Dodaj do ulubionych

kocham dwóch...:(

09.09.08, 09:06
nigdy nie sądziłam, że mozliwe jest poczuc cos do dwóch facetów.zawsze
wierzyłam w ta jedyna miłość, w ta najprawdziwszą i wieczna. dopóki nie
spotkało mnie to straszne uczucie. mojego mężczyzne kocham bardzo i nie
mogłabym dopuścic do tego, żeby go zranic, ale jest tez drugi, któego poznałam
jakiś czas temu i się w nim chyba zakochałam. swojego mężczyzny nie zdradziłam
z tamtym.mojemu męzczyźnie nawet powiedziałam o swoim uczuciu do
innego.powiedział, że razem to przejdziemy. ale to juz trwa rok, a mi wcale
nie przechodzi.a najgorsze jest to, że mój męzczyzna myśli, że juz o tamtym
zapomniałam.bo w ogóle o nim nie wspominam i jest mi tak cholernie źle. bo nie
chcę go ranić. na cudowniejszego faceta nie mogłam trafic, a jednak cos mnie
ciagnie do tamtego. jak magnes... jego tez do mnie ciagneło...tyle, że jemuu
już chyba przeszło. albo i nie, nie wiem, bo sie nie spotykamy. takie to
skomplikowane wszystko. nic w zyciu nie ma trudniejszego od uczuc.
Obserwuj wątek
    • 63krysia Re: kocham dwóch...:( 09.09.08, 22:06
      sama zdecyduj co ty wogóle chcesz .masz męża którego kochasz to
      siedż z nim a nie szukaj przygód.
      • ilkaana Re: kocham dwóch...:( 09.09.08, 23:06
        podpisuję się
        • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 10.09.08, 09:17
          hmmm...czy ja szukam przygód... NIE!! ja sie nie prosiłam o to drugie uczucie,
          nie żebrałam o nie, nie chciałam tego i broniłam się przed nim. ale jak moge
          decydowac kogo mam pokochac? mój mężczyzna nie jest moim mężem jeszcze, choc
          planujemy ślub. z tamtym sie nie spotykam i nie chcę wdawac się w żaden romans,
          bo duzo osób by cierpiało. po prostu ciągle mnie męczy to uczucie. naprawde nie
          ma nikogo kto czuł kiedys podobnie? mnie to nauczyło jednego, że nigdy nie będe
          oceniac związków i uczuc innych ludzi, bo to jest chyba sfera tak osobista i
          intymna, że nikt kto nie przeżył czegos podobnego nie ma prawa człowieka zeszmacić.
          • albba Re: kocham dwóch...:( 10.09.08, 11:07
            Zdarzyło mi się wiele lat temu, na szczęście byłam już mężatką więc lojalność
            przeważyła. i ten drugi pozostał tylko "mała tęsnotą i słodkim marzeniem" i
            dobrze. Polecam zimne i wyrachowane ocenienie, z którym będzie Ci lepiej, skoro
            ślubu jeszcze nie ma. No ale ten drugi- czy w ogóle masz na niego szansę? Czy
            faktycznie kochasz jego a nie swoje na jego temat marzenia i fantazje? Łatwo dla
            zauroczenia zostawić kogoś na lodzie i samemu na nim zostać.
            • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 10.09.08, 11:34
              ja wiem, że nie mam szans na tamtego. nasze spotkania sa juz za nami. i nie chce
              do nich wracac, bo to rozbudziłoby tylko moje nadzieje na nowo. on własnie
              pozostał takim moim marzeniem, tak jak piszesz.podchodze do tego
              zdroworozsądkowo, jak narazie. tylko czasem jak zacznie o nim myslec to po
              prostu nie wiem juz kim jestem i czego chce. bo swojego męzczyzne kocham bardzo,
              inaczej juz bym go dawno zdradziła z tamtym. ale własnie przez wzgląd na mój
              związek umiałam powstrzymac to pożądanie. do tej pory tamten, mimo tego, ze jest
              mniej przystojny to bardziej mnie pociaga fizycznie. czasem nie rozumiem tego co
              mi sie przydarzyło, bo kiedys byłam taka szczęsliwa.
              • albba Re: kocham dwóch...:( 10.09.08, 12:11
                Tak to właśnie jest, dokładnie. Nie powiem Ci "nie myśl o tamtym"- gdybyś mogła
                zapanować mad myślami to sama byś to przecież zrobiła. Ale spróbuj sie w nie nie
                zagłębiać, szukaj jakiegoś zajęcia gdy cię najdzie. I przeczytaj "Wiek
                niewinności" (chyba taki tytuł tez po polsku)Edith Wharton. To samo, tylko
                przydarzyło się mężczyźnie. Jakoś pomaga świadomość, że inni tez tak cierpią i
                jak pięknie.
                • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 10.09.08, 12:38
                  dzieki serdeczne:) jak to fajnie w końcu posłuchac (czy poczytac) kogoś, kto
                  przeżył to samo albo podobnie.strasznie lubię czytac, więc ten tytuł sobie
                  zapisze i kiedys na pewno przeczytam. pracą ciagle staram się zapełniac swój
                  czas. raz lepiej raz gorzej.najgorsze jest to, że nie zapomne o nim tak szybko z
                  tego względu, ze widuję go dosyc często i choc ze soba nie rozmawiamy to te
                  spojrzenia i tęsknota obustronna pozostaja. narazie mi sie wydaje, że to uczucie
                  na zawsze mi pozostanie. a to Twoje uczucie mineło juz definitywnie?
                  • albba Re: kocham dwóch...:( 10.09.08, 14:31
                    Tak czy owak musiało- przeżyłam obu panów, po prostu mam już lat trochę. Ile to
                    trwało nie pamiętam, dawno to sie działo- na świecie Cię pewnie jeszcze nie
                    było. Ale długo, chyba kilka lat ale bolało coraz mniej, bladło i zamieniało się
                    w dość miłe wspomnienie, nawet rodzaj, bo ja wiem, zadowolenia, że mam takie
                    "filmowe życie wewnętrzne".
                    • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 10.09.08, 15:20
                      no u mnie jak narazie to rok trwa. juz kiedyś myslalałam, że to się kończy a to
                      ze zdwojoną siła uderzyło. tez tak myslę czasem o tym wszystkim jak o jakims
                      kiepskim filmie miłosnym. a to znaczy, że tych panów juz nie ma w Twoim zyciu?
                      przepraszam, że tak dopytuję.
                      • claratrueba Re: kocham dwóch...:( 11.09.08, 07:16
                        Sorry,że tak Cie opuściłam- praca. Mój mąż zmarł 14 lat temu, ten "drugi" kilka
                        lat temu. Wiesz, ja mam już wnuki. Co co Twojego problemu- to odchodzi i wraca.
                        Może by tak nie było gdybyś nie oglądała tego "drugiego" często. Ja swojego
                        oglądałam codziennie bo pracowaliśmy razem i to pewnie przedłużało zauroczenie.
                        z drugiej strony było motywacją do zadbanego wyglądu, a może i do lepszej pracy.
                        Te uderzenia będą przychodzić rzadziej, a pewnego dnia zauważysz, że już nic nie
                        czujesz. Nawet wyda Ci się śmieszne, że tak na Ciebie działał. Przestrzegam Cie
                        przed jednym: nie mów o tym nikomu! Jesteś lojalna, jesteś w porządku bo nie
                        robisz nic złego, ale ten "pierwszy" nie będzie czuł się dobrze wiedząc, że jest
                        ktoś jeszcze w Twoim sercu. Choć być może wie, mężczyźni są ślepi, ale nie
                        całkiem. Sięgnij po ten "Wiek niewinności" koniecznie!
                        • albba Re: kocham dwóch...:( 11.09.08, 07:20
                          Przepraszam, ten poprzedni post jest mój, nie zuważyłam, że synowa się zalogowała.
                          • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 11.09.08, 10:01
                            nic nie szkodzi, zauwazyłam, że to Ty:) no więc jeżeli chodzi o to, żebym nikomu
                            nie mówiła. to kiedys musiałam sie wygadać, bo to za głęboko mnie siedziało.
                            powiedziałam moim dwóm przyjaciółkom, ale ostatnio to już w ogóle o tym nikomu
                            nie mówie, bo wszyscy dookoła widza mnie uśmiechnietą i szcześliwa, więc myślą,
                            że nic mi nie jest. mój ukochany wiedział o wszystkim, bo kiedys o tym z nim
                            rozmawiałam, zreszta wtedy mielismy bardzo szczera rozmowę. tyle, że już nie
                            chcę mu nic o tym wspominac, bo to go bardzo bolało wtedy.i w sumie jak z nim
                            jestem to jestem bardzo szczęśliwa, tęsknię za nim jak sie nie widzimy długo i
                            mam ochote sie do niego przytulac. a tamtego widze czasem raz na tydzien, czasem
                            cześciej, czasem rzadziej.a z tym wyglądem to u mnie tak samo jest. odkąd
                            przestałam się spotykac z tym drugim to tak zaczęłam dbac o siebie, że teraz on
                            jak na mnie patrzy to ślini się:)) no nie mówiąc o innych:) czuje sie w sumie
                            przez to jakaś pewniajesza siebie. mój mężczyzna mówi mi, że wie, ze mogłabym
                            miec każdego. a jeżeli chodzi o sprawy intymne to odkąd wiem jak smakuje
                            pocałunek(i to bez wyposażenia!)z tamtym, bo jednak kiedys udało mu sie mnie
                            pocałowac, to już całowanie z moim nie jest juz dla mnie tak pociagające. a co
                            jeśli całe zycie tak będzie? teraz ciagle marzę o tym, żeby chociaz dotknąc tego
                            drugiego. i wiem, ze to pozostanie w moich marzeniach. i tak musi byc:(
                            • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 11.09.08, 10:14
                              a jak to jest teraz jak już ich nie ma na świecie? jak sobie z tym radzisz? co
                              czujesz?
                              • albba Re: kocham dwóch...:( 11.09.08, 14:28
                                Mogłabym kłamać, że nie mogę sobie poradzić itp. Ale to nieprawda. Czas robi
                                swoje. Czułam wielka tęsknotę i pustkę przez rok, dwa. Właściwie po obydwóch- to
                                jednak była ogromna część mojego życia. Ale nigdy nie zrezygnowałam z aktywnego
                                życia, z towarzystwa. No i poznałam kogoś. Bo potrzeba bycia kochaną nie mija po
                                sześćdziesiątce, chyba nigdy nie mija. Co jeszcze mogę Ci powiedzieć (zaraz
                                muszę na aerobik dla rupieci, wdowy muszą coś robić, żeby dzieci i wnuków nie
                                dręczyć)nie miej poczucia winy bo winna nie jesteś niczemu. I nikomu nigdy ani
                                słowa. Nikt nie może pomóc, zaszkodzić- owszem.
