GoĹÄ: elka
IP: *.gazeta.pl
16.07.01, 18:49
Mam toksyczna matke, z ktora na skutek roznych zakretow zyciowych dziele
mieszkanie, a jak sie okazuje i zycie. Sama jestem matka dwojga nastoletnich
corek i widze potrojny koszmar toksycznej rodzicielskiej/babcinej milosci.
Poczynajac od faktu poczucia obcosci we wlasnym domu i wobec wlasnej matki, a
konczac na codziennej szamotaninie o najdrobniejszy przejaw niezaleznosci czy
to mojej, czy dzieci, tocze ciagla walke a dom stal sie jej arena, miast azylem.
Nie pomagaja zadne dyskusje, tlumaczenia, ze mam prawo zyc wlasnym zyciem z
dziecmi. Matka nie przyjmuje do wiadomosci mozliwosci nie tylko mojego
wyprowadzenia sie z dziecmi, ale w ogole niewtracania sie do moich spraw, zycia
moim zyciem. Stosuje wszelkie mozliwe techniki wywolywania u nas poczucia winy,
a to wypominania, ze tyle pracowala/pracuje na rzecz domu, a to, ze chora, a
to, ze za pozno, zeby zaczynala zycie sama, a to, ze dala nam dzieciom wszystko
co mogla, a teraz doswiadcza od nich niewdziecznosci, w koncu straszy
samobojstwem. Od grozb do placzu, ja coraz bardziej zaszczuta (matka kontroluje
nawet moja korespondencje, rzeczy osobiste) a dzieci coraz bardziej
zobojetniale i pasywne, niesamodzielne. Na haslo wyprowadzenia sie protestuja i
miedzy jednym wybuchem/klotnia z babcia, a drugim twierdza, ze im dobrze jak
jest.
Czuje sie bezradna i osamotniona chociaz wiem, ze mam racje, a obecna sytuacja
zabija tak samo mnie jak i dzieci.
Co robic?