07.03.23, 16:19
W sumie ciekawa rzecz...
Powróciłam dziś myślami do chyba "DP" gdzie opisuje się Ignasia jako dziecko bezzabawkowe, rzekomo nie potrzebujące ich.
I w sumie to nic dziwnego, bo nie bardzo miał kiedy je dostać! Przecież zabawek nie kupuje się dzieciom często, a jedyna opisywana okazja, to BN i Dzień Dziecka w "Pulpecji" bodajże.
Nie obchodzi się urodzin. Nie mówię o wielkich spędach kolegów z przedszkola w mieszkaniu (takie coś Musierowicz umiała opisywać jako grupę ESD w późnych latach 70), ale o takich normalnych momentach, czemu nie ma opisu, że np. Pałysowie wyszli całą gromadą na lody z okazji urodzin Józinka?
Druga rzecz jest taka, że nie obchodzi się hucznie rocznic ślubu, nie wspomina się nawet tego, a szczególnie dziwi mnie to w przypadku Ignacego i Mili- przeciez oni na bank mieli już np.50 rocznicę ślubu...
Obserwuj wątek
    • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Imprezy 07.03.23, 16:31
      Tać prawda. Za to imieniny się obchodzi, dość hucznie. Nawet bez solenizanta (Pyza)

      Btw, ciekawią mnie daty urodzin poszczególnych postaci, w sensie konkretne dni i miesiące, bo z latami jest zwykle kilka różnych wersji, nawet oficjalna rozpiska autorki jest niezgodna z treścią książek. Może ma ktoś swoją osobistą rozpiskę ze spisanymi wszystkimi wersjami (uwzględnienie, że Gaba w KK jest z 1960, a później ją odmłodzono o rok, etc.)?
      • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Imprezy 07.03.23, 17:14
        Aha, i jeszcze sylwestry były organizowane, o tym u Romy nawet był cały wątek:
        forum.gazeta.pl/forum/w,25788,163071585,163071585,Sylwester_u_Romy_skad_taka_beznadziejna_impra_.html

        Pamiętam jak mnie zachwyciła impreza u Joanny, cudowny kontrast do osiemnastek na których byłam🥴
        • bupu Re: Imprezy 07.03.23, 17:43
          tajna_kryjowka_pyziaka napisała:

          > Aha, i jeszcze sylwestry były organizowane, o tym u Romy nawet był cały wątek:
          > forum.gazeta.pl/forum/w,25788,163071585,163071585,Sylwester_u_Romy_skad_taka_beznadziejna_impra_.html
          >
          > Pamiętam jak mnie zachwyciła impreza u Joanny, cudowny kontrast do osiemnastek
          > na których byłam🥴
          >

          Ooo, mnie też! I jeszcze fondue, jako fanatyczna wielbicielka sera leżałabym u stóp Joanny.
          • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Imprezy 07.03.23, 18:00
            bupu napisała:
            >Ooo, mnie też! I jeszcze fondue, jako
            >fanatyczna wielbicielka sera leżałabym
            >u stóp Joanny.

            Zróbmy takie fondue na zjeździe!

            I w ogóle ten ser, ten klimat, doborowe towarzystwo, nikt nie musiał się konkretnie urżnąć, żeby się dobrze bawić (gdy sama byłam w ich wieku, to ludzie z mojej klasy przeważnie chodzili na imprezy, cytuję, "tylko żeby się naj*bać").

            I nawet znalazłam piosenkę Robrojka!
            youtu.be/066Vrmx2A7k
    • przymrozki Re: Imprezy 07.03.23, 17:57
      itsjustemichelle1 napisała:

      > W sumie ciekawa rzecz...
      > Powróciłam dziś myślami do chyba "DP" gdzie opisuje się Ignasia jako dziecko be
      > zzabawkowe, rzekomo nie potrzebujące ich.
      > I w sumie to nic dziwnego, bo nie bardzo miał kiedy je dostać!

      Ale inne dzieci w rodzinie opływały w zabawki - żeby daleko nie szukać, jego dwie starsze przyrodnie siostry miały kosze wypełnione lalkami dzidziusiami. Miały też całe masy innych szpejów, w tym akordeon wykładany masą perłową. Tylko Ignaś nie dostawał prezentów.

