ta
21.10.22, 15:50
Natykałam się na wywiady z ludźmi , a także artykuły gdzie poruszany był temat potrzeby ( własnej i społecznej)
przygotowania się do odejścia nie w czasie rzeczywistego zagrożenia życia, ale wyprzedzając nieuchronność.
I tak przekonywano, że od wieku ok. 60 lat powinno się zacząć myśleć o powyższym i zacząć czynić poważne kroki, by uporządkować za życia swój świat tak, by potomni mieli z pozostawionym bagażem jak najmniejszy kłopot po pożegnaniu.
Tak więc należy zrobić generalne porządki w dokumentach, zniszczyć niepotrzebne, posegregować i opisać niezbędne.Posegregować rzeczy osobiste, wyrzucić jak najwięcej, pozostawić minimum niezbędnej odzieży i sprzętów. Gadżety i inne durnostojki wywalić takoż pamiątki osobiste, które są bliskie jedynie dla tej osoby.
Dobrze by było wybrać i opłacić sobie miejsce spoczynku…itd i czekać, być może kilkanaście albo kilkadziesiąt lat…
Pragmatyczne i bezduszne (?)
Co myślicie o takich przygotowaniach?
Co do trzymania porządku w papierach jestem za bez względu na motywy i okoliczności, za spisaniem szczegółowego testamentu także, ale reszta?
Mam bardzo mieszane uczucia jako i ten, co odchodzić będzie jak i ten, kto musiał uporać się sam z pozostawionymi sprawami doczesnymi swoich zmarłych krewnych.