cisco1800
09.01.23, 15:15
Czy to możliwe, że jedna osoba przyniosła do domu pluskwy i nie przeszły one na pozostałych domowników?
Bo wierzyć mi się nie chce.
Jakiś czas temu młoda miała nocowanie w szkole. Taka impreza w podstawówce. Dałam jej własny śpiwór i poduszkę, ale spali dodatkowo na szkolnych materacach.
No i od kilku dni na brzuchu i klatce piersiowej czerwone swędzące plamki. Dermatolog uczepiła się tego spania w szkole, i jej zdaniem to ugryzienia pluskiew. W internecie jednak wygląda mi to inaczej, poza tym pluskwy gryza głównie odsłonięte części ciała (stopy, ręce)
Nikt poza młodą objawu nie ma, a przecież żyjemy razem. Przebywam w jej pokoju codziennie. Czasem leżę na jej łóżku i gadamy. Przytulamy się. Chyba też by mnie w końcu jakaś uchlała?
Zaczęłam już szukać nowego materaca. Pościel wygotowana już dawno. Jaśki, przytulanki, dywan wyprowadzony z pokoju. Okolice łóżka wyszorowane