charioteer1 06.03.09, 20:20 Na drugiej stronie link do tabeli w wordzie: tiny.pl/bcx1 Odpowiedz Link Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
flamengista czyli zapominijmy o badaniach w 2010 roku 07.03.09, 08:49 i w następnych 2 latach. a) 28 mln mniej na projekty badawcze b) 68 mln mniej na badania własne uczelni Czyli dla mnie, jako młodego badacza szanse na grant własny są zerowe (fakt, wcześniej nie były dużo większe). No i możliwości dostania grantu doktorskiego i habilitacyjnego na uczelni też będą mniejsze. Wszyscy rzucą się na konkursy, bo badań statutowych nie będzie. Cała nadzieja w szefie - że wymyśli dobry temat badawczy i dostaniemy dotację. Bo innych pieniędzy nie będzie. No i skala oszczędności - okazuje się że mityczne badania statutowe, które przejadano kosztowały budżet państwa... No ile? Astronomiczną kwotę 100 mln złotych*. Przypomnę, że emerytury pomostowe rolników to ok. 30 mld złotych przez kolejne 10 lat, KRUS to kilkanaście mld złotych rocznie. No i potwierdza się, że środków na badania będzie mniej - całe 100 mln z badań statutowych, zamiast pójść do puli do rozdysponowania na konkursy po prostu zniknie. * No bo jeśli badania statutowe są likwidowane (a mają być), to CAŁOŚĆ kwoty na BS jest zaoszczędzona. Tyle się na NFA nasłuchałem, jakie to miliardy są marnowane na badania. A tu mowa o marnym ochłapie. No i jeszcze jedno - rozumiem, że trzeba zaciskać pasa. Tyle że skala oszczędności z budżetu badań naukowych jest po prostu śmieszna w porównaniu ze stratami, które te oszczędności za sobą pociągają. Odpowiedz Link
dala.tata Re: czyli zapominijmy o badaniach w 2010 roku 07.03.09, 12:01 niespecjlanie rozumiem co ma mlodosc badacza do otrzymania grantu, ale moze sie nie znam. co do skali oszczednosci jest rzeczywiscie niewielka, nie jestem jednak pewien co do tych wielkich strat ktore te oszczedosci niosa. Odpowiedz Link
charioteer1 Re: czyli zapominijmy o badaniach w 2010 roku 07.03.09, 12:34 Odpowiem za Fla: Skala oszczednosci jest olbrzymia w stosunku do faktycznych nakladow. Zobacz post nizej. Zeby dostac grant, trzeba miec dorobek. Przy tak drastycznych cieciach na badania wlasne poczatkujacym naukowcom bedzie niepomiernie trudniej jakikolwiek dorobek uzyskac, wiec trudniej bedzie rowniez uzyskac grant. Odpowiedz Link
dala.tata Re: czyli zapominijmy o badaniach w 2010 roku 07.03.09, 12:42 ja mowilem o skali oszczednosci w budzecie panstwa, tak jak fla, jak mi sie wydaje, a nie w nauce. ciecia w nauce sa znaczne, tym bardziej niezrozumiale, bo w skali panstwa nie stanowia o przetrwaniu budzetu *). o KRUS, ZUS, pomostowkach mi sie nie chce mowic, bo mnie trzesie. poza szczegolnymi programami, wszedzie trzeba miec dorobek, zeby miec grant, trzeba miec dorobek. jednak to jest argument by zbierac dorobek. *) co do pieniedzy na 'badania statuwe' )czyli, jak royumiem te wykonywane w ramach etatu) to to roznie wyglada i ja nie jestem przekonany ze sa to pieniadze dobrze wydane przez budzet. ale nie wiem na ile ma tu wplyw parametryzacja i takie rzeczy, wiec nie bede sie wypowiadal. Odpowiedz Link
charioteer1 Re: czyli zapominijmy o badaniach w 2010 roku 07.03.09, 12:55 dala.tata napisał: > poza szczegolnymi programami, wszedzie trzeba miec dorobek, zeby miec grant, > trzeba miec dorobek. jednak to jest argument by zbierac dorobek. W przypadku poczatkujacego badacza, czyli takiego, ktory jeszcze nie ma dorobku, praca naukowa jest najczesciej finansowana z badan wlasnych jednostki, ktore sa czescia dzialalnosci statutowej uczelni. Dlatego ciecia w tej dziedzinie beda najbardziej dotkliwe dla tych poczatkujacych. Odpowiedz Link
dala.tata Re: czyli zapominijmy o badaniach w 2010 roku 07.03.09, 13:00 ja to akceptuje, jednak wolalbym, zeby, jak w UK, stworzono, program grantowy tylko dla mlodytch pracownikow nauki. np. takich do 3-5 lat po doktoracie. choc duzo nie mam doswiadczen z tym, widzialem wystarczajaco duzo, by myslec ze fundusze na owe badania wlasne sa nie do konca rozdzielane na potrzeby najlepszych prohekotw mlodych badaczy Odpowiedz Link
charioteer1 Re: czyli zapominijmy o badaniach w 2010 roku 07.03.09, 13:02 Zamiast tego mamy projekty habilitacyjne, ktore z zalozenia powinny pelnic podobna role. Odpowiedz Link
dala.tata Re: czyli zapominijmy o badaniach w 2010 roku 07.03.09, 13:07 podobna role? jak dla mnie nie powinno byc czegos takiego jak projekt habilitacyjny. jak ktos chce zrobic habilitacje, to niech sobie zdobedzie grant i zrobi badania. Odpowiedz Link
charioteer1 Re: czyli zapominijmy o badaniach w 2010 roku 07.03.09, 13:30 dala.tata napisał: > jak ktos chce zrobic habilitacje, to niech sobie zdobedzie grant > i zrobi badania. Wiesz, no w koncu projekty habilitacyjne to wlasnie sa granty na to, zeby sobie zrobic badania do habilitacji. Wedle moich szacunkow, grant habilitacyjny dostaje jeden na czterech aplikujacych. Klocic sie o to nie zamierzam, bo moim zdaniem habilitacja powinna zostac zniesiona, poniewaz jej rola w calym systemie jest zbyt wielka. A specjalne granty dla mlodych badaczy po doktoracie powinny byc jak najbardziej. Tylko troche mnie wzburzyla twoja propozycja, bo w obecnym systemie nie potrzeba wiecej specjalnych grantow. Mogloby sie to skonczyc tak: - granty promotorskie, - granty podoktorskie, - granty habilitacyjne, - projekty wlasne, czyli dla tych po habilitacji. A na to wszystko wciaz ta sama, szczupla pula srodkow. To juz bylby absurd. Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: czyli zapominijmy o badaniach w 2010 roku 07.03.09, 16:59 he, he, no ale wszyscy sobie nie zdobędą, nawet gdyby to były genialne projekty, bo ilość kasy ograniczona... Odpowiedz Link
dala.tata Re: czyli zapominijmy o badaniach w 2010 roku 08.03.09, 12:52 no to nie beda mieli habilitacji, albo sobie ja napisza bez grantu Odpowiedz Link
herrkagan Re: czyli zapominijmy o badaniach w 2010 roku 07.03.09, 18:04 A po co w ogole ta habilitacja? Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: czyli zapominijmy o badaniach w 2010 roku 07.03.09, 16:57 obawiam się, że masz rację i jest większa szansa sensownego rozdzielenia tych pieniędzy na poziomie centralnym (pod warunkiem anonimowego konkursu) niż w terenie... Odpowiedz Link
flamengista no są już stypendia FNP 09.03.09, 09:06 na przykład stypendium Start. W tym roku o nie aplikuję. Ale szanse są znikome, bo jest ok. 100 stypendiów przyznawanych co roku - na wszystkie dziedziny nauki. U nas na uczelni chyba jedna osoba dostała takie stypendium od samego początku programu. A jesteśmy największą uczelnią ekonomiczną w Polsce. Jasne, Harvardowi nieco ustępujemy - ale mimo wszystko to rozpaczliwie mało. Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: no są już stypendia FNP 09.03.09, 09:45 jeśli mogę coś podpowiedzieć, swego czasu taką niepisaną regułą otrzymania tego stypendium było posiadanie na koncie książki. Odpowiedz Link
flamengista no tak 09.03.09, 11:31 Napisanie książki to faktycznie "gwarancja" że młody pracownik naukowy dobrze rokuje. Znaczy, że potrafi masowo produkować makulaturę=czyli nadaje się. Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: no tak 09.03.09, 13:56 no, jeden może produkować makulaturę, a inny pisać książkę, zawsze przestrzegam przed uogólnianiem własnych doświadczeń ;-) Odpowiedz Link
flamengista jasne 10.03.09, 08:50 ale warunek: jest książka - to i szansa na stypendium - jest po prostu śmieszny. Ja bym się przede wszystkim zastanowił, czy to jest DOBRA książka. Jeszcze bym rozumiał taki automatyzm - jest 5 publikacji w czasopismach dawnej listy A i B, albo 1 publikacja w czasopiśmie topowym z LF - to można dać stypendium. Ale to raczej jako warunek konieczny, a nie wystarczający. Odpowiedz Link
herrkagan Re: jasne 10.03.09, 08:57 Jaki jest sens pisac i publikowac ksiazki tylko po to, aby ktos mial tzw. dorobek naukowy? Zal na to czasu, pieniedzy i papieru... Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: jasne 10.03.09, 09:49 no to sobie nadinterpretowałeś mocno...ale fakt, nie sprecyzowałem... przyjmując, że rozmawiamy sensownie..., myślę, że publikacje te też są brane pod uwagę (ja akurat miałem i jedno, i drugie). Odpowiedz Link
herrkagan Sytuacja na SGH (ekomomia polityczna socjalizmu) 10.03.09, 08:41 Rozumiem, ze jestes z SGH. Niedawno bylem na miedzynarodowej konferencji ekonomistow, na ktora przybyla pani profesor z Kolegium Gospodarki Swiatowej owego SGH, i byla bardzo zdziwiona, ze ma wyglosic referat po agielsku, gdyz napisala ona byla go po polsku i oczywiscie nie potrafila przedstawic nawet jego podstawowych tez po angielsku. Taka uczelnia jak SGH nie zasluguje wiec nawet na grosz pieniedzy od podatnikow, zanim nie usunie ze swego grona 'specow' od miedzynarodowych stosunkow gospodarczych nie znajacych angielskiego i osob, ktore otrzymaly doktoraty, habilitacje i profesury na podstawie prac z zakresu ekonomii politycznej socjalizmu... Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: czyli zapominijmy o badaniach w 2010 roku 07.03.09, 16:47 no w niektórych miejscach dają bw na ryja - jak młodszy, to jest mniej... też przez to przeszedłem - jak byłem młody ryj, dostawałem 800 zł, jak wprowadzono przelicznik za punkty - dostaję 8000, więc się nasponsorowałem starszych ryjów, nieco ;-)) Odpowiedz Link
flamengista tłumaczę 09.03.09, 09:03 Żeby dostać grant, trzeba mieć odpowiedni dorobek lub liczyć na życzliwość komisji przyznającej grant. Żeby mieć odpowiedni dorobek naukowy, trzeba się rozwijać naukowo - jeździć na staże, stypendia i konferencje zagraniczne, mieć własną biblioteczkę z elementarną literaturą przedmiotu, odpowiedni sprzęt. A do tego są potrzebne pieniądze, najczęściej z grantu. I kółko się zamyka. Rozsądni szefowie katedr na naszej uczelni dają kasę asystentom "na rozruch". Często jest to pierwsza w życiu konferencja naukowa, czasem nawet tylko jedzie się na nią jako słuchacz. Na ogół kupuje się też laptop z odpowiednim oprogramowaniem. Dzięki temu we wniosku o grant z KBN-u nie trzeba prosić o komputer i office'a - a takie wnioski bardzo często bywały odrzucane (komisja pisała, że taki sprzęt powinna zapewnić uczelnia). Co innego, jak pracownik ma już 5-letni staż pracy, popełnił już parę artykułów - wtedy niech już radzi sobie sam. Ale - na Boga - co ma zrobić 25-letni asystent czy doktorant? Z g.na bicza nie ukręcisz... Odpowiedz Link
charioteer1 Re: tłumaczę 09.03.09, 09:27 Nie wiem, jak teraz jest, ale kiedys recenzenci wnioskow grantowych odpowiadali na pytanie, czy uczelnia zapewnia odpowiednie warunki do realizacji grantu. To tez byl troche taki eufemizm, troche tez chodzilo o to, czy uczelnia zapewnia pracownikowi warunki rozwoju. I raz, ladnych pare lat temu, recenzent ostro sie po mojej uczelni przejechal. Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: tłumaczę 09.03.09, 09:46 teraz nie ma tego punktu (był on kuriozalny zwłaszcza w humanistyce...) Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: tłumaczę 09.03.09, 10:09 no i... zazwyczaj posługuję się swoimi wizjami, Chario! ale drobny przykład: składa ktoś wniosek z jakiejś Koziej Wólki, gdzie ma zero szans nawet na książki..., na finansowanie wyjazdów etc., projekt jest świetny... no i go uwalają, bo jest z Koziej Wólki, nie dającej możliwości... Fajna zabawa, nie? jak paragraf 22. I autor dalej siedzi w Koziej Wólce... Ciekaw jestem, co teraz nie będzie ci grało??? (bo zdaje się wcześniej twoje narzekanie, że nie będzie na granty hab. szło w tym kierunku...) ;-))) Odpowiedz Link
charioteer1 Re: tłumaczę 09.03.09, 10:18 Adept, ja narzekam, ze nie bedzie na granty hab.???!!! A w nastepnym wniosku bede pisac o laptopa i najnowsza wersje STATISTIKI. Moze jeszcze jakis sprzet sie do tego czasu wymysli. A uczelnia ma mi zapewnic przystosowane pomieszczenie na laboratorium!!! Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: tłumaczę 09.03.09, 10:24 nawet jeśli tego nie robisz, umieszczasz się w tym wątku w takim kontekście, wiesz, no pisz, o tam chcesz, ale ja powodowany moim pacyfizmem (wyłączam spod jego działania jedynie Lesia)i przyjmując semiotyczną (Peirce'owską) koncepcję komunikacji, przypomnę, że nie wypowiadałem się ani na temat humanistyki, ani tym bardziej na temat twoich wniosków...w związku z tym cała encyklopedia znaczeń mojej wypowiedzi (w związku z ko i kon-tekstem) powinna zostać ograniczona jedynie do stwierdzenia, że niezapewnienie warunków przez uczelnię nie powinno być kryterium przyznania grantu... amen... ;-))) Odpowiedz Link
charioteer1 Re: tłumaczę 09.03.09, 10:29 adept44_ltd napisał: > przypomnę, że nie wypowiadałem się ani na temat humanistyki Adept... forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=87574&w=92323981&a=92419805 A co do tego punktu... Bywa i tak, ze ci przyznaja polowe wnioskowanej sumy, a umowe podpisujesz na realizacje zlozonego wniosku. Co wtedy? Albo przeszacujesz koszty tak, ze zrobisz to samo za mniejsze pieniadze, albo uczelnia ci dolozy. Tertium non datur. Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: tłumaczę 09.03.09, 13:39 myślę nad tym od kilku godzin i dalej muszę przyznać, że nie znajduję tam sądów na temat humanistyki, tylko na temat wniosków grantowych... niemniej, przyznają - błądziłem ;-) Odpowiedz Link
dala.tata Re: tłumaczę 09.03.09, 10:44 tal z ciekawosci zapytm, dlaczego mialbym dac grant do Koziej WOlki, skoro tam uwalaja. mam liczyc ze przestana uwalac? we wszystkich funfdcjach jakie znam, dokonuje sie oceny warunkow na uczelni. przy grantach znacznych, komisja przyjezdza na uczelnie i oglada jakie to warunki bedzie mial ewentualny zdobywca grantu. wydaje mi sie to zreszta calkiem senswone - jesli maja dac mi 1m funtow, to chca wiedziec ze forsa i czas zostanie spozytkowana na badania a nie na walke z uczelnia co wiecej, ja niespecjalnie wiem, na czym mialoby polegac uwalanie humanisty w Koziej Wolce - zabraniaja pisac? Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: tłumaczę 09.03.09, 13:44 ja też nie wiem... i właśnie o tym pisałem... zresztą nie pisałem, że uwalają w Koziej Wólce..., więc też trudno mi coś na ten temat powiedzieć. a chodzi o to, że ktoś piszący książkę może nie potrzebować żadnego zaplecza uczelni i uwalanie mu grantu (na poziomie ministerstwa, o tym pisałem) za to, że uczelnia nie ma zaplecza jest durne, nie??? Odpowiedz Link
dala.tata Re: tłumaczę 10.03.09, 09:23 obowiazkiem grantodawcy jest zapewnienie zeby grant zostal wykonany. rozwazanie kontekstu intytucjonalnego jest czescia tej decyzji. Odpowiedz Link
herrkagan Re: tłumaczę 10.03.09, 09:46 Za wykonanie pracy zwiaznej z danym grantem odpowiedzialny jest nie dawca, a beneficjent... Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: tłumaczę 10.03.09, 09:52 jasne, ale piszesz o konkretnym przypadku, który podałem??? czy tak ogólnie... bo to drugie nie jest równe temu pierwszemu. A w przypadku, który dodałem, i który dotyczy pewnie ponad połowy grantów humanistycznych - ten kontekst nie jest relewantny... Odpowiedz Link
dala.tata Re: tłumaczę 10.03.09, 10:00 no wiec ja niespecjalnie royumiem co to ynacyz ye kontekst jest nierelewantny. grant to praca, a zatem okolicznosci profesjonalne grantobiorcy sa jak najbardziej relewantne. mnie zupelnie nie odpowiada mysl ze pracuje sie poza uczelnia, a uczelnia jest tylko traktowana jako przeszkoda. jesli tak jest, aplikant powinien zmienic uczenlnie i z pewnoscia nie powininem dostawac gratnow. jest jak naajbardziej stosowne uczciwe rozwazenie calosci okolicznosci zawodowych aplikanta. i to w dowolnej dziedzinie nauki. jeszcze raz: grantodawca, rozdzielajacy pieniadze podatnikow, ma obowiazek zastanowic sie, czy pieniadze, ktoryi zarzadza beda wydane dobrze i jakie sa szanse ze zostana wykorzystane zgodnie z przeznaczeniem. Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: tłumaczę 10.03.09, 10:12 hm, czyli, jak masz dajmy na to świetnego historyka, który pracuje na kiepskiej uczelni (ma super dorobek, książki, artykuły), to mu uwalasz grant? tak? bo mu otoczenie nie sprzyja w pisaniu książki??? Brawo! Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: tłumaczę 10.03.09, 10:13 dodam, że ja bym mu ten grant dał nie tylko dlatego, że wiem, że napisze dobrą książkę, ale i dlatego, by otoczenie zobaczyło, że warto dobrze pracować... Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: tłumaczę 10.03.09, 10:15 przepraszam za tę seryjność, ale poranek jakiś taki... bo tu sobie teraz już tylko spekulujemy, gdyż ministerstwo już wycofało ten punkt z oceny grantów... Odpowiedz Link
dala.tata Re: tłumaczę 10.03.09, 11:17 strasznie upraszczasz. jelsi mam swietnego historyka, ktory ma dorobek rownie swietny to szanse sa ze on sobie da rade. jednak jako recenzent zastanowilbym sie nad tym. co weicej, sprawa zalezalaby od tego, na co grant i po co. ja ogolnie nie wiem po co dawac granty na pisanie ksiazki.granty sie daje na prowadzenie badan, w wypadku historyka zatem na dluzsze pobyty poza uczelnia w archiwach itd. (mysle ze nawet polscy historycy to robia). jesli uczelnia go nie bedzie puszczac, grant bedzie wykonany slabo. ja zupelnie nie wiem na czym polega problem. jako recenzent mam sie zastanowic nad tym czy grant bedzie wykonany, a nie nad tym, czy historyk ma pod gorke czy nie. moze jak uczelnia przestanie dostawac granty przestanie uwalac historyka. mnie nie odpowiada personalizowanie wszystkiego. ja moge wspoleczuc historykowi, ale to nie znaczy ze to wspolczucie ma sie jakos do mojej recenzji. jako recenzent musze sie zastanawiac nad tym czy pieniadze podatnika zostana senoswnie wydane. jednak zeby napisac takie rzeczy to musisz miec jakiesprzeslanki do tego, a nie tylko wiedziec ze to 'kozia wolka'. mysle sobie ze kbn powinien sie interesowac jak wydawane sa pieniadze z grantow, nie tylko na papierze, ale rowniez w rzeczywistosci. Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: tłumaczę 10.03.09, 11:47 wcale nie upraszczam, to przykład z życia wzięty... (no i co znaczy - da se radę? - będzie pisałem bez grantu, nie? jasne, że se da radę, ale jakiś nowy standard w twoim dyskursie o nauce - dawanie se rady...) ale 1. kiedy mówię o pisaniu książki, to chyba jasne, że mam na myśli związane z tym badania... trudno bez nich pisać, 2. wymyślasz... różne problemy, o których ani razu nie napisałem... kto mówi, że uczelnia nie będzie go wysyłać... - ja, nie! chodzi mi o słabą uczelnię wg rankingów (bądź widzimisię recenzenta), 3. jeszcze raz, czy ja pisałem o pod górkę???, czy ja pisałem o uwalaniu??? - no nie, to już ty wymyśliłeś. A cały ten akapit dokładnie zgadza się z moim myśleniem, jak jest dobry i dobry wniosek - dajemy, 4. ja nie mówię o żadnym współczuciu, ja mówię o przydzielaniu grantów. 5. no więc jako recenzent (zwłaszcza w przypadku projektu, który nie wymaga wysublimowanego laboratorium) możesz oceniać po kompetencjach wnioskodawcy, a nie po jego miejscu pracy i o tym tylko i wyłącznie pisałem... ;-), ech powtarzam się... więc jak dajemy temu historykowi czy nie??? Odpowiedz Link
