Dodaj do ulubionych

Wygaduję się:P

11.04.11, 08:35
Kurde, co za życie. Właśnie pożarłam się z M. Szlag mnie trafi. Poszło o to, że nie ma obowiązków w domu, które należałyby na co dzień do niego i on nie chce takich obowiązków na co dzień. Owszem, jak trzeba, to zostanie z dziećmi, jak trzeba, to odwiezie do szkoły, choć czasem mimo, że jest w domu, to ja jadę do szkoły z dziećmi, a on zostaje z najmłodszymi w tym czasie. Jak jest do zrobienia coś typu półka, która się odrywa od ściany u chłopaków w pokoju, to trzeba czekać 2 tygodnie (przy dobrych wiatrach) na naprawę, albo jak skądś cieknie, to też trzeba czekać, aż on rzeczywiście zauważy problem, bo wcześniej, mimo, że mu mówiliśmy, nie widział problemu. Takie sprawy techniczne w domu oczywiście należą do niego. Ale żeby było coś na co dzień należącego do jego obowiązków w domu, to już nie. Wściekłam się, bo wczoraj mówił, że pozmywa naczynia, a rano się okazało, że leżą w zlewie. Ale to pikuś, bo ja lubię zmywać. Śniadanie do szkoły- ja, posprzątać- ja (on czasem też podłogi porobi, czy łóżko pościeli). Szalę goryczy przeważyło to, że musiałam rano sprzątnąć po nim opakowanie po zupce chińskiej, którą sobie wieczorem robił, w 99% przypadków zbieram po nim talerze i kubki po herbacie, bo akurat kubki po herbacie stoją gdzie się da. Czasem na szafce pod telewizorem, czasem na ławie, czasem w kuchni, albo koło komputera. Nie mówię, że jestem idealna. Nie jestem typem pedantki, ja też coś czasem gdzieś zostawię, tylko, że zwykle zbieram, jeśli nie od razu, to później. On uważa, że na nas pracuje, więc to już dużo. Oczywiście, nie przeczę, tyle, że dom jest nie tylko mój, a dzieci też są nie tylko moje. Zapytany o to co należy w domu do jego obowiązków powiedział, że to on lata po urzędach. Tyle, że sprawy urzędowe załatwia się raz na jakiś czas. Ale nie pamięta chyba, że z PIT-ami latałam 2 razy ja. W tym raz z dwójką dzieci (reszta była w szkole w tym czasie). Rachunki od dawna płacę osobiście. Jedynie jedna rata i czynsz są brane z jego konta, więc się wysilać nie musi. Ja rachunki zwykle płacę przez terminal transakcyjny, albo zleceniem stałym, więc to żaden kłopot dla mnie, jedynie jedną ratę płacę w banku. On nie chodzi z dziećmi nigdzie. Raz na jakiś czas weźmie dzieci do znajomych na wieś, żeby sobie polatały z dzieciakami stamtąd. Wspólne, rodzinne spacery w ogóle są nie do wyobrażenia sobie. Za to jak córka znajomych jedzie na zawody do Szczecina i nie ma jej kto odebrać, to wystarczy, że zadzwonią, a on już się umawia na konkretną godzinę, jak kolega woła na działkę na piwko, to choćby na dwie godzinki, ale od razu się umawia i idzie. Oczywiście wcześniej pyta czy może, ale czemu miałabym zabronić mu iść na ploty z kumplem? Nie boli mnie to, że idzie się spotkać z kolegą, ale to, że jak ktoś o coś poprosi, to jest chętny, a w domu kubki i talerze stoją na ławie w pokoju. Na dodatek pije herbatę z dwóch torebek i ich nie wyjmuje, więc te torebki leżą w tych kubkach i ja muszę je wywalać chcąc umyć naczynia. Dzisiaj powiedziałam mu, że w domu nie chce mi pomagać, to seksu też nie będzie. Że za seks będę pobierała opłaty. Poważnie. Powiedziałam, że nie będę mu też prała. Stwierdził, że bardzo dobrze. Ma pretensje, że nie zawsze ma obiad. Owszem, to prawda, często nie mogę wyrobić się z obiadem. Od kilku tygodni po prostu nie mogę się wyrobić. Często obiad jest dopiero na 17:00. Chłopaki jedzą w szkole, ale my w domu. A czasami nawet w ogóle nie ma obiadu. Jakoś się sprężyć nie mogę. Doszliśmy do wniosku, że wszystkie wspólne wydatki dzielimy na pół. Na Wielkanoc mamy chrzest córki, więc też wydatek, bo trzeba jakiś obiad dla rodzinki zrobić, coś na stół postawić. W maju I Komunia Pawła, oprócz wydatku na przyjęcie w domu, trzeba jeszcze 130 zł wpłacić do kościoła. I co? Mąż powiedział, że ani Komunia, ani chrzest go nie obchodzą, że na te cele żadnych pieniędzy nie da. W Kościele mam możliwość zapłacić tylko 80zł, więc tak zrobię, ale z moimi 1600zł, z których już 200zł nie ma, mam problem, bo zostanę z niczym. Teraz będziemy robić zakupy co drugi dzień- raz on, raz ja. Ale jak mi zabraknie pieniędzy, to nie wiem co zrobię. Tak piszę, żeby sobie ulżyć trochę, ale tak naprawdę pewnie się zaraz pogodzimy i będzie jak do tej pory, czyli nijak. Ja wiem, niepotrzebnie się unoszę honorem, bo przyjdzie , przytuli się, powie "przepraszam" i będzie ok, ale dobrało się dwoje choleryków i mamy ze sobą po prostu przesrane.
Obserwuj wątek
    • jagienka_77 Re: Wygaduję się:P 11.04.11, 09:24
      Troszkę mnie rozbawił ten twój post, nie gniewaj sie smile Ale nie to, że masz taki kłopot z chłopem, tylko dlatego, ze sama też czasem tak sie rozkręcę, że mnie wszystko wpienia, a iskrą w beczce prochu jest np kubek po herbacie przy komputerze... Jakbym siebie czytała.To chyba wiele z nas tak ma raz na jakiś czas - uroki życia we dwoje. A poza tym jesteś niesamowita - z piatka dzieci sobie radzisz, to przeciez normalne, ze z obiadem raz wyrobisz a raz nie, ze bywasz zmeczona i drazliwa. A ze chłop sie nie wysila - oni tak poprostu mają, oczywiscie nie uwazam, ze to w porzadku, ale obserwuje wiele par wsrod znajomych no i w wiekszosci jest podobnie
      • tamcia35 Re: Wygaduję się:P 11.04.11, 09:37
        czasem sobie myślę że Pan Bóg stworzył facetów żeby wkurzali kobiety wink
        mój "cymbał" ( sorki, ale się straszszszszsznie wkurzyłam na niego ) , zaczął po ponad 7 latach podkurzać po kryjomu papierochy ... mało tego- jak poczułam od niego smród , pomimo iż zajadał szybko cukierkiem i przypadkiem schodząc do piwnicy też poczułam zapach dymu tytoniowego to wypiera się w żywe oczy że on nie pali!!! )
        a nikt inny nie mógł nasmrodzić papierosami w piwnicy sad

