Dodaj do ulubionych

"Trylogia" pokazuje, jak ucieka nam nowoczesna Eur

04.05.23, 07:56
Sienkiewicz na nowo. "Trylogia" pokazuje, jak ucieka nam nowoczesna Europa

Jakub Majmurek*

Rok 2016 ogłoszony został przez Sejm Rokiem Sienkiewicza. Zbiega się to z pierwszym rokiem samodzielnych rządów Prawa i Sprawiedliwości, partii, do której wizji świata, wspólnoty i patriotyzmu pisarz ten wydaje się szczególnie pasować.
*Ur. w 1982 r., filmoznawca, politolog, publicysta i redaktor "Krytyki Politycznej" .

Po Sienkiewicza PiS i jego sympatycy sięgali już zresztą wcześniej. Songiem kampanii wyborczej Lecha Kaczyńskiego - która nie doszła do skutku z powodu katastrofy smoleńskiej - miało być "W stepie szerokim", pieśń o "małym rycerzu" Michale Jerzym Wołodyjowskim z telewizyjnego serialu "Przygody pana Michała" (1969) - ekranizacji ostatniej części "Trylogii".

Zaraz po katastrofie prawicowy internet masowo szerował na kanałach społecznościowych piosenkę "Pan Wołodyjowski" Kaczmarskiego, zaczynającą się od słów "Do nieba leci mały rycerz/ wybuchem rozerwany w strzępy".

Przedsmak tego, jak upolitycznienie Sienkiewicza wyglądać będzie w tej odsłonie IV RP, dawało sejmowe wystąpienie Joanny Lichockiej wypowiadającej się w sejmowej debacie o roku pisarza w imieniu klubu PiS. Posłanka przedstawiła w nim Sienkiewicza jako "pisarza wyklętego" III RP, wyszydzanego, przemilczanego, usuwanego z lektur.

Henryk Sienkiewicz patronem 2016 r. Posłanka Lichocka z PiS: "Pokolenie wychowane w III RP prawie go nie zna"



Sekowanego, gdyż uczył Polaków, iż "bez względu na pochodzenie jesteśmy narodem szlacheckim, rycerskim". A takim narodem "rządzić o wiele trudniej niż chłopskim". Ta sama polityczka, tym razem w roli dziennikarki jednego z tygodników opinii, opublikowała niedawno wywiad z Jarosławem Markiem Rymkiewiczem, w którym poeta pełniący funkcję wieszcza "dobrej zmiany" mówi o konieczności "anulowania zaborów" i budowy "Rzeczypospolitej pięciu narodów".

A do tego Sienkiewiczowskie imaginarium wydaje się szczególnie poręczne.

Dumas narodowy
Wypowiedzi Lichockiej, wizje charyzmatycznego poety i traktowanie Sienkiewicza jako sztandaru dla współczesnych politycznych projektów łatwo prowokują do kpiny. W czasach, gdy większość z nas nie zajmuje się ani rzemiosłem rycerskim (wojną), ani uprawą roli, rozważania, czy jesteśmy narodem "chłopskim", czy "rycerskim", wydają się kiepską polityczną fantastyką z pięciu narodów mającą tworzyć rymkiewiczowską nową Rzeczpospolitą, jakkolwiek zainteresowana wydaje się nią wyłącznie niewielka, dość ekscentryczna część narodu polskiego.

Kpina z Sienkiewicza przychodzi tym łatwiej, że od początku progresywna polska inteligencja ma z nim problem jako piewcą "Polski zdziecinniałej" (co zarzucał mu Stanisław Brzozowski). Problem przy tym jest tu nawet nie w samym Sienkiewiczu i tym, co pisze, ale roli, jaką temu pisaniu przypisuje wspólnota.

Dla francuskiej literatury "Trzej muszkieterowie" pozostają bardzo ważnym tekstem, niemniej jednak panuje dość szeroki konsensus, iż nie tak ważnym jak "Ojciec Goriot" czy "Pani Bovary". Nikt też we Francji nie szuka w Dumasie recepty dla narodowej wspólnoty, podobnie jak w Wielkiej Brytanii w prozie Waltera Scotta.

Problem z Sienkiewiczem polega na tym, że nigdy nie dało się, i dziś ciągle się nie da, sprowadzić go do roli "polskiego Dumasa" - klasyka popularnej literatury organizującego wyobraźnię, zwłaszcza młodszych czytelników.

