Dodaj do ulubionych

Monogamia to bujda

16.02.09, 16:17
kolejny bełkot mający usprawiedliwić męskie zdrady? Nie chciało mi się czytać
do końca.
Obserwuj wątek
    • idonea Poliandria 16.02.09, 17:51
      jest legalna w Bhutanie. Zarówno mężczyzna może mieć kilka żon jaki i kobieta
      kilku mężów. Bardzo demokratyczne.
      • lech.taczka Re: Poliandria 20.02.09, 17:51
        > jest legalna w Bhutanie.

        A także w Propanie
        • karmarys Re: Poliandria 20.02.09, 18:44
          nie bełkot tylko truizmy, poza tym nie widzisz drugiej strony medalu: męzczyźni
          nie byli by w stanie nikogo zdradzić, gdyby nie kobiety, które a nimi na to idą.
          dobry artykul ale raczej malo odkrywczy, jak ktos ma ochote na cos
          dogłebniejszego to polecam
          www.economist.com/science/displaystory.cfm?story_id=12795581
          • badlove Uzależnienie od płci odmiennej 20.02.09, 20:19
            Skoro mowa o związkach i zdradzaniu, wspomnę o zjawisku psychologicznym jakim jest Erotomania / Uzależnienie od Seksu / Seksoholizm. Kompulsywne pochłanianie pornografii, destrukcyjne związki i wieczny ból w środku .. to domena ofiar przemocy w dzieciństwie.
            • maruda.r Re: Uzależnienie od płci odmiennej 22.02.09, 23:50
              badlove napisał:

              > Skoro mowa o związkach i zdradzaniu, wspomnę o zjawisku psychologicznym jakim j
              > est Erotomania / Uzależnienie od Seksu / Seksoholizm. Kompulsywne pochłanianie
              > pornografii, destrukcyjne związki i wieczny ból w środku .. to domena ofiar prz
              > emocy w dzieciństwie.

              ******************************

              Niezła brednia.

          • dizionari Re: Poliandria 26.02.09, 09:13
            hmm, nie wiem czy chcialabym meza co nie zdradza bo nie jest w
            stanie...
      • bucibubek A co na to statystyka? 21.02.09, 22:31
        Wywiadowany podaje procentowy rozkład rozwodów w zależności od
        liczby potomstwa.
        Byłbym wdzięczny za podanie informacji o częstości rozwodów
        skorelowanej z małżeńskim stażem.
        Małżeństwa ze stażem do 5 lat - XX% ogółu rozwodów.
        Małżeństwa ze stażem do 10 lat - YY% ogółu rozwodów.
        Małżeństwa ze stażem do 15 lat - ZZ% ogółu rozwodów.
        Itd.

    • maruda.r Re: Monogamia to bujda 16.02.09, 20:03
      jednokolanko napisała:

      > kolejny bełkot mający usprawiedliwić męskie zdrady? Nie chciało mi się czytać
      > do końca.

      ****************************

      Szkoda, bo właśnie na końcu usprawiedliwia kobiece zdrady - feministyczna
      szowinistko. ;)

    • caperucita no i fajnie 18.02.09, 13:27
      ale chyba tylko z antropologicznego punktu widzenia, na szczęście
      człowiek ma chyba coś więcej niż instynkt i potrzebę mnożenia się
      bez końca.
      Naprawdę zakochani w sobie partnerzy nie mają problemów z monogamią,
      są sobie wierni bez problemów i większych wysiłków. Kto tego nie
      przeżył, nie wie co traci...
      • feurig59 Bardzo fajnie! 18.02.09, 19:49
        Tylko, że "zakochanie" trwa góra siedem-osiem lat. Akurat na tyle
        długo, by spłodzić dziecko i towarzyszyć mu RAZEM, aż sobie samemu
        będzie wstanie ukroić kromkę i ją posmarować. Potem wystarczy już
        jeden rodzic(na zmianę), a obydwoje mogą ponownie się zakochiwać i
        płodziś kolejne dzieci. Nikt nikogo nie zdradza, nie robi mu
        świństw, więc byłych partnerów łączy respekt i obopólna troska o
        dziecko, którym się dzielą po połowie czasu (50:50), często już
        będąc z "nowym" partnerem. Wszyscy razem spotykają się na różnych
        rodzinnych świętach, nie okłamują sią, nie zdradzają, katują
        psychicznie, bo nie są do siebie "przykuci" przez sztuczne pojęcie
        małżeństwa po grób, religie, obyczaj, społeczeństwo... itd. Dzieci
        dorastają w dużym respektującym się wzajemnie towarzystwie dorosłych
        i swoim licznym rodzeństwem, poł- i ćwierćsiostrami i -braćmi. :-)
        • pokrecony_oliver nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 00:24
          Chyba w to nie wierzysz co piszesz, to totalna utopia. Rodzic(na
          zmianę)? Ludzie spotykający przy różnych świętach i zachowując się jak
          aniołki? To jest sprzeczne z naturą ludzką. Dzieci dorastające
          respektującym się towarzystwie? To wszystko wszystko może się zdarzyć
          jedynie na tandetnych obrazkach sekt religijnych albo w odciętej od
          świata małej wiosce która ma strukturę rodziny.
          Nie wiem co Cię dotknęło w życiu ale widzę, że masz marne pojęcie o
          ludzkich potrzebach. Miłość to nie tabliczka czekolady, hormony,
          endorfina. Jak można promować tak absurdalną wizję człowieczeństwa,
          jak może istnieć troska o dziecko kiedy niema troski o partnera? Ten
          mi się już znudził to może teraz tamten, tamta już be, to teraz ta... "Chcę to i to obok chce też, i tego tutaj chcę podwójnie, a z tego to
          biorę wszystko co jest... i niech to będzie zawsze ekstra nowe..."
          Niby czemu miałby się ktoś opiekować dzieckiem? Przecież to
          zobowiązuje tak jak małżeństwo? Po co się męczy, prać śmierdzące
          pieluchy, słuchać wrzasków...., do domu dziecka, bo płace podatki i
          niech mi zapłacą za dostarczenie nowego obywatela. Po co
          cierpieć podczas ciąży? Rozstępy się robią, tyje się. Po co tak drastyczne przeżycie jak poród?
          Małżeństwo po grób, religia, obyczaj, społeczeństwo to niby sztuczne
          pojęcia? Spalmy poezję miłosną, wybijmy mistyków, wszyscy jesteśmy
          braćmi, nośmy brunatne koszule!!! Usuwasz naturalny system i
          zastępujesz go swoim, wyimaginowanym, nikogo nie wyzwalasz, niewolisz
          jedynie część własnych potrzeb, samego siebie.
          • feurig59 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 12:06
            Oj, widzę, że nadepnąłem komuś na odcisk.:-) Może mój opis jest
            rzeczywiście trochę wyidealizowany, bo prawie nie podejmuję w nim
            negatywnych stron, chośby napięć jakie mogą powstać między ludźmi.
            Powstają one na ogół z emocji, a te przecież zawsze kiedyś mijają -
            szczególnie te uświadomione. :-)
            Nie wiem jak wpadłeś na to, że zarzucasz mi "konsumpcję" w sferze
            ludzkich potrzeb? Potrzeby się zmieniają permanentnie...
            Chodziło mi o to, że model rodziny w którym żyjemy wygasa, sam stał
            się utopią - pustym parawanem, bo jest zakotwiczony nie na szczerym
            partnerstwie i równości, tylko na tradycji - dominancie mężczyzny
            (kiedyś akceptowanej przez kobiety, teraz już nie). Miłość i związek
            między dwojgiem ludzi to nie "role" matki, ojca, żony, męża.
            Małżeństwo, obyczaj, religia, społeczeństwo - wszystko się zmienia.
            Zauważyłeś, że kobiety we Francji już od 1944 roku (sic!) mają prawo
            wybierać w wolnych wyborach? Jeszcze sto lat temu sam postulat byłby
            niedorzecznością! W Szwajcarii dozwolony jest ich udział od lat 70-
            tych! Wow! Panta rei pokręcony oliverze. Nie cytuj mi mistyków, bo
            żaden, ale to żaden nie dekretował dogmatów, typu "małżeństwo po
            grób" "święta rodzina", tylko zawsze (łącznie z Chrystusem) zajmował
            się wolnym w sobie świadomym (boskim)indywiduum, niezależnie od
            religii z jakiej się wywodził. To akurat zły przykład wymyśliłeś.
            Nieszkodzi.
            Wracając do tematu: nie wiem, który jesteś rocznik i co CIEBIE
            dotknęło w życiu, ale w moim otoczeniu ani w otoczeniu moich
            rodziców (rodzina bądź co bądź tradycyjna, wychowana przez ludzi
            zakotwiczonych myślami jeszcze w w 19-tym wieku) nie "przeżyło"
            żadne małżeństwo, rozpadły się wszystkie, a te które zostały już
            dawno nie bazują na "miłości po grób", tylko zależnościach
            finansowych, albo zwykłym kłamstwie, okrucieństwie psychicznym, lub
            desinteressement...
            To co opisałem w poprzednim postcie już jest rzeczywistością. nie w
            sektach. Mogłem to zaobserwować żyjąc przez wiele lat(ponad 25) w
            społeczeństwach zachodnich (w Niemczech i we Francji)mniej od
            nas "skutych" pustymi tradycjami, bardziej nastawionych na
            indywiduum właśnie. Tam tendencja idzie w tym kierunku:
            partnerstwo monogamiczne (brak, albo znikoma ilość zdrad)- ale
            okresowe.(max 10 lat)
            Zespoły rodzinne typu "patchwork", przyjaźń i respekt pomiędzy
            byłymi partnerami i wspólna troska o dzieci, wynikająca nie z
            tradycji i religijności - tylko ze świadomej odpowiedzialności.
            I choćby w takiej Francji nie rodzi się z tego powodu wcale mniej
            dzieci.
            pozdrawiam
            • malgosky Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 15:22
              A ja mam inne obserwacje rodzinne. Ale nie robię z nich uogólnień ;-).
              Szczęśliwe związki monogamiczne bez zdrad, za to z partnerstwem w rodzinie i
              świadomym, wspólnym "kultywowaniem" miłości, a nie tylko przywiązania. Może to
              geny? ;-) Niedawno były publikowane wyniki badań, które wykazały, że są związki,
              w których intensywna, świeża miłość wiąże pary po kilkadziesiąt lat. W mojej
              rodzinie - to średnio około 35 lat póki co :-) (średnia z dwóch pokoleń - w
              sumie 5 związków; nie liczę naszych dzieci - za młode jeszcze stażem ;-))
              • nett1980 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 15:32
                Na 7 dzieci moich dziadkow, jeden brat i jedna siostra zmienili
                partnera po 40. Reszta tkwi w mniej lub bardziej udanych zwiazkach.
                Zgadzam sie, ze za bardzo uogolnia poprzednik. Zmieniac partnera co
                7 lat, bo gwaracja sie skonczyla...
                • feurig59 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 16:02
                  To wszystko fajne, ale niezapominajmy gdzie żyjemy - w dosyć
                  konserwatywnym społeczeństwie (to nic złego) w którym tradycja,
                  wiara i przywiązanie, ale też "klamra społeczna" ("co ludzie
                  powiedzą?") nadal całkiem dobrze się mają. Im bliżej wolności
                  osobistej, tym trudniej ją pogodzić z duchem klasycznej rodziny, w
                  której ojciec zarabia, matka wychowuje dzieci, etc. Poznajemy się w
                  pewnym okresie życia, mamy sobie coś do powiedzenia - zgadzamy się,
                  kochamy się, ale każde z nas się rozwija (chyba, że dobrem
                  najwyższym ustalimy poświęcenie się dla rodziny), a jeżeli się
                  rozwija i realizuje 8zawodowo, wewnętrznie, duchowo), to raczej
                  niekoniecznie w tym samym kierunku i już po paru latach mamy sobie
                  coraz mniej do powiedzenia, coraz mniej nas łączy. Itd. Nie chodzi
                  mi zupełnie o jakieś "znudzenie seksualne", i pogoń za "króliczkiem"-
                  zauroczeniem, od kwiatka do kwiatka. Chodzi o to, że nikt już nie
                  wymaga od nas "miłości po grób" - jesteśmy wolni i jeżeli się
                  decydujemy możemy odejść w każdej chwili. Taki stan rzeczy nie
                  wpływa raczej "pozytywnie" na długość związków. I nie jest to nic
                  nowego. Myślę raczej, że kończy się pewien etap w związkach między
                  kobietą a mężczyzną i erozja klasycznego pojęcia rodziny jest tego
                  skutkiem.
                  • para-solka Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 16:21
                    tez tak uwazam. model sie zmienia, pewne rzeczy nie wytrzymuja proby
                    czasu, okazuja sie zbedne, nieaktualne, nieprawdziwe. czasami wydaje
                    mi sie, ze ludzie tak sie do czegos przyzwyczajaja, ze uznaja to za
                    pewnik.
                    a moze jest tak, ze da sie zyc i pieknie przezywac zycie
                    niekoniecznie z jednym partnerem? I niekoniecznie odchodzac od tego
                    pierwszego z jakas nienawiscia,a za to zachowujac przyjazn. Ja po 5
                    latach rozstalam sie z facetem, bylo to nieuniknione, wyroslismy z
                    siebie. Uwazam, ze to jest super, ze nikt nie musi trwac przy
                    drugiej osobie z obowiazku czy z koniecznosci finansowej. Moze po
                    prostu trzeba w bardziej otwarty sposob spojrzec na nowe tendencje.
                    Wydaje mi sie, ze wiele osob ocenia je jako zle, nie zastanawiajac
                    sie nad tym. Zle bo zle, bo nienaturalne, nietradycyjne, bo inne.
                    Zycze sobie i innym wolnosci.
                  • etain2009 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 17:17
                    "Chodzi o to, że nikt już nie
                    wymaga od nas "miłości po grób"
                    to zabawne. myslisz ze ludzie z ktorymi sie wiazesz nie licza na to ze
                    zostaniesz z nimi na dobre i zle? przelotnosc nowoczesnych zwiazkow milosnych
                    polega przede wszystkim na leku, niepewnosci, zlych doswiadczeniach i ludzie
                    boja sie powiedziec "tak" bo boja sie zostac zdradzeni czy porzuceni, ale to nie
                    znaczy ze "milosc po grob" nie jest juz wymagana. Jej przytlaczajacy brak jest
                    po prostu spolecznym defektem i problemem, ktory bedzie mial tragiczny efekt na
                    przyszlych pokoleniach.
                    • acid.jazz Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 21.02.09, 03:00
                      To nie defekt ani problem, to natura i właśnie żyjąc z nią w zgodzie unikamy
                      problemów. Defektem jest właśnie sztucznie narzucana i wymuszana wizja miłości
                      po grób, jako sprzeczna z naturą powodująca masę problemów w życiu.
                      • pokrecony_oliver Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 21.02.09, 03:14
                        Naturą nazywasz własny egoizm? Zapewne jest to część natury człowieka,
                        nic dobrego z ego nie wynikło.
                        Sztucznym wymuszaniem zapewne nazywasz to kiedy komuś się łamie serce,
                        niszczy mżenia, unieszczęśliwia dzieci.
                        • feurig59 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 21.02.09, 04:20
                          pokrecony_oliver napisał:

                          > Naturą nazywasz własny egoizm? Zapewne jest to część natury
                          człowieka,
                          > nic dobrego z ego nie wynikło.
                          > Sztucznym wymuszaniem zapewne nazywasz to kiedy komuś się łamie
                          serce,
                          > niszczy mżenia, unieszczęśliwia dzieci.

