kasiaadasia22 17.09.09, 12:58 Przepraszam, że pytam ale jak mozecie łączyć Anioły z jakimiś kartami? Dla mnie jest jasne, ze albo jedno albo drugie. Co to za karty? Odpowiedz Link Zgłoś Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
scoolatoo Re: ?? 26.09.09, 11:19 Poprzez Karty np. Doreen Virtue Przesłania Aniołów można porozmawiać z Aniołami. Szczególnie dla osób którzy są początkujący karty pomagają w kontakcie z Aniołami. Odpowiedz Link Zgłoś
kasiaadasia22 Re: ?? 20.10.09, 12:50 O kartach: Jestem kobietą blisko sześćdziesięcioletnią, matką dorosłego syna i dorosłej córki, która sama także jest już matką dwojga dzieci. Wróżeniem, ezoteryzmem, odprawianiem magicznych rytuałów zajmowałam się przez szereg lat. Wróżenie daje wrażenie przewagi nad zdarzeniami, ludźmi, pogodą, rzekomo pozwala przewidywać nieszczęścia i zabezpieczać się przed nimi. Dochodzi do takiego uzależnienia, że wróżka nie wychodzi z domu bez wyciągnięciajednej karty. Zdarzało się na przykład, że córka dzwoniła do mnie, mówiąc: "wiesz, mamo, dzisiaj nie wracam wcześnie do domu, bo wpadnę do znajomych na kawę". Wyciągałam wtedy kartę i oddzwaniałam do niej, mówiąc: "lepiej nie idź, bo tam zdarzy się wypadek albo coś innego niedobrego". Wahadło nosiłam stale przy sobie i wydawało mi się, że gdy będzie ono ze mną mocno związane, to będzie mi bardziej przyjazne i będzie też chętniej odpowiadało na moje pytania. Pewnego dnia zmieniłam torebkę i nie przełożyłam do niej wahadełka. Gdy się zorientowałam, że go nie mam ze sobą, zaczęło mi się plątać w głowie i poczułam się strasznie zagubiona. Uświadomiłam sobie, że bez wahadełka nie mogę normalnie funkcjonować, podobnie jak ktoś chory na serce nie może wychodzić z domu bez lekarstwa. Dziś wiem, że nie na wszystkie pytania znamy odpowiedź i trzeba się pogodzić z tym, że człowiek jest tylko człowiekiem. Ale wtedy tak nie uważałam. Wydawało mi się, że swymi umiejętnościami pomogę na przykład osobom, które nie potrafią założyć rodziny pomimo urody i wykształcenia. Wydawałoby się, że nie ma powodu, dla którego pozostają samotni. Ludzie ci dochodzą do wniosku, że modlitwa im nie pomaga, więc zwracają się do nume-rologa albo dopatrują się klątwy i udają się do świeckiego egzorcysty. Wróżka im mówi: "karta na małżeństwo jest odwrócona" - co znaczy, że ta osoba nie wstąpi w związek małżeński. I co teraz robić? I dalej się te karty rozkłada, i następna karta mówi, że ta osoba musi gdzieś wyjechać, a potem jeszcze kolejna dopowiada, że trzeba pojechać do jakiejś ciotki. Wróżka radzi, by się z tą ciotką skontaktować, a potem znowu przyjść na wróżenie. Często wróżki znają się ze sobą, więc jedna dzwoni do drugiej: "wiesz, mam taką klientkę, co nie może wyjść za mąż, może byś zrobiła jej portret numerologiczny?" itd. Niejednokrotnie wróżki odprawiają także rytuały i dają instrukcje swoim klientom, w jaki sposób mająje ponawiać w domu. A jakże te rytuały są kosztowne: ile wydaje się na świece, wahadła czy rozmaite produkty spożywcze! Ludzie kupują te rzeczy kosztem nieraz wielu wyrzeczeń. Owszem, robi się również specjalne "rytuały na pieniądze", ale korzyści z nich są nieporównywalnie mniejsze od rozmaitych strat i nieszczęść, jakie się dzieją. Żeby je odżegnać, znowu się robi odpowiednie rytuały i to zło tak się napędza. Po jakimś czasie dana osoba powraca do wróżki i historia znowu się powtarza. Wróżenia nie odbierałam jako grzechu, jako sprzeniewierzania się Bogu, bo nie miałam właściwie żadnych podstaw wiary, choć wiedziałam zawsze, że Bóg jest, i modliłam się do Niego. Uważałam, że na pierwszym miejscu w moim życiu stoi Bóg, a na drugim są karty. Sądziłam, że nie grzeszę, bo najpierw się modliłam, a potem sięgałam po karty. Pewnego jednak dnia córka doszła do wniosku, że moje zajmowanie się wróżbiarstwem źle wpływa na jej samopoczucie, i wręcz odbierała to jako zagrożenie dla dziecka, które nosiła pod sercem. Bardzo kochałam swoją córkę i kochałam już wtedy swego wnuka; bardzo pragnęłam zostać babcią, więc bez wahania odłożyłam to wszystko. Postanowiłam wziąć urlop od wróżenia, to znaczy nie zamierzałam się z nim rozstać na zawsze, ale na jakiś czas. Wśród wróżek panuje