brenya78
25.08.23, 14:19
Oczywiscie pisze o Just like that, czyli niechlubnej kontynuacji. Wytrwałam dwa sezony wbijania mi woku do glowy wszystkimi możliwymi sposobami, powstrzymując nie raz odruch wymiotny (rozmowa na temat dlaczego jeden facet nie chce w dupe, a potem klatka ze jednak ze sie przekonal), przetrwałam produkt placement na każdym i zerowy scenariusz.
I tak sie zastanawiam co z człowiekiem robią EXPECTATIONS (może się powinnam wyzbyć, jak Carrie) - że może w następnym odcinku COS sie wydarzy, że jakis wątek zostanie pociągnięty od początku do końca, jakąś puenta nastąpi, cokolwiek - ze tkwi przed tym ekranem jak glupi zamiast rzucic to gowno.
Co dostałam w finale? Ano. Występ Samanty! No całe 3 minuty w taksówce. Miodzio no genialnie. Występ stulecia. Dostałam dwie sceny z placement gównianego iPhone (tak bardzo ważne dla fabuły!), lizanie twarzy w garderobie, seks w dupe, seks na jeźdźca, seks klasyczny, za to dwa razy, resztę totalnie oderwanych scen, które nie wiadomo po jaka cholerne się pojawiły bo nie miały żadnego związku z poprzednimi odcinkami. Historia Carrie i Aidena, nonsens!
Zachodzę w głowę po cholerne powstała ta seria i na boga na jakiej zasadzie ktoś zgodził się w tym wystąpić?