Dodaj do ulubionych

Alex 1995? - 11 lipca 2011

22.07.11, 21:12
A myslalam, ze sie powstrzymam i nie bede stawiac wirtualnego pomnika swojemu psu...
Moje niunio malutkie...
Nie wiem, ani gdzie sie urodzil, ani kiedy. Nie wiem o nim nic, jaki byl w dziecinstwie, gdzie wzrastal, kto sie nim zajmowal. Znaleziono go w Mszczonowie ze zlamaną łąpą.
Wolontariusze ze schroniska w Korabiewicach szukali w internecie domu dla niego. Pies w typie owczarka niemieckiego, duzy, z nogą w gipsie, nie moze zostac w domu tymczasowym, bo jest problem z kotami.
Przywieziono go do mnie z wyposazeniem, z miskami, karma, kocykiem, obroza i smycza. Tymczasowa opiekunka z placzem wyszla zostawiajac Alexa u mnie. Z placzem, bo sie do niego przywiazala przez miesiac wspolnego zamieszkiwania. (A Alex jeszcze przez kilka miesiecy przystawal na widok kobiet o jej posturze. Więc niech nie mowia, ze pies nie pamieta).
Alex rzucil sie do wyjscia razem z nią. Zaczelam szczękać garami w kuchni i pies porzucil zamiar wyjscia.
Zostalo mu to bodaj do konca życia- żarcie jest wazniejsze od spaceru.
Odkurzal trawniki - przyplacil to zatruciem pokarmowym. Kradl ze stolu i z talerza - kolezanka nawet nie zauwazyla, kiedy jej kotlecik znalazl sie w Alexowej gębie.
Wszystkozerny. No prawie, surowych warzyw nie jadl. Ale dał sie namowic nawet na cytryne. Specjalnie dla niego kupowalam jablka, bardzo je lubil, w przeciwienstwie do mnie.
Noga sie ladnie zrosla, wrocila do pelnej sprawnosci. A kiedy jeszcze byl w gipsie, zdarzalo sie , ze przy sikaniu stawal na dwoch łapach.
Ale po 5 latach w tej zlamanej lapie uaktywnil sie gronkowiec. W kosci. Na szczescie udalo sie go pokonac, choc dopiero w drugim podejsciu.
Po drodze jeszcze bylo cierpienie przy leczeniu zlamanej nogi - co 7-10 dni zmiana gipsu, ocena, czy nie ma odlezyn... rentgen. Do kazdego takiego zabiegu dostawal "glupiego jasia", bo sie mocno bronil. Zrobienie zastrzyku tez bylo na poczatku wielkim problemem. Potem znalezlismy sposob.
Byla kastracja, bo prostata za bardzo sie rozrosla. I potem swiety spokoj przy ciekących suczkach.
Zapalenie gruczolow okoloodbytowych. I koszmarna obstrukcja, ktora mu "zafundowalam" dzieki kosteczce. Lekarka recznie go "odtykala". Potem byly juz tylko kosteczki ze skory czy z czego tam.
Problemy z oczami, jaskra i zacma.
Artroza kolana i pare innych problemow wieku mocno dojrzalego.
Bylo tez szkolenie, jakos tak zaraz na poczatku, bo ciągnal niemozebnie. I indywidualne lekcje, i letnie dodatkowe zajecia , z nnymi psami. To byl stresujace, bo Alex zaraz bral sie do ustalania przywodztwa w stadzie. Odpuscil dopiero w ostatnich miesiacach zycia.
(Panowie szkoleniowcy mowili, ze musial byc juz kiedys szkolony.)
NIe aportowal, a jesli to niechetnie. Wolal waąchać, szukać, iśc przed siebie. Bałam sie spuscic ze smyczy, bo moglby albo poleciec za kotem, albo skoczyc na samochod, albo pobic sie z psem. WIec na smyczy chodzilismy po okolicy.
Ech, to byly czasy... jak ja poznalam okolice, te przejscia pomiedzy blokami, te poeworka, na ktore nigdy bym nie zawitala, bo nie mialam powodu... sciezki pomiedzy torami, drozki na dzialki.
Brak mi tych spacerow. Zapachu mokrej psiej siersci. Trącania mokrym nosem z haslem "podziel sie posilkiem" w migdalkowych oczach.
Musze sama zjadac cala kanapke, bo nikt sie upomni o ostatni kes. Garnki i talerzy tez nie ma kto "opracowac" przed zmywaniem wlasciwym.
Nie ma do kogo sie przytulic. Nie ma kogo bo brzusiu poglaskac.
Jego obecnosc pomogla mi przetrwac ostatni rok w Warszawie, kiedy z trudem wytrzymywalam sasiedztwo kulturalnych chamow.
Teraz tez mam takich.
Ale Alexa juz nie ma...
Przepraszam, jesli zrobilam cos nie tak lub nie w pore... przepraszam, ze krzyczalam na ciebie. I za zbyt energiczne ruchy przepraszam...
Dupsiczku moj malutki...
Obserwuj wątek
    • iwa_ja Re: Alex 1995? - 11 lipca 2011 25.07.11, 21:52
      Jego obecnosc pomogla mi przetrwac ostatni rok w Warszawie, kiedy z trudem wytrzymywalam sasiedztwo kulturalnych chamow.


