GoĹÄ: MJ
IP: *.neoplus.adsl.tpnet.pl
08.12.04, 20:34
Ludzie.
Coś mi się nie mieści w głowie.
Może wyjdę na kretyna, panienkę i cieniasa, ale nie wydaje wam się, że teksty
w stylu "100 KM to taka moc, w sam raz na początek" są trochę nienormalne?
Wiem, że większość z Was, zwłaszcza mogących na życzenie walnąć 60 000
złotych, uznaje tylko motocykle ważące 300kg, i mające półtora litra
pojemności.
Czytając wiele postów rozumiem doskonale, że przeciętny motocyklista jeździ
po Polsce 180 km/h.
Zdaje sobie też sprawę, że jeśli jeździ się zgodnie z przepisami i rozsądnie,
to potencjał motocykla nie ma znaczenia, i sam uważam, że jak już się ze
sprzęta leci, to pojemności się zrównują. A zabić się można nawet komarem.
100 KM to dla mnie potęga. Nie brakuje mi odwagi ani umiejętności do
zapanowania nad takim czymś, ale mam szacunek do takiej mocy. Myślę o
motocyklach sportowych, nie kanapach do turystyki - wiem, co to jest moment
obrotowy, stosunek mocy do masy i te inne.
Ja jeżdżę 125tką, która ma 15KM. Pewnie zaraz ktoś napisze, że nadaję się z
tym na forum "Świata skuterów".
Mój motor wygląda poważnie, czasem na ulicy ktoś ogląda (chyba ślepiec, bo
pojemność widnieje jak byk na boczku) i zapyta "jaką to ma pojemność". Powiem
125 i teksty:
"E, to motorynka", "powinno być co najmniej 600", "fajnie, ale dla mnie motor
to jest 500tka", "i da się jeździć?", "a, bo myślałem, że Pan ma A, a nie A1"
[mam A], "uuuu, to cieniutko", "ale 90 pojedzie?", "to szkoda" i inne
pierdoły.
Specjalnie, świadomie i znając się na temacie po długich poszukiwaniach
kupiłem ten motocykl, wiedząc na co mogę liczyć. Zapłaciłem za niego ciężkie,
jak na moje możliwości pieniądze, i mogłem za te cenę kupić nawet yamahę
FJ1200 w dobrym stanie.
Nie wiem, czy ludzie dodają sobie męskości centymetrami sześciennymi, czy
wszyscy są zawodowcami, i w mieście wykorzystują w pełni możliwości YZF-R1,
czy co?
Mój motor ma brzmienie, wygląd, jest wygodny, łatwy w manewrowaniu po
mieście, nie odstaje osiągami na trasie od samochodów, nigdy nie był
zawalidrogą, a spod świateł przegrywa tylko z mocniejszymi motorami (co mnie
ani nie boli, ani nie zaskakuje).
Poza tym i tak nie można w Polsce legalnie jechać po drodze publicznej
szybciej niż 130km/h, a tyle mój sprzęt wyciągnie. Oczywiście zaraz będzie,
że co kogo obchodzi "legalnie"?
W każdym razie pytam: dla Was motocykl musi mieć większą moc od rodzinnego
samochodu, czy jeśli ktoś wie, że jeździ głównie po zapchanych miejskich
ulicach nie jest frajerem kupując 125tkę (czy 600tkę albo 800tkę, bo dla
niektórych liczy się GoldWing 1800, a reszta to...)?
I czy polecalibyście kolesiowi bez pojęcia YZF-R6, czy ETZ 175?