bupu
02.11.12, 19:59
Tak na kanwie Ogorzałków Boazeryjnych zaczęło mi się myśleć o sytuacji mieszkaniowej bohaterów Jeżycjady, tej w wersji Neo zwłaszcza. No i sami popatrzcie, bo mamy:
- Gumiany kołchoz na Roosevelta
- Mrowisko na Słowackiego
- Ogorzałki gnieżdżące się latami w boazerii u Dmuchawca
- Gniotących się jak śledzie w beczce Rojków, na poddaszu willi na Noskowskiego (sprawdziłam, w Sprężynie wprost mowa o tym, że Rojki tam mieszkają)
- Oraz na deser młode małżeństwo Maszpanów, udeptane w szalecie tak ciasnym, że nawet stół jadalny musi być składany.
Skąd, u licha, u autorki taki zapał do upychania bohaterów, pozytywnych zwłaszcza, w ciasnych mieszkankach, całymi, wieloosobowymi rodzinami? Jeszcze jako rozwiązanie tymczasowe można by to zrozumieć, ale oni w tej ciasnocie marynują się z upodobaniem latami. Mamy prosperującego przedsiębiorcę Rojka, zdolnego architekta Ogorzałkę, udziałowca w plantacji i polonistę w jednym Witalisa, teoretycznie dysponujących możliwościami, aby zapewnić rodzinie lokal o sensownych rozmiarach. Dodatkowo Ogorzałka miał do dyspozycji lokal w suterenie, ten, w którym mieszkał wcześniej z bratem, a zamiast tego wybrał boazerię u Dmuchawca. A Maszpan, wprowadzając wybrankę do szaletu, dobrego może na start dla dwojga, ale już przy pierwszym dziecku nieuchronnie nastręczającego problemów, szepcze jej do uszka androny o nym jak to będą w tej beczce śledziowej szczęśliwi przez wiele lat. Gdzie tu sens, gdzie logika?