                                • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 11.09.08, 14:40
                                  ktoś musiał Ci kiedys strasznie napsuc zdrowie skoro jestes tak bardzo nieufna w
                                  stosunku do ludzi. ja mam "wypróbowane" przyjaciółki, które znam od bardzo
                                  dawna. chociaz prawdą jest, że więcej w sobie dusze niż mówie, jeżeli chodzi o
                                  problemy. to naprawde super, że znalazłas kogoś pomimo tych tragedii. niezwykle
                                  aktywną osoba w takim razie jesteś:) to bardzo dobrze. ja narazie staram się
                                  skupiac na swojej pracy zawodowej, chce sie piąc w góre, ale przez tego drugiego
                                  sporo czasu straciłam. zreszta, nie jestem na siebie zła, bo nie mogłam inaczej,
                                  swoje po prostu musiałam przezyc. i jakoś to pewnie wszystko przeżyję, tylko
                                  kiedy...oby do chwili gdy stane na ślubym kobiercu... bo nie wyobrażam sobie
                                  przyrzekac komuś miłość itd. gdy jest jeszcze ktoś inny w moim sercu. bardzo Ci
                                  dziekuję za miłe słowa i wsparcie. jakos tak mi sie lepiej zrobiło:)
            • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 12.09.08, 17:37
              albba napisała:

              Czy
              > faktycznie kochasz jego a nie swoje na jego temat marzenia i fantazje?


              albba powiedz mi prosze jak mam to odróżnić? kochanie od kochania marzen na jego temat. chciałabym wiedzieć, bo znowu nic nie wiem. spotkałam go, choć tylko na machnięcie ręką i nieśmiały uśmiech, ale takie spotkania rozstrajają mnie na cały dzien. czuję się już wypalona, bezsilna, bezradna...
              • albba Re: kocham dwóch...:( 14.09.08, 07:50
                Odróżnić nie jest tak trudno: zastanów się co naprawdę o nim wiesz. Nie uczucie,
                tylko wiedza. Co lubi, co go interesuje, jakie ma relacje z ludźmi, typ
                osobowości, wady. Czy nie jest tak, że do mało znanego człowieka dopisujesz
                cechy, które chciałabyś znaleźć i których (zapewne) nie widzisz u swojego
                chłopaka. I tworzysz sobie wyimaginowana postać dodając jej cechy zewnętrzne
                kogoś, kto Cię zafascynował. Czy taka zimna analiza pomoże, nie wiem. Na pewno
                nie od razu. W wojnie serca z rozumem rozum ma gorszą pozycję. Jeszcze wrócę do
                innej sprawy- niemówienie nikomu. Nie chodzi o to, że przypisuję ludziom złe
                intencje. Ale każdemu może zdarzyć się niedyskrecja, która Ci zaszkodzi.
                • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 14.09.08, 13:58
                  znam go na tyle, żeby wiedzieć, że jest takim męskim draniem zdolnym jednak do uczuć i bliskości i bardzo potrzebującym czułości.wiem jaki ma stosunek do kobiet, co lubi...zależy, o niektórych rzeczach wiem. nie będe ukrywac, ze nie zdążyliśmy się dobrze poznać. ale była między nami taka magia, której w tej chwili nie ma między mną a moim chłopakiem. dotyk tego drugiego potrafił rozpalić we mnie wszystko.wystarczyło musniecie ręki, cokolwiek, a ja "stałam w płomieniach"!! przeżywałam niesamowite podniecenie, emocje sięgały zenitu na sam jego widok.działał na mnie tak jak - boję sie nawet to powiedzieć - żaden inny. wiem, że jeżeli bym go blizej poznałą to mogłoby tak być, żebym go zostawiła, bo w końcu te jego wady i sposób życia by mnie otrzeźwiły. ale właśnie nie zobaczę tego i nie doświadczę tych złych rzeczy, tylko będę marzyć ciągle o tym jak wspaniale by było go znowu poczuć blisko siebie. ciągle sobie tłumaczę, że mój chłopak jest o wiele lepszym mężczyzną i ma poukładane w głowie, jest dobrym materiałem na męża. i go kocham. ale ta tęsknota za tymi uczuciami, które wtedy przeżywałam czasami doprowadza mnie na skraj załamania.jak mogę żyć wiedząc, że jest taki mężczyzna, który przyprawia mnie o niesamowite dreszcze i podniecenie i którego już niegdy nie dotknę.a mam obok siebie takiego, który dba o mnie i kocha niesamowicie mocno.przemawia przeze mnie egoizm. chowam go jak moge najgłębiej. i staram się przetłumaczyć sobie, że tamte emocje by mnie w końcu zgubiły, niestety nie moge tego sprawdzić na pewno i muszę uwierzyć w to, co rozum mi dyktuje.kobietę jednak bardzo pociagają mężczyźni-dranie.chyba mi jest też go żal trochę, bo on jest strasznie samotny i tak bardzo potrzebuje jakiegos wsparcia i kogoś, do kogo mógłby się przytulić. bo nie ma nikogo takiego. dziękuję Ci za każdą odpowiedź.
                  • albba Re: kocham dwóch...:( 15.09.08, 07:28
                    Widzę, że nasze historie są niemal identyczne. Kobiety kochają drani. Ale wiązać
                    powinny się z tymi porządnymi, nudnymi, solidnymi. Może pomoże Ci świadomość, że
                    drań pozostaje draniem i niszczy życie osoby, z która się zwiąże. A jeśli ktoś
                    jest samotny to niestety dlatego,że na to zasługuje. Nie ma nikogo, na kim
                    "mógłby się oprzeć" bo o kogoś takiego trzeba dbać, nie tylko o siebie. Pan,
                    który działał na mnie tak jak ten ktoś na Ciebie zamienił w koszmar życie trzech
                    kobiet, z którymi się związał. Bogu dziękuję, że potrafiłam mu się oprzeć. Nie
                    chce tak głęboko ingerować w Twoje życie, ale wydaje mi się, że skoro masz
                    wartościowego chłopaka traktuj go jak męża, nawet jeśli nie planujecie jeszcze
                    ślubu. A tamtego jak jakiegoś Brada Pitta- przyprawia Cie o dreszcze ale jest
                    nieosiągalny. Jest inne lekarstwo. Zakazany owoc pociąga dopóki go nie
                    spróbujemy i nie przekonamy się jaki jest gorzki. Romans z tym drugim szybko
                    pozbawiłby Cię złudzeń. Ale to chodzenie po cienkim lodzie: ryzykujesz związek z
                    dobrym człowiekiem (dowie się- mężczyźni sa niedyskretni), będziesz miała
                    ogromne poczucie winy. Jedyny zysk, że tego drugiego pewnie byś znienawidziła. I
                    siebie przy okazji. Emocje opadną, wierz mi. Bądź cierpliwa. A może wydarzy się
                    coś, co Cie otzreźwi- jakas podłośc tego "drugiego", kompletnie deklasujące
                    zachowanie. To potrafi w jedna sekundę zabić to "wielkie hormonalne zauroczenie".
                    • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 15.09.08, 11:55
                      otóż to:) ja tak samo myslałam...że przejść mi może tylko wtedy,
                      gdybym miała z nim romans.gdybym chociaz spróbowała jak to jest być
                      z nim.ile razy sobie tłumaczyłam, że muszę zwalczyć to uczucie
                      inaczej, bo przez romans mogę wszystko stracić, a przede wszystkim
                      właśnie bym siebie znienawidziła.i nie miałabym już szacunku do
                      samej siebie. ja tego drugiego jednak nie zrówanłabym z tymi
                      wszystkimi chamami, którzy zdradzają i ranią wszystkie kobiety. może
                      patrzę narazie na niego przez pryzmat swoich uczuć, ale wiem, że
                      potrafi być czuły i oddany, potrafi się przywiazać do kobiety, tyle
                      że nie zdążyłam sprawdzić na jak długo. strasznie pociąga mnie tym
                      swoim prawdziwie męskim zachowaniem.mój chłopak rzeczywiście jest
                      spokojny, ułożony, ale bardzo lubię z nim przebywać i rozmawiać z
                      nim.myślę, że do siebie pasujemy i razem przyznajemy, że jesteśmy
                      sobie przeznaczeni.bo w głębi duszy ja tak czuję.miałam strasznie
                      poczucie winy, gdy z tamtym się spotykałam czy podobało mi się jak
                      mnie całował.dlatego chcąc być w porządku zdecydowaam się na szczerą
                      rozmowę z moim chłopakiem. po prostu będąc w długim związku nie ma
                      już tych "motylków w brzuchu" jak przy pierwszym dotyku i muśnięciu
                      ust i myslę, że to mnie też zgubiło i za bardzo się na tym skupiłam.
                      bo są przecież wazniejsze rzeczy niż te motyle. kiedys usłyszałam
                      takie słowa: ze wszystkich uczuć na świecie, to namiętności nigdy
                      nie da się zapomniec. dokładnie tak jest. jakiś czas temu myslałam,
                      że to uczucie mi powoli przechodzi, bo sposób w jaki patrzył na mnie
                      ten drugi był taki pogardliwy (spowodowane to było tym, że trochę mu
                      nawypominałam - mimo tego, że wiem że tak się nie powinno robić, ale
                      wtedy jego zachowanie było nie do wybaczenia), no i własnie wtedy
                      gdy sobie wszystko układałam w głowie i prawie mi się to udało on
                      raptem znowu zaczął zabiegać. i patrzył z taka tęsknotą, jakby
                      chciał prosić o wybaczenie i pozwolenie na spotkanie.a moje uczucia
                      rozbudziły się na nowo i to ze zdwojoną siłą i tak tkwię z tym az do
                      teraz.czekam własnie na jego znudzenie moją osobą, wiem, że wtedy i
                      ja bym inaczej zaczęła patrzec na to wszystko, pomimo tego, że
                      najpierw bym wypłakała swoje.
                      • albba Re: kocham dwóch...:( 15.09.08, 12:16
                        Widzę, że on b. dobrze wie o Twoim zauroczeniu (nie chłopak tylko nr2). I bawi
                        się Tobą dla własnej próżności. Zaprzeczysz, oczywiście. Ale tak jest. Albo
                        odczytujesz w jego spojrzeniach, to co chciałabyś widzieć, a nie to, co jest.
                        Znudzisz mu się, potem znowu Cie dostrzeże jak ja swój stary zapomniany uroczy
                        kapelusz. Rzecz. Zbyt prosto widzisz świat: można być gentelmanem i zdradzać i
                        ranić. Taka jest męska natura (poligamiczna zdecydowanie)i tylko zasady, prawość
                        i uczciwość trzyma ich na wodzy. Albo przynajmniej uczy dyskrecji.
                        • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 15.09.08, 13:19
                          nie, nie zaprzeczę. wiem, że się mną bawił, ale robił to tylko do
                          momentu, gdy dowiedział się o moim uczuciu. potem już nic nie było
                          tylko moje pretensje. ale znowu za jakiś czas on jakby zrozumiał
                          swoje błędy (jakkolwiek naiwnie to nie brzmi) i teraz całkiem inny
                          ma stosunek do mnie. ja jestem niedostępna teraz. taką staram sie
                          dla niego być i on ma mnie taką widzieć. jestem pewna, że nie myśli
                          o mnie póki mnie nie zobaczy. nie zaprzeczyłabym gdybyś uznała, że
                          jestem naiwna.pewnie trochę jestem i rzeczywiście to może jest tak,
                          że jego spojrzenia odczytuje tak jakbym chciała. do końca jednak nie
                          dam sobie wmówić, że jestem dla niego obojętna. uczucia drugiego
                          człowieka można przeciez odczytać po oczach, po zachowaniu po
                          czymkolwiek. dlatego wiem, że nie byłam mu obojętna. a teraz...
                          teraz to może jestem dla niego tez jakims tam wspomnieniem.
                          • albba Re: kocham dwóch...:( 15.09.08, 13:27
                            A może wie, że jesteś związana z przyzwoitym człowiekiem i nie chce być świnią.
                            To dobrze by było. A może właśnie jesteś wspomnieniem i stąd to spojrzenie z
                            sentymentem. Wspomnienia sa wzruszające, szczególnie takie niezweryfikowane
                            przez bycie razem.
                            • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 15.09.08, 13:55
                              tak właśnie odczytuję jego spojrzenia. wie, że mam chłopaka, mówiłam
                              mu o tym od samego początku.wiedział, że planowalismy slub na kiedyś
                              tam.a on w końcu stwierdził, że nie chce psuć tego co jest między
                              nami. tyle, że i on i ja chcieliśmy, zeby do czegos więcej
                              doszło.teraz już wiem, że nie mogę liczyć na nic z jego strony. nie
                              wiem czy on ma jakies zasady, czy w końcu zrozumiał, że mnie trochę
                              skrzywdził i teraz chce się usunąc w cień i dać mi czas na
                              zapomnienie. w naszych spojrzeniach czasem odczytuję takie
                              zrozumienie między nami, że razem dobrze wiemy, że nigdy nie
                              będziemy razem, ale że czujemy sentyment do siebie i tych wspomnień,
                              które mamy nikt nam nie odbierze. a że ja czuję niedosyt to już inna
                              sprawa. jestem tez pewna, że on przez cały ten czas nie ubolewał nad
                              tym, że nie spotkamy się już więcej. pewnie zajął się innymi juz.
                              może miał ich już trochę odkąd ostatni raz się z nim spotkałam. ale
                              mimo wszystko czuję, że bylismy dla siebie wyjątkowi. może to tylko
                              mój wymysł, ale nie chciałabym, żeby ktoś mi to odbierał. strasznie
                              mi się spodobało to, co napisałaś na końcu. "wspomnienia sa
                              wzruszające, szczególnie takie niezweryfikowane przez bycie razem" -
                              nie umiałabym lepiej ująć tego, co myślę, że nam pozostało.
                              • albba Re: kocham dwóch...:( 15.09.08, 14:23
                                "moja miłość najwieksza" Michał Bajor- posłuchaj tego- nic dodac nic ująć.
                                Będziecie mieli kiedys w sobie przyjaciół b. oddanych. To niezwykła więź z
                                niespełnionej miłości. Hormony musza opaść (znaczy nie w ogóle, tylko między
                                wami). To duzo więcej niż byle jaki romans.
                                • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 15.09.08, 14:37
                                  czyli jednak nie myślisz, że jestem naiwna? i bezpodstawnie i ślepo
                                  wierzę w to, że on czuję do mnie nutkę sentymentu? bardzo bym
                                  chciała spotkać sie z nim jeszcze raz, posmiac się,
                                  poflirtować...ech.to chyba minęło bezpowrtonie, dlatego nawet na
                                  przyjaciół nie ma mam co liczyc. a nawet jesli minęłoby mi to
                                  uczucie to przecież istnieje taka możliwość, że jak byśmy zaczęli
                                  się na nowo spotykac to znowu byśmy cos do siebie poczuli. dlatego
                                  mój rozum musi wygrać i nie dopuścić do spotkania. chociaż czasami
                                  na przekór sobie (rozumowi) wymyślam co mam zrobić, żeby go chociaż
                                  zobaczyć. pierwsza na pewno do niego nie napiszę ani nie zadzwonię.
                                  mam swoją dumę;) a i on nie zrobi pierwszego kroku.i tak to
                                  zostanie..
                                  • albba Re: kocham dwóch...:( 15.09.08, 14:52
                                    Nigdy nie myslałam, że jesteś naiwna. Ale zauroczenie nakłada takie okulary,
                                    przez które widzi sie to czego sie pragnie. To główny objaw tej choroby. Co do
                                    dalsego Twojego postepowania- słuszna decyzja. Powodzenia i wytrwałości.
                                    • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 15.09.08, 15:11
                                      dzięki serdeczne za wsparcie;) dzięki takim rozmowom utwierdzam się
                                      tylko w przekonaniu, że dobrze robię. czasem tylko szukam więcej sił
                                      i wytrwałości w słowach innych ludzi. ale to chyba ludzkie. będę Cię
                                      informowac na bieżąco jak rozwija się sytuacja, jeżeli tylko
                                      będziesz miała ochote tu zagladac:) a mogę o coś zapytac? ten
                                      mężczyzna, któy pojawił sie w Twoim życiu... to uczucia do niego są
                                      podobne, jakie miałas do męża czy do tego drugiego? oczywiście to
                                      tylko moja kobieca ciekawość, któą po prostu możesz zignorowac;)
                                      • albba Re: kocham dwóch...:( 15.09.08, 20:16
                                        jeszcze inne. To taka przyjaźń dwojga ludzi o b. podobnych doświadczeniach. Bez
                                        oczekiwań, bez planów, o które w naszym wieku trudno. Taka dwójka staruszków,
                                        którzy lubia powspominac i razem do teatru pójśc. na forum oczywiście będę zaglądać.
                                        • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 15.09.08, 23:12
                                          czytam sobie nasze pogaduszki i stwierdzam, że jesteś głosem rozsądku. bardzo mi to potrzebne w ostatnim czasie. jeszcze nie miałam chyba okazji porozmawiac z kimś tak doświadczonym, a bardzo tego potrzebowałam. nie ma to jak rady doświadczonej przez życie osoby, a Twoje sa bardzo trafne i mądre. a czy jest możliwe przestać kochac całkowicie kogoś, kto jest naszym marzeniem? czy to się zamieni w jakieś inne uczucie? nie chciałabym do końca życia żałowac i myśleć co to by było gdybyśmy jednak mieli romans. boję się, że przez całe życie będzie mi towarzyszyć to niespełnione marzenie i że będę musiała po prostu przyzwyczajac się do tego uczucia.udawać przed samą sobą, że jestem szczęśliwa z moim mężczyzną i tym samym jego unieszczęśliwiac.
                                          • albba Re: kocham dwóch...:( 16.09.08, 07:20
                                            Można przestać kochać całkowicie i chyba żadne marzenie nie trwa wiecznie. Może
                                            sie to też zamienić w uczucie niesmaku, że swoje uczucia ulokowało sie w
                                            nieciekawej w gruncie rzeczy osobie (tak było ze mna przez jakiś czas kiedy mi
                                            już minęło).I Tobie minie, niczego nie będziesz musiała udawać. Jesteś b. młoda
                                            osobą i nie zdążyłaś jeszcze odczuć jak bardzo nasze życie się zmienia, jak
                                            bardzo my się zmieniamy- oczywiście jako całkowicie dorosłe osoby- nie chodzi mi
                                            o zmianę w postaci przekształcania się z dziecka w kobietę. Ale przypomnij
                                            sobie- czy nikogo nie kochałaś szaleńczo i na zbój jako nastolatka? I gdzie
                                            teraz ta miłość? Tak będzie i teraz.
                                            • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 16.09.08, 10:04
                                              bywało, bywało:)) a teraz rzeczywście się z tego smieję i da się nic
                                              nie czuć do tej osoby.ale myślałam, że jeżeli już jestem trochę
                                              starsza to może to jest jakoś inaczej, może to że jednak byłam z nim
                                              blisko i nie do końca, zasmakowałam go trochę, ale nie całkiem,
                                              poczułam tą rozkosz, ale tylko przez chwilę spowoduje, że zawsze
                                              będę czuła niedosyt i to się nie zmieni. no nie wiem, ale to jest
                                              nowe doświadczenie dla mnie. pewnie będzie tak jak twierdzisz, modlę
                                              się o to! tylko zastanawiam się czy starczy mi jeszcze sił i czy nie
                                              wpadnę wcześniej w depresję (którą już zresztą kiedyś zaliczyłam).
                                              • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 26.09.08, 18:11
                                                ostatnio jakoś dziwnie się czuję...2 tyg go nie widziałam i tak jakos dobrze mi z tym. tyle ostatnio się działo w moim życiu, że tak sobie myślę... jakby mi przechodziło. to czy tak jest na pewno okaże się gdy go zobaczę. oby szybko to nie nastąpiło, bo uczucie może odżyć. i choć czasem myślę o nim z tęsknota i sentymentem to jednak staram się skupić na moim mężczyźnie. i mi to wychodzi:)
    • alunia78 Re: kocham dwóch...:( 27.09.08, 19:43
      jednego na pewno kochasz a drugim jesteś zauroczona,przemyśl to sobie dobrze bo
      stracisz na złym wyborze
      • mala224 Re: kocham dwóch...:( 01.10.08, 22:07
        Ja byłam w takiej sytuacji 4 lata temu. Chodź mimo młodego wieku trochę
        przeżyłam rozterek miłosnych. Dokładnie 4 lata temu rozstałam się z moim obecnym
        mężem. Byliśmy razem 2 lata, młodzi, on uważał że przy mnie nie może się
        wyszaleć.I właśnie po tym rozstaniu poznałam innego chłopaka, odrazu padłam w
        jego ramiona. Byłam zraniona po zerwaniu, ale nie umiałam być sama,
        potrzebowałam przytulania, całowania, kogoś kto mnie rozśmieszy, wysłucha,
        utuli. Nadal kochała mojego byłego, ale nagle się zorientowałam, że kocham i
        obecnego. Nasz romans trwał 2 miesiące. Były błagał bym do niego wróciła, ale ja
        byłam nie ugięta. Raz mojego w tedy obecnego chłopaka zawołałam imieniem byłego
        i wszystko posypało się jak lawina. Zerwanie i parę tygodniu później powrót do
        starego związku. Przepraszam, mam nadzieję, że rozumiesz tą historię. Z tamty
        urwałam kontakt i dzieliło nas 500 km, więc byłam w dobrej sytuacji. Żyłam sobie
        szczęśliwie przez 3 lata i nagle rok temu on znowu pojawiła się w moim życiu.
        Byłam już mężatką. To było straszne, śnił mi się po nocach. Wmawiałam sobie, że
        jest beznadziejny, na próżno. Dalej coś czułam, może to tylko tęsknota za
        tamtymi czasami. Bardzo często pisaliśmy na gg, na wszystkie tematy, mój mąż
        wiedział o tym. Mówił, że nie jest zazdrosny, ale niedawno powiedział że był i
        to bardzo. Wiem, że nigdy nie polecę za namiętnością, nie wdam się w romans. Za
        bardzo kocham i cenię mojego męża. Dopiero jakieś 4 miesiące temu zrozumiałam,
        że mi na nim nie zależy, ze kocham męża. Ale to był ciężki rok. Po mimo tego że
        do niego tęskniłam, a nawet się z nim widziałam, to potrafiłam zapomnieć. On
        jest innym człowiekiem a ja nie tą samą kobietą. Niedwano wzięłam ślub kościelny
        i jestem najszczęśliwszą kobietą pod słońcem. Tobie też tego życzę. Przepraszam,
        ze tak długo, ale cieszę się że mogłam w końcu o tym komuś powiedzieć. Bo do tej
        pory to była ściśle strzeżona tajemnica przed światem
        • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 02.10.08, 09:10
          dzięki serdeczne, że chciałas się tym ze mną podzielić. wszyscy mówią, że kochac
          dwóch nie można. może i nie. ale mozna kochac kogos miłością dojrzałą,
          przyjacielską i wieczną, a w tym samym czasie zakochac się jak gó...ara w innym
          mężczyźnie i to durgie uczucie jest zazwyczaj szaleńcze, pełne namietności i
          motylków w brzuchu:) pewnie dlatego jest tak trudno zapomniec. mnie się czasem
          wydaje, że mi przechodzi. oczywiście tęsknie za tym jak byłam blisko niego i
          brakuje mi tej namiętności i motylków w brzuchu nawet jak nic złego nie
          robiliśmy. to było ekscytujące. chyba tęsknie za takimi wrażeniami. ale za
          tamtym człowiekiem tez tęsknie. ostatnio znowu się minęliśmy i w jego zachowaniu
          dojrzałam więcej zainteresowania niż u mnie. mam nadzieję, że to dobry objaw.
          czuję że już prawie jestem na końcu tej drogi zakochania i ze zaraz to się
          zakończy i zaznam błogiego spokoju. czasami wydaje mi sie tez, że nie chcę
          tracić tych wspomnien i na siłę sobie przypominam nasze spotkania i jego twarz,
          tak jakbym przez zapomnienie miała stracić częśc siebie. jednak i ja uważam, że
          nie byłabym zdolna do namietnego krótkotrwałego romansu, choć bardzo chyba tego
          potrzebowałam. teraz coraz więcej dostrzegam plusów w moim zyciu i walcze z
          uczuciem, które zawładnęło moim życiem. wierzę, że zwalczę to i że stojąc na
          ślubnym kobiercu będe pewna miłości do tego człowieka, który stoi obok.
          • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 06.10.08, 13:34
            no i znowu nasatły te chwile. wystarczyło ze 2x widziałam wpatrzone we mnie jego
            oczy i juz nie sypiam po nocach i marze o spotakniu z nim... smutne to znowu:(
            bo juz wydawało mi się, że bedzie z górki.. ach szkoda slow
            • albba Re: kocham dwóch...:( 07.10.08, 08:48
              wampirze drogi, wystarczy,że babcia albba wyjedzie stare kości wygrzać pod
              słońcem afrykańskim, a Tobie choroba powraca. Za dużo myślisz- zajmij głowę!
              Moja synowa zawsze mówi, że na złamane serce wysiłek intelektualny najlepszy.
              Czy wszystkie języki już znasz? Nie pomoże Ci opowiadanie o tym uczuciu,
              rozkręca Cię. Trzeba znaleźć pasję, która Cię zajmie. Rozum, nie ręce. Trzeba
              uciec, nie rozpamiętywać. Tak jest z każdym bolesnym przeżyciem. Zatapianie się
              w smutku, poczuciu straty, rozczarowaniu pogłębia depresję, wydłuża. Odbiera
              siłę. Twój ból minie, wierz mi, ale Bóg pomaga tylko tym, którzy sami sobie
              pomagają.
              • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 07.10.08, 09:46
                :))) jak to dobrze znowu "usłyszeć" głos rozsądku:))) jak mi tego brakowało:)
                strasznie Ci zazdroszczę, bo Afryka to moje marzenie... a co do tego mojego
                rozpamietywania to własnie przez to, że ostatnio miałam dużo roboty i właśnie
                ten wysiłek intelektualny to miałam mało czasu na rozpamiętywanie, nie widziałam
                go tez przez prawie 3 tyg i wszystko zaczęło się uspokajać. nawet myślałam, że w
                końcu to się skończyło. ale potem pracy miałam coraz mniej a na dodatek
                widziałam go 2x i to wystarczyło. wczoraj miałam ostatni dzien laby, bo własnie
                od dzis postanowiłam robic cos, co by mnie pochłoneło bez reszty. jak to wyjdzie
                - nie wiem, ale starac się będe. ale im bardziej ja jestem obojetna wobec niego,
                tym bardziej on wykazuje większe zainteresowanie. ciężkie to. pogrywa sobie ze
                mną, bawi sie? nie, to nie to. w jego wzroku jest tyle smutku, że mi po prostu
                jest go żal. znowu rozpamietuję:) ach, ale ze mnie romantyczka...no tylko rabnąc
                w łeb.
                • albba Re: kocham dwóch...:( 07.10.08, 11:03
                  Jeszcze wczoraj było słońce i upał, a dzisiaj- szkoda gadać. Więc wyżyję na
                  Tobie moja złość na klimat umiarkowany (ciekawe w czym niby ten umiar). Wzrok
                  jelenia gastrycznie niedysponowanego może oznaczać 1. Twoją interpretację tegoż,
                  2. dobrze wytrenowaną mimikę+ pogrywanie, 3. faktyczne zainteresowanie (które
                  istnieje pewnie tylko dlatego, że go nie chcesz, co mu uderza w ambicję). W
                  takiej właśnie kolejności w/g prawdopodobieństwa. Tylko co z tego? Wariant
                  "ulegam pokusie" odrzuciłaś, sposób leczenia znalazłaś, pozostaje czekanie na
                  efekt. Wiem, dłuży się, niemożność zapanowania nad uczuciami jest trudna do
                  zaakceptowania. Nie odpisuj, to wielka przyjemność "pogadać" z Tobą, ale pisanie
                  o tych rozterkach też Ci nie posłuży. Odezwij się kiedyś (może trzeba będzie
                  nowy watek założyć) pod hasłem "już się wyleczyłam". Tak będzie.
                  • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 07.10.08, 11:17
                    a własnie, że odpiszę:))) chcę się dowiedziec jaka ta Afryka jest:)))i jak długo
                    tam byłas? strasznie bym chciała kiedys tam pojechac.
                  • marian_na77 Re: kocham dwóch...:( 07.10.08, 11:50
                    albba jesteś WIELKA!Już,już miałam się wtrącić w rozmowe,ale pisałąś
                    tak pieknie,tak mądrze,że nie chciałam zagubionej niewiaście
                    przeszkadzać w chłonięciu Twojej niezaprzeczalnie ogromnej wiedzy o
                    życiu.Pozdrawiam
                    • albba Re: kocham dwóch...:( 07.10.08, 12:08
                      O matko, chyba sie rozpłaczę- taki komplement od kobiety ( a więc pewnie
                      szczery)! Dzięki, chyba nawet deszcz jest już fajny. Wampirze, chcesz pisać,
                      pisz. O Afryce (ale nie takiej z lwami i słoniami- zwykła ukochana moja Tunezja)
                      innym razem. Muszę na zakupy, po jedzenie bym nie poszła, ale kremy mi się
                      pokończyły. Więc rozumiesz, parę godzin w drogeriach- kocham to. A Ty pisz, pisz
                      o tym panu, którego planujesz na męża po "wyzdrowieniu". Chcę to przeczytać!
                      Koniecznie. Bo zawsze zastanawiałam się co nas ciągnie do różnych "typków" kiedy
                      mamy kogoś super obok. przecież nie uganiamy sie za spleśniałymi ciastkami,
                      kiedy na stole czeka nas świeży o najpiękniejszym na świecie zapachu choć
                      powszedni chleb.
                      • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 07.10.08, 13:27
                        hmm.. więc chcesz, zebym napisała o moim lubym;)) jest wyjątkowy. kocha mnie
                        szczerze i okazuje mi to, więc nie moge narzekać.spędzamy ze sobą każde wolne
                        chwile, jakie mamy. on mi mówi jak bardzo chce budzic się koło mnie i przytulać
                        się do mnie do snu. ja tez tego chcę, naprawde...nie jest nudny jak flaki z
                        olejem, potrafi mnie rozbawic, choc to raczej ja jestem w związku szaloną,
                        temperamentną i niesforną czasem istotą. czasami brakuje mi tylko jakichś
                        większych emocji w tym związku. ale ten brak rekompensuje mi poczucie
                        bezpieczeństwa i spokój ducha, jakie mi daje mój mężczyzna. jesteśmy już ze sobą
                        długo i bardzo dużo przeżylismy. obiecalismy sobie walczyc o nasz związek i tak
                        bedzie.
                        • albba Re: kocham dwóch...:( 08.10.08, 10:23
                          Przeczytałam to już wczoraj, ale nie wiedziałam co odpowiedzieć. Coś mi w tym
                          opisie nie pasowało, już wiem co: nie obraź się, to może być opis wiernego psa.
                          Oczywiście, nie musisz obcej osobie opisywać jego cech charakteru i szczegółów
                          typu "ma piegi i 4 siostry". Ale opis jest zdominowany stosunkiem do Ciebie-
                          jego samego w nim nie ma. To zastanawiające. Czy nie jest tak, że właśnie
                          postrzegasz go przez pryzmat "jaki jest dla mnie" a nie "jaki jest"? A o to mi
                          chodziło żebyś pisząc, uświadomiła sobie co Cię z nim wiąże, co spowodowało, że
                          zostaliście parą, dlaczego planujesz wspólną z nim przyszłość. Nie musisz o tym
                          pisać, ale pomyśl. Bo emocje w związku wiążą na krótko, ich temperatura spada, a
                          zostaje zupełnie coś innego. Spokój ducha i poczucie bezpieczeństwa daje też
                          polisa ubezpieczeniowa, więc to chyba coś więcej. Trudno mi sie dzisiaj
                          wysłowić, ale zastanów sie po prostu dlaczego jest on ciekawym człowiekiem
                          (przecież jest skoro zwrócił Twoja uwagę) dlaczego oceniasz go jako wartościową
                          osobę (bo inaczej przecież nie byłabyś z nim). I czy czasem wasz związek nie
                          stał sie po prostu nudny. Piszesz, że spędzacie każdą wolną chwilę razem, ale
                          zastanów się jak spędzacie. Czy nie jest to (oprócz seksu rzecz jasna) nie tyle
                          razem co obok siebie? Czy rozmowy nie zostały zastąpione np. wspólnym gapieniem
                          się w tv? Może warto znaleźć wspólna pasję i mieć o co gorąco się spierać a
                          potem gorąco godzić? Bo emocji Ci wyraźnie brakuje, stąd pewnie ten drugi pan.