      Rezu, ja dlatego, z namowy Rudiego czmychnęłam do Krakowa. Co Ci mam pisać? To psy rzeźbią nasz życiorys, jak kiedyś napisałam. I są dlatego przez nas kochane.
      Byłam ostatnio przez miesiąc w moim mieszkaniu w Warszawie na wypasionym Ursynowie, pełno różnych aktorów, dziennikarzy znanych z TV itp., psy oczywiście sakramencko rasowe. Ich pańcie w kaloszkach za tysiaki. Z głową w chmurach, bez pojęcia, jak to jest poza Warszawą, jaka jest bieda. Od trzech dni jestem w moim mieszkaniu w Krakowie. Zasadnicza różnica!
      Nie będę pisać, że Ci współczuję (bo Ci normalnie współczuję). Ale pies - jak mi się wydaje - pomaga naprostować pewne ludzkie wybory, nie?
      Weź, Rezu, nowego psa. Funia mnie naprostowała po śmierci Rudiego.
      • rezurekcja Re: Alex 1995? - 11 lipca 2011 27.07.11, 15:51
        iwa_ja napisała:


        > Rezu, ja dlatego, z namowy Rudiego czmychnęłam do Krakowa. Co Ci mam pisać? To
        > psy rzeźbią nasz życiorys, jak kiedyś napisałam. I są dlatego przez nas kochane

        no, tu we Wroclawiu dzieki niemu mialam czas na nowo dopasowac sie do rodziny

        > Ich pańcie w kaloszkach za tysiaki. Z głową w chmurach, bez poj
        > ęcia, jak to jest poza Warszawą, jaka jest bieda. Od trzech dni jestem w moim m
        > ieszkaniu w Krakowie. Zasadnicza różnica!

        Syty glodnego ni e zrozumie. A dopoki glod nie zajrzy w oczy...

        > Weź, Rezu, nowego psa. Funia mnie naprostowała po śmierci Rudiego.

        Nie moge. Z przyczyn kilku.
        Niestety.
        Nie zarzekam sie, ale na razie sie nie zanosi.
    • rezurekcja Re: Alex 1995? - 11 lipca 2011 28.07.11, 17:21
      Niuniu, dostalismy wiersz od Blue.berry.

      "Dokąd idą psy gdy odchodzą? No bo jeśli nie idą do nieba,
      to przepraszam Cię, Panie Boże, mnie tam także iść nie potrzeba.
      Ja proszę na inny przystanek - tam gdzie merda stado ogonów;
      zrezygnuje z anielskich chórów tudzież innych nagród nieboskłonu.
      W moim niebie będą miękkie sierści, nosy, łapy, ogony i kły;
      w moim niebie będę znowu głaskać moje wszystkie pożegnane psy..."