                          Myślę, że nie chodzi o egoizm. Myślę, że dopiero żyjąc w zgodzie ze
                          sobą możemy kochać NA PRAWDę.
                          Jeżeli żyję z partnerem, który mnię okłamuje, zdradza, wykorzystuje
                          w imię "dozgonnego czegośtam" - mam prawo to przerwać.
                          Często, zbyt często nie przerywam bo: tradycja, okowy
                          społeczne, "moralność"...
                          Mam JEDNO życie. Trwa przeciętnie 70-80 lat. Mam byś skazany(a) na
                          partnera bo... no właśnie, bo co? Odpowiedz jakim prawem nazywasz
                          kogoś egoistą(stką) kto nie może, nie chce dłużej z kimś trwać w
                          związku?
                          • pokrecony_oliver Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 21.02.09, 12:44
                            > Myślę, że nie chodzi o egoizm. Myślę, że dopiero żyjąc w zgodzie ze
                            > sobą możemy kochać NA PRAWDę...

                            Zgadza się, tylko kiedy zadecydować, że partner stał się innym
                            człowiekiem i nic już związku nie uratuje.
                            Egoizm jest wtedy gdy często nawet nie podejmując starań niszczy się
                            związek do końca.
                            Nie jestem za byciem w związku np. z psychopatą, psychopatką, kimś kto
                            stał się szumowiną, jedynie uważam, że o związek należy mocno walczyć.
                            • feurig59 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 21.02.09, 17:53
                              kiedy decydować? wiem tylko, żeby nikomu niczego nie narzucać czego
                              sam nie chce - nawet miłości, "dobroci" etc.. wiem, kiedy ja
                              odchodziłem, bo znam własne granice. i o to chodzi - o
                              odpowiedzialność i decyzje które w coraz większej mierze zależą od
                              indywiduum, a nie od społeczeństwa, narzuconych norm obyczajowych,
                              pojęcia "grzechu" etc.
                              oczywiście - uważam osobiście, że trzeba walczyć o związek, ale
                              każdy ma inne granice i muszę to zaakceptować, że może ktoś nie chce
                              walczyć...
                              • pokrecony_oliver Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 22.02.09, 14:17
                                forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=933&w=91439491&a=91727758
                      • adamyr Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 21.02.09, 12:55
                        lepiej się hamuj z popędami bo uleganie im wcale nie uczyni cię wolniejszym, szczęśliwszym a nie zdrowszym. np. pukniesz panienke , a jej zazdrosny mąż w amoku utnie ci genitalja...(wszak nie będzie hamował swych naturalnych odruchów) drastyczny przykład, ale pisanie że naturalne odruchy to samo szczęście jest niewnikliwe
                  • armanda81 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 17:58
                    feurig59 napisał:

                    > To wszystko fajne, ale niezapominajmy gdzie żyjemy - w dosyć
                    > konserwatywnym społeczeństwie (to nic złego) w którym tradycja,
                    > wiara i przywiązanie, ale też "klamra społeczna" ("co ludzie
                    > powiedzą?") nadal całkiem dobrze się mają.

                    O większej trwałości polskich małżeństw w porównaniu z Zachodem
                    decyduje nie tylko "klamra społeczna", ale również materialne
                    warunki życia. Dookoła widzę, że im wyższa klasa społeczna, tym
                    częstsze rozwody. Jeśli ludzie są na tyle bogaci, że kupno nowego
                    mieszkania czy utrzymanie dzieci z poprzednich związków nie stanowi
                    dla nich problemu, to rozwodzą się o wiele łatwiej niż ci, którzy
                    przez lata żyją od pierwszego do pierwszego w spółdzielczym
                    mieszkaniu pamiętającym czasy PRL. Poza tym zamożni ludzie jeszcze w
                    wieku 40-50 lat są atrakcyjni, bo mają czas i pieniądze, żeby dbać o
                    siebie, więc łatwiej znajdują nowych partnerów.

                    A o tym, ile warte są "tradycyjne wartości" w zetknięciu z
                    pieniądzem, najlepiej świadczy przykład byłego premiera, Kazimierza
                    M.
                    • para-solka Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 19:55
                      bardzo trafna wypowiedz! Jest dokladnie tak. Warunki sie zmienily, im wieksza
                      niezaleznosc, tym mniejszy przymus bycia razem. Bycie z kims staje sie wyborem.
                      Nie wiem jak to ma sie do odpowiedzialnosci za druga osobe. Czasami mysle sobie,
                      ze nie do konca rozumiem dlaczego przez tak zwana odpowiedzialnosc, mam byc z
                      kims "po grob". Chyba raczej kazdy powinien byc odpowiedzialny za siebie i
                      swoje czyny, co nie oznacza, ze musi przy kims trwac w zwiazku malzenskim...
                      • myslacyszaryczlowiek1 Lew zagryza nie swoje potomstwo 21.02.09, 00:04
                        Porozmawiajcie z nauczycielami oni mają większą próbkę poznawczą, aby zobaczyć
                        czy dzieci rodziców rozwiedzionych są szczęśliwi.
                        • acid.jazz Re: Lew zagryza nie swoje potomstwo 21.02.09, 03:02
                          A dzieci rodziców nie rozwiedzionych z przymusu są szczęśliwe?
                    • pokrecony_oliver Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 21.02.09, 02:04
                      Bycie z kimś ma być wyborem, bycie z kimś dla korzyści materialnych
                      czy bezpieczeństwa nie jest miłością bliżej temu do k....
                      Kiedy dokonuje się wyboru to trzeba być odpowiedzialnym, nie oznacza
                      to jednak, że musimy dokonać trafnego wyboru. Monogamista może się z
                      tego powodu rozwieść. Chodzi o to żeby starać się dokonać tego dobrego
                      wyboru.

                      > Dookoła widzę, że im wyższa klasa społeczna, tym
                      > częstsze rozwody.

                      Jeśli po przez klasę rozumiesz status majątkowy to podobnie to wygląda
                      jeśli chodzi o narkomanię, alkoholizm....
                      Klasa najniższa ma ten sam problem.

                      Jeśli chodzi Ci o wykształcenie to obecnie ma się to nijak do
                      moralności i etyki.

                      Klamra społeczna to też nowy trend do chwilowych związków. Ostatnio
                      słyszałem narzekania nauczyciela w NY na temat ubikacji przeznaczonej
                      do uprawiania seksu. Doszło do tego, że młodzież rezerwuje godziny kto
                      z kim o której. W tej szkole być w stałym związku to obciach, myśleć o
                      małżeństwie to naiwniactwo... Ale tak samo dzieje się w pracy, życiu
                      codziennym, mediach. To dopiero klamra społeczna, strach przed byciem
                      nie trendy, co powiedzą kumple.

                      > A o tym, ile warte są "tradycyjne wartości" w zetknięciu z
                      > pieniądzem, najlepiej świadczy przykład byłego premiera, Kazimierza
                      > M.

                      Odkąd ludzkość nauczyła się zapisywać swoje myśli wiemy, że podstawową
                      zasadą jest, że najczęściej politycy kłamią, są niemoralni a co
                      najgorsze są hipokrytami.
                    • feurig59 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 21.02.09, 04:50
                      armanda81 napisała:

                      > feurig59 napisał:
                      >
                      > > To wszystko fajne, ale niezapominajmy gdzie żyjemy - w dosyć
                      > > konserwatywnym społeczeństwie (to nic złego) w którym tradycja,
                      > > wiara i przywiązanie, ale też "klamra społeczna" ("co ludzie
                      > > powiedzą?") nadal całkiem dobrze się mają.
                      >
                      > O większej trwałości polskich małżeństw w porównaniu z Zachodem
                      > decyduje nie tylko "klamra społeczna", ale również materialne
                      > warunki życia. Dookoła widzę, że im wyższa klasa społeczna, tym
                      > częstsze rozwody. Jeśli ludzie są na tyle bogaci, że kupno nowego
                      > mieszkania czy utrzymanie dzieci z poprzednich związków nie
                      stanowi
                      > dla nich problemu, to rozwodzą się o wiele łatwiej niż ci, którzy
                      > przez lata żyją od pierwszego do pierwszego w spółdzielczym
                      > mieszkaniu pamiętającym czasy PRL. Poza tym zamożni ludzie jeszcze
                      w
                      > wieku 40-50 lat są atrakcyjni, bo mają czas i pieniądze, żeby dbać
                      o
                      > siebie, więc łatwiej znajdują nowych partnerów.
                      >
                      > A o tym, ile warte są "tradycyjne wartości" w zetknięciu z
                      > pieniądzem, najlepiej świadczy przykład byłego premiera,
                      Kazimierza
                      > M.

                      Tak. Na przykład w czasach wojen liczba rozwodów (także samobójstw)
                      maleje. W czasach kryzysu...
                      Ludzie wtedy mniej zajmują się sobą (byt określa świadomość), chodzi
                      o fizyczne przetrwanie, wspólnota je ułatwia. Kiedy tylko zaczyna
                      się umiarkowany nawet dobrobyt; kiedy tylko nastarcza jedzenia,
                      mieszkania etc. jesteśmy pozostawieni sami sobie i
                      samoodpowiedzialni - słabną więzi międzyludzkie, takie które
                      znaliśmy do tej pory, słabnie rodzina i więzy krwi, a zaczynają się
                      więzy ducha - koncentrujemy się na sobie i okazuje się, że rodzina
                      nie jest jedyną ostoją. Potrzeby niekoniecznie łączą się z pojęciem
                      klasycznym rodziny...
                      Przyglądajmy się wciąż sobie samym i tym co się stało w Polsce przez
                      ostatnie 20 lat. Na jakich zasadach byliśmy połączeni z ludźmi
                      choćby w latach 80-tych, na jakich - teraz...
                      To nie nostalgia, za tym "jak fajnie było": ludzie byli w większym
                      stopniu zdani na siebie (potrzeby materialne, permanentne zagrożenie
                      niedoborem tworzył swoisty kit społeczny ), rodziny, przyjaciele,
                      odwiedzający się bez uprzedzania (bo nie było tel)- pamiętacie to?
                      Jak jest teraz i na czym polegają nasze związki z innymi ludźmi?
                      Egoizm? Konsumpcjonizm? - Jako cena za dobrobyt? Nie. Myślę, że
                      zajmowanie się sobą: kim jestem, dokąd idę, skąd wyszedłem, po co
                      żyję, po co żyją z tą osobą... etc. to pytania które teraz można
                      zadać na prawdę - jako wolny od ideologi i religijnych przykazań
                      człowiek.
                      To prawdziwa wolność. Boję się zadawać te pytania, bo nikt inny mi
                      na nie nie odpowie, ani partner, ani ksiądz, ani ideolog, polityk
                      czy inny "inżynier dusz" - sam muszę szukać. Czy to egoizm?
                      • pokrecony_oliver Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 21.02.09, 13:03
                        > Egoizm? Konsumpcjonizm? - Jako cena za dobrobyt? Nie. Myślę, że
                        > zajmowanie się sobą: kim jestem, dokąd idę, skąd wyszedłem, po co
                        > żyję, po co żyją z tą osobą... etc. to pytania które teraz można
                        > zadać na prawdę - jako wolny od ideologi i religijnych przykazań
                        > człowiek.
                        > To prawdziwa wolność. Boję się zadawać te pytania, bo nikt inny mi
                        > na nie nie odpowie, ani partner, ani ksiądz, ani ideolog, polityk
                        > czy inny "inżynier dusz" - sam muszę szukać. Czy to egoizm?

                        Ale jednak konfrontujesz swoje myśli na forum kiedy do
                        czegoś dojdziesz. Bez zmierzenia się w dyskusji z innymi ludźmi
                        myślącymi inaczej popełnia się ryzyko wejścia na błędną ścieżkę.
                        Konfrontacja może pokazać, że się mylisz albo utwierdzić Cię, że masz
                        racje.

