memphis90
24.04.23, 11:54
Ponieważ w ostatnich kilku wątkach pojawiła sie polecajka, wiec przypomniałam sobie, ze powinnam zobaczyć ostatni sezon. I przypomniałam sobie, dlaczego tak długo unikałam obejrzenia ostatniego sezonu… 😝 O co tu chodzi? Czemu tyle osób poleca to jako cuuuuuuudowny serial? Przecież to jest niemożliwie wręcz ckliwe, cukierkowe i kompletnie nierealne. Ok, serial nadaje sie jako dystraktor do prasowania, bo w sumie nie da sie pogubić w fabule, ale tam nikt nie zachowuje sie normalnie…
Te dramy, te niekonczace sie dramy o każdą jedną pierdołę…
Jakmutam robi histerie, ze musi chodzić do pracy - DO PRACY!!!- i przez to nie może 24/7 obserwować jak roczne dziecko pierwszy raz w życiu je marchewkę i robi pierwsze kroki trzymane za rączki. Olaboga, ileż on traci w życiu i jak bardzo to niesprawiedliwe! Jak matka mogła dopuscic do tego, by dziecko zrobiło pierwszy krok, kiedy jego nie było w domu?! Przecież jak zobaczy pierwsze kroki następnego dnia, to już nie będzie to samo! I ta marcheweczka! Pierwszy brokulek to przeciez będzie zupełnie co innego!!!
Jack wpada w depresję, bo mu dzieciak nawiał z nudnego filmu w kinie i teraz do końca życia będzie miał zrujnowane wspomnienia z tego dnia i ze ojciec nudny film wybrał. Zniszczone życie, na pewno stoczy sie na dno, nic sie już nie da zrobić.
Rececca, za żarcik z choroby Alzheimera, wygłoszonej przez kompletnie obcą osobę, której nie spotka już nigdy w życiu, natychmiast musi podzielić sie ogromem refleksji jak to jest chorować na A, co oczywiście znakomicie wplywa na atmosferę przy kolacji. Autorka żarciku dla ratowania sytuacji omawia wiec z obcymi swoje problemy małżeńskie, a Nicky dokłada mężowi tej babki rozkoszne opowiastki o tym, jak to jego żona rozdziewiczala go w świetle księżyca. Kończy sie tym, ze opier…ny przy obcych mąż proponuje łyskacza, co skłania Nickyego do krępującego wyznania, ze jest alkoholikiem… Taki dialog zrozumiałabym w przypadku Fleabag, gdzie portretuje sie dysfunkcyjną rodzinę, popełniającą celowo wszystkie możliwe błędy w kontaktach społecznych (scena w restauracji z księdzem…), ale to przecież święta rodzina Pearsonow…
Randalla z jego zeszlosezonowymi rozterkami „zła adopcja/cała moja rodzina to rasiści” to już wyparłam dla własnego zdrowia psychicznego. Ale jedzie z córką autem, córce włącza sie wiadomość glosowa - i nie pozwala jej wyłączyć (bo prowadzi), sam tez nie przerwie połączenia, bo po co, skoro można sobie posłuchać i zrobić dramę „moja córka uprawia seks, dam jej szlaban na tv, w sumie to dam wszystkim trzem córkom, na wszelki wypadek”.. W sensie - to już nawet nie jest zabawne. To nie jest przedstawione humorystycznie, celowo przejaskrawione jak w slapstickowej komedii, to znów 100% poważny Randall robiący totalną dramę, albowiem nigdy nie przewidział, ze dorosła córka może mieć jakaś seksualność… A fuj!
A w poprzednim sezonie była zdaje sie wieeeeelka kilkudniowa kłótnia o to, kto zajmie się seniorką z zaawansowanym A. Tzn. każdy koniecznie chciał sie zająć osobiście, każdy chciał mieć mamusię wyłącznie dla siebie full time i 24/7 i nie dać innym ani na chwilę, żadne z nich nie odetchnęło cichcem z ulgą, proponując pomoc tylko dla zasady… Jasne, bardzo to chwalebne, ale come on….