2016 ogłoszono Rokiem Henryka Sienkiewicza. Czytajmy autora "Trylogii" jak dorośli - Roman Pawłowski o decyzji Sejmu.

CDN...
Obserwuj wątek
    • diabollo Re: "Trylogia" pokazuje, jak ucieka nam nowoczesn 04.05.23, 07:57
      Jako autor popularny Sienkiewicz jest od Francuza wyraźnie słabszy. "Trylogię" od powieści o muszkieterach dzieli prawie pół wieku, jednak to dzieło Polaka wydaje się bardziej anachroniczne, rozwlekłe, przyciężkie. Wyraźnie pisane jest także pod gusta bardziej pruderyjnej epoki niż ta, w której publikował Francuz. Powieści Dumasa to świat zamężnych dam biorących sobie kochanków, sekretnych schadzek organizowanych pod osłoną nocy i opieką wiernych służących, miłosnych zdrad i intryg.

      W porównaniu z tym to, jak Sienkiewicz opisuje emocjonalną i erotyczną warstwę życia swoich bohaterów, nie może dziś nie wywoływać mimowolnie rozbawienia. Porwane kobiety (Helena w "Ogniem i mieczem", Oleńka w "Potopie") strzegą cnoty, mężczyźni składają śluby czystości, w świecie "Trylogii", jak Kaczmarski śpiewał w piosence o Kmicicu, "żądzę się wychłoszcze batem".

      Także Zagłoba, sarmacki Falstaff, w przeciwieństwie do szekspirowskiego oryginału zostaje wyprowadzony z lupanaru i oddzielony od towarzystwa kobiet swobodnych obyczajów.

      Bohaterowie Dumasa są też o wiele bardziej "nowocześni" od Sienkiewiczowskich. D'Artagnan to postać balzakowska, "młody człowiek z prowincji w Paryżu", prowincjusz zmagający się w stolicy ze swoimi kompleksami i próbujący wywalczyć sobie miejsce w świecie, który podziwia, nie rozumiejąc jego zawiłości. Atos z jego tragedią topioną w alkoholu, dumą i ciężarem honoru mógłby trafić do którejś z powieści Chandlera czy filmu noir. Aramis, rozdwojony między pierwiastkiem duchowym i zmysłowym, pozostaje jedną z ciekawszych postaci dziewiętnastowiecznej literatury popularnej.

      Na tym tle postaci Sienkiewicza - poza fascynująco witalnym, pękniętym Kmicicem - pozostają papierowe, jednowymiarowe, dziecinne i zdziecinniałe - współczesnej czytelniczce trudno w jakikolwiek sposób się do nich odnieść.

      A jednak to właśnie te postaci organizują ciągle polską wyobraźnię, wypełniają narodową ikonografię, organizują symboliczne ramy wspólnoty. Gdy dziś raz jeszcze brane są na sztandary, kpina może nie wystarczyć.

      Zamiast ustawiać się na bezpiecznych pozycjach ironii i estetycznego dystansu ("pierwszorzędny pisarz drugorzędny"), może warto podjąć wyzwanie Roku Sienkiewicza i zaangażować się w jego imaginarium?

      Przeczytać je wzdłuż jego pęknięć, punktów nieoczywistych, wątpliwych, podważających projekt Sienkiewicza - konserwatywnego sztandaru, a przy tym ocalających go jako żywego autora?

      "Trzeba zdobyć klasztor"
      Wbrew sejmowej narracji Lichockiej o "wyszydzaniu i przemilczaniu" Sienkiewicza w ostatnich dwóch dekadach polska kultura na różne sposoby podejmowała próby odczytania dzieł autora "Potopu".

      Poświęcone postaciom z "Trylogii" pieśni Jacka Kaczmarskiego i wystawiona w Starym Teatrze adaptacja cyklu autorstwa Jana Klaty mierzyły się z Sienkiewiczowską wizją sarmatyzmu, usiłując podejść do niego bez naiwnej fascynacji, ale i bez reaktywnego sprzeciwu.

      Bartosz Frąckowiak i Weronika Szczawińska w spektaklu "W pustyni i w puszczy" potraktowali młodzieżową powieść Sienkiewicza jako punkt wyjścia do badań polskich wyobrażeń Afryki i naszych fantazji kolonialnych, którym brak jakichkolwiek kolonii wcale nie przeszkadzał bujnie kwitnąć.

      Związany ze środowiskiem "Frondy" autor używający pseudonimu Martin Abram przepisał "Quo vadis", osadzając Sienkiewiczowską fabułę w bliskiej przyszłości, w której w liberalnej Europie chrześcijaństwo prześladowane jest - choć subtelniejszymi i mniej przemocowymi środkami - podobnie jak w czasach Nerona.

      Właśnie wszystkie te trawestacje, mniej lub bardziej własne i krytyczne lektury powinny być podstawą uciekającego od urzędowej sztampy Roku Sienkiewicza.

      Najciekawszą z takich lektur przedstawia Tomasz Kozak. W "Klasztor inversus" tak przemontowuje ekranizację "Potopu" Jerzego Hoffmana, że Kmicic, zamiast bronić Częstochowy, dowodzi jej oblężeniem. Strzela z armat w klasztorne mury, bluźni przeciw Bogu i Maryi, zanosi się demonicznym śmiechem. Na końcu widzimy obraz wznoszących się na całą wysokość ekranu płomieni i słyszymy głos Kmicica: "Jam tu jedynym panem, już mi całkiem dobrze". Kozak dotyka tu pewnego fascynującego elementu sarmatyzmu, tego samego, który tak w nim zafascynował Fryderyka Nietzschego: radykalnej, anarchicznej wolności, całkowicie "pańskiej" podmiotowości nieuznającej żadnych ograniczeń dla swoich pragnień i woli.

      U Sienkiewicza ten "pański" moment (który czyni z Kmicica tak fascynującą postać) zostaje ostatecznie "zatrudniony" do pracy na rzecz Boga i Ojczyzny. Pośrednikiem wiążącym nieokiełznaną energię Kmicica z tymi ograniczającymi ją abstrakcjami jest miłość do kobiety, Oleńki. W narracji Kozaka Oleńka znika, zostaje naga, czysto "pańska" podmiotowość, która nie daje się zaangażować w żaden szerszy, wspólnotowy projekt. Posługując się Sienkiewiczem i Hoffmanem, artysta pokazuje w ten sposób problematyczność sarmatyzmu i właściwego mu typu podmiotowości (i męskości) jako podstawy dla jakiegokolwiek "patriotycznego", zbiorowego, konstruktywnego projektu.

      CDN...
      • diabollo Re: "Trylogia" pokazuje, jak ucieka nam n 04.05.23, 07:58
        Byłbym szczęśliwy, gdyby - korzystając z urzędowej okazji - za Kozakiem, Szczawińską, Klatą do takich trawestacji i nowych odczytań przyłączyli się inni twórcy.

        Brytyjska literatura doczekała się prequela "Jane Eyre", pisanego z punktu widzenia "wariatki na strychu" ("Szerokie Morze Saragassowe" Jean Rhys), i przeróbki "Pięknej i bestii", w której to nie piękna "oswaja bestię", ale to bestia wyzwala w niej zwierzę ("Oblubienica Tygrysa" Angeli Carter); Rosjanie napisali powieść osadzoną w świecie "Władcy pierścieni" opowiedzianą z punktu widzenia żołnierzy Saurona ("Ostatni władca pierścienia" Kiriłła Jeśkowa); Jorge Luis Borges przepisał mit Tezeusza, narratorem czyniąc Minotaura ("Dom Asteriona").

        Co lepiej dowodziłoby żywotności prozy Sienkiewicza niż historia z "Ogniem i mieczem" z punktu widzenia Bohuna? Albo apokryficzna historia Oleńki dającej się uwieść Radziwiłłowi? Narracja znana z "Potopu", w której centrum stałaby jeszcze bardziej fascynująca od Kmicica postać - arcyzdrajca książę Bogusław Radziwiłł, w zawierusze wojny szwedzkiej próbujący ugrać dla siebie i swojej rodziny "państwo radziwiłłowskie"?

        Sienkiewicza Sową
        Państwo to obiecali mu Karol X Gustaw i Jerzy II Rakoczy w traktacie podpisanym w 1657 r. w siedmiogrodzkim Radnot, planie pierwszego, nieudanego rozbioru Polski.

        O traktacie tym Jan Sowa pisał w "Fantomowym ciele króla", iż stanowił on "przedwczesną odpowiedź Realnego". Był jak "wiadomość z przyszłości, która w danym momencie wydaje się bezsensowna, z czasem jednak nabiera sensu, tak że podmiot zauważa, że była ona sposobem przejawiania się ukrytej, niemożliwej prawdy". Prawdą tą jest dla Sowy nieistnienie Rzeczpospolitej jako faktycznie istniejącego suwerennego państwa, czegoś więcej niż konfederacja magnackich posiadłości.

        "Potop" Sienkiewicza czytany przez czytelnika mającego obok na biurku "Fantomowe ciało króla" zaskakująco potwierdza intuicje Sowy.

        Socjolog okazuje się świetnym przewodnikiem po prozie Sienkiewicza. Pisarz pokazuje w "Potopie", jak rzekome mocarstwo w zasadzie przestaje istnieć pod wpływem pierwszego poważnego ciosu, jak magnaci, traktujący państwo jak swoją udzielną własność, oddają jego poszczególne części najeźdźcy (Opaliński Wielkopolskę, Radziwiłł Wielkie Księstwo Litewskie).

        Główna teza Sowy głosi, że w Polsce zaistniała paradoksalna sytuacja. W zachodnim świecie doszło do rozdwojenia "dwóch ciał króla" - realnego ciała monarchy i ciała symbolicznego, politycznego. Siła tego drugiego sprawiała, że nawet gdy zachodni monarchowie padali od topora kata (od Karola Stuarta w 1649 r. poczynając), to drugie, symboliczne ciało króla pozostawało żywe i silne, dając początek nowoczesnej państwowości.

        W Polsce było odwrotnie - choć realne ciało monarchy miało się bardzo dobrze, to od czasów wolnej elekcji jego ciało symboliczne ulegało stopniowemu rozkładowi, aż całkowicie obumarło wraz z trzecim rozbiorem.

        Czy nie o tym mówi "Potop"? Jednym z heroicznych czynów Kmicica jest ocalenie życia realnego ciała Jana Kazimierza. Małżonka monarchy Ludwika Maria Gonzaga mówi w pewnym momencie: "Próżno patrzę, gdzie drugi taki naród (...), w którym by o tak piekielnych bluźnierstwach i zbrodniach (), jakich pełne są obce kroniki, nigdy nikt niesłyszał Niech mi pokażą ludzie, w dziejach świata biegli, drugie królestwo, gdzie by wszyscy królowie własną śmiercią spokojną umierali. Nie masz tu nożów i trucizn, nie masz protektorów, jak u Angielczyków".

        Gdy królowa mówi te słowa, Cromwell od dwóch lat jest lordem protektorem Anglii, Szkocji i Irlandii. Rewolucja angielska skróciła monarchę o głowę, ale jednocześnie wzmocniła angielskie państwo. W Rzeczypospolitej Sienkiewicza jest odwrotnie - choć ciało Jana Kazimierza zostaje ocalone, triumf Rzeczypospolitej jest pozorny, kryzys ujawnia nieistnienie państwa, zapowiada jego ostateczny upadek wiek później.

        Krótki kurs historii upadku Najjaśniejszej
        Sowa, a także Daniel Beauvois z jego "Trójkątem ukraińskim" wydają się doskonałymi przewodnikami również po "Ogniem i mieczem".

        Czytana pod włos powieść Sienkiewicza pokazuje, w jaki sposób Rzeczpospolita funkcjonowała jako "kompania kresowa polskich magnatów"; jak pierwszy kryzys wstrząsający fundamentami państwa sprowokowany został przez politykę magnaterii z ukraińskich Kozaków usiłującej uczynić pańszczyźnianych chłopów.

        Przy pewnym lekturowym wysiłku można bowiem "Trylogię" - trochę wbrew niej samej, a na pewno wbrew jej konserwatywnym interpretacjom - czytać jako opowieść o upadku Polski z powodu odmowy uznania przez hegemoniczną, szlachecką polskość Innego, któremu Rzeczpospolita odmawia przyjęcia do obywatelskiej wspólnoty. W "Ogniem i mieczem" tym Innym są Kozacy. Rzeczpospolita odmawia stania się państwem trzech narodów i traci Ukrainę - w tę stronę powieść czyta zresztą Hoffman w swoim bardzo empatycznym wobec sprawy ukraińskiej filmie z 1999 roku.

        CDN...
        • diabollo Re: "Trylogia" pokazuje, jak ucieka nam n 04.05.23, 07:58
          W "Panu Wołodyjowskim" przyjaciel Azji Tuhajbejowicza pan Bogusz przedstawia hetmanowi Sobieskiemu plan swojego przyjaciela: Azja obiecuje ściągnąć na Ukrainę Tatarów krymskich, którzy dopuszczeni do szlacheckich przywilejów (do narodu politycznego Rzeczypospolitej) staliby się dobrymi obywatelami, dzielnie walczącymi w obronie Rzeczypospolitej i jej interesów na Ukrainie. Sobieski nie podziela jednak tej wizji. "() Szalony to byłby uczynek: Tatarów na Ukrainę wołać, nowy naród tam osadzać, gdy i z samymi Kozakami rady sobie dać nie możemy". "Lipków i Czeremisów mało było?" - kontynuuje powieściowy hetman - "jakim czołem, jakim sumieniem chcesz dzikim i drapieżnym tłumom, które dotąd ustawicznie tę ojczyznę naszą niszczyły, dawać moc i prawo, by o jej losie teraz stanowiły, królów wybierały?".

          Odrzucony Azja przechodzi na sułtańską stronę i ginie nabity na pal. Choć "majestat króla Jana III obalił potęgę turecką pod Wiedniem", nie na wiele zdało się to skazanemu na upadek państwu.

          Tę odmowę uznania najsłabiej widać w "Potopie", ale i tam ma ona miejsce. Efektem wydarzeń przedstawionych w powieści są bowiem śluby lwowskie i wygnanie arian, zamknięcie się Rzeczypospolitej w najbardziej prymitywnych formach dewocyjnej kontrreformacji.

          Polska zamyka się w sobie, zasklepia, odsuwa Innych i skazuje się na historyczną klęskę.

          Wbrew sporowi Brzozowskiego z Sienkiewiczem czytana nowocześnie "Trylogia" pokazuje, jak ucieka nam nowoczesna Europa i jak - co zarzucał Polsce autor "Płomieni" - "stajemy się w niej gapiem".

          "Trylogia" pod pozorną narracją "ku pokrzepieniu serc" pokazuje Polaków oddzielonych od nowoczesności: od nowoczesnej dyplomacji, form państwowości, rewolucji naukowej. Gdy Anglia przeżywa polityczną rewolucję, gdy w Europie powstaje rachunek różniczkowy, pompa próżniowa i schemat ludzkiego krwiobiegu, my zajęci jesteśmy potyczkami z Tatarami gdzieś na bagnach Prypeci. Trzeba dużej ekwilibrystyki retoryczno-historycznej, by dostrzec w tym powód do dumy.

          W czasach, gdy w postaci uchodźców raz jeszcze puka do naszych drzwi świat muzułmański, gdy Polska stoi przed wyborem lojalności wobec ukraińskich sojuszników albo wierności własnym kresowym fantazjom i wołyńskim traumom, lekcja z "Trylogii" wydaje się szczególnie aktualna.

          Jakkolwiek szyderczy uśmiech wywoływałby w nas proklamowany przez posłankę redaktorkę Lichocką urzędowy kult pisarza, nie oddawajmy Sienkiewicza narodowej prawicy, czytajmy go po swojemu - to może być pożyteczna lektura.

          Filmy, seriale, płyty, koncerty, książki, spektakle, wystawy, komiksy. Przez cały dzień i cały tydzień.

          wyborcza.pl/magazyn/7,124059,19589667,sienkiewicz-na-nowo-trylogia-pokazuje-jak-ucieka-nam-nowoczesna.html#S.related-K.C-B.1-L.2.zw
          • walmart.ca Re: "Trylogia" pokazuje, jak ucieka nam n 04.05.23, 11:48
            Bardzo ciekawy esej. Dzieki!
            • diabollo Re: "Trylogia" pokazuje, jak ucieka nam n 05.05.23, 07:27
              Cieszę się i pozdrawiam serdecznie.
              Kłaniam się nisko.
          • grzespelc Re: "Trylogia" pokazuje, jak ucieka nam n 04.05.23, 16:37
            "choć realne ciało monarchy miało się bardzo dobrze, to od czasów wolnej elekcji jego ciało symboliczne ulegało stopniowemu rozkładowi, aż całkowicie obumarło wraz z trzecim rozbiorem."

            Bo nie było podatków!!
            • diabollo Re: "Trylogia" pokazuje, jak ucieka nam n 05.05.23, 07:31
              Po prostu ta cała Rzeczpospolita Obojga Narodów jako państwo zwyczajnie nie istniało. To jest jedno z wielu kłamstw historycznych, w które uwierzyła polska ćwierćinteligencja. Pan Sowa to doskonale wyjaśnia: to była konfederacja magnackich posiadłości, dodajmy, że ekonomicznie żyjących z niewolnictwa.

              Kłaniam się nisko.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka