cud_bogini_w_bikini
30.05.22, 13:15
Wiem, znam adres do radcy prawnego i zapewne skorzystam, ale uprzejmie proszę o szybką poradę wstępną (wiem, że wiecie wszystko). Bardzo proszę...
Podpisałam umowę wynajmu mieszkania jako wynajmujący i umówiłam panią do notariusza (wynajem okazjonalny). Dziś pani miała spotkanie u notariusza. Notariusza umawiałam ja ("pani taka młoda, pani się zna"). 10 minut po godzinie spotkania z notariuszem miałam 2 telefony - jeden z sekretariatu notarialnego a drugi od pani, że ma mnie jednak w d..., że ciotka kuzynki szwagra Stefka doradziła, żeby jednak nie wynajmować, bo wynajmujący jednak na głowę poupadali z tymi cenami. Wobec tego mam jej natychmiast zwrócić kaucję (wpłaciła w momencie podpisania umowy).
Straciłam, bo "czekałam" na panią 3 tygodnie. Zanim zdjęłam ogłoszenie miałam kilka innych poważnych ofert (wystawiłam mieszkanie w korzystnej cenie w fajnym miejscu).
Tak jak pisałam umowa jest podpisana - miała być na 3 miesiące (w tym czasie pani przerabia dom, by mogła zamieszać w nim z córką, która wyszła za mąż).
Jestem zła; nie ukrywam, że chciałabym zachować kaucję (jednokrotność odstępnego). Czy ta umowa "działa"? Pani na tej umowie zobowiązała się do dostarczenia poświadczenia notarialnego. Nie mam nic w zapisie dotyczącym rezygnacji (chciałabym tak w ogóle na przyszłość umieścić zapis o ewentualnym wymówieniu na 3 miesiące wcześniej).
Jestem zła/rozczarowana, że dałam się podejść - pani twierdziła, że ma problem z wynajmem jedynie na 3 miesiące; bo ludzie chcą na cały rok. Ja poszłam jej na rękę i tak; chciałabym pierwszy raz w życiu wyegzekwować moje prawa (jeśli je mam).
Dziękuję dziewczyny z góry.