        ps
        oboje solidarnie rzucilismy palenie 7 lat temu , dokładnie 9 stycznia i byliśmy z tego bardzo dumni... a teraz odbija staremu ... jak nic ...
        • zuzanna56 Re: Wygaduję się:P 11.04.11, 09:49
          Nie pomogę ci pewnie tym stwierdzeniem, ale mój mąż, choć ma jak każdy jakieś wady, jest przy twoim święty. Ja bym z takim jak twój oszalała, ale ludzie jednak jakos dobierają się i dogadują, dlatego jestescie razem, bo do siebie pasujecie.Inny człowiek by tego nie zniósł. Nie wyobrażam sobie życia z facetem, który nie sprząta, nie odkurza, nie zajmuje sie dziećmi, nie gotuje czasami, niczego nie potrafi naprawić. Oczywiście nie dlatego jestem z moim mężem wink Jest fajnym facetem, moim mężem od 20 lat, a te rzeczy, które robi po swojej pracy plus zajmowanie sie ogrodem, to sa takie rzeczy, których prawie nie zauważam, normalne po prostu. Jest dorosły, zdrowy i to jest chyba normalne że ma pewne rzeczy do zrobienia. Nie jest małym chłopcem. To już chyba mój syn 14 letni więej robi w domu niż twój mąż, tak jest nauczony.
          • kajka271 Re: Wygaduję się:P 11.04.11, 10:50
            Rozumiem, bo tez mi się tak czasem przelewa czara goryczy.... u mnie ratunkiem okazało się moje pójście do pracy i przekazanie części obowiązków eM. Nagle zrozumiał, ze odebranie dzieci i ugotowanie z nimi obiadu to nie jest zawsze fajna zabawa, po której jestem wypoczęta. Pierwsze pół roku marudził i narzekał, ale mu powtarzałam, ze ostatnie 5 lat to ja gotowałam i nie zwracał na to jakiejś uwagi... pomogło smile
            Teraz jak znów jestem w ciaży i muszę się oszczędzać, to po prostu jak nie chce mu się umyć podłogi mówię, że zamówię sobie pomoc do sprzątanie bo nie wyrabiamy. Wtedy mu się wąż w kieszeni budzi i łapie mopa smile...
            ale ja mam na razie tylko dwójkę, to połowa tej roboty co u ciebie. Walcz o pomoc męża, albo choć zostaw go czasem z tym samego by zorientował się ile to roboty smile
    • zuzanna56 Re: Wygaduję się:P 11.04.11, 11:32
      goska81-gryfino napisała:

      Ale żeby było coś na co dzień należącego do jego obowiązków w do
      mu, to już nie. Wściekłam się, bo wczoraj mówił, że pozmywa naczynia, a rano się okazało, że leżą w zlewie.

      Szalę goryczy przeważyło to, że musiałam rano sprzątnąć po nim opakowanie po zupc
      e chińskiej, którą sobie wieczorem robił, w 99% przypadków zbieram po nim taler
      ze i kubki po herbacie, bo akurat kubki po herbacie stoją gdzie się da

      On uważa, że na nas pracuje, więc to już dużo.

      On nie chodzi z dziećmi nigdzie. Raz na jakiś czas weźmie dzi
      eci do znajomych na wieś, żeby sobie polatały z dzieciakami stamtąd.

      Wspólne, rodzinne spacery w ogóle są nie do wyobrażenia sobie.

      Ma pretensje, że nie zawsze ma obiad.

      Na Wielkanoc mamy chrzest córki
      więc też wydatek, bo trzeba jakiś obiad dla rodzinki zrobić, coś na stół post
      awić. W maju I Komunia Pawła, oprócz wydatku na przyjęcie w domu, trzeba jeszcz
      e 130 zł wpłacić do kościoła. I co? Mąż powiedział, że ani Komunia, ani chrzest
      go nie obchodzą, że na te cele żadnych pieniędzy nie da. Ale jak mi zabraknie pieniędzy, to nie wiem co zrobię


      Gosia, piszesz o dorosłym facecie, ojcu 5 dzieci, czy o małym chłopcu...
      Przepraszam, nie chcę cię dobijać, ale nie pojmuje tego...
    • kasia_stu Re: Wygaduję się:P 11.04.11, 11:54
      Gosia czytam twój post i tak jak bym czytała o sobie z tym, że ja mam trójkę, no właściwie z chłopem czwórkę. Zastosowałam podobne groźby do twoich - w moim przypadku okazały się zupełnie nieskuteczne. A u mnie wszelkie naprawy w domu robię sama.
      • zuzanna56 Re: Wygaduję się:P 11.04.11, 12:08
        Chyba 3 mamy wielodzietne sie wypowiedziały, że maja podobnie sad
        Może inne będą tak samo zdziwione jak ja?
        Ja nie jestem wielodzietna, ale nie podejrzewam mojego męża, aby sie zmienił, gdybysmy mieli więcej dzieci.
        • aniak37 Re: Wygaduję się:P 11.04.11, 12:40
          Ja mam to samo,tyle że mam trójkę dzieci sad Mój maż w domu nic nie robi, a przepraszam robi bałgan gorszy niż dzieci sad Dziewczyny uczę, że maja po sobie sprzątac a mój maż nawet papierka po cukierku nie wyrzuci do kosza tylko obok zostawi, u nas nic nie działa, ja nie mam siły z tym walczyć i czasmi olewam wszytsko, jak mu nie przeszkadza to czemu mi ma przeszkadzać smile no ale i tak to wnerwiające, póki co jestem na macierzyńskim i będę dwa lata na wychowaczym,ale jak dam radę z tójką i nim jak wróce do pracy to nie wiem sad
        • krzysiowa_mama Re: Wygaduję się:P 11.04.11, 12:50
          Witam,
          ja tez nie jestem wielodzietna, ale lubię czytać wasze forum, bo jesteście najbardziej życiowymi babkami jakie czytałam - tu i na forum bliźniaczym! big_grin
          Co do autorki postu - to włos mi się na głowie zjeżył. Zawsze wiedziałam, że mężczyźni mają tendencje do pieszczenia się ze sobą i egocentryzmu, no ale to już chyba lekka przesada... Z tego co piszesz wynika, że Ty tez pracujesz, czyli wkład w budżet domowy wnosisz, a Pan Mąż jak widać w domu się nie udziela, więc gdzie tu sprawiedliwość?
          Co do "seksualnego szantażu".... tu jednak doradzałabym ostrożność - poszuka gdzieś indziej i będzie mówił, że go do tego zmusiłaś - tak tak słyszałam o takim przypadku.
          Mi się wydaje, że jak kasę dzielicie na pół, to i obowiązki domowe też na pół - zrobić grafik: kto zmywa, kto pierze, kto przywozi, kto zabiera... aha i jak on wychodzi do kumpla na działkę, to ty nazajutrz do kumpeli na kawę.
          Mnie tez tzw. kurwica strzela na niepozmywany zlew... no to jest silniejsze ode mnie big_grin. Może zamiast awantury zestawiaj mu te kubki i talerze w "jego miejsce" biurko, pokój, kącik - gdzie tam ma swój azyl. Uprzedź, że będziesz tak robić i do dzieła - może zrozumie empirycznie. Jak garnków zbraknie, to myj na bieżąco tylko dla siebie i dzieci :0
          Te chłopy, to w ogóle są takie niereformowalne!!! Jak by mięli okres, to pewnie by ustanowili z tego tytułu specjalny urlop pracowniczy, a jakby rodzili dzieci - to pomnik z tytułu porodu! Myślę, że do nich trzeba: krótkie komendy słowne i konsekwencja! big_grin
          • zuzanna56 Re: Wygaduję się:P 11.04.11, 13:12
            Może to kwestia wychowania w domu rodzinnym?
            Jak ja kocham moją teściową i mojego męża pedanta smile
    • aniazm Re: Wygaduję się:P 11.04.11, 14:00
      cytat:
      Doszliśmy do wniosku, że wszystkie wspólne wydatki dzielimy na pół. Na Wielkanoc mamy chrzest córki, więc też wydatek, bo trzeba jakiś obiad dla rodzinki zrobić, coś na stół postawić. W maju I Komunia Pawła, oprócz wydatku na przyjęcie w domu, trzeba jeszcze 130 zł wpłacić do kościoła. I co? Mąż powiedział, że ani Komunia, ani chrzest go nie obchodzą, że na te cele żadnych pieniędzy nie da. W Kościele mam możliwość zapłacić tylko 80zł, więc tak zrobię, ale z moimi 1600zł, z których już 200zł nie ma, mam problem, bo zostanę z niczym. Teraz będziemy robić zakupy co drugi dzień- raz on, raz ja. Ale jak mi zabraknie pieniędzy, to nie wiem co zrobię.