      Zeżarłam 3 pączki i nie mialam sie z kim podzielic...
      • rezurekcja Re: Alex 1995? - 11 lipca 2011 30.07.11, 10:44
        FAJna pogoda na spacer.. nie leje ani deszcz ani żar z nieba. I co, mam sama leciec przez tory po tych wertepach? Bez obstawy nie pojde... Niby tam malo ludzi chodzi, ale za to nie calkeim trzezwych, sadzac po sladach pozostwionych.
        Mozna by pojsc na mirabelki na bylych dzialkach. Albo gruszki. ALex bardzo lubil tamte tereny, sam mnie tam ciagnal. Włąsciwie to on je odkryl, ja bym tam nigdy w zyciu nie poszla, bo po co. Ale z psem to co innego.
        I te mirabelki tez lubil. I niechciane jablka czy gruszki. I czarny bez, ktory we wrzesniu dojrzewal, ja robilam sok, a on zjadal wytloki.
        I morwy lubil. Jeszcze w zeszlym roku tradycyjnie o tej porze ciągał mnie na trawnik z drzewami morwowymi. I ja szukalam w trawie albo na drzwie, a on jadl. CZasem sobie sam znalazl. Kiedy morwy sie konczyly, juz mnie tam nie wlokl.
        Tam nawet sama pojde i sie powzruszam do woli.
    • rezurekcja Re: Alex 1995? - 11 lipca 2011 31.07.11, 20:29
      MOrwy sa, ale to juz koncowka. Nawet nie zauwazylam, kiedy sie zaczal sezon na morwy. W zeszlym roku jeszcze chodzilismy. Przeszlam sie dzis ostatnią trasą ulubioną przez Dupsia. I troszke sie usmarkalam niestety. TAk dziwnie bylo isc bez niego.
      Niunio moje malutkie...
      Łapki bezwladne, na ktorych chcial stac, ale same sie zginaly...
      Ryło siwe, spokojne, oczka wierne, jedno slepe od jaskry... drugie jasne od zacmy
      Caluje cie, niuniu
      • rezurekcja Re: Alex 1995? - 11 lipca 2011 01.08.11, 23:37
        No żebym ja, stara baba, mazala sie tak strasznie...
        Wczoraj dusila mnie taka nostalgia i taki smutek, ze zamiast spac ryczalam w poduszke.
        I zal, ze nie zawsze cierpliwosci starczalo... i ze czasem nakrzyczalam w zlosci...
        Do Iwony wdrapalam sie dzis sama. Po kazdej wspolnej wizycie Alex wracal pod te drzwi na kolejnych spacerach i musialam go ciagnac w przeciwnym kierunku, bo koniecznie chcial wejsc. A nie dostawal tam niczego specjalnego, czasem kawalek suchego chleba. Smieszyl mnie ten upor w kwestii wejscia do tego budynku, zapal, z jakim mnie ciagnal w tym kierunku. Raz kiedys nawet po premedykacji mnie tam przywlokl, a potem na chodniku chwile drzemal. Iwona go wtedy wiozla na rentgen.
        W tym roku juz nie mialam odwagi go tam przyprowadzac, schody w starym budownictwie nie na slabe psie nogi...
        A dzis poszlam sama. I nie musialam sie spieszyc z powrotem...
        nie bylo powodu
        • iwa_ja Re: Alex 1995? - 11 lipca 2011 03.08.11, 20:46
          Rezu, ja, stara baba, ryczałam po śmierci Rudolfa przez dwa tygodnie. Studenci (bo wtedy mieszkałam w hotelu asystenckim) trzymali przy mnie wartę, nawet nie mogłam się wysikać w samotności. Przynosili mi jedzenie, które mi wmuszali. A ja, ja jaka głupia, ciągle siedziałam (przy ich asyście) na grobie Rudolfa.
          Teraz z perspektywy czasu mówię Ci, że wcale nie zachowujesz się głupio. To po prostu emocje. I z całego serca Ci współczuję.
          Mam 60 lat, ciągle jeżdżę z Funią między Warszawą a Krakowem, co oznacza, że muszę ją nosić na dworcach. Mam coraz mniej siły. Zastanawiam się, kto pierwszy przestanie to wytrzymywać: ona czy ja? I wcale mi z tym zastanawianiem się nie jest dobrze.
          • rezurekcja Re: Alex 1995? - 11 lipca 2011 10.08.11, 13:53
            Iwa, to mialas dobrych studentow.
            I trudniejsza sytuacje, bo TWoj pies zmarł nagle, i do tego w bolesnych okolicznosciach.
            Ja mialam o tyle lepiej, ze ALex sie starzal i to bylo widac. Mniej sprawnie chodzil, gorzej widzial, bo wdala sie jaskra i jedno oko bylo slepe, a drugie z zacmą, troszke przygluchl.
            Mialam swiadomosc, ze ktoregos dnia go zabraknie. I sie zastanawialam, czy bede musiala prosic o ostatni zastrzyk, czy obędzie sie bez mojej ..... pomocy?
            CZasem mysle sobie, czy nie poszlam za swoja wygodą... Ale potem mysle, ze za dlugo zwlekalam, ze powinno mnie tknąć, kiedy Alex stracil wech. I rozne inne mysli kłębią mi sie czasami.
            I płaczę sobie wtedy rzęsiście.
            Jutro miesiąc.
            • iwa_ja Re: Alex 1995? - 11 lipca 2011 10.08.11, 21:46
              Za jaką wygodą, nie wkurzaj mnie?!!!! Miałaś czas na zastanowienie, mogłaś pomóc Aleksowi! I pomogłaś. Ja po czterech latach od odejścia Rudolfa żyję ze świadomością, że mu nie pomogłam, że umarł dzień za późno. Strasznie się męczył, a ja nie miałam odwagi. Myślam, że z tego wyjdzie. Może i dlatego, że na SGGW na Nowoursynowskiej nikt (NIKT!) mi nie powiedział, że tak należy zrobić. Nikt mnie nie uprzedził, że jest aż tak źle.
              Rudi żył o dzień za długo. W dniu śmierci jeszcze mu zafundowałam wyjazd do Krakowa, kiedy kładł się na trawniku pod Pałacem KiN przed Centralnym, bo nie miał siły iść. A ja musiałam jechać do Krakowa. A Twój Alex żył tyle, ile było trzeba.
              Znowu się poryczałam. Przypomniało mi się, jak leżał nieżywy na podłodze w przedziale pociągu, a wszędzie była jego krwawa kupa czyli jego jelita.
              • rezurekcja Re: Alex 1995? - 11 lipca 2011 11.08.11, 12:03
                iwa_ja napisała:

                > Za jaką wygodą, nie wkurzaj mnie?!!!! Miałaś czas na zastanowienie,

                na forum Weterynaria dziewczyna pisala o swoim psie, ktory mial niewladne nogi, więc przez kilka lat go pielegnowano, sprzatano po nim, wynoszono na spacer... Sytuacja byla u nas nieco podobna, a padaczke sie leczy a nie usypia z jej powodu.
                Kłębią mi sie takie rozne ...

                > Strasznie się męczył, a ja nie miałam odwagi. Myślam, że z tego wyjdzie.

                No wlasnie... ta nadzieja, ze to jeszcze nie teraz, ze bedzie lepiej...
                Mnie sie tez chwilami wydawalo, ze stan sie polepszy, ze trzeba czasu...
                ALe kiedy lekarz ogladal zachowanie Alexa i powiedzial, ze tak sie kreca psy z guzem mozgu... to juz wiedzialam, ze lepiej nie bedzie.

                > Znowu się poryczałam. Przypomniało mi się, jak leżał nieżywy na podłodze w prze
                > dziale pociągu, a wszędzie była jego krwawa kupa czyli jego jelita.

                Biedactwa wy oboje, i Rudi, i Ty...
                Okropna jest ta nasza bezradnosc...
                Tez sie poryczalam.
                Iwa, na SGGW moze tez nie wiedzieli, ze jest tak zle..
                Okolicznosci smierci zawsze wywoluja mysli rozne, żale, pretensje, wyrzuty sumienia...
                Sie salo, jak sie stalo. W tamtym momencie wydawalo Ci sie, ze tak postapic trzeba. A mądre jestesmy dopiero z perspektywy czasu... bo mamy te wiedze, ktorej WTEDY nie miałysmy. I ten dystans, ktorego wtedy miec nie mogłysmy...
                Trudno...
                JAko niewiasta pobozna dziekuje Bogu, ze w ogole mialam ALexa. I przepraszam za swoje zle postepowanie, niestarannosci rozne, niedopatrzenia, lenistwo, glupote, gniew itd, ktorymi byc moze zawinilam.
                I ciesze sie, ze byl. Moim psem.
                Sciskam.
                Musze obeschnac troche.
    • rezurekcja Re: Alex 1995? - 11 lipca 2011 10.08.11, 14:58
      To po tym apelu zmieklam, choc pierwotnie mial byc doberman w ciezkiej depresji, dwukrotnie porzucony. Do dobermana nie zdazylam, umarl ze zgrzyzoty.
      A poniewaz ja od zawsze wolalam owczarki ...

      ***********
      prosimy o pomoc dla Alexa!!!
      « : 2004-10-27, 08:48 »

      Alex ma około 9 lat. Jakaś pani we Mszczonowie dokarmiała go przez dłuższy już czas. Około 2 tygodni temu zadzwoniła do schroniska w Korabiewicach mówiąc, że psu coś stało się w nogę. P. Magda i pracownicy usiłowali go załapać przez 1,5 tyg. Jeździli kilkakrotnie do Mszczonowa, ale pies przychodził tylko na jedzenie i mimo wielu prób nie udało sie go złapać. Wreszcie został odłowiony. Trafił do naszego schroniska.
      Jego prawa tylna noga była spuchnięta, złamana w połowie wysokości.
      Nieprzyjemnie ruchoma. Dolna część przy każdym ruchu dyndała niezależnie od górnej części. Najgorsze było to, ze w miejscu złamania miał ropiejącą, brudną ranę. Zaczęliśmy poszukiwania lecznicy, która zgodziłaby się go przetrzymać u siebie, przynajmniej w pierwszych, najbardziej znaczących dniach leczenia. Nie jest to proste...To duży, wilkowaty pies i nie ma zbyt wielu miejsc, które zgodziłyby się takiego psa przetrzymać. Bardzo obawialiśmy się o jego nogę, ponieważ lekarze słuchając naszych opisów przez telefon nie wykluczali, że będzie konieczna amputacja...
      Szczególnie niekorzystna dla jego zdrowia była rana. Zachodziło podejrzenie zakażenia.
      Wreszcie, po dniu poszukiwań, udało się. Od wczorajszego wieczora przebywa w klinice w Konstancinie. Zawieźliśmy go tam około godz. 23, ponieważ Pani doktor powiedziała, że liczy się każdy moment. Trzeba było jak najszybciej oczyścić ranę, podać antybiotyk i inne lekarstwa.
      Szczęśliwie okazało się, że nogi nie trzeba amputować. Został zrobiony rtg, rana oczyszczona. Weterynarz stwierdził, że jest to kilkunastodniowe,
      nieleczone otwarte złamanie kości podudzia z ropiejącą, brudną raną. Podał Alexowi narkozę, żeby dokładnie obejrzeć nogę, zrobić rtg, oczyścić ranę i nastawić złamane kości. Większość zdjęć Alexa została zrobiona właśnie w tym czasie, ponieważ wcześniej bardzo bał się aparatu i flesza, chciał wstawać, więc raczej nie katowano go fotkami, zanim nie zasnął. Noga jest usztywniona, ale w taki sposób, żeby możliwe było czyszczenie rany i aby mogła się goić. Pies zostanie w przychodni przez 4 doby, po których można będzie postawić pierwszą diagnozę dotyczącą skuteczności stosowanych leków i zabiegów. Niestety leczenie Alexa będzie bardzo długotrwałe. Opatrunek usztywniający będzie musiał nosić conajmniej 8 tygodni. Pan doktor stwierdził, że w jego wieku oraz przy takim złamaniu można spodziewać się zaburzeń wzrostu kości. Wówczas leczenie będzie jeszcze bardziej długotrwałe i kosztowne.
      Jak na razie, za pierwsze 4 dni leczenia i pobytu w lecznicy musimy zapłacić 300 zł. Dodatkowo będzie konieczne wykupienie antybiotyków i innych lekarstw. Jak już pisałam leczenie będzie trwało bardzo długo. Weterynarz twierdzi, że nie zdziwiłoby go bardzo, gdyby zajęło nawet pół roku. Nie wiemy po prostu, jak zareaguje kość, czy nie będzie problemu z jej zrostem. Ale żeby sie tego dowiedzieć musimy poczekać, aż chociaż częściowo wygoi się rana, ponieważ dopiero po zlikwidowaniu stanu zapalnego można spodziewać sie, że zrost ruszy.
      Pan i Pani doktor powiedzieli, ze trzeba za niego mocno trzymać kciuki, żeby z nogą była jak najlepiej, bo sytuacja nie jest zbyt prosta...

      W związku z tym organizujemy zbiórkę na leczenie Alexa. bardzo prosimy o dokonywanie wpłat, bo sytuacja schroniska przed zimą nie jest najlepsza.
      Liczy się każda, nawet najdrobniejsza wpłata. Oczywiście najlepszym
      rozwiązaniem byłoby, gdyby znalazła sie osoba, chcąca adoptować Alexa lub przynajmniej zaopiekować się nim na czas leczenia. Pies powinien mieć czysty opatrunek wokół rany i nie może zamoczyć usztywnienia na nodze. Trzeba go doglądać, żeby nie zniszczył usztywnienia. W warunkach schroniskowych zrealizowanie zaleceń lekarza jest raczej niewykonalne. Nawet Pan doktor zasugerował znalezienie mu zastępczej opieki, a najlepiej kochających, nowych opiekunów. Jeśli ktoś miałby ochotę się nim zająć, a nie pozwalają mu na to finanse, to nasza fundacja będzie starała się pomóc. Będziemy organizować zbiórki na jego leczenie, dopóki będzie ono trwało.
      Alex jest bardzo spokojnym, przyjacielskim psem. Merdał ogonem i prosił,
      żeby go głaskać po głowie aż do czasu, kiedy narkoza spowodowała, że
      całkiem zasnął. Czekamy na listy w jego sprawie pod adresem [...]
      • rezurekcja Re: Alex 1995? - 11 lipca 2011 14.09.11, 22:25
        To juz dwa miesiace.
        Czas leci.
        Musialam sie na troche "wyflancowac" z mieszkania, bo nie wytrzymywalam tej pustki.
        • iwa_ja Re: Alex 1995? - 11 lipca 2011 16.09.11, 22:15
          Rezu, jak ja Cię rozumiem! Rudiego nie ma od czterech lat. Ale ciągle za nim tęsknię, mimo Fuńki, którą muszę odchudzić, żeby nie miała cukrzycy, jak Rudolf.
          Nikogo nie będę kochała tak jak Rudiego. (przepraszam Cię, Funia).
          Jak będę w Warszawie, a będę za tydzień, muszę zrobić Funi badanie krwi. Bez sensu, ale muszę. Na wszelki wypadek, bo pierwsze badanie krwi Rudiego robiłam, jak już było bardzo źle. Powtarzam: róbcie badania krwi Waszych zwierząt, mimo stresu, jakie ma to badanie. Trzeba.
    • rezurekcja Re: Alex 1995? - 11 lipca 2011 20.09.11, 23:38
      weszlam dzis do mieszkania i chcialam od razu sprzatac kaluze.
      A przeciez kaluz juz nie ma, bo ich "producenta" tez nie ma.
      A ja mam wilgotne oczy.
      • iwa_ja Re: Alex 1995? - 11 lipca 2011 21.09.11, 23:22
        Rezu, jestem teraz w Warszawie i patrzę na mój parkiet. Szpetny jest od czterech lat, kiedy go Rudi zasikiwał z powodu cukrzycy.
        Pewnie bede musiala zmieniać parkiet, ale Rudiego już tu nie wprowadzę. Nie dlatego, żeby mi parkietu nie zasikał.
        • rezurekcja Re: Alex 1995? - 11 lipca 2011 26.09.11, 21:48
          iwa_ja napisała:

          > Rezu, jestem teraz w Warszawie i patrzę na mój parkiet. Szpetny jest od czterec
          > h lat, kiedy go Rudi zasikiwał z powodu cukrzycy.
          > Pewnie bede musiala zmieniać parkiet, ale Rudiego już tu nie wprowadzę. Nie dla
          > tego, żeby mi parkietu nie zasikał.

