wrzosanna
19.06.23, 13:29
Dotyczący tarczycy, a jakże. Od wielu lat mam wole, po ciążach coraz niższe TSH (ok.0,2-0.3), pozostałe hormony w normie. Dużo guzków na tarczycy, najwększy 3.5cm. Ostatnio TSH mi zjechalo do <0.005, ale samopoczucie w zasadzie ok (tzn moze czasem troche wyzszy puls, czasem nerwowosc - ale do przeżycia), bez większych zmian. Diagnozna: subkliniczna nadczynność, wole toksyczne guzkowe.
Mam skierowanie na radiojod, bo ten najwiekszy guz, goracy, napedza tę nadczynnosc podobno. I moj endokrynolog mowi, że super, że ten radiojod mogę wziąć, bo uniknę operacji. Ale zainteresowalam sie tez nowa techniką - ablacją laserową guzów tarczycy, wykonują ją komercyjnie w szpitalu w Piasecznie. Lekarz z tej kliniki zgodzil sie na wykonanie ablacji tego najwiekszego guza, chociaz na poczatku się wahał, bo przy takiej liczbie guzow, to właśnie raczej radiojod czy operacja.
Z kolei lekarz medycyny nuklearnej zwrocila uwage, ze nawet jak "usunę" tego jednego guza, to nie wiadomo, czy inne się nie uaktywnią, no i radiojod zmnijesza wole, a laser tylko tego guza.
No i teraz mój dylemat - czy decydować się na laser (koszt niebagatelny - ok. 10tys zł) czy jednak ten radiojod? Szperając w internecie znalazlam info, ze czasem potraktowanie laserem guza reguluje tarczycę, ale nie jest to reguła. Z kolei podanie radiojodu troche zwieksza ryzyko nowotworów (piersi, pęcherza czy bialaczki), no i boję się też wpadnięcia w niedoczynność.