      co to znaczy, żeby w małżeństwie wydatki dzielić na pół?!? jestem bardzo zdziwiona taką postawą, o ile nie macie rozdzielności majątkowej, takie coś, wg mnie, nie powinno istnieć...

      Gosia - uderzyło mnie w Twoim opisie to, że mąż traktuje Cię jak przedłużenie mopa/odkurzacza, praczkę, kucharkę, nie jak ŻONĘ i MATKĘ swoich dzieci. być może, taki przykład wyniósł z domu, albo mu tak wygodnie, ale to nie znaczy, że masz się godzić na takie traktowanie - ja się nie godzę. a już tych wydatków w ogóle nie rozumiem...

      poza tym, łączę się w bólu. też się czasem czuję, jakbym miała 4 dzieci. tylko, że my się tak umówiliśmy - on zarabia, ja zajmuję się domem. jednakże ma swoje obowiązki - wszystkie sprawy techniczne (od powieszenia obrazka do hydrauliki), mycie podłogi, oraz mycie okien i wieszanie firanek/zasłon (na to czasem czekam 2 tygodnie, bo nie lubi). z dziećmi często wychodzimy wspólnie, mąż zabiera chłopaków na zajęcia sportowe, basen itp.

      proponuję porozmawiać z mężem, ale na zimno - przygotować listę rzeczy, które uważasz za niedopuszczalne i odczytać mu, może list napisać, jeśli nie chcesz bezpośrednio? albo skorzystać z terapii małżeńskiej, jakiegoś autorytetu mężowskiego (istnieje taki?), mediatora...
      no nie może tak być, że cały dom na Twojej głowie...
    • dzieciata.renata Re: Wygaduję się:P 11.04.11, 14:39
      No ja tak nie mam i współczuję, nie wyobrażam sobie żyć z facetem, który nic w domu nie robi. Nawet teraz kiedy siedzę z młodszakami w domu, mąż mi dużo pomaga, choć ja robię większość rzeczy w domu. To że na Was pracuje nie jest żadnym usprawiedliwieniem, mój też pracuje teraz znacznie więcej, bo ja na wychowawczym, ale jak jest w domu, to robi równo za mną. Jak Twój mąż sobie radził, kiedy byłaś w szpitalu? Najgorsze jest chyba to, że nie robi nic z dziećmi, nie wychodzi z nimi, że wspólnie nie wychodzicie na spacery czy coś, no dziwne dla mnie. W takim razie na czym polega Jego bycie ojcem? A ta sprawa z pieniędzmi, no nie mogę sobie wyobrazić, jak mąż, ojciec dziecka może olewać kwestię Komunii. Czy On w ogóle chce, żebyście robili przyjęcie dla rodziny? Nie macie wspólnego konta?
      • ada16 Re: Wygaduję się:P 11.04.11, 15:34
        JEsteś dzielna , 5 dzieci i mąż jako ozdoba domu.
        obsługujesz całą załogę i jeszczce pracujesz?
        Podziwiam..
        • mama.rozy Re: Wygaduję się:P 11.04.11, 15:55
          Gosiu,ja trochę od innej strony-DLACZEGO NIE MACIE ZMYWARKI?
          i to nie po to,że zmywarka to cud natury,ale ja mam troje dzieci i nie wyobrażam sobie,ze mam po nich wszystkich zmywac.
          co do podziału obowiązków-jak nie było wcześniej czasu/możliwości/chęci ustawienia tego wcześniej,zrób to teraz.jasno i wyraźnie,bez wyciągania nożawink
          • verdana Re: Wygaduję się:P 11.04.11, 16:19
            Ja nie mam zmywarki, bo mąż orzekł, ze jak kupimy, to on bedzie już całkiem zbedny. Ale, ze chyba się psuje i zmywa coraz gorzej, to chyba go wymienię jednak na zmywarkęsmile
            Wiesz, rozumiem podział - mąż pracuje i dorywczo pomaga, ale nie ma obowiazków "stałych", zarabia za to na wszystko, a za to zona "obrabia" całe gospodarstwo. To jest moim zdaniem OK - ale wtedy pieniądze są wspólne. A ni8e to łaskawie małżonek decyduje na co da, a na co nie da.
            Przyznam, że to jest ten punkt, który dla mnie bylby najbardziej nie do przyjęcia. Bo to oznacza, ze facet nie chce dać z siebie niczego - w domu nic nie robi, a kasa jest jego i ja wydziela wg. własnej decyzji.
            • goska81-gryfino Re: Wygaduję się:P 11.04.11, 17:00
              Ech...To nie tak. On nie wydziela kasy. Konta mamy dwa, przy czym on nie ma karty, bo nie chce, a ja mam dostęp do jego konta, a ja mam kartę. Jego kasa jest wcześniej, więc albo przelewamy na moje konto, żebym mogła sobie z bankomatu wybrać, albo bierzemy z banku bezpośrednio. Najpierw ruszamy kasę z jego konta, a potem z mojego. ja nie pracuję. Zrezygnowałam z podjęcia pracy na rzecz opieki nad dziećmi z orzeczeniem o niepełnosprawności (cukrzyca). Mam świadczenie pielęgnacyjne z tego tytułu i świadczenia rodzinne. Razem jest tego sporo, bo 1600zł. Czuję się z tego powodu jak taki nierób i darmozjad, bo mogłabym jednak iść do pracy, a nie żyć "z państwa". W pewnym momencie pomyślałam, że źle robię, że ciągnę to nadal, bo chłopaki są na tyle duzi (9 i 10 lat) że dadzą sobie już radę, ale kiedy widzę jak młodszy "radzi sobie" w szkole, to stwierdzam, że jednak trzeba nad nim stać. Mają pompy insulinowe i młodszy często zapomina o podaniu insuliny, zmierzeniu cukru. Jakbym miała iść na 14:00 do pracy, a oni by wracali do domu po szkole i siedzieli sami do wieczora (bo mąż na zmiany pracuje), to aż się boję pomyśleć. Pewnie by 18-stki nie dożył jakby tak miał się cały dzień swoją cukrzycą sam zajmować. Na dodatek Magda jest mała, Olga też. Ch.. mnie strzela i jestem na siebie wściekła jak pomyślę, że powinnam iść do pracy jak człowiek, a nie siedzieć w domu i brać od państwa taką kasę. Planuję iść do pracy jak Olga pójdzie do zerówki. Teraz nie stać mnie na przedszkole i żłobek jednocześnie. Zresztą bardzo bym nie chciał dawać dziecka do żłobka. Z tą Komunią i chrztem to bardziej poza była. Dziś pojechał z dziećmi do szkoły, a ja usiadłam i wysmarowałam pierwszego posta tutaj. jak wrócił, to śniadanko zrobił. Położyłam się jeszcze na chwilkę, a mąż do mnie: "widzisz? śniadanko do łóżka przyniosłem" big_grin Po drodze zrobił zakupy. Potem wpadła do nas koleżanka- przyszła chrzestna Madzi, to on trochę posiedział, a później poszedł do kuchni. Okazało się, że zmywa naczynia. Kiedy weszłam do kuchni on powiedział: "żebyś NIE MÓWIŁA, ŻE NIC NIE ROBIĘ" Takie teksty mnie wkurzają właśnie.
              Ja nie mówię, że on NIC nie robi. Robi. Tylko nie ma własnych obowiązków. Takich typowo swoich. Bo to, ze raz na 3 m-ce pojedzie po wkłucia do pomp insulinowych do Szczecina (w Szczecinie akurat pracuje, więc zazwyczaj nie musi specjalnie z domu jechać, bo jedzie przy okazji pracy) to jest jego obowiązek. Ale NIE CODZIENNY.
              Chodzi mi o pomoc w domu, a nie o zmycie naczyń raz na tydzień. Owszem, najczęściej odkurza i zamiata podłogi. Czasem też je zmywa.No i jest NIEREFORMOWALNY. Taki cholernie uparty typ. Można wszelkimi sposobami, a nic nie daje efektu. Taki totalny olewacz wszelkich prób zwrócenia mu uwagi.
              • mama.rozy Re: Wygaduję się:P 11.04.11, 17:11
                Gosiu,ja dlatego piszę o zmywarce.drobiazg,a będziesz miała taniej.Ty.dla siebie to zrób.
                nie myślałaś o pracy przez internet?jakiejkolwiek.wiem,jak to jest,jak się siedzi z przymusu w domu i czuc się jak pasożyt.
