Dodaj do ulubionych

Akuszerka wiedziała

14.05.23, 12:30

wyborcza.pl/7,75517,29748191,akuszerka-wiedziala-na-przedwojennej-polskiej-wsi-kazirodztwa.html#S.TD-K.C-B.1-L.2.duzy
Obserwuj wątek
    • diabollo Re: Akuszerka wiedziała 22.05.23, 07:36
      Akuszerka wiedziała. Na przedwojennej polskiej wsi kazirodztwa zaznało wiele dziewcząt
      KSIĄŻKI

      Joanna Kuciel-Frydryszak

      Dziewczyna ma piętnaście lat, gdy spodziewa się dziecka. Wychowuje ją samotny ojciec, który do porodu wzywa akuszerkę z odległej wsi, bo przecież wie, że w tutejszej o nim plotkują. Akuszerka też to wie i ma bardzo złe przeczucia.
      Do 1928 roku Polka, składając przed ołtarzem Kościoła katolickiego przysięgę małżeńską*, wciąż wygłasza inną jej wersję niż ta, którą wypowiada mąż. Jej przysięga brzmi: „Ja, …, biorę sobie ciebie, …, za małżonka, i ślubuję ci miłość, wiarę, uczciwość i p o s ł u s z e ń s t w o ma ł ż e ń s k i e, a iż cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący w Trójcy jedyny i wszyscy święci".

      Nadchodzi rewolucyjna zmiana. Od 1929 roku kobieta i mężczyzna w Polsce ślubują sobie to samo. Prymas Polski, arcybiskup August Hlond, w dekrecie z marca 1929 roku wyjaśnia: „W formule ślubu opuszczono ślubowanie posłuszeństwa ze strony młodej pani. Stało się to dla dostosowania do Rytuału rzymskiego, który tego rytuału nie zna, wychodząc z założenia, że obie strony przy ślubie biorą na siebie jednakie zobowiązania małżeńskie".

      Niczego to nie zmienia, władza w polskiej rodzinie nadal należy do mężczyzny i nikt jej końca nie ogłasza.

      „Nie znaczy to, że żona przestaje być uległa mężowi. Mulieresviris suis sub ditaesint*, św. Pawła (w liście do Efez 5.22) pozostaje nadal w mocy. Ale Kościół św. nie widzi powodu, żeby żony tę uległość miały aż ślubować" – tłumaczy prymas.

      Ślubowana czy nieślubowana, uległość kobiety powinna być jak jej drugie imię. Życie wiejskiej kobiety naznaczone jest fatalizmem. Bardzo wcześnie dowiaduje się ona, że nie jest panią swego losu, że nie powinna za wiele oczekiwać, ponieważ została powołana na ten świat do ciężkich obowiązków, czego rzeczywiście doświadcza już jako dziecko, a małżeństwo przysparza jej kolejnych.

      „Małżeństwo nie daje wolności osobistej, lecz krępuje dwie osoby wspólnymi interesami na ciężką i mozolną drogę życia – poucza Antoszka w popularnym podręczniku Przy kądzieli. – Być matką i gospodynią – to wielkie powołanie na świecie; wielkie ona obowiązki spełnia, a im są one trudniejsze, tym obfitsze plony zbiera, tym głębsze jest wewnętrzne zadowolenie, że nie darmo żyje na tym Bożym świecie. Mężczyzna ma całą gospodarkę na głowie, różne interesy do załatwienia, potrzebuje dużo obszaru do swojej działalności. Państwem kobiety jest dom i jeśli chce, w raj zamienić go może". Od niej jako kapłanki domowego ogniska zależy bowiem, czy ogień płonąć będzie jasnym płomieniem.

      Lekarka Maria Kołaczyńska w wydanej w 1938 roku broszurze Wiejska matka również nie pozostawia złudzeń, że los kobiety pozbawiony jest nadziei na poprawę i jej dziecko również rodzi się do znoju i biedy: „W przyszłości nie zapewnisz mu bogactwa, ale póki małe, możesz mu zapewnić królewskie wychowanie – pociesza lekarka, pokazując kobiecie atuty wychowania na wsi: – [T]woje dziecko może nacieszyć się słońcem, kwiatami, biegać po lesie, brodzić w strumyku, innych to drogo kosztuje, a ty masz to wszystko za darmo".

      Kobieta musi tylko zrozumieć, na czym polega jej powinność i ją po prostu wypełniać, ponieważ dobra matka i gospodyni nie tylko organizuje dom, ale też jest odpowiedzialna za atmosferę, jaka w nim panuje. „Powinna wszelkimi siłami starać się rodzinie uprzyjemnić pobyt w chacie. Nie zrzędzić, nie gderać całemi dniami o byle co" – upomina Antoszka.

      Wyższość moralna ludu wiejskiego
      Nie gderać, nie protestować, przytakiwać.

      Język wiejskich kobiet zdradza ich postawę wobec tych nauk. „Mąż mi nie kazał chodzić w pole" – mówią zadowolone, że z niego taki dobry chłop. „Nie wyganiał mnie w pole" – chwalą się, doceniając dobroć jego charakteru. A jeśli w dodatku chłop nie pije i nie stosuje przemocy, zbliża się do ideału.

      Kobieta wiejska otoczona jest szczególną troską ideologów katolickich. Jeszcze czysta i niewinna, nie taka jak te z miasta, które krzyczą „Chcemy całego życia"*, czyli prawa do seksu i do rezygnacji z macierzyństwa. Wiejskie dziewczyny wciąż wiedzą, gdzie ich miejsce. „Kobietę wiejską bardziej jeszcze niż mężczyznę tradycja historyczna i ludowa określała jako nieautonomiczną istotę domową, której życie miało się toczyć na ślepej uliczce łączącej chałupę z parafialnym kościołem" – pisze Józef Chałasiński, wybitny socjolog, w 1934 roku.

      CDN...
      • diabollo Re: Akuszerka wiedziała 22.05.23, 07:37
        Kościół katolicki dobrze przeczuwa, że ta uliczka już nie taka ślepa i że wydłuża się coraz bardziej, zwłaszcza że coraz więcej dziewcząt jeździ na służbę do miasta i wyprawia tam brewerie. Trzeba zatrzymać to szaleństwo. „Dziewczęta służą u Żydów. Później wracają na wieś zdemoralizowane, ogłupione, zniechęcone do życia i pracy, z przeszłością, a jeszcze jaskrawszą przyszłością w postaci potomstwa i chorób wenerycznych" – przestrzega Jur Leżeński w opracowaniu "Wieś o sobie", będącym analizą ankiet młodzieży katolickiej na temat wiejskiego życia.

        Na szczęście nie brakuje dziewcząt rozsądnych, jak ta, która w odpowiedzi na pytanie, o jakiej przyszłości marzy, wyjaśnia w ankiecie, dlaczego chce zostać na wsi: „Największy wpływ wywiera na mnie przyroda, kiedy to wiosną drzewa okrywają się zielenią, pola przybierają świeżą szatę, łąki barwne od kwiecia. Tam znowu widać jakby dumny ciemny las, w którym tyle zieleni, zapachu, śpiewu ptasząt, takie zdrowe i świeże powietrze, taki to ma urok w sobie takie życie, że za nic w świecie nie oddałabym go za ten straszny, przesycony ruch miejski, trąby, ryki automobilów, to znowu szare mury uliczne. Wieś nigdy nie jest świadkiem tylu zbrodni, przestępstw, samobójstw i awantur jak miasto. Daje życie umiarkowane, spokojniejsze. Moim marzeniem jest zostać żoną zacnego człowieka, który by pokochał życie na wsi, gdyż moim pragnieniem jest żyć wśród ludu wiejskiego, dzielić z nim radości i troski".

        Jur Leżeński ma podobne odczucia co do wyższości moralnej ludu wiejskiego i cieszy się, że na wsi obok rozmaitych plag, jak pieniactwo, krwawe porachunki i kradzieże, wciąż jeszcze przestrzegane są cnoty rodzinne: skromność, pracowitość, oszczędność, pobożność. „Celują w tych cnotach zwłaszcza wieśniaczki, które mogą być wzorem matrony polskiej. Niestety, ostatnie lata emigracji wiejskiej do miast i wpływ życia miejskiego na wsi deprawują powoli wzór kobiety. Mimo to zapewne długo jeszcze, jak mawiał śp. ks. Bilczewski, niebo będzie wypełnione gosposiami wiejskimi. I długo jeszcze będą one kośćcem moralnym naszej wsi".

        Ojciec nadal matkę bił
        Nie pomylił się Leżeński. Im bardziej gosposia wiejska cierpi z powodu zmęczenia, przemocy, samotności, nieleczonych chorób, tym bardziej szuka ulgi w religii i tym mniej się buntuje. Formatowanie katolickie programuje ją na cierpliwą, wytrwałą i ufającą, że jej ból i wysiłek zostaną nagrodzone w życiu wiecznym. Od kobiety wiejskiej wymaga się, aby była męczennicą.

        Gdy wychodzi za mąż i przeprowadza się do męża, mówi się: poszła na stronę. Dla niej oznacza to, że teraz podlegać będzie nie tylko władzy małżonka, ale też jego rodziców, jeśli więc relacje z rodziną męża ułożą się źle, samotność, której na ogół kobieta doświadcza w aranżowanym małżeństwie, zamienia się w piekło.

        CDN...
        • diabollo Re: Akuszerka wiedziała 22.05.23, 07:38
          Stasia z Bieżenia, ta, która uskładała sobie na robotach 5000 złotych na posag i wyszła za mąż pod przymusem, wprowadza się do domu męża w Truskolasach, wnosząc jako wiano: krowę, świnie i kury, a także pościel i garnki. Ma również ze sobą rodzinną pamiątkę. „Nasz cudowny obraz Matki Boskiej, który dostała od swojej mamy Marianny, przy którym wypraszała łaski i siłę do życia w bardzo trudnych warunkach, nie tylko dla siebie, ale i dla nas" – wspomina córka.

          Gdy tylko przekracza próg domu, czyli jednej izby, w której mieszkają teściowa i jej siedmioro dzieci, od pierwszej chwili wyczuwa ich wielką niechęć. W 1929 roku rodzi córeczkę. Tuż po porodzie leży w zakrwawionym łóżku z płaczącym dzieckiem i nie ma przy niej nikogo. W końcu przychodzi szwagierka i daje jej posiłek: kiełbasę i wódkę. Przez wiele lat Stasia będzie się zastanawiać, czy rodzina męża nie chciała się jej w ten sposób pozbyć, jednak poczęstunek „kiełbasą i wódką" dla kobiety w połogu pojawia się często w relacjach mieszkańców wsi, a także lekarzy, którzy przestrzegają przed tym barbarzyńskim „prezentem". Gdy Stasia dochodzi do siebie, wraca natychmiast do roboty – w polu, w domu, przy dziecku. Musi się spieszyć, bo gdy nie może zdążyć z pracą, mąż ją bije. Kobieta znosi to, ale do czasu. W końcu ucieka do swojej matki, do Bieżenia.

          „Tam babcia, prababcia i wuje zrobili wielką naradę i po pewnym czasie namówili ją do powrotu, ale przyjechali wszyscy z nią i postawili warunki: jeśli nie będą jej dobrze traktować, pomagać w robocie, a co najważniejsze tato ją jeszcze raz uderzy, to ją zabiorą z dzieckiem, ze wszystkim, co tu przywiozła i muszą zwrócić im te pięć tysięcy złotych" – wspomina Lucyna, córka Stanisławy, i dodaje, że sytuacja się trochę poprawiła, ale pamięta z dzieciństwa, że ojciec nadal bił matkę.

          Wewnętrzna sprawa rodziny
          Z akt Sądu Okręgowego w Suwałkach: „13 grudnia 1933 roku Bolesław I. mieszkaniec wsi Krasnopol umyślnie uderzył pięścią swoją żonę Jadwigę powodując jej przerwanie rogówki lewego oka, wypadnięcie tęczówki i ciałka rzęskowego oraz wewnętrzne zapalenie wnętrza oka, wskutek czego u tejże J. I. nastąpiło trwałe kalectwo w postaci utraty wzroku na lewe oko".

          Sędziowie ustalili, że trzydziestoośmioletni Bolesław I. najpierw katował syna, kopiąc go, a gdy żona próbowała go uspokoić, ryknął: „Kurwa mać", i strzelił ją pięścią w twarz. Kiedy upadła, podniósł ją i położył na łóżko, „poczem obiecując, że nigdy już więcej jej bić nie będzie, prosił, by nikomu nie mówiła, że to on ją okaleczył, a przeciwnie, twierdziła, że straciła oko wskutek wypadku".

          Tuż po pobiciu do ich domu przyszedł sołtys wsi, a gdy zobaczył, że gospodyni leży na łóżku z obwiązaną głową, zapytał, co się stało. Od Bolesława I. dowiedział się, że żona upadła w sieni domu.

          Jednak Jadwiga zwierzyła się sąsiadce i wkrótce dowiedziała się o tym cała wieś. Ale do szpitala kobieta trafiła dopiero dwa miesiące po skatowaniu przez męża i jej wzroku nie udało się już uratować. Bolesław stanął przed sądem i dostał zaledwie rok więzienia, a na mocy amnestii zamieniono karę na sześć miesięcy więzienia. Amnestię jednak w końcu zawieszono, bo Bolesław wciąż się znęcał nad swoją rodziną.

          Bicie to wewnętrzna sprawa rodziny, przemoc w wiejskich domach może trwać latami, jest bardzo dobrze oswojona, prawie każdy w dzieciństwie jej doznał i większość ma poczucie, że jest czymś koniecznym jako środek wychowawczy albo co najmniej normalnym, a skoro władza z rąk ojca przechodzi w ręce męża, metody pozostają te same.

          Trzydziestotrzyletni Siemion Dż., mieszkaniec wsi Pogorzelce, 16 września 1936 roku uderza nożem w brzuch swoją żonę Marię, przebija jej otrzewną i torebkę nerkową. Kobieta cudem z tego wychodzi. Sąd wykazuje, że mąż zdradzał kobietę i zaniedbywał, a gdy wracał do domu, wszczynał awantury, bił i tłukł jej głową o ścianę. Tamtego dnia, zanim dźgnął ją nożem w okolice dwunastego żebra, krzyczał: „Żegnaj się z białym światem!".

          CDN...
          • diabollo Re: Akuszerka wiedziała 22.05.23, 07:39
            Nie przyznaje się do winy, twierdzi, że „żona się z nim źle obchodziła", mimo że on daje na jej utrzymanie. Ponadto – usprawiedliwia się – dowiedział się od ludzi, że piła wódkę „z jakimś mężczyzną, z którym spała w stodole na sianie", i „w przystępie żalu za to, że go żona zdradza chwycił za nóż i uderzył ją w brzuch".

            Chociaż jego czyn ma znamiona usiłowania zabójstwa, sąd skazuje Siemiona Dż. na trzy lata więzienia.

            Akuszerka ma bardzo złe przeczucia
            Mroczne historie, które dzieją się w wiejskich chałupach, rzadko kiedy docierają do postronnych, a nawet gdy wieś się domyśla, nie reaguje. Niezbadane więc i pewnie nigdy niewypowiedziane zostały cierpienia młodych dziewcząt wykorzystywanych seksualnie w swoich rodzinach. Nie znamy skali kazirodztwa na przedwojennej wsi, ale na podstawie doniesień ówczesnej prasy możemy się domyślać, że problem dotyczył wielu dziewcząt. Na łamach prasowych znalazły się jedynie te przypadki, które ze szczególnych powodów wyszły na jaw.

            Sprawa Weroniki P. trafiła do sądu i gazet zupełnym przypadkiem. Dziewczyna ma piętnaście lat, gdy spodziewa się dziecka. Wychowuje ją samotny ojciec, który do porodu wzywa akuszerkę z odległej wsi, bo przecież wie, że w tutejszej o nim plotkują. Akuszerka też to wie i ma bardzo złe przeczucia.

            Wszystko staje się jasne podczas porodu. Dziewczyna „bredząc w gorączce zaczęła przywoływać ojca, lecz nie słowami córki, lecz gorejącej miłością kochanki" – relacjonuje „Express Wieczorny Ilustrowany" w 1926 roku. Akuszerki intuicja nie zawodzi. Ojciec dziewczyny zostaje aresztowany i potwierdza, że żył z córką w kazirodczym związku. Wychowywał ją sam po śmierci żony, która umarła trzy dni po porodzie.

            W 1927 roku prasa relacjonuje sprawę dwudziestodwuletniej Anny O. ze wsi Uhorniki koło Stanisławowa. Dziewczyna przez wiele miesięcy współżyła z ojcem, który groził jej śmiercią w razie odmowy. Gdy urodziła jego dziecko, próbował ją zmusić, aby je zabiła. Ponieważ nie chciała tego zrobić, postanowił sam się go pozbyć i jak opisuje „Express Wieczorny Ilustrowany", kopnął niemowlę „z całej siły w brzuch i spowodował jego śmierć po pięciogodzinnych męczarniach".

            <<Reklama>> Ebook "Chłopki. Opowieść o naszych babkach" jest dostępny na Publio.pl >>

            Fragment książki Joanny Kuciel-Frydryszak "Chłopki. Opowieść o naszych babkach", wyd. Marginesy

            wyborcza.pl/7,75517,29748191,akuszerka-wiedziala-na-przedwojennej-polskiej-wsi-kazirodztwa.html#S.TD-K.C-B.1-L.2.duzy

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka