Dodaj do ulubionych

To dla równowagi...

29.12.22, 20:16
Która miała szybki nietraumatyczny poród?

Poród był dla mnie od początku czymś naturalnym. Podeszłam do niego bardzo świadomie i zadaniowo. Sport, ćwiczenia, świadomość, że jest to jedyny naturalny i zdrowy bol, jaki zna przyroda. Odczekałam w domu. Jak dojechałam do szpitala to po 2 godzinach był syn
Bez znieczulenia. Z prywatna położną i mężem u boku. A mam niską barierę bólu. Kto miał podobnie?
Obserwuj wątek
    • po.zludzenia Re: To dla równowagi... 29.12.22, 20:20
      Ile godzin w sumie trwał poród?
      • gaskama Re: To dla równowagi... 29.12.22, 20:23
        Od pierwszych skurczów? 10?
        • po.zludzenia Re: To dla równowagi... 29.12.22, 20:27
          Oj, zatem długo czekałaś...ja bym stchórzyła.
          • gaskama Re: To dla równowagi... 29.12.22, 20:29
            Bez przesady. Najwyzej bym w domu urodziła. Gdyby nie spanikowany partner, to tak by się skończyło.
    • pitupitt Re: To dla równowagi... 29.12.22, 20:21
      U mnie było podobnie. I zrobiłabym dokładnie tak samo drugi raz.
    • gaskama Re: To dla równowagi... 29.12.22, 20:25
      I żeby nie było, że jestem psycholką. Kobiety powinny mieć prawo do takiego.poridu, jaki chcą. Znieczulenie, cc, rodzinny, w wodzie, .... wszystko to powinno być na NFZ u na żądanie kobiety!!!!!!!
    • madame_edith Re: To dla równowagi... 29.12.22, 20:26
      Ja dokładnie tak miałam, ale dopiero z drugim dzieckiem. Przy pierwszym oksytocyna, leżenie godzinami na lewym boku, koszmar nie poród, lekarz ze mnie wypchnął dziecko kładąc mi się na brzuchu.. Przy drugim sobie obiecałam, że się stawię w szpitalu na ostatnią chwilę i tak zrobiłam. Ekstra szybko, naturalnie, tak to mogłabym jeszcze z 10 dzieci urodzić, rewelacja.
      • anilorak174 Re: To dla równowagi... 29.12.22, 20:27
        Pierwszy trwał 22h, masakra. Szpital do luftu, terror, zakaz wstawania, chamskie teksty lekarki i poloznych.
        Na drugi i trzeci porod wybrałam zupełnie inne miejsce i wspominam opiekę super.
    • anilorak174 Re: To dla równowagi... 29.12.22, 20:26
      Mój 2 porod był taki. Od pierwszych skurczów do narodzin córki jakieś 8 godzin, spokojnie aż do fazy parcia gdzie w drugim partym córka była na swiecie.
      Najkrótszy był ostatni, od skurczow do cc minęło 1,5h 😉
    • kasiaabing Re: To dla równowagi... 29.12.22, 20:26
      Ja, tylko, że za wcześnie pojechalam do szpitala. Po pierwsze spanikowalam, po drugie mąż wtedy dojeżdżam kilkadziesiąt km do pracy i bałam się, że będę musiała jechać taksówką. Pojechałam do szpitala o 8, córkę urodziłam o 20.
      Bolało, ale miałam super opiekę, na NFZ. bez zamawiania położnej.
      Słuchałam poleceń, stwierdziłam, że miliardy kobiet rodziło, że to fizjologia i że dam radę, po prostu.
    • gr.ruuu Re: To dla równowagi... 29.12.22, 20:28
      Ja. Pierwszy w znieczuleniu, od przyjazdu do szpitala do końca 5 godzin, w trakcie się zdrzemnęłam, jak znieczulenie zadziałało. Drugi poród był błyskawiczny, chwilę przed 14 wtoczylam się na izbę przyjęć, 14:30 dziecko na świecie, rodziłam w domu narodzin. Trzeci - było po terminie i nie do końca dobre ktg, więc zdecydowałam się na przebicie pęcherza i oksytocynę, czyli wiedziałam, że to już, spokojnie się zebrałam na porodówkę, przyjechał partner, ja zalegałam w wannie w ciepłej wodzie, na sama końcówkę przeniosłam się na łóżko. Kilka skurczy i już. Po ostatnim porodzie czułam się tak dobrze, że nawet paracetamolu nie brałam - karmiłam, drzemałam z dzieckiem u boku i tak w kółko.
      • anilorak174 Re: To dla równowagi... 29.12.22, 20:40
        Ja w drugiej ciąży od 36 tygidnia chodzilam z 4cm rozwarciem. Lekarka mnie postraszyła, że jak odejdą wody to do szpitala nie zdążę. Dlatego pojechalismy niemal od pierwszych skurczów.
        Lekarka miała rację bo wody odeszły w szpitalu niecałe 30 minut przed narodzinami małej.
      • ga-ti Re: To dla równowagi... 29.12.22, 20:41
        Przy trzecim, wywoływanym, bo według wyliczeń było 2 tygodnie po terminie, też zaległam w wannie, byłam zmęczona, niewyspana (3 noce w szpitalu), głodna (na czczo, bo oksytocyna), więc jak położna zaproponowała wannę to sobie wlazłam i stwierdziłam, że tak mi dobrze, że nie wychodzę! Mąż nieco spanikował, położna żartowała. Jednak ostatecznie zaufałam położnej i jak kazała wychodzić to wyszłam, później wszystko potoczyło się błyskawicznie, parte i dziecko smile
        • gr.ruuu Re: To dla równowagi... 29.12.22, 20:51
          A co za sadysta zabronił Co jeść przy oksytocynie??? Pamiętam, że normalnie jadłam posiłki, a po przebiciu pęcherza, jak już było wiadomo, że zaczynamy, jeszcze baton proteinowy zjadłam, żeby mieć siłę.
          • memphis90 Re: To dla równowagi... 29.12.22, 21:18
            W Polsce uwielbia się głodzić ciężarne. Przy pierwszym porodzie zjadłam śniadanie, a potem 20h porodu i kolejne jedzenie dopiero następnego dnia…
            • gr.ruuu Re: To dla równowagi... 29.12.22, 21:23
              Oszalał ktoś? Przecież to jest ogromny wysiłek, nie dałabym rady na glodniaka. Przy ostatnim to jeszcze siedząc w wannie jadłam kawałek czekolady. A jak wróciłam spod prysznica to już na mnie kolacja czekała. Wyglada na to, że Żelazna to naprawdę świetny szpital.
              • starczy_tego Re: To dla równowagi... 29.12.22, 21:31
                Żelazna to straszna masówa. Poród wspominam dobrze, ale opieka po - mega słaba jak dla mnie.
                • gr.ruuu Re: To dla równowagi... 29.12.22, 21:54
                  No ja właśnie po trzech porodach bardzo dobrze wspominam. W sumie wiele nie potrzebowałam, ale ze mną była dziewczyna mająca problemy z karmieniem i położna laktacyuna dużo do niej przychodziła i pomagała, jak potrzeba było leków czy coś to pielęgniarki dawały, zajrzała do mnie psycholog, bow wywiadzie miałam depresję. W sumie nie było ani jednego słabego punktu
          • ga-ti Re: To dla równowagi... 29.12.22, 21:31
            Zakazali jeść kolacji dnia poprzedniego! Ale i tak coś tam zjadłam, bo bym padła. Później bez śniadania i po obchodzi pod oxy. Zostałam sama i bez jedzenia, a później to już o jedzeniu nie myślałam wink
            Za to mąż przywiózł mi bułki z kotletem schabowym! A pielęgniarka przyniosła herbatę. Jadłam je już na położniczym, o północy i były najsmaczniejszym posiłkiem jaki kiedykolwiek jadłam big_grin
            • gr.ruuu Re: To dla równowagi... 29.12.22, 21:55
              A to ma jakieś uzasadnienie medyczne? To zadziwiające, że jedną osobę głodzą, a inna przy tym samym środku może normalnie jeść
              • picathartes Re: To dla równowagi... 29.12.22, 22:15
                > A to ma jakieś uzasadnienie medyczne? To zadziwiające, że jedną osobę głodzą, a inna przy tym samym środku może normalnie jeść