                        • feurig59 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 21.02.09, 14:32
                          oczywiście, po to jest dyskusja. :-) co do błędnych ścieżek odpowiem
                          banałem: czasami żeby się odnaleźć - trzeba się zgubić i niczyje
                          rady nie pomogą.
                          • pokrecony_oliver Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 22.02.09, 14:18
                            Zgadza się.
                    • pal666 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 23.02.09, 11:42
                      jestem w przedziale 40/50, zachowałem zdrowy wygląd, wszyscy dają tak z 10 lat
                      mniej niż wynika to z mojej metryki.... i od lat zdobywam ciągle tę samą, moją
                      jedyną. I jest mi z tym dobrze, robię to z własnej i nieprzymuszonej woli.
                      Możecie sobie uogólniać, ale ja do tych uogólnień nie pasuję. A co do artykułu:
                      z niesmakiem czytałem analogie do świata zwierząt, nie uważam, żeby pasowały do
                      kogokolwiek, nawet do środowiska GW.
                      armanda81 napisała:

                      > feurig59 napisał:
                      >
                      > > To wszystko fajne, ale niezapominajmy gdzie żyjemy - w dosyć
                      > > konserwatywnym społeczeństwie (to nic złego) w którym tradycja,
                      > > wiara i przywiązanie, ale też "klamra społeczna" ("co ludzie
                      > > powiedzą?") nadal całkiem dobrze się mają.
                      >
                      > O większej trwałości polskich małżeństw w porównaniu z Zachodem
                      > decyduje nie tylko "klamra społeczna", ale również materialne
                      > warunki życia. Dookoła widzę, że im wyższa klasa społeczna, tym
                      > częstsze rozwody. Jeśli ludzie są na tyle bogaci, że kupno nowego
                      > mieszkania czy utrzymanie dzieci z poprzednich związków nie stanowi
                      > dla nich problemu, to rozwodzą się o wiele łatwiej niż ci, którzy
                      > przez lata żyją od pierwszego do pierwszego w spółdzielczym
                      > mieszkaniu pamiętającym czasy PRL. Poza tym zamożni ludzie jeszcze w
                      > wieku 40-50 lat są atrakcyjni, bo mają czas i pieniądze, żeby dbać o
                      > siebie, więc łatwiej znajdują nowych partnerów.
                      >
                      > A o tym, ile warte są "tradycyjne wartości" w zetknięciu z
                      > pieniądzem, najlepiej świadczy przykład byłego premiera, Kazimierza
                      > M.
                      • feurig59 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 23.02.09, 15:16
                        pal666 gratuluję! Jest Wam dobrze! Swietnie!:-)))) Mnie też wcale
                        nie chodziło o jakieś uogólnianie - zastępowanie komuś na siłę
                        dążenia do "wiecznego związku"(Mormoni, w końcu chrześciański
                        kościół, na przykład biorą śluby nie po grób, a po wieczność.)ale
                        tego musi chceć dwojga ludzi. Jak mogą powiedzeć o sobie kim będą za
                        powiedzmy 20 lat? Co zrobić szczególnie, kiedy ludzie mktórzy ze
                        sobą żyli dłużej już nie chcą, albo nie mogą? Mam czuć się ostatnią
                        szmatą, jak widzi to wielu na tym forum tradycjonalistów, a mój
                        ksiądz nie da mi rozgrzeszenia bom grzeszny, podobnie jak sąsiadka,
                        która będzie na mnie patrzyła spod byka? Dlatego mam tkwić w
                        kłamstwie, zdradzać, oszukiwać partnera, dzieci - żeby stwarzać
                        pozory, że "na dobre i na złe", ale z nimi jestem? Nie.
                        To, o czym piszę jest alternatywę, która także niesie ze sobą
                        wartość, szczerość ale też respekt przed drugą osobą i przed
                        własnymi uczuciami. Nie ma się czego bać.
                  • pokrecony_oliver Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 21.02.09, 01:31
                    Kiedy kobieta i mężczyzna (kobieta i kobieta lub mężczyzna i
                    mężczyzna, żeby było politycznie poprawne) chcą być ze sobą to stają
                    się "jednym ciałem". Można się realizować tak aby nie rozbić tego
                    związku i nic temu na przeszkodzie nie stoi. Tylko ludzie
                    przekładają wartość kariery nad związek, rodzinę, dzieci. To zwyczajny
                    egoizm jednostki. Pojęcie "etapu życia" to frazes na samousprawiedliwienie własnego postępowania. Rozwój duchowy nie
                    prowadzi do takiego zachowania, duchowość wiąże się z większym
                    zrozumienie drugiej istoty co zarazem wzmacnia związek.

                    > Chodzi o to, że nikt już nie
                    > wymaga od nas "miłości po grób" - jesteśmy wolni i jeżeli się
                    > decydujemy możemy odejść w każdej chwili.

                    Żadnych zobowiązań wobec partnera, dzieci? Związek wygasł po przez
                    zaniedbanie i to jest ok? Taki powinien być wzorzec? A co jeśli
                    się komuś tym serce złamie? To jest wolność? Można robić co się chce i
                    nie ważne są konsekwencje?

                    > a jeżeli się
                    > rozwija i realizuje 8zawodowo, wewnętrznie, duchowo

                    Raczej ucieka w karierę, frustruje, nabywa urazów, wygasa duchowo.
                • adamyr Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 21.02.09, 12:51
                  "Każdy człowiek powinien umieć:
                  Zmienić pieluchę, zarżnąć wieprza, zbudować dom, napisać sonet,
                  nastawić złamanie, dawać rozkazy, roztrząsać nawóz, zaprogramować
                  komputer, ugotować smaczny posiłek, bo specjalizacja jest tylko dla
                  owadów.
                  Robert H."

                  pięknie powiedziane
              • feurig59 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 15:47
                gratuluję, szczerze.:-) nie twierdzę, że to niemożliwe, ale takich
                związków jest coraz mniej.:-(
              • pszeszczep666 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 15:52
                > A ja mam inne obserwacje rodzinne. Ale nie robię z nich uogólnień ;-).
                > Szczęśliwe związki monogamiczne bez zdrad,

                skąd możesz to wiedzieć przyjacielu?
                sami idealiści się tu wypisują. prawda jest taka, że jacy jesteśmy z natury tacy jesteśmy, czyli agresywni i porządliwi, ale mamy jeszcze kulturę, która każe nam działać wbrew naszej naturze, gdyby było inaczej nie trzeba by niczego zakazywać, typu nie zabijaj nie cudzołóż. taka refleksja to podstawa nauk społecznych
                • wt82 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 16:10
                  na szczęcie jest jeszcze coś takiego jak kultura i moralność-dlatego człowiek
                  jest czymś więcej niż stadkiem pawianów

                  świat o którym pisze feurig to świat bez rodzin gdzie dzieci chodza w samopas,
                  nikt nie bierze odpowiedzialności za nikogo bo po co?

                  Ja rozumiem , że niketórzy chcą wmówić że człowiek=małpa, która na wiosne łapie
                  wszystko co sie rusza i kopuluje-ale na szczęście to tak nie działa i poza
                  kilkunastoma% pawianów płci męskiej lub żeńskiej bez żadnych zasad moralnych
                  reszta jakoś sobie radzi inaczej.
                  • pszeszczep666 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 16:26
                    kultura to wszystko co ogranicza naszą zwierzęcą naturę po to żebyśmy mogli żyć jako społeczeństwo, zamiast zabijać się o żywność i samice. kiedyś rodzina była fundamentem takiego stanu rzeczy, ale to się zmieniło, stosunkowo historycznie niedawno więc jeszcze nie do wszystkich dotarło, że dzieci wychowuje społeczeństwo i jego instytucje w coraz większym stopniu niż rodzice i tak jest czy to komuś ideologicznie pasuje czy nie. dzieciaki spędzają w przedszkolu szkole i na zajęciach dodatkowych więcej czasu niż z rodzicami, to jest fakt, może nie? i więcej się tam uczą o świecie i życiu niż od rodziców. i wyrastaja z tego normalni ludzie, bardziej w każdym razie normalni niż jeszcze niedawno, kiedy wychowani w rodzinach ludzie potrafili nagle wymordować znaczną część swojego społeczeństwa. Niemcom z lat dwudziestych bliżej było do plemienia Hutu niż do dzisiejszego społeczeństwa.
                    • pokrecony_oliver Niemcy 21.02.09, 01:10
                      > Niemcom z lat dwudziestych bliżej było do plemienia Hutu niż do
                      dzisie
                      > jszego społeczeństwa.

                      Co ma nienawiść rasowa do małżeństwa i wierności? Sugerujesz, że wojna
                      wybuchła bo ludzie żyli w małżeństwach? Co przeszkadza w tolerancji
                      kiedy się żyje w małżeństwie lub związku monogamicznym? Ja nie widzę w
                      tym, żadnego związku.

                      Dzieci wychowuje ten kto ma u nich autorytet. W rodzinie która dba o
                      własne dzieci to są zawsze rodzice a nie sfrustrowani wychowawcy w
                      szkołach. Czas spędzany w danym miejscu niema żadnego znaczenia.
                      Najgorzej jak dziecko jest zaniedbane i wychowuje je telewizja która
                      jest szkłem powiększającym wszystkich patologii naszego cywilizowanego świata.
                  • feurig59 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 16:31
                    Widać nie czytałeś moich wpisów.
                    Moralność? - to tylko instrument do ucisku bliźniego, zmienia się
                    permanentnie wraz z rozwojem kultur(y), ale tacy jak Ty z religii
                    i "moralności" zrobili bat na innych włażąc im nawet do ich
                    prywatnych łóżek i do niedawna karząc za "niemoralne praktyki". Z
                    boga natomiast zrobiliście podglądacza i policjanta w jednej osobie,
                    której od dziecka trzeba się bać.
                    Kultura o której piszesz, jako permanentnie się rozwijająca właśnie
                    przeciwstawiając się częściom tych tradycji, (odrzuca je, a inne
                    integruje) doprowadziła do wolności osobistej człowieka, a co za tym
                    idzie równouprawnienia, emancypacji i uszanowania jednostki przez
                    społeczeństwo, niezależnie od pochodzenia, płci, koloru skóry etc.
                    Jedynym wyznacznikiem stało się prawo, a nie to co za "moralne",
                    albo nie uzna sąsiadka, czy jakiś klecha grzmiący z ambony.
                    • pszeszczep666 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 16:43
                      też kiedyś byłem lewakiem i powtarzałem takie slogany o ucisku i dyskryminacji az do chwili kiedy zdałem sobie sprawę, że to na dobrą sprawę tak samo doktrynalne podejście jak konserwatystów
                      • feurig59 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 16:50
                        nie ma żadnej doktryny. są obserwacje. jak zaczniesz myśleć
                        samodzielnie i nie etykietować z miejsca wszystkiego
                        dookoła "lewackie" "nielewackie", będzie możliwa rozmowa. bo na
                        razie to rzucasz jajami i to na dodatek niecelnie. :-)
                        • pszeszczep666 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 17:04
                          tylko, że ja naprawdę byłem lewakiem, ale lewactwo to juz przeżytek, dlatego etykietowanie czegoś jako lewackie mija się z celem zwłaszcza jeśli chodzi o nowoczesne i samodzielnie wypracowane poglądy na rzeczywistość
                        • herbatkaherbatnik Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 21:20
                          Wszystkie wygłoszone mądrości przez ciebie, są efektem obserwacji?
                          Czyżby? Widać, że kolega nie oglądał serialu "Siódme niebo". haha ;)
                    • babajaga99 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 16:59
                      feurig59 napisał:

                      > Widać nie czytałeś moich wpisów.
                      > Moralność? - to tylko instrument do ucisku bliźniego, zmienia się
                      > permanentnie wraz z rozwojem kultur(y), ale tacy jak Ty z religii
                      > i "moralności" zrobili bat na innych włażąc im nawet do ich
                      > prywatnych łóżek i do niedawna karząc za "niemoralne praktyki". Z
                      > boga natomiast zrobiliście podglądacza i policjanta w jednej
                      osobie,
                      > której od dziecka trzeba się bać.
                      > Kultura o której piszesz, jako permanentnie się rozwijająca
                      właśnie
                      > przeciwstawiając się częściom tych tradycji, (odrzuca je, a inne
                      > integruje) doprowadziła do wolności osobistej człowieka, a co za
                      tym
                      > idzie równouprawnienia, emancypacji i uszanowania jednostki przez
                      > społeczeństwo, niezależnie od pochodzenia, płci, koloru skóry etc.
                      > Jedynym wyznacznikiem stało się prawo, a nie to co za "moralne",
                      > albo nie uzna sąsiadka, czy jakiś klecha grzmiący z ambony.
                      Bravo... może zrozumieją??? Jak myślisz?
                • babajaga99 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 16:57
                  Czy te związki są szczęśliwe, czy nie, tego nie wiesz. WIELE par
                  tkwi w toksycznych nawet związkach, bo.... tradycja, co ludzie
                  powiedzą, nie umieją nic zmienic i ... przyzwyczaili sie i udają
                  szczęśliwych. Mało kto przyznaje się, że jest w związku
                  nieszczęśliwy ...może, nieraz... przy wódce!
                  • acid.jazz Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 21.02.09, 03:08
                    Dokładnie tak!!!
                • malgosky Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 18:15
                  > skąd możesz to wiedzieć przyjacielu?
                  > sami idealiści się tu wypisują
                  hmmm... raczej uważano mnie za realistkę :-) Wiem, co piszę, bo piszę o tych
                  związkach, co do których mam pewność :-D
                  I nie mów, że dzieci nie zauważą miłości, nie są w stanie rozpoznać prawdziwej
                  wzajemnej czułości (do ostatnich chwil życia) swoich rodziców... Że dwie
                  siostry mieszkające ze swoimi rodzinami w jednym domu od 30 lat, nie wiedzą, co
                  się NAPRAWDĘ w ich związkach dzieje...
                  Wiem też, co czuję do mojego męża (prawda, że dopiero minęło nam 29 lat
                  małżenstwa).
                  • babajaga99 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 18:21
                    malgosky napisała:

                    > > skąd możesz to wiedzieć przyjacielu?
                    > > sami idealiści się tu wypisują
                    > hmmm... raczej uważano mnie za realistkę :-) Wiem, co piszę, bo
                    piszę o tych
                    > związkach, co do których mam pewność :-D
                    > I nie mów, że dzieci nie zauważą miłości, nie są w stanie
                    rozpoznać prawdziwej
                    > wzajemnej czułości (do ostatnich chwil życia) swoich rodziców...
                    Że dwie
                    > siostry mieszkające ze swoimi rodzinami w jednym domu od 30 lat,
                    nie wiedzą, co
                    > się NAPRAWDĘ w ich związkach dzieje...
                    > Wiem też, co czuję do mojego męża (prawda, że dopiero minęło nam
                    29 lat
                    > małżenstwa).
                    Nie wiem, czy zauważyłaś, że ten artykół mówi o STATYSTYCE czyli
                    istniejących trendach. Kwantyfikuje a nie kwalifikuje. A wyjątki
                    potwierdzają regułę. Ilość rozwodów rośnie-takie są statystyki. Ten
                    artykuł nie namawia do poligamii!!! Czytaj uważnie.
                    • babajaga99 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 18:23
                      > Nie wiem, czy zauważyłaś, że ten artykół mówi o STATYSTYCE czyli
                      > istniejących trendach. Kwantyfikuje a nie kwalifikuje. A wyjątki
                      > potwierdzają regułę. Ilość rozwodów rośnie-takie są statystyki.
                      Ten
                      > artykuł nie namawia do poligamii!!! Czytaj uważnie.
                      Błąd: oczywiście "artykuł". Przepraszam.
            • lambarene Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 20:11
              Sluchać hadko,żal mi Ciebie,biedny,zagubiony kobietonie?.Też Cię
              pozdrawiam.
            • pokrecony_oliver oj, feurig59, feurig59.... 20.02.09, 23:39
              > Oj, widzę, że nadepnąłem komuś na odcisk.:-)

              Raczej nadepnąłeś na czyjś sens życia.

