Dodaj do ulubionych

Szpital Św. Zofii

07.04.08, 13:51
Witajcie Dziewczyny!
Jeśli macie podobne doświadczenia to proszę podzielcie się nimi ku
przestrodze potencjalnym pacjentkom Żelaznej. Wydaje mi się, byłam
jedną z wielu ofiar, które uległy reklamie Szpitala Św.
Zofii.Przyznam, że byłam zauroczona czystością i wyglądem tego
szpitala, a przede wszystkim "dobrą opinią" krążąca pocztą
pantoflową. Robiłam wszystko, żeby stać się pacjentką tego Szpitala,
a więc chodziłam do lekarza, który można powiedziec był "przepustką"
na Izbie Przyjęć i do szkoły rodzenia przy św. Zofii. Niestety nie
miałam swojej położnej i to to był błąd jak się później okazało.Do
szpitala trafiłam 6 dni po terminie porodu. Przyjęto mnie w ndz. po
południu po badaniu ktg. Poinformowano, że w tym samym dniu zrobią
mi test oksytocynowy i zobaczą jak reaguje organizm. A następnego
dnia czyli w pn zaczną wywoływać poród. Tak też zrobili. Okazało
się, że organizm dobrze znosi oksytocynę i spośród trzech Pań, które
leżały ze mną na patologii ciąży i były po terminie mam największe
szanse na urodzenie następnego dnia.W pn po śniadaniu podłączono
mnie do oksytocyny i rzez 6 godz. aplikowano ból. Skurcze macicy
były piękne, ból coraz większy, po 6 godz. po odłaczeniu od
oksytocyny wszystko zamarło. Organizm przestał reagować, dzidziuś
najwyraźniej nie chciał się ze mną zobaczyć. We wtorek odpoczywałam.
Oksytocynę aplikowano sąsiadkom. Przyszła środa, lekarze podjęli
decyzję, że już za długo blokuję łóżko na patologii (od ndz.
wieczorem) i postanowili na siłę wywołac poród. Wyglądało to w ten
sposób, że o godz. 9:30 podłączono mnie do oksytocyny i zwiększano
jednostki, już nie było przepisowych 6 jednostek tyklko tyle ile
jestem w stanie znieść. Tego samego dnia dowiedziałam się, że ok 13
pójdę do gab. zabiegowego i zostanę zbadana przez lekarza czy mam
wieksze rozwarcie. Rozwarcie od ndz. nie zwiększało się,cały czas
miałam 1,5 cm. Pomimo braku reakcji organizmu na oksytocynę i
minimalnych skurczach bez pytania przebito mi pęcherz płodowy i w
tej sytuacji miałam 20 min, aby zjawić się na bloku porodowym.
Koleżanki obok zdążyły mbnie spakować a ja zadzwoniłam po męża.
Chciałam żeby to był poród rodzinny w związku z tym wynajelismy salę
1-osobową. Przyszła pani pielęgniarka i przyniosła dokumenty do
podpisania. Po 20 min okazało, że akurat takiej sali nie ma , więc
muszę zaczac od sali 2-osobowej, potem w trakcie przeszliśmy do
opłaconej 1-osobowej. Kazano mi wejść do wanny i posiedzieć tam
godzinę. Dodam, że cały czas zwiększano jednostki oksytocyny.Kąpiel,
która miała być relaksem była koszmarem. Po 30 mąż wezwał położną
która oznajmiła, że musi mnie zbadać,czyli zrobić "masaż" na siłę
rozpychała szyjkę i oświadczyła z wieklą łaską, cytuję: że "mogę
zafundować sobie znieczulenie" Kazali mi wyjśc z wody i przejść na
łóżko, cały czas w sali 2-osobowej, po paru min. przyszedł lekarz
anestezjolog i dał mi znieczulenie. Poczułam wielką ulgę i brak
skurczów. Taki stan trwał godzinę potem przyspieszono akcję porodową
zwiększając dawkę oksytocyny i tak prze kolejną godz. kazali skakać
na piłce. Dostałam też kolejną dawkę znieczulenia, które tym razem
nie zadziałało a na trzecią musiałam czekac nie 1,5 godz tylko
blisko 2,5, bo anestezjolog był na cesarce, a już zrobiło się tak
późno że był tylko jeden lekarz na 3 odziały.Moj poród siłami natury
trwał blisko 13 godz. W połowie prosiłam o cesarkę, ale zostałam
pouczona, że to poważna operacja i absolutnie w moim przypadku nie
widzi wskazań. Ten sam lekarz zmienił zdanie po kilku następnych
godzinach, kiedy doszłam już do 10 cm rozwarcia i etapu parcia.
Traciłam przytomność, podawano mi tlen itp. Nagle znalazły się dwie
położne i dwóch lekarzy. Mój koszmar wydawało się dobiegał końcowi.
Podjęto decyzję cięcia. Przewieziono mnie na blok operacyjny a tu
kolejne cyrki. Kazali mi w bólu zrobić koci grzbiet. Do dnia
dzisiejszego nie rozumiem jak można tak traktować człowieka, kto ma
takie prawo, żeby w nieskończoność przedłużać cierpienie... Uważam,
że gdybym miała położną decyzja o cieciu zapałaby przynajmniej o
kilka godzin wcześniej. Nie musiałabym tyle cierpieć. Moj synek
przyszedł na świat o 22:15, mąż był ze mną do końca. Na bloku
operacyjnym usłyszałam jeszcze jedno "miłe" zdanie, kiedy wyjęto
dziecko z brzucha: "widać, ze matka nie jest zainteresowana
dzieckiem, może pan zobaczy syna?” Byłam tak wymęczona,myślałam że
schodzę z tego śwata, a tutaj jeszcze uwagi miłego personelu. Dodam,
że na każdej ulotce piszą "przyjemny personel", a szpital przyjazny
człowiekowi!!!!! O 22:30 przewieziono na odział intensywnej terapii,
pozbawiono wszelkich rzeczy osobistych, męża poinformowano, że
będzie mogł mnie odwiedzić następnego dnia po 15. Tuż po
przewiezieniu na oddział intensywnj terapii prosiłam siostry o
przyniesienie mi rzeczy i telefonu. Nikt tego nie zrobił,
poinformowały mnie za to,że mąż zabrał wszystko i nie chciał oddać.
Jak się póżniej okazało wszystko było w depozycie szpitala.
Wystarczył 1 tel., zeby to ustalić, ale po co dzwonić i pomagać
pacjentowi, niech cierpi. Następnego dnia wydawałoby się, że
wszystko będzie już lepiej. Niestety mijały kolejne godziny a
miejsca na położniczym nie było. Dziecka też nie mogli mi przywieźć
bo przecież noworodki zapracowane i tak czekałam ponad 12 godz ,
żeby zobaczyć maleństwo, żeby je nakarmić. Wszędzie piszą karmienie
do 2 godz po porodzie, dziecko przy matce itp... jak widać...
Około południa przywieźli kobietę po operacji, która traciła
przytomność. Tego już nie zdzierżyłam, zamiast wsłuchiwać się w
odgłosy maluszka słyszałam wycie obcej osdoby. Nie wytrzymałam
zaczęłam się awanturować, dostałam coś na uspokojenie i nagle
okazało się, że jest m-ce na ginekologii. Po 25 min przewieźli mnie,
miła siostra z ginekologii sama udostępniła mi swój prywatny tel.
Zadzwoniłam do męza, po paru min. zjawuiła się też moja mama,
przynieśli mi też w ciągu 10 min wszystkie moje rzeczy. Zupełnie
jakbym zjawiła się w innym miejscu.Wszystko zależy od ludzi... Być
może miałam wyjatkowego pecha. Chcę jednak wam o tym powiedzieć, nie
jest tak różowo jak się wydaje. Szpital jest przeładowany.To jest
masówka.
Moj poród przedłużal się w nieskończoność, ponieważ organizm
zupełnie nie był przygotowany do porodu, nie miałam własnych
skurczow, szyjka nie była dostatecznie rozpulchniona, dlatego
mechanicznie rękoma rozciągano mi ją, a mimo wszystko zadecydowano,
żeby zwolnić miejsce na patologii i im sie udało. Zwolnili, a potem
okazało się ze nie ma m-ca na położnictwie i ginekologii.
Ostatecznie wylądowałam na ginekologii, gdzie dostosowano kilka sal
dla mam. Obsługa też była fatalna, byłam po cięciu, kiedy włączyłam
dzwonek od razu na mnie napadli, że to w wyjątkowych sytuacjach.
Dziecko płakało a ja nie miałam siły, żeby je wyjąć i nakarmić. Po 4
dobach chcieli nas wypisać (tyle trzeba leżeć po cesarce), z
bilirubiną u dziecka 14,8 gdzie norma to 15.Po konsultacji z innym
lekarzem zostalam jeszcze 1 dobę, żeby obserwować żółtaczkę u
dziecka, czy się zwiększa czy maleje.Na szczęście następnejo dnia
spadła.
Cóż minęło już przeszło pół roku a ja nadal nie mogę pogodzić się z
tą sytuacją. Zastanawiam się nad statystyką porodów sztucznie
wywoływanych, które z nich kończą sie naturalnie? Spośród 4
dziewczyn, które podobnie jak ja leżały na patologii, u których
wywoływano poród przy pomocy oksytocyny i którym przebijano pęcherz,
naturalnie po 16 godz. urodziła 1. Jeśli znajdzie się osoba, która
zawodowo zajmuje się tematyką dziecięcą to sugeruję zająć się tym
tematem. Dlaczego na siłę wywołują poród, czy rzeczywiście kierują
się dobrem dziecka, czy raczej zwalniją miejsca w szpitalu w celach
zarobkowych?
Dzewczyny ... życzę wam więcej szczęścia lub zasobniejszego
portfela !
Obserwuj wątek
    • brandywina Re: Szpital Św. Zofii 07.04.08, 14:05
      Zgroza!
      Małgosia, dzieki za te opowieść! Mój mąż bardzo chce, żebym tam rodziła, a ja mu
      tłumaczę, że podobnych historii jak Twoja, znam więcej. Znalazł mi nawet lekarkę
      stamtąd, ale jak widzę to niewiele daje. Ja Ci powiem tak - nagłośniłabym to.
      Mamy czasy, kiedy pacjenta należy traktować podmiotowo. Walczmy o to.
      Myślę, że media kupią temat.
      Pozdrawiam
      Brandywina
      • a.radziwonowicz Re: Szpital Św. Zofii 07.04.08, 15:08
        Dziewczyny,
        Ja rodziłam w styczniu w MSWiA. Szpitala Sw.Zofii W OGÓLE nie brałam
        pod uwagę wiedząc co tam się dzieje ( fabryka po prostu). U mnie też
        skończyło się cesarskim cięciem (brak akcji porodu).Na szczęście
        nikt nie kazał mi sie męczyć w nieskonczoność.
        Nie miałam opłaconej położnej,ani żadnej osobnej sali. Trochę nie
        rozumiem dziewczyn które decydują się na poród nawet na korytarzu
        (znam osobiście taki przypadek) żeby tylko urodzić w Zofii.Jak widać
        bywa różnie..
      • klarci Re: Szpital Św. Zofii 01.11.08, 21:35
        Popieram, dla takiego szpitala to byłby cios. Najlepiej byłoby
        zainteresować program typu Uwaga. Jakby trochę rozdmuchali podobne
        przypadki, to w końcu musieliby coś zmienić, obawiam się tylko, czy
        paradoksalnie nie naszym kosztem. Ale walczyć trzeba.
    • katkie10 Re: Szpital Św. Zofii 07.04.08, 15:26
      Również rodziłam w św. Zofii w grudniu ubiegłego roku ale jeśli
      chodzi o przebieg porodu mam pozytywne wspomnienia. Nie miałam
      opłaconej położnej,ale te które pomagały przy porodzie zachowały się
      bardzo profesjonalnie i robiły wszystko aby wszystko poszło
      sprawnie.Nie chodziłam też do lekarza przy tym szpitalu a jedynie do
      szkoly rodzenia. Przyjechałam do szpitala ze skurczami co 5 min i
      stwierdzono 8 cm rozwarcia. Rodziłam w sali dwuososbowej,w której
      akurat bylismy sami z męzem- porod trwał prawie 4 godziny - to był
      mój pierwszy poród. U mnie były za slabe skurcze ale po podaniu 3
      jednostek oksytocyny akcja ruszyla do przodu i urodzilam synka bez
      nacinania. Jesli chodzi o przepelnienie to prawda - jak ja rodzilam
      byl nawal porodow wiec pierwsza noc spedzilam z maluchem na
      korytarzusadale pozniej juz na sali i musze przyznac ze opieka
      poloznych byla bardzo dobra- bardzo chetnie doradzaly i byly
      pomocne. Jesli mialabym jeszcze raz rodzic to tez w sw. Zofii.
      Pozdrawiam przyszle Mamy!
      • miskaj77 Re: Szpital Św. Zofii 07.04.08, 15:36
        Witaj!
        Ja mam wprawdzie termin na 13-15 czerwiec, chodzę prywatnie do
        lekarza, który pracuje na Żelaznej i który powiedział mi, że
        gwarantuje mi miejsce do porodu w tym szpitalu. Z jednej strony
        chciałabym tam rodzić, bo słyszałam wiele pozytywnych opinii o tej
        placówce. Ale wypowiedź poprzedniczki zmroziła mi krew w żyłach. I
        trochę się boję jak to w końcu będzie. Bardzo chciałabym, aby przy
        porodzie był ze mną mój mąż. Jednak nic na siłę. Słyszałam z
        opowiadań innych dziewczyn, że na to najlepiej decydować się w
        ostatniej chwili, jak już przyjedzie się do porodu. Ale nie wiem w
        końcu jak to wygląda tak naprawdę. Czy rzeczywiście w tym szpitalu w
        grę wchodzą tylko pieniądze??! Wiem, że jak jest wszystko dobrze, to
        jest dobrze, ale najgorzej jak coś jest nie tak jak powinno, wtedy
        zaczynają się schody i problemy.
        • katkie10 Re: Szpital Św. Zofii 07.04.08, 15:58
          Czesc miskaj77,

          Jesli chodzi o mnie to porod i pobyt w szpitalu odbyl sie zupelnie
          bez kosztów.Bylismy z mezem przygotowani na oplaceni sali
          jednososobowej do porodu ale nie bylo wolnych,myslalam jeszcze o
          znieczuleniu ale jak przybylam do szpitala akcia byla za daleko
          posunieta. W moim przypadku nie bylo komplikacji i tak jak pisalam
          spotkalam sie z zyczliwoscia poloznych mimo,ze nie mialam oplaconej
          prywatnie.Moj maly mial tez zoltaczke i lezelismy dwa dni
          dluzej.Opiekę lekarska i poloznicza oceniam osobiscie bardzo
          dobrze.Pozdrawiam
          • miskaj77 Re: Szpital Św. Zofii 08.04.08, 07:59
            Witaj ponownie!
            Ja głównie chciałabym się dowiedzieć, jak wygląda sprawa porodu
            razem z mężem. Jak to załatwiać, bo słyszałam różne opinie. A czy Ty
            rodziłaś razem z mężem, mimo, że nie było wolnej sali jednoosobowej?
            Czy rzeczywiście wystarczy to załatwić jak już się przyjedzie do
            porodu? Bo wiadomo, że nigdy nie wiadomo kiedy dokładnie zacznie się
            rodzić i ustawianie sali porodowej wcześniej jest bez sensu według
            mnie! Ale jeśli się mylę, to wyprowadźcie mnie z błędu!!
    • alglinka Re: Szpital Św. Zofii 07.04.08, 15:32
      Koszmar!!!!!
      Bardzo wspolczuje...Ja rowniez mialam wywolywany porod, a dokladnie
      dwa w szpitalu na Madalinskiego. Po oksytocynie dostalam takiego
      przyspieszenia ze w ciagu niecalych 2 godz meczarn -szczesliwie
      urodzilam. Rzeczywiscie bylam chyba wyjatkiem , nie przypominam
      sobie by inne osoby tak od razu zareagowaly, raczej byly nieustannie
      dreczone testami bez widocznego rezultatu!
      Przerazajace jest to co opisalas...sad
    • pacynka27 Re: Szpital Św. Zofii 07.04.08, 18:42
      Moja koleżanka rodziła w szpitalu św. Zofii. Miała podobne przejścia jak autorka
      wątku. Lekarze mówili, że małe są szanse aby urodziła siłami natury ale
      spróbować trzeba. Przebili pęcherz płodowy zbyt wcześnie. Mała była bez wód ok.
      30 godzin przez co doszło do zakażenia. Ostatecznie zrobili cesarkę gdy dziecku
      zaczęło spadać tętno. Dostało 5 punktów. Malutka przez ponad pół roku miała
      leczone oczka bo cały czas ropiały (efekt zakażenia)
      • jerii Re: Szpital Św. Zofii 07.04.08, 20:25
        Ja niestety tez mam bardzo podobne doswiadczenie z Zofii na swoim
        koncie - oksytocyna przez 3 doby w 5 dni po 'terminie' porodu ..
        Moje 2 kolezanki rodzace w ostatnim roku rowniez. Dlatego tez teraz
        nawet przez mysl mi nie przeszlo by wracac do tej 'cudownej' kliniki.
        • mmmmm Re: Szpital Św. Zofii 07.04.08, 21:18
          miałam podobny poród wywoływany na Starynkiewicza (również nie wiem dlaczego
          wywoływali zamiast odesłac mnie do domu skoro nie było rozwarcia , lekkie
          skurcze, ) 3 lata temu
          wrażenia podobne
          przy wieczornej zmianie położnych nowa zmiana nie chciała przejąć mojego porodu
          jako tzw. rozgrzebanego i trudnego, doszło do awantury między lekarzami, a
          położnymi oraz wygrażaniem raportami kto na kogo napisze
          na szczęście za 53 minuty urodzilam sn zdrowego synka , jestem wdzięczna
          tamtejszej anestezjolog która w ostatnich godzinach porodu podała mi
          znieczulenie maske z tlenem dla dziecka, dodała otuchy (podczas porodu od 5
          rano do 20 godz nikt z nami nie rozmawiał, nie informował),
          widać jak jest dobrze to jest ok, ale jak się skomplikuje to niestety nie mają
          żadnego planu i pomysłu wszyscy umywają ręce ...
          na szczęście czas leczy rany , za chwile II poród hehesmile
          jade do szpitala jak już nie będe mogła wytrzymać...
    • osa551 Re: Szpital Św. Zofii 07.04.08, 21:23
      Ten szpital ma świetny marketing i tworzy złudzenie komfortu. Ja nigdy bym się
      nie zdecydowała na poród w tym szpitalu, ze względu na to, że uważam, że nie ma
      on zaplecza do przyjmowania skomplikowanych przypadków. Jest to porodówka z salą
      pistacjową i orzechową nastawiona na ściąganie kasy z ludzi.

      Gdybym posłuchała położnych z tego szpitala namawiających mnie na poród
      pośladkowy siłami natury - od 5 lat wąchałabym kwiatki od dołu, a w najlepszym
      wypadku nie miałabym dzisiaj ani 5-letniego dziecka ani macicy. Na szczęście
      udałam się do opluwanego szpitala klinicznego na Czerniakowskiej, gdzie nie ma
      może pięknych sal i łazienek oraz taaaakiego cennika, ale wszystko skończyło się
      dla mnie OK.
    • bestyika Re: Szpital Św. Zofii 08.04.08, 14:50
      bardzo współczuje takich wspomnień...dlaczego położyli cię na
      patologi już w 6 dniu po terminie?
      też miałam cc na żelaznej 11 dni po termnie, na patologi nie
      leżałam, chodziłam na kontrolne ktg i właśnie w czasie badania małej
      bardzo spadło tentno i natychmiast zdecydowano o cięciu...
      pobyt na oddziale położniczym wspominam bardzo dobrze.
    • b.wierzbowska1 Re: Szpital Św. Zofii 08.04.08, 16:51
      Faktycznie masz okropne wspomnienia. Bardzo mi przykro.

      Ja swój dwukrotny pobyt tam wspominam bardzo dobrze - super poród, wspaniała
      opieka w trakcie i po, życzliwość personelu, znakomite warunki. Do niczego nie
      umiem sie przyczepić. Raz tylko zostałam zganiona, bo... zamiast zadzwonić w
      nocy po pomoc, kiedy źle sie poczułam, przyszłam do dyżurkismile)) Trzeci raz też
      będę rodzić w tym szpitalu.

      Życzę powodzenia następny raz!

    • patiflora Re: Szpital Św. Zofii 08.04.08, 21:46
      Mi równiez wywołano poród oksytocyną po 3 dniowym pobycie na
      patologi ciąży w szpitalu na Żelaznej.
      Po 6 godzinach podawania oksytocyny podczas badania ginekologicznego
      położna stwierdziła że nie mam rozwarcia, po czym w trakcie tego
      badania odeszły mi wody. W karcie szpitalnej wpisali, że wody
      odeszły mi same. Dziwne jest tylko to, ze wody odeszły wtedy gdy
      położna palcami rozpychała mi szyjkę. Jestem przekonana że połozna
      przebiła mi pęcherz nie pytając sie o zadnie ani nie informując mnie
      o tym zabiegu.
      Nastepnie podobnie jak u autorki watku zwiększono mi dawkę
      oksytocyny. Urodziłam 18 godzin po podłączeniu pierwszej kroplówki z
      oksytocyną, 12 godzin po odejściu wód i po 3 godzinach skurczy
      partych. W trakcie parcia dostałam wysokiej gorączki i kiedy podjeto
      decyzję o cc, okazało sie ze nie ma anastezjologa (w tym czasie
      trwała inna operacja). Godzinę leżałam pod ktg i kazali mi
      powstrzymywac się od parcia. Potem zaczeło sie cos dziać z tętnem
      dziecka wiec kazali mi przeć, bo anastezjolog był cały czs
      nieosiagalny.
      Na szczęście dziecku nic się nie stało, a ja nie pamiętam w ogóle
      końcówki porodu.
      Dodam jeszcze tylko ze podczs porodu podawano mi jakiś lek na
      rozluźnienie szyjki, czego również nie wpisano w mojej karcie
      informacyjnej.
    • magnolia22 Re: Szpital Św. Zofii 09.04.08, 08:59
      A pokażcie mi Dziewczyny szpital w Polsce co do którego nie ma
      żadnych zastrzeżeń i szpital czeka z otwartą bramą na nowe
      pacjentki... przy takiej ilości kobiet w ciąży. Bardzo będę
      zainteresowana bo termin mam na październik, jak będzie daleko to i
      tak dojadę smile

      Nie łudzę się że w jakimkolwiek szpitalu potraktują mnie jakbym
      sobie tego życzyła, spodziewam się Malucha, mam nadzieję że donoszę
      go bez problemu i pójdę urodzić i że jemu nic będzie. Boję się
      koszmarnie, ale co mam zrobić, pójdę i JAKOŚ urodzę.
      Co do Św. Zofii, to ponoć zdobyła dużo wyróżnień w "rodzić po
      ludzku". Chyba wredne położne w rankingu nie głosowały.

      Małgosia, oczywiście przykro mi z powodu Twojego porodu, mam
      nadzieję że Maleństwo zdrowe a Ty sama dochodzisz już do siebie.
      Myślę że wszędzie takie przypadki się zdarzają, bo polska służba
      zdrowia jaka jest każdy widzi.
      A swoją drogą myślę że możesz napisać oficjalną skargę do szpitala
      (+dodatkowy organ nadzorczy, ale to już prawnicze kwestie, a to już
      nie moje kompetencje).
      • bestyika Re: Szpital Św. Zofii 09.04.08, 09:09
        kurcze, to wywoływanie porodu to jakiś koszmar...ciekawa jestem
        tylko dlaczego kładli was na patologi 3 czy 6 dni po terminie? ja
        byłam 11 dni po terminie robono mi ktg, usg i dopiero przymierzano
        się do zatrzymania mnie w szpitalu...może zależy to od lekarza, no i
        na pewno od stanu dziecka i ciężarnej.
        przeraża mnie takie przyspieszanie porodu, myślałam, że w zofii dają
        większą szansę naturze...a może tak się spieszą z uwagi na dużą
        liczbę pacjentek? tak czy owak nie wygląda to zbyt zachęcająco...
        • syllla1 Re: Szpital Św. Zofii 10.04.08, 15:36
          witam, ja tez mialam wywolywany poród w św.Zofii, zaczęło sie w
          niedzielę testem, potem poniedziałek-nic, wtorek-przerwa i w środe
          się udało..a mi zaczeto wywoływać dzień przed terminem ze względu na
          dziecko mimo ze akcji nie było żadnej..mimo to jestem samym porodem
          zadowolona -urodzilam w 2 h po podaniu oksytocyny, położna nie
          opłacona ale nie mialam zastrzezeń,opieka połoznych rewelacyjna,
          poród rodzinny, ale czekalismy na sale porodową długo. Nie mam
          zastrzeżeń.
        • mmpiasny Re: Szpital Św. Zofii 21.04.08, 11:24
          Witaj,

          myślę, że szpitale się ubezpieczają w ten sposób i dobrze. Ty miałaś
          szczęście ale uwierz, wiele kobiet po terminie traci dzieckosad
          poczytaj forum Strata. Czasem gwałtowny spadek tętna, który można
          monitorować w szpitalu i decyzja o cc natychmiastowa. W domu nie
          jesteś w stanie tego kontrolować. Przykre ale niestety prawdziwe. Ja
          też myślałam, że ciąża to finał w postaci słodkiego bobasa i dzięki
          Bogu pomimo komplikacji z drugim synem tak jest to jednak wiele
          kobiet wraca z pustymi rękoma i sercemsad((( Dlatego umieszczanie
          pacjentek po terminie na oddziałach powinno być stałą praktyką a nie
          przypadkami.
      • iris80 Re: Szpital Św. Zofii 18.04.08, 12:16
        jedyny, który został wyrózniowny w programie RODZIĆ PO LUDZKU to szpital w Mińsku Mazowieckim, gdzie masz za darmo to, co wśw. Zoffi jest płatne. Św. Zofia nic nie wygrała, oni tyljo brali w tym udział. Bardzo dobrze oceniany jest tez szpital w Wołominie.
    • artdesign84 Re: Szpital Św. Zofii 10.04.08, 18:22
      ee tam
      jeżeli chodzi o poród to przesadzasz. ja rodziłam 28 godzin i 58
      minut. to poród a nie zrobienie siku. tez miałam wywoływany przy
      braku rozwarcie i niestety to boli i długo trwa/
      • moniam_1 Re: Szpital Św. Zofii 10.04.08, 21:27
        Ja też miałam pierwszy poród wywoływany oksytocyną tydzień przed terminem dla
        bezpieczeństwa mojego i dziecka chociaż nic nie wskazywało na to, że coś się
        dzieje.Poród po terminie to po prostu ryzyko nawet dla zdrowej kobiety i
        zdrowego dziecka(niewydolność łożyska,duże ryzyko oderwania łożyska, spore
        ryzyko uduszenia pępowiną).Poród wywoływany niestety często tyle trawa i tak
        boli bo zanim osiągnie się upragnione kilka centymetrów rozwarcia żeby podać
        znieczulenie to się przy sporej dawce oksy człowiek zwija z bólu.Pamiętam to też
        dokładnie.Urodziłam w sumie po 14 h licząc oczywiście od pierwszych regularnych
        skurczy.Jeśli miałabym liczyć czas od podania pierwszej dawki oxy to pewnie
        naliczyłabym ze dwie dobysmile
        >Kazali mi w bólu zrobić koci grzbiet. Do dnia
        >dzisiejszego nie rozumiem jak można tak traktować człowieka, kto ma
        >takie prawo, żeby w nieskończoność przedłużać cierpienie...
        To nie widzi misie i przedłużanie cierpienia ale tak wygląda zakładanie
        znieczuleniasmileKoci grzbiet robi się po to żeby anestezjolog mógł łatwiej wkłuć
        się i żeby nie zrobił pacjentce krzywdy!
        >Tego już nie zdzierżyłam, zamiast wsłuchiwać się w
        >odgłosy maluszka słyszałam wycie obcej osoby.
        Szpital to szpital, a nie hotel.Co mieli tą dziewczynę specjalnie dla ciebie
        uciszyćsmile
        Nie od dziś wiadomo ze szpital przeładowany i odbierający najwięcej porodów w
        mieście w ciągu doby(rekord bodajże 23).Jadąc do tego szpitala trzeba zdawać
        sobie z tego sprawę,że może nie być sali do porodu i po porodzie.Zachowanie
        personelu po operacji faktycznie nie do końca właściwe.Powinni cię także
        poinformować w trakcie porodu, że podanie znieczulenia często przedłuża 2 fazę
        porodu!Nam to już mówili na szkole rodzenia...
        Pozdrawiam
        Monika
        • bestyika Re: Szpital Św. Zofii 11.04.08, 08:53
          Poród po terminie to po prostu ryzyko nawet dla zdrowej kobiety i
          > zdrowego dziecka(niewydolność łożyska,duże ryzyko oderwania
          łożyska, spore
          > ryzyko uduszenia pępowiną).
          no w tym miejscu to zupełnie nie masz racji - poczytaj choćby
          wypowiedzi położnej na forum dobry poród...
          stan łożyska, przepływy pępowinowe, tętno dziecka sprawdza się na
          bad usg oraz ktg.
          • moniam_1 Re: Szpital Św. Zofii 11.04.08, 17:00
            Położne jedno, realia życia drugie.Znam osobę, która dosłownie kilka godzin po
            ktg straciła dziecko w 41 tcsad Przyczyną był tzw. zawał łożyska. Była 8 dni po
            terminie! Do szpitala do którego trafiła usłyszała tylko od lekarza,że dawno
            powinna być na patologii i mieć robiony test oksytocynowy.Kolejne dziecko
            urodziła zdrowe,a drugi poród był wywoływany już w 38 tc żeby sytuacja się nie
            powtórzyła!!
            Widać mogą być takie nieprawidłowości, których nie wychwyci ani usg ani ktg.
            Pozdrawiam
            Monika
            • pillow-book Re: Szpital Św. Zofii 11.04.08, 19:19
              Ale to nie jest reguła tylko patologia.

              Ja się urodziłam dokładnie 18 dni po terminie, żyję na tym świecie już ponad 30
              lat i mam się świetnie... Choć być może też byłam jakąś patologią, hehehe...
              Myślę, że po prostu nie ma reguły.

              W każdym razie trzeba pamiętać, że jedna interwencja medyczna, na przykład
              wywoływanie porodu, bardzo często pociąga kolejne...
              • moniam_1 Re: Szpital Św. Zofii 11.04.08, 21:13
                Oczywiście, że nie jest to reguła.Na całe szczęściesmile
                Nota bene ja też się urodziłam 10 dni po terminie porodusmile
                Jednak przypadek mojej koleżanki pokazuje, że nie zawsze jest tak różowo i o tym
                trzeba pamiętać!

                • justynach Re: Szpital Św. Zofii 12.04.08, 10:38
                  i własnie dlatego, aby zminimalizowac ryzyko takiego traktowania jak
                  opisałas zdecydowalam sie na porod w Damianie; jak czytam takie
                  historie to słow mi po prostu brak jak z chwili ktora dla kobiety
                  moze byc wspaniala inni ludzie robia koszmar
                  zycze jak najszybszego zapomnienia tego co bylo zle w sw, zofii i
                  cieszenia sie swoim malenstwem
                • bestyika Re: Szpital Św. Zofii 12.04.08, 19:40
                  tyko widzisz nieprawidłowości w przebiegu ciąży mogą niestety
                  zdarzyć się na każdym jej etapie...
                  natomiast oczywistym jest, że po takim zdarzeniu następna ciąża i
                  poród są pod specjalnym nadzorem...
                  • maniadziunia Re: Szpital Św. Zofii 12.04.08, 22:54
                    Witam
                    Jestem mamą dwóch pięknych i zdrowych dziewczynek: Mania 2 latka i 4 mies. i
                    Dziunia 8 mies. Obie przyszły na świat w szpitalu św. Zofii.
                    Pierwszy poród wspominam bardzo dobrze byłam do niego świetnie przygotowana
                    chodziłam do szkoły rodzenia akredytowanej przez ten szpital, do lekarza z tego
                    szpitala, miałam opłaconą położną chciałam przeżyć ten pierwszy poród nie
                    narażając się na jakikolwiek stres i tak też było. Położna wprowadzała mnie w
                    kolejne etapy porodu bardzo delikatnie badała pozwalała na różne pozycje, cały
                    czas był przy mnie mąż i również pomagał. Urodziłam po 4 godzinach bez
                    znieczulenia i w terminie - idealnie.
                    Drugi poród zaczął się 10 dni wcześniej więc już na samym wstępie nie byłam
                    przygotowana psychicznie na wysiłek i tylko dlatego pojechaliśmy do szpitala bo
                    miałam w/g mojej oceny lekkie skurcze.
                    Na izbie przyjęć panie położne kazały czekać mi ok godziny i cały czas
                    obserwowały ja byłam gotowa wrócić do domu, po godzinie zostałam zbadana i było
                    3 cm. rozwarcia, położna z uśmieszkiem powiedziała "To rodzimy"!
                    Do tej pory wszystko szło ok wiedziałam co robić byliśmy z mężem nauczeni
                    poprzednim porodem, więc ja siedziałam mąż mnie masował, rozmawialiśmy. Po ok 30
                    min przyszła położna (nie była opłacona) i zbadała mnie pierwszy raz poczułam
                    straszny ból nie była miła ani delikatna, a zaznaczam że jestem dosyć odporna na
                    ból. Od tej pory już tylko ból i strach. Położna co kwadrans wkładała palce
                    rozpychając na siłę szyjkę, przebiła pęcherz płodowy i krzyczała że jak się nie
                    pospieszę to ona kończy dyżur i dalej jej nic nie interesuje, wykrzykiwała że
                    użyje próżnociągu!!!
                    To mnie tylko zamknęło na cały poród odpychałam (kopałam)ją nogami i nie dawałam
                    się badać! Zawołała po lekarkę która trochę mnie uspokoiła, położna więcej mnie
                    nie dotknęła.
                    Urodziłam po 3 godzinach od przyjścia na izbę przyjęć, a ją odsunęłabym
                    najchętniej od kobiet rodzących. Mam do niej żal za takie traktowanie gdyby był
                    to mój pierwszy poród to pewnie bym jej nie darowała a że jestem silna babka to
                    szybko o tym zapomniałam.
                    Planuję kiedyś jeszcze trzecie dziecko pewnie również w tym szpitalu, opieka po
                    porodzie ok bez zastrzeżeń.
                    • lolonek1 Do maniadziunia 20.04.08, 13:13
                      A możesz powiedzieć jak się ta położna nazywała? Ja tam z 2 miesiące planuję
                      rodzić i w razie czego chciałabym wiedzieć kogo się wystrzegać
                      Dzięki
                    • olga_swiech Re: Szpital Św. Zofii 09.11.08, 14:21
                      A jak się nazywała ta położna??? Ja mam jeszcze kilka tygodni do
                      porodu i wybieram się na żelazną, chodze do lekarza na żelaznej i do
                      szkoły rodzenia i nie zamierzam rodzić nigdzie indziej bo słyszałam
                      dużo dobrego o tym szpitalu, czego nie da się powiedziec o innych.
                      Moja siostra urodziła tam dwójkę dzieci i w 100% jest zadowolona.
                      Fakt szpital trochę przepełniony ale nie zdarzają sie takie historie
                      jak np. w praskim (o zgrozo!!!). No chyba że jest to poród sztucznie
                      wywolywany a takie to w wiekszości przypadków są bardziej bolesne i
                      skomplikowane. A co do połoznej to fakt, nie powinna się tak
                      zachowywać nawet jak musiała zostać w pracy te kilka godzin wiecej
                      żebyś mogła skończyc rodzić. To jest ich zawód ale zawsze możesz
                      poprosić o zmiane połoznej jak tej się kończy dyżur. Tak mi sie
                      wydaje.
    • lolinka2 Re: Szpital Św. Zofii 13.04.08, 13:42
      odnoszę wrażenie, że to jakaś mieszanka zbyt małej wiedzy nt
      fizjilogii i patologii porodu i połogu oraz gigantycznej ilości
      emocji ze szczeólnym wskazaniem na żal, złość i rozczarowanie.
      Wolę nie dopuszczać do siebie myśli o tzw czarnym PR ze strony
      konkurencji, co również się zdarzało.
      Ruszył mnie ten post, bo rodziłam na Żelaznej, miałam poród
      wywoływany ze wskazań, spędziłam 3 dni na patologii i 6 dni na
      położnictwie (bo Tkaninka miała problemy oddechowe). I naprawdę
      zgrzeszyłabym skrajnie mówiąc coś złego na personel, z którym miałam
      kontakt. Nie uwierzę, że ci sympatyczni dla mnie ludzie stali się
      potworami dla innej pacjentki, ot tak... To wręcz niemożliwe i
      nieprawdopodobne. Położne pocieszały, podawały chusteczki,
      rozwiewały obawy, wyjaśniały, pomagały, wspierały, a przecież nie
      były to sale podwyższonego standardu... Tej nocy gdy rodziła się
      Tkanina obok trwały jeszcze 4 porody... był tłok. Na patologii kilka
      dni wcześniej zajęłam ostatnie wolne miejsce, jedną salę okupowały
      mamy z dziećmi, więc klimat podobny...
      Sama indukcja - w zasadzie jak każda inna - przepisowo test, po nim
      skurcze i STOP. Następnego dnia 6 jednostek, piękne skurcze i STOP.
      Ja we łzach koszmarnych, stanie bliskim histerii, napad lęku itp.
      Położna zareagowała błyskawicznie - porozmawiała, po konsultacji z
      lekarzem podała relanium... od którego uspokoiłam się ja i rozwarła
      szyjka smile. Następnie po obiedzie i kilku spokojnych godzinach
      przebicie pęcherza i nie migiem w 20 minut na salę porodową, tylko
      spokojna kąpiel, spakowanie się i dostojnym krokiem do pistacjowej
      sali. Tam standard - ktg, wanna i znowu oxy - a gdy zaczynałam
      tracić kontakt z rzeczywistością, znieczulenie. Nie w koci grzbiet,
      bo uznałam że nie wysiedzę - zaproponowałam że zgięta w pałąk położę
      się na lewym boku - lekarka nie dowierzając, że wytrzymam, zgodziła
      się i w takiej pozycji założyła znieczulenie (nie drgnęłam). Od
      tamtej pory luz na kółkach - tańczyliśmy, piliśmy sok jabłkowy,
      skakaliśmy na piłce, bujaliśmy na materacu... i tak minęło kilka
      godzin (aż zeszło znieczulenie, brrrrr). Na ostatnim centymetrze
      czułam już tylko obłędny tępy ból kości ogonowej (który zniwelowała
      niewielka dolewka anelgetyku), parcie - symbolicznie ok 10 minut, na
      podłodze, z przednią częścią tułowia opartą o stołek porodowy. Ja
      wyszłam z tego obronną ręką - Tkanina niekoniecznie. Łożysko
      odkleiło się w trakcie parcia i mała nałykała się krwi. Po szybkim
      przytuleniu została wyniesiona na patologię noworodka, a ja - cóż -
      kąpiel, kolacja i papa na górę smile
      Reasumując, łatwym przypadkiem nie byłam, ze względu na to wskazanie
      do indukcji, i to co z tego wynikło, dla przebiegu połogu (potem
      było nieciekawie). Poza tym stan Tkaniny pozostawiał sporo do
      życzenia przez 4 dni. I w tym wszystkim mogłam liczyć na wsparcie
      położnych i lekarzy, na kontakt z Tatianką całodobowy mimo
      inkubatora (prawie zamieszkałam na fotelu bujanym na patologii
      noworodka), pielęgniarki noworodkowe przychodziły mnie budzić na
      życzenie co 3 godziny, żebym mogła być przy wyjmowaniu Malutkiej z
      inkubatorka i poprzytulać ją troszkę (a do tego budzenia było trzeba
      przespacerować się przez cały oddział). Generalnie nie czułam, że
      ktoś ma mnie tam dość, że przeszkadzam itp. mimo tego że obiektywnie
      nad nami było się trzeba ponadstandardowo wysilić.
    • miskaj77 Re: Szpital Św. Zofii 14.04.08, 08:21
      Ja nie mam juz pojęcia co myśleć o tym szpitalu. Będzie to mój drugi
      poród, co prawda pierwszy miałam zupełnie w innym mieście, a poza
      tym było to już 12 lat temu, więc co nie co zdążyłam zapomnieć.
      Ponadto wtedy nie wiedziałam co mnie czeka, natomiast teraz zdaję
      sobie sprawę jak to rzeczywiście jest. A im bliżej do terminu
      ogrania mnie strach. Poprzedni poród przebiegał bez zastrzeżeń, ale
      teraz nie wiadomo co będzie. Jak czytam jakie cuda się dzieją w
      szpitalu, które dziewczyny opisują, to naprawdę boję się coraz to
      bardziej. Również mam zamiar rodzić w Św. Zofii, ale w sumie to jest
      mi to obojętne, byle nie było żadnych komplikacji ani z małym ani ze
      mną. Ale któż to wie jak będzie ...
      • madzikb81 Re: Szpital Św. Zofii 15.04.08, 11:34
        Małgosia, straszne to jest co napisałaś...