      >Przecież zabawek
      > nie kupuje się dzieciom często, a jedyna opisywana okazja, to BN i Dzień Dziec
      > ka w "Pulpecji" bodajże.

      Ciągnąc przykład akordeonu, Laura i Róża dostały go od dziadka najwyraźniej bez okazji (z historii wynikało, że Ignac nabył narzędzie tortur w jakimś porywie). Znowu zatem - tylko Ignaś nie dostawał zabawek bez okazji.

      > Nie obchodzi się urodzin. Nie mówię o wielkich spędach kolegów z przedszkola w
      > mieszkaniu (takie coś Musierowicz umiała opisywać jako grupę ESD w późnych lata
      > ch 70), ale o takich normalnych momentach, czemu nie ma opisu, że np. Pałysowie
      > wyszli całą gromadą na lody z okazji urodzin Józinka?

      Bo Józinek na pewno gardził tymi obowiązkowymi spędami pełnymi schematycznych życzeń i nietrafionych prezentów, wolał na sedesie u dziadków posłuchać Rammsteina jedząc kiełbasę (swoją drogą - czy Józinek wie, o czym śpiewa Rammstein? bo coś czuję, że starsza konserwatywna pani mieszkająca w jego nieletnim ciele mocno by się zdziwiła).

      > Druga rzecz jest taka, że nie obchodzi się hucznie rocznic ślubu, nie wspomina
      > się nawet tego, a szczególnie dziwi mnie to w przypadku Ignacego i Mili- przeci
      > ez oni na bank mieli już np.50 rocznicę ślubu...

      Obchodzi się imieniny, dzień matki i dzień dziecka. A także wielkie powroty z dłuższych wycieczek.
      • julian_arden Re: Imprezy 08.03.23, 00:21
        przymrozki napisała:

        [...]
        > Bo Józinek na pewno gardził tymi obowiązkowymi spędami pełnymi schematycznych ż
        > yczeń i nietrafionych prezentów, wolał na sedesie u dziadków posłuchać Rammstei
        > na jedząc kiełbasę (swoją drogą - czy Józinek wie, o czym śpiewa Rammstein? bo
        > coś czuję, że starsza konserwatywna pani mieszkająca w jego nieletnim ciele moc
        > no by się zdziwiła).
        [...]

        Prawdę powiedziawszy, chyba też bym wolał. Takie imprezy wytrzymuję do 30 minut jednym ciągiem.
      • mariamm87 Re: Imprezy 09.03.23, 06:34
        przymrozki napisała:

        >
        >
        > Ale inne dzieci w rodzinie opływały w zabawki - żeby daleko nie szukać, jego dw
        > ie starsze przyrodnie siostry miały kosze wypełnione lalkami dzidziusiami.

        Kurcze pamiętam, że przy tych dzidziusiach mi chyba pierwszy raz coś zgrzytnęło w Jezycjadzie - pierwszy rozłam na tych co mają Barbie i tych co mają dzidziusie. O tyle to było dla mnie nie zrozumiałe, że byłam wtedy świeżo wyrośnięta z dzieciństwa i jako żywo pamiętałam, że zarówno ja jak i wszystkie moje koleżanki miałyśmy i Barbie (mniej lub bardziej oryginalne we wczesnych latach '90 ale chodzi o typ lalki) jak i dzidziusie. I do dziś pamiętam, a minęło już z 20 lat jak nie więcej od tego momentu, że poczułam się wtedy gorsza od Pyziakówien, jak jakiś plebs najgorszy, że w dzieciństwie miałam i bawiłam się tymi Barbie.
        • julian_arden Re: Imprezy 09.03.23, 07:25
          mariamm87 napisała:

          [...]
          > Kurcze pamiętam, że przy tych dzidziusiach mi chyba pierwszy raz coś zgrzytnęło
          > w Jezycjadzie - pierwszy rozłam na tych co mają Barbie i tych co mają dzidzius
          > ie. O tyle to było dla mnie nie zrozumiałe, że byłam wtedy świeżo wyrośnięta z
          > dzieciństwa i jako żywo pamiętałam, że zarówno ja jak i wszystkie moje koleżank
          > i miałyśmy i Barbie (mniej lub bardziej oryginalne we wczesnych latach '90 ale
          > chodzi o typ lalki) jak i dzidziusie. I do dziś pamiętam, a minęło już z 20 lat
          > jak nie więcej od tego momentu, że poczułam się wtedy gorsza od Pyziakówien, j
          > ak jakiś plebs najgorszy, że w dzieciństwie miałam i bawiłam się tymi Barbie.


