lily_evans11
12.12.20, 15:15
Oglądałam sobie ja fajny islandzki serial kryminalny, o którym zresztą kiedyś już tu dyskusja była, a tu ciach, pod koniec drugiego sezonu znienacka i nagle zabijają mi jednego z ulubionych bohaterów i to jeszcze w przykry, drastyczny sposób. No jak to tak? Czuję się zraniona w moich uczuciach...

.
Wydawało mi się, że jednak obowiązuje zasada: nie zabijamy fajnych postaci, które nam towarzyszyły od samego początku i były przydatne do popycha ia akcji dalej....
No buuu...