          Moj parkiet nie zdazyl sie zepsuc. Chronil go dywan, ktory teraz jest wprawdzie uprany, ale woń wydziela A ja nie mam sily go odwonic.
          Umylam fronty szafek w kuchni i lodowki. Zmylam tym samym ślady Alexowego nosa, jakie zrobil w ostatnich tygodniach zycia krążąc po kuchni i obijajac sie o meble, bo nie mial juz pelnej swiadomosci.
          Brakuje mi spacerow, ale spacerowanie indywidualne jest bez sensu. Probowalam.
          Orzechy sie koncza. Chodzilismy czasem. TEraz czas na czarny bez. Ale sama nie pojde, bo mi nieswojo, różne tam chodza.

          Ech, dupsiesku moj sliczny...
    • rezurekcja Re: Alex 1995? - 11 lipca 2011 26.09.11, 23:15
      (...)
      Panie Boże, nie proszę dla siebie,
      znajdź mu jakąś osobę przyjazną,
      by głodny i smutny tam nie był, i żeby
      mógł sobie przy kimś spokojnie zasnąć.

      Panie Boże, a gdy tak się stanie,
      że i mnie kiedyś do siebie zawołasz,
      pozwól mu proszę wyjść mi na spotkanie,
      jeśli oczywiście zostanę aniołem.

      Marta "Majorka" Chociłowska-Juszczyk

      To o kocie, ale...
      żeby glodny nie byl...
      • iwa_ja Re: Alex 1995? - 11 lipca 2011 29.09.11, 22:04
        I co, Rezu, weźmiesz jakiegoś futrzaka? W azylu w Krakowie na Rybnej jest ich sporo, weź!!!!!!!!!!!!
        • rezurekcja Re: Alex 1995? - 11 lipca 2011 29.09.11, 22:29
          W naszym wroclawskim schronisku tez m niemalo. Chcialabym...
          ALe nie dosc, ze stan kasy nie pozwala na nowe zobowiazanie, to jeszcze posypalo mi sie zdrowie. Mam rwe kulszowa i nie moge sie dostatecznie sprawnie poruszac.
    • rezurekcja Re: Alex 1995? - 11 lipca 2011 29.09.11, 23:07
      A slady Alexowego nosa na bakonowej szybie jeszcze nie zmyte. i szmatka do wycierania Dupsiowej gęby, zeby mi wody na kolana nie nalala, tez wisi na krzesle...
      GArnka po ciescie tez nie mial kto wylizac.
      • iwa_ja Re: Alex 1995? - 11 lipca 2011 29.09.11, 23:25
        Rezu, mam jedynki do wymiany na trzeci garnitur (ile to bedzie kosztowalo?!!!), kolano zepsute po nartkach, jakies problemki z pluckami itede. Ale te zwierzeta czekaja. Naprawde!!! Odwaz sie, kazdy dzien dla zwierzaka z azylu to nowy dzien, prosze Cie!
        PS. Nie wiem, kto sie zaopiekuje moja Funia jak zejde.
        • rezurekcja Re: Alex 1995? - 11 lipca 2011 29.09.11, 23:41
          Nie wezme nowego zwierzaka.
          • iwa_ja Re: Alex 1995? - 11 lipca 2011 04.10.11, 20:27
            rezurekcja napisała:

            > Nie wezme nowego zwierzaka.
            >
            Rezu, jak ja Cię rozumiem! Czasami zastanawiam sie, czy to nie mój egoizm, że cztery lata temu wzięłam Funię, bo - zważywszy na moje zdrowie - nie wiem, czy to ja pierwsza, czy ona pierwsza. A jeżeli ja pierwsza, to co się z nią stanie?
            • rezurekcja Re: Alex 1995? - 11 lipca 2011 05.10.11, 22:36
              Do mnie coraz czesciej dociera, ze mature zrobilam dawno temu.
              Jeszcze w WArszawie balam sie, co by bylo, gdyby mi sie cos stalo. A pies sam w domu...
    • rezurekcja Re: Alex 1995? - 11 lipca 2011 05.10.11, 22:46
      W poniedzialek znow bylam u Iwony. Ile razy tam ide, tylekroc mi sie przypomina, jak mnie na spacerach Alex ciagnal pod te drzwi i koniecznie chcial wejsc. I jak szukal w kuchni obiektow spozywczych.