takie przekonanie, że nie można zostawić kart na przykład na tydzień i potem do nich wrócić; trzeba mieć z nimi kontakt codziennie, choćby tylko ich dotknąć. Kiedy córka powróciła ze szpitala po urodzeniu dziecka, czuła się nie najlepiej. Jednocześnie zaczęły się problemy zdrowotne u noworodka, który po kilku tygodniach trafił do szpitala z ciężkim zapaleniem oskrzeli. Ja byłam wtedy tak mocno zajęta, że nie starczało mi czasu na zajmowanie się kartami. Gdy mój wnuk miał dziewięć miesięcy, także i córka poszła do szpitala na operację. Doszłam wtedy do wniosku, że te karty ani wahadełko nie są mi właściwie potrzebne, że zajmowanie się nimi jest bardzo czasochłonne. Nagle znalazłam więcej czasu dla domu, na rozmowy telefoniczne z synem itd. Dotarło do mnie, że te wszystkie wieści, jakie miałam z kart - a upłynęło już ok. roku - właściwie się nie spełniły. Uświadomiłam sobie nawet, że gdybym kierowała się tymi wskazówkami, to moje życie nie byłoby przez to ani lepsze, ani bogatsze. Na przykład wcześniej robiłam w domu rytuały na oczyszczenie ze złych energii. Nagle tego wszystkiego zaprzestałam i okazało się, że nic złego się nie działo. Pamiętam, że kiedy po raz pierwszy wyspowiadałam się z tego wszystkiego, to po moim powrocie do domu woda w kranie zaczęła sama lecieć, samoczynnie włączały się urządzenia elektryczne, trzaskały meble. Przede wszystkim jednak dręczona byłam w nocy - po to, abym nie spała. Niekiedy byłam tak zmęczona i zmaltretowana, że noc w ogóle nie dawała mi wytchnienia. Miałam straszne sny, potworne koszmary. Doświadczałam w domu różnych obecności: szurania, pukania, przesuwających się cieni. Na szczęście nie widziałam jakichś okropności, widywanych nieraz przez inne osoby, które na przykład odprawiają czary. Tacy ludzie bardzo często doznają rozmaitych dręczeń i nękań po to, aby znowu zwracali się z prośbą o pomoc do wróżek i coraz bardziej się od nich uzależniali, i żeby to zaklęte koło się zamknęło. Kiedy sama byłam dręczona, to z tego powodu - jak wtedy myślałam - że "nie przestrzegałam zasad BHP", jak to się mówi w środowisku wróżek. To znaczy, że niewystarczająco się zabezpieczyłam za pomocą soli, świecy czy kredy lub nie zrobiłam potrzebnego rytuału. Ciekawe, że działo się to właśnie po mojej spowiedzi, kiedy po raz pierwszy wyznałam, że zajmuję się wróżeniem i magicznymi rytuałami. Teraz, po kilku latach, myślę, że Pan Bóg chciał mi przez to pokazać, z kim ja się naprawdę zadawałam, bo w mniemaniu ezoteryków są to duchy opiekuńcze, dobre duchy, anioły - są nawet takie karty anielskie, którymi się wróży. Jeśli którykolwiek z wróżbitów, ezoteryków, magów itd. śmiałby się z tego, co mówię, to najlepiej niech sprawdzi to na sobie w ten sam sposób: niech idzie się wyspowiadać, ale szczerze, póki jest na tym świecie. Bo gdybym ja z tego wszystkiego, co przeżyłam ze złymi duchami, się nie wyspowiadała i z tym zmarła, to wszelkie opisy mąk piekielnych - tak uważam - są niczym wobec prawdziwych udręk. Piekło, tak to odczuwam, to nie sprawa miejsca, ale stan ducha, stan okropnej ciemności. Ja tę ciemność przeżywałam. Odpowiedz Link Zgłoś
kasiaadasia22 Re: ?? 20.10.09, 12:51 Jeżeli zdarzy się jakiś paskudny, brutalny gwałt, to każdy człowiek wie, że dla ofiary gwałtu jest to straszne przeżycie. Nad taką osobą się litujemy, staramy się, jak tylko możemy, znaleźć sprawcę, chcemy dla niego jakiejś wielkiej kary, bo to, co zrobił, jest okrutne. A demony przecież też to robią! Doświadczyłam tego po pierwszej spowiedzi, kiedy złe duchy nie dawały mi spokoju w nocy. Byłam bita, wykręcano mi policzki. Co z tego, że one nie mają ciała; kiedy biją, to zadają najprawdziwszy ból. Demon kopie, szturcha, nie pozwala się modlić. To jest prawdziwa walka duchowa o to, żeby się nie zniechęcić, aby nie przestać się modlić. W takich momentach jakże potrzebna jest pomoc kapłana, który to wszystko rozumie i udzieli pomocy. Ja bardzo wiele zawdzięczam pewnemu starszemu księdzu, który pierwszy raz z tego wszystkiego mnie Śwyspowiadał i w czasie późniejszych rozmów wyjaśniał mi, dlaczego wróżbiarstwo, karty, magia i tym podobne sprawy nie podobają się Bogu. Kapłan ten potrafił we mnie zakorzenić tę pewność, że Bóg nie pozwoli mnie skrzywdzić. I to naprawdę pozwoliło mi przetrwać te wszystkie udręki fizyczne i psychiczne. Wiem, że przez tego księdza Bóg dał mi szansę wyjścia ze zła, które czyniłam przede wszystkim z powodu swojej małej wiary i nieświadomości, że istotnie są to rzeczy grzeszne i bardzo niebezpieczne. Kiedy wyszłam z tej pierwszej spowiedzi, to po raz pierwszy w życiu uświadomiłam sobie, że byłam może nie opętana, ale zniewolona. Kolejne spowiedzi przynosiły mi uczucie jakby nowego powrotu do tego życia, do samej siebie; wracałam także do zdrowia. Z domu usuwałam wszystko, co było związane z wróżeniem i czarami: amulety, przeróżne przedmioty, adresy z telefonami do moich koleżanek wróżek. Gdy przyszła kiedyś do mnie córka, poprosiłam ją, żeby wraz z innymi tego rodzaju przedmiotami wyniosła do śmietnika kartki ze starymi numerami telefonów. Zaraz potem córka się źle poczuła. Zrozumiałam wtedy, że tym oczyszczaniem mojego życia i powrotem do Boga nie mogę obarczać nikogo innego oprócz kapłana, bo to jakby dawało demonom prawo do atakowania tych osób. Przy wielokrotnym sprzątaniu mieszkania zauważyłam, że te wszystkie przedmioty się chowają, jakby nikną z oczu, aby nie zostały zauważone; po prostu za wszelką cenę trzymają się mieszkania, aby nadal być jakimś przekaźnikiem zła. Niektóre rzeczy paliłam, a inne zapakowywałam, modląc się, aby ich nikt nie znalazł. Horoskopy, wahadło, karty czy w ogóle wróżbiarstwo rozbudza wciąż większe i większe pragnienie, aby zdobywać coraz więcej wiedzy i umiejętności, by zapisywać się na kolejne kursy, zawierać ciekawe znajomości w kręgach ezoteryków, wróżek, szamanek. Dana osoba uważa, że rozwija się coraz bardziej na drodze duchowego oświecenia, nie uświadamiając sobie tego, że zły duch coraz bardziej ją omamia. Powiedziałabym tak: zajmująca się tymi rzeczami osoba staje się jakby głośnikiem dla złego ducha, który jednak sam się nie ujawnia. Mówi się przy tym - i klienci w to wierzą - że są to wiadomości pochodzące od dobrych duchów. Ludzie małej wiary wierzą tam jakoś w Boga, uznają Kościół (albo też i nie) i uważają, że duchy te nie są dla nich realnym zagrożeniem, że nie są złe, że wróżenie nie stanowi dla nich jakiegoś niebezpieczeństwa. Chęć poznania przyszłości albo rozwiązania jakiegoś problemu jest w nich tak wielka, że czasami mówią: "a niech to będą nawet szatańskie karty, byleby tylko sprawa została rozwiązana". Nieraz wróżka stwierdzi: "będzie tak, jak Bóg tego chce" albo powie swemu klientowi, że trzeba się modlić do takiego czy innego świętego. Ale jej słowa nic dobrego nie znaczą, bo Bóg jest tu po prostu wplątywany w coś złego, co nie ma z Nim nic wspólnego. Powiem szczerze, że ja się bardzo boję, co będzie ze mną, kiedy umrę. Nie sam fakt śmierci mnie przeraża, ale to, co będzie potem. Boję się, że te udręki, jakich teraz doświadczam jako pokuty, trwać będą jeszcze po mojej śmierci. Cała moja nadzieja w tym, że zdążyłam się z tego wszystkiego wyspowiadać i z całego serca żałować. Znałam pewną kobietę, o której wiem, że zajmowała się magią. Ja nie potrafię się za nią modlić. Świadomość tego, że ona przed śmiercią się nie wyspowiadała, jest dla mnie czymś strasznym. Na podstawie tego, co sama przeżyłam i nadal jeszcze przeżywam, wyobrażam sobie - choć nie wiem tego, bo to wie tylko sam Bóg - że przeżywa ona okropne męki. Mam nadzieję, że Bóg mi to wszystko wybaczył, bo karty, wróżby, czary to naprawdę nie jest droga do Boga, do zbawienia czy jakiegoś tam oświecenia. Mówi się, że są na świecie takie krzywdy, których nie można do końca zapomnieć, choćby nawet się je wybaczyło. Ja myślę tak: gdyby Bóg tak bardzo mnie nie kochał, jak ja wiem, że mnie kocha, to byłyby to grzechy nie do wybaczenia. Moja obecna udręka w porównaniu z tymi pierwszymi dniami po spowiedzi jest już naprawdę niewielka. Mam nadzieję, że wiele już odpokutowałam na tej ziemi. Liczę również na to, że poprzez te moje wynurzenia, które traktuję jako rodzaj spowiedzi, chociaż jedna osoba zarzuci ezoterykę i pójdzie do spowiedzi. Gdybym nie zajmowała się wróżeniem, nie byłabym bita, dręczona, popychana, nie przeżywałabym wewnętrznych utrapień. Wszelka pomoc mojej córki, która czuwała przy mnie w nocy, abym się wyspała, niewiele dawała, bo i tak męczyły mnie duchy i koszmary, tak że ten sen był niewiele wart. Za współpracę z duchami trzeba odcierpieć swoje i nikt w tym cierpieniu nie wyręczy. Moja znajoma poleciła pewnym ludziom założyć tzw. odpromienniki złych energii w domu i dokonać oczyszczających rytuałów. Wkrótce doszło w tym domu do dwóch samobójstw. Koleżanka wystraszyła się tego i zaprzestała wróżenia oraz uzdrawiania rękami. Na jej dłoniach otworzyły się wtedy straszne rany, z powodu których potwornie cierpiała. Jeśli chodzi o mnie, to wahadłem posługiwałam się prawą ręką. Po odrzuceniu go dostałam takich nieopisanych bólów tej ręki, że wstawałam w nocy, machałam tą ręką i masowałam ją. Miałam wrażenie, jakby ktoś wyrywał mi palce ze stawów. W tej chwili są to bóle niewielkie, ale zdarzają się jeszcze takie bolesne bezwłady. W znacznie mniejszym rozmiarze zdarzało się to jeszcze w czasie wróżenia, ale mówi się w środowisku ezoteryków, że dzieje się tak z powodu zbyt wielkiego napromieniowania energiami. Radzi się, aby dotykać wtedy ręką kaloryferów, bo energia podobno znajduje w ten sposób ujście do ziemi. Myślę, że to cierpienie to moja pokuta i przejaw miłosierdzia Boga, który pozwala mi odcierpieć teraz to, czego nie będę już musiała odpokutowywać po tamtej stronie. Odpowiedz Link Zgłoś
kasiaadasia22 Re: ?? 20.10.09, 12:54 Nawróceni, udręczeni, dzielni Wprawdzie od nawrócenia autorki powyższego świadectwa minęły ponad cztery lata, ale kobieta owa nadal jeszcze prowadzi intensywną walkę duchową i potrzebuje duchowego wsparcia. W jej rodzinie dokonało się wiele dobra: jej córka także całkowicie rozstała się z wróżbiarstwem, wyspowiadała się, a jej dolegliwości fizyczne i duchowe wyraźnie ustępują. Rodzina ta promieniuje radością i pokojem - pomimo wszelkiego rodzaju przeciwności i trudności życiowych. To rzadko się zdarza, aby osoby zajmujące się wróżeniem, czarami czy innego rodzaju formami okultyzmu tak szybko powracały do równowagi psychicznej i duchowej. Wielokrotnie, pomimo praktykowanej spowiedzi św., pozostaje w nich jakaś szczególna skłonność do myślenia magicznego; operują słownictwem ezoterycznym, mają problemy z utożsamieniem się z własnym życiem, nawiązaniem kontaktu z rzeczywistością, z odpowiedzialnym podejmowaniem decyzji w swoim życiu. Nieraz - jak same wyznają - dręczone są przez niewidzialne, ale niejako mające materialne ciało demony, które zadają im ciosy, dotykają ich, hałasują lub na inne sposoby usiłują je zdestabilizo- wać i zastraszyć. Szczególnie osoby odwracające się od wróżbiarstwa, horoskopów czy numerologii skarżą się, że duchy usiłują prowokować ich "dziwnymi zjawiskami", aby ludzie ci zaczęli się nimi znów interesować i w ten sposób odrywali się od konkretu codziennego życia. Byli bioenergoterapeuci uskarżają się na bolesne drętwienie lub parzenie dłoni, które nakładali na swych "pacjentów" (ci ostatni z kolei doświadczają takich samych dolegliwości w tych częściach ciała, na których spoczywały owe "uzdrawiające" ręce). Przeżycia ludzi zajmujących się wróżeniem czy czarami lub też korzystających z tych praktyk bywają naprawdę przerażające: pożera ich niepokój i lęk, czują się wewnętrznie rozbici, towarzyszą im bluźniercze i samobójcze myśli, a do tego cierpią z powodu osamotnienia i niezrozumienia ze strony innych osób. Niektórzy podejmują leczenie psychiatryczne lub spotykają się z psychote- rapeutami. Gdy osoby te wkroczą na drogę nawrócenia, to muszą toczyć zaciętą walkę ze złem, zwłaszcza w pierwszym etapie swego powrotu do Boga, kiedy to demony nie dają za wygraną i niejako się mszczą. Ich wytrwałość i męstwo w tych zmaganiach są naprawdę godne największego podziwu i zarazem wzbudzają dziękczynienie Bogu za tak wielkie dzieło, jakie się dokonuje w życiu tych udręczonych i nieraz bardzo dzielnych ludzi. Ogromnie potrzebują oni w tym czasie wsparcia ze strony cierpliwego kapłana, który z wyrozumiałością ich wysłucha (choć nieraz wyglądają na zaburzonych psychicznie dziwaków), udzieli im sakramentów, pomodli się nad nimi, a czasami odeśle do kapłana egzorcysty. Powyższe świadectwo nawróconej wróżki niech stanowi przestrogę dla wszystkich osób, które z uśmiechem zapewniają, że horoskopami, kartami czy wróżbami zajmują się jedynie dla zabawy, z dziecinnej ciekawości czy dla zabicia czasu. Jeśli istotnie jest to dla nich zabawa, to niech się od niej całkowicie powstrzymają, a sami zauważą, jak wiele samozaparcia kosztować ich będzie wierność temu postanowieniu. Na ogół od tej "niewinnej zabawy" rozpoczyna się zainteresowanie ezoteryzmem i magią - dziedziną niezwykle wciągającą i uwodzicielską. Temu, kto w nią wszedł, nagle się wydaje, że posiadł świat zupełnie nowych możliwości kierowania swoim i cudzym życiem; że otrzymał klucz do załatwienia rozmaitych, nieroz- wiązalnych dotąd spraw; że "zaprzyjaźnił - się" z tajemnymi siłami, duchami czy jakimiś energiami, od których miałby zależeć kształt naszego życia i przyszłości. Brak rozeznania co do prawdziwego niebezpieczeństwa duchowego, jakie się tu kryje, a przede wszystkim brak świadomości realnej współpracy ze złymi duchami jest zjawiskiem wielokrotnie spotykanym pośród osób uzależnionych od okultyzmu i magii. Moment odkrycia prawdziwego wymiaru tych spraw autorka omawianego świadectwa wyraziła bardzo celnie: "Pan Bóg chciał mi przez to [czyli poprzez dopuszczenie rozmaitych udręk i przykrości - przyp. ks. A.T.] pokazać, z kim ja naprawdę się zadawałam, bo w mniemaniu ezoteryków są to duchy opiekuńcze, dobre duchy, anioły". Istnieje jednak w tej dziedzinie coś o wiele gorszego i niebezpieczniejszego niż zawiniona czy też niezawiniona ignorancja. Otóż jest to problem zdeklarowanej przez człowieka woli współpracy z siłami zła na polu przeróżnych form okultyzmu i magii. Człowiek po prostu przeczuwa - lub też wie - że zadaje się ze światem demonów; wie, że grzeszy, łamiąc pierwsze przykazanie Dekalogu; wie, że postępuje wbrew nauczaniu Pisma św. i Kościoła - a jednak to czyni. Z punktu widzenia życia nadprzyrodzonego znajduje się on w stanie grzechu śmiertelnego, czyli śmierci duchowej. Przylgnięcie wolą do dzieł Szatana, działającego w praktykach okultystycznych, można określić mianem faktycznego zniewolenia demonicznego. Niech dowodem tego będzie fakt, że niejednokrotnie ludzie ci potrzebują uroczystego egzorcyzmu w Kościele, aby rozpocząć czy kontynuować proces swego nawracania się i odzyskiwania swojej utraconej wolności. Jeśli autorka powyższego świadectwa nie została zniewolona aż w tak głębokim stopniu, to pewnie przede wszystkim dlatego, że w swym sercu nie oddaliła się całkiem od Boga i rozeznała istotę swego grzechu. Pomimo to tak wiele cierpiała. Razem z nią radujmy się, że istotnie są na ziemi takie cierpienia, które mają moc wybawić człowieka od udręk o wiele straszliwszych na tamtym świecie i wręcz przyczynić się do osiągnięcia nieba. Źródło: adonai.pl/zagrozenia/?id=33 NIe chcę nikogo do niczego zmuszać ale może (mam nadzieję) zechcecie przemyśleć z czym macie do czynienia. Pozdrawiam Odpowiedz Link Zgłoś
mundek37 Re: ?? 22.10.09, 16:32 Droga Pani!Z uwagą przeczytałam pani post i pragnę panią zapewnić,iż BÓG już dawno pani wybaczył,o ile miał co wybaczyć.To,że zajmowała się pani magią,to było pewne doświadczenie na pani drodze życia.BÓG dał nam wolną wolę,inaczej skąd byśmy wiedzieli,że coś jest zimne,czy gorące.Co jest dołem,a co górą.Ja wierzę w kochającego nas OJCA.To od Niego wyszliśmy i do Niego wrócimy.Ja staram się żyć tak,by nikt przezemnie nie płakał.Jeżeli na coś się decyduję,to najpierw oceniam sytuację,czy ktoś czasem nie ucierpi na tym i wtedy mam pewność,że nie grzeszę.Ja też dawno temu interesowałam się ezoteryką,po prostu byłam ciekawa czegoś innego,nieznanego.Szybko doszłam do wniosku,iż żadne czary mary,hokus-pokus mi nie pomogą.BÓG pokazał mi jak bardzo ważny jest CZŁOWIEK.To ON stawia na naszej drodze życia ludzi,którzy w beznadziejnej czasami sytuacji nam pomagają,wspierają.W każdym człowieku widzę BOGA i nigdy nie uwierzę,że BÓG karze.To było pani pewnym doświadczeniem.BÓG PANIĄ KOCHA.Jeżeli ja skromny człowieczek tak czuję,to jaka musi być MOC MIŁOŚCI BOŻEJ.Wiem co piszę,bo również wiele doznałam.Teraz walczę z rakiem i dziękuję BOGU,bo tak pokierował sprawą,że każda droga jest dla mnie prosta.I dzięki temu zrozumiałam jak ważna jest istota ludzka.Proszę myśleć o miłującym BOGU,o radosnym z nim spotkaniu,a wszystko co złe minie.POZDRAWIAM. Odpowiedz Link Zgłoś
k1234561 Re: ?? 18.11.09, 19:04 Ja równiez z uwagą przeczytałam cały ten wątek.Widzę w nim wiele prawdy.Nawet na tym forum można zauważyć,że to o czym ludzie tu dyskutują,to też jakiś odlam magii.Bo czymże są w końcu karty anielskie?Ktoś powie,że pomagają kontaktować się z aniołami.Jakimi aniołami?Tymi o tych dziwnie brzmiących imionach?Proszę pokażcie mi w ktorym miejscu Biblia mówi o nich.Z tego co się orientuję,to Biblia mówi zaledwie o Archaniołach Gabrielu,Rafale i Michale o raz o Aniele Stróżu.I to wszystko.A skąd się pobrały te inne nazwy? Dlaczego aby skontaktować się z tymi aniołami należy wykonywać dziwne rytuały? Dawno już mnie coś od tego odrzucało.Nie powiem,że sama nie praktykowałam tego,ale po przeczytaniu kilku artykułów na te tematy doszłam do wniosku,że lepiej z tego zrezygnować.Teraz też czuję się lepiej.Modlę się do Boga,Jezusa,Matki Bożej,mojego Anioła stróża.To Ich proszę o pomoc,radę,wsparcie w trudnych chwilach i wiem,że zawsze mi pomogą,nie zostawią samej sobie.Czasem ta pomoc róznie się objawia,bo nie zawsze dostaję to o co proszę,bo nie zawsze to o co proszę jest zgodne z wolą Boga.Ale ja przyjmuje to z pokorą,bo wiem,że może z początku nie wygląda to dobrze,ale po czasie dochodzę do wniosku,że to było najlepsze rozwiązanie. Dlatego zdecydowanie wolę kontaktować się poprzez modlitwę,rozmowę tylko z tymi Osobami.Wiem,że z Ich strony nic mi nie grozi. Odpowiedz Link Zgłoś
kasiaadasia22 Re: ?? 26.11.09, 09:03 Bardzo się cieszę, że tak sądzisz. Bóg daje nam zawsze to, czego potrzebujemy a nie to, czego my chcemy. On wie najlepiej, co jest dla nas dobre. Mam nadzieję, że więcej osób zrezygnuje z tych kart i innych form wróżbiarstwa. .."Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary; nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni. Z powodu tych obrzydliwości wypędza ich Pan, Bóg twój, sprzed twego oblicza. Dochowasz pełnej wierności Panu, Bogu swemu. Te narody bowiem, które ty wydziedziczysz, słuchały wróżbitów i wywołujących umarłych. Lecz tobie nie pozwala na to Pan, Bóg twój" (Pwt 18,9-14; por. Kpi 19,31; 20,6.27). Oprócz zaburzeń duchowych (z opętaniem włącznie), uleganie przepowiedniom wróżbitów prowadzi do lęku, uczucia bezradności, osaczenia i rozpaczy, a w dalszej kolejności do ciężkich chorób psychicznych. (adonai.pl/zagrozenia/?id=7) Odpowiedz Link Zgłoś
bozenka12 Re: ?? 28.11.09, 04:11 doskonale rozumiem osoby, ktore nie chca sie zajmowac magia, kartami , ezoteryka. Piekna jest wiara w Boga i totalne oddanie sie jemu. Doskonale rozumiem osoby zajmujace sie magia, kartami, ezoteryka...Kazdy z nas wybiera swoja wlasna sciezke. Wszyscy jestesmy dziecmi Boga. Nie jestemy obrzydliwi w Jego oczach, odczuciach. Milosc Boga jest o wiele czystsza i mocniejsza niz milosc ziemska. A i tu na ziemi nie spotyka sie wielu rodzicow (poza patologia) dla ktorych ich dzieci sa obrzydliwe. To my ludzie oceniamy, krytykujemy inne niz nasze sposoby zycia, inny niz nasz wyglad itp. To my ludzie czujemy pogarde do swoich bliznich, obrzydzenie, nienawisc. To my ludzie napawamy sie wizja piekla, gdzie kazdy kogo nie tolerujemy powinnien trafic. Bog jest milosierdziem, dobrocia, zrozumieniem... Zyj i pozwol zyc, nie oceniaj bys nie byl sadzony. Odpowiedz Link Zgłoś
kasiaadasia22 Re: ?? 29.11.09, 11:25 Nikt tu nikogo nie osądza. Nie po to wstawiłam wcześniejszy komentarz, by kogoś osądzać czy życzyć piekła ale aby chociaż jedna osoba się opamiętała.Wszystko robie w dobrej wierze. Zdaje sobie sprawę, że nie wszyscy wiedzą kto! stoi za wróżbami. Oczywiście, że Bóg kocha wszystkich miłością doskonałą i wieczną..gdyby mógł umarłby jeszcze wiele razy aby nikt do piekłą nie trafił. Chciałabym aby każdy kto bawi się magią, wróżbami itp dowiedział się z czym ma do czynienia zanim bedzie za późno. Wiary nie można traktować wybiórczo i interpretować pisma po swojemu Kościół katolicki naucza, że wszelkiego rodzaju praktyki magiczne i uprawianie magii (w tym wróżbiarstwa) jest złe i należy ich zaniechać. Również dotyczy to wróżb andrzejkowych, nawet jeśli podchodzilibyśmy do nich w formie zabawy. Trzeba pamiętać, że dla nas, chrześcijan, to Jezus Chrystus jest w centrum całej historii i do Niego należy czas i przestrzeń. Jako ludzie wierzący powinniśmy szukać odpowiedzi dotyczących przyszłości nie we wróżbach, a w osobistej rozmowie z Bogiem. To na modlitwie człowiek wierzący odkrywa to, do czego Bóg go zaprasza i w swojej wolności może na to zaproszenie odpowiedzieć. Nasze życie nie jest zbiegiem przypadkowych wydarzeń - w każdej chwili jest z nami Bóg. To On nas prowadzi swoimi drogami i nie powinniśmy bać się o swoją przyszłość, ale pokładać pełną ufność w Bożą opiekę. Należy odrzucić wszystkie formy wróżbiarstwa: odwoływanie się do Szatana lub demonów, przywoływanie zmarłych lub inne praktyki mające rzekomo odsłaniać przyszłość[42]. Korzystanie z horoskopów, astrologia, chiromancja, wyjaśnianie przepowiedni i wróżb, zjawiska jasnowidztwa, posługiwanie się medium są przejawami chęci panowania nad czasem, nad historią i wreszcie nad ludźmi, a jednocześnie pragnieniem zjednania sobie ukrytych mocy. Praktyki te są sprzeczne ze czcią i szacunkiem - połączonym z miłującą bojaźnią - które należą się jedynie Bogu. 2117 Wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do pozyskania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim - nawet w celu zapewnienia mu zdrowia - są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności. Praktyki te należy potępić tym bardziej wtedy, gdy towarzyszy im intencja zaszkodzenia drugiemu człowiekowi lub uciekanie się do interwencji demonów. Jest również naganne noszenie amuletów. Spirytyzm często pociąga za sobą praktyki wróżbiarskie lub magiczne. Dlatego Kościół upomina wiernych, by wystrzegali się ich. Uciekanie się do tak zwanych tradycyjnych praktyk medycznych nie usprawiedliwia ani wzywania złych mocy, ani wykorzystywania łatwowierności drugiego człowieka. [42] por. Pwt 18,10; Jr 29, 8. żródło: www.katolik.pl/index1.php?st=artykuly&id=2214 Z dzienniczka św Faustyny: Dziś byłam w przepaściach piekła, wprowadzona przez anioła. Jest to miejsce wielkiej kaźni, jakiż jest obszar jego strasznie wielki. Rodzaje mąk, które widziałam: pierwszą męką, która stanowi piekło, jest utrata Boga; drugie - ustawiczny wyrzut sumienia; trzecie - nigdy się już ten los nie zmieni; czwarta męka - jest ogień, który będzie przenikał duszę, ale nie zniszczy jej, jest to straszna męka, jest to ogień czysto duchowy, zapalony gniewem Bożym; piąta męka - jest ustawiczna ciemność, straszny zapach duszący, a chociaż jest ciemność, widzą się wzajemnie szatani i potępione dusze, i widzą wszystko zło innych i swoje; szósta męka - jest ustawiczne towarzystwo szatana; siódma męka - jest straszna rozpacz, nienawiść Boga, złorzeczenia, przekleństwa, bluźnierstwa. Są to męki, które wszyscy potępieni cierpią razem, ale to jest nie koniec mąk. Są męki dla dusz poszczególne, które są mękami zmysłów: każda dusza czym grzeszyła, tym jest dręczona w straszny i nie do opisania sposób. Są straszne lochy, otchłanie kaźni, gdzie jedna męka odróżnia się od drugiej; umarłabym na ten widok tych strasznych mąk, gdyby mnie nie utrzymywała wszechmoc Boża. Niech grzesznik wie: jakim zmysłem grzeszy, takim dręczony będzie przez wieczność całą. Piszę o tym z rozkazu Bożego, aby żadna dusza nie wymawiała się, że nie ma piekła, albo tym, że nikt tam nie był i nie wie, jak tam jest Pozdrawiam Odpowiedz Link Zgłoś
bozenka12 Re: ?? 29.11.09, 19:25 Kasiaadasia, ja wiem, ze Ty piszesz w dobrej wierze. Rozumiem, ze gleboko wierzysz w nauki kosciola katolickiego. To jest droga, ktora wybralas. Nie krytykuje tej drogi, nie osadzam, nie namawiam do porzucenia jej. Musisz jednak wiedziec, ze katolicyzm nie jest jedyna istniejaca religia, wiara, droga. Muzulmanin moze zaczac Cie nauczac w inny sposob. On tez ma pisma potwierdzajace "jego" prawde. Potem pojawi sie Hindus ze swoimi swietymi ksiegami, bedzie Cie nauczal, ze to jego prawda jest jedyna sluszna...I co teraz. Wszystkie religie maja swoje "dowody" na ich slusznosc. A Bog jest jeden. I on nas nie osadza nas podstawie do jakiego kosciola chodzimy. Inaczej tylko malutka ilosc osob bylaby zbawiona, reszta by sie smazyla po wieki w piekle, tylko dlatego, ze nie urodzila sie w czesci swiata gdzie jest religia katolicka. W takim razie nie wazne, czy ktos jest dobrym czlowiekiem czy nie...i tak bedzie cierpial po wieki wiekow w ogniu piekielnym bo przekroczyl sciany nie tego kosciola co trzeba. Widzisz, nie ma zadnych argumentow, ktore by mnie mogly do tego przekonac. I problem w tym, ze to forum nie jest forum katolickim. Wiekszosc tu osob nie deklaruje sie jako katolicy...sa tu osoby, ktore wybraly sciezke zycia, ktora im pasuje. Wedlug katolikow moze to byc zla sciezka, ale dla nie katolikow...wiesz, niezbyt nauczanie katolickie do nas dociera. Nie krytykuje Twojej religii, zycze Ci duzo szczescia na drodze, ktora wybralas. Ja wybralam inna i nie zamierzam wchodzic na fora katolickie, zeby tam probowac nawracac katolikow na swoja sciezke. Moja dewiza zyciowa to jeszcze raz :zyj i pozwol zyc. Uszanuj innosc innych ludzi. Nie kazdy musi myslec jak Ty, czuc jak Ty, modlic sie jak Ty. Miliony ludzi nie sa katolikami. Zdecydowana wiekszosc nie przynalezy do kosciola katolickiego. Daj im spokoj, nie strasz pieklem, bo duzo z nich (wlacznie ze mna) po prostu nie wierzy w pieklo. pozdrawiam Cie. Odpowiedz Link Zgłoś
kasiaadasia22 Re: ?? 30.11.09, 08:38 Wiem Bożenko, że nie wszyscy są katolikami. Ja nie próbuje nawracać osób niewierzących (chociaż chciałabym aby wszyscy się nawrócili). Chodziło mi bardziej o błądzących katolików, chrześcijan. Bo wiem, ze nie wszyscy z nich wiedzą, że wróżby to grzech. Nie chciałam nikogo urazić. Widać, że jesteś dobrym człowiekiem. Zycze Ci dużo zdrówka i pozdrawiam. Odpowiedz Link Zgłoś
bozenka12 Re: ?? 30.11.09, 16:20 rozumiem Twoje intencje i wiem, ze wynikaja z dobrej woli. Tobie rowniez duzo zdrowia zycze. Trzymaj sie. Odpowiedz Link Zgłoś
szuwary4 Re: ?? 01.12.09, 10:44 Kasiuadasiu, czy byłaś i jesteś wegetarianką czy też jadałas i jadasz mięso? Odpowiedz Link Zgłoś
finela Re: karty 03.12.09, 19:40 Przyznam szczerze że chciałam zakupić karty Anielskie...ale teraz się nad tym zastanawiam.. Czy te karty obrazują nasze znane Anioły?Czy te z dziwnymi Imionami.. Chciałabym mieć większy i lepszy kontakt ze swoim Aniołem Stróżem.. Pozdrawiam Odpowiedz Link Zgłoś
k1234561 Re: karty 03.12.09, 20:12 Te karty są właśnie z tymi Aniołami o dziwnie brzmiących nazwach. Co do kontaktu z Aniołem Stróżem,to może spróbuj pomodlić się do niego,porozmawiać z nim jak z dobrym przyjacielem,podziękować za opiekę i ochronę,powiedzieć mu co Cię trapi,co chciałabyś aby zmieniło się Twoim życiu,że bardzo cieszysz się,że jest z Tobą itp.Postaraj się znaleźć w ciągu dnia jakiś spokojny moment,kiedy nikt nie będzie Ci przeszkadzał,rozpraszał,zapal białą świecę,ale niekoniecznie i pogadaj z Aniołem jak z dobrym,kochającym Cię przyjacielem.Życzę powodzenia :) Odpowiedz Link Zgłoś
finela Re: karty 05.12.09, 22:15 Na pewno tak zrobie..chociaż w ciągu dnia staram się rozmawiać i mówić do mojego Anioła:) mam nadzieje że mnie uważnie słucha.. A ja chciałabym łatwiej się z nim kontaktować.. Chyba jednak nie kupię tych kart..bo po prostu się ich boję.. Pozdrawiam serdecznie ;O) Odpowiedz Link Zgłoś
k1234561 Re: karty 07.12.09, 22:49 Finela,fajnie,że podjęłaś decyzję o niekupowaniu kart. Co do Anioła Stróża,to staraj się w wolnych chwilach,w myślach,czy na głos,jak Tobie wygodniej,pogadać,jak z przyjacielem.A skoro już to robisz ,jestem przekonana,że na pewno z uwagą Cię słucha. Cóż na początku,nie oczekuj,że od razu będą jakieś spektakularne efekty tego porozumienia,ale z czasem,na pewno dadzą się zauważyć. Może też być tak,że coś się wydarzy nie po Twojej myśli inaczej niż chciałaś.Krótko mówiąc dostałaś coś innego niż to o co prosiłaś.Nie zniechęcaj się.Później z perspektywy czasu (tygodni,miesięcy nawet lat)stwierdzisz,że wcale to nie było takie złe,a nawet dobrze na tym wyszłaś,lub nauczyło Cię to czegoś. Tak więć mów,módl i kontaktuj się ze Swoim Aniołem Stróżem,w taki sposób jaki nakazuje Ci intuicja,rób to tak często jak czujesz potrzebę. To jest bezpieczna droga.Powodzenia! Odpowiedz Link Zgłoś