darthazubin
21.10.02, 14:52
Witajcie moi drodzy. Oto zaczyna sie drugi epizod naszej wielkiej epopei.
REPUBLIKA KONTRATAKUJE
Nad przemyslowa dzielnica Couruscant zapadal zmierzch. Zolnierze czekali w
milczeniu. Kazdy nerwowo zaciskal dlonie na swoim blasterze. Od wielu lat
rebelia byla juz niemal zniszczona.
Tym wiekszy jednak budzila strach. Rebelianci, ktorzy niemal doprowadzili do
upadku Republiki stali sie juz zywa legenda. Pomimo oczywistej przewagii
zolnierze bali sie. Bali sie mitycznej juz potegi przeciwnika.
Dowodca odwrocil sie spogladajac na kierujacego akcja. Czlowiek w czarnym
stroju budzil strach rownie wielki jak przeciwnik.
Darth Azubin dal znak. Pierwszy oddzial szturmowcow sforsowal potezne,
stalowe wrota, wybijajac pierwsza straz. Zolnierze zatrzymali sie niepewnie,
rozgladajac sie w ciemnej hali...
Nagle ich dowodca wyciagnal bron, ktorej nie widziano w Republice od wielu
lat. Dwa miecze swietlne- jeden podwojny, drugi zwyczajny. W mroku lsnily
szkarlatnym blaskiem. Dowodca zolnierzy dal znak, ze czas sie wycofac. Dobrze
wiedzieli, ze kiedy ich wodz przystepuje do walki, lepiej nie stawac mu na
drodze.
Azubin ruszyl. W drugiej hali oczekiwaly przerazone resztki rebeliantow. Na
twarzach zastygle w bezmyslnym grymasie maski udajace Dartha Maula i dawnych
sithow. Zalosne.
Skoczyl przed siebie. Znow byl w swoim zywiole. Jak gdyby odmlodnial o
kilkanascie lat. Trzy ostrza odbijaly wszystkie skierowane ku niemu strzaly.
Dzialal szybko i zdecydowanie, poruszajac sie niczym dziki kot. W
nieogarnionym szale pozbawial zycia swoich wrogow. Ci cofali sie, ale nie
mieli juz dokad.
I wreszcie nie bylo juz nikogo. Ostatnie siedlisko wrogow Republiki zostalo
zniszczone. Tylko jeden przerazony chlopak...
W jego dloni blysnal miecz swietlny: -Padnij przed potega Sithow...
I wtedy Azubin rozesmial sie. Czytym, radosnym smiechem, po raz pierwszy od
dziesiecioleci.
A potem, jedno szybkie i bezwzgledne ciecie:
-Moze byc tylko jeden...
Glowa chlopaka potoczyla sie po ziemi.
-...Mistrz Sithow- zakonczyl Azubin.
Wyczul jednak obecnosc jeszcze jednej osoby. Dziewczynka kulila sie w kacie.
Powinien ja zabic. Byla skazona, ale wyczul w niej cos. To byla ona, ta
ktorej poszukiwal od tak dawna.
-Jestes gotowa poznac to co niepoznawalne?- zapytal.
Niepewnie skinela glowa. Sith podal jej reke. Ruszyli pozostawiajac hale do
wysprzatania sluzbom porzadkowym.