                          Potrzeb naszej psychiki nie stłamsimy wolą i poczuciem lojalności.
                          • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 08.10.08, 11:05
                            :) musze się przyznac, że czytałam to z usmiechem na twarzy. gdy to wczoraj
                            napisałam to sama później stwierdziłam, że ja właściwie nie opisuję mojego
                            mężczyzny. chciałam potem cos dopisać, ale potem się wycofywałam. dlatego to, co
                            napisałaś jest dokładnie tym co ja sobie pomyslałam wczoraj. i szukałam
                            przyczyn, dlaczego nie pisze o nim. potem doszło do mnie, że im bardziej skupiam
                            się na jego cechach, tym więcej myślę o tym drugim. nie wiem dlaczego. więc
                            chyba jakoś chciałam z tego wybrnąc. a nasze bycie razem nie sprowadza się do
                            tylko do sexu i siedzenia przed tv. bardzo lubimy rozmawiac. mamy takie tematy,
                            które nas interesuja i rozmawiamy o nich z pasją. zresztą on sam stwierdził, ze
                            bardzo lubi mnie słuchać, ja jego też, chociaz to ja zazwyczaj mam więcej do
                            powiedzienia;/ no dobra. to spróbuje napisac coś o nim: jest spokojny, dobry w
                            tym co robi zawodowo, łagodny, bezkonfliktowy, umie pocieszać (ale nie dobrą
                            radą, bo to mu z trudem przychodzi, ale po prostu tym, że jest), bardzo
                            koleżeński, niezwykle cierpliwy, pomocny - nigdy nie odmawia, gdy ktos go prosi
                            o pomoc, duzo kobiet się w nim kocha:), przystojny jest bardzo, taka przylepa z
                            niego, mozna cały czas się do niego przytulac i nigdy nie ma dosyć;), ma jednak
                            problemy z wyrazaniem swoich uczuc i nie umie opowiadac o swoich problemach,
                            kryje dużo rzeczy w sobie i dopiero z upływem dłuzszego czasu mozna coś z niego
                            wyciągnąc. taki właśnie jest mój męzczyzna. o wadach nie będe się rozpisywac, bo
                            większość z nich jest chyba po prostu wymysłem rozhisteryzowanej kobiety. ale
                            jedna z jego wad (nawet nie wiem czy to rzeczywiście wada - kto jak chce) to mi
                            najbardziej doskwiera - nie umie nic zorganizować, brak mu wyobraźni, a co za
                            tym idzie zero romantycznych randek (wszystko na mojej głowie). a ja jestem
                            kobietą, jak każda inna, kocham niespodzianki i romantyczne spotkania. to chyba
                            z grubsza wszystko, co chciałam napisać. trudne to było, ale dziekuje, że dałas
                            mi takie zadanie:)
                            a ja tak bardzo wczoraj czekałam na mądre słowo od Ciebie. nawet nie wiesz jak
                            bardzo jest mi ono potrzebne. jakiś czas temu modliłam się o kogoś, kto mógłby
                            mi pomóc w zapomnieniu. zastanawiam się czy to Ciebie Bóg mi nie zesłał:)
                            • albba Re: kocham dwóch...:( 08.10.08, 11:56
                              To typowy, porządny facet. Smutno mi się bardzo zrobiło bo ten opis przypomina
                              mi bardzo mojego nieżyjącego męża, włącznie z "dużo kobiet się w nim kocha".
                              Mądrze robisz planując z nim przyszłość. Co do wyrażania uczuć: mężczyźni nie
                              potrafią wyrazić tego co czują, świetnie wychodzi im wyrażanie tego, czego nie
                              czują. Romantyczny kochanek nie kocha tylko odgrywa to czego oczekuje kobieta.
                              Może są wyjątki, ale nieliczne. Coś jak Murzyn albinos- tez się zdarza. Brak
                              wyobraźni- chyba trochę źle to oceniasz. Raczej brak potrzeby tej
                              romantyczności, może dla niego to "gruchanie przy świecach" jest po prostu
                              teatralne, nieprawdziwe, "serialowe"? A może słusznie tak uważa? Czy Tobie tez
                              nie wydaje się czasem sztuczne i stereotypowe? Takie różowo-błękitne i słodkie
                              "do urzygu" (przepraszam, lubie to okreslenie choć nieeleganckie). Wiesz, to
                              "każda kobieta potrzebuje" to tylko moda, obyczaj, miły ale pusty. Ty
                              organizujesz, to zorganizuj cos przy czym sie ubawicie: scrabbla, wyjście
                              (wyjazd) do teatru połączone z kolacją "na mieście", sport może. Takie rzeczy
                              łączą nie mniej niż "romantyczne randki", które po pewnym czasie już nie
                              "romantyczne" a jakieś takie wymuszone. Nie umie rozmawiać o swoich problemach-
                              to dobrze. Świadczy o tym, że nie chce Cię nimi obciążać, martwić. I że umie
                              sobie z nimi radzić. Wolałabyś wiecznie lamentującego marudę? Są tacy
                              "zwierzacze", wierz mi- gangrena. I nie myśl w sposób "to mężczyzna powinien",
                              pomyśl jak denerwujące jest to, że my ciągle słyszymy "kobieta powinna", "dobra
                              zona powinna" jakbyśmy nie były ludźmi tylko robotami seryjnej produkcji.
                              • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 08.10.08, 12:57
                                wiesz... duzo moich koleżanek i jego koleżanek ciagle mi mówi o tym, ze takiego
                                faceta to ze świecą szukac. a te które wiedza o moim uczuciu do tego drugiego
                                zachodza w głowe jak mogłam poczuć cos do takiego faceta skoro obok siebie mam
                                taki ideał. a czy Ty byłas szczęśliwa ze swoim mężem? we wszystkich sferach
                                zycia? dlaczego smutno Ci się zrobiło? czy to dlatego, że wiesz już, ze czeka
                                mnie nudne i ciężkie życie z "ideałem". tak to troche odczytałam. co do randek,
                                to czasami po prostu tego potrzebuje, myślę, że nasz związek tego potrzebuje.
                                nie twierdzę, ze chcę żeby było tak co dzien, albo raz na tydzien. wystarczy
                                naprawde kilka razy w roku chociaz.to chyba odświeża związek. no i chyba ja
                                takie rzeczy bede organizowac:) wezmę ten ciężar na siebie:)
                                zgodnie z Twoja radę nie będe pisac o tym drugim (chociaz jest coś waznego chyba
                                o czym nie pisałam i co by rzuciło całkiem nowe spojrzenie na cała sprawe, ale
                                boje się, żebyś mnie nieźle zbeształa:), a poza tym to nie chciałabym tak
                                publicznie, rozumiesz), ale nie zostawiaj mnie samą, bo jakos teraz jak już
                                poznałam madrość Twoich wypowiedzi trudno będzie mi się z nimi rozstac:) dlatego
                                pisz do mnie czasem.. o życiu, o codzienności, o czymkolwiek:) potrzebuję Cię
                                (aż mi się łezka zakręciła)
                                • albba Re: kocham dwóch...:( 08.10.08, 13:27
                                  Smutno mi sie zrobiło, po przypomniałam sobie, jakiego miałam człowieka obok
                                  siebie i uświadomiłam, jak mi Go brak. Byłam szczęśliwa, czy we wszystkim-
                                  pewnie nie. Ale taka jest ludzka natura, że zawsze czegoś nam brakuje. Po prostu
                                  musimy o czymś marzyć. I tak jest i będzie z Tobą. Absolutne szczęście jest
                                  niemożliwe (no może po narkotykach- nie próbowałam nigdy). A nasze problemy z
                                  "tym drugim" świadczą być może o tym, że brakuje draństwa. Może my, kobiety
                                  rzeczywiście mamy jakieś masochistyczne skłonności, jakiś pociąg do "złej strony
                                  mocy". A zycie nie musi byc nudne i ciężkie tylko takie jakie Ty będziesz
                                  chciała. Organizowanie nie musi byc "ciężkim obowiązkiem" wystarczy, że nie
                                  pomyślisz "muszę to zrobić" bo nie musisz wcale. Po prostu chcesz- dla siebie.
                                  • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 08.10.08, 13:47
                                    teraz mi się smutno zrobiło, bo nie chciałabym Cię zasmucac... pewnie tak jest,
                                    ze kobieta szuka czasem tego draństwa, bo cos w nim ja pociąga. ale to tylko na
                                    krótka metę. ostatecznie chciałybyśmy spędzic życie u boku mężczyzny, który
                                    będzie o nas dbał i który da nam poczucie bezpieczeństwa. to, co napisałas
                                    uświadomiło mi jak bardzo powinnam cieszyc sie z każdej chwili spędzonej z moim
                                    facetem i dziekowac Bogu za nie. w sumie to tak jest. niepotrzebnie szukam innym
                                    wrażeń. nie umiałabym żyć bez mojego mężczyzny. po prostu bym sobie nie
                                    poradziła bez niego. wiem to. uświadamiasz mi to ciągle, chociaz nie wprost.
                                    • albba Re: kocham dwóch...:( 08.10.08, 14:07
                                      Przeceniasz mnie, ale to miłe. Twój mężczyzna jest Ci oparciem- to skarb, który
                                      trudno docenić, jak wszystko- co mamy. Tak samo nie doceniasz skarbu młodosci,
                                      jest dla Ciebie oczywista. A dla mnie to skarb, który kiedyś miałam i juz nigdy
                                      nie będę. Choć i starość ma zalety- na przykład, że można doświadczeniem pomóc
                                      wartościowej osobie. Pozdrawiam. Muszę zadbać teraz o moich przyjaciól z
                                      "realnego świata".
                                      • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 08.10.08, 14:29
                                        z ta starościa to musisz przesadzac;) a o tym, że to niby ja wartościowa...no
                                        dziękuję. oczywiście nie chciałabym, żebys przeze mnie zaniedbywała ludzi,
                                        których masz blisko. myślę, że na tyle jestem dorosła, że sobie poradzę jakiś
                                        czas bez Ciebie;) ale każde Twoje słowo chłonę po prostu całą sobą. rzadko się
                                        zdarza w moim życiu, żeby ktoś tak bardzo zafascynował mnie swoimi słowami. nie
                                        licze na to, ze bedziesz tu mnie ciagle pocieszła i odpisywała co minute.