        Ja jestem obecnie w 23 tc, ale od początku wiedziałam, że nie chce
        rodzić na Żelaznej, mimo, że kilka moich koleżanek tam rodziło i
        bardzo mi polecało ten szpital...
        Wiem, że to jest fabryka i nie wyobrażam sobie, żebym mogła leżeć z
        dzieckiem na korytarzu... wśród tych pistacjowych ścian.. smile
        Ja wybrałam - jak to "ładnie" nazwała jedna z forumowiczek opluwany
        szpital na Czerniakowskiej.
        od początku wiedziałam, że będe chciała tam rodzić, natomiast teraz
        utwierdziłam się tylko w tym przekonaniu, po tym jak moja mama tam
        leżała. Opieka lekarska jest na najwyższym poziomie, położne
        zjawiają się w kilka sekund po naciśnięciu dzwonka, wszystkie są
        miłe i bezinteresowne.
        Myślę, że niekoniecznie trzeba sie pchac na siłę do szpitala w
        którym najważniejszy jest dobry marketing i kasa.
        • karolinka123 Czerniakowska... 15.04.08, 13:43
          Dziewczyny ja tam rodzilam i polecam szpital z calego serca!
          Szkoda, ze akurat jak teraz rodzilam byl w remoncie, bo bankowo tam bym rodzila!
          tickers.tickerfactory.com/ezt/d/1;20719;30/st/20080401/dt/6/k/cee2/preg.png%22%3E%3C/a%3E
    • ulla111 Re: Szpital Św. Zofii 16.04.08, 22:51
      mam wrażenie, że akcja rodzić po ludzku się już skończyła...przynajmniej w
      warszawie...
    • iris80 Re: Szpital Św. Zofii 18.04.08, 12:05
      urodziłam w św. Zofii w styczniu i BYŁAM BARDZO ZAWIEDZIONA - ODRADZAM zdecydowanie. PRZEŻYŁAM W TYM SZPITALU KOSZMAR!!! Przyjeli mnie choc nie miałam tam lekarza prowadzacego -pierwsze pozytywne wrażenie. Ale położna źle zszyła mi szwy i się rozeszły i zarazlili mnie Streptokokusem !!!!! (miałam badanie w jego kierunku kilka dni wcześniej i nic nie było!!!) Mój synek dostał przez to wrodzonego zapalenia płuc! lekarze nie wiedzieli, czy przezyje. Na szczęscie na 12 jest tam dwóch dobrych neonatologów, którzy się nim zajęli - reszta to starsznie młodzi, niedoświadczeni ludzie. Ze mną było to samo - młodzi ginekolodzy nie wiedzieli , co robić, ciągle mnie ogladali az sprowadzili kogos doświadczonego, kto zadecydował. NIE CHCIELI MI POWIEDZIEC CO SiE DZIEJE I SZEPTALI SOBIE NA UCHO - koszmar!!! Na szczęście wszystko się dobrze skończyło. Ale ja się nabawiłam siwych włosów. Na patologii noworodków pielęgniarki sa okropne, nie dają posiedzieć przy dziecku! ponadto jak rodziłam w sali byłam z dziewczyną, której ANESTEZJOLOG ŹLE PODAŁ ZNIECZULENIE i prawie dziecko sie udusiło, więc w końcu wzięli ją na cesarkę. Na izbie przyjęć odesłali dziewczynę w złym stanie na STARYNKIEWICZA, choc pogotowie ją przywiozło - dlaczego??? bo super szpital ginekologiczno-połozniczy nie dał sobie rady z przypadkiem zatrucia ciążowego! dziewczyny - św. Zofia to pic na wode. Jak się nic nie dzieje , to jest ok, ale jak coś się dzieje, to odsylają. Dlatego też mają takie dobre statystyki. Ja się dalam nabrac na czysty, odmalowany szpital, ale następnym razem na pewno tam nie pojadę.
      • 987ania Re: Szpital Św. Zofii 18.04.08, 14:10
        a możesz napisać co oprócz szeptów było koszmarem? Bo nie rozumiem. Czy w
        trakcie porodu były jakieś problemy? I co to znaczy, że anestezjolog źle podał
        znieczulenie? Jakie to było znieczulenie?
        • iris80 Re: Szpital Św. Zofii 21.04.08, 10:33
          wyobraź sobie, że co najmniej dwóch lekarzey brało mnie do zabiegowego z 3 połoznymi i ogladali, co się stało ze szwami - nie było otwartej komunikacji tylko gadanie na ucho.
          • 987ania Re: Szpital Św. Zofii 21.04.08, 12:13
            Tzn. poród był ok a szycie nie tak? Chciałabym przeczytać obiektywną i spokojną
            relację. Jak na razie jest mnóstwo emocji i mnóstwo niedopowiedzeń. Szkoda.
            • iris80 Re: Szpital Św. Zofii 23.04.08, 21:30
              pewnie, ze jest mnóstwo emocji, bo mineły dopiero 3 miesiące. Poród był bardzo ok - był ze mną mąż i było wszytsko cudownie. Koszmar zaczął się w trakcie zszywania i jak zabrali mojego synka na patologię noworodków (po dwóch godzinach leżenia na moim brzuch)- reszta w poprzednim poscie. Rodzenie to nic w porównaniu ze zszywaniem.
          • madi30 Re: Szpital Św. Zofii 21.04.08, 20:20
            iris, ale głupoty piszesz... ja z przychodni korzystam od ponad 5ciu
            lat i jeszcze nie miałam szczęścia trafić na lekarza młodszego niż
            40 lat...
            • iris80 Re: Szpital Św. Zofii 23.04.08, 09:21
              z tego, co wiem, to w poradni sa częsciowo lekarze niz w szpitalu i nieiwelu z nich skończyło 40. KObiet, z ktpyi leżałam tez były tym zaskoczone, że tak bardzo młodzi ginekolodzy tam pracują.
              • laminja Re: Szpital Św. Zofii 23.04.08, 10:57
                w poradni pracują Ci sami lekarze, którzy pracują w szpitalu. I tylko kilku
                ginekologów ma mniej już 35 lat.
            • iris80 Re: Szpital Św. Zofii 23.04.08, 09:23
              wejdź sobie iedyś na poporodówkę i się przyjrzyj, jak nie wierzysz.
        • iris80 Re: Szpital Św. Zofii 21.04.08, 10:34
          znieczulenie zzo
      • kaeira Re: Szpital Św. Zofii 18.04.08, 14:40
        iris80 napisała:
        > Na izbie przyjęć odesłali dziewczynę w złym stanie na STARYNKIEWICZA, choc
        pogotowie ją przywiozło - dlaczego??? bo super szpital ginekologiczno-połozniczy
        nie dał sobie rady z przypadkiem zatrucia ciążowego!
        > - św. Zofia to pic na wode. Jak się nic nie dzieje , to jest ok, ale jak coś
        się dzieje, to odsylają. Dlatego też mają takie dobre statystyki.

        O czym ty piszesz?? Przecież to normalne, że są szpitale specjalistyczne, i
        wyższym stopniu referencyjności, które są lepiej przygotowane do prowadzenia
        ciąż patologicznych, porodów zagrożonych komplikacjami, do lepszej i
        długoterminowej opieki nad wcześniakami i bardzo chorymi noworodkami...
        • 987ania Re: Szpital Św. Zofii 18.04.08, 17:29
          Szpital św. Zofii ma 2 stopień referencyjności a Starynkiewicza 3. Tak więc
          Żelazna, to nie szpital dla wszystkich, tylko dla fizjologii (a nie patologii).
          • bronka29 Re: Szpital Św. Zofii 18.04.08, 23:40
            ja rodziła na żelaznej ponad rok temu, wspomnienia ogólnie dobre, ale też muszę
            przyznać, ze przerzucano mnie z ginekologii na położnictwo i też przebito mi pęcherz
            • bryta1 Re: Szpital Św. Zofii 19.04.08, 11:55
              Witam
              może i ja coś dodam :otóż pierwsze dziecko urodziłam 5lat temu
              właśnie w szpitalu św.Zofii i wspominam ten pobyt naprawde miło
              żadnych uwag cały poród ,podanie znieczulenia ,opieka bez zarzutu
              więc drugi raz pomyślałam że będę rodzić właśnie tam,ale niebyło już
              tak różowo.Miałam żle podane znieczulenie które działało tylko na
              lewą stronę,położna która prowadziła cały poród niby miła i
              troskliwa ale jak powiedziałam że nadal czuje ból po prawej stronie
              odpowiedziała że tak czasami jest jak ktoś ma problemy z kręgosłupem
              co było bzdurą bo żadnych dolegliwości z kręgosłupem nie mam
              dawkę też miałam podaną chyba za małą gdyż już na sam poród
              znieczulenie przestało wogóle działać .
              Mam porównania dwóch porodów w tym szpitalu :
              Pierwszy bez żadnych bóli w czasie porodu pełna współpraca z
              położną mój komfort psychiczny i fizyczny jak najbardziej na tym
              nie ucierpiał.Synek 4150
              Drugi żle podane zzo miał duży wpływ na dalszy okres całego porodu i
              niewspomina do już tak jak pierwszego Synek 4500 jedyny plus,że cały
              poród trwał 3godz,a pierwszy 10godz
              Chyba tak naprawdę to wszystko zależy na kogo się trafi bo
              P.anestezjolog była naprawde mało sympatyczna porównując ją do Pana
              anestezjologa z pierwszego porodu.
              Tak więc jak bym miała rodzić trzeci raz to pewnie bym się
              zastanowiła czy wybrałwa bym ten właśnie szpital.
              Pozdrawiam wszystkie przyszła Mamusie i życzę szybkich i łatwych
              porodów

              Mama Kacperka i Juleczka
              • 987ania Re: Szpital Św. Zofii 20.04.08, 15:06
                Niestety nawet dobrze podane zzo może tak zadziałać.
              • olga_swiech Re: Szpital Św. Zofii 09.11.08, 15:50
                No bo znieczulenie nie zawsze działa. U mojej siostry zadzialało tak
                jak u Ciebie w połowie ale zaraz podano jej drugie i te juz
                zadziałało ok. Płaciła oczywiscie tylko za jednosmile
      • laminja Re: Szpital Św. Zofii 19.04.08, 23:13
        a jak w szpitalu mogą zarazić Streptococcusem na tyle skutecznie, żeby to
        podczas porodu przeszło na dziecko? Obawiam się, że mogłaś mieć źle zrobiony
        posiew i nie wiedziałaś, że jak ogromny procent kobiet jesteś nosicielem
        paciorkowca grupy B. Jeszcze jedna uwaga odnośnie neonatologów - chyba 70% ma
        ponad 40 lat, więc raczej nie są niedoświadczeni, zwłaszcza pracując w szpitalu,
        który od wielu lat przyjmuje najwięcej porodów w całym województwie. Często się
        zdarza, że z braku miejsc szpitale nie przyjmują nawet pacjentki przywiezionej
        przez pogotowie. Żeby zapewnić bezpieczny poród osobie z zatruciem ciążowym
        trzeba mieć miejsce dla niej i dla dziecka.
        • iris80 Re: Szpital Św. Zofii 21.04.08, 10:39
          wiem, że około 55% kobiet zdrowych ma Streptococusa. Jak później rozmawialam z moim lekarzem prowadzącym, powiedział , że to bardzo prawdopodobne, że w szpitalu. Napawde tyle wystarczy. Siedząc na Żelaznej w pokoju przewinęło mi się 6 kobiet - w tym 3, które miały streptococusa. W czasie ciązy miałam 3 razy robiony posiew w tym kierunku (ostatni kilka dni przed porodem, a do porodu siedzialam w domu), i ani razu nie wykryto mi streptococusa. Jak byłam na sali porodowej jeszcze po porodzie, gdy małego juz zabrali, weszła sprzataczka i zaczęła sprzątać - nie powiem, żeby robiła to dokładnie. Szpitale sa pełne bakteri i tak się dzieje.
        • iris80 Re: Szpital Św. Zofii 21.04.08, 10:43
          ponadto lekarz nie zjawił się podczas porodu ani razu -także go nie było podczas zszywania krocza. Tylko przyszła jakas połozna, bo ta moja sobie nie radziła i jej mówiła, co jeszcze zszć , a co nie. Mówiłam, że dziecko jest duże i chce nacięcia (przed porodem nie zrobili mi USG)- niestety program ochrony krocza był dla nich ważniejszy. A urodziłam synka 3930 g. To też mi się nie podobało. Żelazna jest bardzo nastawiona na naturalne rodzenie. Potem mi na to powiedziała połozna: u nas Wietnamki, maŁe kobietki , rodzĄ 5-kilowe dzieci bez nacięcia! I CO Z TEGO!
          • 987ania Re: Szpital Św. Zofii 21.04.08, 12:16
            Poród fizjologiczny przyjmuje położne wg ustawodawstwa polskiego. Także położna
            ma uprawnienia do zszycia krocza.
            Synek 3900g, to nie taki ogromne dziecko. Dużo dzieci rodzi się bez nacięcia
            większych.
            Wg badań naukowych, jak i obserwacji położnych i lekarzy, lepsze pęknięcie niż
            nacięcie. Bo krocze pęka w najsłabszym miejscu a nożyczki tną wszystko "jak leci".
            Zapraszam na forum Dobry poród.
            • iris80 Re: Szpital Św. Zofii 23.04.08, 21:27
              nie... no mam wrażenie, ze rozmawiam z PR-owcem św. Zofii smile) rozmawiałam z położnymi i z lekarzami z innego szpiatal - i wszedzie przy tak duzym dziecku stwierdzili, że by mnie nacinali -przynajmniej jest to kontrolowane, a ja bylam nieźle w środku poszarpana i na zewnątrz też. Ponadto przed porodem dużo czytałam, co jest lepsze i przy duzym dziecku zdecdyowałam, że lepiej być nacinanym. Ale jak bardzo moje dziecko jest duże , to nie widziałam, bo niestety USG przed porodem nie miałam. Za to miałam mały brzuch jak na 40-ty tydzien (wyglądalm jak w 7-mym miesiącu), co pewnie tez swoje zrobiło. Chyba położne wiedzą, że nie wielkość brzucha śwaidczy o wielkości dziecka.
        • iris80 Re: Szpital Św. Zofii 21.04.08, 10:47
          wększość pediatrów w Św. Zofii nie ma 40, ledwo może skończyli 30 - jak nie wierzysz, to posiedź 10 dni w szpitalu po urodzeniu to poznasz wszystkich -to sa młodzi ludzie, naprawdę. Ginekolodzy - dokladnie to samo. Jest tylko dwóch specjalistów wyższego niż I stopień -reszta to młodzi ludzie. Jeden to wyglądal na 18 lat - na stażystę - ja i kolezanki z pokoju byłysmy tym ostro zaniepokojone - az mu powiedziałam, że chcę bardziej doświadczonego lekarza w moim przypadku. POszedł więc po innego.
          • b.wierzbowska1 Re: Szpital Św. Zofii 21.04.08, 12:07
            Ależ banialuki plecieszsmile)) Przy okazji nastpenej wizyty powiem
            swojemu lekarzowi, że jest taki młody. To sie ucieszysmile))
          • laminja Re: Szpital Św. Zofii 21.04.08, 17:45
            Znam osobiście chyba wszystkich neonatologów z tego szpitala. Urodziłam w nim
            dwoje dzieci. Korzystam z opieki pediatrów w fundacji. Większość moich znajomych
            również ma dzieci pod opieką tych lekarzy czy to w fundacji czy w innych
            gabinetach. Ginekologów też poznałam wielu. Jak w szpitalu specjalistycznym może
            być tylko dwóch lekarzy z ukończoną specjalizacją (teraz nie ma już I i II
            stopnia)? To, że ktoś młodo wygląda nie znaczy, że jest niedoświadczony.

            Wracając do streptococcusa, to że siedziałaś w domu nie znaczy, że nie mogłaś
            się zarazić. Podobnie z posiewami - nie dają 100% pewności, bo muszą być bardzo
            dobrze pobrane z pochwy i odbytu. Nie wiem ile czasu spędziłaś w szpitalu przed
            urodzeniem dziecka, ale nie wiem czy paciorkowiec jest w stanie rozwinąć się tak
            szybko, żeby zarazić rodzące się dziecko.
            • moniam_1 Re: Szpital Św. Zofii 23.04.08, 12:28
              Posiew prawdopodobnie miałaś źle zrobiony,albo mogłaś być nosicielem
              bakterii,której wzrost był bardzo,bardzo mały i niektóre laboratoria o takim
              wyniku pacjentki o tym nie informują!Do porodu bakteria mogła się na tyle
              rozwinąć,żeby stanowić zagrożenie dla ciebie i dla dzieckasad
      • lolinka2 [...] 25.05.08, 03:11
        Wiadomość została usunięta ze względu na złamanie prawa lub regulaminu.
    • maszka_m Re: Szpital Św. Zofii 19.04.08, 16:54
      Witam, przykro mi, że masz takie wspomnienia z porodu na Żelaznej.
      Nie można jednak niczego uogólniać. Ja również rodziłam w tym
      szpitalu i zarówno poród, jak i opiekę poporodową wspominam dobrze.
      Teraz spodziewam się kolejnego dziecka i nie mam wątpliwości, ze
      urodzę na Żelaznej.
      Pierwsze dziecko urodziłam w 8 dniu po terminie, dlatego nie mam
      pojęcia dlaczego tak wcześnie zgłosiłaś się do szpitala. Po to są
      badania ktg i usg co drugi dzień w szpitalu, aby zapobiec zbyt
      wczesnemu wywoływaniu porodu. Skoro dzidziuś chce jeszcze posiedzieć
      w brzuchu i nic mu nie grozi to po co przyspieszać. Zwykle kobiety
      na własne życzenie kładą się wcześniej w szpitalu i potem mają
      pretensje, że podano im oksytocynę, a one chciały sobie
      tylko "poleżeć" czekając na poród...
    • sulla Re: Szpital Św. Zofii 19.04.08, 19:13
      Współczuje bardzo ciężkich przeżyć, ale znam osobiście kilka przypadków, gdzie
      takie przyspieszanie porodu uratowało dziecku życie. Znajoma, która rodziła w
      Wołominie akurat, tez nie mogła naturalnie urodzić - potem okazało się, że
      pępowina dziecka była za krótka. Dziecko urodziło się przez cesarkę, w zielonych
      wodach - poczekaliby jeszcze trochę i byłoby po nim sad
      Ja sama też urodziłam się w zielonych wodach i ledwo żywa. Są na pewno takie
      sytuacje, kiedy lepiej nie czekać.
    • pillow-book Re: Szpital Św. Zofii 21.04.08, 16:26
      Wczoraj i dzisiaj na drzwiach szpitala wisi kartka, że z braku miejsc nie
      przyjmują do porodów.

      • juleg Małgosiu!!! 21.04.08, 17:44
        Przede wszystkim, nie zgodziłabym się na patologię, pierworódka bardzo rzadko rodzi w terminie, przeciez powinnas być zapisywana po terminie jedynie na kontrolne KTG co dwa, trzy dni, niesamowite, że teraz tak tam się pozmieniało! Swojego pierwszego synka urodziłam w Św Zofii trzy lata temu i poza kilkoma minusami, mam miłe wspomnienia. Byłam tak samo zielona jak Ty, ale miałam szczęście trafić na Dr. Rodzenia, który z wywoływaniem chciał czekać dwa tygodnie i cudownie się wstrzelił, jak moje ciało i dziecko było gotowe, urodziłam naprawdę siłami natury... Jestem naprawdę w szoku, że tak szybko Cię zabrali na wywoływanie, przecież dwa tygodnie wcześniej i dwa tygodnie później urodzić, jest prawidłowością!
        Bardzo Ci współczuję, czytałam to ze łzami w oczach, jak tak można!!!

        Pomimo, że mój poród nie był traumą, drugiego synka urodziłam w domu z cudowną położną, no i tam nam naprawdę było jak w bajcesmile))
        • songoflove Re: Małgosiu!!! 21.04.08, 22:15
          Dla zainteresowanych: dr Rodzeń pracuje teraz w szpitalu Sw. Rodziny
          na Madalińskiego.
    • graue_zone Re: Szpital Św. Zofii 22.04.08, 10:26
      Również nie polecam, beznadziejny szpital, nedęte położne na położnictwie.
    • 987ania Re: Szpital Św. Zofii 23.04.08, 11:09
      To dobrze, że tyle z Was nie chce tam wracać i nie poleca. Może będzie mniejszy
      tłok dla tych, które chcą właśnie tam rodzić i są zadowolone z opieki.
      • moniam_1 Re: Szpital Św. Zofii 23.04.08, 12:30
        987ania napisała:

        > To dobrze, że tyle z Was nie chce tam wracać i nie poleca. Może będzie mniejszy
        > tłok dla tych, które chcą właśnie tam rodzić i są zadowolone z opieki.
        DokładniesmileJa po niemiłej przygodzie z Damianem(a miało być tak pięknie)z
        powrotem wracam na Żelaznąsmile
        Pozdrawiam
        Monika
        • ag-aj Re: Szpital Św. Zofii 23.05.08, 07:13
          Ja rodziłam w tym szpitalu pierwsze dziecko. Poród trwał długo bo 18 godzin.
          Zakończył się cc z braku postępu w II etapie.(niewspółmierność główkowo
          miednicowa) Dziecko dostało 10 pkt.
          Byłam BARDZO ZADOWOLONA zarówno z opieki położnych przy porodzie, lekarzy a
          skończywszy na położnych które przylatywały na każdą moją prośbę do pomocy przy
          synku. Leżałam w szpitalu 7 dni bo dziecko miało żółtaczkę i na te 7 dni nie
          spotkałam nawet 1 nieżyczliwej mi osoby.Nie miałam ani porodu rodzinnego, ani 1
          osobowej sali za którą miałabym zapłacić. Jedynym kosztem jaki poniosłam to
          koszt ciągłego znieczulenia które sobie zażyczyłam na początku porodu. Szpital
          nastawiony jest na porody sn ale nie sądzę aby ktokolwiek ryzykował życiem czy
          zdrowiem matki lub dziecka przeciągając poród tylko dlatego by się potem
          pochwalić że udało się zakończyć ciążę naturalnie. Są widocznie przypadki kiedy
          lekarze faktycznie nie widzą potrzeby cięcia na pewnym etapie porodu co nie
          oznacza że zawsze są w stanie przewidzieć co będzie później. Myślę, że należy
          pamiętać też o tym że cięcie to poważna operacja i jak na razie w Polsce uważana
          jest za ostateczność. Współczuję kobietom które tak się wycierpiały w trakcie
          porodu, ale ciekawa jestem czy w innym szpitalu tak chętnie i od razu
          przeprowadzono by cc. Czy opieka byłaby lepsza. Sądzę że każdy jeden szpital
          okazałby się zły dla cierpiącej pacjentki bo zawsze znajdzie sie coś na co można
          narzekać. Każdy poród wiąże się z bólem, dlatego ja poprosiłam o znieczulenie.
          Przecież to nie wina lekarzy że skurcze macicy są tak bolesne. Może nasze dzieci
          doczekają sie czasów kiedy to wszystkie porody będą znieczulane i nie będzie
          trzeba za to płacić.
          Dla mnie szpital jest szpitalem godnym zaufania i polecenia. Swój poród
          wspominam naprawdę bardzo dobrze i życzę wszystkim kobietom i im maluszkom
          takiej opieki jakiej ja doznałam.
    • kudlataewa Re: Szpital Św. Zofii 23.05.08, 12:29
      Witam serdecznie
      Jestem od miesiąca szczęśliwą mamą Oliwi i pragnę podzielić się swoimi
      spostrzeżeniami na temat św.Zofii. Do szpitala trafiłam z ulicy w środku nocy
      ponieważ odeszły mi wody płodowe- najpierw usłyszałam, że będę musiała być
      przewieziona do innego szpitala, po czym po chwili (o ile wyrażam zgodę na
      leżenie po porodzie na korytarzu)znalazło się dla mnie miejsce i to w sali
      1-osobowej. Niestety małej nie spieszyło się na świat i po siedmiu godzinach
      oczekiwania dostałam oksytocynę. Jak sie okazało w trakcie samego porodu (czyli
      po podaniu oksytocyny) byłam sama na bloku porodowym - czyli wszyscy do mojej
      dyspozycjiwinkPołożna, która się mną zajmowała - Ewa - cudowna kobieta, która
      robiła wszystko z wielkim profesjonalizmem i spokojem (dzięki niej urodziłam bez
      nacięcia). Poród trwał bardzo krótko - o godz.8 oksytocyna, o 10.40 dzidziuś był
      już na świecie. I tutaj kończy się moja szczęśliwa przygoda ze szpitalem bowiem
      trafiłam na oddział noworodkowy. Na szczęście miejsce w sali się znalazło (a nie
      korytarz) ale sam personel i podejście do pacjentów - koszmar. Fabryka, im
      prędzej wypuścić do domu i się pozbyć niezależnie od stanu dziecka i matki. Nie
      miałam dostatecznej ilości pokarmu - mała bardzo spadła na wadze - nikt się tym
      nie zainteresował, dopiero jak przyszedł czas wypisu, pediatra powiedział, że
      wyjdziemy jak będzie z małą lepiej. I co zrobiono w tym kierunku? Nikt nie
      próbował rozwiązać problemu, nafaszerowano dzieciaka sztucznym mlekiem aby
      wykazać przyrost wagi i wynocha do domu. Co chwilę ktoś przychodził
      "zainteresowany" miejscówką po mnie. Jednym słowem - poród i porodówka
      fantastyczne, opieka poporodowa - koszmar. Na szczęście jestem już w domu i mała
      rośnie jak na drożdżach. Pozdrawiam
      • sushi_1 Re: Szpital Św. Zofii 23.05.08, 20:04
        Ja tez urodzilam w sw Zofii 2 dzieci. Syn w 2004 roku - szpital
        wspominam fantastycznie, mimo ze spedzilam 7 dni na patologii i 7 na
        poloznictwie. Mialam cc "na zimno" bo porodu nie dualo sie wywolac.

        Drugi porod (wywolywany oksy, 12 godzin az do skurczy partych a
        potem zakonczenie cc) - niestety juz nie tak rozowo. Wprawdzie nic
        zlego sie nie stalo, ale w porowananiu z 2004 rokiem, mysle ze
        nastapilo znaczne obnizenie standardow. Szpital jest oblezony a
        przez to juz nie traktuje pacjenta z taka uwaga jak kiedys.

        Powitanie na izbie, to bylo raczej w stylu "odstraszyc". Zmiana byla
        diametralna jak sie okazalo ze jestem pacjentka ich lekarza. Polozna
        oplacona (1600 zl) nie mogla akurat dotrzec (to rozumiem, moze
        akurat byla po dyzuze), wyznaczyla zastepstwo. Polozna na
        zastepstwie nie wczuwala sie niestety w swoja role: jedyne co robila
        to wchodzila co 1-2 godz, sprawdzac co sie ze mna dzieje a poza tym
        NIC, zadnej pomocy, proaktywnosci, propozycji pozycji, pilki, wanny
        etc. Caly porod kazala mi chodzic z kroplowka oksytocyny po tych
        kilku metrach kwadratowych sali porodowej. Powiecie ze moze moglam
        sama poprosic o wanne etc - nie mialam do tego glowy tak strasznie
        bolalo uncertain W sumie nie wiem za co to 1600 zlotych?! Mysle ze dalismy
        sie nabic w butelke. No ale nic, maz zaplacil i nie bede juz do tego
        wracac. Mysle jednak ze to bylo nie fair ze strony poloznej uncertain

        Na poloznictwie zainteresowanie personelu pacjentem nikle. Fakt, ze
        bylam mama powtorna, prawie nie potrzebowalam pomocy w opiece nad
        dzieckiem, ale w porownaniu z 2004 rokiem to mialam odczucie ze nikt
        sie nami nie interesuje.

        s.
      • mela-blonda Re: Szpital Św. Zofii 27.05.08, 00:40
        I nie pytano cię, czy się zgadzasz?
        U mnie - 6 lat temu - było tak: syn spał tak mocno, że nikt go nie mógł
        dobudzić, a do tego było akurat jedno ze świąt. No i spadał i tak z nikłej już
        wagi. Jednak karmienie mlekiem mod. to była ostateczność. Po pierwsze
        odciąganie, po drugie próba karmienia mieszanką mojego plus modyfikowanego, ale
        po mojej zgodzie.
        • ariella zupelnie odwrotnie 27.05.08, 17:47
          hi, mialam tam dwa cc i polece ten szpital! Nie spotkalo mnie nic
          niemilego, a wrecz przeciwnie. Polozne super, opieka tez, jeden
          bardzo mlody ginekolog, ze az sie spytalam go, czy juz po
          studiach... on sie smial, my z polozna tez, ze nadchodzi nowa zmiana
          i pora umierac. Ale dla mnie to ze ktos jest mlody nie jest powodem
          do watpienia w jego kwalifikacje. Skoro go zatrudniono, znaczy
          nadaje sie smile. reszta personelu, powiedzialabym w wiekach srednich.
          Mam doswiadczenie z oddzialu noworodkow - 5 dni, sali zwyklej - 3
          dni i podwzyzszoneho standardu - 5 dni. Nie widzialam tez roznicy
          pomiedzy obsluga w zwyklej, a w oplaconej, poza tym, ze w oplaconej
          jedna z poloznych mowila o moim synku Nasze Ksiazatko. Przy wypisie
          wpisalam sie do ksiazki opinii - pozytywnie ofkors. Nie mialam tam
          lekarza, moje koszty pokrywal abonament LiM, ale nie sadza zeby to
          wplywalo na obsluge, bo kto o tym wiedzial? Ksiegowosc chyba
          jedynie.
          A, co do zwlekania z cc - ten szpital slynie z konserwatywnosci i
          wiadomo, ze z cc zwlekaja jak tylko sie da. Ja gdybym nie miala
          planowanych cc nie zdecydowalabym sie na porod tam, chociaz
          wiekszosc kolezanek tam rodzila i wszystkie sobie chwala.
          Przypomnialo mi sie i zle smile od zgloszenia do izby do cc planowanego
          (ale mlody zaczal sie rodzic wczesniej niz mial wyznaczone)
          przetrzymali mnie 5 godzin. Chyba mozna bylo krocej, ale jak sadze,
          czekali na ranna zmiane, bo wjechalam na blok dokladnie o 7 rano! A
          moze po prostu nei bylo miejsca? Nie wiem, nie pytalam, bo co by to
          zmienilo? Mialam jakies znieczulenie, wiec szlo wytrzymac.
          PS. dokarmianie sztucznym mlekiem - ostatecznosc, raczej terror
          laktacyny tam panuje smile
          • olga_swiech Re: zupelnie odwrotnie 09.11.08, 16:13
            W jaki sposób LIM pokrył Ci koszty porodu???? Miałaś złota kartę???
            Ja też jestem w limie i jakoś nikt mnie nie poinformowal ze mam
            takie prawo. A może coś się zmieniło od tego czasu???
    • dodzia-1 Re: Szpital Św. Zofii 09.06.08, 23:11
      Witajcie
      Rodziłam w marcu 2008.Porod zaczał sie o 4.30 rano odeszly mi
      wody.Po godz woda byla zielona gdzie poszlam do pielegniarki zglosic
      to a ona odpowiedziala zebym poszla do innej pielegniarki bo ona sie
      nie zna,a ja z bolami cieknaca woda mosialam isc szukac pielegniarki
      ktora moglaby stwierdzic ze woda jest zielona.Poszlam do pani doktor
      a ona stwierdzila ze ma tyle porodow ze nie da rady.Poszlam pod
      prysznic nikt mna sie nie interesowal,gdybym nawet zemdlala to bym
      lezala pod prysznicem nikt by o tym nie wiedzial.chodzilam po
      korytarzu i nie wierzyłam ze to tak wyglada porod trzeslam sie ze
      strachu z bolu trwalo to 4 godz gdzie w koncu zabrano mnie na
      porodowke.Nie mialam oplaconej poloznej,przyszla jakas blonyneczka
      krotko scieta na poczatku wydawala sie bardzo mila,ale pozniej
      okazala sie znieczulica.Prosilam o znieczulenie gdzie dostałam w
      koncu po 1,5h gdyz lekarz mial ciecie po 1h znieczulenie minelo
      poprosilam o nastepne i znowu musiałam czekac na lekarza ok
      1h.polozna kazala mi wejsc do wanny i po 15 min kiedy mialam mniej
      bolesne skurcze kazala mi wyjsc bo jakas kobieta miala przyjsc
      rodzic jak sie okazalo wcale nie przyszla a ja znowu wylam z bolu
      w koncu dostalam drugie znieczulenie.juz nie czulam nog,chcialo mi
      sie spac a polozna kazala mi skakac na pilce mimo ze robilo mi sie
      słabo.Minelo drugie znieczulenie i dostałam trzecie po trzecim bylam
      praktycznie nieprzytomna do tego moja kochana polozna dala mi ta oxy
      cos tam gdzie z 5cm rozwarcia automatycznie mialam 10cm a przy tym
      zaczelo spadac tetno malej i zaraz szybka akcja,przygotowanie mnie
      do cesarki,a prosilam o cesarke o godz 16.Moja kochana Zuzia byla na
      swiecie o 18.20.Czy nie powinni mi dac tej oxy cos tam
      wczeniej,pozatym Zuzia byla 2 tygodnie po terminie i wazyła 4 kg
      czyli praktycznie powinnam isc od razu na cc,a nie po 13 godz
      rodzenia naturalnego.jeszcze zapomnialam napisac ze w momencie kiedy
      mialam skurcze i krzyczalam uslyszalam z korytarza polozna "zaraz
      jej cos zrobie"a pozniej slyszalam jak personel smial sie podczas
      moich krzykow.Naprawde nie mile wspomnienia.Jak spotkam ta polazna
      nie recze za siebie.nie moglam sie z nia poklocic bo pewnie bylaby
      jeszcze gorsza i moze wcale by do mnie nie zajrzala.NIE POLECAM
      SZPITALA NA ZELAZNEJ MAM NADZIEJE ZE NIGDY NIE ZNAJDE SIE TAM.
      • nilem Re: Szpital Św. Zofii 10.06.08, 23:40
        Co człowiek to opinia...
        Urodziłam na Żelaznej 15 maja.
        Wcześniej byłam kilka razy na KTG, gdzie za każdym razem spotykałam się z
        PRZEMIŁA obsługą tak na IP jak i w przychodni. Tak, zdarzało mi się czekać na IP
        i kilka godzin (na opis) ale mam świadomość, że są przypadki ważne i ważniejsze.
        Skurcze (nieregularne, co 5/8 minut) zaczęły mi się w nocy z 13/14. Pojechaliśmy
        do szpitala o 12, odeslali, mówiąc, że jeszcze spokojnie trochę to potrwa. 12
        godzin później pojechaliśmy po raz drugi, powiedziałam, że jestem tym już trochę
        zmęczona i czy aby na pewno nie da się nic zrobić. Dostałam zastrzyk (niestety
        nie pamiętam nazwy) który miał akcję albo wyciszyć, albo przyspieszyć i znowu
        odeslali do domu. Po dwóch godzinach byliśmy z powrotem - zastrzyk pomógłsmile
        Trafiliśmy na przemiłą położną, którą będę z uśmiechem wspominać do końca życia
        - nazywała się Ewa, na nazwisko bodajże Pruś (maleńka dziewczyna z kręconymi,
        krótkimi włosami).
        Wynajęliśmy jednoosobowę salę i zdecydowaliśmy się na znieczulenie.
        Anestezjolog zjawił się po 15 minutach, wszystko nam dokładnie wytłumaczył.
        Położna pojawiała się dokładnie wtedy, kiedy była potrzebna, tłumaczyła co się
        teraz dzieje i co bedzie się działo za chwilę.
        Umówiłyśmy się, że do 8 rano mam urodzić bo kończy jej się zmiana i chce
        zobaczyc maluchawink
        Tak, też kazała mi skakać na piłce, też kazała mi chodzić i kiedy nie miałam na
        to siły, przypominała mi, że chodzi tu o wydanie na świat dziecka i że to ono
        najważniejsze.
        Pomagało.
        Obiecała mi też, że zrobi wszystko, żeby ochronić krocze, zastrzegając że
        potrzebuje do tego mojej współpracy i bezwględnego słuchania jej przy partych.
        Skończyło się na jednym szwie, założonym bardziej "na wszelki wypadek".
        Zgodnie z umową urodziłam o 8:10, położna została z nami do samego końca. Między
        innymi dzięki niej, poród był dla mnie naprawdę POZYTYWNYM doświadczeniem.
        I teraz o samym szpitalu.
        Tak się złożyło, że mała urodziła się z zapaleniem płuc, w związku z czym
        musiałyśmy zostać w szpitalu przez tydzień i miałam czas żeby sobie wyrobić na
        jego temat opinię.
        Idzmy po kolei.
        Pielęgniarki z oddziału noworodkowego, w przeciwieństwie do pozostałego
        personelu najmniej uśmiechnięte, ale też najbardziej ze wszystkich chyba
        zabiegane i zawalone robotą. Nie widziałam, żeby któraś z nich usiadła chociaż
        na moment. Szczególnie miło wspominam jedną z nich, która w drugiej dobie, kiedy
        mała była jeszcze u nich na oddziale zawołała mojego partnera ikazała mu,
        przebrać i przewinąć małą "pan się nie boi, ja tu stoję i pilnuję, krzywdy pan
        córce na pewno nie zrobi" smile Kiedy wyszedł mrugnęła do mnie i stwierdziła, że
        "facetów trzeba przyzwyczajać od początku" smile
        Ogólnie - plus.
        Lekarze - cierpliwi, mili, uśmiechnięci. Kiedy dowiedziałam się o infekcji był
        środek nocy, przyszłam do pediatry przerażona, w lekkiej histerii (na początku
        dowiedziałam się tylko, że to infekcja i że bywa groźna) ta wzięła mnie do
        pokoju lekarskiego, wytłumaczyła co oznaczją poszczególne wyniki badań, jakie
        mają być, dlaczego są takie a nie inne i co będa robić, żeby były lepsze.
        Siedziałam u niej dobrą godzinę. Później, ten sam lekarz wpadała do nas kilka
        razy (mimo, że nie była lekarzem prowadzącym) zapytać jak się czujemy i jak
        idzie leczenie. Pediatra prowadząca przefajna kobieta, ciepła, serdeczna,
        również zawsze w pełni wyczerpująco udzielała wszystkich informacji.
        So, generalnie dla lekarzy też wielki plus.
        Najgorzej na tym tle wypadają położne z odziału, miałam wrażenie, że część z
        nich nie za bardzo ma ochotę pracować.
        Natomiast "nasza położna" wpadała do nas średnio co drugi dzień, przyszła też
        się pożegnać, wyściskała cała naszą trójkę i życzyła powodzenia.
        Tak się złożyło, że leżałam w pokoju z dziewczyną, która urodziłą wcześniaka - u
        niej pojawiał się ktoś kilka razy dziennie, a to z fizjoterapeuta, a to kobieta
        z poradni laktacyjnej (tak, jest terror trochę ;]), a to położna - wszyscy
        pytali się czy mogą w czymś pomóc i czy ma jakieś pytania.
        (swoją drogą, jak różnie można patrzeć na to samo zachowanie, ja byłam pod
        wrażeniem, a ona narzekała że, cytuję "wstrętne babska jej dupę zawracają...").
        Nie wspomnę już o takich drobnostkach jak BARDZO przyzwoite jak na szpital
        żarcie (możliwość wyboru kuchni wegetariańskiej, koszernej), przemiłe i uczynne
        salowe, ogólny wysoki standart, wszystkie kosmetyki dla dziecka zapewniał
        szpital, łazienki w każdym pokoju itp.

        Ogólnie jestem pod ogromnym wrażeniem. Gdybym miała rodzić jeszcze raz to tylko
        i wyłącznie tam.
      • jakby_co Przyjęcie do szpitala?? 14.06.08, 12:04
        Przepraszam, ze tutaj z tym pytaniem, ale poród się zbliża, nie mam
        głowy do pzreszukiwania watków i utrafienia tego właściwego
        (próbowalam, ale nie dałam rady), a niepokój narastawink
        Czy św. Zofia odsyła pacjentki, których ciążę prowadził lekarz z
        Żelaznej??? Chciałabym wiedzieć, na co sie przygotowac,nie mam
        swojej połoznej, ale prowadzi mnie dr Kukulski z Żelaznej.

        pozdrawiam i dziekuję za pomoc/Asia
        • nilem Re: Przyjęcie do szpitala?? 14.06.08, 15:28
          Mnie nie odesłali. Ale "przygotować" się raczej nie da. Mogą nie mieć miejsc i
          wtedy nic nie poradzisz.
        • lolonek1 Re: Przyjęcie do szpitala?? 16.06.08, 10:19
          To będzie zależało od tego jak dużo porodów będą mieli w danym momencie lub czy
          będzie miejsce żeby cię położyć po porodzie, a tego nikt nie wie.

          Są godziny że jest cisza a już 10 minut później wchodzi 5 pacjentek na raz na IP
          do porodu, tak mi powiedziała położna z którą podpisałam umowę, poprzednio jak
          rodziłam miałam jedynie lekarza prowadzącego ze szpitala i też mnie bez problemu
          przyjęli.

          Jak masz lekarza to raczej nie powinno być problemu z przyjęciem.
        • miskaj77 Re: Przyjęcie do szpitala?? 17.06.08, 13:47
          Witaj,
          urodziłam 9 czerwca w szpitalu na ul Żelaznaej, miałam lekarza
          prowadzącego z tego szpitala. Dostałam się bez zadnego problemu.
          Jestem zadowolona z obsługi, a szczególnie z położnej, która
          odbierała poród. Naprawdę wspaniała kobieta! Pani Kasiu - jest Pani
          wspaniałą położną. To, z jakim sercem Pani wykonuje swój zawód,
          można nazwać prawdziwym powołaniem. Dziękuję Pani!!
          • ileczka76 Re: Przyjęcie do szpitala?? 18.06.08, 12:04
            mam prośbę- czy możesz podac nazwisko pani Kasi??
            • miskaj77 Re: Przyjęcie do szpitala?? 18.06.08, 13:49
              Z tego co sobie przypominam identyfikator, ta położna Kasia miała
              chyba na nazwisko jakoś Kleczkowska. Naprawdę wspaniała kobieta...
              Prawdziwa położna. Babka z jajem!!!
              • nova_33 Re: Przyjęcie do szpitala?? 18.06.08, 17:28
                Z Kasią rodziłam w 2001 roku. Super położnasmile))
                • rulsanka Re: Przyjęcie do szpitala?? 02.07.08, 14:33
                  To ja chyba trafiłam na jej zły dzień, najwyraźniej takie miewa. Zespół napięcia
                  przedmiesiączkowego? Opryskliwa, obojętna, nerwowa, sprawiała wrażenie, że praca
                  ją denerwuje i męczy. Następnym razem jak będę rodzić, to mam nadzieję że na nią
                  nie trafię. Miałam to "szczęście", że mój poród trwał 9 godzin i była zmiana
                  dyżuru.
                  Za to położne Wioletta Galuba i Agnieszka Gadowska były super!
                  Generalnie poród w Zofii wspominam dobrze. Dzień wcześniej trafiłam na patologię
                  z gorączką (jak się później okazało spowodowaną przez ząb) 10 dni po terminie.
                  Następnego dnia próba indukcji, a potem sama indukcja oksytocyną (gdyby nie
                  tachykardia, można by czekać jeszcze 2 dni - nie byłam do niczego zmuszana i
                  sama wyraziłam na to zgodę). W czasie porodu słuchałam radia, korzystałam z
                  piłki (niestety pani Kasia nie zwróciła uwagi na mój mikry wzrost i kazała
                  skakać na piłce, przy której ledwo dotykałam ziemi czubkami palców - spróbujcie
                  rodzić w tej pozycji. Godzina tortur i zero rozwarcia. Myślałam, że innej piłki
                  nie mają, więc w końcu sobie odpuściłam, zaczęłam chodzić, potem weszłam do
                  wanny. Pani Kasia już się nie pojawiła, na szczęście. Po zmianie dyżuru bez
                  żadnych próśb z mojej strony dostałam małą wygodną piłkę i doczekałam na niej do
                  skurczy partych. Urodziłam w pozycji skaczącego tygrysa (kolankowo łokciowa, na
                  łóżku, ale spędziłam też sporo czasu przy drabinkach, robiąc przysiady w czasie
                  skurczu. W sali panowała intymna atmosfera, paliła się tylko mała lampka. Parte
                  trwały godzinę, bo mały rodził się z rączką. Dzięki wspaniałym położnym nie
                  byłam nacięta.
                  Nieprzyjemnie zaskoczyło mnie to, że w sali porodowej było zimno (w Zofii mają
                  centralną klimatyzaję i różne pomieszczenia różnie się chłodzą, a nie ma
                  możliwości regulacji w pokojach. Na oddziale położniczym miałam szczęście. Po
                  prawie dobie na korytarzu trafiłam do sali "ciepłej", w której i tak maluszki
                  trzeba było ubierać w 2 warstwy+ 2 kocyki. Wiem, że niektóre pacjentki z innych
                  sal przenosiły się do innych z powodu zimna.
                  Z powodu mojej gorączki mały miał adaptacyjne zaburzenia oddychania i przez noc
                  musiał dostawać tlen. Następną dobę spędził na noworodkach z podejrzeniem
                  infekcji paciorkowcowej i dostawał antybiotyki. Wypuścili go gdy okazało się, że
                  posiewy są czyste i po prostu źle zareagował na moją gorączkę. Oddział
                  noworodkowy wspominam średnio. Pielęgniarki obchodzą się z maluszkami bardzo
                  szorstko i nerwowo. Nie wymagam od nich czułości, ale spokój by się przydał.
                  Moje dziecko tylko przy nich płakało przy przewijaniu. Nie pozwalają rodzicom
                  być np. przy pobieraniu krwi, strach pomyśleć, co im tam robią. Wiem, że w
                  Centrum Zdrowia Dziecka przy badaniach być można, więc chyba nie ma
                  przeciwwskazań natury medycznej. Na położniczym położne serdeczne do dzieci,
                  pomocne rodzicom. Pediatrzy różni.
                  Generalnie szpital mnie nie zaskoczył. Nie oczekiwałam cudów (nie znoszę
                  szpitali), liczyłam na to, że będzie w miarę po ludzku i bezpiecznie dla
                  maluszka. Na pewno nie zrobiono nic bez mojej zgody, ale też nie udzielano
                  wystarczających informacji bez pytania (a nawet pomimo pytań), dobrze wspominam
                  wypis (ten papier) - zostałam profesjonalnie poinformowana o wynikach badań i
                  zaleceniach.
    • aniasun Re: Szpital Św. Zofii 24.10.08, 22:00
      hej.moje przejścia z Żelazna są bardzo podobne. Możesz się jedynie
      pocieszyć,pomimo koszmaru jaki przeszłaś, że Twoje dziecko jest zdrowe. Ja tyle
      szczęścia nie mam. Ze zdrowej, donoszonej ciąży
      (co potwierdzają oczywiście wszelkie badania) mój synek urodził się w zamartwicy
      z 4 punktami w skali Apgar. Powodem jest oczywiście poród o dramatycznym
      przebiegu, o którym tak naprawdę nie mam sił po dzis dzień opowiadać! Karolek ma
      4,5 roczku i zdiagnozowane Mózgowe Porażenie Dziecięce. W poniedziałek kolejna
      sprawa w sądzie. Ostrzegam WSZYSTKIE dziewczyny przed tym szpitalem. Nie dajcie
      się nabrać na pierwsze wrażenie jakie robi to miejsce. Tam liczy się tylko kasa.
      I jeśli poród jest fizjologiczny to nie ma problemu,gorzej kiedy zaczynają się
      kompikacje - tak jak u mnie. Moja budowa nie pozwalała na poród silami natury
      ze względu na dysproporcje płodowo-miednicowa. Trzeba było czekac 15 godzin żeby
      się zorientować w TAAAAAAKIM szpitalu ???? pozdrawiam
      • pitu_finka Re: Szpital Św. Zofii 25.10.08, 20:22
        Zwykle nie wypowiadam się w takich wątkach, ale teraz napiszę bo nie mogę się
        zgodzić z takim "opluwaniem" szpitala. Tragiczne sytuacje zdarzają się w każdym
        szpitalu, niezależnie od koloru ścian. Ot, poród od wieków był dosyć
        "niebezpiecznym" epizodem w życiu i kobiet i dzieci. Teraz szczęśliwie
        umieralność okołoporodową dało się ograniczyć, ale nie do końca. Do pewnego
        stopnia rozumiem to, że matki których porody zakończyły się tragicznie szukają
        winnych. Szukają ich również te kobiety, które dały sobie wmówić mit jakim to
        cudownym przeżyciem będzie dla niech poród. Niestety - nie dla wszystkich jest.

        Leżałam w szpitalu św. Zofii dwa razy, rodząc dwoje dzieci. Niestety, ze drugim
        razem sprawa miała finał tragiczny. Ale NIGDY nie spotkałam się z
        nieżyczliwością lub brakiem profesjonalizmu. Dziękuję Bogu, że moja druga ciąża
        zakończyła się tam a nie gdzie indziej. Neonatologów mają świetnych, przez
        dłuższy czas jak miałam jakieś poważniejsze wątpliwości dotyczące zdrowia mojej
        córki chodziłam do przychodni do dr. Baszczeskiej (szefowej neonatologii),
        poleciłam ją wielu znajomym i każdy z nich jest mi za to wdzięczny. Pomimo
        przepełnienia lekarza nikt mnie nie odsyłał. Moja pierwsza córka miała
        zdiagnozowane szmery w sercu i pomimo ze ja po cc byłam już gotowa do wypisu,
        mała nie miała żółtaczki to zatrzymano na w szpitalu przez dwie dodatkowe doby,
        czekając aż do szpitala przyjedzie kardiolog z Kasprzaka i zrobi echo (w
        międzyczasie robiono oczywiście m.in. gazometrię sprawdzając czy wada nie
        rzutuje jakoś na ogólny stan córki) - i to pomimo zajętych korytarzy.

        Krótko mówiąc pełen profesjonalizm który nie kosztował mnie ani grosza.
        • pitu_finka Re: Szpital Św. Zofii 25.10.08, 20:24
          A, cc robiło mi dwoje lekarzy wyglądających baaardzo młodo. I zrobili to po
          mistrzowsku. A nawiasem mówiąc mam większe zaufanie do młodszych lekarzy (a
          większość z nich w Św. Zofii jest dobrze po 40), niż do emerytowanych profesorów.
        • klarci Re: Szpital Św. Zofii 01.11.08, 21:57
          Tak, to się zgadza, że ciężkie porody po prostu się zdarzają. Zgadza
          się też, że niektóre kobiety mają wygórowane (na nasze polskie
          warunki) wymagania. Ale prawda jest też taka, że czytając niektóre
          opowieści nie da się uniknąć stwierdzenia, że gdyby lekarze
          podchodzili poważniej do swojej pracy, to możnabyłoby znacznie
          zmniejszyć odsetek dzieci z powikłaniami poporodowymi. I to jest już
          przerażające. Tu nie chodzi o samochód u lakiernika, który nawet
          niedokładnie pomalowany będzie jeżdził, tylko o czyjeś zdrowie, a
          nawet życie. Ja jestem z porodu SN, który powinien być przez cc i
          prawda jest taka, że odbiło się to dość mocno na moim wczesnym
          dzieciństwie. Więc rozumiem żal co niektórych kobiet.
        • aniasun Re: Szpital Św. Zofii 09.11.08, 19:33
          z mojej strony to są fakty , nie opluwanie szpitala. Mylisz pojęcia dziewczyno.
          Ja nie wypowiadam się o opiece po porodzie, czy też o prawidłowo lub
          nieprawidłowo przeprowadzonym cięciu cesarkim. Moje wyobrażenia na temat samego
          porodu też są mało istotne, ponieważ tutaj najważniejszy byl moj synek! I być
          może- powtarzam BYĆ MOŻE w Twoim przypadku niczego nie zaniedbano, ale u mnie
          błąd był EWIDENTNY. Gdyby wcześniej podjęto decyzję o cc........Karolek byłby
          dziś zdrowym dzieckiem. Więc proszę Cie nie wypowiadaj się tak śmiało jeśli nie
          masz pojęcia. Brawo za takie zaufanie do lekarzy. Podziwiam. Lepiej zastanów sie
          o czym Ci nie powiedzieli............. Mimo wszystko pozdrawiam.
          • justak80 Re: Szpital Św. Zofii 14.11.08, 23:07
            Przepraszam,że zadam głupie pytanie ale czy twój lekarz prowadzący nie zauważył
            że nie możesz mieć porodu sn??? To do niego przede wszystkim należy takie
            zadanie. W szpitalu już później nie robią wszystkich badań od początku tylko
            ufają informacjom jakie dostają od pacjentów. Powiedzmy że lekarz prowadzący nie
            zleci jakiegoś badania to od razu wina szpitala że dziecko urodziło się nie tak
            jak trzeba??. Moja koleżanka miała podobne problemy i już w 3 miesiącu lekarz
            powiedział jej że musi mieć cc.
          • pitu_finka Re: Szpital Św. Zofii 18.11.08, 13:19
            Dziękuję za troskę, ale jestem pewna ze zostałam poinformowana o
            czym trzeba.
    • milka_milka Re: Szpital Św. Zofii 16.11.08, 21:35
      Taaak, odkąd przed ośmiu laty urodziłam tam dziecko jestem bardzo złego zdania
      na temat tego szpitala i wszystkim go odradzam.
      • majkateo Re: Szpital Św. Zofii 19.11.08, 10:01
        moja siostra rodziła tam 2 tygodnie temu i była bardzo zadowowolona.
        CC zrobiono jej po niespełna 4 godzinach, ale sądzę że to tylko z
        powodu opłacenia położnej i sali. Gdyby nie to trwałoby to z
        pewnoscia dużo dłużej. Metoda na ten szpital jest zatem jedna -
        zapłać a wtedy obsłużą cię jak należy.
        Ja mam termin na luty 2009 i wybieram się do Bieleńskiego
    • sylwiatamaa Re: Szpital Św. Zofii 21.11.08, 20:17
      Poród na Żelaznaj to wspomnienia jak z koszmaru! Miałam opłaconą
      położną - Panią Małgorzatę Gierada Rodoń - PRZEREKLAMOWANA!!! WIELKA
      POMYŁKA - i poród rodzinny. Trzymali mnie 4 godziny z bólami partymi
      zanim zdecydowali się na cesarkę. Przez te bóle dziecko miało
      zniekształconą główkę - za długi czas zwlekania... Po operacji
      kolejna porażka - salowe miały pretensje że korzystamy (z
      dziewczynami z sali) z dzwonków i prosimy o pomoc w podaniu
      dziecka... a przecież byłyśmy po operacji. Drugie dziecko rodziłam
      na Madalińskiego - bez porównania!!! Opieka bardzo dobra... Nie
      zastanawiajcie się nawet chwilę!!! Żelazna to dno!
      • pirozs Re: Szpital Św. Zofii 22.11.08, 20:51
        Ja rodziłam na Żelaznej 2 razy i mam jak najlepsze wspomnienia. Po
        zdecydowanie niesympatycznej Karowej, zwłaszcza beznadziejnej opiece
        na położnictwie, na Żelaznej podobało mi się wszystko. I kompetentne
        położne na bloku porodowym i położne na oddziale które przychodziły
        sprawdzać i pomagać gdy dziecko dłużej płakało.
        W 2002 miałam opłaconą położną własnie Małgosie Gieradę Radoń i
        wspominam ją jak najmoilej. Jest kompetentna ,szybka i energiczna,
        nie robiła nic bez mojej akceptacji.
        W tym roku urodziłam tam trzecie dziecko jako właściwie "pacjentka
        z ulicy", nie miałam tam lekarza prowadzącego, opłaconej położnej,
        nie chodziłam do szkoły rodzenia.Nie zauważyłam różnicy w
        traktowaniu. Położna ( Edyta Dzierżek -Postek) była fantastyczna.
        Choć rodziłam w sali dwuosobowej słyszałam tylko ją, pozwoliła mi
        stać i zapewniła niesamowite poczucie bezpieczeństwa.
        Równie sympatycznie było na oddziale, jedna z położnych spędziła ze
        mną kilka godzin w nocy pomagając przystawić do piersi córeczkę.
        Podobne odczucie miały moje koleżanki z sali na położnictwie ( w
        sumie 4).Czyżby więc dziewczyny zadowolone z porodu na Żelaznej nie
        odzywały się tutaj?
        Poza tym wydaje mi się że opłacenie położnej nie gwarantuje dobrego
        porodu. Niestety ona nie urodzi za ciężarną Trzeba jeszcze słuchac
        jej, spełniać polecenia i wspólpracować.
        Wydaje mi się także że niektórym panią emocje przysłaniają fakty. W
        każdym podręczniku i poradniku można przeczytać że IIfaza porodu
        trwa max.2-2,5h więc trudno uwierzyć w te 4.

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka