huang_he
25.01.21, 09:40
Mój mąż ma (miał) kolegę od czasów podstawówki. Utrzymywaliśmy kiedyś dosyć bliskie stosunki najpierw w nim, potem i jego żoną, i nawet o dzieci zahaczyliśmy. W pewnym momencie jednak zrobiło się światopoglądowo - my dryfowaliśmy ku lewackiemu faszyzmowi, a oni ku brunatnym chłopcom. Tzn oni zawsze tam trochę pewnie byli, ale tematy światopoglądowe i polityczne rzadko pojawialy sie kiedys na naszych dawnych spotkaniach. Potem zaczęło być ich więcej i robiło się trochę niefajnie.
Kilka lat temu, na ostatnim wspólnym spotkaniu, ów kolega zaczął wywody na temat gejów, że jak im się tu nie podoba, to powinni wypieprzać z Polski itp., zgnilizna moralna. Ja mam kuzyna geja, który jest jednym z najlepszych specjalistów w Polsce z pewnej dziedziny medycyny. Na tym spotkaniu dałam jego przykład, że on też ma wypieprzac? I usłyszałam, że według kolego moja ciotka musiała jakiś koszmarny bład wychowawczy zrobić, że „takie coś” wychowała, taki wstyd dla rodziny. I na tym skończyła się w sumie znajomość z kolegą. Zarówny my, jak i oni uznaliśmy, że za daleko jest już nam od siebie.
Wczoraj kolega zadzwonił do mojego męża. Jest chory, bardzo. I poprosił go o telefon do mojego kuzyna, który akurat takimi chorobami się zajmuje. Bo dostęp do diagnostyki i leczenia utrudniony. Moj kuzyn, na moją prośbę, na pewno by pomógł.
Zajrzałam na facebooka kolegi, a tam ściek, no możecie sobie wyobrazić. Aż uwierzyć nie mogłam, bo jeszcze kilka lat temu nawet nie podejrzewałabym tego człowieka o coś takiego. Obrzydliwy, ohydny ściek, szczególnie z listopada (strajk kobiet).
Pytanie - dałybyście ten numer? Mój mąz z sentymentu do dawnej znajomości i ze współczucia dla dzieci chciałby dać. A mi się wymiotować chce na myśl, ze moj kuzyn, ktory jeszcze kilka miesięcy temu mógłby zostać skopany przez kolegę za swoją orientację, teraz miałby mu pomagać.