                ale cóż,życie bywa inne,niż sobie planujemywink
                przyznam sie po cichu,że ja robię mężowi listę rzeczy do zrobienia,jak może byc w domu w sobotę.i przeważnie je robiwinkteż z tych niereformowalnych,w dodatku filozof,więc ma lepsze gadane niż jawink
                • goska81-gryfino Re: Wygaduję się:P 11.04.11, 17:31
                  Moje najszczersze wyrazy współczucia. Facet mający lepsze gadane niż kobieta. wink
            • maman3 Re: Wygaduję się:P 11.04.11, 17:02
              Gosia, niedługo rodzę piąte i modlę sie, żeby było niekłopotliwe, bo mój mąż prawie jak Twój. Prawie-bo to on płaci za wszystko i nie żałuje, ja nie pracuję (ale przy okazji-ten wybór nie był łatwy i jest to jednak poświęcenie z mojej strony). U mnie wkurzające jest to, że on sam jest w stanie znaleźć pomoc, której chętnie zapłaci, byle by palcem nie ruszyć. A problem jest w tym, jak ktoś już w którymś wątku zauważył, żeby porządek utrzymywać, bo sprzątać to bym dała radę (i ty też dajesz radę) dwa razy w tygodniu. Winna teściowa- moja z dumą mówiła, że jej dzieci nic w domu nie musiały robić... I rozumiem Twoje "ulanie"- mój też kochający i dobry, i w sumie dobrze nam-ale tego lenistwa nie mogę mu odpuścić.
            • chiyo28 Re: Wygaduję się:P 11.04.11, 17:07
              gosia przykre to, co piszesz. mój maż też nie jest ideałem, ale nasze życie wyglada zupełnie inaczej. Maz pomaga mi w domu i w zasadzie po równo mamy podzielone obowiązki. Tyle, ze oboje pracujemy zawodowo. Nie do pojęcia dla mnie jest, ze Wy na wspólne rodzinne spacery nie chodzicie. U nas to jest jakby "rytuał" wink
              Jak juz Ci wnerw na męża przejdzie i się przeprosicie, to może byś z nim porozmawiała o małych zmianach, które by Ci ułatwiły zycie.
              • goska81-gryfino Re: Wygaduję się:P 11.04.11, 17:35
                Ja mu dam to poczytać, ale to i tak niewiele da. Albo da na tydzień.
                Co do zmywarki- on mnie namawia od prawie 3 lat. A ja kręcę nosem, bo wydatek.
                My już teoretycznie pogodzeni jesteśmy, ale focha i nerwa i tak będę miała.
                • monhann2 Re: Wygaduję się:P 11.04.11, 18:20
                  Nie zazdroszcze leniwego meza, bo sama bym piec minut z takim nie wytrzymala a tym bardziej nie mialabym az piatki dzieci. Ale przyznac musze, przepraszam, ze to pisze, ze masz taka sytuacje troche na swoje zyczenie. Maz chce Ci kupic zmywarke a Ty krecisz nosem, ze wydatek!!! Nie mozesz sie wiec skarzyc, ze masz tyle pracy. Olej finanse, jak chlop chce Wam standard zycia polepszyc i ulatwic troche zycie, to nie narzekaj, ze drogo. Przede wszystkim bedzie Tobie latwiejsmile No i maz pracuje zawodowo, to nie dziw sie, ze mu sie nie chce i jest zmeczony. Ja to poniekad rozumiem, bo sama pracuje i w tygodniu poza gotowaniem nie robie nic, dopiero w weekend lapie sie za sprzatanie, pranie i inne. To samo moj partner, nawet nie oczekuje od niego wielkich robot domowych. Troche Ci przeciez pomaga, sama przyznajesz, choc nie ma wyznaczonych stalych obowiazkow. Ja go nie bronie ale staram sie spojrzec na to bezstronnie. No i sprawa seksu. Tak to napisalas, ze wychodzi, ze seks to jest nagroda wylacznie dla meza. Jesli nie pomaga, to Ty nie bedziesz sie z nim kochac. A co z Twoimi potrzebami? Nie masz na to checi i robisz to tylko z obowiazku? Bo jesli tak, to tu juz jest powazny problem w Waszym zwiazku. No i jak juz ktos napisal, nie zdziw sie jesli maz zrobi skok w bok, "no bo przeciez zona mi nie daje"wink)))) A mezczyzni tego potrzebuja, jak i kobieta zreszta tez. Pomysl o tym aby nie bylo za pozno. Powodzenia.
    • anna_sla Re: Wygaduję się:P 11.04.11, 18:34
      walcz dzielna kobieto!!! Na stos z takimi trutniami big_grinbig_grinbig_grin (pisze tak tylko dlatego, że mój luby stoi za moimi plecami i to czyta big_grinbig_grin)
      • mama.rozy Gośka 11.04.11, 19:13
        Gosiu,zmywarka to moje drugie imięsmile
        serio
        można kupic tanie przez internet,szybko się zwraca.ja mam wodę ze studni,to nie mam zbyt dużych wydatków jeśli chodzi o liczniki(tylko prąd,bo hydrofor ciągnie wodę,reszta wszystko na prąd),to tez mogłabym się bez niej obejśc.teoretycznie.bo praktycznie,to ja ją ładuję pełną9a mam dużą),dwa razy dziennie.w weekendy,jak jest małż/goście w domu,to więcej.
        moze mąż daje Ci po męsku do zrozumienia,że zmywarka by wam pomogławink
        • goska81-gryfino Re: Gośka 11.04.11, 19:55
          No dobra, zgadzam się na tę zmywarkę. Już o niej też zaczęłam myśleć. Tylko uważam, że jest parę innych, ważniejszych wydatkówtongue_out
          • mama.rozy Re: Gośka 11.04.11, 20:10
            zawsze sąwink
            a im więcej o nich myślimy,tym szybciej sie mnożąsmilezaraza chyba jakaś...
            powodzenia
            będzie dobrze
            dasz radę
            chociaż małżowie sa często bardziej upierdliwi niż babywink
            • goska81-gryfino Re: Gośka 11.04.11, 20:14
              Nieee no, ja jestem bardziej upierdliwawink))
              • goska81-gryfino A jednak 12.04.11, 09:31
                A jednak jest tak jak było wczoraj ustalone. Powiedział, że on zakupy będzie robił sobie, a mi będzie dawał pieniądze na dzieci- 200zł na łebka. A jak chcę, to mogę go o alimenty podać. A co do Komunii i chrztu, to on to ma gdzieś, bo olewa takie sprawy. W sumie to racja. Bo niby jest ojcem i ma obowiązek pokrywać koszty związane z dziećmi, ale jeśli na jakąś "inwestycję" się nie zgadza, to nie da, to czemu miałby dać na coś, na co nie wyraża zgody. Wczoraj zrobił zakupy on, dziś ja. Jutro on jedzie z chłopakami do diabetologa, więc zakupy zrobię ja, a w czwartek i piątek jedzie na kurs, więc go nie będzie cały dzień, bo rano szkolenie, a do pracy na 14:00. Tak więc i tak większość na mojej głowie. Kurde, najbardziej wszystko się rozbija o kasę, bo wiadomo jak jest z kasą- zapłaci się rachunki i reszta na życie zostaje. No i u mnie po zapłaceniu rachunków zostanie w tym miesiącu kilkaset zł, a jak się skończą w okolicy Świąt? Do 10-go kawał czasu. Tym bardziej, że te chrzciny na Święta chcę robić. Niby będzie zwrot z podatku, to na Komunię bym miała dodatkowe pieniądze, ale to jest zwrot z jego podatku, nie z mojego. Jak znam życie, to nie będzie tak jak to opisuję, tylko normalnie, bo i tak zrobi zakupy na Święta, na Komunię. Ale jeśli nie?
                Gdybym tylko miała dokąd pójść z dziećmi, to bym w cholerę poszła. Ale nie mam dokąd.
                To małżeństwo to był ogromny błąd. I mój i jego. Bo on ze mną też nie ma łatwo. Ale na własne życzenie sobie tak posrałam życie, więc to tylko i wyłącznie moja wina.