              > Powstają one na ogół z emocji, a te przecież zawsze kiedyś mijają
              -
              > szczególnie te uświadomione. :-)

              Mijają te nie pielęgnowane, widocznie nie wiesz, że o uczucie trzeba
              dbać.

              > Nie wiem jak wpadłeś na to, że zarzucasz mi "konsumpcję" w sferze
              > ludzkich potrzeb? Potrzeby się zmieniają permanentnie...

              Nawet chomika bym Ci nie powierzył.

              > Chodziło mi o to, że model rodziny w którym żyjemy wygasa, sam
              stał
              > się utopią - pustym parawanem, bo jest zakotwiczony nie na
              szczerym
              > partnerstwie i równości, tylko na tradycji - dominancie mężczyzny
              > (kiedyś akceptowanej przez kobiety, teraz już nie). Miłość i
              związek
              > między dwojgiem ludzi to nie "role" matki, ojca, żony, męża.

              Ale brutalna dominacja mężczyzny to patologia z którą powinno
              się walczyć. Są przecież małżeństwa gdzie kobieta brutalnie dominuje
              i to też jest patologia. Może też tak być, że kobieta chce
              być dominowana przez męża, wtedy to nie jest patologia. Wiele rodzin
              żyje też na zasadzie partnerstwa, bez dominacji, ale to kwestia
              między żoną i mężem, ich potrzeb, ważne żeby dobrze im się żyło.
              Model rodziny w którym żyjemy jest jednym z najbardziej naturalnych
              i najbardziej popularnych modeli. Stanowi dla wielu ludzi największą
              wartość i wplatanie w niego zachowań patologicznych jest zupełnie
              bezpodstawne.

              > Zauważyłeś, że kobiety we Francji już od 1944 roku (sic!) mają
              prawo
              > wybierać w wolnych wyborach?

              Równouprawnienie kobiet niema nic wspólnego z małżeństwem i
              wiernością. Widocznie nie potrafisz tego oddzielić.

              > Nie cytuj mi mistyków, bo
              > żaden, ale to żaden nie dekretował dogmatów, typu "małżeństwo po
              > grób" "święta rodzina", tylko zawsze (łącznie z Chrystusem)
              zajmował
              > się wolnym w sobie świadomym (boskim)indywiduum, niezależnie od
              > religii z jakiej się wywodził. To akurat zły przykład wymyśliłeś.

              Ciekawe, Jezus pisał o tym, że nie należy patrzeć pożądliwe na inną
              kobietę bo to jest zdrada. Pisał, że jest wielkim grzechem
              odprawienie jej. itd. Budda wręcz nauczał jak żyć w małżeństwie,
              uważał, że nie zostało stworzone jedynie dla wygody małżonków ale
              też powinni pozostawać w szczególnej bliskości dla doskonalenia się
              w świętej nauce. itd. Wydaje mi się zbyteczne odnoszenie się do
              pomniejszych mistyków. To świadczy jedynie o twojej ignorancji.

              > Wracając do tematu: nie wiem, który jesteś rocznik i co CIEBIE
              > dotknęło w życiu, ale w moim otoczeniu ani w otoczeniu moich...

              Szczerze Ci współczuje, w mojej rodzinie tak źle nie jest i nie
              było, wiele osób jest wzorem do naśladowania. I nie czepiaj
              się ludzi i mentalności XIXw, nasze czasy wcale nie są takie
              wspaniałe, dużo straciliśmy z tego co oni mieli, co nie oznacza, że
              pochwalam w całości dawniejszą mentalność. Nie uważam też, że dążymy
              ku świetlanej przyszłości.

              > To co opisałem w poprzednim postcie już jest rzeczywistością. nie
              w
              > sektach. Mogłem to zaobserwować żyjąc przez wiele lat(ponad 25) w
              ...

              Czyli Francuzi i Niemcy to taki wielki autorytet w sprawach
              moralnych. WOW. Chyba nie zauważyłeś, że rozpad związków to wielki
              problem dla wielu społeczeństw. Żyjąc tam widocznie nie
              zwróciłeś uwagi co oni sami na ten temat mówią, albo przebywałeś w
              konkretnym środowisku. Związki bez zobowiązań to nie problem
              mniejszej ilości dzieci ale ich wychowania, to też problem szczęścia
              samych rodziców. Mam wrażenie, że jak ktoś Ci pokarze "Made in
              France" to kupisz to bez zerkania na zawartość, a późnej nawet nie
              raczysz przeczytać instrukcji. Mieszkałem w wielu krajach, ciągle
              jestem ruchu, nigdy nie wrócę do Polski i znowuż przenoszę się, do
              diametralnie innej kultury która uchodzi za szczyt nowoczesności.
              Staram się je wszystkie poznać i zgłębić na ile mogę, ale wnioski
              sam wyciągam. Co powiedzieć o kulturach gdzie ludzie mają problem z
              utrzymaniem własnej wagi w rozsądnych granicach, a co dopiero mówić
              o związkach.

              > Zespoły rodzinne typu "patchwork", przyjaźń i respekt pomiędzy
              > byłymi partnerami i wspólna troska o dzieci, wynikająca nie z
              > tradycji i religijności - tylko ze świadomej odpowiedzialności.

              W przypadku rozwodu najlepiej pozostać w miłych stosunkach z ex. to
              chyba oczywiste. Jak ma się razem dzieci to obie strony chcą je
              wychować to naturalne.
              Małżeństwo to nie tradycja i religia, to coś naturalnego,
              zaprogramowanego w nas tak jak skłonność do poligamii. Którą z tych
              skłonności wykorzystamy to już sprawa woli. Miłości nie naucza się w
              świątyniach, wierności i bycia razem aż po grób pragnie każdy
              zakochany. Tak ciężko Ci to pojąć. Żeby być razem to trzeba to
              pielęgnować, tego ludzie często nie potrafią, nie chce im się,
              są egoistami, leniami, są nieodpowiedzialni... itd. Łatwiej, ulec
              zauroczeniu, podlegać pod własne żądze niskiego szczebla. Wypali
              się, co z tego, nowy obiekt, nowa podnieta, jak dziecko które nudzi
              się każdą zabawką, a później mu to zostaje na dorosłe lata.

        • tanidran Re: Bardzo fajnie! 20.02.09, 17:56
          feurig59, nie wiem, czy piszesz poważnie, czy się wygłupiasz. Bo
          jeśli to było napisane poważnie, to powinieneś zostać wykastrowany.
          Przez takie samolubne bydlęta, jakie opisujesz, wyrosło już kilka
          pokoleń ludzi, którzy nigdy nie znali normalnej rodziny. Trzeba nie
          mieć wyobraźni, żeby nie rozumieć, jaką ruiną emocjonalną dla dzieci
          jest patrzenie na ku...ących się bez ograniczeń rodziców. Jak tu
          takich sukinsynów szanować? A każde dziecko bardzo potrzebuje
          godnych szacunku rodziców.
          • babajaga99 Re: Bardzo fajnie! 20.02.09, 18:07
            tanidran napisał:

            > feurig59, nie wiem, czy piszesz poważnie, czy się wygłupiasz. Bo
            > jeśli to było napisane poważnie, to powinieneś zostać
            wykastrowany.
            > Przez takie samolubne bydlęta, jakie opisujesz, wyrosło już kilka
            > pokoleń ludzi, którzy nigdy nie znali normalnej rodziny. Trzeba
            nie
            > mieć wyobraźni, żeby nie rozumieć, jaką ruiną emocjonalną dla
            dzieci
            > jest patrzenie na ku...ących się bez ograniczeń rodziców. Jak tu
            > takich sukinsynów szanować? A każde dziecko bardzo potrzebuje
            > godnych szacunku rodziców.
            ...choćby byli nieszczęśliwi i w "słodkim domku" piekło urządzali?
            Byle razem? Takich piekieł jest mnóstwo i dzieci z takich domów też
            potym tworzą patologiczne rodziny-byle razem, byle niepodzielnie.
            Gratuluję koncepcji.
            • tanidran Re: Bardzo fajnie! 20.02.09, 18:28
              babajaga99 napisała:

              > ...choćby byli nieszczęśliwi i w "słodkim domku" piekło urządzali?
              > Byle razem? Takich piekieł jest mnóstwo i dzieci z takich domów
              też
              > potym tworzą patologiczne rodziny-byle razem, byle niepodzielnie.
              > Gratuluję koncepcji.

              Rozwody są dozwolone - jako mniejsze nieszczęście, mające zapobiec
              wiekszemu, które opisujesz. Ale trzeba pamiętać o tym, że każdy
              rozwód jest nieszczęściem - znacznie większym dla dzieci niż dla
              rozwodzących się rodziców. Feurig59 natomiast uważa, że rozwód jest
              wstępem do "kulturalnego" rozstania i szczęśliwego życia z nową
              partnerką/partnerem. A gdzie potrzeby dzieci w tym podejściu?
              Rodzice "nieszczęśliwi"? Gdyby więcej myśleli o obowiązkach niż o
              własnych zachciankach, może byliby mniej nieszczęśliwi. Samolub
              nigdy nie znajdzie szczęścia.
              • babajaga99 Re: Bardzo fajnie! 20.02.09, 18:46
                > wstępem do "kulturalnego" rozstania i szczęśliwego życia z nową
                > partnerką/partnerem. A gdzie potrzeby dzieci w tym podejściu?
                > Rodzice "nieszczęśliwi"? Gdyby więcej myśleli o obowiązkach niż o
                > własnych zachciankach, może byliby mniej nieszczęśliwi. Samolub
                > nigdy nie znajdzie szczęścia.
                Ano właśnie. Obowiązek ponad szczęście. To co KK wkłada wszystkim do
                głów. A może by tak jedno i drugie, na początek. Szczęście to nie
                zachcianka! To nasz obowiązek. "Nie umieją dawać szczęścia (dzieciom
                też) ludzie, którzy sami nie są szczęśliwi" - Egon Frish. Lepsze
                kulturalne rozstanie niż przykład zakłamania przekazywany następnemu
                pokoleniu. To tak jak z aborcją. Polska - kraj, ponoć, w 90%
                katolicki a ma największą ilość aborcji,na głowę mieszkańca, w
                Europie!! (tyle, że pokątnych i niebezpiecznych dla kobiet).
                Zakłamanie zaczyna się już w domu, gdzie dzieci wiedzą o kochance
                tatusia a mamusia urządza "rocznicę ślubu" i wydaje przyjęcie dla
                rodziny i sąsiadek. Ha, ha,ha
                • tanidran Re: Bardzo fajnie! 20.02.09, 21:12
                  > Zakłamanie zaczyna się już w domu, gdzie dzieci wiedzą o kochance
                  > tatusia a mamusia urządza "rocznicę ślubu" i wydaje przyjęcie dla
                  > rodziny i sąsiadek. Ha, ha,ha

                  Rozumiem, że piszesz o swojej rodzinie. Z twoich postów widać, że
                  nie masz pojęcia o tym, co to jest udane życie rodzinne, więc odpuść
                  sobie dalszą dyskusję. Skoro żyłaś wśród samolubnych dziwek i
                  dziwkarzy, to ci się wydaje, że innych ludzi nie ma.
                  • babajaga99 Re: Bardzo fajnie! 20.02.09, 21:37
                    > sobie dalszą dyskusję. Skoro żyłaś wśród samolubnych dziwek i
                    > dziwkarzy, to ci się wydaje, że innych ludzi nie ma.

                    Zeczywiście jesteś "tani-drań". Tani - bo myślisz tanio. Nie
                    wszystkie argumenty w dyskusji, czy pracy naukowe/reportażu,
                    wynikają z własnych doświadcześ. Ja wychowałam się w baaardzo
                    kochającej się rodzinie i taką tez stworzyłam. Ale mam oczy (i uszy)
                    by obserwować co sie dzieje wokół, jak świat się zmienia a my z nim.
                    Używanie własnego przykładu w dyskusji napewno nie jest podejściem
                    intelektualnym. Ty, ewidentnie, znasz świat TYLKO z autopsji. Teoria
                    i analityka są Ci, ewidentnie, obce. A co byś powiedział na to, że
                    moje obserwacje wynikają z mojego, wykonywanego, zawodu? Np.
                    pracownik pomocy społecznej? To Ci do "główki" nie przyszło. Używasz
                    jej ale nią nie myślisz - bo to nie ta główka. Wycieczki osobiste,
                    zamiast argumentów też wystawiają Ci opinię 1/2główka. Cyt: jeśli
                    fakty nie pasują nam do naszych poglądów ...tym gorzej dla
                    faktów"???
                    • tanidran Re: Bardzo fajnie! 20.02.09, 22:15
                      Wycieczki osobiste,
                      > zamiast argumentów też wystawiają Ci opinię 1/2główka.

