brenda_bee
07.11.22, 07:48
Wczoraj wracając z weekendowego wypadu.
Lasy i pola pośrodu niczego, ciemno jak w czarnej dziurze- i nagle znikąd wylazł pies.. Mąż nawet nie zdążył drgnąć. Pies niestety- albo na szczęście nie przeżył, zderzak do wymiany. Mąż od wczoraj siedzi i myśli czy jednak mógł wyhamować- nie mógł, zero szans. Ja się zbeczałam i nie mogę sobie dać z tym rady.
Wygadać się tylko chciałam..
Biedny psiak..