patience
14.07.05, 15:44
kojarzy mi się z instytucją "sądów sąsiedzkich" w Wenezueli opisaną przez A.
Buscaglia, badacza kapitalizmu kronistycznego. Korupcja systemowa doszla tam
do punktu, że instytucje państwowe przestaly być gwarantem własności i prawa,
wobec czego samorzutnie zaczęły powstawać właśnie sądy sąsiedzkie. Ciemna
strona Reform Balcerowicza oraz polityki uprawianej na zasadzie list ludzi
godnych i niegodnych, honorowych i niehonorowych, rownych i rowniejszych...
jak kto sobie zyczy to zjawisko nazwac. Ryba się psuje od głowy...
serwisy.gazeta.pl/wyborcza/1,34474,2815050.html