                                        musiałabym byc do końca głupia, żeby tego od Ciebie wymagac. doceniam to, ze
                                        zechcesz jakies kilka minut w ciagu dnia poświęcic na złagodzenie bólu w moim
                                        sercu. to bardzo pocieszające, że jest ktoś, kto rozumie ten ból i stara się jak
                                        moze go zminimalizowac. wiesz... zawsze chciałam mieć dobry kontakt z moją mama
                                        czy z jakąs inna osoba starsza ode mnie, która swoim doświadczeniem i mądrym
                                        słowem będzie umiała odpowiedziec mi tak po prostu na moje pytania i
                                        watpliwości. ale płaksa ze mnie, normalnie rozpłacze się na stanowisku pracy;)
                                        jakbyś była blisko mnie to pewnie bym sie wtuliła w Ciebie, a Ty chcąc nie chcąc
                                        musiałabyś mnie znosić;)
                                        • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 09.10.08, 09:22
                                          albba całkowicie się rozsypałam. moje emocje sięgneły chyba zenitu. siedze w
                                          pracy i płaczę i nie moge nad tym zapanowac. czuję, że już nie
                                          wytrzymam...chodzą mi po głowie jakies głupie myśli i nie mam nikogo z kim
                                          mogłabym się z nimi podzielić:( żałosna jestem, ale nic już na to nie poradzę
                                          • albba Re: kocham dwóch...:( 10.10.08, 07:38
                                            OK, jestem. Wczoraj myślałam o Tobie dużo, wróciłaś mi jakąś przeszłość i pamięc
                                            o emocjach, od których jestem już wolna. Ale zarządziłam sobie "dzień bez
                                            komputera" bo chyba sie uzależniam. Napisz co się dzieje. W jednym ze swoich
                                            postów wspomniałaś, że zrobiłaś coś za co mam Cię "zbesztać". Nie rozwijałam
                                            tematu, coś mi mówiło,że wróci. Czy nie podeszłaś do ognia a teraz płaczesz, że
                                            Cię sparzył?
                                            • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 10.10.08, 09:24
                                              postanowiłam sobie, że nie będe zawracac Ci głowy swoimi problemami wciąz, bo to
                                              staje się już uciążliwe, wiem. sama czasem lubie odpocząc od problemów innych.
                                              po Twoich słowach utwierdzam się w przekonaniu, że tak powinnam zrobic, chociaz
                                              na jakiś czas. nie chcę, zebys przeze mnie wracała do swojej niechcianej
                                              przeszłości. przepraszam Cię za to. naprawde nie chciałam, żeby to tak było. a z
                                              tym co niby zrobiłam to ja chyba źle coś napisałam. bo chodziło mi o to, że
                                              jakbyś wiedziała o czymś jeszcze (i nie chodzi tu o to, co zrobiłam - to jest po
                                              prostu pewien moze wazny element całej tej sytuacji) to byś mnie zbeształa i
                                              chyba inne światło by to rzuciło na całą sytuację. ale nie jest to związane ze
                                              zdradą czy czyms podobnym - już wczesniej wyjaśniałam, że do niczego nie dosżło.
                                              bardzo bym chciała Ci wszystko powiedzieć, bo jesteś tą osobą, która mogłaby mi
                                              wyjaśnić i przetłumaczyć do rozsądku. ale nie chciałabym sie tak upubliczniac z
                                              tym wszystkim, rozumiesz... wchodza tu inni i czytaja może. chyba boję się, że
                                              ktoś mógłby mnie rozpoznać. a jeżeli chodzi o moje wczorajsze podłamanie...to
                                              było ono wynikiem tego, ze go zobaczyłam i strasznie uroczo się do mnie
                                              uśmiechał. tylko tyle. jechałam do pracy i łzy mi leciały, a w pracy to juz
                                              potop. po prostu emocje puściły. strasznie za nim tęsknię. ale miałam o nim nie
                                              pisac. mam jakies poczucie winy, że mi odpisujesz. nie chcę, żebyś przeżywała to
                                              tak bardzo. jakoś źle się z tym czuję.
                                              • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 10.10.08, 09:30
                                                a z tym uzaleznieniem to masz rację. ja sama nie lubie siedziec przed
                                                komputerem. wole książki:) w pracy tylko musze przed komputerem, bo inaczej nie
                                                mogłabym pracowac.
                                                • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 10.10.08, 10:12
                                                  ciagle mysle o Tobie. strasznie mi smutno przez to wszystko. nie odpisuj, jeżeli
                                                  miałoby to znowu Cię zasmucic.
                                                • albba Re: kocham dwóch...:( 10.10.08, 10:32
                                                  Nie musisz miec poczucia winy, do niczego mnie nie zmuszasz. Przecież moge nie
                                                  odpowiadać, prawda? Ale sprawia mi pewną przyjemność pomaganie komuś, właśnie
                                                  tak anonimowo, więc bezinteresownie. A i moja przeszłość nie jest "niechciana"-
                                                  była dobra, zła, ciekawa.Jak każdego.I pamiętam ją niezależnie od Twojej woli,
                                                  widzę ją teraz raczej jak powieść, jest mi z tym dobrze, że przypomniałam sobie
                                                  ja byłam kiedyś. To nie boli, wcale. Myślałam o Tobie bo odkryłam powód mojego
                                                  "uczuciowego zawirowania"- była to po prostu nijakość mojego życia w tym
                                                  okresie. Nie małżeństwa, tylko życia. Niezła praca, ale po pracy małe i brzydkie
                                                  mieszkanie, niewiele rozrywek- permanentny brak pieniędzy, szarość i brud
                                                  dookoła. I poczucie, że to się zmienia. Że o zmianie tego nie ma co marzyć, więc
                                                  przychodzą inne marzenia. Czytałam tonami, to dawało wytchnienie, ale powrót do
                                                  rzeczywistości był przykry. Zastanów się czy i u Ciebie tak nie jest. Może warto
                                                  popracować nad zmianą- może też przytłacza Cię nijakość. Może za mało robisz dla
                                                  siebie, skupiasz się na swoim związku, a to tylko część życia. Może zbyt wiele
                                                  poświęcasz uwagi rzeczom banalnym- jakieś zakupy, sprzątanie, gotowanie. Nie
                                                  bardzo potrafię wytłumaczyć o co mi chodzi, podam przykład moich synowych. Jedna
                                                  jest taka "przykładna"- okna umyte, obiad na stole itp. Druga- milion zajęć, a
                                                  to kosmetyczka, a to tenis, basen, koncert, szalone pomysły ogrodowe (palma
                                                  mrozoodporna), piękne drobiazgi z allegro. Obiad- niekoniecznie, pizzę
                                                  przywiozą, sprzątanie bez przesady, byle brudu nie było. Ta druga rodzina żyje
                                                  jakoś fajniej, na luzie, zawsze w humorem, nie robiąc problemów z rzeczy mało
                                                  ważnych. Nauczyłam się dużo od nich. Może spróbuj i Ty przemyśleć.
                                                  • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 10.10.08, 10:52
                                                    jeżeli chodzi o moje otoczenie, to rzeczywiście chciałabym zmienić coś, żeby żyć
                                                    pełnią życia, ale czasem sobie myśle, że nie jestem chyba na tyle przebojowa,
                                                    zeby coś zmienić. bardzo bym chciała osiągnąc coś zawodowo, wejść może nie na
                                                    sam szczyt, ale wysoko. taki jest mój cel i robię wszystko, żeby tam dotrzec.
                                                    mnie akurat milion rzeczy drażni i dołuje. teraz akurat jestem jakas
                                                    rozdrazniona. uch...cos bym rozgniotła..;/ z tymi Twoimi synowymi, to ja chyba
                                                    pasuje do tego pierwszego opisu, ale tak naprawde to chciałabym być podobna do
                                                    tej drugiej.
                                                  • albba Re: kocham dwóch...:( 10.10.08, 11:17
                                                    To mit, że trzeba być "przebojowym". Trzeba mieć pewna siłę i konsekwencję, ale
                                                    te się zwykle znajdują, kiedy dokładnie wiemy czego chcemy. Weź sobie kartkę i
                                                    spisz, co jest ważne, co decyduje o Twoim samopoczuciu. Na pewno obiad? Jaka
                                                    chciałabyś być. Przyklejona do odkurzacza? Czy może zadbana, sprawna,
                                                    pochłonięta jakąś pasją? Ambicje zawodowe sa dobre, ale to znów tylko kawałek
                                                    życia. Zdefiniuj sobie tę "pełnię życia"- co to dokładnie oznacza dla Ciebie. Po
                                                    kawałeczku, nie na raz, da się zrealizować prawie wszystko. Ale najpierw trzeba
                                                    to okreslić, co wcale nie jest łatwe. Musiałam zrobić taką liste kiedy zostałam
                                                    sama i nie potrafiłam się pozbierać. Dużo tego było, ale udało się wiele. I
                                                    dlatego teraz jestem taka, jaka jestem. A łatwo było stac się nudna starą babą
                                                    żyjącą przeszłością i życiem swoich dzieci (czyli wtrącaniem się).
                                                  • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 10.10.08, 11:51
                                                    jakos nie wyobrażam sobie Ciebie wtracająca się do życia innych. jak ja bym
                                                    chciała, żebyś wtrąciła się wczesniej do mojego:))bardzo mądre jest to, co
                                                    piszesz. z pewnością powinnam wziąc życie w swoje ręce. na pewno zastanowię sie
                                                    nad tym co jest dla mnie pełnią życia. kochana jestes naprawde...
                                                  • albba Re: kocham dwóch...:( 10.10.08, 12:20
                                                    Zbyt dobre masz zdanie o mnie. A czy przypadkiem nie zbyt złe o sobie? Było dużo
                                                    "nie poradziła bym sobie', "nie potrafię", "nie jestem.." Naprawdę? Pomyśl, ile
                                                    sama sobie zawdzięczasz. Co sama osiągnęłaś. I nigdy nie chciej, żeby ktoś
                                                    wtrącił się do Twojego życia. Pozornie łatwiej, kiedy ktoś nas jakoś prowadzi.
                                                    Rozwiązuje nasz problemy. Pozornie, bo nie mamy możliwości odnaleźć własną siłę,
                                                    znaleźć rozwiązań dla nas lepszych. I cieszyc się, że nam sie udało. A to wielka
                                                    satysfakcja.
                                                  • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 10.10.08, 12:28
                                                    no wiem wiem. sama ludziom powtarzam, ze trzeba pokochac siebie, zeby i inni Cię
                                                    kochali, a sama mam ciagle jakies ale w stosunku do swojej osoby. oczywiście, że
                                                    nie znam Cię na tyle, żeby powiedziec, że jestes ideałem;) po prostu sobie
                                                    rozmawiamy i z tego co piszesz wnioskuję, że jestes strasznie mądrą osobą. nie
                                                    wiem czy wszyscy ludzie z wiekiem osiagają tą mądrośc, pod wpływem róznych
                                                    doświadczeń, czy jest to osiągnięcie niewielu. jest w tym jednak troche prawdy,
                                                    że mam złe zdanie o sobie. potrafię wielu osobom doradzac, ale samej mi trudno
                                                    dostosowac się do tych rad. wiadomo, z boku prościej. i oczywiście jest tak, że
                                                    jak nad czyms ciężko pracuje i osiągnę coś to jest ogromna duma i radość. no i
                                                    pewnie powinnam i siłę czerpać ze swoich małych" everestów". czy dalej myślisz
                                                    dużo o swojej przeszłości?
                                                  • babia-gora Re: kocham dwóch...:( 28.10.08, 13:52
                                                    Czesc. Wlasnie sie zarejestrowalam na tym forum. I od razu trafilam na watek,
                                                    ktory mnie interesuje... Powod: podobny problem oczywiscie. Wymiana informacji
                                                    dluga, duzo fajnych rzeczy napisalyscie - poczytam sobie dokladnie na dobranoc.
                                                    Postaram sie tez znalezc chwile, zeby opowiedziec swoja historie. Ciesze sie, ze
                                                    nie bede z nia sama. I moze przestane czuc do siebie takie obrzydzenie..
                                                  • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 28.10.08, 13:59
                                                    no to fajnie, ze tu trafiłas. z chęcia poczytam o Twojej historii. obrzydzenie?
                                                    u mnie to raczej były ciagłe wyrzuty sumienia, że nie czuję tak jak powinnam.
                                                    obrzydzenie to bym poczuła do siebie, gdybym faktycznie zdradziła.
    • mariciadwa Re: kocham dwóch...:( 10.10.08, 13:59
      tez kiedys kochałam dwóch. tak mi sie wydawało. w końcu ten drugi zostawił mnie
      dla innej i sprawa się wyjasniła. teraz jestem szczęsliwa i radze Ci spojrzec na
      cała sytuację bardzo realistycznie. nie bujaj w obłokach, bo to Cię zgubi.powodzenia
      • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 10.10.08, 14:42
        czy bujam w obłokach. raczej nie. ale nie bedę o tym pisac, bo juz komus
        obiecałam, że o tym cicho sza:)
        • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 10.10.08, 14:54
          albba miłego dnia zyczę:) a raczej jej końcówki. ja będe dziś spędzac wieczór z
          mężczyzną moim i nie będe zamartwiac sie nie wiadomo czym. jakoś to będzie.
          jestem dzis dobrej mysli:) pozdrawiam.
          • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 11.10.08, 20:32
            :)
    • jaion31 Re: kocham dwóch...:( 12.10.08, 13:18
      też kiedyś mnie to spotkało. coś podobnego przynajmniej. dużo czasu minęło zanim zdałam sobie sprawę z którym chciałam być naprawde. ale to było dawno. miło powspominać. musisz to przemyslec. ktoś na pewno będzie zraniony, ale innego wyjścia nie ma.
      • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 14.10.08, 18:31
        jakiś smutek mnie ogarnia... ale nie będę może się rozpisywac. ciagle mam w głowie Twoje słowa albba, żeby nie pisać na ten temat. staram sie naprawdę.
        • 27sempre Re: kocham dwóch...:( 15.10.08, 08:13
          Witaj wamp,
          moja historia jest jeszcze bardziej zakręcona i skomplikowana.
          Po pierwsze jestem mężatką.
          Po drugie mam dzieci.
          Po trzecie żyję w trójkącie z teściową i jestem już po sporych
          przejsciach z małżonkiem. Częśc spraw wyprostowaliśmy, ale mąż nie
          przeciął pępowiny z mamusią i już mi sie cierpliwosc kończy. Trudno
          z tym człowiekiem układac życie, bo i tak jego plany podporządkowane
          są pod mamusie, a co za tym idzie nasze plany przestaja istniec. To
          tak celem wstępu.
          No i jest on.
          Czy to jest milosc - nie wiem i nawet kłóci sie to z moim pojęciem
          milosci. Poznałam go 2 lata temu. Wtedy przeżywałam z męzem drugi
          miodowy miesiąc. Ale tak mnie do niego przyciągało, ze przegadalismy
          cały wieczór. Był, jest taki niesamowicie bliski, ze rozmawialiśmy o
          bardzo intymnych szczegółach. O dzieciach moich, o jego żonie. U
          niego wtedy tez wszystko było ok. A jednak zwierzal sie, że nie moga
          miec dzieci. Dziwne, bo jak kogos poznajesz to zwykle rozmawia sie
          o "dupie marynie", a my jakbyśmy sie znali od zawsze. Jaka byłam
          szczęśliwa, że szkolenie sie skonczylo i wrociłam do ukochanego
          meza. Byłam bezpieczna. A jednak czasem wracala mysl o tamtym.
          Był tygodnowy wyjazd. Z góry założyłam, że nie jadę, bo wiedziałam,
          że on tam będzie. Minęły prawie dwa lata.
          Kolejny wyjazd. Takiej wycieczki zycia nie chcialam odpuścic.
          Pojechałam. tam był on. No i znowu to przyciąganie powróciło. tylko
          po doswiadczeniach sprzed 2 lat staralismy sie trzymac na dystans -
          do czasu. Widziałam jak robi mi zdjęcia... Ale zeby nikt nie
          zauważył, że nas przyciąga to dystans. Dopadł mnie wieczorem i
          wiadomo znowu szczere do bólu rozmowy. Zwierzalismy się sobie z
          takich spraw o jakich nikomu nie mówiłam...Dotknął mnie...a w
          ostatni wieczór już nie umiałam mu się oprzec. Najpierw on uciekał.
          Potem mnie nie odpuszczał na krok. Tańczyliśmy. Ale powstrzymalam
          nas przed zdradą. Bo to nie w moim stylu. W moim zyciu był tylko
          jeden facet - mój mąż. Jakoś mimo tego, ze on był na etapie rozwodu
          nie mogłam zapomniec o zonie, o moim mezu i o mnie.
          Po powrocie mieliśmy się spotkac. Ale zadzwoniłam do niego i
          doradzilam zeby walczyl o swoją zonę, bo jeszcze nic nie jest
          starcone. Dałam do zrozumienia, ze to nie mam sensu, bo ja wychodzę
          na prostą z meżem - choc nie wiem czy ta prosta to nie jest dla mnie
          zyciem w pojedynke. Bardzo bolało, ale wiem, że ja nie mogłam mu dac
          szczescia, bo zyjemy w dwoch róznych swiatach i zderzenie z
          rzeczywistosicą to byłaby kraksa.
          Mam zdjęcia. Mam kontakt zawodowy. Wymieniliśmy kilka maili. Prosił
          o zdjęcia, ale wiadomo tutaj i teraz nie ma miejsca na cd.
          Może kiedys...ale mimo mojeggo rozsądku marzę o tym, że jesteśmy
          razem...czuję jego dotyk i pocałunki...ale z czasem zapomnę. Mam
          taką nadzieję. Jedno boli - tęsknota. Tęsknota za tą bliskością
          drugiej osoby. Tego nie da się racjonalnie zrozumiec. Bo to nawet
          nie chemia i nie porządanie. Tylko bliskośc, bo czulam jakbysmy sie
          znali od lat i tego mi brakuje.
          • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 15.10.08, 09:11
            cóż dodać...popłakałam się. bo Twoje uczucia w tej chwili są tym, co ja czuję.
            albba strasznie mi Ciebie brakuje...
            • albba Re: kocham dwóch...:( 15.10.08, 11:50
              Wampie, przyjaciółko droga, wchodzę tu tylko na chwilę i tylko po to, by sie z
              Tobą pożegnać. Jeśli Ci pomogłam, cieszę się. Jeśli nie bardzo, wiedz, że
              chciałam. Ale bliska mi osoba odchodzi i muszę być przy niej choć chce mi się
              wyć z bezsilności i żalu. Życzę Ci "wyprostowania" swojego życia i wielu
              radości. Żegnaj, nie odpisuj, siedzę na walizkach i nie odpowiem. Może kiedyś,
              jak to wszystko minie a ja się znowu pozbieram, odezwę się na tym forum.
              • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 15.10.08, 12:37
                albba kochana...az się popłakałam. chciałabym jakos ukoić Twój ból. tak
                strasznie mi przykro, że cierpisz. będe czekac na Ciebie;((((trzymaj sie. myślę
                o Tobie i będę pamietac Twoje słowa.
                • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 24.10.08, 10:27
                  dalej czekam cierpliwie na Ciebie... mam nadzieje, że się trzymasz
    • malinka980 Re: kocham dwóch...:( 24.10.08, 18:41
      wamp1 napisała:

      > nigdy nie sądziłam, że mozliwe jest poczuc cos do dwóch facetów.zawsze
      > wierzyłam w ta jedyna miłość, w ta najprawdziwszą i wieczna. dopóki nie
      > spotkało mnie to straszne uczucie. mojego mężczyzne kocham bardzo i nie
      > mogłabym dopuścic do tego, żeby go zranic, ale jest tez drugi, któego poznałam
      > jakiś czas temu i się w nim chyba zakochałam. swojego mężczyzny nie zdradziłam
      > z tamtym.mojemu męzczyźnie nawet powiedziałam o swoim uczuciu do
      > innego.powiedział, że razem to przejdziemy. ale to juz trwa rok, a mi wcale
      > nie przechodzi.a najgorsze jest to, że mój męzczyzna myśli, że juz o tamtym
      > zapomniałam.bo w ogóle o nim nie wspominam i jest mi tak cholernie źle. bo nie
      > chcę go ranić. na cudowniejszego faceta nie mogłam trafic, a jednak cos mnie
      > ciagnie do tamtego. jak magnes... jego tez do mnie ciagneło...tyle, że jemuu
      > już chyba przeszło. albo i nie, nie wiem, bo sie nie spotykamy. takie to
      > skomplikowane wszystko. nic w zyciu nie ma trudniejszego od uczuc.
    • mucha_net Re: kocham dwóch...:( 24.10.08, 23:29
      wiem doskonale co czujesz. Przeżyłam to i wiem jakie to trudne.
      Dziś, po tym co przeszłam jestem wiele silniejsza i mądrzejsza.
      Miałaś okazję porozmawiać na tym forum z bardzo mądrą i doswiadczoną
      kobietą. Wykorzystaj jej sugestie. Moja historia nie ma niestety
      happy endu i mogłaby byc dla Ciebie jakąś wskazówką i przestrogą.
      Nie chce opowiadać jej tutaj na forum. Musisz stąpać mocno po ziemi.
      Bądź rozsądna. trzymam kciuki. Dasz rade. jeśli chciałabyś kiedys z
      kims pogadać, odezwij sie.
      • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 25.10.08, 16:25
        dzięki bardzo za wypowiedź i wsparcie;) jak narazie trzymam się i zgodnie z radą z doświadczoną i mądrą kobietą:) narazie staram się o tym nie pisac i nie roztrząsać. ale jeżeli bym była w dołku to pewnia pomocna dłoń będzie jak znalazł. jakbyś chciała mi opowiedzieć mi swoją historię to podaję Ci maila: wamp1@poczta.onet.pl
        ja bardzo chetnie bym przeczytala:)
        • nitka-magda Re: kocham dwóch...:( 27.10.08, 16:49
          Wiesz, co... Jak dla mnie to, że nie zostawiłaś swojego obecnego chłopaka
          świadczy o tym właśnie, że to on jest Twoją największą miłością i w głębi serca
          coś Ci to podpowiada, na razie po cichutku, cierpisz więc... Jednak kiedyś
          odezwie się ten głos bardzo głośno, wyraźnie... I wtedy poczujesz, że właśnie
          dla tych chwil warto żyć.
          • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 27.10.08, 17:20
            dzięki;) ja zawsze wiedziałam, że on jest moją prawdziwa miłościa. czasem tylko człowiek błądzi, żeby znowu wrócić do tego, co jest najważniejsze dla niego.
            • nitka-magda Re: kocham dwóch...:( 27.10.08, 17:26
              "Miłość nie jest całkowicie gotowa. Ona się staje. Nie jest solidnym
              zakotwiczeniem w porcie szczęścia, ale podniesieniem kotwicy i kursem na pełne
              morze w czasie łagodnej bryzy czy burzy. Nie jest triumfalnym TAK, wielkim
              punktem finalnym w muzyce pośród śmiechów i braw, ale jest mnóstwem TAK, które
              wypełniają życie, pośród mnóstwa NIE, które się skreśla po drodze." /Michel Quoist/
              • nitka-magda Re: kocham dwóch...:( 27.10.08, 17:29
                [...] miłość nie daje i nigdy nie dawała szczęścia. Wręcz przeciwnie, zawsze
                jest niepokojem, polem bitwy, ciągiem bezsennych nocy, podczas których zadajemy
                sobie mnóstwo pytań, dręczą nas wątpliwości. Na prawdziwą miłość składa się
                ekstaza i udręka.
        • glicea3 Re: kocham dwóch...:( 05.11.08, 00:44
          wamp czytam twój wątek i bardzo mądrą rozmowę z abbą i mam wrażenie, że czytam o
          sobie.
          mój facet- wiele lat razem, dobry, czuły i opiekuńczy i ten drugi- gdy go widzę
          trzęsą mi się nogi, czuję się jak zadurzona 15 latka.
          Z tym drugim wszystko odbywa się w mojej głowie, oboje jesteśmy w związkach, ale
          nie mogę przestać o nim myśleć. Staram się nie dać po sobie nic poznać- bo wtedy
          mnie nie zrani, tak to sobię tłumaczę.
          Pozdrawiam
          • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 05.11.08, 09:12
            cóż moge dodać. powodzenia w wytrwałości i Tobie i sobie życze.
    • anduano Weś ich obu na kanapkę 03.11.08, 17:26
      Weź ich obu na kanapkę - jeden na dole, Ty w środku i drugi na
      górze :) Napewno Ci się spodoba :)
    • nestiii Re: kocham dwóch...:( 11.11.08, 18:43
      Czytałam całą twoją rozmowę z albbą, wampie. Musze przyznać że ta
      rozmowa doprowadziła mnie do łez..... :(( Masz bardzo podobną
      sytuację do mojej. Zresztą sama zobacz:
      Jestem w stałym związku. Mój facet jest ekstra przystojny, prawda
      jest taka, że dziewczyny slinią się na jego widok. Nie będę teraz
      przesadzać, jeśli powiem, że mój partner bardzo przypomina Brada
      Pitta... Do tego jest dla mnie tak dobry! Mam wszystko czego tylko
      zapragnę. Jesteśmy razem dwa lata. Wcześniej po to, aby z nim być
      musiałam skończyć swój czteroletni związek. Tak bardzo go
      pokochałam...
      Nie wiem dlaczego nagle zaczęłam interesować się kims innym. Nie
      wiem tego tak samo jak i ty... To ktoś, kogo już dawno kiedyś
      znałam, tyle że z widzenia. Nie jest powalająco przystojny. Pewnego
      dnia znalazłam pracę. Gdy go zobaczyłam, pomyślałam sobie "O! To
      ten! fajnie że będę miała z kim pogadać, bo każdy inny jest mi tu
      bardzo obcy" Nadszedł weekend. Wchodząć w sobotę rano na uczelnię
      znowu go zobaczyłam - okazało się że studiujemy w tym samym miejscu.
      Potem było już tylko głębiej - wspólne spojżenia.. rozmowy...
      Wmawiałam sobie że jeśli zostaniemy przyjaciółmi, wszystkie
      moje "głupoty" wywietrzeją mi z głowy. A dziś??!! Dzis nimi
      jestesmy - chodzimy do kina, jeździmy razem na uczelnię.. To trwa
      już ponad rok. Najgorsze jest to, że mój chlopak zna się z moim
      obiektem pożądania... Sama do tego doprowadziłam, pewnego "pięknego"
      dnia, kiedy wmówiłam sobie, że TRAKTUJĘ GO TYLKO JAK PRZYJACIELA.
      Znają się, podają sobie rękę... Dwa razy byliśmy nawet razem na
      dyskotece... Co do dyskotek.. Mój "przyjaciel" zbral mnie na taką
      jedną, w mieście w którym studiujemy. Był alkohol, było cudownie.
      Tańczyłam z nim, całowałam w policzek. . A gda wróciliśmy razem do
      hotelu spaliśmy razem.. tak bardzo przytuleni, z nosami które się
      wzajemnie dotykały. Byliśmy tak bardzo blisko siebie, jednak do
      niczego nie doszło. Nawet do pocaunku. Nie powiedziałam mu o tym co
      czuję, i czasem zastanawiam się czy było to po mnie widać. Nadszedł
      kolejny weekend.. chcieliśmy go uczcić, ponieważ zaliczyłam
      socjologię. Kupiliśmy wytrawne wino, lampki do niego. Znowu spaliśmy
      razem.. znowu pocałowałam go w policzek na dobranoc. ...Znowu do
      niczego nie doszlo. Przyznam, że moje poządanie nie miało granic.
      Samo poczucie jego oddechu dawało mi rozkosz. Wróciliśmy do domu.
      Każdy do swojego. A ja... tęskniłam. Swoją poczucie winy wyleczyłam
      spotkaniem z moim chłopakiem przytulając się do niego. Może teraz to
      zabrzmi dziwnie, ale kocham mojego partnera.. Jednak nie moge
      doczekać się chwili, kiedy powtorzy się ta noc.. Noc kiedy mogłam
      poczuć jego oddech i wręcz upajać się nim. Wiem kiedy ta noc
      nadejdzie. Od jakiegoś czasu planujemy wspólna imprezę by odreagować
      po zajęciach. Będzie to z 21 na 22 listopada... 22 listopada
      obchodze urodziny. Nie wiem co będzie.. nie wiem co robić... Ale
      prawda jest taka że nie mogę się doczekać tej imprezy. Nie wiem co
      on czuje. Ostatnio jest dla mnie trochę oziębły. A ja... chodzę
      załamana.. szukam ratunku.. wpisałam w google "kocham dwóch" i
      trafiłam tu... Muszę przyznac że mimo iż albba pisała bardzo mądre
      rzeczy, nie mam pojęcia co robić. Czasem z rozpaczy płacze
      godzinami, potem na drugi dzień jestem wykończona. Muszę iść do
      pracy. Wtedy go widzę. Pracuję, nie myśląc o tym co robię, czekam
      kiedy tylko podejdzie, słucham radia i szukam rady w tekstach
      piosenek o uczuciach. . To wszystko to jakiś film.. nie wiem tylko
      jakie będzie zakończenie ;((
      • wamp1 Re: kocham dwóch...:( 12.11.08, 08:45
        cięzko mi pisac o tym co przeczytałam... brak mi słów. pewnie jeszcze wiele
        dziewczyn ma podobna sytuację. ja jestem dłużej w związku, o wiele dłużej.
        jestem tez starsza(tak mi się wydaje po tym co piszesz). moje rozdwojenie uczuć
        trwa juz półtora roku. ale czujemy tak samo. takie okresy ciagłego płaczu mam
        już chyba za sobą. to mija. teraz odczuwam czasem tylko ogromna pustkę, czasem
        się jakas łza zakręci, a już naprawdę rzadko ostatnio płacze takim ciagiem z
        jego powodu. ostatni raz płakałam tak dłużej.. ja wiem... moze kilka tygodni
        temu, a moze dłużej. w tej chwili akurat czuje się szczęśliwa. nie myślę o nim
        dużo, chyba raczej musze się zmuszac do tego, żeby go sobie przypomniec. muszę
        zbierac siły, bo wiem, że nadejdzie jeszcze ten czas, gdy przyjdzie mi rozpaczac
        z jego powodu. to jeszcze całkiem nie mineło, po prostu odstepy czasu kiedy za
        nim płacze sie wydłużają. kiedys tak się wydłużą, że zanikna na wieki. wiem to.
        staram się nie mówic o nim (tak jak mi albba poradziła), jednak mysli codziennie
        krąża wokół niego. jeżeli beda w tym tekście jakies sprzeczności to chyba jest
        dokładny obraz tego co czuję. raz tak, raz inaczej. nie da sie tego inaczej
        opisać niż przez sprzeczności. wytrwałości życzę Ci nestiii. czas wszystko
        wyleczy. zawsze mozesz się wyżalić na tym forum, będe czytać. jak będe umiała to
        pociesze.
        albba tęsknię za Tobą kochana;(
    • monika_gracja Re: kocham dwóch...:( 05.12.08, 16:13
      Mam taki sam problem. Tyle, że moja sytuacja wygląda trochę inaczej. jestem z
      moim chłopakiem już jakiś czas, ale nasz związek opiera się głównie na
      pożądaniu. On sam to stwierdził, ale mimo to jest super! Miły, uczciwy i ogóle
      facet na którego czekałam. A ten drugi to mój były. Zerwałam z nim zanim
      poznałam mojego obecnego faceta. Musze powiedzieć, że nie był najlepszym
      materiałem na faceta, ale zmienił się a ja dalej coś do niego czuje i wiem, że
      kocha mnie na prawdę. Co mam zrobić? A Tobie radze pogadać z tamtym i porównać
      przy kim czujesz się lepiej.
Inne wątki na temat:

Nie pamiętasz hasła

lub ?

 

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nakarm Pajacyka