boumann
10.07.23, 19:33
Witam serdecznie,
Mam na imie Sebastian i jestem 35cio letnim mezczyzna urodzonym w Polsce.
Pod koniec 2007 roku wyemigrowalem do Holandii w celach zarobkowych.
Jak na mlodego mezczyzne dobrze sobie radzilem, az do roku 2009 kiedy to nastapil globalny kryzys finansowy i gospodarczy. Przez pewna awanture ze swoim pijanym wspolokatorem i jego zniszczeniu naszego domku letniskowego, ktory razem wynajmowalismy (przez 3 dni nieobecnosci)stracilem prace i nie potrafilem znalesc kolejnej... Po straceniu swoich niewielkich oszczednosci wyladowalem pod namiotem w jednej z nadmorskich miejscowosci w Holandii. krotkim czasie stracilem partnerke i nowo tam poznanych przyjaciol... Nie bede sie rozwijal, dlatego dojde do sedna sprawy.
Pewnego dnia dopadla mnie depresja przez co zaczalem plakac na jednej z lawek na wydmach bo nie wiedzialem co powinienem zrobic... Przed pewnym postawionym sobie pytaniu, pomyslalem: "Boze, prosze jesli istniejesz daj mi jakis znak... nie powiem nikomu!" Wtedy nie wiedzialem jakiego znaku powinienem sie spodziewac przez co podnioslem swoja rozplakana buzke w niebo i ujrzalem tuz nad soba twarz, uksztaltowana z chmur..!
Jak zapewne mozna sie juz tego domyslec to zlamalem obietnice i dzielilem sie tym wydarzeniem z innymi...
Jakby nigdy nic sie nie stalo to od nastepnego dnia zaczalem krasc jedzenie ze sklepow w Holandii, poniewaz nie chcialem wracac "pusty" do Polski...
Przweijajac troche do przodu to gdy wkoncu po 6ciu miesiacach i tak bylem zmuszony do powrotu do Polski. Wtedy zaczalem sie dzielic ze znajomymi swoimi przezyciami (wlacznie z objawieniem), nawet do tych poznanych w internecie ...
Od roku 2010 poznalem pewna polska piosenkarke, ktora dopiero zaczela swoja kariere [Honorata Skarbek].
Chcialem przestrzec ją i jej znajomych, probujac nawrocic na chrzescijanizm... Bez skutku.
Wrocilem do Holandii, gdzie na nowo zaczely mnie przesladowac problemy...
W 2015 stracilem portfel ze wszystkimi dokumentami, dlatego na nowo bylem zmuszony wrocic do Polski, aby wyrobic nowe...
Wtedy sie zaczelo:
Po dlugiej podrozy bylem zmeczony, a przez fakt, ze wczesniej poklucilem sie z rodzicami to bylem zmuszony wynajac pokoj hotelowy w rodzinnej miejscowosci... Bylem tak padniety, ze polozylem sie w ciuchach na jednym z lozek (nie bylo pokoju jednoosobowego) o godzinie 18.
Punktualnie o polnocy (00:00) obudzile sie i otworzylem oczy (na wprost siebie mialem zegarek).
Chcialem wstac z lozka, aby sciagnac ciuchy i spac dalej bez, ale... [mialem paralize senne, ale to bylo co innego...] Czulem nacisk na swojej klatce piersiowej i nie moglem sie ruszac. Swiatlo bylo zapalone i bylem tam zupelnie sam. Po paru sekundach poczulem, ze ktos ciagnie moja lewa reke (w strone pustego lozka) i sie wtedy bardzo przestraszylem i chcialem znowu probowac wstac i nawet w tym samym momencie krzyknac, ale nim moglem cokolwiek zrobic cos zaczelo ciagnac moja glowe spowrotem na poduszke i nim jej dotknalem, moje oczy sie zamknely i natychmiastowo znow zasnalem.
Obudzilem sie ponownie dokladnie o 00:30 i wtedy juz moglem wstac z lozka. Rozbierajac sie, ujrzalem ze spod mojej szyji, na srodku klatki piersiowej kropelkowy strumien krwi do mojego brzucha. Wytarlem to chusteczkami i spostrzeglem, ze pod szyja mialem maly, wygraderowany trojkacik rownoboczny...
Nastepnego dnia zrobilem zdjecia tego i nawet wyslalem do jednej osoby w internecie... (Niestety nie mam juz zadnej fotografii) Nie dzielilem sie tym z wieloma osobami. Ta "blizna" byla widoczna od marca 2015 (kiedy to sie stalo) do poczatku 2017.
Nie zapomne tego do konca zycia i zanim podziele sie wieksza iloscia informacji to chcialbym zauwazyc czyjes zainteresowanie...
Pozdrawiam!