Dodaj do ulubionych

'Gosc w dom, Bóg...

01.06.23, 20:27
w dom ?' Niby stara polska zasada, ale na ile aktualna dzisiaj ?

Kilka pytań odnośnie Waszego stosunku co do goszczenia innych. Pierwsze pytanie jest zawarte w sondzie, pozostałe mogą się wydawać z innej parafii, ale caly czas dotyczą tego samego problemu.

1.Jaką czestotliwosc odwiedzin rodziny jestescie w stanie tolerowac ?
--‐---‐---------
2. Załóżmy taki scenariusz...Wasz bratanek lub bratanica rozpoczyna studia w Waszym miejscu zamieszkania i oczekuje Waszej pomocy - nie pyta o to wprost, ale da sie to wyczuć. Wy macie co prawda własne potomostwo sztuk jeden, ale też duże mieszkanie. Jesteście w stanie przystac na to, żeby korzystał z jednego wolnego pokoju w Waszym mieszkaniu (domu)? Albo przynajmniej zgadzacie się, żeby wpadał np. raz w tygodniu na obiad jako biedny student w obcym miescie ?
--‐---‐---------
3. Wasze dziecko jest w wieku licealnym albo ledwo co rozpoczęło studia w rodzinnym mieście, więc jeszcze na luzie mieszka z Wami. Żyjecie zgodnie, ale potomek ma tylko jeden problem wynikajacy z mieszkania pod dachem z rodzicami - odwiedziny kuzyna z dziewczyną, które mają miejsce jakieś 3 - 4 razy w miesiącu na tzw. 'rodzinne obiadki'. Wasze dziecko twierdzi, ze to za często i że powinniście to ukrócić. Czy uwzgledniacie zdanie potomka, który argumentuje to mówiąc, że w weekend przez gości nie może odpoczac, a wy wiecie, ze motywem przewodnim jest niechęć do kuzyna i jego dziewczyny ?




Obserwuj wątek
    • imponderabilia22 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 01.06.23, 20:34
      1. Zależy kto
      2. Nie. Mój dom to nie hotel.
      3. To samo. Mój dom to nie hotel.
    • woman_in_love Re: 'Gosc w dom, Bóg... 01.06.23, 20:36
      bóg jest podejrzany, tak jak i cała ta organizacja watykańska którą stworzył


      goście zatem też i nie chcemy żeby przynosili swoje dewiacje religijne do naszego domu - niech uprawiają je u siebie, za zamkniętymi drzwiami a nie obnoszą się publicznie
    • mama-ola Re: 'Gosc w dom, Bóg... 01.06.23, 20:38
      1. Parę razy w roku (5-6).
      2. Nie.
      3. Nie byłoby takiej sytuacji.
    • szeptucha.z.malucha Re: 'Gosc w dom, Bóg... 01.06.23, 20:44
      Gość w dom, bóg wi po co...
    • auksencja15 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 01.06.23, 20:45
      Jako ematki z krwi i kości nie zapraszamy gości ani rodziny i absolutnie nie żywimy czyichś dzieci, bo zbieramy na Malediwy. Sami chętnie śpimy po innych domach, obżeramy gospodarzy, a potem obgadujemy ich w necie.
      • renciarka Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 13:15
        auksencja15 napisała:

        > Jako ematki z krwi i kości nie zapraszamy gości ani rodziny i absolutnie nie ży
        > wimy czyichś dzieci, bo zbieramy na Malediwy. Sami chętnie śpimy po innych doma
        > ch, obżeramy gospodarzy, a potem obgadujemy ich w necie.

        To mi przypomina moją byłą macochę, której wypowiedzi odkryłam sto milionów lat temu na ematce (nicka oczywiście nie nadmienię, zresztą i tak od dawna nie pisze, po tym jak została obśmiana z góry na dół - cóż, wtedy ematka była bardziej przyjazno-suwaczkowa, ale i tak ją wyśmiali, pamiętam te czasy, choć byłam jeszcze w sumie smarkulą). Tzn. nie pisala, że nikogo nie chce gościć (to wyszło dużo później), tylko jakieś głodne kawałki o swoim pożyciu malzensko-erotycznym.
        Ja bym tak nie ryzykowała, zwłaszcza, że na innym forum gazety (które wtedy były bardzo liczne i prężne) podawała takie szczegóły, jak imiona dzieci czy nawet (sic!) prywatny numer telefonu. Natomiast mój stary naumiał się tutejszego "slangu" i wybrał sobie takie specyficzne hobby, że przy okazji obżera chyba pół województwa (nie wiem, czy obgaduje ich w necie, ale chętnie obfotografowuje to, co spożywa i tych, którzy go goszczą oraz ich domostwa). Czyli - erodzice pełną gębą. Jeszcze i tak mam szczęście, że macocha była i wciąż jest (jak to rasowa ematka) zamożna, bo znam historie znajomych, którym macocha kazała kredyt podżyrować. Na pewno mentalność ematek się zmienia, jak i całego społeczeństwa - pamiętacie, jak pade płakała po Wojtyle? Teraz się pewnie śmieje z ówczesnej samej siebie, jak większość z nas. Pamiętam tamten (jakiś czas temu zresztą wyciągnięty) wątek i te krokodyle żale. Zawsze byłam taka, że mnie ciągnęło na ematkę, nie na jakąś tam kafeterię czy inne netkobiety, które mi zwisały kalafiorem. Choć może w wieku nastu lat powinnam była przeglądać jeszcze fora typu "sweet brokacik", jak większość moich rówieśniczek, czy co tam było w modzie. Ale ja z tych, co od dzieciaka zamiast "Naucz mnie mamo" czytali "Wprost" albo "Poradnik domowy".
        • ayelen40 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 14:58
          Jeny, tu faktycznie potrafią co niektóre przypomnieć, że 10 lat temu ktoś pisał o struganiu pietruszki. A poza tym wszyscy zdrowi?
        • hummorek Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 15:47
          O matko, brzmisz identycznie jak taka jedna. Nowy nick?
    • pyza-wedrowniczka Re: 'Gosc w dom, Bóg... 01.06.23, 20:48
      Ad 1 - dość często, tzn. zależy na jak długo, ale raz w tygodniu wizyty rodziny to dla mnie są ok.
      Ad 2 - nie zaprosiłabym kuzyna do mieszkania na dłużej. Na chwilę, zanim coś wynajmie czy na czas egzaminów ok, ale nie na cały rok.
      Ad 3 - to zależy, czy ja lubię kuzyna, czy nie. Jak lubię i chcę z nim spędzać czas, to zamiast na rodzinne obiady (które jednak chcę jeść z synem) zapraszam kuzyna na podwieczorki, a dzieć może siedzieć u siebie w pokoju lub sobie gdzieś iść
    • alchemy_alice Re: 'Gosc w dom, Bóg... 01.06.23, 20:54
      1. Zależy kogo, większości najchętniej bym w ogóle nie oglądała.
      2. Wcale.
      3. Dzieć jest domownikiem i biorę jego zdanie pod uwagę.
    • majenkirr Re: 'Gosc w dom, Bóg... 01.06.23, 21:07
      Gosc w dom, Bog wie po co wink

      U mnie to by nawet mogli mieszkać (lubię towarzystwo). ale żeby nie trzeba im było gotować.
    • arista80 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 01.06.23, 21:10
      1. Raz na rok rodzice.
      2. Moj dom to nie hotel. Moge od czasu do czasu zaprosic na obiad czy pizze. Zreszta mysle ze taka mloda osoba tez wolalaby samodzielnosc niz mieszkanie z ciotka.
      3. Patrz punkt frigo. Moj dom to nie hotel ani zaden dom.schadzek. Moge od czasu zaprosic na obiad czy kawe i to wszystko. Jesli dzieciom nie odpowiada towarzystwo kuzyna, owszem biore pod uwage ich zdanie.
    • heca7 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 01.06.23, 21:16
      Z powodu układów rodzinnych nic podobnego nie miałoby miejsca.
      Ale zaraz, jakim cudem z punktu drugiego gdzie mamy biednego studenta przeszliśmy do punktu trzeciego gdzie jest student z dziewczyną?! Czemu miałabym karmić jego dziewczynę???
      • cossinnego Re: 'Gosc w dom, Bóg... 01.06.23, 21:24
        heca7 napisała:

        > Z powodu układów rodzinnych nic podobnego nie miałoby miejsca.
        > Ale zaraz, jakim cudem z punktu drugiego gdzie mamy biednego studenta przeszliś
        > my do punktu trzeciego gdzie jest student z dziewczyną?! Czemu miałabym karmić
        > jego dziewczynę???
        >
        -----

        Punkt drugi i trzeci to inne sytuacje, już z udziałem innych osób.


    • malia Re: 'Gosc w dom, Bóg... 01.06.23, 21:28
      1. z rodziny męża czy swojej goszczę mniej więcej co dwa miesiące, czasem częściej, czasem rzadziej, mało ich i mieszkają daleko.
      2. Na krótki czas do znalezienia mieszkania tak, na dłużej nie. Dożywianie ze dwa, trzy razy na miesiąc, no, moze jakbym go bardzo lubiła to częściej
      3. Nie bardzo rozumiem o co chodzi z kuzynem i jego dziewczyną. Czy chodzi o to, że ich podejmuję obiadkami w każdą niedzielę czy tam sobotę? Jeśli tak, to przykro mi, ale kuzyn musi sobie poszukać innej jadłodajni, ja potrzebuję odpocząć, wyjść gdzieś, zrobić zakupy, spotkać się ze znajomymi, a nie co tydzień obsługiwać kuzyna. Nie dziwiłabym się też, gdyby inni domownicy protestowali.
      • nowa.kalzedonia Re: 'Gosc w dom, Bóg... 01.06.23, 21:40
        Nie rozumiem pytania, ankiety.
      • pyza-wedrowniczka Re: 'Gosc w dom, Bóg... 01.06.23, 21:53
        Ja pytanie 3 zrozumiałam, że kuzyn wpada na obiadki, bo się ze mną lubi. Że to są spotkania towarzyskie, które dziecku nie odpowiadają, a nie jadłodajnia. Może autorka wyjaśni.
        • malia Re: 'Gosc w dom, Bóg... 01.06.23, 21:57
          no tak, ale lubi czy nie lubi, to cotygodniowe goszczenie kuzyna i jego dziewczyny na obiadkach nie wchodzi w grę, bo rodzina ma jeszcze inne życie. I oczywiste jest, że biorę zdanie dziecka pod uwagę, moje dziecko jest ważniejsze od kuzyna. A tu wychodzi na to, że autorka lubi gościć kuzyna i nie bierze pod uwagę zdania reszty rodziny
          • memphis90 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 10:41
            Ale reszta rodziny nie musi kuzyna gościć, może sobie robić co chce… Jakoś średnio widzę studenta szlochającego, ze nie może spędzić weekendów sam na sam z mamcią, bo mu kuzyn przeszkadza…
            • cossinnego Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 12:31
              memphis90 napisała:

              > Ale reszta rodziny nie musi kuzyna gościć, może sobie robić co chce… Jakoś śred
              > nio widzę studenta szlochającego, ze nie może spędzić weekendów sam na sam z ma
              > mcią, bo mu kuzyn przeszkadza…
              >

              Jeeezu, to nie chodzi o to, ze nastolatek czy mlody student chce spędzać czas z mamcia.
              Czy 90 w nicku to czesc daty urodzenia? Bo ktos tu sie wypowiada jak stara klempa...

              Chodzi o to, ze dzieciak uczy się np. w dosc wymagajacym liceum albo na wymagajacym kierunku studiow i w weekend CHCE odpoczac, stad niesamowity wk*rw na okupujacych dom gosci, i to jeszcze WCIAZ tych samych.
              Chodzi o prawo do odpoczynku - zeby organizm mógł się zregenerowac po wysilku w tygodniowym kieracie, który dotyczy TAKZE nastolatkow i studentow.
              Student to nie jest przeciez od razu bumelant, ktory na uczelnie chodzi 3 razy w tygodniu, a z piatku na sobote musi się wyspac, bo zapił pałę.
              A nawet jeśli to co? Chodzi o prawo do prywatności we własnym domu i czucia się w nim SWOBODNIE. W weekend każdy ma prawo odpoczywac jak chce i jeżeli zmeczony 21 - latek (21 - latek tez moze byc zmeczony) chce sie w piątek wyspac i w sobotę wstanie w południe, to ma do tego prawo. A nie ze mamusia sciaga wszystkich na równe nogi i od 10 czy 11 zaczyna krzatanine, bo kuzynostwo 'zapowiedzialo się' na obiad i trzeba siedzieć jak na szpilkach az przyjda. I wyjda...

              Btw, mam nadzieję ze nie wyciagniesz argumentu pt.: "Nie podoba ci, to idz do swojego pokoju". DDD
              • ritual2019 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 12:48
                To jest kwestia roznych czynnikow. W malym mieszkaniu bedzie sie to odczuwac inaczej niz w duzym mieszkaniu czy domu. Rodzice nie musza przeciez studenta czy ucznia wywalac z lozka o poranku, angazowac w prace domowe i kazac siedziec jak na szpilkach. W malych mieszkaniach to moze powodowac dyskomfort oczywiscie ale w wiekszych mozna nie zauwazyc nawet obecnosci gosci.
                • cossinnego Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 13:21
                  ritual2019 napisał(a):

                  > To jest kwestia roznych czynnikow. W malym mieszkaniu bedzie sie to odczuwac in
                  > aczej niz w duzym mieszkaniu czy domu. Rodzice nie musza przeciez studenta czy
                  > ucznia wywalac z lozka o poranku, angazowac w prace domowe i kazac siedziec jak
                  > na szpilkach. W malych mieszkaniach to moze powodowac dyskomfort oczywiscie al
                  > e w wiekszych mozna nie zauwazyc nawet obecnosci gosci.

                  Aha.

                  Ja mieszkalam z rodzicami na 84 m. kw. Moj pokój był najmniejszy i naprzeciwko drzwi wejściowych. Przedpokój w ksztalcie litery L, czyli o bardzo wydłużonym kształcie i między salonem a moim pokojem było naprawdę sporo miejsca.

                  No i goście mi zwykle przeszkadzali, niektórych i tak słyszałam i nie musieli być glosno

                  • ritual2019 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 14:00
                    To jest twoj problem albo twojego odbioru gosci. My mieszkamy w domu i moj syn nastolatek nawet nie wie czasem ze byli jacys goscie. Kwestia roznych czynnikow.
              • memphis90 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 04.06.23, 17:42
                >Chodzi o prawo do odpoczynku - zeby >organizm mógł się zregenerowac po >wysilk
                Zakładam, ze standardowy dom ma cześć wspólną, w której można przyjmować gości przez różnych członków rodziny zgodnie z ich potrzebami i cześć prywatną, w której każdy może w spokoju odpoczywać?

                >W weekend każdy ma prawo >odpoczywac jak chce
                Czyli matka ma prawo zaprosić bratanka, jeśli chce…? Czy to prawo do robienia w weekend co się chce dotyczy tylko dzieci?

                >A nie ze mamusia sciaga wszystkich >na równe nogi i od 10 czy 11 zaczyna >krzatanine,
                A gdzie ktoś pisał o krzątaninie w sobotę rano, bo w nd bratanek wpada na obiad…?

                >mam nadzieję ze nie wyciagniesz >argumentu pt.: "Nie podoba ci, to idz >do swojego pokoju
                Ależ ja dokładnie to robię… Idę do swojego pokoju, jeśli nie chcę przebywać z gośćmi innych członków rodziny (w tym moich dzieci).
    • emateczka Re: 'Gosc w dom, Bóg... 01.06.23, 21:47
      1. Zależy kto, na ile i jakie mam warunki.
      2. Proponuję zamieszkanie na miesiąc, żeby mógł ogarnąć jakieś lokum. Potem mogę okazjonalnie zaprosić na obiad.
      3. Biorę pod uwagę preferencje dziecka, czyli ograniczam zapraszanie kuzyna, ale nie całkiem do zera. Ja też mam coś do powiedzenia w kwestii zapraszania gości.
    • massinga Re: 'Gosc w dom, Bóg... 01.06.23, 21:54
      1. Zalezy od stopnia zazylosci
      2. Byl czas, ze dokarmialam siostrzenca mego meza codziennie
      3. Zdecydowanie biore pod uwage zdanie moich dzieci
    • kaki11 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 01.06.23, 22:22
      1. Rodziny mniejsza niż przyjaciół, ale generalnie to nieregularnie i wtedy kiedy mamy czas i chęć ich przyjąć . I nie wyobrażam sobie cotygodniowych odwiedzin rodziców ale też jak się złoży, że chcą wpaść w danym miesiącu dwa razy bo byli w okolicy/chcą odwiedzić wnuczkę na dzień dziecka, to też nie mam problemu. Średnia to tak pewnie z raz na dwa -trzy miesiące wychodzi jeśli chodzi o rodziców. Teściowie częściej, ale mieszkają blisko i nam pomagają przy dziecku, dalsza rodzina sporadycznie.
      2. Zależy od relacji. Na razie (ale to sytuacja na za lata, więc może mi się odmieni), zakładając że relacja byłaby raczej pozytywna niż negatywna nie chciałabym udostępniać takiemu studentowi pokoju na cały tydzień, ale np. gdyby był studentem zaocznym to na weekend raz czy dwa w miesiącu sobie to wyobrażam go przyjąć. Podobnie jak pewnie bym takiego zaprosiła na obiad czasami gdyby studiował i wynajmował mieszkanie w moim mieście (czy tam mieście obok), i jeszcze dała mu sałatkę na jutro gdyby chciał. I służyłabym pomocą gdyby potrzebował kogoś z samochodem albo w przeprowadzce w trakcie roku czy np. kontaktu do jakiegoś pracodawcy itd.
      3. Zakładam, że swoje dziecko będę stawiać na pierwszym miejscu przed moim kuzynostwem, rodzicami, rodzeństwem i kim tam jeszcze. I wiedząc że moje dziecko nie przepada za kimś z rodziny i z tego powodu nie chce go widywać tak często w swoim domu to ukróciłabym te kontakty do np. raz w miesiącu albo i wcale gdyby ich obecność dla dziecka była aż tak drażniąca. I argument o braku sympatii byłby dla mnie wystarczający, nie trzeba tego motywować zmęczeniem. Dlaczego postronne osoby miałby czuć się w moim domu ok kosztem mojego dziecka?
    • volta2 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 01.06.23, 22:52
      lubię odwiedziny, ale bez nocowania

      raz w tygodniu to za często, raz w miesiącu ale kiedy rewanż?

      2 kuzynki nocowały u mnie w czasie zjazdów studiów zaocznych, każda z nich nocowała raz w miesiącu pt/sb -sb/nd i w niedzilę po zajęciach nie wracały po torbę. nie było to zbyt uciążliwe, bo wstawały rano, zanim my się obudziliśmy. spały na kanapie w salonie, drugi zjazd robiły u swojej dalszej ciotki.

      nie pamiętam, czy karmiłam obiadami pt/sb, bo wracały raczej wieczorem, bardziej na kolację a tu już u nas samoobsługa, kazdy bierze sam, na co ma chęć. mąż się wyżywa w śniadaniach, ja w obiadach, kolacji nie robi nikt dla rodziny, więc dla kuzynki wyjątków nie było.
      do przeżycia, rodzina raczej się nie rewanżowała, choć mogłasmile
    • ichi51e Re: 'Gosc w dom, Bóg... 01.06.23, 23:13
      cotygodniowa wizyta kuzyna z dziewczyna u mnie by nie przeszła chyba ze kuzyn byłby uwielbiany przez wszystkich (albo jego dziewczyna) w sytuacji w której jeden z domowników go nie trawi to bym w wpuszczała od święta
    • taje Re: 'Gosc w dom, Bóg... 01.06.23, 23:29
      1. Zależy kto i czy z nocowaniem
      2. Obiad raz w tygodniu jak najbardziej, a nawet i kilka razy w tygodniu, lubię karmić głodnych ludzi smile. Wolny pokój - zależy ale jeśli mam nadmiarowy pokój to czemu nie.
      3. Biorę pod uwagę zdanie dziecka ale nie jest przesądzające. Przy czym odwiedziny 4 razy w miesiącu przez kuzyna, z którym moje dzieci nie utrzymują kontaktu, uważam za mało prawdopodobne (nie sadzę, by obiad w towarzystwie ciotki był sam w sobie tak wielką atrakcją dla kuzyna moich dzieci).
    • arthwen Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 01:12
      Goście ok, ale wymyślonych przyjaciół to niech zostawią za drzwiami tongue_out

      I tak, my się widujemy dość często z rodziną (męża, moją nie tongue_out) i znajomymi, ale rotacyjnie, nie że zawsze u nas tongue_out Ulubionych członków tego grona to nawet i codzinnie możemy widywać i gościć tongue_out (i bywa tak, okresowo, bo po prostu normalnie to brak czasu na takie aktywności codziennie).

      Dwa: Bratankowie męża mieszkają w tym samym mieście, więc nie dotyczy, z moim mam zerowy kontakt, wiec nie wyobrażam sobie, żeby mu udostępniać moje mieszkanie, nawet czasowo - to dla mnie obce dziecko/obcy człowiek. Hipotetycznie - jeśli bratanek/siostrzenica byłaby mi bliska i wiedziałabym, że da się z nią bezproblemowo mieszkać (i faktycznie to miejsce mam na zbyciu), to problemu nie widzę. Jeśli jedynym łączącym nas czynnikiem jest pokrewieństwo - to sorry, nie ma opcji.

      Trzy: Totalnie hipotetycznie to czemu miałabym gościć co tydzień bratanka z dziewczyną? I to jeszcze na obiedzie? My weekendowo jadamy na mieście albo wyjeżdżamy, spotykamy się z rodziną i znajomymi raczej wieczorami, albo na tych wyjazdach (jedziemy wspólnie). Załóżmy, że bratanek jest super, dziewczyna też, chcą wpaść na planszówki wieczorem, spoko. Nie co tydzień, ale raz na jakiś czas, bo co tydzień, to ja mam inne zajęcia. Jeśli dziecię z jakichś przyczyn kuzyna nie trawi, to tak dogrywam termin, żeby miało w tym czasie swoje wyjścia, ewentualnie nie musi się integrować, może się zająć w domu swoimi sprawami, przymuszać do kontaktów nie będę na pewno.
    • waleria_bb Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 01:31
      1. Częstotliwość 0, nie mam warunków.
      2. Od pomocy dziecko ma rodziców.
      3. Stanowczo za często te obiadki, to wypada prawie raz na tydzień. Dziecko ma rację, jeśli naprawdę lubię kuzyna i jego dziewczynę, spotykamy się też u nich lub w restauracjach.
    • georgia.guidestones Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 01:47
      1)zależy o kogo chodzi, te najbliższe osoby z dużą zażyłością ze 2-3 razy do roku na parę dni. Reszta niekoniecznie, są osoby z którymi wręcz wolę się spotkać na zupełnie neutralnym gruncie.

      2)jeśli student zaoczny na same zjazdy co 2 tyg lub rzadziej to z dużym trudem (gdy faktycznie i brat i bratanek mają olbrzymie kłopoty finansowe i zero opcji nawet na wieloosobowy hostel) i raczej nie przez caly miesiac/dwa czy nawet semestr, o całym toku studiów nie wspominając. Student dzienny, wykluczone, sam obiad ze dwa razy w miesiącu OK.

      3) Nie praktykuje cotygodniowych rodzinnych obiadków, wiec problem by nie istnial
    • bi_scotti Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 01:50
      1. Rodzina lubiana = doors open always/moge odebrac z lotniska anytime | rodzina lubiana umiarkowanie = przyjme no problem gdy maja cos waznego do zalatwienia w mojej okolicy
      2. No problem - studenta (nie musi byc relative, moze byc dziecie znajomych, kuzyn sasiada, whoever) przyjme zawsze - mnie ktos tam kiedys przyjal - I'm still paying back smile
      3. Jesli potomkowi nie odpowiada = drzwi sie otwieraja w obie strony - moze sie wyprowadzic anytime & zyc na swoim/za swoje; jesli JA (i maz) lubie kuzyna, to bede go sobie goscic (with girlfriend/boyfriend/anybody) tyle razy w miesiacu ile zapragne - potomek MUSI sie dostosowac, no other way.
      Tak w ogole to ja lubie gosci (bliskich & dalekich), nawet gdy mnie czasem mecza to i tak wole, ze sa niz gdy ich nie ma wink Cheers.
      • jednoraz0w0 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 02:16

        > 3. Jesli potomkowi nie odpowiada = drzwi sie otwieraja w obie strony - moze sie
        > wyprowadzic anytime & zyc na swoim/za swoje; jesli JA (i maz) lubie kuzyna, to
        > bede go sobie goscic (with girlfriend/boyfriend/anybody) tyle razy w miesiacu
        > ile zapragne - potomek MUSI sie dostosowac, no other way.

        Nawet jeśli potomek ma lat 15 a kuzyn z dziewczyną po 25, ale tylko przychodzą na obiadki, nigdy nie zapraszana na rewizyty?
        • bi_scotti Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 02:42
          Gdy ma 15 lat to w sumie ma niewiele do powiedzenia w kwestii kogo mama & tata zapraszaja - moze siedziec w swoim pokoju jesli goscie niemili; gdy ma 18+ & jest w jakims post-secondary = droga wolna = nikt sie jak Reytan przed drzwiami kladl nie bedzie. To be honest, mam (mialam) niewiele cierpliwosci dla fochow mojej dziatwy & i oni o tym doskonale wiedzieli/wiedza. Decyzje podejmuje ten kto placi - dura lex, sed lex. Wiem, wiem, niepopularne na emamie, gdzie nalezy sie consult nawet z 4latkiem czy wizyta cioci bedzie okay - well, jesli JA chce zaprosic na obad kuzyna z dziewczna lat 25 3 razy w tygodniu, zaprosic do MOJEGO domu na obiad, ktory SAMA ugotuje, to (let's be honest) protesty mojej progenitury obejda mnie minimalnie.
          BTW, it's only theory = wychowujemy dzieci od pierwszego oddechu jak bogowie "na swoj obraz & podobienstwo swoje" wink ergo ... moim dzieciom nawet by do glowy nie przyszlo, ze ktos ne powinien do nas przychodzic - skoro bywa 3 razy w tygodnu na obiedzie, znaczy sie potrzebuje takiego wspracia - simple, dla moich dzieci to by bylo obvious & no issue smile Life.
          • bi_scotti Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 02:50
            Jeszcze cos dodam - zyje w kraju, w ktorym food jest relatively cheap ale jesli jacys mlodzi zyja skromnie, bo np. splacaja pozyczki na studia, mortgage etc. i pomaga im mozliwosc skorzystania z obiadow u jakiejs ciotki/wujka, to jesli tymze ciotkom/wujkom nie robi to jakiejs significant dziury w budzecie, there is no problem = jak w tytule watku "gosc w dom = woda do zupy" czy w innej formie "gdzie sie 3 naje i 5 sie pozywi" wink Nieletnim sie to moze nie podobac ale to nie oni placa za extra ziemniaki czy ogorki, nie oni "dolewaja te wode do zupy"; poza tym well ... pay it forward - dzs ja przyjme na obiedzie Twojego syna, moze jutro Ty podwieziesz do szpitala mojego meza ... who knows, eh smile Be kind! Cheers.
            • triss_merigold6 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 06:59
              W Polsce food nie jest czipiii od dawna.

              Różnice pokoleniowe się kłaniają, prezentujesz PRL w stanie czystym.
              Nie bardzo widzę powód dla którego we własnym domu miałabym bardziej liczyć się z dalszymi krewnymi i ich znajomymi niż z własnym późnonastoletnim dzieckiem.
              • wena-suela Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 09:02
                Bi_ liczy się z samą sobą, a nie bardziej z kuzynem niż własnym dziećmi. I ja też jestem czysty PRL, bo myślę o tym tak jak ona. Zapraszam kogo chcę i kiedy chcę. Zresztą dzieci mają tak samo. Nie muszę lubić ich gości.
                • triss_merigold6 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 09:27
                  Nie, jest czystym PRL-em ponieważ nad preferencje i niechęci dziecka/nastolatka przedkłada wygodę i potrzeby obcych ludzi (nie domowników).
                  • po_godzinach_11 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 09:31
                    triss_merigold6 napisała:

                    > Nie, jest czystym PRL-em ponieważ nad preferencje i niechęci dziecka/nastolatka
                    > przedkłada wygodę i potrzeby obcych ludzi (nie domowników).

                    No tak. Gdy ktoś uczy dziecko, że jest ono pępkiem świata to twierdzi tak, jak ty.
                    • triss_merigold6 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 09:40
                      Moje są znakomicie zsocjalizowane może właśnie dlatego, że ich potrzeby w domu były i są priorytetem, adekwatnie do wieku oczywiście.
                      • po_godzinach_11 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 09:44
                        triss_merigold6 napisała:

                        > Moje są znakomicie zsocjalizowane może właśnie dlatego, że ich potrzeby w domu
                        > były i są priorytetem, adekwatnie do wieku oczywiście.

                        Ok. W naszym domu niczyje potrzeby nie były priorytetowe za wyjątkiem czasu, gdy dzieci były małe.

                        Potrzeby uzgadniamy, to się nazywa kompromis.
                      • ritual2019 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 11:08
                        triss_merigold6 napisała:

                        > Moje są znakomicie zsocjalizowane może właśnie dlatego, że ich potrzeby w domu
                        > były i są priorytetem, adekwatnie do wieku oczywiście.

                        Fakt ze czyjes potrzeby sa priorytetem jest niezdrowe.
                        • triss_merigold6 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 11:15
                          Wręcz przeciwnie, na tym polega dbanie o WŁASNE dzieci.
                          • ritual2019 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 11:27
                            triss_merigold6 napisała:

                            > Wręcz przeciwnie, na tym polega dbanie o WŁASNE dzieci.

                            Trauma bedzie wiec dla tych dzieci ktore sa zawsze priorytetem gdy dorosna i nagle przestana byc.
                            A dbanie o potrzeby dzieci nie polega na tym zeby ich zdanie bylo priorytetem, wszystko zalezy od okolicznosci. Przyklad: rodzice nieletnich dzieci w wieku nastoletnim maja gosci z noclegiem kilka razy w tygodniu. Mieszkanie jest male a wiec skutkuje to tym ze rodzenstwo musi dzielic lozko plus generuje to halas przeszkadzajacy w przygotowaniu sie do szkoly. W takiej sytuacji to jest niekomfortowe i nalezy wziac pod uwage potrzeby dzieci. Jednak moze byc taka sama sytuacja w domu lub duzym mieszkaniu gdzie jest wolna sypialnia a w pokoju dzieci nie slychac rozmow gosci. Wtedy protesty dzieci 'bo ja nie lubie kuzyna albo jego dziewczyny' sa bez znaczenia.
                            • auksencja15 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 11:33
                              Ja bym się zastanowiła dlaczego dziecko nie lubi wuja lub kuzyna na noc i zaczęła sie mu baczniej przyglądać, a nie ignorowała dziecko 😳
                              • ritual2019 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 11:38
                                auksencja15 napisała:

                                > Ja bym się zastanowiła dlaczego dziecko nie lubi wuja lub kuzyna na noc i zaczę
                                > ła sie mu baczniej przyglądać, a nie ignorowała dziecko 😳

                                Wystarczy zapytac. Moja corka gdy byla wczesna nastolatka nie lubila jednej mojej przyjaciolki. Zapytalam ja o powody ale nie miala zasnych oprocz 'poprostu jej nie lubi'. Okay, nie to nie ale oczekiwalam minimum poprawnego zachowania. Nie bylo problemu.
                          • po_godzinach_11 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 11:44
                            triss_merigold6 napisała:

                            > Wręcz przeciwnie, na tym polega dbanie o WŁASNE dzieci.

                            Dbanie o własne dzieci polega też na tym, aby umiały dostrzegać potrzeby innych ludzi oraz umiały się dzielić z innymi.


                            • cossinnego Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 13:41
                              po_godzinach_11 napisała:


                              > Dbanie o własne dzieci polega też na tym, aby umiały dostrzegać potrzeby innych
                              > ludzi oraz umiały się dzielić z innymi.
                              >
                              Taaa, mow do mnie jeszcze...
                              • po_godzinach_1 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 13:42
                                cossinnego napisała:

                                > Taaa, mow do mnie jeszcze...

                                Ale po co?
                          • alex_vause35 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 03.06.23, 13:39
                            Oprócz dbania o własne dzieci ważne jest też dbanie o siebie i własne potrzeby oraz priorytety.
                  • arthwen Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 12:56
                    Swoją. Ona lubi kogoś gościć, więc gości.
              • bi_scotti Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 13:28
                triss_merigold6 napisała:

                > prezentujesz PRL w stanie czystym.

                Maybe, w koncu w PRLu sie urodzilam & wychowalam, byloby dziwnym gdybym reprezentowala (w stanie czystym) np. Krolestwo Polskie surprised Niemniej rzecz zapewne nie w PRLu, a personality albowiem to, co ja prezentuje odnajduje no problem u ludzi z calego swiata & wielu roznych generations, cos w rodzaju "swoj znajdzie swego" - tak jak ja nie mam issue z goszczeniem kogos, tak i bywam zapraszana z otwartymi rekami przez de facto dziesiatki (setki?) ludzi here and there - it works both ways smile I sie nie zmienie - gdybys zapukala do moich drzwi (lub poprosila od pickup z lotniska), dostaniesz dach nad glowa i dostep do lodowki a pewnie i glass of wine z muzyka w tle - no judgment! Life.
                • triss_merigold6 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 13:54
                  Nie chodzi o ugoszczenie zbłąkanego wędrowca tylko realizowanie swoich działań pomocowych, spolecznikowskich etc. na rzecz innych bez oglądania się na własne dzieci. One są mniej ważne, bo ktoś obcy potrzebuje bardziej.
                  • po_godzinach_1 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 13:58
                    triss_merigold6 napisała:

                    > Nie chodzi o ugoszczenie zbłąkanego wędrowca tylko realizowanie swoich działań
                    > pomocowych, spolecznikowskich etc. na rzecz innych bez oglądania się na własne
                    > dzieci. One są mniej ważne, bo ktoś obcy potrzebuje bardziej.

                    Tak, czasem ktoś inny potrzebuje bardziej.
                    • triss_merigold6 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 14:47
                      To wciąż nie powód, żeby przejmować się nim bardziej niż własnymi dziećmi.
                      • po_godzinach_1 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 14:55
                        triss_merigold6 napisała:

                        > To wciąż nie powód, żeby przejmować się nim bardziej niż własnymi dziećmi.

                        Ja najbardziej przejmuję się moimi dziećmi, dlatego nauczyłam je, że trzeba być porządnym człowiekiem i umieć dzielić się z bardziej potrzebującymi, nawet kosztem własnego dyskomfortu. To po prostu się opłaca.
                        • triss_merigold6 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 15:04
                          Opłaca się zasada wzajemności i pewnej równowagi w wymianie.
                          Najkrócej mówiąc, podzielę się czasem i obiadem z jedną czy drugą koleżanką córki, bo moja też jest zapraszana i korzysta z wyjść organizowanych przez rodziców innych dziewczynek - sytuacja win win.
                          Nie podzielę się z menelem czy żebrzacym cygańskim dzieckiem, bo mi ukradnie portfel.
                          • po_godzinach_1 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 15:11
                            triss_merigold6 napisała:

                            > Opłaca się zasada wzajemności i pewnej równowagi w wymianie.
                            > Najkrócej mówiąc, podzielę się czasem i obiadem z jedną czy drugą koleżanką cór
                            > ki, bo moja też jest zapraszana i korzysta z wyjść organizowanych przez rodzicó
                            > w innych dziewczynek - sytuacja win win.
                            > Nie podzielę się z menelem czy żebrzacym cygańskim dzieckiem, bo mi ukradnie po
                            > rtfel.

                            A u nas kiedyś nawet jeden obcy menel mieszkał przez miesiąc i dzieciom nic od tego nie ubyło, jeśli już to przybyło doświadczenia. Aha, niczego nie ukradł.

                            Każdy ma swoje zasady jakimi kieruje sie w życiu.
                            • triss_merigold6 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 15:13
                              Nie po to płacę na ochronę + w podatkach na SM i policję, żeby mi na klatce czy placu zabaw mieszkał bezdomny. Kwestia przywiązania do jakiejś estetyki otoczenia.
                    • cossinnego Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 15:08
                      po_godzinach_1 napisała:
                      >
                      > Tak, czasem ktoś inny potrzebuje bardziej.

                      Przestan pie*rzyc...'Czasem ktos inny potrzebuje bardziej', jaaasne...

                      Tak, potrzebuje pakować swoj kuper prawie w każdą niedzielę miesiaca, żeby na krzywy ryj za darmo się nazrec po rodzinie. Albo uskuteczniac posiadowy, znane chyba głównie z klimatów rodzinnych, czyli wiejskich.

                      Fajnie mieć taka ciotke - pożyteczna idiotke, która zaprasza na obiadki, nie oczekujac niczego w zamian. Tylko domownicy dziwnie wku*wieni, a taka jeszcze córkę gania, bo przecież 'Trzeba ugoscic', a goscie sami nigdy nie przyniosa żadnej kawy czy czekolady, chalupe mają zaryglowana na 3 spusty przed obcymi i NIGDY nie zaprosili do własnego mieszkania, ale na hasło ciotki o odwiedzinach pierwsi wskakuja do auta i pedza jak strzala na darmowe żarcie. No i jeszcze telefon u cioci można za darmo podladowac (rolleyes).
                      • triss_merigold6 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 15:11
                        Dla mnie to byłoby zbyt duże zobowiązanie czasowe i organizacyjne. Raz na jakiś czas bez problemu, ale nie regularnie i w perspektywie przynajmniej 3 lat, a już na pewno nie z asysta jakiejś panny.
                        • po_godzinach_1 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 15:13
                          triss_merigold6 napisała:

                          > Dla mnie to byłoby zbyt duże zobowiązanie czasowe i organizacyjne. Raz na jakiś
                          > czas bez problemu, ale nie regularnie i w perspektywie przynajmniej 3 lat, a j
                          > uż na pewno nie z asysta jakiejś panny.

                          Ok, przecież nie ma przymusu. Każdy ma swoje granice i możliwości i to jest w porządku.
                      • po_godzinach_1 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 15:12
                        cossinnego napisała:


                        > Przestan pie*rzyc...'

                        Możesz mnie ignorować?
                        • cossinnego Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 15:43
                          po_godzinach_1 napisała:

                          > cossinnego napisała:
                          >
                          >
                          > > Przestan pie*rzyc...'
                          >
                          > Możesz mnie ignorować?

                          Niespecjalnie, bo piszesz straszne bzdury.
                  • bi_scotti Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 14:05
                    Once again ale juz po raz ostatni, bo zaczynamy sie krecic wokol wlasnego ogona: wychowujemy dzieci w jakims duchu z jakims value system opierajac sie w wiekszosci okolicznosci na wlasnym przykladzie. Moja potrzeba dzielena sie, zapraszania, wspoldzialania nie wziela sie znikad (BTW, moi rodzice definitely nie byli products of PRL big_grin), podalam ja dalej, spodziewam sie, ze moje wnucze przejmie od swoich rodzicow (tz wszak nie products of PRL!) etc. Tak to (more-or-less) dziala. Czym skorupka wink Cheers.
            • ritual2019 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 11:06
              dzs ja przyjme na obiedzie Twojego syna, moze jutro Ty podwieziesz do szpitala mojego meza ... who knows, eh smile Be kind! Cheers.

              Zgadzam sie. Z tym ze ja zawsze szukam balansu biorac pod uwage faktyczne potrzeby innych a nie widzi (albo nie) mi sie.
            • jednoraz0w0 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 14:19
              bi_scotti napisała:

              > Jeszcze cos dodam - zyje w kraju, w ktorym food jest relatively cheap

              Ale to nie jest Polska ani nawet nie norma. Ja tez żyje w kraju w którym jedzenie potrafi być bardzo drogie ale da się reż znaleźć bardzo tanio i tak gdzieś od dwóch-trzech miesięcy na grupie „Buy nothing” najczęstsze ISO to jedzenie… wcześniej jednak to były raczej sprzęty domowe, ciuchy na okazje typu prom, roślinki, takie tam.
              • bi_scotti Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 14:51
                Hey, ja niem mam ambicji konradowych ( ... nazywam się Milijon – bo za miliony kocham i cierpię katusze ...) - moge sie wypowiadac wylacznie o moim reality, a wiec i o food prices, ktore mam wokol siebie. Nie mam watpliwosci, ze w kazdym zakatku swiata jest inaczej ale tez inaczej ludzie zarabiaja, inne maja patterns wydawania pieniedzy etc. BTW, w PL tez przeciez spoleczenstwo nie jest jednolite - dla jednych food jest cheap, dla innych wiele produktow jest poza zasiegiem - no idea, ktora grupe reprezentuje zalozycielka watku. Mysle, ze mnozenie extra conditions & scenarios dodawanych po kropli do wstepnych pytan jest troche zabawa bez konca - sure, mozna tak ciagnac jak 3latek "a po co? a dlaczego? a kto? a kiedy? ..." wink Cheers.
            • jednoraz0w0 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 16:15
              bi_scotti napisała:

              >Nieletnim sie to moze nie podobac ale to
              > nie oni placa za extra ziemniaki czy ogorki, nie oni "dolewaja te wode do zupy"

              To jest akurat wzorzec toksyczny raczej, że ten kto nie płaci nie ma nic do gadania. Miliony przemocowcem ekonomicznych lubią to.
          • jednoraz0w0 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 14:10
            bi_scotti napisała:

            > Gdy ma 15 lat to w sumie ma niewiele do powiedzenia w kwestii kogo mama & tata
            > zapraszaja

            Zapytałam dlatego: „Jesli potomkowi nie odpowiada = drzwi sie otwieraja w obie strony - moze sie
            > wyprowadzic anytime & zyc na swoim/za swoje”
        • memphis90 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 10:44
          >Nawet jeśli potomek ma lat 15
          Hipotetyczny potomek ma być studentem zdaje się…?

          >przychodzą na obiadki, nigdy nie zapraszana na rewizyty?
          Wątpię, by problemem małoletniego było to, ze go kuzyn na rewizytkę do wynajętego pokoju nie zaprasza… Natomiast co do gospodyni, to sa osoby, które lubią gościć, a nie lubią bywać - i odwrotnie. Dla mnie rewizyty nie są obligatoryjne.
          • jednoraz0w0 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 14:12
            memphis90 napisała:

            > >Nawet jeśli potomek ma lat 15
            > Hipotetyczny potomek ma być studentem zdaje się…?

            Niekoniecznie, jest napisane „liceum lub wczesne studia”. Czyli może mieć 15 lat.
          • jednoraz0w0 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 14:15
            memphis90 napisała:

            > Wątpię, by problemem małoletniego było to, ze go kuzyn na rewizytkę do wynajęte
            > go pokoju nie zaprasza…

            A to jest Ren sam kuzyn z pierwszego punktu? Założyłam ze niekoniecznie.

            > Natomiast co do gospodyni, to sa osoby, które lubią goś
            > cić, a nie lubią bywać - i odwrotnie. Dla mnie rewizyty nie są obligatoryjne.

            Nie chodzi o to czy ty chcesz chodzić z rewizytami tylko czy to jest tak, ze ty co tydzień masz czas gotować dla kuzyna i laski (kosztem czasu dla reszty rodziny) a kuzyn korzysta i takes it for granted, nie proponując choćby z grzeczności czegoś w zamian.
            • arthwen Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 14:36
              W zasadzie to w poście startowym nie ma nic, że kuzyn nie proponuje nic w zamian.
              • cossinnego Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 15:37
                arthwen napisał(a):

                > W zasadzie to w poście startowym nie ma nic, że kuzyn nie proponuje nic w zamia
                > n.
                >

                Przyjmij, ze tak jest.
                Jest to sytuacja, w której strona goszczaca nie dostaje NIC poza towarzystwem gości.

                Goscie z kolei:
                *nie zapraszaja do siebie i nie proponuja żadnych wypadow czy spotkań
                *mieszkają w innym miescie (ale niedaleko, więc można ich łatwo odwiedzić) i NIGDY nie zaprosili ciotki z jej potomstwem (sztuk jeden) do swojego mieszkania
                *nigdy nie przynoszą nic z wizyta. To nie chodzi o to, że ZAWSZE trzeba coś ze sobą mieć (bez przesady), ale przy tak częstych odwiedzinach chyba wypada od czasu do czasu kupić...jakieś cukierki, wafelki, może fajną herbatę na wagę

                Opisy wana sytuacja to naduzywanie dobrej woli gospodarzy, a to nie jedyny przejaw tych naduzyc. To jest relacja typu "Ode mnie dostajesz 95%, a ja z tego mam 5%", bo kuzyn raz na jakiś czas podrzuci ciocie do domu, bo przypadkiem spotkal ja w centrum handlowym.
                • arthwen Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 17:06
                  Dopisywanie teraz warunków? Widać, że masz dużo żalu o te wizyty kuzyna i o podejście matki, ale może załatw to z rodziną, a nie czepiasz się ludzi na forum, którzy mają i mieli w domu inaczej, albo zwyczajnie gości lubią? Albo też są na tyle asertywni, żeby nieproszonych gości nie przyjmować, nawet jeśli to rodzina wink
              • jednoraz0w0 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 16:35
                Gdyby proponował to byłoby to wspomniane.
    • jednoraz0w0 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 02:14
      A ten kuzyn z dziewczyną to para ubogich sierot, które nie mają okazji się rewanżować i zapraszać do siebie? 🥺
    • triss_merigold6 Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 07:09
      1. Z kuzynkami najczesciej umawiam się na mieście, do kawiarni, na rower itp.
      2. Mieszkanie- nie, chyba że na krótko typu 2 tygodnie max miesiąc. Zależnie od relacji z rodzeństwem moglabym się zgodzić na nocowanie podczas zjazdów, gdyby dziecko studiowało zaocznie.
      Obiad - zależnie od poziomu sympatii do młodego człowieka i jego zachowania, ale nie wiązałabym się obietnicą "co najmniej raz w tygodniu przez 5 lat studiów".

      3. Prawo do odpoczynku mojego nastolatka FIRST. Akurat do preferencji towarzyskich syna mam zaufanie i gdyby nie znosił kuzyna i jego panny to na pewno z uzsadnionego powodu.
    • berdebul Re: 'Gosc w dom, Bóg... 02.06.23, 07:15
      Po pierwszym roku, kiedy mieliśmy gości co weekend i często w obydwa dni brrr. Im rzadziej tym lepiej.

      Przygarniamy. Edukacja jest ważna.

      3-4 dni w miesiącu można się przemęczyć jak to tylko obiad. Zwłaszcza ze późny nastolatek/wczesny student niekoniecznie jadą wszystkie obiadu w domu.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka