i_zbyszeko
07.02.11, 18:37
Zacznę do wyraźnego stwierdzenia - nie wszystko w reformie jest złe, ale!!!!
1. Możliwość zatrudnienia 2 doktorów zamiast jednego habilitowanego, a 2 magistrów w miejsce doktora - super rozwiązanie dla polityków i samorządowców. Ileż nowych etatów dla partyjnych tłuków, ale z własnej partii, ile miejsc dla szwagrów i pociotków. A jak mi ktoś napisze, że politycy i samorządowcy nie będą wciskać swoich na etaty uczelniane, lub że dziekani i rektorzy nie ulegną presji, to publicznie nazwę go naiwniakiem.
2. Monitorowanie karier absolwentów - a kto ich zmusi, by informowali uczelnię o swoim życiu?
3. Tworzenie KNOW - wszystko zależy od kryteriów konkursów na KNOW. Jeżeli będą podobne do tych z rankingu szanghajskiego, to polskiej nauce nie wróżę rozwoju. Jeżeli do tego KNOW-y będą miały zwiększony poziom finansowania kosztem innych wydziałów i uczelni, to upadek nauki będzie jeszcze szybszy. No chyba, że znajdzie się jakiś mądrala, który udowodni, iż można uzyskać wzrost jakości nauki poprzez zmniejszanie finansowania. A może chodzi o to, by za parę lat badania prowadziły tylko KNOW-y (zaliczone do tej grupy dzięki przychylności władzy, która w określony sposób - pod pewne uczelnie, miłe tej władzy - opracuje kryteria)?
4. Zatrudnianie bez habilitacji na stanowiskach profesorskich osób z jakoby znaczącym dorobkiem. Może teraz wyjdę na naiwniaka, ale mam głupie pytanie - jak ktoś ma znaczący dorobek naukowy (zwłaszcza zagraniczny), to co mu przeszkadza w uzyskaniu habilitacji (zwłaszcza teraz, jak już nie będzie kolokwium, a sam przewód będzie można przeprowadzić przed wybraną Radą Wydziału)? Według mnie jest to rozwiązanie wzorowane na tzw. "marcowych docentach" - mierny ale wierny (partii, władzy, Kościołowi) więc trzeba go awansować.
5. Możliwość rozwiązania stosunku pracy z nauczycielem mianowanym z tzw. innych ważnych przyczyn, niezależnie od dobrej oceny pracy - świetna furtka do pozbywania się wszystkich niewygodnych dla rektorów. Szanowni uczeni - wreszcie przestaniecie krytykować władzę, swoją rektorską i oczywiście partyjną - ministra NiSzW.
6. Wymagana zgoda rektora na dodatkowy etat lub na prowadzenie działalności gospodarczej - to jest ograniczenie wolności człowieka i obywatela, gwarantowanej przez konstytucję. Za to Kudrycka powinna stanąć przed Trybunałem Stanu. Jeżeli właściwie wywiązuję się z obowiązków, za które uczelnia mi płaci, to nic nikomu do tego co robię po godzinach pracy i w weekendy. A już ograniczanie mi prawa do założenia własnej firmy jest grandą na całego. Przecież jeżeli nie będę wywiązywał się z obowiązków, a raz na dwa lata będę oceniany, to rektor będzie miał prostą i nie godzącą w prawa człowieka możliwość rozwiązania ze mną stosunku pracy. Ciekawe jest także wyłączenie z tego zakazu pracy w charakterze urzędnika państwowego. To jest dowód, iż ta reforma ma dać nowe miejsca pracy dla partyjnych tłuków - urząd plus uczelnia i panisko całą gębą. U źródeł tego rozwiązania leżała chyba teza, iż pracowaliśmy na wielu etatach bo było wolno, bo lubimy harować w weekendy zamiast leżeć bykiem. Zupełna głupota - jedynym powodem podejmowania dodatkowej pracy były niewystarczające zarobki. Skoro reforma nie przewiduje podwyżek, to powód ten nie zniknie. Można się domyślać, że naukowcy znajdą niejedną furtkę, by zakaz pracy i prowadzenia działalności gospodarczej obejść - np. firmę można założyć na żonę lub syna, a wykłady prowadzić w ramach umowy o dzieło.
7. Możliwość zrobienia doktoratu przez licencjata - to już kpina, a może matura też wystarczy? Jeżeli ktoś jest taki rewelacyjny, to jaki problem zrobić najpierw magistra?
8. Dla uzyskania tytułu profesora wymóg doświadczenia w prowadzeniu zespołów badawczych realizujących projekty finansowane w szczególności ze środków strukturalnych Unii Europejskiej - a jak ktoś jest humanistą, badania prowadzi samodzielnie, bo w humanistyce tak najczęściej jest, a środków unijnych nie potrzebuje, bo koszty jego badań to wyłącznie delegacje do biblioteki i archiwum w Warszawie - ten nie ma szansy na profesurę, nawet jak opublikuje 100 książek rewolucjonizujących daną dyscyplinę humanistyki. Paranoja.
I to by było na tyle - polska nauka niewątpliwie teraz zakwitnie - w snach minister Kudryckiej.