                Oczywiście że ma.
                O wiele bezpieczniej jest znieczulać osobę, która nie jadła, niż taką która jadła.
                W każdym przypadku, gdy jest choćby cień podejrzenia, że będzie trzeba operować, nie wolno pozwolić pacjentowi jeść.
                Łatwo się treścią żołądkową zakrztusić i anestezjolog ma bardzo utrudnioną pracę.
                • gr.ruuu Re: To dla równowagi... 29.12.22, 22:17
                  Podanie oksytocyny zwiększa prawdopodobieństwo operacji?
                  • picathartes Re: To dla równowagi... 29.12.22, 22:19
                    > Podanie oksytocyny zwiększa prawdopodobieństwo operacji?

                    A skąd wiesz, jakie były inne parametry pacjentki?
                    Jakby podanie oksytocyny zapobiegało operacji, to by chyba każdej podawali, co nie?
                  • starczy_tego Re: To dla równowagi... 29.12.22, 22:21
                    Ogólnie jest zasada, ze każda medykalizacja porodu (czyli np. oxy) zwiększa ryzyko kolejnych medykalizacji. Mi na żelaznej tez nie pozwoliła jeść 🤷‍♀️ Ale na szczęście urodziłam w 4h wiec głodna nie byłam
    • anorektycznazdzira Re: To dla równowagi... 29.12.22, 20:29
      Mój pierwszy poród- bóle mooooże 3h i to bez szału, takie se, na koniec może z 10 min bóli partych, też nie specjalnie traumatycznych i proszę. Każdemu życzę.
      Drugi nieco dłużej i ciężej bo dziecko kilo większe, ale traumy też się nie dorobiłam.
    • ga-ti Re: To dla równowagi... 29.12.22, 20:34
      Ja, pierwsze dwa, trzeci był po terminie i wywoływany, byłam po 3 dniach na patologii, więc cały poród w szpitalu i miałam wrażenie, że ciągnie się w nieskończoność, ale bolesny też w sumie nie był.

      Pierwszy, ledwie dojechaliśmy do szpitala, skurcze w nocy, wytrzymałam do rana, zrobiłam mężowi kanapki do pracy i stwierdziłam, że to chyba nie są przepowiadające (na ktg dzień wcześniej nie było nic widać i położna uspokoiła, że mam jeszcze trochę czasu).
      Drugi skurcze od 6 rano, jakieś małe, więc się wykąpałam, ogoliłam nogi, przygotowałam wszystkie rzeczy do szpitala (2 tygodnie przed terminem), przygotowałam jedzenie dla starszego dziecka. Około 12 byliśmy na izbie przyjęć, przed 15 urodziłam.

      Podeszłam tak, jak Ty, po szkole rodzenia, z wiedzą, jak sobie pomóc, z mężem chętnym do pomocy, z silnym postanowieniem ruszania się, bycia aktywną w trakcie. Stwierdziłam, że skoro kobiety od zawsze rodzą to czemu ja miałabym nie urodzić? A że boli? No boli. Nie bolało jakoś bardzo, spodziewałam się dużo większych bóli.
      Jedynie o co zadbałam to o wybór szpitala z oddziałem neonatologii, w razie gdyby dziecku była potrzebna pomoc.
      • gaskama Re: To dla równowagi... 29.12.22, 20:45
        Tak, szpital tez wybrałam świadomie. Wiedziałam, że w żadne prywatne bawić się nie będę. Najlepsza neonatologia to był priorytet.
    • katie3001 Re: To dla równowagi... 29.12.22, 20:43
      Zupelnie nietramatyczny. Podczas rozmawialam z pielegniarkami o adpcjach psów. Cc na zyczenie, bez akcji porodowej.
    • sabina211 Re: To dla równowagi... 29.12.22, 20:44
      Ja. Gdyby wysiłek związany z wychowywaniem dziecka równałby się wysiłkowi przy porodzie (i wcześniej w ciąży) to mogłabym mieć drużynę piłkarską. Każdy poród (naturalny, bez znieczulenia) wspominam miło i ze wzruszeniem. Mam czworo dzieci.
    • picathartes Re: To dla równowagi... 29.12.22, 20:46
      Gaskama, jak Cię lubię, to na ten post wątek potrafię tylko ironicznie się zaśmiać ha ha ha 🙄

      Też chciałam poród naturalny, zadaniowo. Sport, ćwiczenia, joga dla ciężarnych, analiza wszystkich znieczuleń, z góry założenie że będzie bez znieczulenia.
      Odczekałam w domu qrfa tyle, że dłużej się nie dało.
      Ciąża przechodzona dokładnie 14 dni po terminie.

      Wody odeszły, w szpitalu zawyrokowali, że nic się nie dzieje, kazali na noc pojechać do domu. To cierpliwie wyczekałam, rano stawiłam się w szpitalu.

      Akcja porodowa ponoć "rozpoczęta". Więc się, qrfa, zaczęło. W dużym skrócie, oszczędzając Ci szczegółów, "rodziłam" 51 godzin, wyjąc o znieczulenie, bo dziecko nie było standardowo ułożone, w 52. godzinie mnie wreszcie pokroili i dziecko wyjęli. Inaczej nie byłoby ani mnie, ani dziecka.

      Też "zadaniowo" podeszłam 🤣

      Do drugiego porodu podeszłam mądrzej, dałam się pokroić na żądanie. Zajebista ulga.
      • gaskama Re: To dla równowagi... 29.12.22, 21:16
        Pica, dlatego dodałam drugi wpis!!!! Miałam szczęście. Dla każdej kobiety powinno być 100% pomocy! Znieczulenie, poród z mężem, w wannie, na stojąco, leżąco, plywająco, cesarka ... wszystko, co hej ułatwi poród. Wątek miał być na picieszenie, że może być szybko i bez traumy. Jak się ma farta. Byłam przygotowana i na cc i na znieczulenoe. Tu nie ma wzorców. Zależało mi na optymistycznym wątku.
        • picathartes Re: To dla równowagi... 29.12.22, 21:34
          Nie no, nie wzięłam tego do siebie 😜

          Tylko chodzi mi o to, że farta miałaś, z porodami nie jest tak, jak się sobie postanowi smile
          Ja to sobie w ogóle postanowiłam, że na drutach będę robić, cały poród, i mi poród szybko minie. Nawet te zakichane druty do szpitala wzięłam. Małż do tej pory mi te druty i kłębki wełny nieszczęsne wypomina 🤣

          Ja wiem, że miało być bez traumy.
          U mnie to był pech zakichany po prostu.

          Za to przy drugim dziecko stawiłam się o 6 rano grzecznie na cesarkę, se jeszcze dla zdrowotności na piechotę do szpitala raniutko poszłam. Powiedzieli, że mają pilne cc, więc jest małe opóźnienie, to się położyłam i jeszcze sobie drzemkę ucięłam. Obudziłam się, jak mnie zaczęli znieczulać... i za chwilę było dziecko. To było boskie ☺️

          Zazdroszczę Ci szybkiego fajnego porodu. Po pierwszej cesarce miałam straszny wyrzut sumienia, że nie urodziłam naturalnie. Ale potem mi przeszło 🤣
      • starczy_tego Re: To dla równowagi... 29.12.22, 21:24
        To w Szwajcarii takie tortury? Kto pozwolił Ci rodzic 50 godzin? Czy się upierałas?
        • picathartes Re: To dla równowagi... 29.12.22, 21:40
          Pierwsze dziecko rodziłam w UK.

          Zrobiliby cesarkę wcześniej, ale mieli zatrzęsienie pilnych przypadków. Jak się stawiłam w szpitalu rano, to trzy ciąże bliźniacze w jednej sali ze mną mieli, jedną kobietkę przy mnie na cesarkę natychmiast wieźli, bo coś tam było nie tak.
          U mnie wszystko wyglądało ok, tyle jakoś powoli szło.

          A jak się zorientowali, że dziecko wykręciło głowę tak, że nie było nacisku na szyjkę (a więc akcja porodowa nie miała prawa się rozpocząć), to ekipa właśnie zmieniła się na nocną i musiałam na cesarkę do rana poczekać.
          No i niestety czekałam, drugą dobę bez jedzenia i picia, na znieczuleniu, które jedną połowę ciała mi sparaliżowało, drugiej nie znieczuliło wcale (znana komplikacja, po prostu pech). No kijowo, ale ponoć lepiej żeby operowała ekipa dzienna niż nocna. Nocne cesarki robią tylko w nagłych przypadkach, a mnie i dziecku do samego końca nic nie było, tyle że się urodzić nie chciało 🤦‍♀️
          • starczy_tego Re: To dla równowagi... 29.12.22, 22:11
            O matko!! Co za apogeum nieszczęśliwych zbiegów okoliczności…
    • marzeka11 Re: To dla równowagi... 29.12.22, 20:48
      "Bez znieczulenia. Z prywatna położną i mężem u boku."
      Tak samo moje dwa porody wyglądały. Z tym, że trudniejszy okazał się drugi poród, bo i dziecię ponad 4 kg.
      Ale nie kojarzę z traumą i w sumie nie chciałabym rodzić bez towarzystwa męża- mi ta obecność bardzo pomogła.
      • czarne-jagody Re: To dla równowagi... 29.12.22, 20:56
        Ja pierwszy miałam poród naturalny, bardzo szybki. 2 poród niestety trudny dziecko się zaklinowało, rodziło się z ręką przy głowie. Poród był wywolywany.
    • igge Re: To dla równowagi... 29.12.22, 21:04
      Szybki nie ale traumatyczny też nie był mój pierwszy poród bo nie zdawałam sobie sprawy z niebezpieczeństw. I ryzyka.
      Dużo rzeczy mogło pójść nie tak bo w zasadzie rodziłam do ostatniej chwili bez fachowej opieki ( brakowało personelu, wiele godzin byliśmy z mężem sami), a wyciskanie ze mnie leżąc na mnie dziecka na końcu to wręcz zabroniona procedura chyba jest.
      No ale dziecko było duże i urodziło się zdrowe. Miało szczęście bo szpital nie zrobił tego, co do niego należało wg mnie.
      • igge Re: To dla równowagi... 29.12.22, 21:07
        Z drugiego porodu traumy choć bezbolesnego pamiętam głównie skrajny nasz strach o życie i przeżycie dziecka. Do tej pory mega cieszę się, że przeżyło.
        • gaskama Re: To dla równowagi... 29.12.22, 21:21
          To jest chyba najważniejsze!!
    • aqua48 Re: To dla równowagi... 29.12.22, 21:05
      Ja. Mój drugi syn urodził się błyskawicznie i bezproblemowo, prawie zaraz po dojeździe do szpitala.
    • aguar Re: To dla równowagi... 29.12.22, 21:15
      W sumie ja chyba też. Nie wiem, co sobie myślałam, ale mając świadomość tego, że to może być mój jedyny poród (po tym, co się stało z moimi kolanami w ciąży), postanowiłam go odbyć naturalnie, nie załatwiłam sobie cesarki, ani ZZO. A mogłam. Owszem, był taki moment, że przeklinałam tę decyzję, ale nie trwał on długo. Mając okazję być wcześniej w życiu przy porodach (ok. 20 x), spodziewałam się, że to dłużej potrwa. Tymczasem, jak już zaczęło się robić naprawdę źle, to zaraz był koniec.
      • kafana Re: To dla równowagi... 29.12.22, 21:35
        A zzo trzeba załatwiać? W moim szpitalu było na życzenie.
        • aguar Re: To dla równowagi... 29.12.22, 21:54
          Wtedy, te kilkanaście lat temu, w tamtych okolicznościach - tak.
    • arkanna Re: To dla równowagi... 29.12.22, 21:19
      Pierwszy od pierwszych skurczów/skurczy 13 godz ale tylko 2 godz w szpitalu. Drugi szybciutko, o 8 rano obudził się bo odeszły mi wody . W szpitalu byłam oj 9 i o 10:15 był już po. Gdyby nie PESEL robiłabym sobie 😏trzecie
      • arkanna Re: To dla równowagi... 29.12.22, 21:21
        Ale żeby nie było tak słodko to k...tak cholerne bolało że sądziłam że umieram.
    • gaskama Re: To dla równowagi... 29.12.22, 21:20
      I jestem za cc na zadanie. Znieczulenie na życzenie!!!! Chuchznie i dmuchanie na przyszła matkę. Nie ma złych wyborów w tej kwestii. Gdyby cokolwiek było nie tak, to mąż przywlóklby lekarza do cc. I znieczulilabym się od stóp do głowy. Nie chciałam pisać, że jak sobie postanowisz, to tak będzie!!! Jeśli tak wyszło, to sorryyyyy
      • starczy_tego Re: To dla równowagi... 29.12.22, 21:24
        Piłaś? 😀
    • n-ell Re: To dla równowagi... 29.12.22, 21:29
      Ja w zasadzie mogłabym się pod twoim podpisać, tylko trwał dłużej, tzn dłużej w szpitalu, bo mi wody odeszły i jednak pojechałam. Drugi w domu. Po historii koleżanki, która żałowała znieczulenia (spowolniło akcję, miała potem kłopoty z kręgosłupem), nawet nie myślałam o ZZO.
    • kafana Re: To dla równowagi... 29.12.22, 21:34
      Porod miałam długi bo zaczęło się noc wcześniej od skórczy krzyżowych. Ale był dobry. Cały czas czułam się zaopiekowana, wiedziałam co się dzieje, ustalano ze mną każde działanie. Dostałam znieczulenia tyle ile trzeba. Rodziłam z prywatna polozna i zdecydowanie polecam.
    • cisco1800 Re: To dla równowagi... 29.12.22, 21:39
      Czy szybki, nie wiem. Od pierwszych skurczy do końca 8h to chyba szybko. Traumatyczny nie był. Ja się chyba po prostu dobrze nastawiłam. Nie bałam się, byłam bardziej ciekawa jak to będzie. Miałam świadomość, że będzie bolało i przeklinałam jak szewc, ale urodziłam i zapomniałam.
    • bulzemba Re: To dla równowagi... 29.12.22, 21:47
      Słabe jesteście.

      Gadałam z kobietą która doznała orgazmu rodząc!!!

      (szczerze? Była przy tym tak drobiazgowa, że bardziej bym wolała wysłuchać jak się bzyka z mężem niż o tym orgaźmie. To było FUJ!!!)
    • hanusinamama Re: To dla równowagi... 29.12.22, 22:04
      Ja nie miałam traumatycznych...aczkolwiek trwały długo. Obie gwiazdy blokowały łokciem i szły z ręką do przodu.
      Bardziej traumatyczny był poród łozyska bo mi dali oksytocynę, zeby sie mnie szybciej pozbyć. A potem lekarz mnie zszył byle jak.
      Za to drugi poród super. Tez długo...ale położna świetna, tym razem szyła mnie położna i poprawiła to co lekarz spartolił
    • kaki11 Re: To dla równowagi... 29.12.22, 22:13
      Nie był szybki i nietraumatyczny ale był lepszy niż się spodziewałam- nastawiłam się dużo, dużo gorzej.

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka