Gość: hanka
IP: *.krakow.cvx.ppp.tpnet.pl
31.07.01, 11:13
Rozstalam sie z mezem ponad rok temu. Glownie z powodu tzw niezgodnosci
charakterow, ale dla mnie decydujace bylo to, ze uciekal sie w swojej frustracji
do rekoczynow.W pewnym momencie bylo tego za wiele. Wyprowadzil sie,
przestalismy ze soba rozmawiac. Nie ograniczalam kontaktow ojca z dzieckiem. W
chwili gdy go zabraklo chcialam zrobic wszystko aby o nim zapomniec, poznac
kogos innego, zwiazac sie. Poznalam ale to nie byl te, nie sprawdzil sie juz na
etapie "dochodzacego". Dziecko nie zaakceptowalo tego mezczyzny. Ja mialam
mnostwo watpliwosci. Zdecydowalam sie zakonczyc to definitywnie. Moj maz w tym
czasie wniosl sprawe o rozwod. I nagle po rozprawie zaczelismy rozmawiac, tylko
o dziecku ale zawsze. I ja gdzies podswiadomie chce abysmy wrocili do siebie,
ale boje sie wspomnienia przemocy. Dziecko przez ten roku zbudowalo sobie
jednak jasna sytuacje ze ma dwa swiaty, dwa domy. Czy naprawianie naszego
zwiazku ma sens? ( maz raczej nie wysyla takich sygnalow ale wydaje mi sie ze
mnie kocha, natomiast teraz role sie odwrocily i nie czuje sie juz winny a
jednynie urazony moim postepowaniem). Jak na dziecku obija sie taka hustawka
sytuacj? Pomio tego co sie zdarzylo miedzy nami jestem gleboko przekonana, ze
nie znajde takiego drugiego czlowieka jak moj maz.