oktob
14.01.04, 11:58
Jadąc dzisiaj po jednej z głównych ulic w moim pięknym mieście obserwowałem
sobie zachowanie pewnego rowerzysty. Jechał bezkompromisowo - czerwone
światła, piesi na przejściu przez które przejeżdżał, samochody, które omijał
jadąc stale swoim rytmem, wszystko to nie było w stynie wpłynąć na niego w
jakikolwiek sposób. On po prostu jechał i już. Widać było, że ten człowiek ma
za nic regulacje KD. Wystawiał najgorsze świadectwo rowerzystom na ulicach.
Nie jest odosobnionym przypadkiem - takich wcześniej też widywałem. Stanowią
na ulicy takie samo zagrożenie dla ruchu, jak kierowcy olewający przepisy.
Ale w wykonaniu kierowcy nie widziałem jeszcze tak dosadnego olewania
czerwonych świateł ! Po obejrzeniu takiego przypadku przyjazne uczucia do
rowerzystów raczej się nie rodzą. Uważam, że jeżeli ktoś chce jeździć po
ulicach i drogach, musi zdać egzamin z przepisów ruchu drogowego i uzyskać
kartę rowerową i przestrzegać przepisów. Jeśli nie - to może jeździć dla
relaksu po lesie lub polnej ścieżce. Przykro to stwierdzić, ale zauważam, że
rowerzyści (w swej masie) wiele wymagają od innych, za to niewiele od siebie.
PS.
Uważam także, że w miastach powinno się budować / wytyczać ścieżki dla
rowerów. Często lenistwo i indolencja władz powoduje, że ścieżek nie ma, choć
obiektywnie mogłyby i powinny być. Jednak i tam znajomość przepisów ruchu
drogowego jest niezbędna - wszak ścieżki często "przecinają" się z ulicami,
drogami i chodnikami.