jednokolanko 16.02.09, 16:17 kolejny bełkot mający usprawiedliwić męskie zdrady? Nie chciało mi się czytać do końca. Odpowiedz Link Zgłoś Obserwuj wątek Podgląd Opublikuj
idonea Poliandria 16.02.09, 17:51 jest legalna w Bhutanie. Zarówno mężczyzna może mieć kilka żon jaki i kobieta kilku mężów. Bardzo demokratyczne. Odpowiedz Link Zgłoś
lech.taczka Re: Poliandria 20.02.09, 17:51 > jest legalna w Bhutanie. A także w Propanie Odpowiedz Link Zgłoś
karmarys Re: Poliandria 20.02.09, 18:44 nie bełkot tylko truizmy, poza tym nie widzisz drugiej strony medalu: męzczyźni nie byli by w stanie nikogo zdradzić, gdyby nie kobiety, które a nimi na to idą. dobry artykul ale raczej malo odkrywczy, jak ktos ma ochote na cos dogłebniejszego to polecam www.economist.com/science/displaystory.cfm?story_id=12795581 Odpowiedz Link Zgłoś
badlove Uzależnienie od płci odmiennej 20.02.09, 20:19 Skoro mowa o związkach i zdradzaniu, wspomnę o zjawisku psychologicznym jakim jest Erotomania / Uzależnienie od Seksu / Seksoholizm. Kompulsywne pochłanianie pornografii, destrukcyjne związki i wieczny ból w środku .. to domena ofiar przemocy w dzieciństwie. Odpowiedz Link Zgłoś
maruda.r Re: Uzależnienie od płci odmiennej 22.02.09, 23:50 badlove napisał: > Skoro mowa o związkach i zdradzaniu, wspomnę o zjawisku psychologicznym jakim j > est Erotomania / Uzależnienie od Seksu / Seksoholizm. Kompulsywne pochłanianie > pornografii, destrukcyjne związki i wieczny ból w środku .. to domena ofiar prz > emocy w dzieciństwie. ****************************** Niezła brednia. Odpowiedz Link Zgłoś
dizionari Re: Poliandria 26.02.09, 09:13 hmm, nie wiem czy chcialabym meza co nie zdradza bo nie jest w stanie... Odpowiedz Link Zgłoś
bucibubek A co na to statystyka? 21.02.09, 22:31 Wywiadowany podaje procentowy rozkład rozwodów w zależności od liczby potomstwa. Byłbym wdzięczny za podanie informacji o częstości rozwodów skorelowanej z małżeńskim stażem. Małżeństwa ze stażem do 5 lat - XX% ogółu rozwodów. Małżeństwa ze stażem do 10 lat - YY% ogółu rozwodów. Małżeństwa ze stażem do 15 lat - ZZ% ogółu rozwodów. Itd. Odpowiedz Link Zgłoś
maruda.r Re: Monogamia to bujda 16.02.09, 20:03 jednokolanko napisała: > kolejny bełkot mający usprawiedliwić męskie zdrady? Nie chciało mi się czytać > do końca. **************************** Szkoda, bo właśnie na końcu usprawiedliwia kobiece zdrady - feministyczna szowinistko. ;) Odpowiedz Link Zgłoś
caperucita no i fajnie 18.02.09, 13:27 ale chyba tylko z antropologicznego punktu widzenia, na szczęście człowiek ma chyba coś więcej niż instynkt i potrzebę mnożenia się bez końca. Naprawdę zakochani w sobie partnerzy nie mają problemów z monogamią, są sobie wierni bez problemów i większych wysiłków. Kto tego nie przeżył, nie wie co traci... Odpowiedz Link Zgłoś
feurig59 Bardzo fajnie! 18.02.09, 19:49 Tylko, że "zakochanie" trwa góra siedem-osiem lat. Akurat na tyle długo, by spłodzić dziecko i towarzyszyć mu RAZEM, aż sobie samemu będzie wstanie ukroić kromkę i ją posmarować. Potem wystarczy już jeden rodzic(na zmianę), a obydwoje mogą ponownie się zakochiwać i płodziś kolejne dzieci. Nikt nikogo nie zdradza, nie robi mu świństw, więc byłych partnerów łączy respekt i obopólna troska o dziecko, którym się dzielą po połowie czasu (50:50), często już będąc z "nowym" partnerem. Wszyscy razem spotykają się na różnych rodzinnych świętach, nie okłamują sią, nie zdradzają, katują psychicznie, bo nie są do siebie "przykuci" przez sztuczne pojęcie małżeństwa po grób, religie, obyczaj, społeczeństwo... itd. Dzieci dorastają w dużym respektującym się wzajemnie towarzystwie dorosłych i swoim licznym rodzeństwem, poł- i ćwierćsiostrami i -braćmi. :-) Odpowiedz Link Zgłoś
pokrecony_oliver nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 00:24 Chyba w to nie wierzysz co piszesz, to totalna utopia. Rodzic(na zmianę)? Ludzie spotykający przy różnych świętach i zachowując się jak aniołki? To jest sprzeczne z naturą ludzką. Dzieci dorastające respektującym się towarzystwie? To wszystko wszystko może się zdarzyć jedynie na tandetnych obrazkach sekt religijnych albo w odciętej od świata małej wiosce która ma strukturę rodziny. Nie wiem co Cię dotknęło w życiu ale widzę, że masz marne pojęcie o ludzkich potrzebach. Miłość to nie tabliczka czekolady, hormony, endorfina. Jak można promować tak absurdalną wizję człowieczeństwa, jak może istnieć troska o dziecko kiedy niema troski o partnera? Ten mi się już znudził to może teraz tamten, tamta już be, to teraz ta... "Chcę to i to obok chce też, i tego tutaj chcę podwójnie, a z tego to biorę wszystko co jest... i niech to będzie zawsze ekstra nowe..." Niby czemu miałby się ktoś opiekować dzieckiem? Przecież to zobowiązuje tak jak małżeństwo? Po co się męczy, prać śmierdzące pieluchy, słuchać wrzasków...., do domu dziecka, bo płace podatki i niech mi zapłacą za dostarczenie nowego obywatela. Po co cierpieć podczas ciąży? Rozstępy się robią, tyje się. Po co tak drastyczne przeżycie jak poród? Małżeństwo po grób, religia, obyczaj, społeczeństwo to niby sztuczne pojęcia? Spalmy poezję miłosną, wybijmy mistyków, wszyscy jesteśmy braćmi, nośmy brunatne koszule!!! Usuwasz naturalny system i zastępujesz go swoim, wyimaginowanym, nikogo nie wyzwalasz, niewolisz jedynie część własnych potrzeb, samego siebie. Odpowiedz Link Zgłoś
feurig59 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 12:06 Oj, widzę, że nadepnąłem komuś na odcisk.:-) Może mój opis jest rzeczywiście trochę wyidealizowany, bo prawie nie podejmuję w nim negatywnych stron, chośby napięć jakie mogą powstać między ludźmi. Powstają one na ogół z emocji, a te przecież zawsze kiedyś mijają - szczególnie te uświadomione. :-) Nie wiem jak wpadłeś na to, że zarzucasz mi "konsumpcję" w sferze ludzkich potrzeb? Potrzeby się zmieniają permanentnie... Chodziło mi o to, że model rodziny w którym żyjemy wygasa, sam stał się utopią - pustym parawanem, bo jest zakotwiczony nie na szczerym partnerstwie i równości, tylko na tradycji - dominancie mężczyzny (kiedyś akceptowanej przez kobiety, teraz już nie). Miłość i związek między dwojgiem ludzi to nie "role" matki, ojca, żony, męża. Małżeństwo, obyczaj, religia, społeczeństwo - wszystko się zmienia. Zauważyłeś, że kobiety we Francji już od 1944 roku (sic!) mają prawo wybierać w wolnych wyborach? Jeszcze sto lat temu sam postulat byłby niedorzecznością! W Szwajcarii dozwolony jest ich udział od lat 70- tych! Wow! Panta rei pokręcony oliverze. Nie cytuj mi mistyków, bo żaden, ale to żaden nie dekretował dogmatów, typu "małżeństwo po grób" "święta rodzina", tylko zawsze (łącznie z Chrystusem) zajmował się wolnym w sobie świadomym (boskim)indywiduum, niezależnie od religii z jakiej się wywodził. To akurat zły przykład wymyśliłeś. Nieszkodzi. Wracając do tematu: nie wiem, który jesteś rocznik i co CIEBIE dotknęło w życiu, ale w moim otoczeniu ani w otoczeniu moich rodziców (rodzina bądź co bądź tradycyjna, wychowana przez ludzi zakotwiczonych myślami jeszcze w w 19-tym wieku) nie "przeżyło" żadne małżeństwo, rozpadły się wszystkie, a te które zostały już dawno nie bazują na "miłości po grób", tylko zależnościach finansowych, albo zwykłym kłamstwie, okrucieństwie psychicznym, lub desinteressement... To co opisałem w poprzednim postcie już jest rzeczywistością. nie w sektach. Mogłem to zaobserwować żyjąc przez wiele lat(ponad 25) w społeczeństwach zachodnich (w Niemczech i we Francji)mniej od nas "skutych" pustymi tradycjami, bardziej nastawionych na indywiduum właśnie. Tam tendencja idzie w tym kierunku: partnerstwo monogamiczne (brak, albo znikoma ilość zdrad)- ale okresowe.(max 10 lat) Zespoły rodzinne typu "patchwork", przyjaźń i respekt pomiędzy byłymi partnerami i wspólna troska o dzieci, wynikająca nie z tradycji i religijności - tylko ze świadomej odpowiedzialności. I choćby w takiej Francji nie rodzi się z tego powodu wcale mniej dzieci. pozdrawiam Odpowiedz Link Zgłoś
malgosky Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 15:22 A ja mam inne obserwacje rodzinne. Ale nie robię z nich uogólnień ;-). Szczęśliwe związki monogamiczne bez zdrad, za to z partnerstwem w rodzinie i świadomym, wspólnym "kultywowaniem" miłości, a nie tylko przywiązania. Może to geny? ;-) Niedawno były publikowane wyniki badań, które wykazały, że są związki, w których intensywna, świeża miłość wiąże pary po kilkadziesiąt lat. W mojej rodzinie - to średnio około 35 lat póki co :-) (średnia z dwóch pokoleń - w sumie 5 związków; nie liczę naszych dzieci - za młode jeszcze stażem ;-)) Odpowiedz Link Zgłoś
nett1980 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 15:32 Na 7 dzieci moich dziadkow, jeden brat i jedna siostra zmienili partnera po 40. Reszta tkwi w mniej lub bardziej udanych zwiazkach. Zgadzam sie, ze za bardzo uogolnia poprzednik. Zmieniac partnera co 7 lat, bo gwaracja sie skonczyla... Odpowiedz Link Zgłoś
feurig59 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 16:02 To wszystko fajne, ale niezapominajmy gdzie żyjemy - w dosyć konserwatywnym społeczeństwie (to nic złego) w którym tradycja, wiara i przywiązanie, ale też "klamra społeczna" ("co ludzie powiedzą?") nadal całkiem dobrze się mają. Im bliżej wolności osobistej, tym trudniej ją pogodzić z duchem klasycznej rodziny, w której ojciec zarabia, matka wychowuje dzieci, etc. Poznajemy się w pewnym okresie życia, mamy sobie coś do powiedzenia - zgadzamy się, kochamy się, ale każde z nas się rozwija (chyba, że dobrem najwyższym ustalimy poświęcenie się dla rodziny), a jeżeli się rozwija i realizuje 8zawodowo, wewnętrznie, duchowo), to raczej niekoniecznie w tym samym kierunku i już po paru latach mamy sobie coraz mniej do powiedzenia, coraz mniej nas łączy. Itd. Nie chodzi mi zupełnie o jakieś "znudzenie seksualne", i pogoń za "króliczkiem"- zauroczeniem, od kwiatka do kwiatka. Chodzi o to, że nikt już nie wymaga od nas "miłości po grób" - jesteśmy wolni i jeżeli się decydujemy możemy odejść w każdej chwili. Taki stan rzeczy nie wpływa raczej "pozytywnie" na długość związków. I nie jest to nic nowego. Myślę raczej, że kończy się pewien etap w związkach między kobietą a mężczyzną i erozja klasycznego pojęcia rodziny jest tego skutkiem. Odpowiedz Link Zgłoś
para-solka Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 16:21 tez tak uwazam. model sie zmienia, pewne rzeczy nie wytrzymuja proby czasu, okazuja sie zbedne, nieaktualne, nieprawdziwe. czasami wydaje mi sie, ze ludzie tak sie do czegos przyzwyczajaja, ze uznaja to za pewnik. a moze jest tak, ze da sie zyc i pieknie przezywac zycie niekoniecznie z jednym partnerem? I niekoniecznie odchodzac od tego pierwszego z jakas nienawiscia,a za to zachowujac przyjazn. Ja po 5 latach rozstalam sie z facetem, bylo to nieuniknione, wyroslismy z siebie. Uwazam, ze to jest super, ze nikt nie musi trwac przy drugiej osobie z obowiazku czy z koniecznosci finansowej. Moze po prostu trzeba w bardziej otwarty sposob spojrzec na nowe tendencje. Wydaje mi sie, ze wiele osob ocenia je jako zle, nie zastanawiajac sie nad tym. Zle bo zle, bo nienaturalne, nietradycyjne, bo inne. Zycze sobie i innym wolnosci. Odpowiedz Link Zgłoś