dala.tata Re: tłumaczę 10.03.09, 12:01 tak. 1. dawanie se rady to wypelnienie warunkow grantu. dorobek jest dobrym wskaznikiem szans. ale sam dorobek to nie wszysttko 2. ja mowie o tym ze uczelnia nie bedzie go wysylac. jesli uczelnia nie stwarza takich warunkow, to ja to widze jako problem. 3. tak, pisales o uwalaniu. 4. no to jesli o przyznawaniu grantow, to czesc dezycji jest decyzja o tym, jakie warunki stwarza uczelnia. czy aplikant ma gdzie pracowac, czy ma dostep do baz danych, jakie ma pensum dydaktyczne. 5. nie wiem jak wygladaja polskie granty, czesc instytucjonalna jest wazna czescia w grantach brytyjskich. nie potrafie odpowiedziec na to pytanie. dobry historyk na slabej uczelni moze miec lepsze warunki pracy niz na dobrej. wszystko o czym mowie to to, ze wlasnie nie nalezy sie kierowac etykieta, ale na przyklad pojechac i zobaczyc gdzie ludzie pracuja. tak sie w wypadku duzych grantow dzieje w UK. Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: tłumaczę 10.03.09, 12:09 ufff :-))) 1) ok, źle zrozumiałem 2) o tym nie ma mowy... i nie pisałem..., warunki rozumiane są przez bazę... 3. nie, nie pisałem... uwalanie składniowo wiąże się z grantem... złożonym w ministerstwie i uwalonym za kiepskie miejsce pracy... (stąd nieporozumienie) 4.a skąd recenzent ma o tym wiedzieć??? 5. ja mówię o przypadku, w którym ta część instytucjonalna ani ziębi, ani grzeje - bo ja np. jak prowadzę badania, to siedzę sobie w domu i czytam... albo wyjeżdżam i czytam... (i tak jest w sporej ilości przypadków i o tych przypadkach od początku pisałem), 6. jak najbardziej... (może tam być hołubiony), ale, ta spekulacja jest tak sobie a muzom, bo ja pisałem o przypadku, gdzie z góry się zakłada, że on, będąc świetny, nie może pracować, bo jest na kiepskiej uczelni Odpowiedz Link
dala.tata Re: tłumaczę 10.03.09, 12:21 stad ma wiedziec, ze projekt o grancie powienien zawierac inofrmacje na temat takich warunkow. dopoki nie zawiera, dopoty przyznawanie grantow bedzie w pewnym stopniu w ciemno. i bedzie sie rowniez opierac na przekonaniu ze jak UJ to cacy, a jak Wyzsza szkola czegos i czegos jeszcze to koniecznie do kitu. i to jest dokladnie to o czym mowisz: zakladamy ze jak dobra uczelnia to dobry uczony i na odwrot, a to zalozenie dalece krzywdzace. i na koniec, ja nie wierze w to ze czesc instytucjonalna ani grzeje ani ziebi. zawsze jest jakos. i grantodawcy powinni wymuszac na uczelniach zachowania, ktore promuja badania, a zatem przyblizaja uczonych do otrzymania grantu. u prawdziwych wyzeraczy wsparcie nie tylko polega na tym ze masz swoje biuro, ale masz komorke ktora ci pisze grant z twojej narracji, zebys nie musial sie pieprzyc z wypelnianiem 45 tabelek, o ktorych masz pojecie blade, a sa ludzie ktorym placa za to, zeby to wpisali tak, jak ma byc. mozna agrumentowac ze to wykoslawienie procesu, jednak Odpowiedz Link
dala.tata tu pelny post 10.03.09, 12:26 stad ma wiedziec, ze projekt o grancie powienien zawierac inofrmacje na temat takich warunkow. dopoki nie zawiera, dopoty przyznawanie grantow bedzie w pewnym stopniu w ciemno. i bedzie sie rowniez opierac na przekonaniu ze jak UJ to cacy, a jak Wyzsza szkola czegos i czegos jeszcze to koniecznie do kitu. i to jest dokladnie to o czym mowisz: zakladamy ze jak dobra uczelnia to dobry uczony i na odwrot, a to zalozenie dalece krzywdzace. i na koniec, ja nie wierze w to ze czesc instytucjonalna ani grzeje ani ziebi. zawsze jest jakos. i grantodawcy powinni wymuszac na uczelniach zachowania, ktore promuja badania, a zatem przyblizaja uczonych do otrzymania grantu. u prawdziwych wyzeraczy wsparcie nie tylko polega na tym ze masz swoje biuro, ale masz komorke ktora ci pisze grant z twojej narracji, zebys nie musial sie pieprzyc z wypelnianiem 45 tabelek, o ktorych masz pojecie blade, a sa ludzie ktorym placa za to, zeby to wpisali tak, jak ma byc. mozna agrumentowac ze to wykoslawienie procesu, jednak cale masy ludzi umieja napisac niezly projekt i zeby wybrac ten ktory jest najlepszy, w rzeczywistosci nie mozesz brac pod uwage tylko jego jakosci intelektualnej, ale wlasnie na przyklad to, jak uczelnia podchodzi do tego grantu, stwarzajac takie czy inne warunki Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: tu pelny post 10.03.09, 12:33 1. no tak, ale tamten formularz wniosku nie zawierał tego, był tylko automatyczny paragraf, że uczelnie zobowiązuje się uczynić wszystko, co się da... 2. nie, no jasne, komórki do pisania wniosków itd... ale my nie spekulujemy, jak to powinno wyglądać... tylko o konkretnych przypadkach. Masz rację, tak powinno wyglądać, tylko, że u nas się ogranicza fundusze, więc skąd to??? 3. no ale może wyjść curiosum w efekcie - bo jeśli widzę, że gość jest świetny, a zarazem uczelnia go nie wspomaga nijak, to co? jeszcze mu dowalę??? choć wiem, że przeprowadzi świetne badania, które się skończą świetną książką...??? 4. no ja ci podałem przykład - mnie ani grzeje, ani ziębi, gdzie pracuję, wszędzie mogę sobie prowadzić moje badania i tak ma sporo ludzi, nie jestem wyjątkiem; pewnie super by było, gdybym miał komórkę do pisania grantów, ale dlaczego mam być karany za jej brak??? Odpowiedz Link
dala.tata Re: tu pelny post 10.03.09, 13:42 kurcze adepcie, ale ty znow mowisz o Janku Zupie, a nie o aplikancie. facet jest swietny, ale obok niego jest rowniez swietny facet, ktorego rektor na dodatek zamiast kupowac nowe reprezentacyune limuzyny, wyposazyl pracwonikow w nowy sprzet i pare subskrypcji. nie widze powodow, dla ktorego mielibysmy nagradzac wlasnie takiego zachowania rektora. jesli bowiem nie bedziemy tego robic, po co mieliby rektorzy rezygnowac z nowego wyposazenia swojego gabinetu? to nie idzie zatem o karanie ciebie, to chodzi o nagradzanie tych uczelni, ktore inwestuja w badania, w pracwonikow, w infrastukture. Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: tu pelny post 10.03.09, 14:12 no tak, ale to Janek Zupa dostaje granty, nie??? co do reszty- też nie wiem, o czym dyskutujesz (niestety, nie spełniam warunków modelowego dyskutanta... bo mój przykład, po raz kolejny, był, jaki był, a ty po raz kolejny zmieniasz go i dyskutujesz, ale nie ze mną... co po raz kolejny usiłuję powiedzieć ;-) bo ja mówię o sytuacji, w której żaden sprzęt nie jest konieczny, żadna infrastruktura...zrozumiałe??? w innej sytuacji - masz rację, ale ja nigdy o tej innej nie rozmawiałem i co więcej - nie będę rozmawiał... więc jeśli dalej chcesz o tym debatować, proponuję, byś założył sobie nick adpet jakiś tam i debatował... bo od początku czepiasz się danych, które zostały przeze mnie wykluczone, tylko nie wiem, po co??? a ja od początku zgadzam się z twoimi danymi, tylko że one nie występują w 100 % przypadków - dlatego rozmawiam o konkretnym przypadku, bynajmniej nie jednostkowym...szczegóły poniżej... Odpowiedz Link
dala.tata Re: tu pelny post 10.03.09, 16:27 o Janku to ja nie chce dyskutowac, bo mnie Janek nie obchodzi. ja mowie o procesie. rozbijanie sie o historyka Janka ktory ma fajna tesciowa, ktora mu pomoze finansowo w realizacji grantu nie ma najmijeszego sesnu. a mowieniem ze infrastruktura nie jest potrzebna schodzisz do poziomu Lesia ktory probuje nam powiedziec, ze nie ma sensu wydawac forsy na nauke. i skoro neipotrzebna, przeprowadzmy sie do namiotow. Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: tu pelny post 10.03.09, 19:41 fajnie, ale w związku z tym nie rozumiem, co ci się nie podobało na początku mojej wypowiedzi... - bo reakcja twoja była w stylu - a w USA biją Murzynów... no i mnie interesuje Janek (nic o jego cioci nie pisałem), bo to on pisze książkę i tak w istocie to jego kompetencje są istotne... i dokładnie, powtarzam po raz n-ty i ostatni, chodziło mi o taką sytuację, jaką opisałem... definiując jej warunki związane z tymże Jankiem, więc nie rozumiem tego sporu, zwłaszcza, że zgodnie przyznaliśmy temu historykowi grant. Więc jeśli np. chodzi, bym powiedział, jak pobłądziłem... proszę bardzo - strasznie pobłądziłem (i będę dalej) co do reszty - a Bóg ci zapłać za przyrównywanie mnie do lesia...ale widzisz ja, tak się złożyło, żadnej infrastruktury nie potrzebuję i co z tym zrobisz??? i nie jestem wyjątkiem... potrzebuję biblioteki... - tak jak w PL większość badaczy... i przypomnę, że pisałem właśnie o takiej sytuacji, a nie o nauce w kosmosie... bo piszę o tym, co znam... więc mój postulat jest taki, byśmy albo rozmawiali w ramach istniejącego wątku, albo sobie zakładali nowy - bądź sygnalizowali zejście z niego. Bo wyszło tak, że ty się zgadzasz, by mojemu Jankowi dać grant (a tylko o to mi szło), ja się zgadzam, że infrastruktura w wielu wypadkach jest niezbędna, a kłótnia trwa... w sumie fajnie, ale może lepiej pokłócić się o coś innego??? Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: tu pelny post 10.03.09, 20:01 dodaję, bo już widzę różne możliwe labirynty fascynujących sporów, jakie można wysnuć z mojej wypowiedzi - 1. zdaję sobie sprawę z tego, że biblioteka to infrastruktura, ale jest tak, że nie wszędzie w bibliotekach jest wszystko i po to się jeździ..., ponadto: 2. ja mówiłem o sytuacji, kiedy świetny projekt jest uwalony za kiepską renomę uczelni... (i dodałem w przypadku kiedy infrastruktura nie jest potrzebna, ale chodziło mi o poziom...) Odpowiedz Link
dala.tata Re: tu pelny post 11.03.09, 12:50 ja wiem ze sie upierasz bardzo przy tym, ze ty poweidziales i zmiana scenariusza jest juz wykorczeniem, grzechem pierworodnym a nawet i zbrodnia z premedytacja. otoz jeszcze raz: przy rownie dobrych projektach, zawsze wybiore ten, ktorego autor pracuje na uczelni, ktora inwestuje w infrastrukture, w sprzet itd itd. wlasnie dlatego ze to jest motywujace i jjest to rowniez nagroda dla lepszej uczelni. i jeszcze raz: skoro niepotrzebna infrastruktura ci, to proponowalbym polonistyke do namiotow. Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: tu pelny post 10.03.09, 14:14 co więcej, ja od początku dyskutuję o Janku Zupie... ;-))) więc dyskutowanie o aplikancie nie w tym wątku :-) Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: tłumaczę 09.03.09, 09:43 to i tak jest bardziej optymistyczna wersja, niż przyjęta przeze mnie, a w wielu miejscach działa to tak jak pisałem... Odpowiedz Link
dala.tata Re: tłumaczę 09.03.09, 10:51 no wiec z grantem i dorobkiem: tak. co do koniecznosci jezdzenia na konferencje i dorobku, to obawiam sie ze to sprawy sa nieco bardziej skomplikowane. konferencje sa mila dzialalnsocia, rozwijaja znajosmosci, pozwalaja ogladnac jak to wygalda, jednak przelozenie na publikacje jest dosc srednie. wygloszenie referatu dalece nie gwarantuje publikacji, co wiem z doswiadczenia zasiadania w gremaiach oceniajacych, jak niepublikowania referatow z roznych zreszta powodow. co do sprzetu si enie wypowiadam, bo sie nie znam, w naukach spolecznych i humanistycznych wystarczy laptop (ktorego kazdy z nas, jesli tylko chce, ma). literatura jest rzeczywiscie potrzebna, jednak z tego co widze ta elementarna jest w polsce dostepna (sczegolnie jesli idzie o czasopisma). powiem nawet bardziej radykalnie: obrzucenie forsa, nieograniczony budzet dla calej masy naukowcow nie przyniesie zwiekszenia dorobku, chyba ze naukowcy ci beda placic innym za pisanie. bo dowolna suma pieniedzy nie przelozy sie na siadanie i pisanie. Odpowiedz Link
charioteer1 Re: tłumaczę 09.03.09, 10:55 dala.tata napisał: > literatura jest rzeczywiscie potrzebna, > jednak z tego co widze ta elementarna jest w polsce dostepna > (sczegolnie jesli idzie o czasopisma). Elementarna rzeczywiscie tak, choc to wyglada bardzo roznie w roznych osrodkach. Znam jednak kilka dobrych czasopism, ktorych nie prenumeruje zadna biblioteka w Polsce. Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: tłumaczę 09.03.09, 13:53 elementarna.... to służy do uczenia studentów, a i tak jej nie ma, stany bibliotek są ok do 93 roku (wtedy chyba padło jakieś finansowanie), a potem to jest różnie... Odpowiedz Link
charioteer1 Re: tłumaczę 09.03.09, 14:22 To zalezy od miejsca i dyscypliny. U nas z reguly jest tak, ze im dalej w przeszlosc, tym wieksze braki w ksiegozbiorach. Odpowiedz Link
flamengista oczywiście że są bardziej skomplikowane 10.03.09, 09:00 > konferencje sa mila dzialalnsocia, rozwijaja > znajosmosci, pozwalaja ogladnac jak to wygalda, jednak przelozenie > na publikacje jest dosc srednie. wygloszenie referatu dalece nie > gwarantuje publikacji Przecież to oczywista oczywistość. Z drugiej strony całkowity brak możliwości wyjazdów konferencyjnych i to kilka lat z rzędu z automatu GWARANTUJE brak solidnych publikacji w zagranicznych periodykach naukowych. Słowem - konferencje to warunek konieczny, ale nie wystarczający. > co do sprzetu si enie wypowiadam, bo sie nie znam, w naukach > spolecznych i humanistycznych wystarczy laptop Jasne. A STATĘ, SPSS, SAS czy inne zawsze można spiratować. Wiesz, zawsze można na okrętkę. Tylko że: a) to nie jest uczciwe - zarówno wobec producenta, jak i pracownika który sam sobie zapewnia narzędzie pracy. Jakoś nikt nie każe górnikowi przynosić własnego kilofa do kopalni. b) spiratowane wersje oprogramowania czasem źle działają, dodatkowo mogą zawierać wirusy. A niektóre w ogóle nie są dostępne w formie spiratowanej. > jesli tylko chce, ma). literatura jest rzeczywiscie potrzebna, > jednak z tego co widze ta elementarna jest w polsce dostepna > (sczegolnie jesli idzie o czasopisma). Przepraszam, ale źle widzisz. Moja biblioteka i tak jest nieźle zaopatrzona, ale kilku topowych journali ekonomicznych nie mam, nie mówiąc już o mojej działce (fakt, nieco wąskiej). Natomiast jeśli chodzi o książki, to jest po prostu tragicznie. Z tego co się orientuję to w socjologii jest jeszcze gorzej. Pamiętam, że przy magisterce promotor poleciła mi przeczytać jakiś klasyczny już wtedy tekst (napisany dobre 5 lat wcześniej). Artykuł został popełniony w czołowym amerykańskim journalu z tej dziedziny i wtedy żadna krakowska biblioteka nie posiadała tego czasopisma. Udało się cudem wydębić ksero od profesora, który był na fulbrighcie w USA i sobie przywiózł. > powiem nawet bardziej radykalnie: obrzucenie forsa, nieograniczony > budzet dla calej masy naukowcow nie przyniesie zwiekszenia dorobku, > chyba ze naukowcy ci beda placic innym za pisanie. bo dowolna suma > pieniedzy nie przelozy sie na siadanie i pisanie. Nikt nie mówi o obrzucaniu forsą, ale o zapewnieniu przynajmniej minimalnych standardów. A na konferencje międzynarodowe też wszyscy nie chcą jechać wbrew pozorom. Przynajmniej na te ambitne, bo wiąże się to z przygotowaniem dobrego referatu, czego spora część nie umie/nie chce. Odpowiedz Link
herrkagan Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 10.03.09, 09:11 Na wiekszosc konferencji jezdze za wlasne pieniadze, w ramach samorozwoju... Odpowiedz Link
dala.tata Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 10.03.09, 09:41 zupelnie sie nie zgadzam ze konferencje to warunek konieczny,ani jakikowliek inny. konferencje sa od metworkingu a nie od publikacji. to mit ze konferencje maja cokowliek wspolnego z publikacjami. nie. ja nie proponuje pirackiego oprogramowania. jestem temu przecwiny. troche mi sie nie chce wierzyc ze nie masz do niego dostepu na uczelni, ale ok. uczelnia na ktora jezdze w polsce ma dostep do niezlej bazy danych artykulow - to to jest kluuczowe nie ksiazki, w znacznej czesci dziedzin, choc, z pewnoscia, nie we wszystkich. nie twierdze ze jest idealnie, jednak to czego nie masz mozesz zdobyc piszac do autroow o plik pdf. tak robia wszyscy moi magistranci i czytaja to co chca. i zeby nie bylo, ja sie rowniez 'znizam' do pisania po artykuly, zeby nie czekac na biblioteke, ktora mi je sprowadzi. innymi slowy, w Polsce da sie uprawiac nauke na swiatowym poziomie. to jest duzo latwiejjsze niz 20 lat temu, chc z pewnoscia trudniejsze niz w np. w UK. jednak to jest mozliwe, a w naukach humanistycznych i spolecznych jest to mozliwe w bardzo wysokim stopniu. Odpowiedz Link
flamengista Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 10.03.09, 13:06 > zupelnie sie nie zgadzam ze konferencje to warunek konieczny,ani > jakikowliek inny. konferencje sa od metworkingu a nie od publikacji. > to mit ze konferencje maja cokowliek wspolnego z publikacjami. Ależ dala.tato. Na konferencje jedzie się m.in. po to, by podpatrywać najlepszych. Gdyby w Polsce pracowali nobliści z ekonomii, do szczęścia prawdopodobnie wystarczałyby konferencje krajowe i staże w zespole takiego noblisty. Ale do nobla w ekonomii polskim naukowcom "troszkę" brakuje. > nie. ja nie proponuje pirackiego oprogramowania. jestem temu > przecwiny. troche mi sie nie chce wierzyc ze nie masz do niego > dostepu na uczelni, ale ok. Na uczelni mam dostęp do pakietu Statistica, na którym m.in. nie można liczyć danych panelowych, a już na pewno zaawansowanych modeli do danych panelowych (np. estymator hausmana-taylora). Statę kupiłem za pieniądze z grantu, ale nie każdy u nas ma szczęście dostać grant promotorski. A Stata obecnie kosztuje ponad 3 tysiące złotych. > uczelnia na ktora jezdze w polsce ma dostep do niezlej bazy danych > artykulow - to to jest kluuczowe nie ksiazki Ale jednak poważnie badając jakąś działkę trzeba przeczytać min. 3-4 wiodące książki w tej dziedzinie. Są to na ogół książki publikowane za granicą, które słono kosztują. Średnio po 40-50 €. Do rozwiązania problemów, które miałem z modelem ekonometrycznym nie wystarczą artykuły - tu trzeba solidny podręcznik do analizy danych panelowych. Za swój zapłaciłem 300 zł, ale ten wymarzony kosztował ponad 1000 - niestety musiałem sobie go odpuścić. > jednak to czego nie masz mozesz zdobyc piszac do autroow o > plik pdf. tak robia wszyscy moi magistranci i czytaja to co chca. Jasne, ja też tak robię i większość autorów wysyła. Poluję również na wydania książek w pdf - oczywiście lepiej mieć książkę w formacie elektronicznym za darmo, niż ten sam hard cover za 70 funtów;) Ale to nie rozwiąże wszystkich problemów - najgorzej jest z książkami-podręcznikami, od których się zaczyna rozwiązując problem metodologiczny lub kwestie techniczne związane z badaniami. Podręczników polskich brakuje, a zagraniczne są horrendalnie drogie i dlatego niedostępne w bibliotekach. > innymi slowy, w Polsce da sie uprawiac nauke na swiatowym poziomie. Da się, ale kosztuje to masę wysiłku. Ile trzeba się namęczyć, by za wywalczone z grantu pieniądze pojechać na wymarzoną konferencję, to się nawet nie domyślasz;) Odpowiedz Link
herrkagan Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 10.03.09, 13:28 1. Co ci przyjdzie z najlepszego oprogramowania, jesli dane, ktorymi dysponujesz sa tak niskiej jakosci, ze nie nadaja sie do uzycia w jakiegokolwiek modelu ekonometrycznym? 2. Techniczne aspekty estymacji modeli ekonometrycznych to domena matematykow, a nie ekonomistow. Zdecyduj sie wiec, czy jestes ekonomista (wtedy dasz sobie rade bez oprogramowania), albo matematykiem - wtedy sam powinienes byc w stanie napisac odpowiednie programy do analizy swych danych... Odpowiedz Link
herrkagan Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 11.03.09, 08:07 I jeszcze jedno: od technicznej strony obliczen to powinni byc laboranci/programisci. Ekonomista nie musi byc ekspertem od technik rachunkowych, o czym zapomniano ostanio na SGH i inych polskich uczelniach ekonomicznych, ktore wciaz nie wyrosly z dzieciecej choroby fasynacji ekonometria i ekonomia matematyczna... Odpowiedz Link
dala.tata Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 10.03.09, 13:37 duzo lepiej podpatrywac najlepszych w ich publikacjach w czasopismach a nie na konferencjach. ja tez lubie jezdzic, ale nie udawajmy ze jezdzimy po to by publikowac. jezdzimy zeby sie spotkac. to jest przydatne, czasem owocne itd. jednak cele konferencji nie maja wiele wspolnego z publikacjami. no wiec jeszcze raz: ja nie mowie ze jest lekko. jednak, jesli uczelnia nie ma statistiki to to jest do kitu uczelnia. podobnie jak 3-4 wiodace ksiazki w dziedzinie nie robija banku. aczkowliek sa dziedziny w ktorych tych ksiazek trza przeczytac wiecej i to jest problem. ja naprawde nie chce udawac ze wszystko jest fajnie i ogolnie cudnie. ja raczej chce powiedziec, ze gdy pisalem doktorat 20 lat temu, sytuacja byla diametralnie inna. nie mam watpliwosci zadnych, ze uprawianie nauki w UK jest prostsze, latwiejsze i przyjemniejsze czesto. jednak sytuacja sie zmienia i to raczej na lepsze. i oby tak dalej. i oby obecny rzad nie przeszkadzal, a nauka stawala sie coraz rzetelniejsza i coraz mniej polityczna. Odpowiedz Link
charioteer1 Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 10.03.09, 17:51 dala.tata napisał: > duzo lepiej podpatrywac najlepszych w ich publikacjach w czasopismach a nie na > konferencjach. ja tez lubie jezdzic, ale nie udawajmy ze jezdzimy po to by > publikowac. jezdzimy zeby sie spotkac. to jest przydatne, czasem owocne itd. > jednak cele konferencji nie maja wiele wspolnego z publikacjami. Fajnie, jak jest fajna publikacja z konferencji, ale jezdzenie na konferencje po to, zeby miec opublikowany artykul jest bez sensu. Mysle, ze Fla o takich konferencjach nie mowil. Dla mnie najwiekszy zysk z konferencji, poza osobistymi kontaktami oczywiscie, to informacja, kto sie czym zajmuje w tej chwili, a nie dwa lata temu, bo tyle czasami trwa cykl publikacyjny. Druga sprawa to mozliwosc szybkiego zorientowania sie w dziedzinach, ktore zasadniczo mnie nie interesuja, ale sa bardzo tematycznie spokrewnione z moimi rzeczami. Swoja dzialke zazwyczaj dobrze znamy, ale warto tez czasami dowiedziec sie, co sie dzieje u sasiadow. Warto jezdzic na dobre konferencje. Nie warto jezdzic na koferencje, bo sa. Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 10.03.09, 19:45 no właśnie... (od razu Chario uwiadamiam cię, że zgadzam się z tobą, więc spór nie ma sensu) - są różne konferencje, w większości w PL, w mojej działce, to one są towarzyskie, ale są takie, które jakoś wyznaczają trendy (przynajmniej jedna IBL-owska) i tam się jeździ po naukę. Odpowiedz Link
charioteer1 Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 10.03.09, 19:57 adept44_ltd napisał: > spór nie ma sensu A cos ty taki zaczepny dzisiaj? Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 10.03.09, 20:03 ja, no właśnie wprost przeciwnie, po prostu znudziły mi się sytuacje, kiedy piszę: "Wisła Kraków to niezła drużyna", a ktoś mi odpowiada, że pieprzę, bo przecież w Maroko jest dużo piasku... Odpowiedz Link
carnivore69 Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 10.03.09, 20:50 > Druga sprawa to mozliwosc szybkiego zorientowania sie w dziedzinach, > ktore zasadniczo mnie nie interesuja, ale sa bardzo tematycznie > spokrewnione z moimi rzeczami. Swoja dzialke zazwyczaj dobrze znamy, > ale warto tez czasami dowiedzie co sie, co sie dzieje u sasiadow. Zorientowac sie mozna rzucajac okiem na program konferencji zamieszczony w sieci i przejrzenie paru bardziej obiecujacych artykulow do poduszki. Podobnie jak dalatata uwazam, ze konferecje to glownie networking i ze inspiracji do pracy naukowej efektywniej jest szukac gdzie indziej. Pzdr. Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 10.03.09, 20:57 hm, no to fajnie, ale rzeczywistość bywa inna... według mnie w małym promilu, ale i to warto mieć na uwadze, by się z nią nie mijać... Odpowiedz Link
carnivore69 Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 11.03.09, 11:04 Dla promila istotnosci nie warto poswiecac procenta czasu. Pzdr. Odpowiedz Link
charioteer1 Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 10.03.09, 21:07 carnivore69 napisał: > > Druga sprawa to mozliwosc szybkiego zorientowania sie w dziedzinach, > > ktore zasadniczo mnie nie interesuja, > > Zorientowac sie mozna rzucajac okiem na program konferencji zamieszczony w sieci > i przejrzenie paru bardziej obiecujacych artykulow do poduszki. Jak cos mnie nie interesuje, to zazwyczaj nie czytam, jezeli nie musze. Z zasypianiem problemow nie mam, wiec czytanie do poduszki odpada. Chyba roznimy sie albo stylem pracy, albo zakresem interdyscyplinarnosci. Odpowiedz Link
carnivore69 Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 11.03.09, 11:03 > Jak cos mnie nie interesuje, to zazwyczaj nie czytam, jezeli nie > musze. Z zasypianiem problemow nie mam, wiec czytanie do poduszki > odpada. Interesuje Cie potencjalnie na tyle, zeby spedzic trzy dni na konferencji, a zarazam niewystarczajaco, by przejrzec program owej konferencji w sieci (+ niektore abstrakty)? Pzdr. Odpowiedz Link
charioteer1 Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 11.03.09, 11:53 Chyba sie nie zrozumielismy. Po co mam jezdzic na konferencje, ktorych tematyka mnie nie interesuje? Dla jasnosci: Chodzilo mi o konferencje, na ktorych sa co najmniej trzy rownolegle sesje, a nie o jedno- czy dwudniowe seminaria z wasko okreslona tematyka. Ciebie na duzych konferencjach zawsze interesuje wszystko i masz problem z wyborem, na ktora sesje isc? Odpowiedz Link
carnivore69 Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 11.03.09, 12:06 Twierdzisz: "Druga sprawa to mozliwosc szybkiego zorientowania sie w dziedzinach, ktore zasadniczo mnie nie interesuja, ale sa bardzo tematycznie spokrewnione z moimi rzeczami. Swoja dzialke zazwyczaj dobrze znamy, ale warto tez czasami dowiedziec sie, co sie dzieje u sasiadow." Ja Ci odpowiadam: istnieja bardziej efektywne czasowo metody osiagniecia w/w celu. Tyle. Pzdr. Odpowiedz Link
winoman Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 11.03.09, 12:19 > Ja Ci odpowiadam: istnieja bardziej efektywne czasowo metody osiagniecia w/w celu. Bardziej efektywne niż bezpośrednia rozmowa? Niż dyskusja z ludźmi, którzy swoje ostateczne wyniki opublikują za rok albo trzy? Niż możliwość zadania kilku kluczowych pytań i uzyskania na nie odpowiedzi natychmiast? Pozdrawiam! Odpowiedz Link
carnivore69 Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 11.03.09, 12:31 To co interesujacy mnie autorzy maja w danym momencie do zakomunikowania swiatu znajduje sie w roboczych wersjach artykulow podlinkowanych na stronie konferencji. Nie musze wiec spedzac dwoch dni w podrozy i kolejnych dwoch-trzech na sesjach, zeby dowiedziec sie bezposrednio od autora czego rzecz dotyczy (optymistycznie zakladajac, ze zawsze dane mi sie bedzie z nim rozmowic). Pzdr. Odpowiedz Link
charioteer1 Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 11.03.09, 12:34 U nas nie ma zwyczaju publikowania w internecie roboczych wersji artykulow z konferencji. Z duzych konferencji zazwyczaj nie ma zadnych publikacji. Odpowiedz Link
dala.tata Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 11.03.09, 12:57 to program konferencji w zupelnosci ci wystarczy. jesli tytul to za malo, to piszesz do autora emalie i ci przysyla wiecej. po co od razu jechac pol swiata zeby handout se wziac. konferencja jest po to zebys ie spotkac, poznac, napic piwa. jako ze nie mozemy wszystkim o tym powiedziec, no to wyglaszamy referaty, na kotrych wiekszsoc zreszta nie chodzimy, bo mamy je w nosie, bo wolimy isc na piwo, bo sie spotykamy z wydawca itd itd. Odpowiedz Link
charioteer1 Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 11.03.09, 13:05 Dalatato, ja nie wiem, kurcze, na jakie konferencje i po co ty jezdzisz. Ja bardzo symaptycznie wspominam ubiegloroczna konferencje we Francji, na ktorej wszyscy rowno chodzili na referaty przez bite trzy dni. Nie tylko ja, jako maly zuczek - wszyscy wielcy tez byli, chodzili i na tych samych sesjach siedzieli od rana do wieczora. Na wspolne piwo i inne co nieco mielismy zarezerwowany specjalnie jeden dzien po konferencji. Odpowiedz Link
dala.tata Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 11.03.09, 22:06 no wiem. jak sa male konferencje, bardzo malo, to wszystkie zuczki male i duze chodza na referaty. na wiekszych tak nie jest Odpowiedz Link
charioteer1 Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 11.03.09, 22:41 Ta byla na jakies 200 osob. Odpowiedz Link
charioteer1 Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 11.03.09, 12:30 carnivore69 napisał: > Twierdzisz: > > "Druga sprawa to mozliwosc szybkiego zorientowania sie w dziedzinach, ktore > zasadniczo mnie nie interesuja, ale sa bardzo tematycznie spokrewnione z moimi > rzeczami. Swoja dzialke zazwyczaj dobrze znamy, ale warto tez czasami dowiedziec > sie, co sie dzieje u sasiadow." > > Ja Ci odpowiadam: istnieja bardziej efektywne czasowo metody osiagniecia w/w celu. Oczywiscie, ze istnieja i jest to sprawa "druga", jak wynika z zaznaczonego cytatu, a nie glowny powod, dla ktorego sie jezdzi na konferencje. Na biezaco sprawdzam, co sie dzieje w mojej dzialce, do sasiadow sie zwykle nie zaglada, jezeli nie ma takiej potrzeby. Konferencje daja swojego rodzaju wiedze ogolna, ktora czasami sie przydaje, ale nonsensem byloby jezdzenie na konferencje tylko po to, zeby taka ogolna orientacje uzyskac. Zadna konferencja nie zastapi gugla i podobnych narzedzi. Odpowiedz Link
carnivore69 Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 11.03.09, 12:33 > Oczywiscie, ze istnieja i jest to sprawa "druga", jak wynika z zaznaczonego > cytatu, a nie glowny powod, dla ktorego sie jezdzi na konferencje. Jesli traktujemy ow aspekt w kategoriach wylacznie "bonusu", to oczywiscie sie zgadzam. Pzdr. Odpowiedz Link
dala.tata Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 11.03.09, 12:55 chario sorry, konferencja nie jest zupelnie od tego zeby zobaczyc co sie dzieje na swiecie. gdyby tak bylo, to na konferencjach z pragmatyki i DA nie byloby masy referatow o teorri grzecznosci, aktow mowy itd itd z regionu Pacyfiku. jesli chcesz zobaczyc co sie dzieje na swiecie, zoagladnij do spisow tresci czasopism. a swoja droga to ja niespecjalnie wiem po co ta wiedzia 'co sie dzieje na siwecie' na biezaco sprawdzana na konferencji. ja mam swoje zainteresowania, robie badania, czytam literature i publikuje. nie intresuje mnie 'co sie dzieje na swiecie'. Odpowiedz Link
winoman Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 11.03.09, 13:10 > a swoja droga to ja niespecjalnie wiem po co ta wiedzia 'co sie dzieje na > siwecie' na biezaco sprawdzana na konferencji. ja mam swoje zainteresowania, > robie badania, czytam literature i publikuje. nie intresuje mnie 'co sie dzieje > na swiecie'. W matematyce to tak nie działa. Porządne przeczytanie dobrego, odkrywczego artykułu może zająć kilka miesięcy, czas ten trudno znaleźć, jeśli artykuł nie dotyczy w oczywisty sposób i bezpośrednio tematyki, nad którą właśnie się pracuje. Czasem jednak, właśnie podczas wykładu na konferencji, można nagle stwierdzić, że jakaś specjalna zastosowana tam technika jest dokładnie tym, nad czym człowiek głowi się od roku albo dwóch. Czasem podczas takiego wykładu pojawia się nagle pomysł jak ruszyć z miejsca projekt, w którym ugrzęzło się beznadziejnie kilka lat wcześniej, nawet jeśli wykład dotyczy tematyki pozornie całkiem odległej. Postęp w matematyce bardzo często wynika z nagłego skojarzenia dwóch pozornie bardzo odległych idei, dobra konferencja może być pod tym względem bardzo zapładniająca. W matematyce nie ma zbyt wielu konferencji, na które zgłasza się artykuły, które później przechodzą proces recenzowania itp. Zwykle zaprasza się wykładowców, którzy mogą powiedzieć coś ciekawego, a większość uczestników jedzie po to, żeby posłuchać i porozmawiać, nie po to, by coś referować. Pozdrawiam! Odpowiedz Link
charioteer1 Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 11.03.09, 13:27 winoman napisał: > czas ten trudno znaleźć, jeśli artykuł nie dot > yczy w oczywisty sposób i bezpośrednio tematyki, nad którą właśnie się pracuje. > Czasem jednak, właśnie podczas wykładu na konferencji, można nagle stwierdzić > , że jakaś specjalna zastosowana tam technika jest dokładnie tym, nad czym czło > wiek głowi się od roku albo dwóch. Czasem podczas takiego wykładu pojawia się > nagle pomysł jak ruszyć z miejsca projekt, w którym ugrzęzło się beznadziejnie > kilka lat wcześniej, nawet jeśli wykład dotyczy tematyki pozornie całkiem odleg > łej. Postęp w matematyce bardzo często wynika z nagłego skojarzenia dwóch pozo > rnie bardzo odległych idei, dobra konferencja może być pod tym względem bardzo > zapładniająca. Nie tylko w matematyce to tak dziala. Zgadzam sie ze wszystkim co do joty. Jedna tylko roznica - nie czytam jednego artykulu przez kilka miesiecy, za to musze przeczytac naprawde duzo roznych artykulow, zeby zrobic cos, co jest naprawde nowe i czego jeszcze nikt inny nie zrobil. Bez referatu u nas raczej sie nie jezdzi, troche nie wypada. Ostatnio zauwazam, ze coraz trudniej wymyslic mi jakis referat na konferencje, na ktore jezdzi sie z czysto towarzyskich wzgledow, bo na takie tez jezdze. Odpowiedz Link
winoman Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 11.03.09, 13:38 > Bez referatu u nas raczej sie nie jezdzi, troche nie wypada. Ostatnio zauwazam, > ze coraz trudniej wymyslic mi jakis referat na konferencje, na ktore jezdzi sie > z czysto towarzyskich wzgledow, bo na takie tez jezdze. Typowa konferencja z "mojej" dziedziny matematyki: Poranna sesja: trzy godzinne wykłady, w tym jeden z trzydniowego cyklu, po przerwie jeden lub dwa godzinne, dwa do trzech półgodzinnych. Konferencja cztero-pięciodniowa, wykładowców 25-30, uczestników 50-100. Zdecydowana większość wykładów to wykłady "zapraszane". A co do czytania prac matematycznych: zdarzało mi się brać udział w seminariach trwających rok, których jedynym celem było wspólne przeczytanie JEDNEGO, za to przełomowego artykułu. Seminarium, dodam, nie dla studentów (choć doktoranci też chodzili), ale dla profesorów dobrego amerykańskiego uniwersytetu. Pozdrawiam! Odpowiedz Link
charioteer1 Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 11.03.09, 13:53 Typowa konferencja w mojej dziedzinie: trzy dni, trzeci dzien jest zwykle tylko od rana do obiadu. Dwa wyklady plenarne dziennie, reszta w rownoleglych sesjach. Zwykle jest od trzech do pieciu rownoleglych sesji, choc moze byc i 10 na duzych konferencjach. W jedej sesji ok. 10 referatow dziennie. Te naprawde duze konferencje moga trwac i piec dni. Odpowiedz Link
dala.tata Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 11.03.09, 22:13 chario, narod jest dumny z twej pilnosci! Odpowiedz Link
charioteer1 Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 11.03.09, 22:44 Dobra, wiem, narod to ty!!! Odpowiedz Link
charioteer1 Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 11.03.09, 13:22 Dalatato, ustalilismy juz z carnivorem, ze wiedza, o tym, "co sie dzieje na swiecie", jest bonusem, a nie najwazniejszym celem samym w sobie, wiec nie wiem, po co zaczynasz na nowo. Nie tyle zreszta chodzilo o swiat szeroki, co wlasnie o pokrewne sprawy, ktore leza tuz blisko moich badan i zainteresowan, ale jednak do nich nie naleza. Ta "wiedza ogolna" z roznych konferencji przydala mi sie zreszta cholernie, jak przyszlo odpowiadac na recenzje wiekszego dziela, bo recenzent wlasnie "z dzialki tuz obok", zauwazyl wiele punktow stycznych i trzeba sie bylo do tego odniesc. I tu naprawde nie chodzi o przeczytanie dodatkowo 20 artykulow, ale o troche subtelniejsze rzeczy. Powstaja nowe dziedziny badan, albo dziedziny do tej pory rozne zaczynaja sie zblizac do siebie i pewne punkty zapalne najlepiej widzi sie wlasnie podczas dyskusji konferencyjnych i nawet czasami w rzucanych mimochodem uwagach na konferencjach. Tak juz bardzo do konkretow przechodzac - nie, spisy tresci w czasopismach nic by mi nie daly, bo akurat wiekszosc z rzeczy, ktore byly mi potrzebne do ustosunkowania sie do tej recenzji, byla publikowana w ksiazkach. I, kurcze, na koniec juz, wiedza o tym, co jest w artykule, ktory jeszcze nie wyszedl, albo w ksiazce, ktora wyszla miesiac temu, jest bezcenna i tego nie wyczyta sie w zadnym spisie tresci. Odpowiedz Link
dala.tata Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 11.03.09, 22:10 wiedza o takim artykule jest najbezcenniejsza!!! Odpowiedz Link
charioteer1 Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 11.03.09, 22:45 ALe za pare godzin wyjezdzam, to na nastepne posty juz ci pewnie nie odpowiem :-))) Odpowiedz Link
winoman Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 11.03.09, 22:59 > ALe za pare godzin wyjezdzam, Na konferencję? :-)) Pozdrawiam! Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 11.03.09, 23:11 nie zawiedź narodu ;-) Odpowiedz Link
matmis Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 21.03.09, 10:37 > > co do sprzetu si enie wypowiadam, bo sie nie znam, w naukach > > spolecznych i humanistycznych wystarczy laptop > Jasne. A STATĘ, SPSS, SAS czy inne zawsze można spiratować e tam, są darmowe środowiska statystyczne. na pewno wystarczająco dobre dla waszych zastosowań. Tylko że prościej spiratować niż się tym przejmować. Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 21.03.09, 11:39 no tak, ale np. książek, których nie ma w bibliotekach już nie skserujesz... Odpowiedz Link
dala.tata Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 21.03.09, 11:56 taaaaaaa. reformator...... ja mysle ze jeszcze lepiej po prostu ukrasc ze sklepu. wyjdzie jeszcze taniej. matmis napisał: > e tam, są darmowe środowiska statystyczne. na pewno wystarczająco dobre dla > waszych zastosowań. Tylko że prościej spiratować niż się tym przejmować. Odpowiedz Link
charioteer1 Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 21.03.09, 13:37 matmis napisał: > e tam, są darmowe środowiska statystyczne. na pewno wystarczająco dobre dla > waszych zastosowań. Jak nie wiesz, o czym mowisz, to przynajmniej nie chrzan. Darmowe srodowiska nie wystarczaja moim studentom do magisterek, bo na ogol maja ograniczona liczbe przypadkow. Odpowiedz Link
flamengista a propos darmowych 21.03.09, 16:10 Byłem to pewnego momentu entuzjastą darmowego oprogramowania. Mój entuzjazm osłabł, gdy w open officie edytor równań powodował "zawieszenie" całego programu. A genialny z pozoru program statystyczny Gretl miał tak skomplikowany interfejs, że do tej pory nie wiem jak znaleźć wyniki testów na heteroskedastyczność i autokorelację. I do tego się okazało, że w przypadku danych panelowych problem, który wynikł przy użyciu STATY w ogóle by nie został wykryty w przypadku Gretla. Nie mówiąc już o jego rozwiązaniu. Odpowiedz Link
matmis Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 17.05.09, 22:39 charioteer1 napisał: > > e tam, są darmowe środowiska statystyczne. na pewno > > wystarczająco dobre dla waszych zastosowań. > > Jak nie wiesz, o czym mowisz, to przynajmniej nie chrzan. Darmowe > srodowiska nie wystarczaja moim studentom do magisterek, bo na > ogol maja ograniczona liczbe przypadkow. Mówię o takich, w których można sobie zaprogramować dowolne obliczenia :-) ba! ale w tym celu trzeba ruszyć głową albo poprosić o pomoc fachowca, więc łatwiej zakupić komercyjny soft. A jeszcze łatwiej użyć w celach badawczych nielicencjonowanej kopii. Zatem, nie chrzanię :-p Odpowiedz Link
charioteer1 Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 17.05.09, 22:51 I co, czekasz na to, az ktos ci sie tu przyzna do korzystania z nielicencjonowanych kopii? Do tego, ze mozna sobie z netu sciagnac statistike, tylko kazdy plik jest oddzielnie i trzeba to poskladac w calosc? Zdecyduj sie, czy mowisz o darmowym sofcie, czy o piratach. Odpowiedz Link
matmis Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 17.05.09, 23:34 O piratach to nie ja tu zacząłem - nie mój problem. Nawet nic nie wiem o tej statistice, co to każdy plik jest oddzielnie (?). Czekam natomiast na bardziej racjonalne oszacowanie kosztu laptopa humanisty. Oraz ewentualnie na zobowiązania do działań w stylu "poszukamy seminarium magisterskiego na którym przedstawimy swoje problemy, żeby zainspirować studentów do zrobienia czegoś pożytecznego dla naszej społeczności". howgh. Odpowiedz Link
charioteer1 Re: oczywiście że są bardziej skomplikowane 18.05.09, 00:26 matmis napisał: > Nawet nic nie wiem o tej > statistice, co to każdy plik jest oddzielnie (?). O tym wiem od studentow, wiec nie wytlumacze ci co i jak. > Czekam natomiast na bardziej racjonalne oszacowanie kosztu laptopa humanisty. Nie wiem, kto dla ciebie jest humanista i co to jest laptop humanisty. W tej chwili potrzebny mi jest komputer stacjonarny i dwa laptopy (konferencyjny i do zbierania danych), program statystyczny i program do zbierania danych. Koszt oprogramowania to pare tysiecy dolarow i zadne zamienniki ani "fachowa pomoc kolegi" nie zalatwia sprawy. Profesjonalne wyniki robi sie na profesjonalnym oprogramowaniu, albo sie pisze do szuflady. > Oraz ewentualnie na zobowiązania do działań w stylu "poszukamy seminarium > magisterskiego na którym przedstawimy swoje problemy, żeby zainspirować > studentów do zrobienia czegoś pożytecznego dla naszej społeczności". Sorry, ale tego nie rozumiem. Seminarium magisterskie nie jest od rozwiazywania problemow spolecznosci. Na seminarium magisterskim student ma opanowac podstawy warsztatu naukowego i napisac pierwsza prace naukowa przy pomocy i pod kierunkiem promotora. Odpowiedz Link
charioteer1 Re: czyli zapominijmy o badaniach w 2010 roku 07.03.09, 12:29 Fla, lepiej tego nie mogles ujac, ale troche dodam od siebie. Mialo byc tak pieknie - wydatki na badania wlasne uczelni mialy byc zracjonalizowane, a uzyskane w ten sposob nadwyzki przekazane na projekty badawcze. Jest dokladnie odwrotnie: Na badania wlasne uczelni wydano w 2008 roku 170 mln. W 2009 na badania wlasne bedzie 79 mln. Spadek finansowania o 53,57%. To znaczy, ze uczelnie otrzymaja na badania wlasne 46% kwoty z 2008. Na projekty badawcze w dziedzinie nauk spolecznych, humanistycznych i scislych (sic!) przewidziano w 2009 wzrost finansowania o 0,34%, czyli praktycznie zaden. W tej sytuacji, mowienie o ulatwieniu jakiegokolwiek awansu jest hipokryzja. Taka sytuacja uderzy przede wszystkim w poczatkujacych badaczy. Bez badan nie bedzie ulatwienia awansu. Bez badan nie bedzie tez wyrownywania przepasci dzielacej nas od swiata. Jezeli taka struktura finansowania utrzyma sie, to za kilka lat nalezy spodziewac sie wysypu slabych habilitacji i slabych wnioskow profesorskich, bo - wicie, rozumicie, towarzysze - awansowac trzeba, a warunki sa ciezkie. Podsumowujac dzialalnosc obecnego rzadu - co pani minister Kudryckiej udalo sie do tej pory osiagnac? Habilitacja miala byc zniesiona - habilitacja pozostaje. Mial byc wzrost nakladow na nauke - jest spadek. Jeszcze ciekawostka na zakonczenie. W tym okrojonym budzecie przewidziano wzrost nakladow na urzędy naczelnych i centralnych organów administracji rządowej (w tym CK) o 33%, czyli o 16 mln wiecej w stosunku do ubieglego roku. Odpowiedz Link
dala.tata Re: czyli zapominijmy o badaniach w 2010 roku 07.03.09, 12:44 no mialo byc pieknie, ale czy jestesmy pewnie ze to ciecie zmieni cos w poziomie 'badan wlasnych' uczelni. o tym mowilem w poprzednim poscie. ja nie jestem przekonany ze to sa pieniadze sensownie wydawane przez uczelnie. i choc ciecia sa niepozadane, pozadane jednak byloby bardziej niz pieniadze rzetelne rozliczenie uczelni z tych pieniedzy. Odpowiedz Link
charioteer1 Re: czyli zapominijmy o badaniach w 2010 roku 07.03.09, 12:57 dala.tata napisał: > o tym mowilem w poprzednim poscie. ja nie jestem > przekonany ze to sa pieniadze sensownie wydawane przez uczelnie. Tu zgoda, ale rzad nie proponuje nic poza cieciami. Pieniadze beda dalej wydawane bez sensu, ale bedzie ich ponad dwukrotnie mniej. Odpowiedz Link
dala.tata Re: czyli zapominijmy o badaniach w 2010 roku 07.03.09, 13:00 tak, co do tego nie mam watpliwosci. Odpowiedz Link
herrkagan Re: czyli zapominijmy o badaniach w 2010 roku 08.03.09, 09:15 charioteer1 napisał: Pieniadze beda dalej wydawane bez sensu, ale bedzie ich ponad dwukrotnie mniej. Jedyna rada to dawac ich zero zl - wtedy ani zlotowka sie nie zmarnuje! Odpowiedz Link
charioteer1 Re: czyli zapominijmy o badaniach w 2010 roku 08.03.09, 15:49 Nie nudz, kaganku. Twoj postulat likwidacji nauki i szkolnictwa wyzszego w Polsce juz znamy. Odpowiedz Link
herrkagan Re: czyli zapominijmy o badaniach w 2010 roku 10.03.09, 08:43 Ja tylko postuluje racjonalizacje wydatkow na nauke z budzetu panstwa, czyli z podatkow. W Polsce mamy bowiem juz tyle prywatnych uczelni, ze mozna smialo pozamykac albo sprywatyzowac wszystkie panstwowe... Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: czyli zapominijmy o badaniach w 2010 roku 07.03.09, 16:53 te pieniądze są fatalnie wydawane przez uczelnie... i oczywiście na poziomie makro nic się nie zmieni pewnie, ale jednak może się okazać, że jeden z drugim dobry badacz nie będzie miał pieniędzy na badania, a więc jednak skutek będzie, negatywny. Odpowiedz Link
flamengista finanse to nie wina Kudryckiej 09.03.09, 09:12 a wszystkich polityków - od prawa do lewa, ktrórzy naukę mają w głębokim poważaniu. Zawsze lepiej dać na górnictwo i rolnictwo, bo te grupy zawodowe zawsze mogą zrobić awanturę pod Sejmem. Więc tu Kudrycka nic nie mogła zrobić. Miały być cięcia we wszystkich budżetach, więc są. Pewnie w każdym resorcie są one doktliwe. Tu by nawet nolbista na stanowisku ministra nie pomógł. Co do reszty - pełna zgoda. Odpowiedz Link
charioteer1 Re: finanse to nie wina Kudryckiej 09.03.09, 09:34 No, ja mam jednak watpliwosci, czy ostre ciecie pieniedzy na badania przy jednoczesnym wspieraniu instytucji centralnych w nauce to rzeczywiscie wina calego rzadu. Ciecia sa najwieksze w MNiSW i w MON. To juz jest zasluga pana premiera osobiscie. Malo sie to nie skonczylo dymisja ministra obrony narodowej. Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: Budzet nauki 2009 07.03.09, 16:46 informacja jest dziwna, bo zapowiada oszczędności i zarazem przekaz jest taki, że jest więcej kasy niż rok temu. Więc albo to jest obcięcie budżetu planowanego? albo nie wiem, co, bo wiadomości są takie, że bw i bst będą, ale mniejsze... Odpowiedz Link
charioteer1 Re: Budzet nauki 2009 07.03.09, 20:27 Adept, informacja jest dziwna. Przejdz do drugiej strony i otworz tabele w wordzie, to ci sie rozjasni. Zestawienie jest proste: faktyczne naklady w 2008, planowane w 2009, korekta na 2009. Po korekcie naklady na bw spadaja do 46% nakladow ubieglorocznych, a pula grantowa dla spolecznych, humanistycznych i scislych pozostaje na ubieglorocznym poziomie. Cudu nie bedzie - pieniedzy bedzie duzo mniej. Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: Budzet nauki 2009 08.03.09, 00:25 hm, no wiem, ale pani minister mówi, że będzie więcej... i tylko o to mi chodzi... ;-) Odpowiedz Link
charioteer1 Re: Budzet nauki 2009 08.03.09, 00:41 Jak pani minister mowi, to mowi. Najwiekszy wzrost nakladow w stosunku do ubieglego roku bedzie na dzialalnosc centralnych urzedow administracji panstwowej. Najwieksze ciecia - badania wlasne, tworzenie infrastruktury informatycznej uczelni i dzialalnosc wspomagajaca badania. Odpowiedz Link
herrkagan Re: Budzet nauki 2009 08.03.09, 09:19 Odkad to wierzysz temu, co ci mowi zawodowy polityk? Odpowiedz Link
herrkagan Re: Budzet nauki 2009 08.03.09, 09:18 Nic nie rozumiesz z dziedziny kreatywnej ksiegowosci, w ktorej zysk moze stac sie strata, koszty zas dochodami i odwrotnie, w zaleznosci od intencji osoby sporzadzajacej bilans czy tez inne zestawienie liczb... Odpowiedz Link
eeela Re: Budzet nauki 2009 07.03.09, 22:32 Ostatnio oglądałam podobne tabele dla uniwersytetów w UK, gdzie opisywano szczegółowo, która uczelnia ile dostała przyznanych funduszy po ostatnich rankingach jakości badań. Przy okazji ze zdumieniem odkryłam, że w rankingach co prawda północnoirlandzkie uniwersytety są uznawane, ale w alokacjach funduszy z centralnego funduszu uniwersyteckiego już nie - rząd lokalny przyznaje fundusze niezależnie od rankingów. W sumie fajnie, w Północnej Irlandii są dwa uniwersytety, rząd nie musi finansów na wyższą edukację zbytnio dzielić ;-) Odpowiedz Link
carnivore69 Re: Budzet nauki 2009 10.03.09, 20:53 Czy zatem szanowne panele RAE zapoznawaly sie z ulsterska mysla naukowa w ramach hobby? Pzdr. Odpowiedz Link
eeela Re: Budzet nauki 2009 11.03.09, 11:59 No nie tylko, w koncu nie wylacznie dla finansowania prowadzi sie kontrole, ale dla mozliwosci publicznego ogloszenia jakosci badan na uniwersytetach. Niemniej rzeczywiscie zaskakujace - pod ranking podpadaja, a pod centralne fundusze juz nie. Tzn. centralne fundusze ida na wszystko naraz jako odrebna pozycja budzetu, i nie za bardzo moga sie wtracac, jak to jest zarzadzane, bo to nalezy do uprawnien lokalnego rzadu. Odpowiedz Link
carnivore69 Re: Budzet nauki 2009 11.03.09, 12:12 A jednak wg strony RAE: "The Research Assessment Exercise was conducted jointly by the Higher Education Funding Council for England (HEFCE), the Scottish Funding Council (SFC), the Higher Education Funding Council for Wales (HEFCW) and the Department for Employment and Learning, Northern Ireland (DEL). The primary purpose of the RAE 2008 was to produce quality profiles for each submission of research activity made by institutions. The four higher education funding bodies intend to use the quality profiles to determine their grant for research to the institutions which they fund with effect from 2009-10. Any HEI in the UK that is eligible to receive research funding from one of these bodies was eligible to participate." Czyli ten Wasz DEL bierze pod uwage output tak samo jak HEFCE czy dwie pozostale rady. Tyle, ze liczba uczelni inna ;-) Pzdr. Odpowiedz Link
eeela Re: Budzet nauki 2009 11.03.09, 12:21 Alez tak, oczywiscie. Tyle ze pieniadze, jakimi DEL dysponuje, zaleza od lokalnego rzadu, a nie brytyjskiego ministerstwa. Jak to tam wyliczaja sobie na poziomie komunikacyjnym miedzy DEL, rzadem lokalnym i rzadem centralnym, to ja nie wiem - wiem tyle, ze polnocnoirlandzkie uczelnie nie pojawiaja sie w centralnych spisach przyznawanych funduszy, bo obejmuje je odrebna procedura. Odpowiedz Link
charioteer1 Re: Budzet nauki 2009 14.05.09, 22:14 To bedzie pierwszy protest przeciw cieciom w budzetach uczelni. Szkoda tylko, ze w Poznaniu, a nie w Warszawie: phd.amu.edu.pl/ Odpowiedz Link
pr0fes0r Żenada 14.05.09, 22:21 Ja rozumiem, że są problemy finansowe, ale niebawem bardziej się będzie opłacało doktorantowi pójść na zasiłek niż na stypendium :| Odpowiedz Link
flamengista to jest co obniżać? 15.05.09, 09:04 Myślałem, że doktoranci w Polsce mają tak niskie stypendia, że niższe być nie mogą. Okazuje się jednak, że u nas wszystko możliwe. Jakie mogą być skutki obniżki stypendiów? Już teraz najlepsi często rezygnują ze względu na finanse i późniejszą (nie)możliwość zatrudnienia na uczelni. Jak stypendia będą zredukowane o te 20% (ich liczba, lub wielkość poszczególnych stypendiów - wszystko jedno), to na doktoranckie w jeszcze większym stopniu będą szli słabsi studenci, lub ci którzy nie mają pomysłu na życie. Owszem, raz na jakiś czas i w tej grupie trafi się perełka, naukowiec z powołaniem - ale szanse na to będą coraz mniejsze. To jedna z najgłupszych decyzji ministerstwa pod rządami Kudryckiej. Oszczędności w nauce i tak są bolesne, ale cięcia w stypendiach doktoranckich będą z pewnością najboleśniejsze. Odpowiedz Link
mr_kagan Re: to jest co obniżać? 15.05.09, 09:18 Zawsze jest co obnizac. I po co nam doktoranci, ktorzy studiuja dla otrzymania stypendium? Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: to jest co obniżać? 15.05.09, 09:25 te wypowiedzi lesia mają na celu jedynie to, by nic tu nie zostało, i by lesio był jedynym, rozchwytywanym badaczem PS Lesio, nie wszyscy doktoranci są jak ty, pobierający w AU stypendium i socjal,naprawdę ludzie są jeszcze uczciwi... Odpowiedz Link
mr_kagan Re: to jest co obniżać? 15.05.09, 19:03 Ja znow emigruje, a poza tym pracuje w sektorze prywatnym, wiec nie jestem dla was zadna konkurencja... Odpowiedz Link
mr_kagan Re: to jest co obniżać? 15.05.09, 19:04 PS: w Australii mozna bylo pobierac jednoczesnie stypendium i zasilek. Gdyby nie mozna bylo, to bym tego nie robil... Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: to jest co obniżać? 15.05.09, 20:29 jak dla mnie to kompletne sępiarstwo... (i jeszcze te historie z wynajmowaniem pokoju od żony), tylko wiesz - ja cię nie potępiam, po prostu uważam, że nie masz najmniejszego prawa krytykować doktorantów, którzy nie mają stypendium, a chcą je mieć. Powtórzę, bo pewnie twoja umysłowość jeszcze nie zrozumiała - NAJMNIEJSZEGO... Odpowiedz Link
mr_kagan Re: to jest co obniżać? 15.05.09, 20:34 A co widzisz w tym zlego, jesli to bylo dozwolone przez prawo? Powtorze twoj argument - gdybym dostawal uczciwe stypednium doktoranckie, to nie musial bym szukac dodatkowych zrodel dochodu . A poza tym, to ja w Australii placilem marginalna stawke podatkowa dobrze ponad 50%, wiec nie mialem skrupulow w odzyskiwaniu moich pieniedzy... Lepiej, ze ja je wydawalem na ksiazki niz mialy by isc na wojny wciaz toczone przez Australie... Odpowiedz Link
adept44_ltd Re: to jest co obniżać? 16.05.09, 08:30 przecież ci napisałem, co o tym myślę, nie zrozumiałeś? wróć raz jeszcze... Odpowiedz Link
giov-anni Re: to jest co obniżać? 16.05.09, 02:40 nie mozna lesiu w Au pobierac stypendium oraz zasilku,kazde z nich dostaje sie tylko wtedy jesli jakikolwiek inny dochod nie przekracza Au$31.00 na tydzien, nawet z disability pension tez jest income test.Pomijajac fakt,ze w pewnym okresie pobierales dwa stypendia w dwoch roznych stanach,prawda lesiu?z czego miales pewne nieprzyjemnosci $$$:)) tutaj link do Socjalu: www.centrelink.gov.au/internet/internet.nsf/payments/newstart_iat.htm Odpowiedz Link