          Jeszcze było takie plugastwo w pewnym momencie, o nazwie "Bratz".
          • bupu Re: Imprezy 09.03.23, 11:42
            julian_arden napisał:

            > mariamm87 napisała:
            >
            > [...]
            > > Kurcze pamiętam, że przy tych dzidziusiach mi chyba pierwszy raz coś zgrz
            > ytnęło
            > > w Jezycjadzie - pierwszy rozłam na tych co mają Barbie i tych co mają dz
            > idzius
            > > ie. O tyle to było dla mnie nie zrozumiałe, że byłam wtedy świeżo wyrośni
            > ęta z
            > > dzieciństwa i jako żywo pamiętałam, że zarówno ja jak i wszystkie moje ko
            > leżank
            > > i miałyśmy i Barbie (mniej lub bardziej oryginalne we wczesnych latach '9
            > 0 ale
            > > chodzi o typ lalki) jak i dzidziusie. I do dziś pamiętam, a minęło już z
            > 20 lat
            > > jak nie więcej od tego momentu, że poczułam się wtedy gorsza od Pyziaków
            > ien, j
            > > ak jakiś plebs najgorszy, że w dzieciństwie miałam i bawiłam się tymi Bar
            > bie.
            >
            >
            > Jeszcze było takie plugastwo w pewnym momencie, o nazwie "Bratz".


            Bratz Dolls są o dobrą dekadę młodsze od czasów Pulpecji.
            • julian_arden Re: Imprezy 11.03.23, 19:31
              bupu napisała:

              [...]
              > > Jeszcze było takie plugastwo w pewnym momencie, o nazwie "Bratz".
              >
              >
              > Bratz Dolls są o dobrą dekadę młodsze od czasów Pulpecji.


              Felieton Artura Perez-Reverte, w którym znalazło się nawiązanie do Bratz, uważam za perełkę :-)
        • aniadm Re: Imprezy 09.03.23, 10:37
          Dla mnie też. To były czasy, kiedy jeszcze wyczekiwałam na nowe tomy Jeżycjady i pierwszy raz poczułam zgrzyt - najwyraźniej borejkowskie dzieci mają jedyną lakę-dzidziusia co najmniej na całych Jeżycach, jeśli nie w ogóle w Poznaniu, i to ma świadczyć o... czymś. A jasełka są zagrożone, bo lalki-dzidziusie są zjawiskiem tak rzadkim i niespotykanym.

          No i jeszcze cała scenka dowodząca bliżej nieokreślonych cnót Borejków przejawiających się posiadaniem lalek dzidziusiów okazała się kompletnie nieistotna, bo lalka wprawdzie była, ale i tak nie udało się jej znaleźć. Co prowadziło do zabawnej wprawdzie sceny na jasełkach, ale można ją było wprowadzić bez uprzedniego utyskiwania na powszechność lalek Barbie, przez którą nawet jasełek nie można urządzić, panie dziejku.
        • przymrozki Re: Imprezy 09.03.23, 19:32
          mariamm87 napisała:

          > Kurcze pamiętam, że przy tych dzidziusiach mi chyba pierwszy raz coś zgrzytnęło
          > w Jezycjadzie - pierwszy rozłam na tych co mają Barbie i tych co mają dzidzius
          > ie.

          W ogóle w tej scenie Gabriela wyszła niekorzystnie - najpierw podkreślała, jak wyjątkowe są kosze zabawek jej dzieci, a potem, kiedy Patrycja nie znalazła upragnionej lalki w bajzlu Pyziakówien, Gabrysia naskoczyła na Patrycję, że to na pewno Patrycja źle szukała.
    • scamall15 Re: Imprezy 08.03.23, 07:58
      Ignaś to dziecko bezzabawkowe, bo opisane jako będące "ponad". Zwykle zabawki są dla zwykłych dzieci nie dla małych geniuszów.

      Ale ciekawa sprawa z tymi urodzinami. Rzeczywiście nikt ich w Jeżycjadzie nie obchodzi, tylko imieniny. A jak to jest w Wielkopolsce ogólnie (albo było; teraz różnice regionalne mocna nikną)? Wiem, że na Śląsku zawsze obchodzono urodziny. Wielkopolska to jakby nie było też wpływy niemieckie, ktoś orientuje się może?
      • pi.asia Re: Imprezy 08.03.23, 09:57
        scamall15 napisał(a):


        > > Ale ciekawa sprawa z tymi urodzinami. Rzeczywiście nikt ich w Jeżycjadzie nie o
        > bchodzi, tylko imieniny. A jak to jest w Wielkopolsce ogólnie (albo było; teraz
        > różnice regionalne mocna nikną)? Wiem, że na Śląsku zawsze obchodzono urodziny
        > . Wielkopolska to jakby nie było też wpływy niemieckie, ktoś orientuje się może
        > ?

        U mnie w domu zawsze obchodziło się wyłącznie imieniny. A pochodzenie mam "różnopolskie" - ojciec z Zagłębia, mama z Warszawy. Owszem, urodziny małolatów były uhonorowane jakimś prezentem, ale zabaw hucznych z tego powodu nie było.
        Podobnie było w domach moich rówieśników - raz, mając 12 lat, zostałam zaproszona na imieniny kolegi z klasy, zaproszenie było na piśmie, na kartce z opalonymi nad świeczką brzegami, wypisane długopisem, pokolorowane mazakami, z naklejoną maleńką Myszką Miki - no coś pięknego. Moja rodzina urządziła wtedy taki koszmarny, idiotyczny cyrk, że już nigdy nikt mnie zapraszał.

        Ale wracając do imienin - w podstawówce przyjętym zwyczajem było, że solenizant przynosił do szkoły torbę cukierków, na pierwszej lekcji gromko obwieszczał że ma imieniny, po czym częstował nauczycielkę i wszystkich klasowych kolegów. Na kolejnych lekcjach częstował kolejnych nauczycieli. Nikt się z tego zwyczaju nie wyłamał, było to bardzo praktyczne, bo lekcje przechodziły solenizantowi ulgowo - nie był w tym dniu pytany.

        Natomiast znam rodzinę, w której nie daje się żadnych prezentów pod choinkę. Prezenty daje się na Mikołaja, pod choinkę już nie. Dodam że w rodzinie są dzieci. Zdumiało mnie to bardzo, bo mikołajki zawsze postrzegałam jako okazję do podarowania drobiazgu, a właśnie Gwiazdka to okazja do prezentowego szaleństwa.
        Spotkaliście się z takim zwyczajem?
        • ako17 Re: Imprezy 08.03.23, 11:43
          pi.asia napisała:

          > scamall15 napisał(a):
          >
          >
          > > > Ale ciekawa sprawa z tymi urodzinami. Rzeczywiście nikt ich w Jeżyc
          > jadzie nie o
          > > bchodzi, tylko imieniny. A jak to jest w Wielkopolsce ogólnie (albo było;
          > teraz
          > > różnice regionalne mocna nikną)? Wiem, że na Śląsku zawsze obchodzono ur
          > odziny
          > > . Wielkopolska to jakby nie było też wpływy niemieckie, ktoś orientuje si
          > ę może
          > > ?
          >

          forum.gazeta.pl/forum/w,25788,173611161,173611161,Imieniny.html#p173611551
          tutaj był o tym wąteczek

          > U mnie w domu zawsze obchodziło się wyłącznie imieniny. A pochodzenie mam "różn
          > opolskie" - ojciec z Zagłębia, mama z Warszawy. Owszem, urodziny małolatów były
          > uhonorowane jakimś prezentem, ale zabaw hucznych z tego powodu nie było.
          > Podobnie było w domach moich rówieśników - raz, mając 12 lat, zostałam zaproszo
          > na na imieniny kolegi z klasy, zaproszenie było na piśmie, na kartce z opalonym
          > i nad świeczką brzegami, wypisane długopisem, pokolorowane mazakami, z naklejon
          > ą maleńką Myszką Miki - no coś pięknego. Moja rodzina urządziła wtedy taki kos
          > zmarny, idiotyczny cyrk, że już nigdy nikt mnie zapraszał.