                Krzyś-1.02.2001, Paweł-10.05.2002, Wojtuś-4.07.2005, Olga-25.06.2008, Madzia-3.10.2010
                • aniak37 Re: A jednak 12.04.11, 10:45
                  Kochana ty mu powiedz żeby zaczął Tobie płacić za siedzenie w domu i wychowywanie dzieci, to się facet ustawił. Taka opiekunka ,sprzątaczka i kucharka w jednym w Warszawie ponad 2000 zł kosztuje, ja nie wiem tyle dzieci narobił i jeszcze łaskę robi że pieniadze daje sad
                  Mój jest leniem okropnym ale pieniędzmi które on zarabia rządzimy razem.
                  • goska81-gryfino aniak37 12.04.11, 11:49
                    No my też rządzimy razem i jestem właściwie pewna, że będzie normalnie, jak do tej pory. Zresztą część jego wypłaty, tzn nocki, nadgodziny, premie itp przychodzą na moje konto, ale muszę sobie pogadać.
                • anna_sla Re: A jednak 12.04.11, 14:55
                  a kto powiedział, że to Ty masz iść z dziećmi??
                • beatrycja.30 Re: A jednak 12.04.11, 15:27


                  goska81-gryfino napisała:

                  > Powiedział, że on zakupy będzie ro
                  > bił sobie, a mi będzie dawał pieniądze na dzieci- 200zł na łebka. A jak chcę, t
                  > o mogę go o alimenty podać. A co do Komunii i chrztu, to on to ma gdzieś, bo ol
                  > ewa takie sprawy.


                  No nieźle.



                  > Gdybym tylko miała dokąd pójść z dziećmi, to bym w cholerę poszła. Ale nie mam
                  > dokąd.
                  > To małżeństwo to był ogromny błąd. I mój i jego.


                  Dawno sie o tym przekonałaś czy dopiero po 5 dziecku? Bardzo współczuję, bardzo.
                  Od dawna jest tak źle?
                • aniazm Re: A jednak 12.04.11, 16:19
                  Gosia, wiesz, ze on się nad Tobą psychicznie znęca? że takie "jak mi się podoba, to dam, jak nie, to nie dam", "że możesz mnie o alimenty posądzić" - to jest znęcanie się! przecież macie wspólność majątkową, nie?

                  ja bym właśnie o te alimenty go posądziła, gdybym na Twoim miejscu była.

                  No bez jaj! Facet jest ojcem 5 dzieci, mężem, a chce kawalerski żywot wieść?!? kucharka mu ugotuje, sprzątaczka posprząta i jest git, bo ma to za darmo???

                  Gosia, nie zrozum mnie źle, ale wydaje mi się, że dobrym pomysłem byłoby abyś się do psychologa przeszła, niech wzmocni Cię, pomoże postawić się mężowi, albo chociaż telefon na Niebieską Linię (0-22) 668-70-00. nie bądź z tym sama (my, to nie specjalistasmile ), bo do niczego dobrego to nie prowadzi.
                  • zuzanna56 Re: A jednak 12.04.11, 16:42
                    aniazm napisała:

                    > Gosia, wiesz, ze on się nad Tobą psychicznie znęca?

                    > No bez jaj! Facet jest ojcem 5 dzieci, mężem, a chce kawalerski żywot wieść?!?

