bialepytajne
08.08.23, 14:48
Dowiedziałam się właśnie o przypadku, że dalszy znajomy pracujący na stanowisku głównego specjalisty w korpo (nazwa formalna inna, ale zbliżona) dorabia sobie poza głównym etatem jako kurier robiący i rozwożący na rowerze zakupy. Zdziwienie to za mało, żeby oddać mój stan psychiczny - trafniejszym określeniem, chociaż chyba zbyt mocnym, byłby szok. Jego tłumaczenie jest mało przekonujące: jestem sam bez zobowiązań i nie przepadam za częstym towarzystwem znajomych, w pracy zawodowej aż tak bardzo się nie męczę, mam dużo czasu po pracy, chętnie się ruszę a przy okazji dorobię, na inną pracę dorywczą "bardziej ambitną" w dogodnych godzinach nie mogę liczyć. Przekonałoby Was takie tłumaczenie? A w ogóle znacie takie osoby nisko dorabiające i co myślicie o tym zjawisku? Mnie się nie bardzo podoba, bo jednak preferuję wyraźnie zaznaczony podział ról w strukturze zawodowej, a na ekstrawagancje reaguję niezwykle alergicznie.