          Możesz powiedzieć co się stało? Bardzo mnie zaintrygowałaś

          >
          > Ale wracając do imienin - w podstawówce przyjętym zwyczajem było, że solenizant
          > przynosił do szkoły torbę cukierków, na pierwszej lekcji gromko obwieszczał że
          > ma imieniny, po czym częstował nauczycielkę i wszystkich klasowych kolegów. Na
          > kolejnych lekcjach częstował kolejnych nauczycieli. Nikt się z tego zwyczaju n
          > ie wyłamał, było to bardzo praktyczne, bo lekcje przechodziły solenizantowi ulg
          > owo - nie był w tym dniu pytany.

          teraz tak się w szkołach robi z urodzinami. Przynajmniej w szkole mojej córki :)
          >
          > Natomiast znam rodzinę, w której nie daje się żadnych prezentów pod choinkę. Pr
          > ezenty daje się na Mikołaja, pod choinkę już nie. Dodam że w rodzinie są dzieci
          > . Zdumiało mnie to bardzo, bo mikołajki zawsze postrzegałam jako okazję do poda
          > rowania drobiazgu, a właśnie Gwiazdka to okazja do prezentowego szaleństwa.
          > Spotkaliście się z takim zwyczajem?

          W życiu!
          Mikołajki to właśnie drobny upominek - słodycze, jakaś maskotka, może książka. A duże prezenty - łyżwy, smartfon, laptop - na urodziny lub właśnie Gwiazdkę
          • pi.asia Re: Imprezy 08.03.23, 19:01
            ako17 napisała:

            >> pi.asia napisała:
            > > Podobnie było w domach moich rówieśników - raz, mając 12 lat, zostałam za
            > proszona na imieniny kolegi z klasy, (...) Moja rodzina urządziła wtedy taki kos
            > > zmarny, idiotyczny cyrk, że już nigdy nikt mnie zapraszał.
            >
            > Możesz powiedzieć co się stało? Bardzo mnie zaintrygowałaś

            Dostałam to zaproszenie w szkole i szalenie dumna zaprezentowałam je w domu. I zaczęła się jazda. Moja mama, jak jakaś porąbana arystokratka, oświadczyła, że "tak się spraw nie załatwia" i "że jego matka powinna przyjść do nas, osobiście cię zaprosić i zapytać mnie o zgodę". Bo takie "zaproszenie" na kawałku papieru to kpina. I że nie pójdę na żadne imieniny, bo nie wiadomo, co tam się będzie działo. Padło nawet coś w rodzaju "położą cię na tapczanie i będą maltretować". I że mam powiedzieć koledze, że nie przyjdę. Mieliśmy, przypomnę, po 12 lat.
            Zaproponowałam, żeby mnie w takim razie odprowadziła do tego kolegi (który mi się zresztą szaleńczo podobał, a z zaproszenia wynikało, że z wzajemnością). Usłyszałam, że nie, bo idzie z ojcem na imieniny do znajomych i nie ma czasu. A ja mam siedzieć w domu i nie wolno mi wyjść. Poprosiłam, żeby odprowadziła mnie babcia, mieszkająca w sąsiedniej klatce. Też nie, bo babcia nie ma czasu.
            Dodam, że kolega mieszkał jakieś 400-500 metrów od naszego domu.
            Posłusznie zapowiedziałam koledze, że bardzo przepraszam, ale nie mogę przyjść, bo rodzice mi nie pozwalają. No i w tę imieninową sobotę siedziałam w domu sama - rodzice poszli na te imieniny do znajomych, brat do kolegi.
            Siedziałam więc w domu jak głupia, a tu niespodzianka - sam solenizant z kolegą po mnie przyszedł, mówiąc, że wszyscy czekają tylko na mnie. Opierałam się długo, ale w końcu uległam, załozyłam odświętną sukienkę, wzięłam jakąś książkę z półki jako prezent i poszłam.
            W domu u kolegi - pełna gala. Biały obrus, kryształowa waza pełna czekoladek, na paterze fioletowe winogrona, talerzyki, sztućce, wokół stołu rodzina - zdążyłam zauważyć rodziców kolegi i chyba babcię - zrobiono mi herbatę, gdy zadzwonił dzwonek u drzwi. Pan domu poszedł otworzyć i wrócił, prowadząc... moją własną babcię.

            Babcia wparowała z tekstem "przyszłam po wnuczkę!". Nie pomogło zapraszanie jej do stołu, grzeczne proszenie żeby pozwoliła mi zostać, że potem mnie odprowadzą - nie i koniec, bo wyszłam bez pozwolenia. Wyciągnęła mnie z tych imienin, tak upokorzoną i zszokowaną, że nie miałam siły protestować.

            Jak się okazało, moja mama, będąc u tych znajomych zadzwoniła do babci, żeby sprawdziła czy jestem. Babcia poszła (miała klucze do naszego mieszkania) i oczywiście zobaczyła, że mnie nie ma. Zaproszenie z adresem leżało na stole, więc wiedziała gdzie ma się udać z karną ekspedycją.

            Następnego dnia musiałam jeszcze wysłuchać kazania na temat mojego nieposłuszeństwa i samowoli oraz przyjąć karę - dwutygodniowy szlaban na telewizję.

            :(

            • julian_arden Re: Imprezy 08.03.23, 20:45
              pi.asia napisała:

              [...]

              Cholernie przykro to słyszeć. I tak, takie rzeczy pamięta się do końca życia.
              • pi.asia Re: Imprezy 09.03.23, 08:20
                julian_arden napisał:

                > pi.asia napisała:
                >
                > [...]
                >
                > Cholernie przykro to słyszeć. I tak, takie rzeczy pamięta się do końca życia.

                Opisując dziś tę sytuację czułam te same emocje co wtedy. A minęło prawie pięćdziesiąt lat. Może dlatego, że czułam, że stała się wielka niesprawiedliwość, że potraktowano mnie nieuczciwie , bo każda z czterech dorosłych osób mogła wygospodarować te 10 minut, żeby zaprowadzić mnie na te imieniny. A nie zrobiono tego wyłącznie dlatego, że moja mama poczuła się obrażona formą zaproszenia i tym, że skierowano je bezpośrednio do mnie, z pominięciem jej osoby.

                Była tu kiedyś na forum dyskusja o Róży i Lelujkach, a konkretnie o tym, że bracia przyszli do domu Róży, uprzedzić jej rodzinę, że jest zaproszona do nich na uroczysty obiad, i że pójdzie tam prosto po szkole. Chyba nawet zależało im na uzyskaniu zgody Gaby na wizytę córki u Lelujków.
                Dla większości forumowiczek ich zachowanie było kuriozalne - dziewczyna ma 16 lat, chyba może iść po lekcjach do kolegów, nie prosząc mamusi o pozwolenie!
                Tymczasem dla mnie to zachowanie było czymś całkowicie racjonalnym, okazaniem szacunku Gabie i zapewnieniem dziewczynie spokoju, gdy wróci do domu trzy godziny później niż zwykle. Mówiąc krótko - dobrze zrobili, nikt nie będzie się Pyzy czepiał, bo wszyscy zostali uprzedzeni, a Gaba dodatkowo doceniona.

                Aczkolwiek, jak pokazała przyszłość, nikt nie czepiał się Pyzy nawet wtedy, gdy wystawiła do wiatru zarówno chłopaka, z którym się umówiła, jak i całą rodzinę, która przybyła na jej imieniny.

                Cóż, byt kształtuje świadomość...
                • ako17 Re: Imprezy 10.03.23, 12:33
                  pi.asia napisała:


                  > Opisując dziś tę sytuację czułam te same emocje co wtedy. A minęło prawie pięćd
                  > ziesiąt lat.

                  Strasznie mi przykro. Strasznie
            • tokyocat Re: Imprezy 11.03.23, 12:10
              Stasznie przykre. Pocieszenie : mija rodzina tez byla zdolna do takiej jazdy, wiec z zalozenia nigdzie nie chodzilam, zeby sobie i innym oszczedzic cyrku. Odbilam sobie a procentem na studiach dopiero.
        • scamall15 Re: Imprezy 08.03.23, 15:23
          pi.asia napisała:


          >
          > Ale wracając do imienin - w podstawówce przyjętym zwyczajem było, że solenizant
          > przynosił do szkoły torbę cukierków, na pierwszej lekcji gromko obwieszczał że
          > ma imieniny, po czym częstował nauczycielkę i wszystkich klasowych kolegów.