                    > Gosia, nie zrozum mnie źle, ale wydaje mi się, że dobrym pomysłem byłoby abyś s
                    > ię do psychologa przeszła

                    To wszystko racja, zgadzam się z tobą.
                    Tylko nie sądzę aby Gosia to zrobiła...
                    A może znajdzie w sobie tyle siły.
                    Oby.
                    Trzymam kciukismile

                    Przeraża mnie, że tyle dziewczyn mówi: mam tak samo. Jak mozna miec kilkoro dzieci z takimi facetami?
                    • monhann2 Re: A jednak 12.04.11, 23:08
                      > Przeraża mnie, że tyle dziewczyn mówi: mam tak samo. Jak mozna miec kilkoro dzi
                      > eci z takimi facetami?

                      No wlasnie, mnie sie tez to w glowie nie miesci!!!!!!!! Przeciez niemozliwe jest, ze sie facet zmienia po piatym dziecku!!!!!!!
                • joasian79 Re: A jednak 12.04.11, 16:45
                  goska81-gryfino napisała:

                  > A co do Komunii i chrztu, to on to ma gdzieś, bo ol
                  > ewa takie sprawy. W sumie to racja. Bo niby jest ojcem i ma obowiązek pokrywać
                  > koszty związane z dziećmi, ale jeśli na jakąś "inwestycję" się nie zgadza, to n
                  > ie da, to czemu miałby dać na coś, na co nie wyraża zgody.


                  Nie do końca rozumiem. Mąż nie da pieniędzy na chrzest i komunię, bo jest niewierzący i nie uznaje sakramentów, czy po prostu nie chce robić przyjęcia i szkoda mu na to pieniędzy. Jeżeli to pierwsze, to masz trudną sytuację, bo faktycznie wszystko spada na Ciebie, ale jeżeli to drugie, to po prostu nie rób przyjęcia. Swiat się nie zawali, a Ty będziesz miała mniej roboty. Tylko niech mąz powie rodzinie, że nie robicie przyjęcia i niech porozmawia z dzieckiem, które może czuć się zawiedzione. Niech mąż weźmie wszystko na siebie, a Ty się nie przejmuj. Ważny jest sakrament, a nie przyjęcie po nim.
    • matysia20050521 Re: Wygaduję się:P 12.04.11, 14:55
      Ja mam podobnie, aż mi sie o tym myśleć nie chce.
    • jagienka_77 Re: Wygaduję się:P 12.04.11, 15:37
      sad
      Przykro czytać, ze to jednak grubsza sprawa, nie tylko zrzędzenie nad przysłowiowymi brudnymi skarpetkami i niedopitą herbatą przy komputerze sad
      Nie umiem doradzić, jednak nadal podziwiam cie i trzymam kciuki, żebyś podjeła najlepszą dla was decyzję. Na pewno nie pod wpływem nerwów i złych emocji.
      Ale fakt, facet przeholował...
      • goska81-gryfino Re: Wygaduję się:P 12.04.11, 16:55
        O matko, nieźle namieszałam, że aż mnie na Niebieską Linię wysyłaciesurprised Ja jak się wkurzę, to go obgaduję a potem i tak przejdzie. Czasami to on chyba powinien na taką Niebieską Linię zadzwonić, bo ja potrafię tak mu dać do wiwatu, że masakra. A te teksty typu:" będę dawał na dzieci, ale o Komunii i chrzcinach nie chcę słyszeć, bo mam to gdzieś" to już reguła. Po prostu najpierw tak pogada, a jak emocje opadną jest ok. Nie zabiera mi kasy, ani nie blokuje dostępu do swojego kont. Mówiąc wprost: po prostu PIEPRZY. A jak popieprzy to przestanie. Ja zresztą też.
        A źle między nami jest. To prawda. I najgorsze jest to, że ja nie mam ochoty nic z tym zrobić. Nie w sensie, że mi z tym dobrze, tylko nie mam ochoty niczego naprawiać. To jest tak drażniący typ człowieka, że trudno sobie wyobrazić. Albo ja się starzeję i mam do niego jakieś inne podejście, albo nie wiem co. Bo facet tak mnie irytuje, nawet takimi totalnymi pierdołami, że potrafię się przyczepić do byle czego. Nie rozmawiamy ze sobą w ogóle praktycznie. A jak rozmawiamy, to jestem strasznie przekorna- co innego myślę, co innego mówię i to celowo, żeby on to widział. A jego to irytuje. I koło się zamyka. Kurde, i on byłby szczęśliwszy beze mnie i ja bez niego.
        • aniazm Re: Wygaduję się:P 12.04.11, 18:13
          no to może nie na niebieską linię, ale do psychologa - warto uderzyćsmile dla SWOJEGO zdrowia psychicznegobig_grin
          trzymaj się!
          • maman3 Re: Wygaduję się:P 12.04.11, 20:39
            Gosia, rozumiem w caaaałej rozciągłości, tak przynajmniej myślę smile . A wyobraź sobie, jakby było, gdybyś codziennie wychodziła do pracy, między ludzi... U mnie to było by lekarstwo!
            • goska81-gryfino Re: Wygaduję się:P 12.04.11, 22:21
              Chętnie bym tak poszła między ludzi, choć jak pomyślę, że po pracy i tak bym musiała wszystko, albo prawie wszystko w domu zrobić, to mi ochota przechodziwink
              • jagienka_77 Re: Wygaduję się:P 12.04.11, 23:32
                >A źle między nami jest. To prawda. I najgorsze jest to, że ja nie mam ochoty nic z tym zrobić. Nie w sensie, że mi z tym dobrze, tylko nie mam ochoty niczego naprawiać. To jest tak drażniący typ człowieka, że trudno sobie wyobrazić. Albo ja się starzeję i mam do niego jakieś inne podejście, albo nie wiem co. Bo facet tak mnie irytuje, nawet takimi totalnymi pierdołami, że potrafię się przyczepić do byle czego. Nie rozmawiamy ze sobą w ogóle praktycznie. A jak rozmawiamy, to jestem strasznie przekorna- co innego myślę, co innego mówię i to celowo, żeby on to widział.

