Komu nie podoba się Tajlandia ?

[Gość: olek]

niedano wrocilem i jestem strasznie rozczarowany,
przerazajaca komercja, przebierancy ( plemione na polnocy), wszystko
odpicowane dla turystow, jedyny maly pozytyw - Ayuttaya i Sukhotay;
czy ktos z Was ma podobne odczucia

[tropikey]

cześć,
myślę, że wiekszość napisze jednak, że Tajlandia im się podobała, a
może nawet bardzo. Ja tez należę do tych, którzy złego słowa o tym
kraju nie powiedza, choć może na kolana mnie nie powalił. Dużo
zależy od tego, w jakich miejscach byłeś. My byliśmy w Bangkoku (4
dni) i w małej miejscowości Khao Lak (15 dni). W stolicy byłem
zaskoczony, że nie było aż tak wielu naciągaczy i wciskających
wszystko sprzedawców, ilu bym się tam spodziewał. Owszem, byli, ale
zdecydowanie mniej, niz, np. w Tunezji. Nie było naciągania w
taksówkach, czy restauracjach. może mieliśmy po prostu szczęscie?
A położona niedaleko Phuket mieścina Khao Lak to już prawdziwa oaza
spokoju, bezpieczeństwa, pracowitości i uczciwości (no, może za
wyjątkiem kartelu taksówkowego, ostro nacinającego pasażerów...).
Ale zdaję sobie sprawę, że możesz się czuć zawiedziony. Takie same
wrażenia miała osoba z mojej rodziny, która była w Tajlandii ledwie
dwa miesiace przed nami. Była tylko w BKK i w miejscowościach
turystycznych na południe od stolicy (chyba w Pattayi), no i jej
odczucia były skrajnie odmienne od naszych.
Może warto wybrac się jeszcze raz, za jakiś czas i sprawdzić inne
rejony?
Tu znajdziesz trochę naszych zdjęć z wyjazdu:
tropikey.com/copperminegallery/thumbnails.php?album=31
Pozdrawiam, Bartek

[Gość: olek]

o Pattayi nie wspominam bo to inna bajka (o paskudku), nie jestem
typem plazowicza wiec na wyspy nie pojade, a jesli juz to na 2-3 dni
a nie na 15 !!! (umarlbym z nudow),
jezdzilem na polnoc od BKK,
ale dziekuje za komentarz

[kornel-1]

Gość portalu: olek napisał(a):

> ale dziekuje za komentarz

Tropikey najwyraźniej nie zrozumiał twojej wypowiedzi. Pisze o
taksówkarzach, tłumach, naciągaczach. To klasyczne spojrzenie
turysty-plażowicza przebywającego w typowo turystycznych
miejscowościach. Lubi spędzać wakacje możliwie wygodnie - dolecieć
na miejsce szanowanymi liniami lotniczymi, mieszkać w dobrych (choć
nie luksusowych) hotelach, przemieszczać się na miejscu wynajętym
samochodem (cytat ze strony). Z pewnością nie razi go komercja,
udawany folklor.

Piszesz, że rozczarowała cię Tajlandia. Rozumiem. Ale mam kilka
pytań.
1. Czy był to samodzielnie zorganizowany wyjazd? Czy też chłonąłeś
papkę przygotowaną ci przez organizatora wycieczki?
2. Czy na miejscu poruszałeś się samodzielnie, czy też korzystałeś z
zorgamizowanych przez hotel wyjazdów?
3. Czy celem na twojej trasie w Tajlandii były niewymieniane w
przewodniku miejscowości, czy te - z kolorowych folderów?
4. Czy towarzyszył ci miejscowy przewodnik, czy raczej rozmawiałeś
ze zwykłymi ludźmi, odwiedzałeś ich w domach?

IMHO to kluczowe sprawy. Jeśli Zachodioeuropejczyk czy Amerykanin
przyjedzie do Krakowa - zobaczy cepelię na Rynku. Jeśli to będzie
twój gość - to pokażesz mu Wawel i Wieliczkę, czy też wyślesz go do
wioski w Podlaskiem? Gdzie ów turysta ma szukać "folkloru"?
To oczywiśćie banalne słowa. A umieszczam je tu, gdyż mam wrażenie
że zapomniałeś o tak podstawowych prawdzie, że tylko samodzielne
bezpośrednie poznawanie innych światów dostarcza prawdziwej
przyjemności.

Kornel
kornel-1.webpark.pl

[amused.to.death]

Kornel-1 dobrze to podsumował.
można jeszcze zadać pytanie: jak długo byłeś? Bo jeśli dwa tygodnie i w typowych
miejscach odwiedzanych przez turystów - to nie ma się co dziwić.
Ja w czasie pierwszego swojego pobytu ponad trzy tygodnie spędziłam w
południowej części Tajlandii, która absolutnie nie jest turystyczna i komercyjna
- i ten pobyt głównie wpływa na moje postrzeganie Tajlandii mimo, że później po
odwiedzeniu atrakcji typu Bangkok, Chiang Mai czy Ko Phi Phi czułam się
trybikiem w turstycznej machinie.

Zresztą mogę powiedzieć, że nawet pobyt na turystycznym Phuket wydaje się
całkiem znośny jak się śpi w lokalnym domu, idzie na targ z Tajami i z nimi się
gotuje, a nie leży na plaży.

Bo w miejscach turystycznych wszystko jest zwykle nastawione na turystów - i nie
dotyczy to tylko Tajlandii.

[tropikey]

Kornel, nie rozumiem, dlaczego uważasz, że sposób, w jaki lubimy
spędzać wakacje pozwala na wyciągnięcie oczywistego - twoim zdaniem -
wniosku, że nie razi nas komercja i udawany folklor. Nic podobnego.
Są to jedne z tych rzeczy, od których uciekamy jak najdalej. Dlatego
własnie organizujemy sobie wyjazdy na własną rękę. Dzięki temu, nie
jestesmy zdani na to co chciałoby nam wcisnąć takie lub inne biuro.
Zbyt łatwo przychodzi ci ocenianie innych. Sam fakt, że śpimy w
hotelu, a nie pod namiotem (a tak pewnie twoim zdaniem powinien
zachowywać się podróżnik przez duże "P") nie oznacza, że możesz
nazywać nas ironicznie "turystami-plażowiczami". Każdy podróżuje
tak, jak lubi i może (i nie mam tu wcale na myśli kwestii
finansowych). Ja nie krytykuję i nie naśmiewam się z globtroterów z
plecakami, ty nie lekceważ i nas.
Nie mogę też pojąć, na czym polega mój brak zrozumienia wypowiedzi
autora wątku... Wydaje mi się, że ustosunkowałem się do tego, co
napisał, ale, może moje zdolności analityczne są, z uwagi na
zbliżający się weekend majowy, ograniczone... Niech oceni to sam
Olek.
Pozdrawiam, Bartek

[tropikey]

jeszcze słówko do Kornela i już mnie nie ma - miałem zamiar
pogratulować ci ciekawej strony, ale za szybko wcisnąłem "wyślij".
Mam jednak drobną wątpliwość. Czy brak na tej stronie relacji z
Tajlandii oznacza, że tam nie byłeś?
Pozdrawiam, Bartek

[kornel-1]

tropikey napisał:

> Kornel, nie rozumiem, dlaczego uważasz, że sposób, w jaki lubimy
> spędzać wakacje pozwala na wyciągnięcie oczywistego - twoim
> zdaniem - wniosku, że nie razi nas komercja i udawany folklor.
> Nic podobnego. Są to jedne z tych rzeczy, od których uciekamy jak
> najdalej.

Hm. Khao lak wedle Wikipedii
(en.wikipedia.org/wiki/Khao_Lak ) "is a resort beach in
Thailand, located 80 km north of Phuket International Airport in
Takua Pa district, Phang Nga province and popular as a departure
point for liveaboard scuba diving trips to the Similan Islands."

Nie sądzę,abyście byli tam jedynymi turystami i nie sądzę, by nie
było tam plaż. :) Jeśli określenie turysta-plażowicz nie pasuje do
osoby spędzającej tu 15 dni - to sorry ;-p

> Zbyt łatwo przychodzi ci ocenianie innych. Sam fakt, że śpimy w
> hotelu, a nie pod namiotem (a tak pewnie twoim zdaniem powinien
> zachowywać się podróżnik przez duże "P") nie oznacza, że możesz
> nazywać nas ironicznie "turystami-plażowiczami". Każdy podróżuje
> tak, jak lubi i może (i nie mam tu wcale na myśli kwestii
> finansowych). Ja nie krytykuję i nie naśmiewam się z globtroterów
> z plecakami, ty nie lekceważ i nas.

Mój stosunek do plecakowiczów i walizkowców nie stanowił meritum
mojej wypowiedzi. Jeśli wyczułeś choćby cień uszczypliwości z mojej
strony to jesteś w błędzie. IMHO określenie "turysta-plażowicz" nie
ma pejoratywnego zabarwienia :) Jest neutralnym określeniem osoby
wybierającej pewien typ turystyki. A że go "lubicie" i "możecie", to
co w tym złego?

> Nie mogę też pojąć, na czym polega mój brak zrozumienia wypowiedzi
> autora wątku... Wydaje mi się, że ustosunkowałem się do tego, co
> napisał, ale, może moje zdolności analityczne są, z uwagi na
> zbliżający się weekend majowy, ograniczone...

Pozostanę przy swoim zdaniu :)

Olek pisał o:
1) przerazajacej komercji
2) przebierańcach
3) wszystkim odpicowanym dla turystow

czyli o braku autentyczności Tajlandii.

Ty natomiast o:
1) naciągaczach
2) wciskających wszystko sprzedawcach
3) kartelu taksówkowym

czyli o uciążliwości życia turysty(-plażowicza) w Tajlandii.

pozdr,
Kornel
PS. W Indochinach nie byłem i obecnie nie ciągnie mnie w tamtym
kierunku. Chwilowo mam dość Azji ;-)

[tropikey]

Kornel, gdybyś poprzestał na sformułowaniu "turysta-plażowicz", to może nie
miałbym powodu, by się czuć urażonym. Rzeczywiście, tym, co ciągnie nas w
odległe rejony jest przede wszystkim woda, życie, które się w niej toczy,
przyroda, piękne widoki, również plażowe. Ale zasugerowałeś jednocześnie, że
"turysta-plażowicz" to taki, którego "z pewnością nie razi [...] komercja,
udawany folklor". Innymi słowy, jest to taki gościu, co wali się na leżaku z
drinkiem w ręku, wieczorem ogląda pseudofolklorystyczny występ i od czasu do
czasu jedzie z grupą autokarem, by obejrzeć "prawdziwe życie" okolicznych
mieszkańców. Czyż takie zestawienie nie ma pejoratywnego zabarwienia?

Jak rozumiem, cytat z Wikipedii miał ukazać Khao Lak, jako miejscowość
turystyczną i skomercjalizowaną. To z kolei miało udowodnić, że mijam się z
prawdą, pisząc, że uciekamy jak najdalej od komercji. Co prawda, dyskusja na ten
temat z kimś, kto nie tylko, że nie był w Khao Lak, ale nie przekroczył nawet
granicy Tajlandii jest, jakby to ująć, dość kuriozalna, ale mogę potwierdzić, że
Wikipedia w zasadzie nie kłamie. Owszem, jest tu sporo hoteli, ale czy świadczy
to twoim zdaniem o panującej tam komercji? Nie będę wnikał w ten temat głębiej,
bo bardziej wnikliwy opis tego miejsca będziesz mógł znaleźć w naszej relacji
(którą, mam nadzieję, uda mi się wreszcie kiedyś skończyć). Powiem ci tylko, że
Khao Lak wybraliśmy właśnie dlatego, że nie chcieliśmy znaleźć się w centrum
turystycznego giganta, jakim jest np. Phuket. Jest to doskonały punkt wypadowy
do okolicznych parków narodowych i nie sądzę, by komukolwiek dłużyłby się tam
15-dniowy pobyt.

Pozdrawiam i życzę udanych kolejnych podróży (w tym do Tajlandii)
Bartek

[kornel-1]

Przede wszystkim chciałbym podkreślić, że nie jestem przeciwnikiem zorganizowanych wyjazdów i plażowania. Każdemu według potrzeb i możliwości... Po prostu to nie mój styl.

Ten wątek jest jednak o czymś innym - o ludziach! O tym, jak spostrzegamy inny kraj POPRZEZ ich mieszkańców. Nie o tym, czy przyroda jest ładna, plaże czyste a hotele tanie lub drogie.
Jest mowa o autentyczności, naturalności. Właśnie ten brak autentyczności - abstrahując od tego, czy to powszechna obserwacja, czy nie - był podstawą dla wątkodawcy do przedstawienia negatywnej opinii o Tajlandii.

Przejrzałem wasze relacje z ostatnich wyjazdów (2003-07) w tropiki.
To, co się rzuca w oczy to prawie całkowita nieobecność miejscowych ludzi w waszych opisach. Trudno natrafić na szczegóły etnograficzne, kulturalne lub inne dotyczące na przykład wierzeń. Wygląda to tak, jak byście podróżowali po bezludnych wyspach wśród dziewiczej przyrody.

Jedyne wzmianki o tubylcach to:
1) w tekście o Antylach - o tym, że miejscowi chętnie i bezinteresownie nawiązują rozmowę
2) w tekście o Tobago - opis występów muzycznych szkółki niedzielnej urządzanych zdaje się dla turystów; także dwa zdania o elektryku, który objaśniał rozbijanie kokosów
3) w tekście o Mauritiusie - dwa krótkie akapity opisujące ponury wyraz twarzy mieszkańców oraz piętnujący ich zwyczaj śmiecenia.
4) w tekście o Curacao - wzmianka, że na plaży zbierają się miejscowi i imprezują.

A propos plaży...
1) w tekście o Antylach - słowo PLAŻA wystąpiło 10 razy
2) w tekście o Tobago - słowo PLAŻA wystąpiło 16 razy
3) w tekście o Mauritiusie - słowo PLAŻA wystąpiło 37 razy
4) w tekście o Curacao - słowo PLAŻA wystąpiło 41 razy!!

Wspaniałych podróży życzę. Dużo słońca!

Kornel
kornel-1.webpark.pl

[tropikey]

cóż, trzeba wiedzieć, kiedy skończyć... Dla mnie ten moment już
nadszedł, tym bardziej, że - jak się domyślam - mało kogo, oprócz
nas dwóch, ta dyskusja interesuje. Jeszcze by mnie coś podkusiło i
zacząłbym wyliczać, ile razy na twej stronie pada jakieś słowo?
Niech osądzą nas ci nieliczni, którzy przeczytają nasze wypowiedzi.
Tylko błagam, nie wpisujcie swych opinii w tym wątku! Pozostawmy go
tym, którzy byli w Tajlandii i wyrażając swe subiektywne odczucia na
temat tego kraju, chcą odpowiedzieć na pytanie Olka.
Pozdrawiam, Bartek

[Gość: edyta]

no to daliście sobie panowie po razie- tzn po czasami
konstruktywnych opiniach. NIe mogę odmówić logiki twemu
kontrlokutorowi. Ma niezwykły zmysł analityczny - czytając teksty
wyłania podteksty?:) Mnie się ta wymiana zdań bardzo podobała.
Ożywcza i inteligentna. Sam zadał olkowi kilka istotnych pytań
pozwalających ustosunkowac się w sposób noszący znamiona żywego
zainteresowania...czego niestety Bartku tym razem nie mogę
powiedzieć o tobie. Faktycznie rozmowa twoja z Olkiem na łamach
forum była na poziomie mijanki logicznej. Chyba bardziej chciałeś
powiedzieć o sobie niż ustosunkowac się do kolegi.

[k.milena]

Cześc!musze w szybkim tempie zebrac info na temat Bangkoku w celu
zakończenia pracy mgr-bede wdzięczna wszystkim którzy poświęca mi
pare minutek i wypełnia ta ankiete!
dzieki z góry!

www.ankietka.pl/ankieta/pokaz/id/11645/atrakcje-turystyczne-bangkoku.html

Czy ktos z Kanady wybral sie do Tajlandii

[Gość: puma-puma]

z Ontario.Chce sie dowiedziec ile kosztuje pobyt 2 tygodniowy (AI),
jakimi liniami lecieliscie i jakie hotele (lub osrodki wybraliscie),
czy oplaca sie brac AI czy lepiej tylko hotel. Interesuje mnie
rowniez Egipt ale z Kanady. Co polecacie?

[Gość: Paweł Z.]

Jak chcesz autentycznego folkloru, to pojedź sobie do jakiejś zabitej dechami
dziury w Afryce Środkowej, z tym że to wcale nie będzie fajne. Można załapać
jakąś paskudną chorobę, spanie pod gołym niebem jest średnio przyjemne,
zwłaszcza gdy tną moskity, no i lokalni mieszkańcy mogą Ci podciąć gardło - w
końcu masz w kieszeni kosmicznie duże dla nich pieniądze. Poza tym pamiętaj, że
biedni zapracowani ludzie przeważnie nie mają czasu na tańce i śpiewy.
Jasne, że właściwie cała Tajlandia to odpicowana, lakierkowa cepelia, ale i tak
jest tam miło, ciepło, są dobre i tanie hotele, przyjemne czyste morze i dobrze
można się najeść za niewielkie pieniądze. Można też podłączyć się za parę groszy
do jakiegoś górskiego trekkingu na słoniach, co też jest pewną atrakcją.
Generalnie Tajlandię odbieram bardzo pozytywnie.

[Gość: olek]

wiem, wiem, nie mam prawa narzekac, bo nie wloczylem sie kilka
tygodni z plecakiem, tylko z lokalnym biurem objechalem w 2
tygodnie, bo tylko tyle mialem czasu;
ale przypominamsobie Indie czy MAroko i tam mialem inne odczucie,
tez wszystko robi sie "pod turystow", ale nie razilo mnie to tak
bardzo jak w Tajlandii, moze dlatego ze nastawialem sie na zbyt
wiele po uslyszeniu relacji znajomych;
dzieki za opinie

[Gość: krafla]

mi sie nie podobala. rozczarowala mnie. szczegolnie, ze
podrozowalam wtedy po Kambodzy i Tajlandii i roznica byla dla mnie
az nadto widoczna na korzysc Kambodzy. Tajlandie okreslilabym
mianem takiego turystycznego disneylandu. Bankgog koszmarny etc.
Ale to moje osobiste odczucia, subiektywne. Po prostu mi sie nie
podobalo. Plaze nie robia na mnie wrazenia dla mnie sa takie same w
Tajlandi, na Karaibach czy np. Madagaskarze. Tzw. dzungla malo
imponujaca, w setce miejsc na ziemi jest ciekawsza. ITD. Bylam
rozczarowana Tajlandia i raczej nei planuje tam powrotu, choc nigdy
nie mowie nigdy.

Jezdzilam samodzielnie, zawsze jeszcze samodzielnie - to z gory
odpowiedz na pytanie jak podrozowalam.

[Gość: Anna]

Kurcze co za prymityw!!!!!!!!!! nawet róznic krajobrazu nie widzisz a co mówić o
endemicznych gatunakch!!!jak mozna Tajlandie do karaibów porównać!!!!!!! ja
byłam na kubie w wenezueli , aruba
hmmm nie masz dziewcze pojecia co piszesz!

[pawel_zet]

Wypuść trochę pary i nie obrażaj ludzi. Prawda jest taka, że wiele
miejsc w Tajlandii wygląda na pierwszy rzut oka dość podobnie do
analogicznych miejsc na Karaibach, a żeby rozpoznać gatunki
endemiczne, nie mówiąc o emocjonowaniu się nimi, trzeba być
specjalistą.

[borasca0107]

Gość portalu: olek napisał(a):

> czy ktos z Was ma podobne odczucia

ja mam:)...ale pewnie tylko dlatego, ze bylam tam krotko, jakby
tylko w korytarzu, ciagle w biegu, przejazdem - ...nie mialam czasu
spokojnie przyjrzec sie Tajlandii z bliska i od podszewki;)

[iza42]

Bylam w Bangkoku i okolicach dwa razy, w sumie jakies 6 dni i wiecej
nie pojade zeby nie wiem co. Owszem tamtejsi ludzie sa bardzo mili,
obsluga przyjemna, hotel porzadny ale ten tlok, spaliny i ogolny
balagan przerazaly mnie, do tego dochodzila turystyczna komercja,
przymusowe wycieczki po rozmaitych sklepach , to raczej nie dla
mnie. Jezeli kiedykolwiek pojade do Tajlandii to wybiore jakies
miejsce z dala od ludzi. Ale czy takie miejsca tam w ogole istnieja?

[Gość: olek]

odludne miejsce prędzej znajdziesz chyba w Bieszczadach niz w
Tajlandii, ale ...
dziekuje za opinie
gdy wyrazalem wsrod znajomych swoje niezadowolenie, odbierali to
jako zmanierowanie - jedzie do Tajlandii za kilka tysiecy i jeszcze
narzeka, a ja tylko poszukuje fajnych miejsc, gdzie zycie codzienne
toczy sie wlasnym rytmem, a nie jest sztucznie napedzane przez
machine turystyczna.
Dlatego wszystkim polecam Gruzje.

[amused.to.death]

No ja się będę upierać, że to zależy od miejsc,które się odwiedza. W każdym
chyba kraju.
Bangkoku nie znoszę - zawsze stanowił dla mnie taki punkt łączący, w którym
musiałam się zatrzymać i nawet park w nim mnie rozczarował.

Ale ocenianie Tajlandii po Bangkoku to tak jakbym powiedziała, że cała Polska
jest straszna bo nie znoszę Warszawy (no to akurat jest prawda), która jest
brzydka i zakorkowana.

[voyager747]

Nie zabierałem głosu w tej dyskusji, bo nie byłem w Tajlandii ale jak ktoś
pisze, że Warszawa jest brzydka i zakorkowana to niestety muszę się odezwać.
Warszawa podobnie jak Tajlandia dla jednych jest brzydka a dla innych piękna. :))

[Gość: Paweł Z.]

A mi się osobiście w Bangkoku podobało bardziej niż na tajskich odludnych
plażach nie skażonych masową turystyką. Przynajmniej jest gdzie się poszwędać.
Leżenie na plaży i pływanie całymi dniami w morzu, nawet jeśli morze i plaża są
OK, jest dla mnie naprawdę nudne. W Bangkoku nawet te korki wydawały mi się
jakieś egzotyczne.
Pewnie jeszcze kilka razy wrócę do Tajlandii, bo można w tym kraju spędzić
dobrze naprawdę trochę czasu.

[Gość: oranjefanka]

a mi sie bangkok podobal, choc rzeczywiscie smog jest nieznosny;
jezdzilismy po miescie wylacznie zwyklymi autobusami a nie taksowkami (spore
wyzwanie), ale udalo sie znalezc sporo fajnych i ciekawych miejsc;
nie powiem, ze tajlandia mi sie nie podobala, ale rozumiem ze np. pojechanie do
jednego z komercyjnych centrow gdzie sa slonie zamiast do tego mniej
komercyjnego (gdzie nota bene cholernie trudno dojechac na wlasna reke...) moze
troche obrzydzic wycieczke;

zgadzam sie sie natomiast z krafla ze kambodza jest pod wiekszoscia wzgledow
duzo bardziej atrakcyjnym miejscem na wyjazd;

mysle tez, ze jesli chce sie oprocz lezenia na plazy, zobaczenia angkoru, palacu
i paru swiatyn w bangkoku, trekingu po dzungli i odwiedzenia (jednego z tych
komercyjnych niestety) centrum ze sloniami zobaczyc cos ejszcze, to zdecydowanie
lepiej jechac samodzielnie; jesli powyzszy zestaw uzupelniony o pare mniejszych
atrakcji jest wystarczajacy, i nie czuje sie specjalnej potrzeby docierania do
mniej tlumnie odwiedzanych miejsc, a przede wszystkim jest sie gotowym na
kompromisy, mozna jechac z grupa;

[Gość: somtam]

Przed wyjazdem należy sobie zadać pytanie, czego oczekuje sie w danym kraju.Od
kilku lat spędzam okres naszej zimy w Tajlandii.Jade tam po słonce,zdrowo
pojeść,popływać w czystym morzu. Miałam okazje być we wszystkich krajach
sąsiadujących. Tajlandia jest najlepiej przygotowanym turystycznie krajem Azji.
Od lat żyją z turystyki.Maja przyzwoite hotele, dobre drogi, super
zorganizowany transport. Szpitale o bardzo wysokim standardzie.Sa przygotowani
na turystykę zarówno masowa jak i na te z wyższej polki.Urlop w Tajlandii można
zrobić już za naprawdę małe pieniądze.Coś za coś, cepelia -fakt.Zmieniają sie
czasy. Egzotyki należy szukać jedynie w przyrodzie. Ludzie cywilizują sie,
kształcą, oglądają telewizje.Bledem jest porównywanie Tajlandii z innymi krajami
pod względem zabytków, czy krajobrazów, każdy ma przecież swoje, jednorazowe.

[Gość: Anna]

Dokładnie i super to podsumowałeś!!!!!1

[Gość: neronek]

Witam
Pozwólcie że dorzucę swoje 2 grosze :

Przeważnie najładniejsze miejsce które zwiedziliśmy to to pierwsze pozostaje w
pamięci najdłużej .
To tak jak najlepsze lata to lata młodości .
I tak np jest ze mną najładniejsze miejsce na świecie w/g mnie to Yangshuo w
południowych Chinach bo było to pierwsze z miejsc tak daleko od domu .
ale co do Tajlandii :
zawsze podróżuje z plecakiem wtedy NA PEWNO !!
więcej miejsc ciekawszych zobaczę omijam duże miasta ba nawet te średnie
najlepiej czuję się na wsiach .

Bangkok duszno straszny hałas spalin już co raz mniej Tuk Tuków ale da się
wytrzymać
Co do plemion
no cóż to prawda że na północy plemię Karen / długie szyje / i Akha kobiety
żujące korzeń aby sobie ubarwić na czerwono usta wyglądają tak jakby mąż
przyłążył jej bo zupa była za słona ha ha /
, jest komercja ale na to juz nie mamy rady u nas góralki chodzą w strojach
jedynie czasami do kościoła a tam chodzą na co dzień i to jest ta różnica
Proponuje wybrać się np do północ Birmy tam spotkać można Karen i Akha na
wolności ja planuję taką podróż w lutym .
A jak juz byłeś na północy miałeś bardzo blisko do Laosu przypuszczam że
spodobałby się tobie dużżo bardziej , spokój ,bujna zieleń nieskomercjalizowane
plemiona it
Ja tam jak już pisałem planuję w lutym Birmę
a odpoczynek na Phi Phi w Tajlandii może Ko Lipe nie byłem ale znajomi górale
których pozdrawiam byli i mówią że jest czarująco ispokojnie ?

pozdrawiam
neronek


Hongkong-Chiny -Tajlandia:
neronekbyd.blog.onet.pl/
Tajlandia -Kambodża-Laos:
darekneronek.blog.onet.pl/
Wietnam-Tajlandia:
neronek2.blog.onet.pl/

[Gość: ona]

Neronek, podróżujesz samotnie, czy z jakąś grupą ?
nigdy nie mialam odwagi jezdzic na wlasna reke, chociaz checi sa
wielkie i chcialabym dolaczylabym do kogos.
O Birmie marze od dawna, ale wycieczka z biura to ponad 10 tys. (!!!)

[Gość: neronek]

witam
zawsze w pojedynkę !
ale jak już to nie więcej niż 2 osoby !!!
dlaczego ??
to długi temat ale krótko:
-zawsze zwiedzam to co ja chcę
-wstaję o której ja chcę
-a co najważniejsze w taką daleką podróż potrzeba kasy i czas zawsze jak
wracam mówią do mnie wiesz za rok jadę z Tobą

i co ??
jak myślisz jadą ... nie.. bo albo kasa albo czas albo ... itd....
a po za tym jest po prostu totalny spokój i luz
nikt ciebie ani ty kogoś za rękę nie ciągniesz .
a co do Birmy i wyjazdu jeszcze tyle czasu że pewnie nie raz zmienisz zdanie hahaha
pozdrawiam
neronek

[184l]

neronek- co powiesz o panu Leszku z Green?

[vinna2]

Byłam w Green View w zeszłym roku na przełomie lutego i marca. Twoja flaga na
Leszka tarasie wisiała.I tęsknię do Tajlandii , do Azji. Do zapachów ,nawet do
smrodów Bangkoku.Do smaków.Do dzikiego wrzasku stworzeń o świcie( właśnie w
Green). Byliśmy z grupą nurków.Sami się zorganizowaliśmy. Na początek Phuket i 3
dni na safari nurkowym na Similanach( i co z tego że widoczność nie taka i rafy
gdzie indziej ładniejsze?)potem Phi Phi i inne wyspy, okolice Krabi ,dżungla,
żródła ,wodospady, kajaki po lesie mangrowym ,słonie,dużo chodzenia. Potem
Bangkok.I te kilometry w nogach w tym smogu. Szalone jazdy tuk-tukami.Szukanie
wieczorem jakiegoś hotelu na Khao San. Potem przygodne biura podróży i Ajutthaja
, Kanczanaburi (most i tygrysy), targ wodny, zabytki Bangkoku.Jeden dzień w
Pattayi .Grupka -3 osoby ,przewodnik do łapy i tam sie jechało gdzie się
chciało.I zabrakło czasu na Angkor Wat i generalnie zabrakło czasu
na wiele rzeczy. 21 dni to mało.Aha i te masaże dwa razy dziennie...Mimo to
zmęczenie było ogromne i tak na koniec to na tydzień włożyłabym się w hamak na
jakiejś pięknej plaży daleko od ludzi na dzikiej wyspie(może jeszcze są). Więc
powtórzyłabym to jeszcze raz, bo tyle zostało do zobaczenia A może Laos
,Kambodża? A Birma , chociaż teraz to juz nie wiem.
Pozdrawiam Vi

[Gość: fromthailand]

uwielbiam Tajlandie i zawsze bede tam wracal :)

marcintomczak.com/index.php?showimage=344
marcintomczak.com/index.php?showimage=346
marcintomczak.com/index.php?showimage=337
marcintomczak.com/index.php?showimage=356
marcintomczak.com/index.php?showimage=328
marcintomczak.com/index.php?showimage=325
pozdrawiam
m

fajne zdjęcia:)

[amused.to.death]

nie tylko te z Tajlandii:)

[Gość: fromthailand]

dzieki :)
m
www.marcintomczak.com

[Gość: vita]

Przyznam, ze Tajlandia rowniez i mnie rozczarowala :(
Korupcja, kradzieze, tajskie usmiechy mogace oznaczac wszystko, biali faceci z
malymi tajkami na kazdym kroku i pelno transwestytow, bo najlepszy biznes to
handel wlasnym cialem.
W Bangkoku hotel (****) zdazyla sie pierwsza kradziez. W kolejnych tygodniach
rowniez niemile sytuacje w innym hotelu... Pattaye odradzam wszystkim, piekne za
to sa male wysepki, bialy pasek, turkusowa woda. Roslinnosc nie powala na
kolana, jak na Bali. Tajskie tarasy ryzowe w porownaniu z balijskimi to smiech
na sali...
Co do plemion, mnie ososbiscie sie podobaly, czestowano nas opium, generalnie b.
fajnie.
Byc moze mialam za duze oczekiwania wobec Tajlandii, ale w porownaniu z
Indonezja, Birma czy tez miasta Bangkok a HongKong nie ma zadnego porownania.
ale oczywiscie warto jechac do Tajlandii, cociazby zeby Patponga zobaczyc ;-)