      Ech...
      Psy rodzicow nie jedza jablek i innych owocow. I czemu mnie to dziwi...
    • rezurekcja Re: Alex 1995? - 11 lipca 2011 05.10.11, 23:06
      www.youtube.com/watch?v=pt8cgEmduFk&feature=related
      to w ramach nostalgii i ni wiem czego jeszcze.
      I nie wiem czemu akurat Kubiszova. Tak jakos.
      • rezurekcja Re: Alex 1995? - 11 lipca 2011 06.10.11, 15:23
        tak mialo byc
        www.youtube.com/watch?v=pt8cgEmduFk&feature=related&noredirect=1
        zebym na nastepny raz nie musiala szukac
        www.youtube.com/watch?v=h83YXdM3WL0&feature=list_related&playnext=1&list=AVGxdCwVVULXehraU85XCpypWi5omOVK5f
    • rezurekcja to juz 3 miesiace 11.10.11, 22:54
      dzis miesiecznica.
      Na szczescie odchodza obrazy i wspomnienia z ostatnich miesiecy i tygodniu, kiedy Alex juz byl malo sprawny i slabo kontaktowal.
      Wracaja wspomnienia z warszawskich spacerow po Ochocie.
      Zimowe wieczorne spacery do LAboratorium Jonow Ciezkich. Albo do parku za Teatrem Ochoty.
      JAk sobie ogon stluklam, bo sie posliznelam.
      Dobrze, ze jemu sie wtedy nic nie stalo. Ale niunio mialo przeciez 4 lapy...
      NA łączkę przy Dworcu Zachodnim zima sie nie chodzilo, bo po sniegu sie zle szlo, musialabym miec rakiety sniezne. Wiec odkrywalismy inne mozliwosci, np. Laboratorium i Teatr.

      PAre razy ostatnio zaczepily mnie na ulicy obce osoby i pytaly, co z psem...
      No, w psim niebie... juz...
    • rezurekcja Re: Alex 1995? - 11 lipca 2011 13.10.11, 10:33
      Deszcz... ALexowi deszcz nie przeszkadzal, dopoki nie zaczelo lac jak z cebra. Stawal wtedy bezradny i nie wiedzial, co robic. Okrywalam go wtedy wlasna kurtka. Albo bieglismy, ale niunio sie troche ociagalo.
      Mialam mu sprawic jakas peleryne, ale nie sprawilam, wszystko robie powoli...
      I buciki antysniegowe mialam sprawic. Juz nie musze...
    • rezurekcja sciana 18.10.11, 11:07
      Na scianie odbite są slady psiego nosa. Duzo, bo to z ostatnich tygodni, kiedy sciana go zatrzymywala, bo nie mial wyczucia odleglsoci - chyba nie mial, bo dlaczego by sie obijal.
      ZAczynaja ulatywac te wspomnienea z ostatnich trudnych tygodni. Pozostaja te wczesniejsze, keidy byl sprawny i duzo chodzilismy.
      Te ostatnie byly meczace i smutne.
      • iwa_ja Re: sciana 24.10.11, 23:06
        A wiesz... kilka miesięcy przed śmiercią Rudolfa zastanawialam się, czy go nie wyrzucić z balkonu (cztery piętra), żeby już nie cierpiał, żeby to było od razu? Nie wyrabiałam tej opieki nad nim. (laska byłam, w czasie choroby Rudiego zeszłam o 12 kg). A jednocześnie myślałam o tym, że jak go zrzucę z balkonu to zaraz jest taka fajna półka, przez którą można przerzucić pasek i że... I że my razem.
        • rezurekcja Re: sciana 25.10.11, 20:37
          iwa_ja napisała:

          > A wiesz... kilka miesięcy przed śmiercią Rudolfa zastanawialam się, czy go nie
          > wyrzucić z balkonu (cztery piętra), żeby już nie cierpiał, żeby to było od razu

          cztery pietra to niewysoko. Moglyby nie starczyc.

          > ? Nie wyrabiałam tej opieki nad nim.

          Mnie zaczal szwankowac kregoslup od podnoszenia, kladzenia, podtrzymywania. I tez czasem mialam mysli, ale raczej o zawezwaniu firmy od ostatniej poslugi...

          > az jest taka fajna półka, przez którą można przerzucić pasek i że... I że my razem.

          Ja az tak nie.
          Swoja droga, patrzylam na blog Mrzewinskeij, ona jest juz dojrzala w latach, a zdecydowala sie na szczeniaka. Dzis RAszka ma juz kilka lat.
    • rezurekcja Minęło 5 miesiecy 21.12.11, 16:44
      Przede mna pierwsze swieta bez niunia.
      Na poczatku grudnia minelo 7 lat od chwili, kiedy p. Monika przywiozla Alexa do mnie.
    • pendzacy_krolik no to se pozyl! 16lat? ho ho! piekny wiek! 21.12.11, 20:10
    • rezurekcja to juz pol roku 12.01.12, 21:24
      A czasem jeszcze znajduje jakis Alexowy wlos przyczepiony do sweterka wyjetego z szafy.
      Swieta w gronie rodzinnym, nie musialam wracac.
    • rezurekcja balkon 24.03.12, 19:51
      CZas leci, to juz 9 miesiac sie zaczal.
      CZas na wielkanocne porzadki. Zmyje slady Alexowego nosa z balkonowych drzwi. W grudniu nie mialam ani sily, ani ochoty, ani potrzeby. Nie przeszkadzaly mi.
      Teraz trzeba okna umyc. Kiedys trzeba.
      • iwa_ja Re: balkon 24.03.12, 22:56
        A ja odliczam od 10 stycznia, kiedy Funię pogryzła ta sucz. To takie małe szczęście w futrze, że nie jestem sama (jestem egoistką?). Każdy następny dzień jest wyszarpnięty od losu. Okna w Warszawie dawno już umyłam. Śladu po Rudim nie ma. Ale dzisiaj myłam okna w Krakowie, szyba od balkonu cała w mordzie Funi. Rozczuliłam się.
        Fuńka nie chce chodzić pod las, gdzie to gówno mieszka, ale nie ma mozliwości chodzenia gdzie indziej, więc na tzw. odcinku Funię noszę na plecach.
        • rezurekcja Re: balkon 25.03.12, 19:49
          iwa_ja napisała:

          > Fuńka nie chce chodzić pod las, gdzie to gówno mieszka, ale nie ma mozliwości
          > chodzenia gdzie indziej, więc na tzw. odcinku Funię noszę na plecach.

          Zamierzasz jeszcze cokolwiek robic wobec tych ludzi?

          MAm nowego psa. www.pineska.pl/?id=102653&do=view
          • iwa_ja Re: balkon 25.03.12, 21:01
            rezurekcja napisała:

            > Zamierzasz jeszcze cokolwiek robic wobec tych ludzi?

            Niestety, wariant opisany na "Zwierzętach"...

            > MAm nowego psa. www.pineska.pl/?id=102653&do=view

            Cudnie!!!! Serdeczności
            >
            >
      • rezurekcja balkon umyty 20.06.12, 20:11
        Sa jeszcze slady na scianie.
        I ALexowy kaganczyk i szelki. Przydały sie na wizycie u lekarza.
        I wspomnienia, ze Alex byl taki...
    • rezurekcja Juz rok 09.08.12, 23:54
      nawet 13 miesięcy. CZas pędzi.
      Teraz dziurę po ALexie wypełnia Lapuś. Duży człapak z krzywymi łapami.
      • rezurekcja ale ciagle jeszcze 09.08.12, 23:56
        szklą mi sie oczy, kiedy mysle o ALexie.
        Byłoby prawie 8 wspolnych lat. Byłoby.
        • iwa_ja Re: ale ciagle jeszcze 19.08.12, 22:07
          Rezu, daj zdjęcie tego na krzywych łapach.
          • rezurekcja Re: ale ciagle jeszcze 23.08.12, 00:30
            Wysle Ci na priv, dostalam kilka z DT. Ja nie fotografuje.
    • rezurekcja to juz 2 lata 16.07.13, 11:45
      Czas leci.
      Przeszkadza mi, że bardziej pamietam te ostatnie miesiace, kiedy Alex byl juz niesprawny.
      Alex z reguly pakowal sie na wspolny barłóg. I zajmowal tzw. wieksza polowe. LAps nie ma śmialosci wejsc na moje lozko. A mnie brakuje psiej obecnosci, zapachu futra przy zasypianiu. Ale trudno.
      Psy też maja rozne usposobienie.
      • rezurekcja a morwy spadaja 16.07.13, 11:49
        Odkrylam wlasnie nowe drzewa morwowe. Ale Laps nie lubi morw. Sezon w pelni, dorodne morwy wiszą i leżą. A Alex juz nie przyjdzie i nie wciągnie...
        • rezurekcja a oczy znow mokre 12.08.13, 23:39

          • iwa_ja Re: a oczy znow mokre 15.08.13, 23:33
            Moje też...
    • rezurekcja orzechowy sezon sie zaczyna 12.09.13, 10:30
      z porannych spacerow z Alezem wracalam z kieszenia pelna orzechow. Takich mlodziutkich, bialych i chrupiacych...
      Samej jakos glupio stac od drzewem i wypatrywac orzechow.
      A LApus ostatnio sciagnal sobie psi przysmak z polki. Jak Alex...
      • iwa_ja Re: orzechowy sezon sie zaczyna 12.09.13, 21:26
        Ja już chyba zapomniałam, jak wyglądał Rudeusz. Ale nadal go bardziej kocham niż Funię, która robi się coraz starsza, coraz bardziej ociężała. No, dobra, ją tez kocham, jak śpi przy mnie, jak się budzie, jak mnie liże. Fajna dziewczynka.
        • rezurekcja Re: orzechowy sezon sie zaczyna 14.09.13, 16:24
          Ja mam zdjecia, to sobie przypomne. Alex byl mniejszy, drobniejszy i niemozebnie kradl ze stolu.
          Ale tez coraz bardziej Lapsowa terazniejszosc przyslania Alexową przeszłość.
    • rezurekcja to juz 3 lata 30.07.14, 00:43
      czas leci.
      Morwy opadły. Teraz spadaja mirabelki. Chodzilismy na mirabelki na działki niczyje.
      To byly czasy...
    • rezurekcja już 4 lata 14.07.15, 23:36
      minęły.
      Zostaly wspomnienia. Lapuś nauczyl sie jeść morwy.
      A kolo naszego zagajnika morwowego teraz buduja jakies domy.
      • iwa_ja Re: już 4 lata 18.07.15, 09:47
        A Rudiego nie ma już przeszło osiem lat. Czyli tyle samo ile na świecie jest Funia.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się

Nie pamiętasz hasła lub ?

Nakarm Pajacyka