dni_minione
14.06.22, 12:20
Pracuję zdalnie na lapku, chodzę w tym celu do dużej biblioteki publicznej, do czytelni, gdzie wydzielonych jest ok 30 pojedynczych stolików do pracy i czytania. Stoliki są blisko siebie, tak co pół metra mniej więcej. I dziś po raz n-ty musiałam się ze swojego stolika ewakuować i przesiadać, bo jedna jedyny na całą salę pinda utrudnia mi pracę.
Wszyscy potrafią siedzieć cicho i robić swoje. Wiadomo, każdy ma wodę albo kawę, normalna sprawa przy pracy. Czasem ktoś wychodzi z telefonem. Wszyscy, cała sala zachowują się poprawnie, tylko jedna młoda laska, chyba studentka, traktuje tę salę jak swój pokój. Albo kuchnię raczej.
Ma na tym mikro stoliku zeszyt, z którego się uczy i: wodę, termos, butelkę energetyka. Obok torbę z: kanapką, sałatką w pojemniku, musli, gumami do żucia, hallsami. Jej aktywność przy stoliku to nieustanna zmiana jednego żarcia/picia do inne, z przerwami maksymalnie 30 sekund. Oczami siedzi w zeszycie, ale ręce non stop gdzies sięgają, coś niosą, grzebią, szeleszczą, odpakowują, zapakowują, wkładają do dzioba. Pije dłuuuugo, przechyla głowę i tak doi nawet minutę, małymi głośnymi łykami. Żuje głośno, przełyka jakby wodę w wc spuszczała.
Pisałam wam kiedyś, że jestem w spektrum, łatwo się rozpraszam, mam kłopoty ze skupieniem, nienawidzę też wielu dźwięków, w tym dźwięków głośnego picia i przeżuwania. Więc pytanie: czy ja przesadzam. Jak zwykle nie wiem, co jest normą dla neurotypowych, czy czyjeś zachowanie jest akceptowalne. A jeśli nie, to co z tym zrobić. Na razie siadam jak najdalej od niej (niestety obie tu jesteśmy prawie codziennie), nauczyłam się też pracować w słuchawkach, na których mam dźwięki deszczu albo oceanu (przy muzyce się nie skupiam). Ale nadal widzę te jej ruchy, kręcenie się, sięganie, dojenie. Aghhhr.
W sumie to się tylko chciałam wygadać, bo mam ją po skosie i właśnie żre jakieś musli ze słoika, musiałam przerwać pracę i COŚ zrobić