hopeless5
19.07.04, 20:01
Nie wiem czy powinienem taką tezę wogóle wygłaszać na forum, gdzie ludzie
wierzą (i słusznie) w działanie leków, ale ja mam następujące spostrzeżenia
odnośnie leków - głównie SSRI - nie tylko, że raczej mi nie pomagają, to
pogarszają mój stan.
Czy to możliwe? Już 3 razy wychodziłem z depresji odrzucając leki... i to
bynajmniej nie dlatego, że zaczynałem je brać pochopnie bo byłem zdrowy. Nic
z tych rzeczy - miałem zdiagnozowaną depresję. Za każdym razem odrzucałem
leki w geście rozpaczy ("takiego samopoczucia nie jestem już dłużej w stanie
wytrzymać") i wtedy pomału depresja ustępowała...
Zaznaczam - leki odstawiałem nie dlatego, że czułem się już lepiej, tylko
dlatego, że już nie miałem siły dłużej w nie wierzyć i je brać.
Za każdym razem okres brania różnych SSRI który mijał był różny - raz był to
prawie rok, potem 2 razy po około 3 miesiące.
Lekarz zawsze był przeciwny - "leki leczą a nie szkodzą" - "być może za słabo
pomagają, ale nie szkodzą".
Dodam jeszcze, bo uważam że to ważne, że zawsze długo walczę ze sobą, żeby
nie sięgnąć po leki (po tym pierwszym doświadczeniu z kilkumiesięcznym ich
braniem, kiedy jeszcze bardzo w nie wierzyłem...)
Czy ktoś doświadczył czegoś podobnego? U mnie lęk jest chyba większy niż bez
leków, poczucie wyizolowania podobnie... Chciałbym się mylić, ale...