tbernard
23.05.18, 09:53
Tu jest o wypadku z rowerzystą.
Czy przejazd dla rowerów, który jest kontynuacją drogi dla rowerów, która jest częścią drogi mającą jezdnię to nie jest aby częścią skrzyżowania (przecięcia dróg)? Bo zgodnie z definicjami wydaje się to być jak najbardziej częścią skrzyżowania. A wtedy pierwszeństwo ustala się według:
1. Osoby uprawnionej do kierowania ruchem (tu nie było)
2. Sygnalizacji świetlnej (piszą, że nie działała)
3. Znaków (rowerzysta wjechał na skrzyżowanie z drogi podporządkowanej)
4. Pierwszeństwo rowerzysty na przejeździe.
5. Pierwszeństwo z prawej.
A oto oznakowanie jakie widział kierujący busem.
Rowerzysta nie był pieszym a kierującym pojazdem. W tym przypadku punkt trzeci jest pierwszą pasującą regułą która jest silniejsza od następnych. Problem jest taki, że rowerzysta nie ma znaku o tym, że zbliża się do skrzyżowania z drogą z pierwszeństwem przejazdu. Dlatego ja bym tu uznał współwinę kierowcy, rowerzysty i zarządcy drogi, który fałszywie oznakował jedną jako główną, a na drugiej nie postawił znaku. Uznał zapewne zarządca, że skoro jezdnia jest jednokierunkowa w przeciwnym kierunku, to nie trzeba. Ale rowerzyści są przecież też kierującymi a dla nich jest to droga dwukierunkowa i tak się składa, że podporządkowana z punktu widzenia kierowcy dostawczaka. Jedyne co kierowcy można zarzucić, to niezachowanie szczególnej ostrożności przy zbliżaniu się do przejścia, przejazdu i skrzyżowania. Dodam tylko, że to bardzo poważny zarzut bardzo często niedoceniany. Ale ten sam zarzut rowerzyście można postawić.