                      W porównaniu z moją "wycieczką" osobistą twoja wypowiedź jest całą
                      ekspedycją. Zresztą i poprzednie twoje posty były napastliwe, więc
                      nie czepiaj się, że dostajesz takie same odpowiedzi. Pracownik
                      pomocy społecznej? To ci daje wgląd w nietypową próbkę, która nie
                      powinna być podstawą do uogólnień. W takiej pracy nie spotykasz się
                      z normalnymi szczęśliwymi rodzinami. Jeśli naprawdę wychowałaś się w
                      kochającej się rodzinie i taką stworzyłąś, to skąd ten nacisk na
                      egoistyczne dążenie do "szczęścia" kosztem dzieci? Skąd to
                      lekceważenie dla obowiązków wobec rodziny?

                      Pewnie już zapomniałaś, od czego ta dyskusja się zaczęła. Napadłem
                      na niejakiego feuriga59 za propagowanie skrajnego egoizmu
                      połączonego z lekceważeniem dla dzieci i lansowanie systematycznej
                      wymiany partnerów jako wzorcowego stylu życia. Ten styl życia jako
                      wzorzec jest NIE DO PRZYJĘCIA. W odpowiedzi na co
                      napisałaś: "...choćby byli nieszczęśliwi i w "słodkim domku" piekło
                      urządzali? Byle razem? Takich piekieł jest mnóstwo i dzieci z takich
                      domów też potym tworzą patologiczne rodziny-byle razem, byle
                      niepodzielnie. Gratuluję koncepcji."

                      A gdzie ja napisałem, że mają być razem za wszelką cenę? Jest pewna
                      różnica między rozwodem dla uniknięcia permanentnego nieszczęścia a
                      rozwodem dla zaspokojenia egoistycznej zachcianki. Wyluzuj trochę i
                      zanim znowu strzykniesz jadem zastanów się, o czym idzie dyskusja.
                      • konskirozum Re: Bardzo fajnie! 21.02.09, 16:31
                        Tani dran - ignorujesz opcje inna niz twoja szczesliwa rodzina kategoryzujac je
                        jako "rodziny problemowe" z ktorym styka sie opieka spoleczna. To jest problem
                        konserwatystow - chca wprowadzac swoja wizje 'prawidlowego' swiata za wszelka cene.

                        > W porównaniu z moją "wycieczką" osobistą twoja wypowiedź jest całą
                        > ekspedycją.
                        Po prostu konstruktywna krytyka :).

                        Napadłem
                        > na niejakiego feuriga59 za propagowanie skrajnego egoizmu
                        >(..). Ten styl życia jako
                        > wzorzec jest NIE DO PRZYJĘCIA.

                        Ooh scary. Moze juz masz wymyslone Kary dla takich zloczyncow ;P Serio: To jest
                        twoja opinia. Grzechem glownym jest cudzolostwo, ale rozwod nie.. A wolnosc
                        polega na robieniu co sie chce, procz lamania praw. Czy nie nawidzisz tez
                        hiperaktywnych ludzi za to ze cie nie sluchaja?



                        • tanidran Re: Bardzo fajnie! 21.02.09, 18:40
                          konskirozum i feurig59, po prostu brakuje wam wyobraźni, żeby na
                          waszą "wolność" spojrzeć z punktu widzenia dzieci, które po takich
                          związkach "wolnych ludzi" pozostają. Mam od dzieciństwa kolegę,
                          którego "tatuś" wybrał wolność, gdy kolega miał mniej niż 3 lata.
                          Odfrunął tak wcześnie, że nawet nie zdążyłem go zauważyć i
                          zapamiętać, choć mieszkaliśmy w tym samym domu. Obserwowałem z
                          bliska, jak wygląda życie porzuconego dziecka. Gdybyście to wszystko
                          wiedzieli, może ruszyłoby was sumienie. Tacy ludzie nie zasługują na
                          nic innego niż pogarda i nienawiść.

                          Człowiek, który zakłada rodzinę i ma dzieci, bierze na siebie
                          odpowiedzialność. Kończy się wtedy czas na poszukiwanie partnerów. W
                          którymś momencie życia trzeba sobie wreszcie uświadomić, że młodość
                          się skończyła i czas na nowo uporządkować priorytety życiowe. Od
                          momentu urodzenia dzieci pierwsze miejsce na liście priorytetów
                          powinny zająć obowiązki wobec dzieci i odpowiedzialność za
                          wychowanie ich na zdrowych, mądrych, dobrych i szczęśliwych ludzi.
                          ICH szczęście ma być priorytetem życiowym, nie wasze. Tymczasem
                          lansowana przez was postawa życiowa prowadzi do tego, że przez całe
                          życie udajecie młodzieńców i gonicie za złudą szczęścia, zostawiając
                          po sobie ruinę w duszach waszych dzieci. Nie pieprzcie tu o miłości -
                          nic o niej nie wiecie.
                          • feurig59 Re: Bardzo fajnie! 21.02.09, 21:41
                            Strasznie to gorzkie i strasznie gorzki musi być z Ciebie człowiek.
                            Wątpię by ktoś taki był dobrym ojcem/matką i nie obciążał swoich
                            dzieci od urodzenia swoimi niezałatwionymi problemami wewnętrznymi,
                            dając im odczuć, że są dla niego balastem, obowiązkiem i
                            odpowiedzialnością które mu odebrały młodość. Emocjonalne niedobory
                            jak zwykle przykrywane wielkimi słowami i udawanym współczuciem zza
                            których widać słabo ukrywane zarzuty do całego świata.

                            Piszesz w obronie "wartości rodzinnych", "miłości" i martiwsz się o
                            biedne dzieci etc., a z każdego zdania wyziera pogarda i nienawiść.
                            Ktoś bliski Cię kiedyś skrzywdził, że tak nienawidzisz? Już zdążyłeś
                            to przelać na swoje potomstwo, czy ich to dopiero czeka? Kolejna
                            generacja krzywionych emocjonalnie ludzi, niezdolnych do przekazania
                            ciepła i autentycznej miłości swoim dzieciom.
                            Przydałoby się trochę więcej autorefleksji nim zaczniesz doszukiwać
                            się źdźbła oczach innych. Twoje posty mówią więcej o Twoim życiu
                            duchowym niż Ci się wydaje.
                            Przykro mi.
                            • tanidran Re: Bardzo fajnie! 21.02.09, 22:25
                              Dzieci nie odebrały mi młodości, tylko ją przedłużyły i wzbogaciły.
                              Nie były balastem i obowiązkiem, tylko wspólnym źródłem radości dla
                              mnie i mojej żony i najlepszym towarzystwem, jakie mieliśmy w życiu
                              (teraz już są dorosłe). Uważasz, że twoje dzieci nie są emocjonalnie
                              skrzywione, gdy patrzą, jak tatuś ku... się z coraz to nowymi
                              laluniami? Tatuś czynny dla dzieci w niedziele od 10 do 16? TO ma
                              być ten nowy wzorzec normalności? Nic nie rozumiesz, nędzny baranie.
                              Nienawiść i pogardę czuję tylko do takich podłych bydlaków jak ty.
                              Naprawdę uważam, że należałoby was kastrować, bo to wy produkujecie
                              nowe pokolenia nieszczęśliwych ludzi.
                              • feurig59 Re: Bardzo fajnie! 23.02.09, 11:13
                                No i wylazło jeszcze gorzej niż myślałem: spłodziłeś dzieci, żeby
                                sobie przedłużyć i wzbogacić życie i "mieć towarzystwo"?
                                Widać po tych postach jak bardzo jesteś zadowolony ze swojego życia
                                i Twojej "produkcji szczęśliwych ludzi".;-)
                                Cały czas piszę o modelu, który zauważyłem, że bierze górę w europie
                                Zachodniej, który jest możliwy i ludzie się ze sobą aranżują, nawet
                                jeżeli musieli, czy uważali, że muszą od siebie odejść. Dzieci
                                rozwijają się normalnie, choć są może tr szybciej - bardziej
                                dorosłe. Matka nie wiesza psów na ojcu, ojciec na matce, i dzieci są
                                u nich na zmianę po trzy, po cztery dni w tygodniu. Rodzice się do
                                siebie odnoszą z respektem i wybierają nowego partnera między innymi
                                pod tym kątem, czy zaakceptują go dzieci.
                                Nie wiem co masz na myśli pisząc o "ku...niu się z laluniami"( jakiś
                                własne niespełnione fantazje?), bo nigdzie tego nie proponowałem,
                                ani nie opisywałem. To co jest treścią moich tekstów to tak
                                zwana "monogamia seryjna", partnerstwo, jak długo się da, ale na
                                ogół da sią nie dłużej niż 8-10 lat. Piszę nie o ideologii, tylko o
                                tym jak już jest w wielu rodzinach moich znajomych. Gdzie zamiast
                                zdrad, lub okłamywania się wzajemnego co do swoich emocji i
                                wynikających z tego napięć, niechęci rodziców do siebie które
                                rzutują emocjonalnie także na dzieci - ludzie się rozstali, ale
                                łącznikiem pozostaje wspólne potomstwo, które nadal wychowują
                                wspólnie, odpowiedzialnie ale oddzielnie. Tatuś od 10-16? Jak mogłeś
                                dobrze wychowaś dzieci, skoro Ty wogóle nie słuchasz, nie obchodzi
                                cią co ludzie mają do powiedzenia. Gdzie ja to napisałem?
                                Jesteś zwykłym nafaszerowanym ideologią ignorantem z zapędami na
                                dyktatora. Każdego który ma inne od Ciebie poglądy chcesz
                                wykastrowaś, bądziesz nazywał bydlakiem, baranem, etc.?
                                Zal mi Twoich bliskich.

                                over i bez odbioru, bo mnie ta wymiana zaczyna mierzić.
                                Nędza.
                                • tanidran Re: Bardzo fajnie! 23.02.09, 20:38
                                  > No i wylazło jeszcze gorzej niż myślałem: spłodziłeś dzieci, żeby
                                  > sobie przedłużyć i wzbogacić życie i "mieć towarzystwo"?

                                  Nie tobie sądzić, po co spłodziłem dzieci, głupcze. Czepiasz się
                                  mnie, żeby stworzyć pozory własnej przenikliwości i głębi. Napisałem
                                  to, z czego się teraz wyśmiewasz, żeby ci uświadomić, że dla
                                  kochających i odpowiedzialnych rodziców dzieci nie są żadnym
                                  ciężarem, tylko najpiękniejszym zjawiskiem na świecie. Normalnym
                                  ludziom dzieci nie są potrzebne do realizacji żadnych praktycznych
                                  własnych, egoistycznych, celów, jak mi to po maniacku imputujesz,
                                  tylko oczywistym dopełnieniem szczęśliwego życia rodzinnego, którego
                                  najwyrażniej nie znasz.

                                  > Dzieci rozwijają się normalnie, choć są może tr szybciej -
                                  > bardziej dorosłe.

                                  Czy twoje dzieci rozwijają się normalnie, dowiesz się, gdy dorosną.
                                  Wtedy może powiedzą ci szczerze, co o tobie cały czas myślały.

                                  > Matka nie wiesza psów na ojcu, ojciec na matce, i dzieci są
                                  > u nich na zmianę po trzy, po cztery dni w tygodniu.

                                  No właśnie - wymieniają się dziećmi jak samochodami z wypożyczalni.
                                  Dziecko kursuje między mamą i tatą, żeby każde z nich mogło
                                  udowodnić, jakim jest wspaniałym nowoczesnym rodzicem. Tatuś
                                  przyjmuje we wtorki, czwartki i soboty, mamusia w poniedziałki,
                                  środy i piątki, a niedziela do uzgodnienia. Jak wizyty u lekarza. A
                                  może dziecko chciałoby mieć jeden dom, z zabawkami i innymi rzeczami
                                  stale na tych samych miejscach, bez ciągłych podróży? Ale was to nie
                                  obchodzi - dzieci są u was na zmianę, bo MACIE DO TEGO PRAWO. A o
                                  prawach dzieci kiedyś pomyślałeś?

                                  > Nie wiem co masz na myśli pisząc o "ku...niu się z laluniami
                                  > bo nigdzie tego nie proponowałem,
                                  > ani nie opisywałem. To co jest treścią moich tekstów to tak
                                  > zwana "monogamia seryjna", partnerstwo, jak długo się da, ale na
                                  > ogół da sią nie dłużej niż 8-10 lat.

                                  Dokładnie właśnie to nazwałem ku...eniem się z coraz to nowymi
                                  laluniami. Pseudointelektualny bełkot, którego ty używasz opisując
                                  to zjawisko, nic ci nie pomoże - psujesz życie społeczne i skazujesz
                                  swoje dzieci na życie w nienormalnym środowisku. One też będą miały
                                  w przyszłości kłopoty ze stworzeniem trwałej rodziny - między innymi
                                  z obawy przed tym, że ich związki mogą stać się taką samą karykaturą
                                  jak twoje. Być może usłyszysz to od nich samych w przyszłości.

                                  > Tatuś od 10-16? Jak mogłeś
                                  > dobrze wychowaś dzieci, skoro Ty wogóle nie słuchasz, nie obchodzi
                                  > cią co ludzie mają do powiedzenia. Gdzie ja to napisałem?

                                  Przedtem tylko zgadywałem, a teraz napisałeś to sam - nie w
                                  niedzielę od 10 do 16, tylko trzy-cztery dni w tygodniu. Jaka to
                                  różnica? Dzieci przychodzą do ciebie jak na wizytę lekarską. Sprawy,
                                  które mają do ciebie, muszą czekać do dnia odwiedzin, bo na co dzień
                                  nie ma cię w domu - zamiast ciebie jest u mamusi nowy usługodawca.

                                  > Każdego który ma inne od Ciebie poglądy chcesz
                                  > wykastrowaś, bądziesz nazywał bydlakiem, baranem, etc.?

                                  To nie jest sprawa poglądów, tylko krzywdy robionej bezbronnym małym
                                  ludziom - twoim dzieciom. Jesteś podłym egoistą.

                                  > over i bez odbioru, bo mnie ta wymiana zaczyna mierzić.

                                  Guzik mnie obchodzi, czy chcesz to czytać. To nie jest
                                  żadna "wymiana", tylko reakcja na twoje pyszałkowate przekonanie, że
                                  twój "nowoczesny" styl życia ma zastąpić tradycyjny. Nie jesteś
                                  prorokiem nowoczesności, tylko członkiem bandy zwyrodnialców,
                                  których ewolucja społeczeństw zmiecie bez śladu.
                                  • feurig59 Francis de la Rochefoucauld: 23.02.09, 23:14
                                    Marne umysły przeklinają wszystko, co wychodzi poza ich horyzont.
                                    • tanidran Re: Francis de la Rochefoucauld: 24.02.09, 08:47
                                      Twój wspaniały precyzyjny umysł zapatrzony poza twój daleki horyzont
                                      nie dostrzega, co się dzieje tuż obok ciebie - krzywdzisz własne
                                      dzieci, traktując je jak towar użytkowy albo zabawki, do użytku na
                                      zmianę z twoją byłą partnerką. Nie wystarcza ci wyobraźni, żeby
                                      postawić się w ich sytuacji.
                                      • feurig59 Re: Francis de la Rochefoucauld: 25.02.09, 05:40
                                        OK. Spuszczam z tonu. Staram się nie krzywdzić nikogo. Jestem
                                        facetem, którego przez całe (niedorosłe) życie wychowywał ojciec,
                                        kłamiący, bijący (dzieci i matkę), uważający siebie za pana, tylko
                                        dla tego , że utrzymywał dom i uważał, że był w zgodzie z tradycją,
                                        chrześciaństwem, polskością. w pełni osadzony w swoich racjach.
                                        Zdradzał. Matka bała się wystąpić o rozwód, bo bił i poniewierał ją
                                        jak długo pamiętam.
                                        Mam prawo myśleć o alternatywach? Jak myślisz, gnoju?
                                        • tanidran Re: Francis de la Rochefoucauld: 25.02.09, 15:42
                                          > Mam prawo myśleć o alternatywach? Jak myślisz, gnoju?

                                          Z takim pytaniem należy iść do psychoterapeuty albo psychiatry, a
                                          nie do nieznajomego gnoja.

                                          Alternatyw dla ojca-awanturnika, pijaka i brutala jest wiele. Na
                                          przykład dobry ojciec szanujący matkę i dzieci i żyjący z nimi w
                                          zgodzie do końca życia. Ty wcale nie "myślałeś" o alternatywach,
                                          tylko od razu wybrałeś jedną z nich, najłatwiejszą w realizacji:
                                          wiecznego młodzieńca poszukującego ciągle nowych przygód
                                          erotycznych, stawiającego krókotrwałe "związki" z kobietami na
                                          pierwszym miejscu listy potrzeb życiowych i nie przyjmującego
                                          odpowiedzialności za skutki swoich postępków. Zastanów się, jak
                                          ciebie w przyszłości opiszą twoje dzieci.

                                          Pomyśl jeszcze o jednym. Czy ty się boisz, że gdybyś nie porzucił
                                          kobiety po paru latach, to też zacząłbyś ją bić i terroryzować?

                                          I przestań nareszcie przedstawiać siebie jako pioniera
                                          nowoczesności. To, co robisz, nie jest ani nowoczesne ani warte
                                          naśladowania. Wyrodni ojcowie i nałogowi dziwkarze istnieli na tym
                                          świecie od niepamiętnych czasów.
              • andybla Re: Bardzo fajnie! 06.03.09, 11:35
                Nie wiem czy to ma znaczenie priorytetowe ale jest zapewne kluczowe w
                całej instytucji związku postrzeganej przeze mnie jako PODZIW.
                Podziwowi godne jest wszystko co piękne a często i dotąd nieznane.
                Muszę dokonać pewnego rozdzielenia człowieka pomiędzy to co fizyczne
                i zależne od fizyczności go otaczającej czyli naturalnego dobra jakim
                są prawa natury od tego co jest jego potrzebą poznawania, podziwiania
                i gromadzenia tych doznań we własnej świadomości i pamięci. Czyli
                pomiędzy to co fizyczne i niezbędne a to co duchowe i upragnione.
                Mam żonę, rodzinę i kocham ich i zrezygnuję zapewne z każdej
                możliwości postrzeganej jako zagrożenie tej integralności. Jednak nie
                jestem wolny od pragnienie bycia z partnerką inną niż moja obecna
                życiowa partnerka jeśli jest ona uosobieniem piękna które podziwiam i
                pragnę poznawać, a jeśli do tego staję się dla niej analogicznie
                atrakcyjny to w mojej duszy wystąpi rozdarcie pomiędzy to co
                powinienem a to czego aktualnie pragnę. Będąc odpowiedzialnym
                człowiekiem wiem że należy być przy rodzinie. Czy złem jest takie
                zauroczenie? Czy złem jest poddanie się mu? Czy to jest zdrada?
                Przecież nic się nie zmienia poza tym że dwoje ludzi jest
                szczęśliwymi w tej jednej chwili.
          • feurig59 Re: Bardzo fajnie! 21.02.09, 18:04
            na samym początku, fundamentem przyjaźni miłości jest szacunek do
            innego człowieka, nawet jeżeli jego poglądy i zapatrywania różnią
            sią od moich. ludzie, którzy piszą takie posty jak Ty chętnie uczą
            innych miłości i szacunku: kastrowaniem, wyzwiskami i imperatywem
            moralnym w którego uważają, że są w posiadaniu.
            kompletne pudło, mój drogi, bo piszesz o związkach, rodzinach,
            dzieciach, a używasz języka nienawiści.
      • lmblmb Tak, ma jeszcze potrzebę jedzenia. 23.02.09, 11:12
        caperucita napisała:

        > ale chyba tylko z antropologicznego punktu widzenia, na szczęście
        > człowiek ma chyba coś więcej niż instynkt i potrzebę mnożenia się
        > bez końca.

        Tak, ma jeszcze potrzebę jedzenia.

        > Naprawdę zakochani w sobie partnerzy nie mają problemów z
        > monogamią,

        Hahaha :)
    • feurig59 Re: Monogamia to bujda 18.02.09, 19:38
      Eee, monogamia to raczej męski sposób na panowanie, przypięcie
      kobiety do gospodarstwa i do rodzenia dzieci tylko z jego nasienia.
      Ten typ myślenia pojawił się prawdopodobnie równocześnie z
      osiedleniem na stałe, uprawianiem ziemi i w końcu jej posiadaniem.
      Monogamii towarzyszyło "wymyślenie" instytucji ojca (i
      patriarchalnej rodziny) jaką znamy (później JEDYNEGO "boga ojca")-
      pana i władcę dziedziczącego i przekazującego własność(swoim synom).
      • pszeszczep666 Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 15:55
        Wielu poważnych naukowców tak uważa
      • fluxxx Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 16:06
        feurig59 napisał:

        > Eee, monogamia to raczej męski sposób na panowanie, przypięcie
        > kobiety do gospodarstwa i do rodzenia dzieci tylko z jego nasienia.
        > Ten typ myślenia pojawił się prawdopodobnie równocześnie z
        > osiedleniem na stałe, uprawianiem ziemi i w końcu jej posiadaniem.
        > Monogamii towarzyszyło "wymyślenie" instytucji ojca (i
        > patriarchalnej rodziny) jaką znamy (później JEDYNEGO "boga ojca")-
        > pana i władcę dziedziczącego i przekazującego własność(swoim synom).

        Czy posiadanie lewicowych poglądów wiąże się z usunięciem lewej prawej półkuli
        mózgowej?
        • pszeszczep666 Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 16:28
          nie ma to jak merytoryczna dysputa:)
          • fluxxx Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 16:32
            Wiesz, z pewnymi kretynizmami ciężko dyskutować - połączenie wątków
            antyreligijnych, feministycznych i antykapitalistycznych przy okazji tematu
            mono- i poligamii... no cóż, to ponad moje siły:]

            Na pewnym etapie można się tylko śmiać.
            • pszeszczep666 Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 16:48
              połączenie wątków
              > antyreligijnych, feministycznych i antykapitalistycznych przy okazji tematu
              > mono- i poligamii...

              wydaje mi się, że całkiem czytelnie został wskazany związek tych wątków z tematem, ale rozumiem, że dla osoby, która się pierwszy raz styka z takim ujęciem może być ono szokujące i nie do przyjęcia
              • fluxxx Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 17:00
                Tak, tak...

                Powtarzaj sobie dalej te bzdurna mantrę - ponoć w największy idiotyzm można
                uwierzyć jak się go cały czas słyszy. Jak dla mnie takie motywy nie różnią się
                od kreacjonizmu na przykład - podobny poziom naukowości reprezentują (patrz
                temat: falsyfikowalność i weryfikacja hipotez).
                • pszeszczep666 Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 17:08
                  pięknie- merytorycznie i bez osobistych epitetów, ale przynajmniej na koniec jakiś konkret, tylko rozwiń ten wątek bo teraz z kolei ja nie widzę związku:)
            • feurig59 Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 16:52
              a może jakieś argumenty - nie tylko inwektywy i etykietki?:-)
              • fluxxx Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 17:02
                Ty stosujesz optykę polityczną zamiast optyki naukowej - tu nie ma płaszczyzny
                sporu, miejsca na debatę itd.

                Równie dobrze można się kopać z kreacjonistami.
                • pszeszczep666 Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 17:10
                  a ty to nie, same emocje zamiast konkretów, to nazywasz naukowym podejściem. bronisz jakiejś ideologii a na dodatek nie zdradzisz jakiej:P
          • feurig59 Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 16:51
            no Ty jej akurat nie pchasz do przodu , przeszczepku.:-)
        • feurig59 Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 16:49
          A co z potrzebami etykietowania?:-) Nie przeklinam rodziny. To
          raczej krytyczna sympatia :-). Zastanawiam się, czy są możliwe też
          inne rodzaje życia społecznego - nie tylko ten. Ot wszystko. Zyj w
          jakim zespole chcesz, i jeżeli Ci po drodze z klasyczną rodziną -
          proszę bardzo.
          Ale od moich przekonań(póki zgodne z prawami) - wara i nie tym tonem!
          • fluxxx Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 16:53
            feurig59 napisał:

            > A co z potrzebami etykietowania?:-) Nie przeklinam rodziny. To
            > raczej krytyczna sympatia :-). Zastanawiam się, czy są możliwe też
            > inne rodzaje życia społecznego - nie tylko ten. Ot wszystko. Zyj w
            > jakim zespole chcesz, i jeżeli Ci po drodze z klasyczną rodziną -
            > proszę bardzo.
            > Ale od moich przekonań(póki zgodne z prawami) - wara i nie tym tonem!

            A wierz sobie w co chcesz, nawet w spisek Stowarzyszenia Przyjaciół Płaskiej
            Ziemi jako sposobu na seksualne wykorzystywanie samic wombatów przez białych
            mężczyzn. Nic mi do tego. Ale kretynizmy mogę sobie komentować:]

            PS. gdzie była Twoje "tolerancja" w wątku o "złym drukarzu i dyskryminowanych
            gejach"?:>
    • katmoso Monogamia to bujda 19.02.09, 08:36
      pan się bawi statystykami, ale niekonsekwentnie. wyróżnia choćby
      populację kobiet i populację prostytutek, zakładając, że wśród
      przebadanych kobiet nie było prostytutek (i to miało wyjasnić
      przewagę zdrad męskich nad kobiecymi).
      albo te uwagi o "zapleczu seksualnym" feudalnego pana. kobiety szły
      na służbę do dworu, bo liczna chłopska rodzina nie mogła wykarmić
      tylu dzieci z niewielkiego pola. jednoczesnie synowie tych rodzin
      ginęłi na wojnach, szli na termin do rzemieślnika, wstępowali do
      klasztoru albo byli wyrobnikami rolnymi u tego samego pana, gdzie
      ich siostry gotowały i sprzątały. kobiety były bardziej "mobilne",
      bo system społeczny i prawny promował pozostawanie na gospodarstwie
      synów, a nie córek. te musiały radzić sobie gdzie indziej.
      nie podoba mi się robienie ze mnie "samicy". jestem kobietą, bo poza
      typowo biologicznymi instynktami jestem też członkinią wysoko
      zorganizowanej wspólnoty społecznej i kulturalnej. pan Pawłowski się
      już kilkakrotnie kompromitował swoimi wybiórczymi poglądami. nie
      rozumiem tylko, dlaczego GW go tak promuje.
    • flasska Monogamia to bujda 20.02.09, 00:59
      Kolejny naukowiec, któremu się wydaje, że ludzie to ubrane zwierzęta.
      • yesiotr omg 20.02.09, 16:02
        może powiesz, że nie jesteśmy zwierzętami? :|
        tak naprawdę nie ma jakiejś szczególnie dużej różnicy między ludźmi a
        szympansami. faktycznie, istnieje cywilizacja, to znaczy te wszystkie kolorowe
        budyneczki, silnik Benza, taśma Forda, prawa Newtona itp.
        ale spójrz, z drugiej strony, jakie to maciupkie i kruche!
        • pokrecony_oliver rzeczy maciupkie i kruche 21.02.09, 03:27
          Tak się składa, że niektóre bakterie i wirusy będąc maciupkimi i
          kruchymi potrafią dokonać spustoszenia. Małe nic nieznaczące czyny
          potrafią wywołać lawinę prowadzącą do rewolucji, jak przykład starszej
          czarnej kobiety która kiedyś odmówiła przesunięcia się na miejsce dla
          czarnych w autobusie.

          Człowiek w odróżnieniu do zwierząt ma ten mały detal który zwie
          się samoświadomość, dający mu możliwość świadomego modyfikowania
          siebie i otoczenia. W skali czasu wszechświata życie jednego człowieka
          to nic, ale jeśli wykorzysta praw Newtona, silniki Benza i taśmy
          Forda... w tej samej skali to nie będzie dla niego granic.
        • feurig59 Re: omg 21.02.09, 03:38
          skórka na jabłku - takie cieniutkie.(a twarde jak...widać)
          pozdrawiam serdecznie:-)
      • ceo2zlo bwahahahaha 20.02.09, 16:35
        flasska napisała:

        > Kolejny naukowiec, któremu się wydaje, że ludzie to ubrane zwierzęta.

        Nie no skądże, człowiek zwierzęciem? W życiu! Ten pan to jakiś hochsztapler.

        Żeby w XXI w. twierdzić, że człowiek to zwierze? Może jeszcze powiecie, że od
        małpy pochodzi? :D

        Uśmiałem się
        • july-july Re: bwahahahaha 25.02.09, 10:46
          Cóż, ja uważam, że o wiele wyzszy stopień rozwoju i wykształcenie
          kultury wystarczą żeby nie nazywać ludzi zwierzętami. Ale moze
          niektórzy czują wyjątkowo silne powinowactwo ze orangutanem i
          daltego twierdzą inaczej, ich prawo.:) Aha, człowiek nie pochodzi od
          małpy - człowiek i małpa mają wspólnego przodka. Różnica subtelna,
          szczególnie dla ludzi uwielbiajacych uproszczenia.
      • swoboda_t Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 17:04
        Jesteśmy zwierzętami, a od naszych braci mniejszych dzieli nas linia
        dużo cieńsza, niż może się wydawać. Gdyby zabrakło prądu i
        ogrzewania w ciagu kilku tugodni zaczęlibyśmy się wyżynać za
        pożywienie, schronienie i seks.

        Dla człowieka poligamia jest naturalna - nie tylko dla mężczyzn,
        kobiety też szukają dobrych genów oraz stabilności i opieki, co
        często stoi ze sobą w sprzeczności. Poligamia była z ludźmi przez
        wszystkie lata, epoki, we wszystkich krajach i kulturach, choćby
        najbardziej rygorystycznie karzących seks pozamałżeński. To, co
        pisze feurig59 jest kontrowersyjne i niepoprawne, ale ma wiele racji
        i kto wie, czy przyszłość gatunku ludzkiego nie pójdzie w takim
        kierunku. Nierealne?? Wiele zachowań społecznych dziś powszechnych
        sto lat temu też było nierealnymi.
    • janajanaj Monogamia to bujda 20.02.09, 14:41
      To naprawde kompromitujace, ze tego typu poglady ubierane sa w
      (pseudo)naukowy zargon. Niech sobie Pan Pawlowski wyobraza ludzkie
      spolecznosci jak chce, ale naduzyciem jest dorabianie do tego
      uzasadnien "nauki". Kazdy student antropologii wie, ze
      owych "czynnikow" jest wiele; potrafi tez opisac, na czym polegaja
      metodologiczne bledy Pana P. Jego medialna (bo przeciez nie naukowa)
      kariera to przyklad nieuczciwosci i bazowania na przekonaniu,
      ze "glupim czytelnikom" mozna sprzedac kazde efekciarstwo.
      • acid.jazz Re: Monogamia to bujda 21.02.09, 03:20
        Skoro byle student potrafi, to może i Ty nam pokażesz jakiś błąd metodologiczny?
        Nie? To się nie kompromituj.
    • funstein Monogamia to bujda 20.02.09, 14:41
      prawda jest taka, że połowa facetów wychowuje nie swoje dzieci,
      bo kobiety mają dualną strategię reprodukcyjną.
      Od jednego biorą geny a od drugiego pieniądze.

      monogamia to bajka dla naiwnych facetów, którzy mają całe
      życie pracować na jedna samicę a nie na kilka.

      • etain2009 Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 17:27
        ;)
    • nett1980 Ojciec ewolucjonizmu dostarcza kontrargumentu. 20.02.09, 15:03
      Wobrazmy sobie, ze ludzie maja dzieci z kim popadnie. Nierzadko moze
      to konczyc sie tym, ze ojciec ma dziecko z wlasna corka, siostra z
      bratem, matka z synem. To sie w naszej kulutrze zdarza i dzis, ale
      jakie moga byc konsekwencje na dluzsza mete dla gatunku ludzkiego?
      Monogamia to jednak jakas samoobrona ewolucyjna, warto wiedziec kto
      jest czyim potomkiem. Wiemy co dzialo sie z Habsburgami, ba
      starozytni faraonowie juz to przerabiali i nie wyszlo im to na
      dobre. W ograniczonym stopniu nam to nie szkodzi, wiadomo ze w
      Europie byly badania, ze co 3 bodajze dziecko nie jest potomkiem
      meza, ale kochanka. Roznorodnosc tak, ale w doborze partnera spoza
      swojego kregu rodzinnego i hmm mm towarzyskiego.
      Tyle, ze w dobie antykoncepcji troche to traci na aktualnosci, bo ma
      sie dziecko kiedy sie chce, a nie jako konsekwencje skoku w bok.

      "Kiedy z końcem 1836 roku wrócił z pięcioletniej podróży dookoła
      świata, nie znał właściwie rówieśników, a bardzo chciał się żenić,
      mieć dzieci i pracować naukowo. Przypomniał sobie wtedy o Emmie,
      którą spotkał przed laty w domu Wedgwoodów i zapamiętał jako miłą i
      ładną dziewczynę. Był wprawdzie jej bliskim kuzynem, ale w tych
      rodzinach takich niemal kazirodczych związków było sporo (jego
      własna matka była z domu Wedgwood po obojgu rodzicach(...)
      Przeżyli razem do śmierci Karola, spłodzili dziesięcioro dzieci,
      kochali się zawsze, choć trudno tu mówić o wielkiej namiętności.
      (...) Pokrewieństwo Karola z żoną bardzo wpłynęło na jego myślenie o
      dziedziczeniu. Bo on później doszedł do tego, że zbyt bliskie
      związki między partnerami nie są dobre - pisał o tym w swych
      książkach i zadręczał się , że przekazał dzieciom jakieś dziedziczne
      obciążenia. Sam chorował na tajemniczą chorobę od momentu, kiedy
      powrócił do Anglii. Dwoje jego dzieci zmarło zaraz po porodzie,
      ukochana córka Anna w wieku dziewięciu lat, po długiej chorobie,
      która przypominała przypadłość ojca. "
      • ale_hale Re: Ojciec ewolucjonizmu dostarcza kontrargumentu 20.02.09, 17:26
        Bez sensu: co ma piernik do wiatraka? Przeciez monogamia nie oznacza laczenia
        sie w pary ze spokrewnionymi ludzmi, a tak rozumuje nett1980. Chyba myslenie
        lekko skrotowe. Wedlug praw genetyki populacyjnej - im wiecej partnerow ma
        samica i im wiecej dzieci z roznych partnerow, tym wieksza pula genowa, a co za
        tym idzie - wieksza szansa na przezycie ktoregos z potomstwa i przekazanie genow
        dalszym pokoleniom. Ale posiadanie jednego partnera nie oznacza, ze dzieci
        powstale z tego zwiazku bede mialy habsburska brode albo zespol Downa!
        • nett1980 Re: Ojciec ewolucjonizmu dostarcza kontrargumentu 20.02.09, 20:50
          Nie, monogamia nie oznacza laczenia sie w pary ze spokrewnionymi
          ludzmi. Ulatwia tylko rozeznanie, kto jest ze mna spokrewniony a kto
          nie. Inaczej robi sie telenowala poludniowoamerykanska. Huanita po
          smierci przybranego ojca dowiedziala sie, ze on byl jej dziadkiem a
          matka w sumie jej siostra :>
          Podalam Darwina jako przyklad komplikacji, gdy ze wzgledu na brak
          odp. partnerek bierze sie na zone osobe zbyt blisko spokrewniona,
          takie kiedys byly realia, arystkraci degenrowali sie, chyba ze pani
          hrabina miala romnas ze stajennym. Nie od dzis wiadomo, ze
          najzdrowsze dzieci sa, gdy mieszaja sie geny osob calkiem roznych,
          patrz Obama :)
          W poligamicznym kocikwiku wiecej byloby niebezpieczenstw trafienia
          na geny z podobnymi cechami jak nasze, bo granice bylyb rozmyte.
          >Wedlug praw genetyki populacyjnej - im wiecej partnerow ma
          > samica i im wiecej dzieci z roznych partnerow, tym wieksza pula
          genowa, a co za
          > tym idzie - wieksza szansa na przezycie ktoregos z potomstwa i
          przekazanie geno
          > w
          > dalszym pokoleniom. Ale posiadanie jednego partnera nie oznacza,
          ze dzieci
          > powstale z tego zwiazku bede mialy habsburska brode albo zespol
          Downa!
          Wlasnie znam taki przypadek, kobieta samotna + 5 dzieci. Kazde z
          innym partnerem. Sa to dzieci dosc bystre, ale nizsze niz przecietni
          rowniesnicy, nie sa dopilnowane i zadbane. My ludzie jednak przez
          to, ze mamy roznicujacy umysl troche inaczej funkcjonujemy niz
          zwierzeta.
          Ja sie z toba zgadzam, w 100%, tylko mam taki troche jazzujacy
          umysl, stad moglam byc zle zrozumiana.
    • starybaca Banda idiotów, cóż można powiedzieć? 20.02.09, 15:03
      Na tej samej zasadzie:
      - to, że nie kradniemy, to mit. Większość kiedyś coś ukradła.
      - to, że mówimy prawdę, to mit. Każdy kiedyś skłamal.
      itp. itd.

      Zaczynam być przeciwnikiem zwiększania finansów na naukę.
    • shaman2 Kolejna osoba myli korelacje z przyczynami 20.02.09, 15:05
      Tekst jak tekst i większość komentarzy jest mało naukowych. Problem stanowi
      ignorancja "naukowca" lub dziennikarki - szukanie w badaniach pokazujących
      korelacje (współwystępowanie) wniosków o przyczynach świadczy o poważnej luce w
      wiedzy o metodologii badań.
      Przykładowo - dłuższy czas życia żonatych mężczyzn może mieć powody inne niż
      "prozdrowotny wpływ żony". Może być tak, że oba czynniki mają wspólną przyczynę:
      zdrowemu mężczyźnie (który potencjalnie będzie dłużej żył) łatwiej jest znaleźć
      partnerkę - a w społeczeństwach poligamicznych, wiele partnerek. Powodów może
      być wiele i na etapie badań korelacyjnych możemy tylko mówić o możliwych
      hipotezach a nie o przyczynach.
      • philips11 Kolejna osoba nie potrafi czytać ze zrozumieniem 20.02.09, 17:35
        Cyt. z artykułu: "W przypadku takich badań trzeba się jednak
        zastanowić, co tu jest skutkiem, a co przyczyną. Bo kobiety
        podświadomie wyłuskują tych, którzy wyglądają zdrowo i krzepko (np.
        są wyżsi), a więc dają większe szanse na spłodzenie i wychowanie
        dzieci."
      • barenaked.lady Re: Kolejna osoba myli korelacje z przyczynami 21.02.09, 23:27
        dokładnie.

        a przytoczony fakt: "im więcej dzieci, tym mniej rozwodów", może wskazywać na taką wspólną przyczynę jak tradycyjne, religijne poglądy (jeśli nieuznawanie antykoncepcji/ uznanie dla naturalnych metod idzie w parze z uznawaniem małżeństwa za coś, czego z powodu "byle problemów" rozwiązywać nei należy. a pewnie idzie). im więcej dzieci, tym człowiek szczęśliwszy, to wniosek idiotyczny.
      • baha Re: Kolejna osoba myli korelacje z przyczynami 23.02.09, 03:34
        dodaje kolejny przyklad: "Im więcej dzieci, tym mniejsze ryzyko
        rozwodu. Rozpada się ok. 40 proc. par bezdzietnych, 27 proc. z
        jednym dzieckiem, 18 proc. z dwojgiem dzieci, poniżej 10 proc. z
        trójką dzieci i 3-4 proc. z czwórką i więcej. Czyli udany związek
        powinien być owocny z biologicznego punktu widzenia." A moze wlasnie
        nie wieksza liczba dzieci zapewnia udany zwiazek, ale odwrotnie:
        jesli zwiazek jest udany i sie nie rozpada to istnieje wieksze
        prawdopodobienstwo liczniejszego potomstwa. Wezmy chociazby pod
        uwage dlugosc trwania zwiazku, a to tez pewnie jest jakos
        skorelowane z ilosci dzieci i ryzykiem rozpadu.
        Nie wiem czy mnie pamiec nie myli ale czy profesor Pawlowski nie
        popisal podobna ignorancja w wywiadzie dla Gazety na temat
        nierownosci plci?
    • bezportek Twardy zywot zabobonu 20.02.09, 15:09
      Mniej wiecej co dwa, trzy pokolenia, zanajduje sie wsrod
      zawiedzionych przepisywaczy streszczen kolejny "odkrywca" malpiego
      atawizmu wsrod ludzi. Od XVIII wieku po dzis dzien takich rewelacji
      drukuje sie niemal tylez co cudownych diet wyszczuplajacych. I tylez
      w nich sensu. Oczywiscie, kazdy homo sapiens, niezaleznie od plci,
      sterowany jest tym samym mechanizmem optymalizacji szans swojego
      wlasnego DNA na przetrwanie. Szympans tez, i pawian. Roznica
      zachowan wynika z czynnika zwanego kultura. Caly sens cywilizacji,
      kultury czy religii zawiera sie w ograniczeniu bezmyslnego, malpiego
      promiskuityzmu, penalizacji haremowej poligamii jak u pawianow czy
      hippies, a nade wszystko - promocji rodziny zlozonej z dwu
      osobnikow. Monogamia, takze monogamia seryjna, jak w USA, okazuje
      sie optymalnym rozwiazaniem. Statystyka jest nieublagana - latami
      prowadzona propaganda samotnego macierzynstwa doprowadzila do
      masowej produkcji bekartow. Miliony kobiet w ghettach i slumsach, w
      wiekszosci na zasilku, bezmyslnie rodzi slabe, chorowite i
      przyglupie potomstwo. Wiekszosc zasilku trafia do cwanego gangsta,
      ktory z kilku bab ma dosc forsy na kabriolet i zloty lancuch na
      szyje. To jest wypisz wymaluj model stada pawianow, prawie jak w
      utopijnym komunizmie Rosy Luxemburg. Wszystkie statystyki wskazuja
      na degeneracje potomstwa splodzonego przez nielicznych przywodcow
      stada i ich totumfackich. Dzieci urodzone w komunach w latach '60
      maja kilkakrotnie czesciej sklonnosci do alergii, autyzmu,
      alkoholizmu i dewiacji seksualnych. Podobnie - miliony ofiar
      bezmyslnej krucjaty przeciw rodzinie.
      A propos, czemu tak wroga malzenstwu lewica jednoczesnie domaga sie
      slubow dla homoseksualistow? Czyzby ukryta homofobia?
      • kybernetes Re: Twardy zywot zabobonu 20.02.09, 15:31
        Popieram i jeszcze do artykułu, to nie chrześcijaństwo wymyśliło
        monogamię, starożytni Grecy i Rzymianie także byli monogamiczni.
        • pszeszczep666 Re: Twardy zywot zabobonu 20.02.09, 16:01
          Zwłaszcza Rzymiania, a autor mówi o chrześcijaństwie, że jakoby było atrakcyjne dla ubogich warstw społeczeństwa rzymskiego ze względu na monogamię i związane z nią oszczędności:). To się nawet laikowi rzuci w oczy
      • starybaca Re: Twardy zywot zabobonu 20.02.09, 15:52
        bezportek napisał:
        > A propos, czemu tak wroga malzenstwu lewica jednoczesnie domaga sie
        > slubow dla homoseksualistow? Czyzby ukryta homofobia?

        Sam się nad tym nieraz zastanawiałem. Myślę, że to zwykła, cyniczna kalkulacja: małżeństwa homoseksualistów to wielki tryumf propagandowy lewicy, a więc korzyść polityczna. Dla ogromej większości homoseksualistów całe życie z jednym partnerem to ostatnia rzecz, jakiej pragną.
        • pszeszczep666 Re: Twardy zywot zabobonu 20.02.09, 16:06
          skąd masz taką wiedzę o pragnieniach większości homoseksualistów? o źródła wiedzy autora którego komentujesz nawet nie chce mi się pytać, bo bardziej interesuje mnie skąd się biorą tacy kolesie:)
          • bezportek Zainteresowanie, dobra to rzecz 20.02.09, 16:31
            Z ukontentowaniem znalazlem w wypowiedzi kol. przeszczepa wyrazy
            zainteresowania problemem, cytuje - "skad sie biora kolesie" -
            koniec cytatu.
            Generalnie, kolesie biora sie z macicy samicy homo sapiens, zwanej
            dalej "matka". Tajemnicze a niezwykle pojawianie sie kolesiow w
            macicy intrygowalo ludzkosc przez wieki, az w koncu doszli do tego,
            ze rzecz cala zaczyna sie od zaplodnienia samicy przez samca,
            zwanego dalej "ojciec". Na marginesie spoleczenstwa natychmiast
            pojawila sie sekta antymonogamistow, zaprzeczajacych istnieniu matki
            i ojca. Do dzis slychac glosy, ziemia jeczy, lewak umysl strasznie
            meczy. Propagandowa wojna ze zjawiskiem malzenstwa wybucha co i rusz
            w najmniej spodziewanych miejscach, uzywajac coraz to
            wymyslniejszych teoryjek, narzedzi do skrobania i zapladniania,
            kosmicznej technologii i komicznej ideologii. Wszystko po to, aby za
            pare lat przyznac racje ewolucji i ze wstydem schowac sie w lewej
            nogawce.
            • pszeszczep666 Re: Zainteresowanie, dobra to rzecz 20.02.09, 16:50
              skąd się biorą TACY kolesie. czytaj do końca
              • bezportek TACY bylo przed koncem. Czytajcie, co piszecie 21.02.09, 00:22
                A ponadto, zarowno tacy i jak jacy-tacy kolesie, kolezanki i
                przeszczepy, wszyscy biora sie z tego samego narzadu, jeno kobiety
                bywaja rozne.
        • okrent9 Re: Twardy zywot zabobonu 20.02.09, 22:56
          starybaca napisał:

          "Dla ogromej większości homoseksualistów całe życie z jednym
          partnerem to ostatnia rzecz, jakiej pragną."

          A ty skąd wiesz?
          Na marginesie: małżeństwa jednopłciowe dotyczą nie tylko mężczyzn,
          ale też kobiet. Nawet jeśli jesteś homoseksualnym mężczyzną i
          wypowiadasz własne zdanie wyrobione na podstawie własnych obserwacji
          znacznej grupy homoseksualnych mężczyzn, co wiesz o homoseksualnych
          kobietach i ich pragnieniach?
          • myslacyszaryczlowiek1 Skąd wie? 21.02.09, 00:21
            Może to za mała próbka, ale kiedyś był ciekawy artykulik o homosiu który
            pierwszy zachorował i zakaził AIDs. Chyba miał z 1000 partnerów.
            • july-july Re: Skąd wie? 25.02.09, 10:52
              "Dla ogromej większości homoseksualistów całe życie z jednym
              partnerem to ostatnia rzecz, jakiej pragną."

              "Może to za mała próbka, ale kiedyś był ciekawy artykulik o homosiu
              który pierwszy zachorował i zakaził AIDs. Chyba miał z 1000
              partnerów."

              Ogromna większosć kontra jeden gej i "moze to za mała próbka".:)))
      • babajaga99 Re: Bękart? 20.02.09, 16:49
        Twoje słownictwo baaardzo znamiennie wskazuje nie tylko Twój wiek
        ale i orientację!!! Już dawno , w naszej kulrurze, dojrzeliśmy do
        świadomości, że NIE MA "bekartów" choć SĄ NIECHCIANE DZIECI.
        Zwłaszcza te "wymuszające" ślub. Gdyby inni rozumowali jak Ty, to
        musielibyśmy uznać naszą "kulturę" za niższą od poziomu małp. Bo tam
        nie istnieje pojęcie bękarta. To pojęcie jest "kulturowe" - jeśli
        można nazwać kulturą wykluczanie osobnika, z naszej akceptowalności,
        tylko dlatego, że urodził się poza "węzłem akceptowanym przez KK".
        Żałosne są Twoje wywody. Zaprzeczasz danym statystycznym bo nie
        pasują do Twojej ideologii, nieco przestarzałej, jak na XXI wiek.
        Świat się zmienia i my znim. A mamuty już wymarły.
        Zauważyłeś/zaakceptowałeś chociaż ten fakt? Przecież Twój KK
        mówi/propaguje/wymusza by rodzić WSZYSTKIE dzieci. Twierdzi, że
        wszystkie są NASZE i KOCHANE. Czyżbyś się nie zgadzał/a z linią KK?
        Oni nic nie mówią o "bekartach" - czy to może zakłamanie KK, czy
        Twoje?
      • wroclawianka9 Re: Twardy zywot zabobonu 20.02.09, 18:18
        Bezportek, ilość epitetów podkopuje twoją wiarygodność.
        Chyba masz ten "ograniczony" "bezmyślny" "małpi" promiskuityzm :(((

        Dla mnie artykuł ma walory poznawcze, oddzielam je w nim od plew.
        Nie czuję się nim w żaden sposób dotknięta.

        > A propos, czemu tak wroga malzenstwu lewica jednoczesnie domaga
        sie
        > slubow dla homoseksualistow?
        - Nie słyszałam, aby odległa mi ideologicznie lewica, była wroga
        małżeństwu. Coś słyszałeś żeby Olejniczak, czy Senyszyn mieli się
        rozwieść? Ostatnio słychać jedynie o rozwodzie Marcinkiewicza.
        Wcześniej coś o alimentach Dorna. Czy ideologowie marksizmu nie
        mieszają ci się w głowie z wybrańcami narodu w parlamencie?
      • rr1976 Re: Twardy zywot zabobonu 20.02.09, 19:31
        WOW!!!! ale komentarz, wbil mnie w fotel!!! zwlaszcza ze po mojej -
        cywilizowanej mysli. Jak sie kiedys komus uzalalam, ze z moja idea
        monogamizmu nie potrafie sobie znalezc partnera w dzisiejszym
        swiecie to mi powiedzial, ze fajnie gadam, ale to staroswieckie
        strasznie jest ;-(

        -
      • kuba_okna Re: Twardy zywot zabobonu 20.02.09, 20:01
        Ja pier... ale bredzisz człowieku. XD
      • babajaga99 Re: Twardy zywot zabobonu 20.02.09, 20:25
        • bezportek Tlumaczenie za bekarta. 21.02.09, 00:40
          Neologizm "niechciane dzieci" ani w zab nie pasuje do legionu
          wspolczesnych, amerykanskich bekartow. Wiekszosc samotnych matek w
          USA produkuje potomstwo (czasem 8 sztuk na raz) w celach
          zarobkowych, czesto na zyczenie partnera, samca dominujacego nad
          licznym haremem, z ktorego zyje. Pomijajac kwestie cywilizacyjnej
          cofki do poziomu dzungli, nie da sie zaklamac statystyki: samotne
          matki wielokrotnie czesciej sa ofiarami gwaltu, pobicia i
          morderstwa, niz tradycyjne "niewolnice" malzenstwa. Dzieci samotnych
          matek sa wykorzystywane seksualnie, bite i zabijane 15 do 20 razy
          czesciej niz srednia! To nie jest juz klopot, to horror.
          Utrzymanie tej maszyny produkujacej biede i nieszczescie, kosztuje
          miliardy, glownie z powodu pasozytniczej armii lewackich urzedasow
          od rozdzielania (czyt. marnowania) pieniedzy podatnika. Moich
          pieniedzy. Juz trzecie pokolenie samotnych matek wchodzi w okres
          produkcyjny, odkad amerykanskie paniusie z lewicy wszczely agitacje
          przeciw "przestarzalym, niepotrzebnym malzenstwom".
          Nazwa bekart, w tym przypadku, pochodzi od bekarciej ideologii
          ciemnych, zabobonnych dewotek lewicy.
      • andybla Re: Twardy zywot zabobonu 05.03.09, 17:27
        bezportek napisał:

        > Mniej wiecej co dwa, trzy pokolenia, zanajduje sie wsrod
        > zawiedzionych przepisywaczy streszczen kolejny "odkrywca" malpiego
        > atawizmu wsrod ludzi. Od XVIII wieku po dzis dzien takich rewelacji
        > drukuje sie niemal tylez co cudownych diet wyszczuplajacych. I
        tylez
        > w nich sensu. Oczywiscie, kazdy homo sapiens, niezaleznie od plci,
        > sterowany jest tym samym mechanizmem optymalizacji szans swojego
        > wlasnego DNA na przetrwanie. Szympans tez, i pawian... itd.

        Dość celna riposta, nie dołożę autorowi artykułu swojej bo garbatemu
        nie trzeba mówić że ma garb nawet jeśli uważa to za naturalne. Jednak
        ma rację co do potrzeby ludzkich poszukiwań nowego partnera, ciekawy
        jestem jak wyglądałoby to statystycznie.
    • profanum_vulgus Re: Jednokolanko, jak suka nie da, to pies 20.02.09, 15:25
      nie weźmie.
      Uważasz, że jeżeli mężczyźni zdradzają kobiety to tylko
      z facetami??
      • kermit.rulez Re: Jednokolanko, jak suka nie da, to pies 20.02.09, 15:35
        Suka daje, pies nie musi brac...
      • 21.gazeta.pl Re: Jednokolanko, jak suka nie da, to pies 20.02.09, 15:50
        a ty o czym? o zoofilii? Bo trudno pojąć po tytule postu.
        • profanum_vulgus Re: Jednokolanko, jak suka nie da, to pies 20.02.09, 16:10
          Problemy z rozumieniem tekstu pisanego... takie koszty
          cywilizacji obrazkowej.
          • pszeszczep666 Re: Jednokolanko, jak suka nie da, to pies 20.02.09, 16:53
            Problemy ze zrozumieniem ironii...takie objawy zespołu aspargera:)
    • momoneymoproblems Ojeeej, czy naprawdę już nie macie o czym pisać?? 20.02.09, 15:44
      Co najmniej raz w tygodniu pojawia się jako główny materiał albo artykuł o
      seksualnie oziębłych kobietach albo prostytutkach albo o zdradzie. O co tu
      chodzi?? Teraz znowu jakieś pseudonaukowe wynurzenia mające ambitny cel
      sprowadzenia społeczeństwa do cywilizacyjnego parteru. Rzygać się chce. Nie
      liczę lat odkąd jestem z moim chłopakiem. Jest ich na pewno ponad osiem - teoria
      o ośmioletnim stażu trwania związku bez dzieci odpada. Nie zdradzamy się - to
      pewne (kolejny mit obalony), jesteśmy swoimi pierwszymi partnerami, nie mamy
      jeszcze dzieci ale chcemy mieć - jednak jeśli nie będziemy mieć to świat się nie
      skończy, związek będzie trwał, bo przetrwaliśmy gorsze burze w życiu. Może to
      prawda, że dzieci umacniają związek, ale nic nie umacnia go bardziej niż wspólne
      przeżycia, burze przez które przeszło się razem, lekcje życia które uczą takich
      pojęć jak zrozumienie, tolerancja, szacunek. Moim wyznacznikiem trwania związku
      jest na przekór pseudonaukowym teoriom właśnie czas, który cementuje relacje i
      jak nic na świecie jednoczy.
      Naprawdę szkoda czasu na te wywody, żyjemy w chorych czasach - psychicznie i
      fizycznie. Może jest jeszcze zbyt wcześnie na takie podsumowania jak te
      antropologiczne wyrocznie pana naukowca, któremu zdaje się że odkrył tajemnicę
      ludzkiej natury. Jeśliby wierzyć w każde jego słowo które miałoby odzwierciedlać
      rzeczywistość to co by nam pozostało? Konsumpcjonistyczne bzykanko i cofnięcie
      się w rozwoju. Na szczęście nie grozi nam to. Nie wierzcie w te brednie - miłość
      istnieje i nie da się jej przetłumaczyć na hormony i obyczajowość.