etain2009 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 17:17 "Chodzi o to, że nikt już nie wymaga od nas "miłości po grób" to zabawne. myslisz ze ludzie z ktorymi sie wiazesz nie licza na to ze zostaniesz z nimi na dobre i zle? przelotnosc nowoczesnych zwiazkow milosnych polega przede wszystkim na leku, niepewnosci, zlych doswiadczeniach i ludzie boja sie powiedziec "tak" bo boja sie zostac zdradzeni czy porzuceni, ale to nie znaczy ze "milosc po grob" nie jest juz wymagana. Jej przytlaczajacy brak jest po prostu spolecznym defektem i problemem, ktory bedzie mial tragiczny efekt na przyszlych pokoleniach. Odpowiedz Link Zgłoś
acid.jazz Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 21.02.09, 03:00 To nie defekt ani problem, to natura i właśnie żyjąc z nią w zgodzie unikamy problemów. Defektem jest właśnie sztucznie narzucana i wymuszana wizja miłości po grób, jako sprzeczna z naturą powodująca masę problemów w życiu. Odpowiedz Link Zgłoś
pokrecony_oliver Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 21.02.09, 03:14 Naturą nazywasz własny egoizm? Zapewne jest to część natury człowieka, nic dobrego z ego nie wynikło. Sztucznym wymuszaniem zapewne nazywasz to kiedy komuś się łamie serce, niszczy mżenia, unieszczęśliwia dzieci. Odpowiedz Link Zgłoś
feurig59 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 21.02.09, 04:20 pokrecony_oliver napisał: > Naturą nazywasz własny egoizm? Zapewne jest to część natury człowieka, > nic dobrego z ego nie wynikło. > Sztucznym wymuszaniem zapewne nazywasz to kiedy komuś się łamie serce, > niszczy mżenia, unieszczęśliwia dzieci. Myślę, że nie chodzi o egoizm. Myślę, że dopiero żyjąc w zgodzie ze sobą możemy kochać NA PRAWDę. Jeżeli żyję z partnerem, który mnię okłamuje, zdradza, wykorzystuje w imię "dozgonnego czegośtam" - mam prawo to przerwać. Często, zbyt często nie przerywam bo: tradycja, okowy społeczne, "moralność"... Mam JEDNO życie. Trwa przeciętnie 70-80 lat. Mam byś skazany(a) na partnera bo... no właśnie, bo co? Odpowiedz jakim prawem nazywasz kogoś egoistą(stką) kto nie może, nie chce dłużej z kimś trwać w związku? Odpowiedz Link Zgłoś
pokrecony_oliver Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 21.02.09, 12:44 > Myślę, że nie chodzi o egoizm. Myślę, że dopiero żyjąc w zgodzie ze > sobą możemy kochać NA PRAWDę... Zgadza się, tylko kiedy zadecydować, że partner stał się innym człowiekiem i nic już związku nie uratuje. Egoizm jest wtedy gdy często nawet nie podejmując starań niszczy się związek do końca. Nie jestem za byciem w związku np. z psychopatą, psychopatką, kimś kto stał się szumowiną, jedynie uważam, że o związek należy mocno walczyć. Odpowiedz Link Zgłoś
feurig59 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 21.02.09, 17:53 kiedy decydować? wiem tylko, żeby nikomu niczego nie narzucać czego sam nie chce - nawet miłości, "dobroci" etc.. wiem, kiedy ja odchodziłem, bo znam własne granice. i o to chodzi - o odpowiedzialność i decyzje które w coraz większej mierze zależą od indywiduum, a nie od społeczeństwa, narzuconych norm obyczajowych, pojęcia "grzechu" etc. oczywiście - uważam osobiście, że trzeba walczyć o związek, ale każdy ma inne granice i muszę to zaakceptować, że może ktoś nie chce walczyć... Odpowiedz Link Zgłoś
pokrecony_oliver Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 22.02.09, 14:17 forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=933&w=91439491&a=91727758 Odpowiedz Link Zgłoś
adamyr Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 21.02.09, 12:55 lepiej się hamuj z popędami bo uleganie im wcale nie uczyni cię wolniejszym, szczęśliwszym a nie zdrowszym. np. pukniesz panienke , a jej zazdrosny mąż w amoku utnie ci genitalja...(wszak nie będzie hamował swych naturalnych odruchów) drastyczny przykład, ale pisanie że naturalne odruchy to samo szczęście jest niewnikliwe Odpowiedz Link Zgłoś
armanda81 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 17:58 feurig59 napisał: > To wszystko fajne, ale niezapominajmy gdzie żyjemy - w dosyć > konserwatywnym społeczeństwie (to nic złego) w którym tradycja, > wiara i przywiązanie, ale też "klamra społeczna" ("co ludzie > powiedzą?") nadal całkiem dobrze się mają. O większej trwałości polskich małżeństw w porównaniu z Zachodem decyduje nie tylko "klamra społeczna", ale również materialne warunki życia. Dookoła widzę, że im wyższa klasa społeczna, tym częstsze rozwody. Jeśli ludzie są na tyle bogaci, że kupno nowego mieszkania czy utrzymanie dzieci z poprzednich związków nie stanowi dla nich problemu, to rozwodzą się o wiele łatwiej niż ci, którzy przez lata żyją od pierwszego do pierwszego w spółdzielczym mieszkaniu pamiętającym czasy PRL. Poza tym zamożni ludzie jeszcze w wieku 40-50 lat są atrakcyjni, bo mają czas i pieniądze, żeby dbać o siebie, więc łatwiej znajdują nowych partnerów. A o tym, ile warte są "tradycyjne wartości" w zetknięciu z pieniądzem, najlepiej świadczy przykład byłego premiera, Kazimierza M. Odpowiedz Link Zgłoś
para-solka Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 19:55 bardzo trafna wypowiedz! Jest dokladnie tak. Warunki sie zmienily, im wieksza niezaleznosc, tym mniejszy przymus bycia razem. Bycie z kims staje sie wyborem. Nie wiem jak to ma sie do odpowiedzialnosci za druga osobe. Czasami mysle sobie, ze nie do konca rozumiem dlaczego przez tak zwana odpowiedzialnosc, mam byc z kims "po grob". Chyba raczej kazdy powinien byc odpowiedzialny za siebie i swoje czyny, co nie oznacza, ze musi przy kims trwac w zwiazku malzenskim... Odpowiedz Link Zgłoś
myslacyszaryczlowiek1 Lew zagryza nie swoje potomstwo 21.02.09, 00:04 Porozmawiajcie z nauczycielami oni mają większą próbkę poznawczą, aby zobaczyć czy dzieci rodziców rozwiedzionych są szczęśliwi. Odpowiedz Link Zgłoś
acid.jazz Re: Lew zagryza nie swoje potomstwo 21.02.09, 03:02 A dzieci rodziców nie rozwiedzionych z przymusu są szczęśliwe? Odpowiedz Link Zgłoś
pokrecony_oliver Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 21.02.09, 02:04 Bycie z kimś ma być wyborem, bycie z kimś dla korzyści materialnych czy bezpieczeństwa nie jest miłością bliżej temu do k.... Kiedy dokonuje się wyboru to trzeba być odpowiedzialnym, nie oznacza to jednak, że musimy dokonać trafnego wyboru. Monogamista może się z tego powodu rozwieść. Chodzi o to żeby starać się dokonać tego dobrego wyboru. > Dookoła widzę, że im wyższa klasa społeczna, tym > częstsze rozwody. Jeśli po przez klasę rozumiesz status majątkowy to podobnie to wygląda jeśli chodzi o narkomanię, alkoholizm.... Klasa najniższa ma ten sam problem. Jeśli chodzi Ci o wykształcenie to obecnie ma się to nijak do moralności i etyki. Klamra społeczna to też nowy trend do chwilowych związków. Ostatnio słyszałem narzekania nauczyciela w NY na temat ubikacji przeznaczonej do uprawiania seksu. Doszło do tego, że młodzież rezerwuje godziny kto z kim o której. W tej szkole być w stałym związku to obciach, myśleć o małżeństwie to naiwniactwo... Ale tak samo dzieje się w pracy, życiu codziennym, mediach. To dopiero klamra społeczna, strach przed byciem nie trendy, co powiedzą kumple. > A o tym, ile warte są "tradycyjne wartości" w zetknięciu z > pieniądzem, najlepiej świadczy przykład byłego premiera, Kazimierza > M. Odkąd ludzkość nauczyła się zapisywać swoje myśli wiemy, że podstawową zasadą jest, że najczęściej politycy kłamią, są niemoralni a co najgorsze są hipokrytami. Odpowiedz Link Zgłoś
feurig59 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 21.02.09, 04:50 armanda81 napisała: > feurig59 napisał: > > > To wszystko fajne, ale niezapominajmy gdzie żyjemy - w dosyć > > konserwatywnym społeczeństwie (to nic złego) w którym tradycja, > > wiara i przywiązanie, ale też "klamra społeczna" ("co ludzie > > powiedzą?") nadal całkiem dobrze się mają. > > O większej trwałości polskich małżeństw w porównaniu z Zachodem > decyduje nie tylko "klamra społeczna", ale również materialne > warunki życia. Dookoła widzę, że im wyższa klasa społeczna, tym > częstsze rozwody. Jeśli ludzie są na tyle bogaci, że kupno nowego > mieszkania czy utrzymanie dzieci z poprzednich związków nie stanowi > dla nich problemu, to rozwodzą się o wiele łatwiej niż ci, którzy > przez lata żyją od pierwszego do pierwszego w spółdzielczym > mieszkaniu pamiętającym czasy PRL. Poza tym zamożni ludzie jeszcze w > wieku 40-50 lat są atrakcyjni, bo mają czas i pieniądze, żeby dbać o > siebie, więc łatwiej znajdują nowych partnerów. > > A o tym, ile warte są "tradycyjne wartości" w zetknięciu z > pieniądzem, najlepiej świadczy przykład byłego premiera, Kazimierza > M. Tak. Na przykład w czasach wojen liczba rozwodów (także samobójstw) maleje. W czasach kryzysu... Ludzie wtedy mniej zajmują się sobą (byt określa świadomość), chodzi o fizyczne przetrwanie, wspólnota je ułatwia. Kiedy tylko zaczyna się umiarkowany nawet dobrobyt; kiedy tylko nastarcza jedzenia, mieszkania etc. jesteśmy pozostawieni sami sobie i samoodpowiedzialni - słabną więzi międzyludzkie, takie które znaliśmy do tej pory, słabnie rodzina i więzy krwi, a zaczynają się więzy ducha - koncentrujemy się na sobie i okazuje się, że rodzina nie jest jedyną ostoją. Potrzeby niekoniecznie łączą się z pojęciem klasycznym rodziny... Przyglądajmy się wciąż sobie samym i tym co się stało w Polsce przez ostatnie 20 lat. Na jakich zasadach byliśmy połączeni z ludźmi choćby w latach 80-tych, na jakich - teraz... To nie nostalgia, za tym "jak fajnie było": ludzie byli w większym stopniu zdani na siebie (potrzeby materialne, permanentne zagrożenie niedoborem tworzył swoisty kit społeczny ), rodziny, przyjaciele, odwiedzający się bez uprzedzania (bo nie było tel)- pamiętacie to? Jak jest teraz i na czym polegają nasze związki z innymi ludźmi? Egoizm? Konsumpcjonizm? - Jako cena za dobrobyt? Nie. Myślę, że zajmowanie się sobą: kim jestem, dokąd idę, skąd wyszedłem, po co żyję, po co żyją z tą osobą... etc. to pytania które teraz można zadać na prawdę - jako wolny od ideologi i religijnych przykazań człowiek. To prawdziwa wolność. Boję się zadawać te pytania, bo nikt inny mi na nie nie odpowie, ani partner, ani ksiądz, ani ideolog, polityk czy inny "inżynier dusz" - sam muszę szukać. Czy to egoizm? Odpowiedz Link Zgłoś
pokrecony_oliver Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 21.02.09, 13:03 > Egoizm? Konsumpcjonizm? - Jako cena za dobrobyt? Nie. Myślę, że > zajmowanie się sobą: kim jestem, dokąd idę, skąd wyszedłem, po co > żyję, po co żyją z tą osobą... etc. to pytania które teraz można > zadać na prawdę - jako wolny od ideologi i religijnych przykazań > człowiek. > To prawdziwa wolność. Boję się zadawać te pytania, bo nikt inny mi > na nie nie odpowie, ani partner, ani ksiądz, ani ideolog, polityk > czy inny "inżynier dusz" - sam muszę szukać. Czy to egoizm? Ale jednak konfrontujesz swoje myśli na forum kiedy do czegoś dojdziesz. Bez zmierzenia się w dyskusji z innymi ludźmi myślącymi inaczej popełnia się ryzyko wejścia na błędną ścieżkę. Konfrontacja może pokazać, że się mylisz albo utwierdzić Cię, że masz racje. Odpowiedz Link Zgłoś
feurig59 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 21.02.09, 14:32 oczywiście, po to jest dyskusja. :-) co do błędnych ścieżek odpowiem banałem: czasami żeby się odnaleźć - trzeba się zgubić i niczyje rady nie pomogą. Odpowiedz Link Zgłoś
pokrecony_oliver Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 22.02.09, 14:18 Zgadza się. Odpowiedz Link Zgłoś
pal666 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 23.02.09, 11:42 jestem w przedziale 40/50, zachowałem zdrowy wygląd, wszyscy dają tak z 10 lat mniej niż wynika to z mojej metryki.... i od lat zdobywam ciągle tę samą, moją jedyną. I jest mi z tym dobrze, robię to z własnej i nieprzymuszonej woli. Możecie sobie uogólniać, ale ja do tych uogólnień nie pasuję. A co do artykułu: z niesmakiem czytałem analogie do świata zwierząt, nie uważam, żeby pasowały do kogokolwiek, nawet do środowiska GW. armanda81 napisała: > feurig59 napisał: > > > To wszystko fajne, ale niezapominajmy gdzie żyjemy - w dosyć > > konserwatywnym społeczeństwie (to nic złego) w którym tradycja, > > wiara i przywiązanie, ale też "klamra społeczna" ("co ludzie > > powiedzą?") nadal całkiem dobrze się mają. > > O większej trwałości polskich małżeństw w porównaniu z Zachodem > decyduje nie tylko "klamra społeczna", ale również materialne > warunki życia. Dookoła widzę, że im wyższa klasa społeczna, tym > częstsze rozwody. Jeśli ludzie są na tyle bogaci, że kupno nowego > mieszkania czy utrzymanie dzieci z poprzednich związków nie stanowi > dla nich problemu, to rozwodzą się o wiele łatwiej niż ci, którzy > przez lata żyją od pierwszego do pierwszego w spółdzielczym > mieszkaniu pamiętającym czasy PRL. Poza tym zamożni ludzie jeszcze w > wieku 40-50 lat są atrakcyjni, bo mają czas i pieniądze, żeby dbać o > siebie, więc łatwiej znajdują nowych partnerów. > > A o tym, ile warte są "tradycyjne wartości" w zetknięciu z > pieniądzem, najlepiej świadczy przykład byłego premiera, Kazimierza > M. Odpowiedz Link Zgłoś
feurig59 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 23.02.09, 15:16 pal666 gratuluję! Jest Wam dobrze! Swietnie!:-)))) Mnie też wcale nie chodziło o jakieś uogólnianie - zastępowanie komuś na siłę dążenia do "wiecznego związku"(Mormoni, w końcu chrześciański kościół, na przykład biorą śluby nie po grób, a po wieczność.)ale tego musi chceć dwojga ludzi. Jak mogą powiedzeć o sobie kim będą za powiedzmy 20 lat? Co zrobić szczególnie, kiedy ludzie mktórzy ze sobą żyli dłużej już nie chcą, albo nie mogą? Mam czuć się ostatnią szmatą, jak widzi to wielu na tym forum tradycjonalistów, a mój ksiądz nie da mi rozgrzeszenia bom grzeszny, podobnie jak sąsiadka, która będzie na mnie patrzyła spod byka? Dlatego mam tkwić w kłamstwie, zdradzać, oszukiwać partnera, dzieci - żeby stwarzać pozory, że "na dobre i na złe", ale z nimi jestem? Nie. To, o czym piszę jest alternatywę, która także niesie ze sobą wartość, szczerość ale też respekt przed drugą osobą i przed własnymi uczuciami. Nie ma się czego bać. Odpowiedz Link Zgłoś
pokrecony_oliver Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 21.02.09, 01:31 Kiedy kobieta i mężczyzna (kobieta i kobieta lub mężczyzna i mężczyzna, żeby było politycznie poprawne) chcą być ze sobą to stają się "jednym ciałem". Można się realizować tak aby nie rozbić tego związku i nic temu na przeszkodzie nie stoi. Tylko ludzie przekładają wartość kariery nad związek, rodzinę, dzieci. To zwyczajny egoizm jednostki. Pojęcie "etapu życia" to frazes na samousprawiedliwienie własnego postępowania. Rozwój duchowy nie prowadzi do takiego zachowania, duchowość wiąże się z większym zrozumienie drugiej istoty co zarazem wzmacnia związek. > Chodzi o to, że nikt już nie > wymaga od nas "miłości po grób" - jesteśmy wolni i jeżeli się > decydujemy możemy odejść w każdej chwili. Żadnych zobowiązań wobec partnera, dzieci? Związek wygasł po przez zaniedbanie i to jest ok? Taki powinien być wzorzec? A co jeśli się komuś tym serce złamie? To jest wolność? Można robić co się chce i nie ważne są konsekwencje? > a jeżeli się > rozwija i realizuje 8zawodowo, wewnętrznie, duchowo Raczej ucieka w karierę, frustruje, nabywa urazów, wygasa duchowo. Odpowiedz Link Zgłoś
adamyr Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 21.02.09, 12:51 "Każdy człowiek powinien umieć: Zmienić pieluchę, zarżnąć wieprza, zbudować dom, napisać sonet, nastawić złamanie, dawać rozkazy, roztrząsać nawóz, zaprogramować komputer, ugotować smaczny posiłek, bo specjalizacja jest tylko dla owadów. Robert H." pięknie powiedziane Odpowiedz Link Zgłoś
feurig59 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 15:47 gratuluję, szczerze.:-) nie twierdzę, że to niemożliwe, ale takich związków jest coraz mniej.:-( Odpowiedz Link Zgłoś
pszeszczep666 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 15:52 > A ja mam inne obserwacje rodzinne. Ale nie robię z nich uogólnień ;-). > Szczęśliwe związki monogamiczne bez zdrad, skąd możesz to wiedzieć przyjacielu? sami idealiści się tu wypisują. prawda jest taka, że jacy jesteśmy z natury tacy jesteśmy, czyli agresywni i porządliwi, ale mamy jeszcze kulturę, która każe nam działać wbrew naszej naturze, gdyby było inaczej nie trzeba by niczego zakazywać, typu nie zabijaj nie cudzołóż. taka refleksja to podstawa nauk społecznych Odpowiedz Link Zgłoś
wt82 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 16:10 na szczęcie jest jeszcze coś takiego jak kultura i moralność-dlatego człowiek jest czymś więcej niż stadkiem pawianów świat o którym pisze feurig to świat bez rodzin gdzie dzieci chodza w samopas, nikt nie bierze odpowiedzialności za nikogo bo po co? Ja rozumiem , że niketórzy chcą wmówić że człowiek=małpa, która na wiosne łapie wszystko co sie rusza i kopuluje-ale na szczęście to tak nie działa i poza kilkunastoma% pawianów płci męskiej lub żeńskiej bez żadnych zasad moralnych reszta jakoś sobie radzi inaczej. Odpowiedz Link Zgłoś
pszeszczep666 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 16:26 kultura to wszystko co ogranicza naszą zwierzęcą naturę po to żebyśmy mogli żyć jako społeczeństwo, zamiast zabijać się o żywność i samice. kiedyś rodzina była fundamentem takiego stanu rzeczy, ale to się zmieniło, stosunkowo historycznie niedawno więc jeszcze nie do wszystkich dotarło, że dzieci wychowuje społeczeństwo i jego instytucje w coraz większym stopniu niż rodzice i tak jest czy to komuś ideologicznie pasuje czy nie. dzieciaki spędzają w przedszkolu szkole i na zajęciach dodatkowych więcej czasu niż z rodzicami, to jest fakt, może nie? i więcej się tam uczą o świecie i życiu niż od rodziców. i wyrastaja z tego normalni ludzie, bardziej w każdym razie normalni niż jeszcze niedawno, kiedy wychowani w rodzinach ludzie potrafili nagle wymordować znaczną część swojego społeczeństwa. Niemcom z lat dwudziestych bliżej było do plemienia Hutu niż do dzisiejszego społeczeństwa. Odpowiedz Link Zgłoś
pokrecony_oliver Niemcy 21.02.09, 01:10 > Niemcom z lat dwudziestych bliżej było do plemienia Hutu niż do dzisie > jszego społeczeństwa. Co ma nienawiść rasowa do małżeństwa i wierności? Sugerujesz, że wojna wybuchła bo ludzie żyli w małżeństwach? Co przeszkadza w tolerancji kiedy się żyje w małżeństwie lub związku monogamicznym? Ja nie widzę w tym, żadnego związku. Dzieci wychowuje ten kto ma u nich autorytet. W rodzinie która dba o własne dzieci to są zawsze rodzice a nie sfrustrowani wychowawcy w szkołach. Czas spędzany w danym miejscu niema żadnego znaczenia. Najgorzej jak dziecko jest zaniedbane i wychowuje je telewizja która jest szkłem powiększającym wszystkich patologii naszego cywilizowanego świata. Odpowiedz Link Zgłoś
feurig59 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 16:31 Widać nie czytałeś moich wpisów. Moralność? - to tylko instrument do ucisku bliźniego, zmienia się permanentnie wraz z rozwojem kultur(y), ale tacy jak Ty z religii i "moralności" zrobili bat na innych włażąc im nawet do ich prywatnych łóżek i do niedawna karząc za "niemoralne praktyki". Z boga natomiast zrobiliście podglądacza i policjanta w jednej osobie, której od dziecka trzeba się bać. Kultura o której piszesz, jako permanentnie się rozwijająca właśnie przeciwstawiając się częściom tych tradycji, (odrzuca je, a inne integruje) doprowadziła do wolności osobistej człowieka, a co za tym idzie równouprawnienia, emancypacji i uszanowania jednostki przez społeczeństwo, niezależnie od pochodzenia, płci, koloru skóry etc. Jedynym wyznacznikiem stało się prawo, a nie to co za "moralne", albo nie uzna sąsiadka, czy jakiś klecha grzmiący z ambony. Odpowiedz Link Zgłoś
pszeszczep666 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 16:43 też kiedyś byłem lewakiem i powtarzałem takie slogany o ucisku i dyskryminacji az do chwili kiedy zdałem sobie sprawę, że to na dobrą sprawę tak samo doktrynalne podejście jak konserwatystów Odpowiedz Link Zgłoś
feurig59 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 16:50 nie ma żadnej doktryny. są obserwacje. jak zaczniesz myśleć samodzielnie i nie etykietować z miejsca wszystkiego dookoła "lewackie" "nielewackie", będzie możliwa rozmowa. bo na razie to rzucasz jajami i to na dodatek niecelnie. :-) Odpowiedz Link Zgłoś
pszeszczep666 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 17:04 tylko, że ja naprawdę byłem lewakiem, ale lewactwo to juz przeżytek, dlatego etykietowanie czegoś jako lewackie mija się z celem zwłaszcza jeśli chodzi o nowoczesne i samodzielnie wypracowane poglądy na rzeczywistość Odpowiedz Link Zgłoś
herbatkaherbatnik Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 21:20 Wszystkie wygłoszone mądrości przez ciebie, są efektem obserwacji? Czyżby? Widać, że kolega nie oglądał serialu "Siódme niebo". haha ;) Odpowiedz Link Zgłoś
babajaga99 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 16:59 feurig59 napisał: > Widać nie czytałeś moich wpisów. > Moralność? - to tylko instrument do ucisku bliźniego, zmienia się > permanentnie wraz z rozwojem kultur(y), ale tacy jak Ty z religii > i "moralności" zrobili bat na innych włażąc im nawet do ich > prywatnych łóżek i do niedawna karząc za "niemoralne praktyki". Z > boga natomiast zrobiliście podglądacza i policjanta w jednej osobie, > której od dziecka trzeba się bać. > Kultura o której piszesz, jako permanentnie się rozwijająca właśnie > przeciwstawiając się częściom tych tradycji, (odrzuca je, a inne > integruje) doprowadziła do wolności osobistej człowieka, a co za tym > idzie równouprawnienia, emancypacji i uszanowania jednostki przez > społeczeństwo, niezależnie od pochodzenia, płci, koloru skóry etc. > Jedynym wyznacznikiem stało się prawo, a nie to co za "moralne", > albo nie uzna sąsiadka, czy jakiś klecha grzmiący z ambony. Bravo... może zrozumieją??? Jak myślisz? Odpowiedz Link Zgłoś
babajaga99 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 16:57 Czy te związki są szczęśliwe, czy nie, tego nie wiesz. WIELE par tkwi w toksycznych nawet związkach, bo.... tradycja, co ludzie powiedzą, nie umieją nic zmienic i ... przyzwyczaili sie i udają szczęśliwych. Mało kto przyznaje się, że jest w związku nieszczęśliwy ...może, nieraz... przy wódce! Odpowiedz Link Zgłoś
acid.jazz Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 21.02.09, 03:08 Dokładnie tak!!! Odpowiedz Link Zgłoś
malgosky Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 18:15 > skąd możesz to wiedzieć przyjacielu? > sami idealiści się tu wypisują hmmm... raczej uważano mnie za realistkę :-) Wiem, co piszę, bo piszę o tych związkach, co do których mam pewność :-D I nie mów, że dzieci nie zauważą miłości, nie są w stanie rozpoznać prawdziwej wzajemnej czułości (do ostatnich chwil życia) swoich rodziców... Że dwie siostry mieszkające ze swoimi rodzinami w jednym domu od 30 lat, nie wiedzą, co się NAPRAWDĘ w ich związkach dzieje... Wiem też, co czuję do mojego męża (prawda, że dopiero minęło nam 29 lat małżenstwa). Odpowiedz Link Zgłoś
babajaga99 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 18:21 malgosky napisała: > > skąd możesz to wiedzieć przyjacielu? > > sami idealiści się tu wypisują > hmmm... raczej uważano mnie za realistkę :-) Wiem, co piszę, bo piszę o tych > związkach, co do których mam pewność :-D > I nie mów, że dzieci nie zauważą miłości, nie są w stanie rozpoznać prawdziwej > wzajemnej czułości (do ostatnich chwil życia) swoich rodziców... Że dwie > siostry mieszkające ze swoimi rodzinami w jednym domu od 30 lat, nie wiedzą, co > się NAPRAWDĘ w ich związkach dzieje... > Wiem też, co czuję do mojego męża (prawda, że dopiero minęło nam 29 lat > małżenstwa). Nie wiem, czy zauważyłaś, że ten artykół mówi o STATYSTYCE czyli istniejących trendach. Kwantyfikuje a nie kwalifikuje. A wyjątki potwierdzają regułę. Ilość rozwodów rośnie-takie są statystyki. Ten artykuł nie namawia do poligamii!!! Czytaj uważnie. Odpowiedz Link Zgłoś
babajaga99 Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 18:23 > Nie wiem, czy zauważyłaś, że ten artykół mówi o STATYSTYCE czyli > istniejących trendach. Kwantyfikuje a nie kwalifikuje. A wyjątki > potwierdzają regułę. Ilość rozwodów rośnie-takie są statystyki. Ten > artykuł nie namawia do poligamii!!! Czytaj uważnie. Błąd: oczywiście "artykuł". Przepraszam. Odpowiedz Link Zgłoś
lambarene Re: nowy wspaniały świat.... feurig59 20.02.09, 20:11 Sluchać hadko,żal mi Ciebie,biedny,zagubiony kobietonie?.Też Cię pozdrawiam. Odpowiedz Link Zgłoś
pokrecony_oliver oj, feurig59, feurig59.... 20.02.09, 23:39 > Oj, widzę, że nadepnąłem komuś na odcisk.:-) Raczej nadepnąłeś na czyjś sens życia. > Powstają one na ogół z emocji, a te przecież zawsze kiedyś mijają - > szczególnie te uświadomione. :-) Mijają te nie pielęgnowane, widocznie nie wiesz, że o uczucie trzeba dbać. > Nie wiem jak wpadłeś na to, że zarzucasz mi "konsumpcję" w sferze > ludzkich potrzeb? Potrzeby się zmieniają permanentnie... Nawet chomika bym Ci nie powierzył. > Chodziło mi o to, że model rodziny w którym żyjemy wygasa, sam stał > się utopią - pustym parawanem, bo jest zakotwiczony nie na szczerym > partnerstwie i równości, tylko na tradycji - dominancie mężczyzny > (kiedyś akceptowanej przez kobiety, teraz już nie). Miłość i związek > między dwojgiem ludzi to nie "role" matki, ojca, żony, męża. Ale brutalna dominacja mężczyzny to patologia z którą powinno się walczyć. Są przecież małżeństwa gdzie kobieta brutalnie dominuje i to też jest patologia. Może też tak być, że kobieta chce być dominowana przez męża, wtedy to nie jest patologia. Wiele rodzin żyje też na zasadzie partnerstwa, bez dominacji, ale to kwestia między żoną i mężem, ich potrzeb, ważne żeby dobrze im się żyło. Model rodziny w którym żyjemy jest jednym z najbardziej naturalnych i najbardziej popularnych modeli. Stanowi dla wielu ludzi największą wartość i wplatanie w niego zachowań patologicznych jest zupełnie bezpodstawne. > Zauważyłeś, że kobiety we Francji już od 1944 roku (sic!) mają prawo > wybierać w wolnych wyborach? Równouprawnienie kobiet niema nic wspólnego z małżeństwem i wiernością. Widocznie nie potrafisz tego oddzielić. > Nie cytuj mi mistyków, bo > żaden, ale to żaden nie dekretował dogmatów, typu "małżeństwo po > grób" "święta rodzina", tylko zawsze (łącznie z Chrystusem) zajmował > się wolnym w sobie świadomym (boskim)indywiduum, niezależnie od > religii z jakiej się wywodził. To akurat zły przykład wymyśliłeś. Ciekawe, Jezus pisał o tym, że nie należy patrzeć pożądliwe na inną kobietę bo to jest zdrada. Pisał, że jest wielkim grzechem odprawienie jej. itd. Budda wręcz nauczał jak żyć w małżeństwie, uważał, że nie zostało stworzone jedynie dla wygody małżonków ale też powinni pozostawać w szczególnej bliskości dla doskonalenia się w świętej nauce. itd. Wydaje mi się zbyteczne odnoszenie się do pomniejszych mistyków. To świadczy jedynie o twojej ignorancji. > Wracając do tematu: nie wiem, który jesteś rocznik i co CIEBIE > dotknęło w życiu, ale w moim otoczeniu ani w otoczeniu moich... Szczerze Ci współczuje, w mojej rodzinie tak źle nie jest i nie było, wiele osób jest wzorem do naśladowania. I nie czepiaj się ludzi i mentalności XIXw, nasze czasy wcale nie są takie wspaniałe, dużo straciliśmy z tego co oni mieli, co nie oznacza, że pochwalam w całości dawniejszą mentalność. Nie uważam też, że dążymy ku świetlanej przyszłości. > To co opisałem w poprzednim postcie już jest rzeczywistością. nie w > sektach. Mogłem to zaobserwować żyjąc przez wiele lat(ponad 25) w ... Czyli Francuzi i Niemcy to taki wielki autorytet w sprawach moralnych. WOW. Chyba nie zauważyłeś, że rozpad związków to wielki problem dla wielu społeczeństw. Żyjąc tam widocznie nie zwróciłeś uwagi co oni sami na ten temat mówią, albo przebywałeś w konkretnym środowisku. Związki bez zobowiązań to nie problem mniejszej ilości dzieci ale ich wychowania, to też problem szczęścia samych rodziców. Mam wrażenie, że jak ktoś Ci pokarze "Made in France" to kupisz to bez zerkania na zawartość, a późnej nawet nie raczysz przeczytać instrukcji. Mieszkałem w wielu krajach, ciągle jestem ruchu, nigdy nie wrócę do Polski i znowuż przenoszę się, do diametralnie innej kultury która uchodzi za szczyt nowoczesności. Staram się je wszystkie poznać i zgłębić na ile mogę, ale wnioski sam wyciągam. Co powiedzieć o kulturach gdzie ludzie mają problem z utrzymaniem własnej wagi w rozsądnych granicach, a co dopiero mówić o związkach. > Zespoły rodzinne typu "patchwork", przyjaźń i respekt pomiędzy > byłymi partnerami i wspólna troska o dzieci, wynikająca nie z > tradycji i religijności - tylko ze świadomej odpowiedzialności. W przypadku rozwodu najlepiej pozostać w miłych stosunkach z ex. to chyba oczywiste. Jak ma się razem dzieci to obie strony chcą je wychować to naturalne. Małżeństwo to nie tradycja i religia, to coś naturalnego, zaprogramowanego w nas tak jak skłonność do poligamii. Którą z tych skłonności wykorzystamy to już sprawa woli. Miłości nie naucza się w świątyniach, wierności i bycia razem aż po grób pragnie każdy zakochany. Tak ciężko Ci to pojąć. Żeby być razem to trzeba to pielęgnować, tego ludzie często nie potrafią, nie chce im się, są egoistami, leniami, są nieodpowiedzialni... itd. Łatwiej, ulec zauroczeniu, podlegać pod własne żądze niskiego szczebla. Wypali się, co z tego, nowy obiekt, nowa podnieta, jak dziecko które nudzi się każdą zabawką, a później mu to zostaje na dorosłe lata. Odpowiedz Link Zgłoś
tanidran Re: Bardzo fajnie! 20.02.09, 17:56 feurig59, nie wiem, czy piszesz poważnie, czy się wygłupiasz. Bo jeśli to było napisane poważnie, to powinieneś zostać wykastrowany. Przez takie samolubne bydlęta, jakie opisujesz, wyrosło już kilka pokoleń ludzi, którzy nigdy nie znali normalnej rodziny. Trzeba nie mieć wyobraźni, żeby nie rozumieć, jaką ruiną emocjonalną dla dzieci jest patrzenie na ku...ących się bez ograniczeń rodziców. Jak tu takich sukinsynów szanować? A każde dziecko bardzo potrzebuje godnych szacunku rodziców. Odpowiedz Link Zgłoś
babajaga99 Re: Bardzo fajnie! 20.02.09, 18:07 tanidran napisał: > feurig59, nie wiem, czy piszesz poważnie, czy się wygłupiasz. Bo > jeśli to było napisane poważnie, to powinieneś zostać wykastrowany. > Przez takie samolubne bydlęta, jakie opisujesz, wyrosło już kilka > pokoleń ludzi, którzy nigdy nie znali normalnej rodziny. Trzeba nie > mieć wyobraźni, żeby nie rozumieć, jaką ruiną emocjonalną dla dzieci > jest patrzenie na ku...ących się bez ograniczeń rodziców. Jak tu > takich sukinsynów szanować? A każde dziecko bardzo potrzebuje > godnych szacunku rodziców. ...choćby byli nieszczęśliwi i w "słodkim domku" piekło urządzali? Byle razem? Takich piekieł jest mnóstwo i dzieci z takich domów też potym tworzą patologiczne rodziny-byle razem, byle niepodzielnie. Gratuluję koncepcji. Odpowiedz Link Zgłoś
tanidran Re: Bardzo fajnie! 20.02.09, 18:28 babajaga99 napisała: > ...choćby byli nieszczęśliwi i w "słodkim domku" piekło urządzali? > Byle razem? Takich piekieł jest mnóstwo i dzieci z takich domów też > potym tworzą patologiczne rodziny-byle razem, byle niepodzielnie. > Gratuluję koncepcji. Rozwody są dozwolone - jako mniejsze nieszczęście, mające zapobiec wiekszemu, które opisujesz. Ale trzeba pamiętać o tym, że każdy rozwód jest nieszczęściem - znacznie większym dla dzieci niż dla rozwodzących się rodziców. Feurig59 natomiast uważa, że rozwód jest wstępem do "kulturalnego" rozstania i szczęśliwego życia z nową partnerką/partnerem. A gdzie potrzeby dzieci w tym podejściu? Rodzice "nieszczęśliwi"? Gdyby więcej myśleli o obowiązkach niż o własnych zachciankach, może byliby mniej nieszczęśliwi. Samolub nigdy nie znajdzie szczęścia. Odpowiedz Link Zgłoś
babajaga99 Re: Bardzo fajnie! 20.02.09, 18:46 > wstępem do "kulturalnego" rozstania i szczęśliwego życia z nową > partnerką/partnerem. A gdzie potrzeby dzieci w tym podejściu? > Rodzice "nieszczęśliwi"? Gdyby więcej myśleli o obowiązkach niż o > własnych zachciankach, może byliby mniej nieszczęśliwi. Samolub > nigdy nie znajdzie szczęścia. Ano właśnie. Obowiązek ponad szczęście. To co KK wkłada wszystkim do głów. A może by tak jedno i drugie, na początek. Szczęście to nie zachcianka! To nasz obowiązek. "Nie umieją dawać szczęścia (dzieciom też) ludzie, którzy sami nie są szczęśliwi" - Egon Frish. Lepsze kulturalne rozstanie niż przykład zakłamania przekazywany następnemu pokoleniu. To tak jak z aborcją. Polska - kraj, ponoć, w 90% katolicki a ma największą ilość aborcji,na głowę mieszkańca, w Europie!! (tyle, że pokątnych i niebezpiecznych dla kobiet). Zakłamanie zaczyna się już w domu, gdzie dzieci wiedzą o kochance tatusia a mamusia urządza "rocznicę ślubu" i wydaje przyjęcie dla rodziny i sąsiadek. Ha, ha,ha Odpowiedz Link Zgłoś
tanidran Re: Bardzo fajnie! 20.02.09, 21:12 > Zakłamanie zaczyna się już w domu, gdzie dzieci wiedzą o kochance > tatusia a mamusia urządza "rocznicę ślubu" i wydaje przyjęcie dla > rodziny i sąsiadek. Ha, ha,ha Rozumiem, że piszesz o swojej rodzinie. Z twoich postów widać, że nie masz pojęcia o tym, co to jest udane życie rodzinne, więc odpuść sobie dalszą dyskusję. Skoro żyłaś wśród samolubnych dziwek i dziwkarzy, to ci się wydaje, że innych ludzi nie ma. Odpowiedz Link Zgłoś
babajaga99 Re: Bardzo fajnie! 20.02.09, 21:37 > sobie dalszą dyskusję. Skoro żyłaś wśród samolubnych dziwek i > dziwkarzy, to ci się wydaje, że innych ludzi nie ma. Zeczywiście jesteś "tani-drań". Tani - bo myślisz tanio. Nie wszystkie argumenty w dyskusji, czy pracy naukowe/reportażu, wynikają z własnych doświadcześ. Ja wychowałam się w baaardzo kochającej się rodzinie i taką tez stworzyłam. Ale mam oczy (i uszy) by obserwować co sie dzieje wokół, jak świat się zmienia a my z nim. Używanie własnego przykładu w dyskusji napewno nie jest podejściem intelektualnym. Ty, ewidentnie, znasz świat TYLKO z autopsji. Teoria i analityka są Ci, ewidentnie, obce. A co byś powiedział na to, że moje obserwacje wynikają z mojego, wykonywanego, zawodu? Np. pracownik pomocy społecznej? To Ci do "główki" nie przyszło. Używasz jej ale nią nie myślisz - bo to nie ta główka. Wycieczki osobiste, zamiast argumentów też wystawiają Ci opinię 1/2główka. Cyt: jeśli fakty nie pasują nam do naszych poglądów ...tym gorzej dla faktów"??? Odpowiedz Link Zgłoś
tanidran Re: Bardzo fajnie! 20.02.09, 22:15 Wycieczki osobiste, > zamiast argumentów też wystawiają Ci opinię 1/2główka. W porównaniu z moją "wycieczką" osobistą twoja wypowiedź jest całą ekspedycją. Zresztą i poprzednie twoje posty były napastliwe, więc nie czepiaj się, że dostajesz takie same odpowiedzi. Pracownik pomocy społecznej? To ci daje wgląd w nietypową próbkę, która nie powinna być podstawą do uogólnień. W takiej pracy nie spotykasz się z normalnymi szczęśliwymi rodzinami. Jeśli naprawdę wychowałaś się w kochającej się rodzinie i taką stworzyłąś, to skąd ten nacisk na egoistyczne dążenie do "szczęścia" kosztem dzieci? Skąd to lekceważenie dla obowiązków wobec rodziny? Pewnie już zapomniałaś, od czego ta dyskusja się zaczęła. Napadłem na niejakiego feuriga59 za propagowanie skrajnego egoizmu połączonego z lekceważeniem dla dzieci i lansowanie systematycznej wymiany partnerów jako wzorcowego stylu życia. Ten styl życia jako wzorzec jest NIE DO PRZYJĘCIA. W odpowiedzi na co napisałaś: "...choćby byli nieszczęśliwi i w "słodkim domku" piekło urządzali? Byle razem? Takich piekieł jest mnóstwo i dzieci z takich domów też potym tworzą patologiczne rodziny-byle razem, byle niepodzielnie. Gratuluję koncepcji." A gdzie ja napisałem, że mają być razem za wszelką cenę? Jest pewna różnica między rozwodem dla uniknięcia permanentnego nieszczęścia a rozwodem dla zaspokojenia egoistycznej zachcianki. Wyluzuj trochę i zanim znowu strzykniesz jadem zastanów się, o czym idzie dyskusja. Odpowiedz Link Zgłoś
konskirozum Re: Bardzo fajnie! 21.02.09, 16:31 Tani dran - ignorujesz opcje inna niz twoja szczesliwa rodzina kategoryzujac je jako "rodziny problemowe" z ktorym styka sie opieka spoleczna. To jest problem konserwatystow - chca wprowadzac swoja wizje 'prawidlowego' swiata za wszelka cene. > W porównaniu z moją "wycieczką" osobistą twoja wypowiedź jest całą > ekspedycją. Po prostu konstruktywna krytyka :). Napadłem > na niejakiego feuriga59 za propagowanie skrajnego egoizmu >(..). Ten styl życia jako > wzorzec jest NIE DO PRZYJĘCIA. Ooh scary. Moze juz masz wymyslone Kary dla takich zloczyncow ;P Serio: To jest twoja opinia. Grzechem glownym jest cudzolostwo, ale rozwod nie.. A wolnosc polega na robieniu co sie chce, procz lamania praw. Czy nie nawidzisz tez hiperaktywnych ludzi za to ze cie nie sluchaja? Odpowiedz Link Zgłoś
tanidran Re: Bardzo fajnie! 21.02.09, 18:40 konskirozum i feurig59, po prostu brakuje wam wyobraźni, żeby na waszą "wolność" spojrzeć z punktu widzenia dzieci, które po takich związkach "wolnych ludzi" pozostają. Mam od dzieciństwa kolegę, którego "tatuś" wybrał wolność, gdy kolega miał mniej niż 3 lata. Odfrunął tak wcześnie, że nawet nie zdążyłem go zauważyć i zapamiętać, choć mieszkaliśmy w tym samym domu. Obserwowałem z bliska, jak wygląda życie porzuconego dziecka. Gdybyście to wszystko wiedzieli, może ruszyłoby was sumienie. Tacy ludzie nie zasługują na nic innego niż pogarda i nienawiść. Człowiek, który zakłada rodzinę i ma dzieci, bierze na siebie odpowiedzialność. Kończy się wtedy czas na poszukiwanie partnerów. W którymś momencie życia trzeba sobie wreszcie uświadomić, że młodość się skończyła i czas na nowo uporządkować priorytety życiowe. Od momentu urodzenia dzieci pierwsze miejsce na liście priorytetów powinny zająć obowiązki wobec dzieci i odpowiedzialność za wychowanie ich na zdrowych, mądrych, dobrych i szczęśliwych ludzi. ICH szczęście ma być priorytetem życiowym, nie wasze. Tymczasem lansowana przez was postawa życiowa prowadzi do tego, że przez całe życie udajecie młodzieńców i gonicie za złudą szczęścia, zostawiając po sobie ruinę w duszach waszych dzieci. Nie pieprzcie tu o miłości - nic o niej nie wiecie. Odpowiedz Link Zgłoś
feurig59 Re: Bardzo fajnie! 21.02.09, 21:41 Strasznie to gorzkie i strasznie gorzki musi być z Ciebie człowiek. Wątpię by ktoś taki był dobrym ojcem/matką i nie obciążał swoich dzieci od urodzenia swoimi niezałatwionymi problemami wewnętrznymi, dając im odczuć, że są dla niego balastem, obowiązkiem i odpowiedzialnością które mu odebrały młodość. Emocjonalne niedobory jak zwykle przykrywane wielkimi słowami i udawanym współczuciem zza których widać słabo ukrywane zarzuty do całego świata. Piszesz w obronie "wartości rodzinnych", "miłości" i martiwsz się o biedne dzieci etc., a z każdego zdania wyziera pogarda i nienawiść. Ktoś bliski Cię kiedyś skrzywdził, że tak nienawidzisz? Już zdążyłeś to przelać na swoje potomstwo, czy ich to dopiero czeka? Kolejna generacja krzywionych emocjonalnie ludzi, niezdolnych do przekazania ciepła i autentycznej miłości swoim dzieciom. Przydałoby się trochę więcej autorefleksji nim zaczniesz doszukiwać się źdźbła oczach innych. Twoje posty mówią więcej o Twoim życiu duchowym niż Ci się wydaje. Przykro mi. Odpowiedz Link Zgłoś
tanidran Re: Bardzo fajnie! 21.02.09, 22:25 Dzieci nie odebrały mi młodości, tylko ją przedłużyły i wzbogaciły. Nie były balastem i obowiązkiem, tylko wspólnym źródłem radości dla mnie i mojej żony i najlepszym towarzystwem, jakie mieliśmy w życiu (teraz już są dorosłe). Uważasz, że twoje dzieci nie są emocjonalnie skrzywione, gdy patrzą, jak tatuś ku... się z coraz to nowymi laluniami? Tatuś czynny dla dzieci w niedziele od 10 do 16? TO ma być ten nowy wzorzec normalności? Nic nie rozumiesz, nędzny baranie. Nienawiść i pogardę czuję tylko do takich podłych bydlaków jak ty. Naprawdę uważam, że należałoby was kastrować, bo to wy produkujecie nowe pokolenia nieszczęśliwych ludzi. Odpowiedz Link Zgłoś
feurig59 Re: Bardzo fajnie! 23.02.09, 11:13 No i wylazło jeszcze gorzej niż myślałem: spłodziłeś dzieci, żeby sobie przedłużyć i wzbogacić życie i "mieć towarzystwo"? Widać po tych postach jak bardzo jesteś zadowolony ze swojego życia i Twojej "produkcji szczęśliwych ludzi".;-) Cały czas piszę o modelu, który zauważyłem, że bierze górę w europie Zachodniej, który jest możliwy i ludzie się ze sobą aranżują, nawet jeżeli musieli, czy uważali, że muszą od siebie odejść. Dzieci rozwijają się normalnie, choć są może tr szybciej - bardziej dorosłe. Matka nie wiesza psów na ojcu, ojciec na matce, i dzieci są u nich na zmianę po trzy, po cztery dni w tygodniu. Rodzice się do siebie odnoszą z respektem i wybierają nowego partnera między innymi pod tym kątem, czy zaakceptują go dzieci. Nie wiem co masz na myśli pisząc o "ku...niu się z laluniami"( jakiś własne niespełnione fantazje?), bo nigdzie tego nie proponowałem, ani nie opisywałem. To co jest treścią moich tekstów to tak zwana "monogamia seryjna", partnerstwo, jak długo się da, ale na ogół da sią nie dłużej niż 8-10 lat. Piszę nie o ideologii, tylko o tym jak już jest w wielu rodzinach moich znajomych. Gdzie zamiast zdrad, lub okłamywania się wzajemnego co do swoich emocji i wynikających z tego napięć, niechęci rodziców do siebie które rzutują emocjonalnie także na dzieci - ludzie się rozstali, ale łącznikiem pozostaje wspólne potomstwo, które nadal wychowują wspólnie, odpowiedzialnie ale oddzielnie. Tatuś od 10-16? Jak mogłeś dobrze wychowaś dzieci, skoro Ty wogóle nie słuchasz, nie obchodzi cią co ludzie mają do powiedzenia. Gdzie ja to napisałem? Jesteś zwykłym nafaszerowanym ideologią ignorantem z zapędami na dyktatora. Każdego który ma inne od Ciebie poglądy chcesz wykastrowaś, bądziesz nazywał bydlakiem, baranem, etc.? Zal mi Twoich bliskich. over i bez odbioru, bo mnie ta wymiana zaczyna mierzić. Nędza. Odpowiedz Link Zgłoś
tanidran Re: Bardzo fajnie! 23.02.09, 20:38 > No i wylazło jeszcze gorzej niż myślałem: spłodziłeś dzieci, żeby > sobie przedłużyć i wzbogacić życie i "mieć towarzystwo"? Nie tobie sądzić, po co spłodziłem dzieci, głupcze. Czepiasz się mnie, żeby stworzyć pozory własnej przenikliwości i głębi. Napisałem to, z czego się teraz wyśmiewasz, żeby ci uświadomić, że dla kochających i odpowiedzialnych rodziców dzieci nie są żadnym ciężarem, tylko najpiękniejszym zjawiskiem na świecie. Normalnym ludziom dzieci nie są potrzebne do realizacji żadnych praktycznych własnych, egoistycznych, celów, jak mi to po maniacku imputujesz, tylko oczywistym dopełnieniem szczęśliwego życia rodzinnego, którego najwyrażniej nie znasz. > Dzieci rozwijają się normalnie, choć są może tr szybciej - > bardziej dorosłe. Czy twoje dzieci rozwijają się normalnie, dowiesz się, gdy dorosną. Wtedy może powiedzą ci szczerze, co o tobie cały czas myślały. > Matka nie wiesza psów na ojcu, ojciec na matce, i dzieci są > u nich na zmianę po trzy, po cztery dni w tygodniu. No właśnie - wymieniają się dziećmi jak samochodami z wypożyczalni. Dziecko kursuje między mamą i tatą, żeby każde z nich mogło udowodnić, jakim jest wspaniałym nowoczesnym rodzicem. Tatuś przyjmuje we wtorki, czwartki i soboty, mamusia w poniedziałki, środy i piątki, a niedziela do uzgodnienia. Jak wizyty u lekarza. A może dziecko chciałoby mieć jeden dom, z zabawkami i innymi rzeczami stale na tych samych miejscach, bez ciągłych podróży? Ale was to nie obchodzi - dzieci są u was na zmianę, bo MACIE DO TEGO PRAWO. A o prawach dzieci kiedyś pomyślałeś? > Nie wiem co masz na myśli pisząc o "ku...niu się z laluniami > bo nigdzie tego nie proponowałem, > ani nie opisywałem. To co jest treścią moich tekstów to tak > zwana "monogamia seryjna", partnerstwo, jak długo się da, ale na > ogół da sią nie dłużej niż 8-10 lat. Dokładnie właśnie to nazwałem ku...eniem się z coraz to nowymi laluniami. Pseudointelektualny bełkot, którego ty używasz opisując to zjawisko, nic ci nie pomoże - psujesz życie społeczne i skazujesz swoje dzieci na życie w nienormalnym środowisku. One też będą miały w przyszłości kłopoty ze stworzeniem trwałej rodziny - między innymi z obawy przed tym, że ich związki mogą stać się taką samą karykaturą jak twoje. Być może usłyszysz to od nich samych w przyszłości. > Tatuś od 10-16? Jak mogłeś > dobrze wychowaś dzieci, skoro Ty wogóle nie słuchasz, nie obchodzi > cią co ludzie mają do powiedzenia. Gdzie ja to napisałem? Przedtem tylko zgadywałem, a teraz napisałeś to sam - nie w niedzielę od 10 do 16, tylko trzy-cztery dni w tygodniu. Jaka to różnica? Dzieci przychodzą do ciebie jak na wizytę lekarską. Sprawy, które mają do ciebie, muszą czekać do dnia odwiedzin, bo na co dzień nie ma cię w domu - zamiast ciebie jest u mamusi nowy usługodawca. > Każdego który ma inne od Ciebie poglądy chcesz > wykastrowaś, bądziesz nazywał bydlakiem, baranem, etc.? To nie jest sprawa poglądów, tylko krzywdy robionej bezbronnym małym ludziom - twoim dzieciom. Jesteś podłym egoistą. > over i bez odbioru, bo mnie ta wymiana zaczyna mierzić. Guzik mnie obchodzi, czy chcesz to czytać. To nie jest żadna "wymiana", tylko reakcja na twoje pyszałkowate przekonanie, że twój "nowoczesny" styl życia ma zastąpić tradycyjny. Nie jesteś prorokiem nowoczesności, tylko członkiem bandy zwyrodnialców, których ewolucja społeczeństw zmiecie bez śladu. Odpowiedz Link Zgłoś
feurig59 Francis de la Rochefoucauld: 23.02.09, 23:14 Marne umysły przeklinają wszystko, co wychodzi poza ich horyzont. Odpowiedz Link Zgłoś
tanidran Re: Francis de la Rochefoucauld: 24.02.09, 08:47 Twój wspaniały precyzyjny umysł zapatrzony poza twój daleki horyzont nie dostrzega, co się dzieje tuż obok ciebie - krzywdzisz własne dzieci, traktując je jak towar użytkowy albo zabawki, do użytku na zmianę z twoją byłą partnerką. Nie wystarcza ci wyobraźni, żeby postawić się w ich sytuacji. Odpowiedz Link Zgłoś
feurig59 Re: Francis de la Rochefoucauld: 25.02.09, 05:40 OK. Spuszczam z tonu. Staram się nie krzywdzić nikogo. Jestem facetem, którego przez całe (niedorosłe) życie wychowywał ojciec, kłamiący, bijący (dzieci i matkę), uważający siebie za pana, tylko dla tego , że utrzymywał dom i uważał, że był w zgodzie z tradycją, chrześciaństwem, polskością. w pełni osadzony w swoich racjach. Zdradzał. Matka bała się wystąpić o rozwód, bo bił i poniewierał ją jak długo pamiętam. Mam prawo myśleć o alternatywach? Jak myślisz, gnoju? Odpowiedz Link Zgłoś
tanidran Re: Francis de la Rochefoucauld: 25.02.09, 15:42 > Mam prawo myśleć o alternatywach? Jak myślisz, gnoju? Z takim pytaniem należy iść do psychoterapeuty albo psychiatry, a nie do nieznajomego gnoja. Alternatyw dla ojca-awanturnika, pijaka i brutala jest wiele. Na przykład dobry ojciec szanujący matkę i dzieci i żyjący z nimi w zgodzie do końca życia. Ty wcale nie "myślałeś" o alternatywach, tylko od razu wybrałeś jedną z nich, najłatwiejszą w realizacji: wiecznego młodzieńca poszukującego ciągle nowych przygód erotycznych, stawiającego krókotrwałe "związki" z kobietami na pierwszym miejscu listy potrzeb życiowych i nie przyjmującego odpowiedzialności za skutki swoich postępków. Zastanów się, jak ciebie w przyszłości opiszą twoje dzieci. Pomyśl jeszcze o jednym. Czy ty się boisz, że gdybyś nie porzucił kobiety po paru latach, to też zacząłbyś ją bić i terroryzować? I przestań nareszcie przedstawiać siebie jako pioniera nowoczesności. To, co robisz, nie jest ani nowoczesne ani warte naśladowania. Wyrodni ojcowie i nałogowi dziwkarze istnieli na tym świecie od niepamiętnych czasów. Odpowiedz Link Zgłoś
andybla Re: Bardzo fajnie! 06.03.09, 11:35 Nie wiem czy to ma znaczenie priorytetowe ale jest zapewne kluczowe w całej instytucji związku postrzeganej przeze mnie jako PODZIW. Podziwowi godne jest wszystko co piękne a często i dotąd nieznane. Muszę dokonać pewnego rozdzielenia człowieka pomiędzy to co fizyczne i zależne od fizyczności go otaczającej czyli naturalnego dobra jakim są prawa natury od tego co jest jego potrzebą poznawania, podziwiania i gromadzenia tych doznań we własnej świadomości i pamięci. Czyli pomiędzy to co fizyczne i niezbędne a to co duchowe i upragnione. Mam żonę, rodzinę i kocham ich i zrezygnuję zapewne z każdej możliwości postrzeganej jako zagrożenie tej integralności. Jednak nie jestem wolny od pragnienie bycia z partnerką inną niż moja obecna życiowa partnerka jeśli jest ona uosobieniem piękna które podziwiam i pragnę poznawać, a jeśli do tego staję się dla niej analogicznie atrakcyjny to w mojej duszy wystąpi rozdarcie pomiędzy to co powinienem a to czego aktualnie pragnę. Będąc odpowiedzialnym człowiekiem wiem że należy być przy rodzinie. Czy złem jest takie zauroczenie? Czy złem jest poddanie się mu? Czy to jest zdrada? Przecież nic się nie zmienia poza tym że dwoje ludzi jest szczęśliwymi w tej jednej chwili. Odpowiedz Link Zgłoś
feurig59 Re: Bardzo fajnie! 21.02.09, 18:04 na samym początku, fundamentem przyjaźni miłości jest szacunek do innego człowieka, nawet jeżeli jego poglądy i zapatrywania różnią sią od moich. ludzie, którzy piszą takie posty jak Ty chętnie uczą innych miłości i szacunku: kastrowaniem, wyzwiskami i imperatywem moralnym w którego uważają, że są w posiadaniu. kompletne pudło, mój drogi, bo piszesz o związkach, rodzinach, dzieciach, a używasz języka nienawiści. Odpowiedz Link Zgłoś
lmblmb Tak, ma jeszcze potrzebę jedzenia. 23.02.09, 11:12 caperucita napisała: > ale chyba tylko z antropologicznego punktu widzenia, na szczęście > człowiek ma chyba coś więcej niż instynkt i potrzebę mnożenia się > bez końca. Tak, ma jeszcze potrzebę jedzenia. > Naprawdę zakochani w sobie partnerzy nie mają problemów z > monogamią, Hahaha :) Odpowiedz Link Zgłoś
feurig59 Re: Monogamia to bujda 18.02.09, 19:38 Eee, monogamia to raczej męski sposób na panowanie, przypięcie kobiety do gospodarstwa i do rodzenia dzieci tylko z jego nasienia. Ten typ myślenia pojawił się prawdopodobnie równocześnie z osiedleniem na stałe, uprawianiem ziemi i w końcu jej posiadaniem. Monogamii towarzyszyło "wymyślenie" instytucji ojca (i patriarchalnej rodziny) jaką znamy (później JEDYNEGO "boga ojca")- pana i władcę dziedziczącego i przekazującego własność(swoim synom). Odpowiedz Link Zgłoś
pszeszczep666 Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 15:55 Wielu poważnych naukowców tak uważa Odpowiedz Link Zgłoś
fluxxx Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 16:06 feurig59 napisał: > Eee, monogamia to raczej męski sposób na panowanie, przypięcie > kobiety do gospodarstwa i do rodzenia dzieci tylko z jego nasienia. > Ten typ myślenia pojawił się prawdopodobnie równocześnie z > osiedleniem na stałe, uprawianiem ziemi i w końcu jej posiadaniem. > Monogamii towarzyszyło "wymyślenie" instytucji ojca (i > patriarchalnej rodziny) jaką znamy (później JEDYNEGO "boga ojca")- > pana i władcę dziedziczącego i przekazującego własność(swoim synom). Czy posiadanie lewicowych poglądów wiąże się z usunięciem lewej prawej półkuli mózgowej? Odpowiedz Link Zgłoś
pszeszczep666 Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 16:28 nie ma to jak merytoryczna dysputa:) Odpowiedz Link Zgłoś
fluxxx Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 16:32 Wiesz, z pewnymi kretynizmami ciężko dyskutować - połączenie wątków antyreligijnych, feministycznych i antykapitalistycznych przy okazji tematu mono- i poligamii... no cóż, to ponad moje siły:] Na pewnym etapie można się tylko śmiać. Odpowiedz Link Zgłoś
pszeszczep666 Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 16:48 połączenie wątków > antyreligijnych, feministycznych i antykapitalistycznych przy okazji tematu > mono- i poligamii... wydaje mi się, że całkiem czytelnie został wskazany związek tych wątków z tematem, ale rozumiem, że dla osoby, która się pierwszy raz styka z takim ujęciem może być ono szokujące i nie do przyjęcia Odpowiedz Link Zgłoś
fluxxx Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 17:00 Tak, tak... Powtarzaj sobie dalej te bzdurna mantrę - ponoć w największy idiotyzm można uwierzyć jak się go cały czas słyszy. Jak dla mnie takie motywy nie różnią się od kreacjonizmu na przykład - podobny poziom naukowości reprezentują (patrz temat: falsyfikowalność i weryfikacja hipotez). Odpowiedz Link Zgłoś
pszeszczep666 Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 17:08 pięknie- merytorycznie i bez osobistych epitetów, ale przynajmniej na koniec jakiś konkret, tylko rozwiń ten wątek bo teraz z kolei ja nie widzę związku:) Odpowiedz Link Zgłoś
feurig59 Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 16:52 a może jakieś argumenty - nie tylko inwektywy i etykietki?:-) Odpowiedz Link Zgłoś
fluxxx Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 17:02 Ty stosujesz optykę polityczną zamiast optyki naukowej - tu nie ma płaszczyzny sporu, miejsca na debatę itd. Równie dobrze można się kopać z kreacjonistami. Odpowiedz Link Zgłoś
pszeszczep666 Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 17:10 a ty to nie, same emocje zamiast konkretów, to nazywasz naukowym podejściem. bronisz jakiejś ideologii a na dodatek nie zdradzisz jakiej:P Odpowiedz Link Zgłoś
feurig59 Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 16:51 no Ty jej akurat nie pchasz do przodu , przeszczepku.:-) Odpowiedz Link Zgłoś
feurig59 Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 16:49 A co z potrzebami etykietowania?:-) Nie przeklinam rodziny. To raczej krytyczna sympatia :-). Zastanawiam się, czy są możliwe też inne rodzaje życia społecznego - nie tylko ten. Ot wszystko. Zyj w jakim zespole chcesz, i jeżeli Ci po drodze z klasyczną rodziną - proszę bardzo. Ale od moich przekonań(póki zgodne z prawami) - wara i nie tym tonem! Odpowiedz Link Zgłoś
fluxxx Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 16:53 feurig59 napisał: > A co z potrzebami etykietowania?:-) Nie przeklinam rodziny. To > raczej krytyczna sympatia :-). Zastanawiam się, czy są możliwe też > inne rodzaje życia społecznego - nie tylko ten. Ot wszystko. Zyj w > jakim zespole chcesz, i jeżeli Ci po drodze z klasyczną rodziną - > proszę bardzo. > Ale od moich przekonań(póki zgodne z prawami) - wara i nie tym tonem! A wierz sobie w co chcesz, nawet w spisek Stowarzyszenia Przyjaciół Płaskiej Ziemi jako sposobu na seksualne wykorzystywanie samic wombatów przez białych mężczyzn. Nic mi do tego. Ale kretynizmy mogę sobie komentować:] PS. gdzie była Twoje "tolerancja" w wątku o "złym drukarzu i dyskryminowanych gejach"?:> Odpowiedz Link Zgłoś
katmoso Monogamia to bujda 19.02.09, 08:36 pan się bawi statystykami, ale niekonsekwentnie. wyróżnia choćby populację kobiet i populację prostytutek, zakładając, że wśród przebadanych kobiet nie było prostytutek (i to miało wyjasnić przewagę zdrad męskich nad kobiecymi). albo te uwagi o "zapleczu seksualnym" feudalnego pana. kobiety szły na służbę do dworu, bo liczna chłopska rodzina nie mogła wykarmić tylu dzieci z niewielkiego pola. jednoczesnie synowie tych rodzin ginęłi na wojnach, szli na termin do rzemieślnika, wstępowali do klasztoru albo byli wyrobnikami rolnymi u tego samego pana, gdzie ich siostry gotowały i sprzątały. kobiety były bardziej "mobilne", bo system społeczny i prawny promował pozostawanie na gospodarstwie synów, a nie córek. te musiały radzić sobie gdzie indziej. nie podoba mi się robienie ze mnie "samicy". jestem kobietą, bo poza typowo biologicznymi instynktami jestem też członkinią wysoko zorganizowanej wspólnoty społecznej i kulturalnej. pan Pawłowski się już kilkakrotnie kompromitował swoimi wybiórczymi poglądami. nie rozumiem tylko, dlaczego GW go tak promuje. Odpowiedz Link Zgłoś
flasska Monogamia to bujda 20.02.09, 00:59 Kolejny naukowiec, któremu się wydaje, że ludzie to ubrane zwierzęta. Odpowiedz Link Zgłoś
yesiotr omg 20.02.09, 16:02 może powiesz, że nie jesteśmy zwierzętami? :| tak naprawdę nie ma jakiejś szczególnie dużej różnicy między ludźmi a szympansami. faktycznie, istnieje cywilizacja, to znaczy te wszystkie kolorowe budyneczki, silnik Benza, taśma Forda, prawa Newtona itp. ale spójrz, z drugiej strony, jakie to maciupkie i kruche! Odpowiedz Link Zgłoś
pokrecony_oliver rzeczy maciupkie i kruche 21.02.09, 03:27 Tak się składa, że niektóre bakterie i wirusy będąc maciupkimi i kruchymi potrafią dokonać spustoszenia. Małe nic nieznaczące czyny potrafią wywołać lawinę prowadzącą do rewolucji, jak przykład starszej czarnej kobiety która kiedyś odmówiła przesunięcia się na miejsce dla czarnych w autobusie. Człowiek w odróżnieniu do zwierząt ma ten mały detal który zwie się samoświadomość, dający mu możliwość świadomego modyfikowania siebie i otoczenia. W skali czasu wszechświata życie jednego człowieka to nic, ale jeśli wykorzysta praw Newtona, silniki Benza i taśmy Forda... w tej samej skali to nie będzie dla niego granic. Odpowiedz Link Zgłoś
feurig59 Re: omg 21.02.09, 03:38 skórka na jabłku - takie cieniutkie.(a twarde jak...widać) pozdrawiam serdecznie:-) Odpowiedz Link Zgłoś
ceo2zlo bwahahahaha 20.02.09, 16:35 flasska napisała: > Kolejny naukowiec, któremu się wydaje, że ludzie to ubrane zwierzęta. Nie no skądże, człowiek zwierzęciem? W życiu! Ten pan to jakiś hochsztapler. Żeby w XXI w. twierdzić, że człowiek to zwierze? Może jeszcze powiecie, że od małpy pochodzi? :D Uśmiałem się Odpowiedz Link Zgłoś
july-july Re: bwahahahaha 25.02.09, 10:46 Cóż, ja uważam, że o wiele wyzszy stopień rozwoju i wykształcenie kultury wystarczą żeby nie nazywać ludzi zwierzętami. Ale moze niektórzy czują wyjątkowo silne powinowactwo ze orangutanem i daltego twierdzą inaczej, ich prawo.:) Aha, człowiek nie pochodzi od małpy - człowiek i małpa mają wspólnego przodka. Różnica subtelna, szczególnie dla ludzi uwielbiajacych uproszczenia. Odpowiedz Link Zgłoś
swoboda_t Re: Monogamia to bujda 20.02.09, 17:04 Jesteśmy zwierzętami, a od naszych braci mniejszych dzieli nas linia dużo cieńsza, niż może się wydawać. Gdyby zabrakło prądu i ogrzewania w ciagu kilku tugodni zaczęlibyśmy się wyżynać za pożywienie, schronienie i seks. Dla człowieka poligamia jest naturalna - nie tylko dla mężczyzn, kobiety też szukają dobrych genów oraz stabilności i opieki, co często stoi ze sobą w sprzeczności. Poligamia była z ludźmi przez wszystkie lata, epoki, we wszystkich krajach i kulturach, choćby najbardziej rygorystycznie karzących seks pozamałżeński. To, co pisze feurig59 jest kontrowersyjne i niepoprawne, ale ma wiele racji i kto wie, czy przyszłość gatunku ludzkiego nie pójdzie w takim kierunku. Nierealne?? Wiele zachowań społecznych dziś powszechnych sto lat temu też było nierealnymi. Odpowiedz Link Zgłoś
janajanaj Monogamia to bujda 20.02.09, 14:41 To naprawde kompromitujace, ze tego typu poglady ubierane sa w (pseudo)naukowy zargon. Niech sobie Pan Pawlowski wyobraza ludzkie spolecznosci jak chce, ale naduzyciem jest dorabianie do tego uzasadnien "nauki". Kazdy student antropologii wie, ze owych "czynnikow" jest wiele; potrafi tez opisac, na czym polegaja metodologiczne bledy Pana P. Jego medialna (bo przeciez nie naukowa) kariera to przyklad nieuczciwosci i bazowania na przekonaniu, ze "glupim czytelnikom" mozna sprzedac kazde efekciarstwo. Odpowiedz Link Zgłoś
acid.jazz Re: Monogamia to bujda 21.02.09, 03:20 Skoro byle student potrafi, to może i Ty nam pokażesz jakiś błąd metodologiczny? Nie? To się nie kompromituj. Odpowiedz Link Zgłoś
funstein Monogamia to bujda 20.02.09, 14:41 prawda jest taka, że połowa facetów wychowuje nie swoje dzieci, bo kobiety mają dualną strategię reprodukcyjną. Od jednego biorą geny a od drugiego pieniądze. monogamia to bajka dla naiwnych facetów, którzy mają całe życie pracować na jedna samicę a nie na kilka. Odpowiedz Link Zgłoś
nett1980 Ojciec ewolucjonizmu dostarcza kontrargumentu. 20.02.09, 15:03 Wobrazmy sobie, ze ludzie maja dzieci z kim popadnie. Nierzadko moze to konczyc sie tym, ze ojciec ma dziecko z wlasna corka, siostra z bratem, matka z synem. To sie w naszej kulutrze zdarza i dzis, ale jakie moga byc konsekwencje na dluzsza mete dla gatunku ludzkiego? Monogamia to jednak jakas samoobrona ewolucyjna, warto wiedziec kto jest czyim potomkiem. Wiemy co dzialo sie z Habsburgami, ba starozytni faraonowie juz to przerabiali i nie wyszlo im to na dobre. W ograniczonym stopniu nam to nie szkodzi, wiadomo ze w Europie byly badania, ze co 3 bodajze dziecko nie jest potomkiem meza, ale kochanka. Roznorodnosc tak, ale w doborze partnera spoza swojego kregu rodzinnego i hmm mm towarzyskiego. Tyle, ze w dobie antykoncepcji troche to traci na aktualnosci, bo ma sie dziecko kiedy sie chce, a nie jako konsekwencje skoku w bok. "Kiedy z końcem 1836 roku wrócił z pięcioletniej podróży dookoła świata, nie znał właściwie rówieśników, a bardzo chciał się żenić, mieć dzieci i pracować naukowo. Przypomniał sobie wtedy o Emmie, którą spotkał przed laty w domu Wedgwoodów i zapamiętał jako miłą i ładną dziewczynę. Był wprawdzie jej bliskim kuzynem, ale w tych rodzinach takich niemal kazirodczych związków było sporo (jego własna matka była z domu Wedgwood po obojgu rodzicach(...) Przeżyli razem do śmierci Karola, spłodzili dziesięcioro dzieci, kochali się zawsze, choć trudno tu mówić o wielkiej namiętności. (...) Pokrewieństwo Karola z żoną bardzo wpłynęło na jego myślenie o dziedziczeniu. Bo on później doszedł do tego, że zbyt bliskie związki między partnerami nie są dobre - pisał o tym w swych książkach i zadręczał się , że przekazał dzieciom jakieś dziedziczne obciążenia. Sam chorował na tajemniczą chorobę od momentu, kiedy powrócił do Anglii. Dwoje jego dzieci zmarło zaraz po porodzie, ukochana córka Anna w wieku dziewięciu lat, po długiej chorobie, która przypominała przypadłość ojca. " Odpowiedz Link Zgłoś
ale_hale Re: Ojciec ewolucjonizmu dostarcza kontrargumentu 20.02.09, 17:26 Bez sensu: co ma piernik do wiatraka? Przeciez monogamia nie oznacza laczenia sie w pary ze spokrewnionymi ludzmi, a tak rozumuje nett1980. Chyba myslenie lekko skrotowe. Wedlug praw genetyki populacyjnej - im wiecej partnerow ma samica i im wiecej dzieci z roznych partnerow, tym wieksza pula genowa, a co za tym idzie - wieksza szansa na przezycie ktoregos z potomstwa i przekazanie genow dalszym pokoleniom. Ale posiadanie jednego partnera nie oznacza, ze dzieci powstale z tego zwiazku bede mialy habsburska brode albo zespol Downa! Odpowiedz Link Zgłoś
nett1980 Re: Ojciec ewolucjonizmu dostarcza kontrargumentu 20.02.09, 20:50 Nie, monogamia nie oznacza laczenia sie w pary ze spokrewnionymi ludzmi. Ulatwia tylko rozeznanie, kto jest ze mna spokrewniony a kto nie. Inaczej robi sie telenowala poludniowoamerykanska. Huanita po smierci przybranego ojca dowiedziala sie, ze on byl jej dziadkiem a matka w sumie jej siostra :> Podalam Darwina jako przyklad komplikacji, gdy ze wzgledu na brak odp. partnerek bierze sie na zone osobe zbyt blisko spokrewniona, takie kiedys byly realia, arystkraci degenrowali sie, chyba ze pani hrabina miala romnas ze stajennym. Nie od dzis wiadomo, ze najzdrowsze dzieci sa, gdy mieszaja sie geny osob calkiem roznych, patrz Obama :) W poligamicznym kocikwiku wiecej byloby niebezpieczenstw trafienia na geny z podobnymi cechami jak nasze, bo granice bylyb rozmyte. >Wedlug praw genetyki populacyjnej - im wiecej partnerow ma > samica i im wiecej dzieci z roznych partnerow, tym wieksza pula genowa, a co za > tym idzie - wieksza szansa na przezycie ktoregos z potomstwa i przekazanie geno > w > dalszym pokoleniom. Ale posiadanie jednego partnera nie oznacza, ze dzieci > powstale z tego zwiazku bede mialy habsburska brode albo zespol Downa! Wlasnie znam taki przypadek, kobieta samotna + 5 dzieci. Kazde z innym partnerem. Sa to dzieci dosc bystre, ale nizsze niz przecietni rowniesnicy, nie sa dopilnowane i zadbane. My ludzie jednak przez to, ze mamy roznicujacy umysl troche inaczej funkcjonujemy niz zwierzeta. Ja sie z toba zgadzam, w 100%, tylko mam taki troche jazzujacy umysl, stad moglam byc zle zrozumiana. Odpowiedz Link Zgłoś
starybaca Banda idiotów, cóż można powiedzieć? 20.02.09, 15:03 Na tej samej zasadzie: - to, że nie kradniemy, to mit. Większość kiedyś coś ukradła. - to, że mówimy prawdę, to mit. Każdy kiedyś skłamal. itp. itd. Zaczynam być przeciwnikiem zwiększania finansów na naukę. Odpowiedz Link Zgłoś
shaman2 Kolejna osoba myli korelacje z przyczynami 20.02.09, 15:05 Tekst jak tekst i większość komentarzy jest mało naukowych. Problem stanowi ignorancja "naukowca" lub dziennikarki - szukanie w badaniach pokazujących korelacje (współwystępowanie) wniosków o przyczynach świadczy o poważnej luce w wiedzy o metodologii badań. Przykładowo - dłuższy czas życia żonatych mężczyzn może mieć powody inne niż "prozdrowotny wpływ żony". Może być tak, że oba czynniki mają wspólną przyczynę: zdrowemu mężczyźnie (który potencjalnie będzie dłużej żył) łatwiej jest znaleźć partnerkę - a w społeczeństwach poligamicznych, wiele partnerek. Powodów może być wiele i na etapie badań korelacyjnych możemy tylko mówić o możliwych hipotezach a nie o przyczynach. Odpowiedz Link Zgłoś
philips11 Kolejna osoba nie potrafi czytać ze zrozumieniem 20.02.09, 17:35 Cyt. z artykułu: "W przypadku takich badań trzeba się jednak zastanowić, co tu jest skutkiem, a co przyczyną. Bo kobiety podświadomie wyłuskują tych, którzy wyglądają zdrowo i krzepko (np. są wyżsi), a więc dają większe szanse na spłodzenie i wychowanie dzieci." Odpowiedz Link Zgłoś
barenaked.lady Re: Kolejna osoba myli korelacje z przyczynami 21.02.09, 23:27 dokładnie. a przytoczony fakt: "im więcej dzieci, tym mniej rozwodów", może wskazywać na taką wspólną przyczynę jak tradycyjne, religijne poglądy (jeśli nieuznawanie antykoncepcji/ uznanie dla naturalnych metod idzie w parze z uznawaniem małżeństwa za coś, czego z powodu "byle problemów" rozwiązywać nei należy. a pewnie idzie). im więcej dzieci, tym człowiek szczęśliwszy, to wniosek idiotyczny. Odpowiedz Link Zgłoś
baha Re: Kolejna osoba myli korelacje z przyczynami 23.02.09, 03:34 dodaje kolejny przyklad: "Im więcej dzieci, tym mniejsze ryzyko rozwodu. Rozpada się ok. 40 proc. par bezdzietnych, 27 proc. z jednym dzieckiem, 18 proc. z dwojgiem dzieci, poniżej 10 proc. z trójką dzieci i 3-4 proc. z czwórką i więcej. Czyli udany związek powinien być owocny z biologicznego punktu widzenia." A moze wlasnie nie wieksza liczba dzieci zapewnia udany zwiazek, ale odwrotnie: jesli zwiazek jest udany i sie nie rozpada to istnieje wieksze prawdopodobienstwo liczniejszego potomstwa. Wezmy chociazby pod uwage dlugosc trwania zwiazku, a to tez pewnie jest jakos skorelowane z ilosci dzieci i ryzykiem rozpadu. Nie wiem czy mnie pamiec nie myli ale czy profesor Pawlowski nie popisal podobna ignorancja w wywiadzie dla Gazety na temat nierownosci plci? Odpowiedz Link Zgłoś
bezportek Twardy zywot zabobonu 20.02.09, 15:09 Mniej wiecej co dwa, trzy pokolenia, zanajduje sie wsrod zawiedzionych przepisywaczy streszczen kolejny "odkrywca" malpiego atawizmu wsrod ludzi. Od XVIII wieku po dzis dzien takich rewelacji drukuje sie niemal tylez co cudownych diet wyszczuplajacych. I tylez w nich sensu. Oczywiscie, kazdy homo sapiens, niezaleznie od plci, sterowany jest tym samym mechanizmem optymalizacji szans swojego wlasnego DNA na przetrwanie. Szympans tez, i pawian. Roznica zachowan wynika z czynnika zwanego kultura. Caly sens cywilizacji, kultury czy religii zawiera sie w ograniczeniu bezmyslnego, malpiego promiskuityzmu, penalizacji haremowej poligamii jak u pawianow czy hippies, a nade wszystko - promocji rodziny zlozonej z dwu osobnikow. Monogamia, takze monogamia seryjna, jak w USA, okazuje sie optymalnym rozwiazaniem. Statystyka jest nieublagana - latami prowadzona propaganda samotnego macierzynstwa doprowadzila do masowej produkcji bekartow. Miliony kobiet w ghettach i slumsach, w wiekszosci na zasilku, bezmyslnie rodzi slabe, chorowite i przyglupie potomstwo. Wiekszosc zasilku trafia do cwanego gangsta, ktory z kilku bab ma dosc forsy na kabriolet i zloty lancuch na szyje. To jest wypisz wymaluj model stada pawianow, prawie jak w utopijnym komunizmie Rosy Luxemburg. Wszystkie statystyki wskazuja na degeneracje potomstwa splodzonego przez nielicznych przywodcow stada i ich totumfackich. Dzieci urodzone w komunach w latach '60 maja kilkakrotnie czesciej sklonnosci do alergii, autyzmu, alkoholizmu i dewiacji seksualnych. Podobnie - miliony ofiar bezmyslnej krucjaty przeciw rodzinie. A propos, czemu tak wroga malzenstwu lewica jednoczesnie domaga sie slubow dla homoseksualistow? Czyzby ukryta homofobia? Odpowiedz Link Zgłoś
kybernetes Re: Twardy zywot zabobonu 20.02.09, 15:31 Popieram i jeszcze do artykułu, to nie chrześcijaństwo wymyśliło monogamię, starożytni Grecy i Rzymianie także byli monogamiczni. Odpowiedz Link Zgłoś
pszeszczep666 Re: Twardy zywot zabobonu 20.02.09, 16:01 Zwłaszcza Rzymiania, a autor mówi o chrześcijaństwie, że jakoby było atrakcyjne dla ubogich warstw społeczeństwa rzymskiego ze względu na monogamię i związane z nią oszczędności:). To się nawet laikowi rzuci w oczy Odpowiedz Link Zgłoś
starybaca Re: Twardy zywot zabobonu 20.02.09, 15:52 bezportek napisał: > A propos, czemu tak wroga malzenstwu lewica jednoczesnie domaga sie > slubow dla homoseksualistow? Czyzby ukryta homofobia? Sam się nad tym nieraz zastanawiałem. Myślę, że to zwykła, cyniczna kalkulacja: małżeństwa homoseksualistów to wielki tryumf propagandowy lewicy, a więc korzyść polityczna. Dla ogromej większości homoseksualistów całe życie z jednym partnerem to ostatnia rzecz, jakiej pragną. Odpowiedz Link Zgłoś
pszeszczep666 Re: Twardy zywot zabobonu 20.02.09, 16:06 skąd masz taką wiedzę o pragnieniach większości homoseksualistów? o źródła wiedzy autora którego komentujesz nawet nie chce mi się pytać, bo bardziej interesuje mnie skąd się biorą tacy kolesie:) Odpowiedz Link Zgłoś
bezportek Zainteresowanie, dobra to rzecz 20.02.09, 16:31 Z ukontentowaniem znalazlem w wypowiedzi kol. przeszczepa wyrazy zainteresowania problemem, cytuje - "skad sie biora kolesie" - koniec cytatu. Generalnie, kolesie biora sie z macicy samicy homo sapiens, zwanej dalej "matka". Tajemnicze a niezwykle pojawianie sie kolesiow w macicy intrygowalo ludzkosc przez wieki, az w koncu doszli do tego, ze rzecz cala zaczyna sie od zaplodnienia samicy przez samca, zwanego dalej "ojciec". Na marginesie spoleczenstwa natychmiast pojawila sie sekta antymonogamistow, zaprzeczajacych istnieniu matki i ojca. Do dzis slychac glosy, ziemia jeczy, lewak umysl strasznie meczy. Propagandowa wojna ze zjawiskiem malzenstwa wybucha co i rusz w najmniej spodziewanych miejscach, uzywajac coraz to wymyslniejszych teoryjek, narzedzi do skrobania i zapladniania, kosmicznej technologii i komicznej ideologii. Wszystko po to, aby za pare lat przyznac racje ewolucji i ze wstydem schowac sie w lewej nogawce. Odpowiedz Link Zgłoś
pszeszczep666 Re: Zainteresowanie, dobra to rzecz 20.02.09, 16:50 skąd się biorą TACY kolesie. czytaj do końca Odpowiedz Link Zgłoś
bezportek TACY bylo przed koncem. Czytajcie, co piszecie 21.02.09, 00:22 A ponadto, zarowno tacy i jak jacy-tacy kolesie, kolezanki i przeszczepy, wszyscy biora sie z tego samego narzadu, jeno kobiety bywaja rozne. Odpowiedz Link Zgłoś
okrent9 Re: Twardy zywot zabobonu 20.02.09, 22:56 starybaca napisał: "Dla ogromej większości homoseksualistów całe życie z jednym partnerem to ostatnia rzecz, jakiej pragną." A ty skąd wiesz? Na marginesie: małżeństwa jednopłciowe dotyczą nie tylko mężczyzn, ale też kobiet. Nawet jeśli jesteś homoseksualnym mężczyzną i wypowiadasz własne zdanie wyrobione na podstawie własnych obserwacji znacznej grupy homoseksualnych mężczyzn, co wiesz o homoseksualnych kobietach i ich pragnieniach? Odpowiedz Link Zgłoś
myslacyszaryczlowiek1 Skąd wie? 21.02.09, 00:21 Może to za mała próbka, ale kiedyś był ciekawy artykulik o homosiu który pierwszy zachorował i zakaził AIDs. Chyba miał z 1000 partnerów. Odpowiedz Link Zgłoś
july-july Re: Skąd wie? 25.02.09, 10:52 "Dla ogromej większości homoseksualistów całe życie z jednym partnerem to ostatnia rzecz, jakiej pragną." "Może to za mała próbka, ale kiedyś był ciekawy artykulik o homosiu który pierwszy zachorował i zakaził AIDs. Chyba miał z 1000 partnerów." Ogromna większosć kontra jeden gej i "moze to za mała próbka".:))) Odpowiedz Link Zgłoś
babajaga99 Re: Bękart? 20.02.09, 16:49 Twoje słownictwo baaardzo znamiennie wskazuje nie tylko Twój wiek ale i orientację!!! Już dawno , w naszej kulrurze, dojrzeliśmy do świadomości, że NIE MA "bekartów" choć SĄ NIECHCIANE DZIECI. Zwłaszcza te "wymuszające" ślub. Gdyby inni rozumowali jak Ty, to musielibyśmy uznać naszą "kulturę" za niższą od poziomu małp. Bo tam nie istnieje pojęcie bękarta. To pojęcie jest "kulturowe" - jeśli można nazwać kulturą wykluczanie osobnika, z naszej akceptowalności, tylko dlatego, że urodził się poza "węzłem akceptowanym przez KK". Żałosne są Twoje wywody. Zaprzeczasz danym statystycznym bo nie pasują do Twojej ideologii, nieco przestarzałej, jak na XXI wiek. Świat się zmienia i my znim. A mamuty już wymarły. Zauważyłeś/zaakceptowałeś chociaż ten fakt? Przecież Twój KK mówi/propaguje/wymusza by rodzić WSZYSTKIE dzieci. Twierdzi, że wszystkie są NASZE i KOCHANE. Czyżbyś się nie zgadzał/a z linią KK? Oni nic nie mówią o "bekartach" - czy to może zakłamanie KK, czy Twoje? Odpowiedz Link Zgłoś
wroclawianka9 Re: Twardy zywot zabobonu 20.02.09, 18:18 Bezportek, ilość epitetów podkopuje twoją wiarygodność. Chyba masz ten "ograniczony" "bezmyślny" "małpi" promiskuityzm :((( Dla mnie artykuł ma walory poznawcze, oddzielam je w nim od plew. Nie czuję się nim w żaden sposób dotknięta. > A propos, czemu tak wroga malzenstwu lewica jednoczesnie domaga sie > slubow dla homoseksualistow? - Nie słyszałam, aby odległa mi ideologicznie lewica, była wroga małżeństwu. Coś słyszałeś żeby Olejniczak, czy Senyszyn mieli się rozwieść? Ostatnio słychać jedynie o rozwodzie Marcinkiewicza. Wcześniej coś o alimentach Dorna. Czy ideologowie marksizmu nie mieszają ci się w głowie z wybrańcami narodu w parlamencie? Odpowiedz Link Zgłoś
rr1976 Re: Twardy zywot zabobonu 20.02.09, 19:31 WOW!!!! ale komentarz, wbil mnie w fotel!!! zwlaszcza ze po mojej - cywilizowanej mysli. Jak sie kiedys komus uzalalam, ze z moja idea monogamizmu nie potrafie sobie znalezc partnera w dzisiejszym swiecie to mi powiedzial, ze fajnie gadam, ale to staroswieckie strasznie jest ;-( - Odpowiedz Link Zgłoś
kuba_okna Re: Twardy zywot zabobonu 20.02.09, 20:01 Ja pier... ale bredzisz człowieku. XD Odpowiedz Link Zgłoś
bezportek Tlumaczenie za bekarta. 21.02.09, 00:40 Neologizm "niechciane dzieci" ani w zab nie pasuje do legionu wspolczesnych, amerykanskich bekartow. Wiekszosc samotnych matek w USA produkuje potomstwo (czasem 8 sztuk na raz) w celach zarobkowych, czesto na zyczenie partnera, samca dominujacego nad licznym haremem, z ktorego zyje. Pomijajac kwestie cywilizacyjnej cofki do poziomu dzungli, nie da sie zaklamac statystyki: samotne matki wielokrotnie czesciej sa ofiarami gwaltu, pobicia i morderstwa, niz tradycyjne "niewolnice" malzenstwa. Dzieci samotnych matek sa wykorzystywane seksualnie, bite i zabijane 15 do 20 razy czesciej niz srednia! To nie jest juz klopot, to horror. Utrzymanie tej maszyny produkujacej biede i nieszczescie, kosztuje miliardy, glownie z powodu pasozytniczej armii lewackich urzedasow od rozdzielania (czyt. marnowania) pieniedzy podatnika. Moich pieniedzy. Juz trzecie pokolenie samotnych matek wchodzi w okres produkcyjny, odkad amerykanskie paniusie z lewicy wszczely agitacje przeciw "przestarzalym, niepotrzebnym malzenstwom". Nazwa bekart, w tym przypadku, pochodzi od bekarciej ideologii ciemnych, zabobonnych dewotek lewicy. Odpowiedz Link Zgłoś
andybla Re: Twardy zywot zabobonu 05.03.09, 17:27 bezportek napisał: > Mniej wiecej co dwa, trzy pokolenia, zanajduje sie wsrod > zawiedzionych przepisywaczy streszczen kolejny "odkrywca" malpiego > atawizmu wsrod ludzi. Od XVIII wieku po dzis dzien takich rewelacji > drukuje sie niemal tylez co cudownych diet wyszczuplajacych. I tylez > w nich sensu. Oczywiscie, kazdy homo sapiens, niezaleznie od plci, > sterowany jest tym samym mechanizmem optymalizacji szans swojego > wlasnego DNA na przetrwanie. Szympans tez, i pawian... itd. Dość celna riposta, nie dołożę autorowi artykułu swojej bo garbatemu nie trzeba mówić że ma garb nawet jeśli uważa to za naturalne. Jednak ma rację co do potrzeby ludzkich poszukiwań nowego partnera, ciekawy jestem jak wyglądałoby to statystycznie. Odpowiedz Link Zgłoś
profanum_vulgus Re: Jednokolanko, jak suka nie da, to pies 20.02.09, 15:25 nie weźmie. Uważasz, że jeżeli mężczyźni zdradzają kobiety to tylko z facetami?? Odpowiedz Link Zgłoś
kermit.rulez Re: Jednokolanko, jak suka nie da, to pies 20.02.09, 15:35 Suka daje, pies nie musi brac... Odpowiedz Link Zgłoś
21.gazeta.pl Re: Jednokolanko, jak suka nie da, to pies 20.02.09, 15:50 a ty o czym? o zoofilii? Bo trudno pojąć po tytule postu. Odpowiedz Link Zgłoś
profanum_vulgus Re: Jednokolanko, jak suka nie da, to pies 20.02.09, 16:10 Problemy z rozumieniem tekstu pisanego... takie koszty cywilizacji obrazkowej. Odpowiedz Link Zgłoś
pszeszczep666 Re: Jednokolanko, jak suka nie da, to pies 20.02.09, 16:53 Problemy ze zrozumieniem ironii...takie objawy zespołu aspargera:) Odpowiedz Link Zgłoś
momoneymoproblems Ojeeej, czy naprawdę już nie macie o czym pisać?? 20.02.09, 15:44 Co najmniej raz w tygodniu pojawia się jako główny materiał albo artykuł o seksualnie oziębłych kobietach albo prostytutkach albo o zdradzie. O co tu chodzi?? Teraz znowu jakieś pseudonaukowe wynurzenia mające ambitny cel sprowadzenia społeczeństwa do cywilizacyjnego parteru. Rzygać się chce. Nie liczę lat odkąd jestem z moim chłopakiem. Jest ich na pewno ponad osiem - teoria o ośmioletnim stażu trwania związku bez dzieci odpada. Nie zdradzamy się - to pewne (kolejny mit obalony), jesteśmy swoimi pierwszymi partnerami, nie mamy jeszcze dzieci ale chcemy mieć - jednak jeśli nie będziemy mieć to świat się nie skończy, związek będzie trwał, bo przetrwaliśmy gorsze burze w życiu. Może to prawda, że dzieci umacniają związek, ale nic nie umacnia go bardziej niż wspólne przeżycia, burze przez które przeszło się razem, lekcje życia które uczą takich pojęć jak zrozumienie, tolerancja, szacunek. Moim wyznacznikiem trwania związku jest na przekór pseudonaukowym teoriom właśnie czas, który cementuje relacje i jak nic na świecie jednoczy. Naprawdę szkoda czasu na te wywody, żyjemy w chorych czasach - psychicznie i fizycznie. Może jest jeszcze zbyt wcześnie na takie podsumowania jak te antropologiczne wyrocznie pana naukowca, któremu zdaje się że odkrył tajemnicę ludzkiej natury. Jeśliby wierzyć w każde jego słowo które miałoby odzwierciedlać rzeczywistość to co by nam pozostało? Konsumpcjonistyczne bzykanko i cofnięcie się w rozwoju. Na szczęście nie grozi nam to. Nie wierzcie w te brednie - miłość istnieje i nie da się jej przetłumaczyć na hormony i obyczajowość. Odpowiedz Link