cwi
13.09.05, 23:38
Doszły do użytkowników słuchy o rychłym zamknięciu czatu Gazety Wyborczej.
Ponoć decyzja jest definnitywna. Nic to, że dla wielu to miejsce stało się
prawdziwym forum (agorą?) spotkań, przyjaźni, rozmów, kłótni. Nic to, że
poznawali się tu ludzie, wiązały małżeństwa. Nic to, że przychodzili tu
ludzie oderzucający wulgaryzm czatów konkurencyjnych. Nic to, że to małe
miejsce dla wielu znaczyło bardzo wiele.
Szkoda tylko, że nikt nie przyszedł porozmawiać, nie odważył się zorganizować
spotkania na czacie. Szkoda tylko, że nie poznaliśmy tej decyzji w sposób
otwarty, że nie poznaliśmy powodów, przyczyn. Że nie mogliśmy uczestniczyć w
debacie na temat ewentualnych innych rozwiązań.
Był produkt - nie ma produktu. Był mikrokosmos - nie ma już go. Byli ludzie -
poszli sobie. Paf, kliknięcie.
A jednak pamiętam jak powstawała Wyborcza. Pamiętam zbyt dobrze, o co miało
chodzić. Pamiętam jak stosunki międzyludzkie miały wygladać. Pamiętam i tylko
w pamięci już wiele nie rozpoznaję.
Proszę zatem o jedno. O potraktowanie poważnie tych kilkludziesięciu, możę
stukilkudziesięciu osób, które poważnie potraktowały zaproszenie Wyborczej do
przyjścia na ten czat. I traktowały to poważnie przez kilka ładnych lat ze
swego życia. Chiałbym - wraz z nimi - wiedzieć dlaczego. Zrozumieć
nieuchronność decyzji i jej nieodwołalność. Uczestniczyć w tym, co mi i moim
przyjacioło się właśnie zamyka. Jednym kliknięciem.
Z poważaniem,
Cwi