leser57
08.07.08, 17:30
Witam wszystkich!
Przepraszam, ze dopiero teraz zaczynam "swój" wątek.
Ważniejsze dla mnie było najpierw przeczytanie jak największej ilości
informacji na temat boreliozy. Ponadto kopiowałem do Worda co ciekawsze
wypowiedzi, szczególnie lekarzy, aby podrzucić wydruki mojej lekarz rodzinnej.
Historia mojej borelki jest dość banalna i właściwie nie odbiega od ogólnego
schematu. W dzieciństwie wychowałem się w lesie i na pewno miałem wiele
kleszczy. Wiele kleszczy też wyrwałem pieskom, oczywiście bez rękawiczek. Nie
miało to jednak żadnych widocznych następstw. Ostatnie ugryzienia kleszczy
jakie pamiętam, to ok. 15 lat temu. Były dwa kleszcze pod kolanami, wyrwane
już trochę napite. Żadnego rumienia nie pamiętam. Jakieś dwa tygodnie po tym
dopadło mnie coś w rodzaju ataku grypy. Potworny ból głowy i silne dreszcze z
uczuciem zimna. Położyłem się do łóżka pod dwie pierzyny, zwinąłem w kłębek i
z rękami na głowie przeleżałem 4 godziny. Po tym przeszło i jak by nie było
żadnych następstw. Coś tam jednak zaczęło dolegać. Dwa razy w roku grypy
tygodniowe z miesięcznym kaszlem, lekkie pobolewanie stawów i kręgosłupa. Jak
to się jednak mówi normalka: kto po czterdziestce się budzi i nic go nie boli,
to znaczy, że nie żyje

. Po takich czterech latach zmieniłem dietę, bo to mi
się jednak nie podobało. Jadałem "bardzo zdrowo", czyli tak mniej więcej
śródziemnomorsko. Zaczęłem jadać odwrotnie, czyli mało węglowodanów, dużo
tłuszczu i 5 jajek dziennie, a nie jedno na tydzień. Rewelacja. Grypki
ograniczyły sie do paru godzin dwa razy w roku, bóle stawów nie były
zauważalne. Alergia na pyłki i koszone trawy zmniejszyła się o 90%. Żyć, nie
umierać

Tak było z 8 lat. Jednak co dobre, to się kiedyś kończy

Jakieś dwa lata temu miałem dłuższe przeziębienie i po tym suchy kaszel przez
miesiąc. Co do cholery? Rejestracja w poradni płucnej, prześwietlenie płuc -
nic. Podejrzenie astmy. Na trzecią wizytę i badania spirometrem nie poszedłem,
bo złożyła mnie niby grypa. Zaczęło sie bólem dolnej szczęki, jak kładłem się
spać. Pojawił się też szum w głowie (nie w uszach), coś jakbym miał w głowie
słup telegraficzny. Nurofen, zasnęłem. Tak było przez parę dni. Dołączyły
objawy grypowe. Aspiryna i nurofen. Pojawiły się niewielkie krostki na
policzku wzdłuż nerwu. Moja diagnoza - półpasiec twarzowy. L. rodzinna
pokręciła głową i przepisała jakiś antybiotyk na wszelki wypadek. Trochę
przeszło, ale objawy grypy zostały i szum w głowie też. Przez miesiąc leżałem
w łóżku dzień dwa, chodziłem parę dni, znów leżałem. Pociłem się. Przeszło,
ale szum nie. Pojawiły się bóle kręgosłupa, coś jak rwa kulszowa. Powtórzyły
sie objawy grypowe. Tak przez cały 2007 rok. Wraz z bólem kręgosłupa (idącym
do nogi) pojawiły się bóle jąder. Nie za mocne, ale zatrważające (rak?). USG -
OK. Diagnoza: ból idzie do nogi, to może i do jąder. Na wszelki wypadek
dostałem doxę od L. rodzinnej 2 x 100 przez 10 dni. Nie od razu, ale
przeszło.Cały czas czułem się zmęczony, szczególnie po południu. Musiałem choć
pół godzinki pospać. W lutym tego roku byłem z córką na pobraniu krwi na
żelazo. Mówię laborantkom, że też chcę sie przebadać, ale na boreliozę (chyba
mój anioł zastukał mi w głowę?)Właściwie to nawet dobrze nie wiem, dlaczego to
powiedziałem, jakoś tak chodziło we mnie to wspomnienie kleszczy i bólu głowy
sprzed 15 lat. Pani laborantka spytała po co, czy miałem jakiś rumień, mam
objawy? No nie, ale chcę. Panie się zdziwiły, ale pobrały krew. Wynik: IgM
2,39 ujemny do 9, IgG 20,9 dodatni pow. 11. Oho, coś jest. Poprosiłem o
wstępną interpretację panią laborantkę: "miał Pan boreliozę, ale już nie ma.
Może Pan mieć dolegliwości, bóle stawów, ale to od przeciwciał".
L. rodzinna dała mi skierowanie do poradni zakaźnej.Był marzec, rejestracja na
19 czerwca. No dobrze, już niewiele da się zrobić, to mogę poczekać. Przy
wysiadaniu z samochodu musiałem trochę postać, bo był lekki zawrót głowy,
wcześniej tego nie miałem. W ogóle czułem się cały czas jak po jednym piwie i
do tego uczucie czapki na głowie. Artykuł w Angorze. Cholera jasna, to ja mogę
mieć bakterie! Zacząłem szperać w Internecie. Pojechałem do Instytutu chorób
tropikalnych w Gdyni. Pani doktor szła na urlop i rejestracja na 15 czerwca.
Odpuściłem. Zamówiłem w Poznaniu zestaw wysyłkowy i zrobiłem zespół
odkleszczowy. Borella dodatnio, babasie i bartonella ujemnie.
W zakaźniku standard. Po wysłuchaniu objawów i obejrzeniu wyników pani dr
zapytała, czy miałem jakieś dolegliwości po doxie. Nie miałem. No to 2 x
dziennie po 100 przez 28 dni i trzy miesiące przerwy.Mam się zgłosić na
kontrolę za 4 miesiące. Po lekturze Waszych historii spodziewałem się tego.
Pani dr jeszcze na koniec dodała, że "nic więcej nie potrzeba". Po konsultacji
z moją L. rodzinną biorę na razie Doxę 2 x 200. Do tego probiotyki, sylimarol
i wit B comp. Wczoraj zapisała mi dwa opakowania Tini na próbę. Jeszcze nie
brałem. Pogoniłem kilka znajomych osób na badania, co których mam podejrzenia,
że też mogą mieć borelkę. Za kilka dni będą wyniki. Jak się okaże, że są
pozytywne, to ustalę termin do dr Piotra i zawiozę towarzystwo do Warszawy
razem z sobą. Wiem, że nie udziela się porad na odległość, ale możecie coś
zasugerować co zrobić z Tini. Moja L. rodzinna zostawiła mi wolną rękę.
Powiedziałem, że będę ostrożny i zacznę od pół tabletki.
Pozdrawiam
Leszek