpisie dopiero
              widzę, że oszukanych jest więcej. Bardzo Ci współczuję. Uciekaj z tego układu,
              zanim będzie za późno, ugrzęźniesz, przyzwyczaisz się, stracisz samodzielność i
              szacunek do siebie. Coś ja nie lubię tego Twojego partnera. Chyba zasługujesz na
              kogoś lepszego, nie oszusta...
              • Gość: hansi smiech mnie ogarnia, Habitus... IP: *.arcor-ip.net 24.11.04, 22:18
                gdy czytam takie posty, jak Twoje...
                posadzasz Kasie o masochizm?
                kazda chcialaby miec wolnego, przystojnego i bogatego (najlepiej)

                MALO TAKICH NA WOLNYM RYNKU

                a kochac chce kazdy (a)
                i bierze sie to, co jest.

                Wiecznie nie mozna czekac.
                a potem sa klopoty.
                ale te pojawia sie - tak czy tak
                takie, lub inne
                • Gość: kasia Re: smiech mnie ogarnia, Habitus... IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl 24.11.04, 22:30
                  hansi a myslisz ze wolni sa madrzejsi?!bylam w zwiazku z wolnym facetem 4
                  lata.Poza tym ze mnie ponizal,uderzyl mnie kilka razy a na koniec zdradzil mnie
                  z moja przyjaciolka..Nie wiem czy odzyskam zaufanie do mezczyzn..
                  • Gość: Hansi Wiesz doskonale, Kasiu, ze tak nie mysle IP: *.arcor-ip.net 24.11.04, 22:35
                    czy wolny, czy zaobraczkowany
                    czy madry, czy biedny
                    czy inteligentny, czy glupi

                    PATENTU na MILOSC nie ma NIKT.
                    i moze dlatego ten CZAR
                    jest dla nas wszystkich i dla Nikogo

                    trzymaj sie.