                Odważę sie i zapytam wprost: jak w takim razie udało wam się zmajstrować az 5 dzieci? Czy od dawna jest tak źle? Czy ustalaliście kiedykolwiek, jak będziecie dzieci wychowywać - w wierze, czy nie, czy bedą chrzczone itp? Dla mnie to są podstawowe sprawy, jedne z wielu... Pytam absolutnie niezłośliwie, raczej z ciekawości - czy to się mężowi pozmieniało z czasem jakoś? Bo twój post sprawia wrażenie, że każde z was żyje własnym życiem, jakbyście byli z innych bajek i to chyba nie jest kwestia ostatnich paru miesięcy...? Czy facet zdziecinniał gdzies po drodze, sytuacja go przerosła? Dla mnie taka rodzina jak wasza to megawyzwanie i odpowiedzialność, zarówno w codziennych błahostkach jak i sprawach wielkiej wagi. Nie dziwi mnie, że ciężko ci jest, mnie by chyba przygniotło całkowicie, zwłaszcza majac słabe wsparcie z drugiej strony, bo finansowe to zaledwie część zobowiązań wobec każdej rodziny, a co dopiero tak dużej. I gdzie w tym wszystkim jesteście wy jako para?
                Cisnie mi się sporo tych pytań, nie chciałam urazic ciebie, ani dobic, tylko jakies to wszystko strasznie od konca (żeby jeszcze) poukładane. Jak domek z kart budowany od góry...
                Smutne też to, że mówisz, że nie chce ci sie naprawiac. Dlaczego? Czy uważasz, że nie warto? Pierwsze kroki powinniście skierowac do psychologa, albo ty sama na początek, bo jest o co walczyc. Moze masz depreche, moze widzisz bardziej czarno niz faktycznie jest. Mąż jak widać też nie ułatwia. Ale trzasnąć drzwiami w emocjach to jeszcze prosto jest, ale co dalej? Jak funkcjonować w naszym kraju samej z 5 dzieci?
          • rene41 Re: Wygaduję się:P 12.04.11, 21:28
            Jak to czytam to tak jak bym o sobie czytała czasem jest ok a czasem az rece opadają.
            Wiem co czujesz ta bezradnosc bezsilnosc jest okropna. Juz kilka razy myslałam co mozna zrobic zeby zmienic swoje zycie i nic zupełnie nic niewymysliłam . Jak narazie postanowiłam odkładac kase na gorsze dni a z czasem jak dzieci popdrosną usamodzielnic sie .
            Napewno całego zycia niezmarnuje i niedam sie tak wykorzystywać wink
            • monhann2 Re: Wygaduję się:P 12.04.11, 23:04
              Matko jedyna, to nie jest wcale dobrze! Myslalam, ze moze sie poklociliscie i ze Wam przejdzie, ze moze mu sie nie chce robic w domu, bo zmeczony praca. Ale to jest o wiele powazniejsze niz wyglada na pierwszy rzut oka. Dziewczyno, macie 5 dzieci wiec musicie walczyc o to aby bylo dobrze. Moze jakas terapia rodzinna? No i piszesz, ze on z Toba tez nie ma latwo wiec moze USTAP, wyluzuj i nie badz tzw 'baba hetera'. Znam takich wiele, co to czepiaja sie o wszystko, wszystko jest zle. Malzenstwo polega na kompromisie. Ja Tobie a Ty mnie!!!! Ja sobie nawet tego nie potrafie wyobrazic co by bylo jak bys zostala z dziecmi sama??? W Polsce to jest przerabane, bo kobieta i dzieci nie jest chroniona tak, jak np w USA. Facet, jesli dzieci zostaja z matka, ma przechlapane!!!!! Nie wiem co poradzic??? Chyba na poczatek rozmowa z nim na luzie, bez wytykania i klotni.
    • login_znany_moderatorowi_forum Re: Wygaduję się:P 13.04.11, 00:38
      Szkoda, że nie poznamy wersji drugiej strony. Nie chce mi się wierzyć, ze można mieć piątkę dzieci z kimś kto jest tak jednostronnie zły.
      • kasia0606 Re: Wygaduję się:P 13.04.11, 09:28
        Ja tez jestem w szoku. W sumie po ilus tam latach to normalne ze sie
        wkradnie rutyna, ewentulanie jakies ochlodzenie - chwilowe- , wiadomo ze te pierszwe emocje opadaja, ale przeciez skoro dwoje ludzi zdecydowalo sie byc razem to musialo ich laczyc cos wiecej niz tylko namietnosc, fascynacja, no sama nie wiemsmile Cyyba ma sie jakies wspolne zainteresowania, czy chociazby wspolny pomysl na zycie, podobne marzenia, plany.
        U nas tez jet roznie. Ale w sprawach fundamemtalnych idziemy ramie w ramiesmile My nie mamy podzialu obowiazkow (poza starszymi corkami). kazdy robi to co aktulanie jest do zrobienia. Z tym ze ja "wydaje dyrektywy"smile Tzn. musze pomyslec i wyartykulowac co, jak i kiedy ma byc zrobione. Z kasa to juz nie wyobrazam sobie zeby maz mialby mi wydzielacsmile Konto jest wspolne, kase dostarcza maz a ja decyduje i wydaje.
    • dasia_23 Re: Wygaduję się:P 13.04.11, 09:26
      Dziewczyno ułatw sobie życie:
      - zmywarka (oszczędność kasy, wody i czasu);
      - zakupy jesli jest mozliwość to przez internet z dostawą do domu;
      - papierek po zupce włóż do torby męża kieszeni pod poduszkę - w miejsce gdzie go diabli wezmą albo się wstydu nabawi - skuteczne w 100% - wypróbowane na skarpetkach - od 9 lat zawsze są w brudowniku;
      - bądź dumna że zajmujesz sie dziećmi w domu i dbasz o to aby w przyszłości byli samowystarczalni smile ich zdrowie to podstawa ich przyszłości;
      - i najważniejsze łącz imprezy chrzciny można było zrobić przy okazji komunii starszego - jeden obiad dla rodziny a rozsadny ksiądz powinien się zgodzić - planuj i licz smile
      - obiad - gotuj na zapas i mroź porcję dla siebie i meża
      - itd
      - chłopa nie zmienisz - generalnie obowiązki domowe są nudne i monotonne i w tym jest pies pogrzebany sad
      - kochaj i wybaczaj - dzieci bedą starsze coraz bardziej samodzielne - to i emocji codziennych bedzie mniej smile
      pozdrawiam i byle do lata i wakacji (chociaż szkoła odpada)
      • ada16 Re: Wygaduję się:P 13.04.11, 10:19
        dasia_23 napisała:


        > - chłopa nie zmienisz - generalnie obowiązki domowe są nudne i monotonne i w ty
        > m jest pies pogrzebany sad
        > - kochaj i wybaczaj - dzieci bedą starsze coraz bardziej samodzielne - to i emo
        > cji codziennych bedzie mniej smile
        dzieci będą starsze i zaczną omagać.
        Lączenie imprez- to chyba nie jest dobry pomysł , starszy nie bedzie czuł sie wyróżniony.Chczriny - na krótko - kościól , ewentualnie kawka w domu.
        Chłop nie może być taki zły jak go tu malujesz, nie zdecydowałabyś się na 5 dzieci gdybyś miała wczesniej takie obawy,
        to przemęczenie i stres przed imprezami.
        A on - tez sie stresuje czy podoła finansowo ( faceci tak mają ) ,stad hałas o ograniczeniu środków.
        Głowa do górysmile
        • maman3 Re: Wygaduję się:P 13.04.11, 10:51
          Ale głupoty piszecie! Nie możecie uwierzyć, jak mozna zmajstrować w takich warunkach 5-tkę dzieci? To znaczy, że zielone jesteście, albo życie Was bardzo dobrze traktuje. Małżeństwo, życie- to nie matematyka. Emocje też z definicji zmienne są. Jest jeszcze coś takiego, jak wiara w człowieka (czyt. w jego zmianę i rozwój) oraz nadzieja. Są też wpadki-(to o ciążach), są stosunki między nawet wrogo nastawionymi małżonkami, które biorą się z poczucia osamotnienia, straty kogoś bliskiego, nagłego przypływu wiary w deklaracje męża, zwykłego, atawistycznego pożądania (a fe!). Czytajcie między linijkami, mądrale-pisze matka, która ma dwójkę chorych dzieci, jest zmęczona siedzeniem w domu, powtarzalnością syzyfowych prac, kobieta, która ma zwykłego męża- nie ideał. Ma złe dni, bo pogoda daje się we znaki-więc wyłazi z przeszłości wszystko, co brzydkie. Wyjdzie słońce, zrobi się ciepło,Gośka odżyje-niewątpliwie znowu kiedyś załapie doła, bo takie jest życie, ot co. I jeszcze jedno-męża poznaje się na przestrzeni lat, jednym ,najważniejszym , egzaminem jest jego postawa wobec pojawiania się dzieci na świecie. Gdybym nie miała dzieci, uważałabym mojego męża za ideał absolutny smile .
          • ada16 Re: Wygaduję się:P 13.04.11, 10:59
            maman3 napisała:

