ganna_risatdinova
02.01.13, 00:57
Bo ja mam mieszane uczucia. Kocham Anga Lee miłością wielką za "Ostrożnie pożądanie", ale w przypadku Pi... no nie wiem, może właśnie tak się dzieje, kiedy człowiek ma już przed filmem rozbuchane oczekiwania, że później pozostaje jakiś niedosyt. Wizualnie to było bardzo ładne, i prawie że się wykończyłam nerwowo z powodu tygrysa bengalskiego, ale żeby szukać w tym zaraz głębi?
Jak dla mnie to trochę ta sama kategoria ładnej bajki co Atlas Chmur i Hobbit.
Ale może macie inne refleksje i chcecie się podzielić?