de-bordo
04.08.05, 01:08
a już było tak dobrze, .
patrze znowu przez szybę i nie mam siły na nic
ćwiczenia - próbowałam -pot lał się ale lżej nie było...nie było
Depresja to nie słabość - depresja to nadmiar empatii - nie wiem kto to
powiedział.
To ja trzymałam za rękę i słuchałam ..........czasami mówiłam
A dziś jak żebrak wyciągam rękę........( najpewniej ktoś przetrąci)
Nie lubie swojej słabości - to nie jestem Ja - a może mnie wogóle nie było
depresanci oszuści - oszukują samych siebie - wypieram myśli uczucia
niewygodne, - (przecież nic się nie stało moje ulubione stwierdzenie) -
oszustka ze mnie - a jak gram....
Oskar za role - wszystkie - i tylko jedno niedawno zadane sobie pytanie -
gdzie jest moje Ja - zniknęło a może wogole się nie wyksztalciło...(przecież
ja taka nie jestem)pewna siebie, wygadana,radząca sobie ze wszystkim oto jaką
widzą mnie bliscy i znajomi- teraz nawiasem mówiąc rzadko mnie widzą
Czy z lęku, samotności i pustki może się coś wykształcić????
Czy to możliwe że jedno zdarzenie mogło uruchomić taką lawinę.......
Gdzie ja to magazynowałam? Dlaczego tak łatwo przychodzi mi wypieranie
niewygodnych uczuć? Dlaczego kiedyś konfrontacja była dla mnie wyzwaniem
a teraz.........chowam się, uciekając przed najnędzniejszą konfrontacją.
Doceniam to co mam................................ale nie jestem z siebie
dumna.........pracuje na wstecznym biegu,....i coraz mniej mnie to obchodzi.
Intelektualnie się cofam........psychicznie........jak widać......duchowo -
wierzę - (dlatego chyba piszę)
ŻYRAFKO - MUSIAŁAM - nie miej mi za złe
plum i poszło