tapatik
11.12.17, 17:32
gf24.pl/wydarzenia/swiat/item/846-rosja-grozi-epidemia-hiv
Rosyjscy lekarze i naukowcy już nie alarmują. Oni błagają o ratunek. Krzyczą w głos, że zagrożeniem nie jest ISIS, ani tym bardziej USA na spółkę z NATO, tylko HIV.
Rosja zagraża naszemu bezpieczeństwu! Takie zdanie pada codziennie z ust polskich polityków, niezależnie od ich partyjnej przynależności. Tezę o rosyjskim zagrożeniu, jak mantrę powtarzają miliony Polaków i na dobre weszła w naszą świadomość. Politycy, wojskowi i zwykli obywatele mają na myśli militarną agresję Kremla. Tymczasem z Rosji nadciąga śmiertelna plaga HIV. O tym, że nie są to czcze wymysły, świadczy epidemiczna skala choroby w Rosji. Tak katastrofalna, że Kreml właściwie skapitulował. Problem w tym, że rośnie także liczba obywateli rosyjskich odwiedzających Polskę i UE, a także emigrujących do Europy.
HIV czy ISIS?
Wraz z aneksją Krymu i zbrojną napaścią na wschodnią Ukrainę na listę zasadniczych zagrożeń trafiła Rosja. Moskwa jest agresywna i stale się zbroi. Na dodatek propaganda wkłada w rosyjskie głowy stek bzdur o zachodniej zdradzie, zagrożeniu dla prawosławnej cywilizacji, która podnosi z upadku wywołanego rozpadem ZSRR.
Rosjanie z kolei postrzegają się jako obywatele światowego mocarstwa, zasobnego w surowce energetyczne, których broni silna i nowoczesna armia. Prawda o tym mocarstwie wygląda jednak zupełnie inaczej. W Rosji szaleje wirus HIV i jeśli nie uda się powstrzymać choroby, to w 2020 r. osiągnie skalę narodowej katastrofy. Już obecnie można mówić o ogniskach epidemii, infekcja bowiem wydostała się poza typowe dla niej grupy ryzyka i zaatakowała dotychczas zdrową część społeczeństwa. Skutki demograficzne są straszne, podobnie jak koszty społeczne i gospodarcze.
Dlatego rosyjscy lekarze i naukowcy już nie alarmują. Oni błagają o ratunek. Krzyczą w głos, że zagrożeniem nie jest ISIS, ani tym bardziej USA na spółkę z NATO, tylko HIV. Codziennie umiera 100 Rosjan, którzy z powodu braku odpowiedniej profilaktyki i lekowej terapii znaleźli się w stadium wyniszczającego AIDS. Umierają w męczarniach, bo skutkiem choroby jest podatność na nową, lekoodporną odmianę gruźlicy. AIDS i gruźlica to już właściwie dwie równoległe plagi Rosji. Dzień w dzień kolejne tysiąc osób zaraża się HIV, roznosząc epidemię. Pora więc na statystykę, która najlepiej ilustruje różne wymiary zdrowotnego dramatu.
Śmiertelna epikryza
Dlaczego epikryza, a nie diagnoza? Ponieważ od wielu lat wszystko o przebiegu infekcji wiadomo. Znane są także skuteczne metody przedłużania życia chorych, jak dotąd bowiem nie udało się opracować skutecznej szczepionki. Taka sama wiedza jest dostępna w Rosji. A mimo to w ubiegłym roku odnotowano złowieszczy rekord 103 tysięcy nowych zarażeń wirusem HIV. Grozę położenia ukazuje jednak najlepiej krzywa wzrostu zarażonej populacji. Jeśli w 2010 r. liczba nowo rozpoznanych przypadków infekcji ograniczyła się 68 tys. osób, to w 2015 r. było ich 96 tys. a w 2016 r. 103 tys. Także 2017 r. nie napawa optymizmem. Tylko między majem a lipcem nowych przypadków HIV było o 22 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Liczby bezwzględne po prostu przerażają. W Rosji zarażeniu HIV uległo 1,4 mln osób, z czego w stadium AIDS zmarło 238 tys. A przecież to oficjalna statystyka ministerstwa zdrowia, które znane jest z żonglowania danymi.
W ubiegłym roku minister Weronika Skworcowa zameldowała Putinowi i uspakajała Rosjan, że państwo odniosło znaczące sukcesy w walce z HIV. Podobno liczba zarażonych spadła rok do roku o kilka tysięcy przypadków. Jednak innego zdania jest najwybitniejszy praktyk, szef Federalnego Centrum Chorób Zakaźnych i HIV, profesor Rosyjskiej Akademii Nauk. Wadim Pokrowski, bo nim mowa, twierdzi, że faktycznie odnotowano wzrost zarażeń o 5,3 proc. rok do roku, co pozwala postawić prognozę, że w kolejnych latach infekcja będzie się rozprzestrzeniała z prędkością 10 proc. rocznie. Pokrowski jest także zdania, że oficjalne dane o liczbie zainfekowanych są znacząco zaniżone. Opierają się bowiem na statyce stworzonej na podstawie wyników dobrowolnych testów na nosicielstwo wirusa. Tymczasem takimi próbami objęto tylko 19 proc. ze 142 mln Rosjan, podczas gdy dwa lata temu władze planowały zwiększyć próg testowania do 33 proc. populacji. Dlatego Pokrowski mówi dziś o szacunkach pięciokrotnie przekraczających 1,4 mln rozpoznanych przypadków HIV, co daje liczbę w okolicach 7–8 mln chorych.
Profesor poddaje także pod rozwagę zbieżność tej wielkości z liczbą Rosjan uzależnionych od narkotyków. Według ocen wyspecjalizowanych organizacji pozarządowych, doświadczenie z zażywaniem narkotyków ma za sobą 18 mln Rosjan. Ok. 8 mln Rosjan i Rosjanek przyjmuje narkotyki regularnie. Coroczny przyrost trwale uzależnionych wynosi 90 tys. osób, pułap śmierci narkotykowych sięga zaś 70 tys. przypadków.
Opinię profesora Pokrowskiego podzielają także lekarze pracujący na co dzień w środowiskach chorych na AIDS i po prostu HIV-pozytywnych. Dr Marina Chalidowaja z jekaterynburskiej organizacji lekarzy mówi wprost o skrywanej przed opinią publiczną epidemii HIV. Potwierdza, że oficjalne dane należy mnożyć przez pięć. Swoje przekonanie opiera na praktycznej wiedzy. W milionowym Jekaterynburgu położonym na Uralu infekcja objęła 2 proc. mieszkańców, co w liczbach oznacza, że co pięćdziesiąty obywatel tego miasta jest nosicielem wirusa. Tymczasem UNAIDS, definiując epidemię HIV, wyraźnie wyznaczyło ramy szacunkowe. Zdaniem ONZ problem na skalę masową pojawia się, gdy zarażeniu uległo 1 proc. kobiet w wieku rozrodczym albo 6 proc. całej populacji. Jekaterynburg spełnia pierwsze kryterium, natomiast zarażenie HIV w całej Rosji sięga od 3,5 do 5,6 proc. w poszczególnych grupach wiekowych.