          Za moich czasów (he he) to tak się robiło na urodziny. Imieniny wśród dzieci w ogóle nie były obchodzone. Jeśli ktoś miał imię z "popularnymi" imieninami (typu: każdy wie, że Anny jest 26 lipca, Barbary 4 grudnia etc.), to co najwyżej mógł liczyć na krótkie życzenia.


          >
          > Natomiast znam rodzinę, w której nie daje się żadnych prezentów pod choinkę. Pr
          > ezenty daje się na Mikołaja, pod choinkę już nie. Dodam że w rodzinie są dzieci
          > . Zdumiało mnie to bardzo, bo mikołajki zawsze postrzegałam jako okazję do poda
          > rowania drobiazgu, a właśnie Gwiazdka to okazja do prezentowego szaleństwa.
          > Spotkaliście się z takim zwyczajem?

          Znam taką rodzinę. Tylko, że to raczej nie zwyczaj, a nowość. W rodzinach rodziców tej rodziny były normalne prezenty pod choinkę. Są to osoby mocno wierzące, które uważają, że w prezentach gubi się sens Bożego Narodzenia i wolą dawać prezenty dzieciom na 6 grudnia, na świętego Mikołaja.
    • verdana Re: Imprezy 08.03.23, 16:08
      No, nie wiem. Nigdy do głowy mi nie wpadło, że zabawki można kupować tylko z jakieś okazji. Zabawki są dzieciom potrzebne, nie są tylko kaprysem, więc czekanie pół roku na święto, aby dziecko dostało klocki, grę planszową czy misia to jakiś absurd.
      • itsjustemichelle1 Re: Imprezy 08.03.23, 23:33
        verdana napisała:

        > No, nie wiem. Nigdy do głowy mi nie wpadło, że zabawki można kupować tylko z ja
        > kieś okazji. Zabawki są dzieciom potrzebne, nie są tylko kaprysem, więc czekani
        > e pół roku na święto, aby dziecko dostało klocki, grę planszową czy misia to ja
        > kiś absurd.

        Czekanie nie, ale przecież nie jest to coś, co się kupuje codziennie.
        Sednem mojego myślenia jest to, że skoro Borejków się przedstawia jako takich rodzinnych, to coś mało tych uroczystości jak na tyle osób.
        PS. Witam Verdanę, czuję się niejako zaszczycona Twoją odpowiedzią :)
      • tajna_kryjowka_pyziaka Re: Imprezy 09.03.23, 12:06
        verdana napisała:
        >No, nie wiem. Nigdy do głowy mi nie wpadło,
        >że zabawki można kupować tylko z jakieś
        >okazji. Zabawki są dzieciom potrzebne, nie są
        >tylko kaprysem, więc czekanie pół roku na
        >święto, aby dziecko dostało klocki, grę
        >planszową czy misia to jakiś absurd.

        To pewnie zależy jakie priorytety mają rodzice. Pamiętam z podstawówki kontrast między moim "dobytkiem" a koleżanek:
        Ja, córka samotnej matki, mieszkająca w bloku - miałam całe pudła różnych lalek, gier, pluszaków i robotów
        vs.
        One z pełnych rodzin, z obojgiem rodziców pracującym, mieszkające w domach jednorodzinnych (w sensie ludzie, po których można się spodziewać, że ich stać) - przeważnie miały dwie lalki na krzyż i jednego misia. Na święta też niewiele dostawały, przeważnie jeden skromny upominek.

        U Borejków akurat takie podejście w ogóle mnie nie dziwi, wielokrotnie pokazywali, że wolą oszczędzać na dzieciach (braki w garderobie, słynny monolog Babi o wakacjach)
    • pi.asia Re: Imprezy 09.03.23, 08:25
      Przepraszam, że zamieściłam swój wpis trzykrotnie. Coś mi szwankuje w laptopie (albo na stronie forum) i po każdym kliknięciu "wyślij" nadal wyświetlał mi się wpis niewysłany. A kiedy się wreszcie wysłał, to od razu w trzech egzemplarzach.

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka