beataj1
14.09.23, 09:38
Dziś w radiu słyszałam informację o tym, że dowodem na uznanie kogoś błogosławionym jest to, że za jego wstawiennictwie jakaś tam zakonnica czy zakonnik cudownie ozdrowiał z białaczki.
I mam pytanie do wierzących: jak to się układa wam w głowie, że teoretycznie wszechmogący i wszechwiedzący bóg potrzebuje wstawiennictwa jakiegoś „świętego” by się połapać, że tą osobę warto uzdrowić?
Bez wstawiennictwa by nie wiedział? Jakby mu ktoś palcem nie pokazał to pozamiatane nie ma uleczenia?
O co chodzi z tym dodatkowym wstawiennictwem do wszechmocnego i wszechwiedzącego boga. Co ono miało by zrobić skoro bóg i tak już wszystko wie.