Gość: ritta
IP: 192.168.0.* / *.rury.sdi.tpnet.pl
04.09.01, 12:47
Szanowna Pani Psycholog!
Mój obecnie 9-letni syn przejawia zdecydowaną niechęć do szkoły i nauki. Teraz
zdał do trzeciej klasy i nic się przez wakacje nie zmieniło. Już w zerówce nie
chciał pracować razem z innymi dziećmi i wymigiwał się od pisania. Poszliśmy
wtedy do psychologa, który przeprowadził wiele testów i stwierdził, że syn jest
bardzo inteligenty i osiąga wyniki testów przekraczające normy dla dzieci w
jego wieku. Dodam, że syn umiał czytać i pisać (drukowanymi literami) w wieku
pięciu lat. Ma też świetną pamięć. Zdaniem psychologa nie powinien mieć w
szkole żadnych trudności, trzeba go tylko zachęcać do pracy. Niestety, w szkole
syn również nie chce pracować, nie przepisuje z tablicy, często tłumaczy to
zmęczeniem, sennoscią itp. Zużywa również bardzo dużo czasu na zajęcia
przygotwawcze - otwarcie zeszytu, wyjęcie pióra itp. Musi czasem zostać po
lekcjach żeby coś dokończyć. Ma też więcej pracy domowej niż inne dzieci. Jest
natomiast bardzo aktywny "słownie". Dużo się zgłasza, ma bardzo duży zasób
słów. O szkole natomiast wyraża się z ogromną niechęcią, nie lubi tam chodzić,
nie lubi odrabiać lekcji. W domu, my rodzice, poprostu zmuszamy go do
odrabiania lekcji. Inaczej nic by nie zrobił. Czas spędzony nad zadaniami
domowymi rozciąga w nieskończoność. Gdyby go pozostawić samemu sobie zabrakłoby
mu dnia. Nie wiemy już co robić. Jesteśmy w stałym kontakcie z jego
nauczycielką. Straszymy karami, kusimy nagrodami. Wszystko spływa po nim jak po
kaczce. Czasem mam wrażenie, że on nam robi na przekór. Jeżeli jednego dnia
rozmawiamy z nim o tym jak ważne jest aby pracował w szkole, miałby wtedy mniej
zadań w domu do zrobienia itd., to na drugi dzień w szkole on sie totalnie
leni. Nie cierpi pisać, jest leworęczny ale to chyba nie ma żadnego znaczenia.
Niech Pani poradzi nam co robić. On jest do wszystkiego niechętnie nastawiony.
Nie cierpi jak mu się coś każe. Czy pozostawić go w spokoju, mając nadzieję, że
kiedy dorośnie sam zrozumie i zmieni, czy dalej walczyć pokonując jego niechęć
i lenistwo? A jeśli walczyć to jakimi sposobami? Co robimy źle?