rena27
17.05.03, 22:26
Ojciec Gabrysi juz niemalo krwi mi napsul i czyni to nadal. Choc jest stale
przy mnie i pomaga, a za nia jest bardzo , a przed nami 22 maja pierwsza
rozprawa o ustalenie i alimenty, a trzy dni pozniej chrzciny na marginesie -
to wreszcie wczoraj podjal sam pierwszy dyskusje na tematy formalno - prawne,
czyli o rozprawie w sadzie: a ile to trwa (zdziwil sie ze sie moze nie
skonczyc n jednej rozprawie), a to znow dochodzil dlaczego sie nie zgadzam na
nieprzyznnie mu wladzy rodzicielskiej, a to pozniej zaczal mowic o ...
pieniadzach.
Stwierdzil, ze oficjalnie to on zarabia 700 zl (a nie 1100 zl bo tyle dostaje
faktycznie) i zaden sad mi nie uwierzy a jemu nie udowodni ze jest inaczej).
Naastepnie zakomunikowal mi, ze - tak jak npisalam w pozwie - zyje w
gospodarstwie z rodzicami i tworza wspolne gospodarstwo, wiec on powie, ze
daje rodzicom na zycie 400 zl, wiec zaden sad mi nie da wiecej na alimenty
przy jego dochodach niz 200 zl na dziecko. Co to za pokichana teoria? chwali
sie ze on to konsultowal i jest tego pewien naa 100%.
Kamil pracuje jako sprzedawca, a jego zawod to technik elektronik (wykszt.
srednie, bez matury) - dodam.
Niech ktos mi powie czy to co mi naaopowiadal wczoraj to prawda????? 200 zl
na miesiac to na zycie troche za malo, na pampersy wiecej mi schodzi nie
mowiac o nutramigenie, kosmetykach svr za 50 zl tubka, i tysiacu innych
nieprzewidzianych wydatkach, ubrankach, zabawkach.
Jestem oburzona jego stwierdzeniem, ze zaden sad nie do mi wiecej niz 200 zl.
renata