w.ell
19.10.09, 17:46
Ostatnio na całego idzie publiczne roztrząsanie na temat przestępstw na tle
seksualnym, pedofilii, innych zboczeń, przy czym trzeba bardzo uważać, żeby
nie nazwać homoseksualizmu zboczeniem.

Mówi się też o kastracji (nawet Pan Premier raczył o tym wspomnieć), co mi
się kojarzy ze Średniowieczem albo też pewną praktyką w stosunku do zwierząt.
Dla mnie to jest barbarzyństwo, niezależnie od powagi zbrodni, którą dany
zboczeniec popełnił. Czy może w związku z tym powrócimy do praktyki ucinania
ręki złodziejom? (Choć wiem, że co poniektórzy chętnie by to zastosowali).
W seks, a ściślej sam akt seksualny do pewnego stopnia jest wpisana agresja.
To facet (samiec) wdziera się do wnętrza kobiety (samicy). Nie odwrotnie.
Nawet jeśli dzieje się to za przyzwoleniem kobiety, to jednak natarczywość i
twardość męskiego organu, no i ten, nazwijmy to tak – strzał kulminacyjny, ma
w sobie coś władczego i nie znoszącego sprzeciwu. Jeżeli jest chęć obustronna,
czy uczucie, więź duchowa, to obie strony przyjmują to z zadowoleniem, może
wtedy powstaje rodzaj magicznej więzi między partnerami, ale taki rodzaj więzi
może powstać też między oprawcą i ofiarą. Sam akt seksualny tzn. jego
charakter naruszenie integralności czyjegoś ciała niesie w sobie zalążek
agresji i przemocy, czyli – zbrodni. Współczesny człowiek czuje się osaczony,
zaatakowany seksem. Tym bardziej, że wszystkie media, reklama emanują seksem.
Sex sells, na nim opiera się nowoczesna sztuka marketingu. Seks atakuje… Wali
po oczach i po zmysłach.
Dlatego wiele osób, głównie kobiet, ale nie tylko – boi się seksu. I to tym
więcej, im więcej widzą go dookoła siebie, w mediach, reklamie, marketingu.
Podejrzewam, że ci przestępcy, czy zbrodniarze i dewianci – też się boją
seksu! I te ich zbrodnie wynikają nie z napięcia wywołanego niewyżyciem
seksualnym (jak się niektórym zdaje), lecz właśnie z napięcia wywołanego
strachem przed seksem.
Należy o tym pamiętać, gdy mówi się o przemocy, czy przestępstwach na tle
seksualnym.