1966mirka
06.07.06, 18:17
Jestem nowa na tym forum, być może ten wątek był już poruszany, ale chcę znać
Waszą opinię. W wyniku licznych, wyłącznie osobistych niepowodzen życiowych,
odbyłam kilka konsultacji z astrologami. Od pierwszego dowiedziałam się, że
właściwie lepiej mi być samej, albo moge sobie szukać astrologicznego
bliźniaka, od drugiego, że pisane mi są wielkie romanse, ale na założenie
rodziny nie mam co liczyć, tzreci, najżyczliwszy powiedział mi, że
stabilizacja w jest w moim wypadku kwestią podjęcia wewnętrznej decyzji, a
konto miłośne mam otwarte. Zaczęłam się więc zastanawiać, czy tzw. brak
szczęścia siedzi we mnie, czy jest rzeczywiście zapisany w gwiazdach. Czy,
Waszym zdaniem, astrolog ma prawo powiedzieć klientowi: nigdy Ci się nie uda?
Od jakiegoś czasu chodzę na terapię, gdzie pojawiają się różne kwestie trudne
z dzieciństwa. Zaczynam rozumieć wiele rzeczy. Ale nie chcę żyć romansami,
chcę czegoś więcej. Czy Waszym zdaniem można przepracować pewne ukłądy
astrologiczne, czy nie ma szansy z nimi walczyć. Nie znam się na astrologii,
wiem, że mam jakąś kwadraturę słońca z księżycem. Co to znaczy?