            > Ale głupoty piszecie! Nie możecie uwierzyć, jak mozna zmajstrować w takich waru
            > nkach 5-tkę dzieci? To znaczy, że zielone jesteście, albo życie Was bardzo dobr
            > ze traktuje. Małżeństwo, życie- to nie matematyka.

            Po prostu zakładam, ze goska to nie patologia. Srednio rozsadna osoba wiedząc ze na męża nie może liczyć , nie da sobie zmalować 5-tki bezmyślnie.

            Emocje też z definicji zmien
            > ne są. Jest jeszcze coś takiego, jak wiara w człowieka (czyt. w jego zmianę i r
            > ozwój) oraz nadzieja. Są też wpadki-(to o ciążach), są stosunki między nawet wr
            > ogo nastawionymi małżonkami, które biorą się z poczucia osamotnienia, straty k
            > ogoś bliskiego, nagłego przypływu wiary w deklaracje męża, zwykłego, atawistycz
            > nego pożądania (a fe!). Czytajcie między linijkami, mądrale-pisze matka, która
            > ma dwójkę chorych dzieci, jest zmęczona siedzeniem w domu, powtarzalnością syzy
            > fowych prac, kobieta, która ma zwykłego męża- nie ideał. Ma złe dni, bo pogoda
            > daje się we znaki-więc wyłazi z przeszłości wszystko, co brzydkie. Wyjdzie słoń
            > ce, zrobi się ciepło,Gośka odżyje-niewątpliwie znowu kiedyś załapie doła, bo ta
            > kie jest życie, ot co. I jeszcze jedno-męża poznaje się na przestrzeni lat, jed
            > nym ,najważniejszym , egzaminem jest jego postawa wobec pojawiania się dzieci n
            > a świecie. Gdybym nie miała dzieci, uważałabym mojego męża za ideał absolutny :
            > ) .
            Dlatego nie odbieram wszsytkiego co napisała autorka wątku - wyłącznie w czarnych barwach, dlatego też uważam ,ze takie całkowicie negatywne odbieranie męża, to chwilowy dól, a na co dzięn nie jest aż tak zle.
            Pisze to ja matka 3 dzieci , starsza pani , ze stażem małzeńskeim 25-letnim, i mężęm nie-ideałemwink
            • maman3 ada16 13.04.11, 13:23
              Mój post raczej nie był do Ciebie skierowany-umiem czytać ze zrozumieniem i Twoja wypowiedź w zasadzie jest podobna do mojej; aczkolwiek co do rodziny patologicznej- bo choć są niesnaski, to dała sobie zmajstrować malucha-nie zgodzę się-i mówi Ci to matka z piątym "zmajstrowanym", IQ niekoniecznie przeciętnym, a mężem też z wieloma wadami.
          • goska81-gryfino Re: Wygaduję się:P 13.04.11, 12:20
            AMEN. (zwłaszcza pod ostatnim zdaniembig_grin)
          • login_znany_moderatorowi_forum Re: Wygaduję się:P 13.04.11, 13:56
            maman3 napisała:
            > Małżeństwo, życie- to nie matematyka.
            A tym bardziej nie informatyka z logiką zero-jedynkową. Nigdy nie jest tak, że jedna strona jest całkiem zła a druga idealna. Przed wyrokiem skazującym dobrze byłoby znać wersję drugiej strony.
            • maman3 Re: Wygaduję się:P 13.04.11, 15:01
              Dokładnie. A ja napisałam coś, co by tę druga stronę skazywało na wygnanie?
        • goska81-gryfino Re: Wygaduję się:P 13.04.11, 10:52
          No wiem, wiem, już napisałam troszkę wcześniej, że jak emocje opadną, o inaczej spojrzę. Bo ja generalnie wszystko widzę w czarnych barwach. Zawsze. A kłótnie ze mną są kłótniami o kasę. Głównie.
          Aha, papierek po zupce by nie wypalił włożony do kieszeni, pod poduszkę itp, bo całkiem możliwe, że zostałby... NIEZAUWAŻONYbig_grin Ze skarpetkami już tak próbowałam robić, zostawiałam tam gdzie zostawił. Nawet w dużym pokoju. Nie no, tak sobie myślę, że kto się czubi, ten się lubi. Tylko my częściej się czubimywink
          • verdana Re: Wygaduję się:P 13.04.11, 13:51
            Wiecej małżeństw (i miłosci) zabily kłótnie o kasę, niż kochanki.
            To jeden z najbardziej morderczych dla związków konfliktów. Proponowałabym usiąść i spisać dokladnie, kto na co wydaje i za co placi. U mnie w domu to akurat sprawdza się idealnie - kazdy wie, za co jest odpowiedzialny i za co musi zapłacić, Nie ma więc przepychanek dotyczacych kasy, mimo, ze nasze zarobki różnią się znacznie.
    • jaga68 Re: Wygaduję się:P 14.04.11, 22:05
      Zmęczenie, ogromna ilość rutynowych obowiązków, ogromne poczucie odpowiedzialności za zdrowie dzieci, duże obciążenie finansowe. I to jest to, co sprawia, że świat jest "zły", a mąż jeszcze gorszy smile.
      Gosiu spokojnie. Podziwiam Cię bardzo za tak wielką rodzinę. Przydałyby Wam się urlop od dzieci, obowiązków i problemów. Ale to raczej pewnie trudne do zrealizowania uncertain. A może tak na początek spróbować spojrzeć na wypowiedzi drugiej strony, nie jako atak na nasz punkt widzenia, ale problem, z którym się boryka. ( np. ta komunia - nie sądzę, że to jest problem komunii samej w sobie, problemem jest, że jest kolejny wydatek na który trzeba znaleźć kasę ) . To trudne takie odczytywanie drugiej warstwy ( zwłaszcza dla facetów ) ale chyba warto. I warto się nawzajem chwalić smile. Mąż pewnie dlatego odwozi dziecko znajomych, bo Ci są tym zachwyceni i wdzięczni. Dasz radę, tylko spokojnie.
      • zuzanna56 Re: Wygaduję się:P 15.04.11, 11:38
        Jednak ja tu problem widze w lenistwie i niedojrzałości męża, a także chyba w braku pieniędzy na tak dużą rodzinę. Mam rację ?

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka