jarty
03.12.07, 10:52
Przyznać muszę, że byłem i jestem złodziejem w najgorszym - po
ludzku sądząc - wydaniu. Kradnę rodzinie najlepszych ojców i synów.
Kościołowi najwierniejsze dzieci. Ojczyźnie najzdolniejszych
obywateli. Szkole i nauce najtęższe umysły. Rodzinie ludzkiej
najpierwsze jednostki. A jednak cieszę się dotąd wolnością i mianem
najlepszego dobroczyńcy ludzkości, przyjaciela człowieka, towarzysza
jego radości i smutków.
Ja jestem na świecie największym gangsterem i przywódcą mafii, która
codziennie uśmierca miliony, zabierając im wszystko. Włamuję się do
kieszeni, domów, serc i rodzin. Tylko ja znam klucze do wszystkich
zamków, skarbnic i kas.
Mój gang nie boi się szubienicy, bo mam w swoim gronie
przedstawicieli wszystkich warstw społecznych, nie wyłączając
sprawujących władzę i wymierzających sprawiedliwość.
Jestem panem, monarchą, władcą. Mnie służą rządy, stawiając na
czołowym miejscu w czasie bankietów i przyjęć. W mojej obecności
decyduje się o losach świata, życiu i śmierci, ubija interesy...
Moje zdanie w każdej sprawie jest ostateczne. Przy mnie ludzie bawią
się, tańczą, płaczą, umierają.
Walą się trony jeden po drugim, kurczą imperia, upadają rządy, tylko
moje imperium nie kurczy się i nie upada, choć niesie zagładę.
Niszczę wszystko i wszystkich. Piękne dzieci, wspaniałą młodzież
przemieniam w zbrodniarzy. Zapełniam nimi szpitale i zakłady
poprawcze. Bogatych zamieniam w nędzarzy. Zdrowych w chorych.
Mądrych w głupich. Kołyski w trumny. Miasta w cmentarze...
Któż mnie nie doświadczył? Któż mnie nie zna? I to dziecko mego
przyjaciela pijaka. I ta poniewierana żona. Znają mnie dobrze
kapłani, załamując ręce nad owocami wieloletniej pracy. Znają mnie
izby wytrzeźwień, sądy, więzienia, ale też i szkoły, dyskoteki.
Teraz nie muszę się już chyba dłużej przedstawiać? Mam nadzieję, że
i wy nie zrazicie się do mnie i tylko u mnie szukać będziecie mocy,
szczęścia, tak jak szukają miliony. Że i was nie zabraknie w mojej
armii, z którą od lat zdobywam ...